Kącik ŁODZIANINA (Łodzianie, Łódź i okolice)

Alicja
znam te historię 🙂 tym koniem chyba był Belweder a trafił do stajni na Brużycy
Wokando stal w pierwszym boksie po prawo....jakos nie mialam złych skojarzen z ta częscia stajni, choc pamietam ze był tam wąski korytarz i wokando mial okno zabite dechami.
Pogubiłam juz torche rachubę w latach ale pamietam ze mialam propozycje jeżdżenia Gonza ale się nie zdeydowalam i wtedy Asia zaczela jeździc, było to napewno po wakacjach. My zabralismy konia wiosna 2006 r, byc moze ten pan z huskym pojawil sie tam juz wczesniej ale nie bywalam w skansenie wtedy wiec nie wiem. pamietam tylko ze mielismy konkretny termin na zabranie konia ustalony przez Dorote bo bardo jej byl ten boks potrzebny....
julia,  chyba wiec wyprowadziłyśmy się podobnie, ja pamietam, że oba boksy były zajęte (te dechy i super zamknięcia boksów, plus wychodzenie w ciasny korytarz, a własciwie w zad koni stojących w stanowiskach, mmmm sama rozkosz😀), coś mi świta, że w jednym był Wokando, a w drugim Januszowe dziecię. nie kojarzę, żeby Wokando odchodził, wiec może ja się wyniosłam ciut przed Wami (to możliwe bardzo, też mi sie kojarzy, ze to była wiosna)
panem był Janusz z psem malamutem a nie huksym 😉 (sorry ale jestem na tym punkcie przyewrażliwiona  🤔wirek: )
w tym czasie były tam jeszcze dwie klacze, siwa Manga i kasztanka Finka i na pewno Asia już jeździła Gonza.
Putana stała na stanowisku po prawej stronie "głównej" stajni
w 2006 to Janusz chyba już był... boszsz jak ten jego ogier się nazywał... grrr.. pamiętam że był małopolakiem i Janusz miał plan puszczać go na ZT

No ja tego pana ani psa nie widzialam, stąd dopuszczam błąd w określeniu rasy, powtarzam co słyszałam, swoją droga dla mnie husky a malamut to dwa rozne psy.
Właśnie mnie się wydaje ze Asia jeździła Gonza od jesieni 2005 r, bo ja wtedy rezygnujac z Gonza jeździlam przez 2-3  miesiace w innej stajni kobyle i zrezygnowalam z niej po hubertusie, a potem dostałam na całą zimę do kwietnia innego konia. Po zakończeniu jeżdzenia tej drugiej klaczy, zaczelam budować swoją stajnie, a budowalam ją ok mieisaca zanim przywieźlismy Wokanda, czyli w maju jakoś.
Zresztą Wokando razem z Gonzem miał jechać te zawody w Arabice, no ale jak Dorota zarządzila że konia zabrac nalezy w okreslonym dniu, to nie bylo opcji by dziewczyna dojezdzala na treningi do mnie.
pamietam jeszcze że byłam kiedyś w skansenie, jakoś jesienią 2005 r i wówczas oba konie mialy trening razem i w tym jeszcze Junona chodzila z nimi.

Tej samej jesieni zdarzyło mi się też jeździc na Junonie i na Ursusie jakoś jednego dnia.

Możliwe ze ten pan juz był w skansenie tylko ja nie pamietam albo nie wiedziałam o tym, jakoś mnie specjalnie wewnetrzne życie Skansenu nie interesowalo.

Julia, to nie było personalnie do Ciebie w kwestii rasy psa 🙂
Fajnie tak poczytać wspomnienia. Co prawda nie znam i nie znałam skansenu. Piszcie dalej. Chyba, że ktoś powspomina Championa na Rudzie.
kkk,  mogłam sie pomylić w rasie, nie zauważam takich różnic  😡 taki umaszoczony ala husky  😡

aaa FINKA! właśnie, pomieszało mi się, Finka była koniem Dominiki okolo 26 letniej 🙂 właśnie, konie mi sie pomyliły 🙂 Manga to był dzieciak, chyba około roczny, już nie pamietam dokładnie.

mam filmik kręcony kalkulatorem (muzyczna rozsuwana nokia, to były czasy, zamiast zdjec robiła piksele😀) tam widac bagienko jako padoczek, ten mały siwy piksel to Manga, to rude to Finka, a moje to ta gniada plama. przepraszam, ale niczym lepszym nie dysponuję chyba 🙁 mam jeszcze ze 2-3 takie pikselozy😉  nie wiem czy filmik jakoś działa.



tu widać przyczepę "szatnię" koło niej był na łancuchu malamut ( :kwiatek🙂 a po prawo była druga taka sama, która była januszowym domem 😉


Julia pamiętasz rozmowę o tych dwóch klaczach, co sądziłam, że to może moje stare znajome 😉? znalazłam zdjęcie Lusi 🙂 sprzed łoohohoho lat 😉



(jesli dobrze zrozumiałam stronę, to miniaturki można klikać  :icon_redface🙂
kkk,  mogłam sie pomylić w rasie, nie zauważam takich różnic  😡 taki umaszoczony ala husky  😡


nic nie szkodzi 🙂 ja po prostu mam takie zboczenie, nie lubię jak się te dwie rasy myli. ale wiem ze tak to już jest, że jak tak wygląda to na pewno husky 😉
A ta Lusy ma jakies odmiany na głowie? bo tak patrząc to dość podobna jest do tej "mojej".

julia,  nie, ona zupelnie B/O. niska, okrągła, złośnik okropny 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 maja 2012 12:49
O to jak tutaj tyle wspomnień, to rzucę fotkami, bo mam trochę 😉







Isabelle, to na bank wiem, że się już wtedy znałyśmy, bo pamiętam ta białą komórę rozsuwaną 😁
No nie, moja ma strzałe:P
I jest duża.

A ma ktoś zdjecia Wokanda jak był młody i brzydki?🙂
kermit   Horses horses everywhere ..
17 maja 2012 13:19
Co to za koń ten ostatni ? Skąd zdjęcie ?
Co to za koń ten ostatni ? Skąd zdjęcie ?


kermit Skansen i chyba Junona
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 maja 2012 13:21
Tak, to skansen i Junona 😉
z tego co ja sie orientuje to włascicielka Putany była młoda dziewczynka która bardzo rzadko sie zjawiala...chyba mieszkała w okolicach Szczecinskiej...ale pewnosci nie mam napewno nie miala 28 lat 😉 jezdziłą na niej Klaudia ...pare razy ..pan od przyczepy to był Janusz ...
mnie interesuje żrebak Putany...podobno był po Gonzo,czy mozna go gdzieś obejrzec?


Tak, dokładnie to ta dziewczynka była ostatnio właścicielką Putany, a ja się nią zajmowałam w jej imieniu. Źrebak Putany i Gonza urodzony 28.03.2008 został sprzedany/oddany w dobre ręce niedługo po tym jak się przenieśliśmy do Equestro, chyba miesiąc po. Jest teraz gdzieś w okolicach Głowna. To jest kochany ogierek, ma na imię Pepper. Nauczyłam go wielu rzeczy, chodził już nieźle na lonży pod siodłem (nie był zajeżdżony bo zbyt młody), i ustępował od nacisku, zatrzymywał się gdy ja się zatrzymywałam, takie male rzeczy, podstawy w sumie, ale on jest taki grzeczniutki, chętny do nauki  i lubi się przytulać.. Chodziłam z nim też na spacer po terenie wokół Skansenu... Mam nadzieję że nikt nie zaprzepaścił tego co go zdążyłam nauczyć i że jest mu dobrze tam gdzie jest..
W każdym razie mam telefon do osoby która go wzięła więc jeśli chcesz napisz...



markiza,  w skansenie to właścicielka nie była aż taką młodziutką dziewczyną 😉 na oko coś okolo 25-28 lat miała. niestety odbywałam w skansenie praktyki, bo wszyscy załatwiali je na lewo, więc uznałam, że jesli mam tam konia, to tam odrobię praktyki. niestety Dorota zbyt sobie to wziała do serca, i skonczyłam przewalając gnój, naprawiając ogrodzenia, pieląc jej ogródek, wychodząc na spacery z Huskym. potem praktyki się skonczyły, więc przychodzilam jako pensjonariusz. ale niestety traktowana byłam jak pracownik, Dorota przychodziła "napój konie" i wychodziła, więc miałam wybór, albo konie bez wody, albo robota. czesto spedzałam cały dzień w stajni i nie miałam czasu wsiąść na swojego konia. bardzo możliwe, że łykanie się w skansenie rozwinęło. konie miały do dyspozycji tylko malutki błotny padoczek, wypuszczane właściwie jeśli ktoś je wypuścił, bo Dorota siedziała w domu caly dzień, a "wspołwłasciciel" siedział w swojej przyczepie bawiąc się elektroniką. wychodziły więc bardzo rzadko, nie zdziwiłyby mnie choroby, Rosa też tam miała swoją pierwszą i jedyną kolkę. Niedługo potem sie wyprowadziłyśmy i nie miałam wiecej kontaktu.

Putanę i jej włascicielkę wspominam bardzo miło, kilka wspolnych terenów, bujanie sie po ujeżdzalni, echh szkoda konia strasznie.


Ehh, na temat p. Doroty i tego co robiła w Skansenie to ja już nie będę pisać bo nawet nie chcę tego pamiętać. Co do łykania Putany to pierwszy raz usłyszałam jak to robi parę miesięcy po tym jak została przestawiona do tej komórki przerobionej na boks.. Kilka razy prosiłam p. Dorote żeby ja postawiła w innym miejscu i niestety ona za każdym razem oburzała sie i robiła mi awanturę że czego ja chcę, czy to zły boks jest? No hmmm.... pomyślmy..., jak uważacie?.. zły?? 😤 Ehhh, mała Putanka, jak ona się musiała tam czuć, jak sobie to przypomnę to mnie aż ściska.
Parę razy sama musiałam jej tam sprzątać zresztą, bo nie mogłam patrzeć na tą brudną kombinację kup i trocin, zadeptaną i nie ruszoną przez dwa tygodnie. Bo jakis umówiony pracownik nie przyszedł.... no matko, to trzeba zakasać rękawy i samemu robić a nie zostawić tak konie żeby sobie stały. 🙁
Co do wypuszczania.. pamiętam jak raz konie zepsuły ogrodzenie i przez długi czas nie było komu go naprawić (taśma +słupek plastikowy) więc konie nie wychodziły. No, trochę się wyżaliłam a miałam tego nie pisać, cóż, tak wyszło samo...
A Putana w terenie.. co to był za koń, spokojny, chętnie idący, tylko wody się bała...
Napiszcie jeszcze coś.. please..
A tak mi się coś wydaje że na tym środkowym zdjęciu, tym nad Junoną jest Putana właśnie, szukająca jedzenia w karmidle... no jak to ona zwykle 🙂
edytuj posty
kermit   Horses horses everywhere ..
17 maja 2012 17:50
A znasz może rodowód Junony ?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 maja 2012 17:58
markiza, Ta kobyłka z tego co pamiętam to była Rosa, a ten mniejszy za nią to Putana, a ostatnia to Junona.

Z tego co pamiętam za ujeżdżalnią był dość zachwaszczony sad (mały bo mały, ale zawsze coś z trawą). Zawsze się dziwiłam, że Dorota tam koni nie puszcza na popas. Konie widziałam tylko raz tam, a tak to kisiły się na tych 2 mikro padokach bez trawy.
markiza,  akurat żarcia to szuka moja Rosa 😉 cudownie było mieć konia, który zeżre wszystko, a nie niejadka jak teraz... Trzymaj się, ciężko pogodzić się z odejsciem przyjaciela.


Notarialna, za mojej kadencji to ten padok obok lonżownika to był głównie "ogierzy" a ten drugi dla kobył, chyba, ze sie zepsuło ogrodzenie, to któreś nie wychodzily... ten sad z tego co pamiętam nie był jej terenem, wpakowała tam potem chyba drugi lonżownik, bo był budowany jak sie wynosiłam. Swoją drogą to niezapomniany widok jak "znawca" Janusz chce moją kobyłę (po traumie i wypadku transportowym) wpakować do bukmany waląc jej w zad szczotką na kiju... myślałam, że mu zdzielę batem. naprawdę ponad 180 cm walczącego o życie konia, który o mało nie wskakuje mi na plecy to nie była fajna sytuacja.


albo latajace po podwórku psy, które mogły użreć w każdym momencie, czy Dorota kradnąca moje pudełko na suplementy do swojego tytoniu do fajek, z którym sie nie rozstawała, udająca debila, że nie wiedziała (a z boku napisane imię konia, zdrapane nieudolnie). mam też miłe wspomnienia, bo na początku, kiedy jeszcze sie Dorocie chciało, to dużo się nauczyłam, pomogła mi bardzo z surowa, lekko dziką 3,5-4 latką. ale chyba ucieklam w najlepszym możliwym momencie, żeby nie patrzeć na totalny upadek tego miejsca 🙁
Czy ktoś z re-voltowiczów stacjonuje w okolicach Kutna? Nic nie znalazłam w wątku, Google nt stajni w tej okolicy wypowiada się też enigmatycznie. Możliwe, że będę się tam sprowadzać i chciałabym  znać końską stronę tych okolic.
Junona pdobno była po Judexie matki nie pamiętam...co do ojca by sie zgadzało bo niezłą miała korbę pewnie tez spowodowaną osobowoscia włascicielki 🤔wirek: 

nie wspomne ze zrebie Putany było ''robione''i wszystkim wmawiane ze Gonzo się urwał i ja pokrył...toz to był ogier  😁jeden skok i mu sie udało....akurat wstrzelic...poza tym co za nieodpowiedzialność trzymać ogiera na łancuchu majac na stajni kobyłę w rui  😵
szam, stajnia w okolicach kutna to ta moja🙂, jakies 40 km od łodzi i 20 km przed kutnem czyli łęczyca, a dokładnie www.arkonagospodarstwo.ugu.pl
A ja pamietam, jak Wokando byl ciemno-szary... Junone jezdzilam i Ursusa, na Putane wsiadlam chyba nawet. Jeszcze byl tam taki kon... Assasino (przypomnialam sobie imie po 10 minutach) ktos wie, co sie z nim stalo?
Też mi się taki koń kojaży, ale tylko z imienia...
pamiętam go był chyba skarogniady i tez uwiazany na łancuchu...z jakas odmiana na głowie ..ale za nic nie moge sobie przypomniec co sie z nim stało ❓ wokanda Dorota kazała zabrać...i całe szczęscie bo dostawał regularny łomot..od  wiadomo kogo,normalnie długim batem ujeżdzeniowym w boksie..nawet za to ze odwazył się zarżeć  🤔na innego konia...przeciez zwierzęta nie maja głosu ani prawa 🤔zczeka:
markiza, Ta kobyłka z tego co pamiętam to była Rosa, a ten mniejszy za nią to Putana, a ostatnia to Junona.

Z tego co pamiętam za ujeżdżalnią był dość zachwaszczony sad (mały bo mały, ale zawsze coś z trawą). Zawsze się dziwiłam, że Dorota tam koni nie puszcza na popas. Konie widziałam tylko raz tam, a tak to kisiły się na tych 2 mikro padokach bez trawy.


Tak masz racje, przyjrzałam się teraz lepiej i jest tak jak mówisz 😉 Co do tego sadu to właśnie tam wychodziłam sobie zarówno z Putaną jak i potem z Pepperem na trawkę i stałam tak sobie a one sobie skubały, czysta radość od nich biła, naprawdę, przecież świeża soczysta trawka to dla konia samo szczęscie, dlaczego tak mało osób zajmujących się końmi to rozumie? Ja poświęcałam cały weekend żeby miały chociaż kilka godzin tego szczęścia...

Junona pdobno była po Judexie matki nie pamiętam...co do ojca by sie zgadzało bo niezłą miała korbę pewnie tez spowodowaną osobowoscia włascicielki 🤔wirek:  

nie wspomne ze zrebie Putany było ''robione''i wszystkim wmawiane ze Gonzo się urwał i ja pokrył...toz to był ogier  😁jeden skok i mu sie udało....akurat wstrzelic...poza tym co za nieodpowiedzialność trzymać ogiera na łancuchu majac na stajni kobyłę w rui  😵


No taak, ja tez słyszałam tą historię i jakoś nie mogłam w to uwierzyć, ale nie sadziłam że ktoś może kłamac w takim temacie... o święta naiwności, ciagle sie uczę czegos nowego, eeehhh życie..

markiza,  akurat żarcia to szuka moja Rosa 😉 cudownie było mieć konia, który zeżre wszystko, a nie niejadka jak teraz... Trzymaj się, ciężko pogodzić się z odejsciem przyjaciela.


Notarialna, za mojej kadencji to ten padok obok lonżownika to był głównie "ogierzy" a ten drugi dla kobył, chyba, ze sie zepsuło ogrodzenie, to któreś nie wychodzily... ten sad z tego co pamiętam nie był jej terenem, wpakowała tam potem chyba drugi lonżownik, bo był budowany jak sie wynosiłam. Swoją drogą to niezapomniany widok jak "znawca" Janusz chce moją kobyłę (po traumie i wypadku transportowym) wpakować do bukmany waląc jej w zad szczotką na kiju... myślałam, że mu zdzielę batem. naprawdę ponad 180 cm walczącego o życie konia, który o mało nie wskakuje mi na plecy to nie była fajna sytuacja.


albo latajace po podwórku psy, które mogły użreć w każdym momencie, czy Dorota kradnąca moje pudełko na suplementy do swojego tytoniu do fajek, z którym sie nie rozstawała, udająca debila, że nie wiedziała (a z boku napisane imię konia, zdrapane nieudolnie). mam też miłe wspomnienia, bo na początku, kiedy jeszcze sie Dorocie chciało, to dużo się nauczyłam, pomogła mi bardzo z surowa, lekko dziką 3,5-4 latką. ale chyba ucieklam w najlepszym możliwym momencie, żeby nie patrzeć na totalny upadek tego miejsca 🙁


Tak, przyjrzałam się teraz bardziej i masz rację, to nie Putana szuka żarcia tym razem...  🤣 I bardzo dziękuję za wsparcie, Tobie i wszystkim którzy się wypowiadają w tym wątku i wspominają Skansen i Putanę, to bardzo miłe 💘
Ehh to bicie koni.. na to też się napatrzyłam, i wstyd mi za siebie ale będąc tam "nowa osobą" i zapewne posiadającą mniej doświadczenia nie miałam odwagi się odezwać. Cóż, to tez jest doświadczenie życiowe, następnym razem już nie zabraknie mi odwagi, obiecałam to sobie.
Za moich czasów psy już tak nie biegały, ale za to ostatniego lata p. Dorota zaczęła wypuszczać wolno na swoim podwórku Junonę i Ursusa, więc wyjście na ujeżdżalnię lub do sadu z młodym ogierkiem Pepperem stanowiło nie lada wyzwanie, czasami udawało mi się poprosić kogoś żeby przytrzymał konie lub uwiązać kawałek taśmy od drzwi do czegośtam...
Miałaś szczęście że uciekłaś zanim nastały najgorsze czasy, ja też bym tak zrobiła, gdybym miała tam własnego konia.
🏇
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] brak edycji postow
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
18 maja 2012 10:57
Jak znajdę płytkę ze starymi zdjęciami, to wrzucę więcej, bo fociłam od cholery i trochę 😉
Dlaczgo Wokando obrywal? po złości?
Wokando strasznie chudy był, kiedy przywieźlismy inne konie to juz nie mogłam się nadziwic bo poprzedni właściciel konia zawsze sie tak dobrze o Dorocie wyrażał a jak dla mnie koń był zachudzony. Kupiłam worek paszy dla chudych konia, cholernie drogi był, ale pomógł.
Daczego czasy były jeszcze gorsze?
julia,  dostawał, bo rżał... tam raczej z jedzeniem dobrze sie nie działo... owies bywał obleśny, czarnawy, śmierdzący. zwróciłam na to uwagę dopiero po kolce, bo był zamykany w skrzyni, więc ufnie tam nie zaglądałam. potem przywoziłam własny owies, ale do tej pory nie wiem jak mój koń mógł zjeść 50 kg owsa w 3 dni...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się