Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)

To teraz ja poproszę o wskazówki. Narazie nie będę pisać co mówi instruktor, żeby nic nie narzucać. Razem z koniem jestem na etapie poszukiwania wędzidła i chyba to aktualne mu nie przypasowało (2 jazda w nim) bo cały czas otwiera pysk, wykręca głowę i podnosi ją do góry. Z mylera zrezygnowałam choć łeb miał wtedy zawsze zganaszowany, jednak  najzwyczajniej się tego kiełzna bał i przez to zauważyłam, że coraz bardziej ucieka mi od ręki i gdy powiem: Ej! to zadziera głowę w panice, że mocniej wezmę wodzę (nigdy go nie szarpie, jak gna to najpierw jest głos, a potem przytrzymanie wodzy i skoro zaczął reagować na to paniką to stwierdziłam, że to koniec dla tamtego wędzidła ). Na zdjeciach ma podwójnie łamana z aurigianu (takie złote), ale chyba muszę szukać dalej, bo nie chcę zakładać skośnika, by mu na siłę ten pysk zamknąć.






Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
02 maja 2015 19:51
A w pysky nie ma żadnych kłopotów? Kiedy robiłaś zęby?
Zęby miał robione w sierpniu, a kontrolowane jakoś na początku kwietnia przy okazji innych badań. W terenie problemu nie ma, pysk ma zamknięty, to samo na jeździe skokowej. Wydaje mi się, że wniosek z tego taki, że jak ma zajęcie i się nad czymś skupia to zapomina o wędzidle, a jak jeździ po placu to kombinuje, a jestem skłonna powiedzieć, że to przy okazji skoków mógłby miec większe obiekcje co do mojej ręki
TheWunia, a on ma na pewno odpowiednio dopasowane ogłowie, odpowiednio wysoko i stabilnie "zawieszone" to wędzidło? Może być, że wiszące wędzidło irytuje gościa. Albo Ty na placu bardziej trzymasz te wodze "w dwóch paluszkach", żeby konika nie szarpnąć/pociągnąć/etc, a to też nie jest takie dobre, bo koń ma się na tym wędzidle oprzeć, a takie "niestabilne" wodze mu w tym za bardzo nie pomogą.  🙂 No i ja bym się nie bała tak tego skośnika. Spróbować można zawsze - najwyżej się ściągnie.
TheWunia, Jestem na 99% pewna, że nie wędzidła powinnaś poszukiwać, a instruktora, który nauczy Cię trzymać wodze na kontakcie. Bo niestety nie umiesz.
Oczywiście musi poprzedzić to porządnym usadzeniem Cię w siodle, w dobrej równowadze, z dobrym oparciem na strzemionach.
Więcej dopiszę za chwilę.
Popieram Julie. Zdjęcia kiepskie, ale wydaje mi się też, że wędzidło powinno być mocniej (wyżej) podpięte. Nie jest też czasem za długie (albo przeciągnięte)?

EDIT: Wygląda też na to, że pod wpływem jazdy siodło przesuwa się coraz bardziej na łopatki.
Jest deczko za duże, bo to 11,5 a najlepsze jest 10,5 ale na razie pożyczam różne, żeby najpierw sprawdzić czy zaakceptuje i nie kupować w ciemno.
A jak to jest z tą wysokością? Bo czasem spotykam sie ze stwierdzeniem, że ma być bez zmarszczek, czasem, że dwie albo trzy zmarszczki i juz sama nie wiem jak je wyregulować

Edit: podogonie już kupione, czekam aż nadejdzie 😉

Faktycznie teraz spojrzałam, że na wszystkich wstawionych zdjęciach wodza jest luźna. Mam też zdjęcie z wodzą na kontakcie, ale wtedy to jest w większości siłowanie się. I właśnie, co wtedy robić? Ja wodzy nabieram, a koń napiera na wędzidło? Na poprzednim nigdy się to nie zdarzało i jest to dla mnie nowa sytuacja, w której nie wiem jak reagować i co widac na zdjęciach wodzę mu wtedy oddaje
TheWunia pisałam Ci ostatnio o wędzidłach, nie ma co zbytnio cudować tylko brać się za siebie  😉
TheWunia Dopasowanie sprzętu to teraz dla Was pierwszorzędna sprawa. Druga sprawa to jakaś fajna pomoc z dołu.

Dosiadowo jesteś prawdopodobnie bardzo niestabilna i niezdecydowana. Nie współdziałasz pomocami. Twój koń był/jest uczony przez Ciebie? Miał do czynienia z jakimś dobrym berajtrem? Na zdjęciach wygląda na to, że jesteście świeżaki. Trudno Wam będzie ze sobą 🙁

Nie, że się nie da. Ale trudniej i dla Ciebie, i dla konia. Z tym, że prawdopodobnie można z Ciebie fajnego jeźdźca zrobić (takie nogi  :kocham🙂.

TheWunia Bo kontakt to nie nabrane, ani tym bardziej "ciągnięte" wodze. Przeanalizuj sobie obrazki tego typu:
Wędzidło ma leżeć stabilnie, nie wisieć, nie "ciągnąć" za kąciki. U jednego konia to będą 3 zmarszczki, u drugiego 2, zależy od kształtu warg. Jeśli paski policzkowe są zbyt luźne i tak dosyć mocno "odstają", to też może świadczyć, że wędzidło jest za nisko - ale to powinien ogarnąć ktoś na żywo, bo przez Internet trochę ciężko. Akurat na ostatnim spotkaniu, trener nam poogarniał sprawy ogłowiowe - i powiem Ci, że faktycznie podpięcie wyżej (i dopięcie nachrapnika...) zrobiło różnicę - a koń doświadczony.
kujka   new better life mode: on
02 maja 2015 20:29
Abstrahujac od wszystkiego: nie ma co sie bac skosnika. To nie narzedzie tortur. A czesto pomaga zielonemu koniowi zalapac pewne rzeczy (wcale nie koniecznie dopinany "nogą"😉.
TheWunia widziałam w twojej galerii jak bez wedziła jeździłaś i lepiej jeździł to czemu chcesz jednak z metalem ogłowie ? W sumie z  ciekawości bardziej pytam bo rady nie mam żadnej
AteaKoń był zajeżdżany przez poprzedniego właściciela i jego znajomych jeźdzców. Niestety zdaję sobie sprawę, że jego kupno to była decyzja serca i dałam się w niego trochę wmanipulować i droga zanim do czegoś sensownego dojdziemy jest dłuższa niż mogła by być. Przez jakiś czas nawet myślałam o sprzedaży i kilka tygodni później wykryto u niego RAO, więc wiem, że sprzedaż byłaby mocno utrudniona, a dodatkowo chyba bym przeżyła załamanie nerwowe.
Z profesjonalistą jeżdże z doskoku, jakby to wyliczyćt o pewnie raz na 3-4 miesiące jak ktoś przyjedzie w moje okolice. A tak pod ręką to nie mam takiej osoby, z którą by mi się fajnie pracowało, pierwszą stajnię można zaliczyć do jakiejś patologii, w drugiej instruktor twierdził, że koń ma się kłaść na zakrętach, a nogę w kłusie sam ma sobie zmieniać.. teraz jeżdżę z osobą w miarę sensowną, ale, że tak powiem starej daty(dobrym przykładem jest tu dopasowanie sprzętu- poprzednie siodło koń miał prawie na szyi i nie powiedział ani słowa), która dodatkowo nie znosi arabów. Wiele dał mi na plus np to, że wodza to nie jest moja kierownica, zaczął zwracać uwagę na wygięcie konia na zakrętach, wyjeżdżanie rogów, impuls na przeszkodzie, ale np całą jazdę każe mi jeździć w kłusie ćwiczebnym, anglezowanie nie istnieje. A wiem, że mój koń nie jest na to gotów fizycznie

jemciasto wiesz, zdjęcia można ładnie wybrać co nie 😉 kiedyś jeździłam na hacku to on sobie wtedy radośnie pląsa, a nie pracuje. Na tym skórzanym kantarze chodzi fajnie, ale nie zawsze. Wolę go ubierać na skoki, bo jeśli chodzi o skręty itp to tu w wędzidle czy nie różnicy nie ma, a ja pewniej trzymam wodzę, bo nie boję się o pysk. Ale jak chcę porobić coś sensowniej to na kantarze on doskonale wie, że nie musi. Jak ma dobry dzień to chodzi cudnie, a jak mu się nie chce to ja nie jestem w stanie zrobić zbyt wiele.
TheWunia, kiedy koń się uwala to ważne, żeby nie robić dwóch rzeczy: starać się "podciągnąć" konia lub puścić totalnie. Najlepiej zamknąć dłoń (ale nie w sensie takim profesjonalnym tylko po prostu nie mieć jej otwartej tak, że ledwo wodze trzymasz - moje tłumaczenie :lol🙂 i dojechać łydką. Konie najczęściej uwalają się na ręce, broniąc się przed wędzidłem albo gdy nie mają równowagi.
Moon   #kulistyzajebisty
02 maja 2015 20:52
TheWunia, jak tak paczę na te foty, to mi się wydaje, że to wędzidło mu po prostu dzwoni o zęby - jest za nisko zapięte. To + Twoja luźna wodza powoduje, że koń w ogóle nie ma zaufania do ręki. Zgaduję, że jest tak, że jeździsz na luźnej wodzy (=prawie bez kontaktu żadnego) po czym coś się dzieje/chcesz wykręcić woltę, to jest SRRRRU za ryjec, przekładanie rąk, ciąganie (ty w jedną, on w drugą) i inne cuda na kiju. Tak nie zbudujesz zaufania do ręki.
Zgadzam się z Julie - znajdź instruktora, który zajmie się Tobą - przede wszystkim usadzeniem Ciebie w siodle, ustabilizowaniem i ułożeniem ręki, nogi. A na samym końcu tym, gdzie Twój koń nosi głowę.

EDIT: no tak, ale jeśli instruktor nakazuje ci całą jeździć na TYM etapie, na TYM koniu, w ćwiczebnym... bo ja nie mam więcej pytań.

jemciasto, bo TheWunia postanowiła zająć się jazdą konną, a nie pląsaniem po lawecie 2x2 i levelami.
kujka   new better life mode: on
02 maja 2015 20:55
Moon, chyba plandece a nie lawecie :P
Ale z reszta sie zgadzam 😉
Popieram moje przedmówczynie.
Siodło fajne dla Ciebie, ale dla konia nie. Nie pasuje także ze względu na to, że przy Twoich cudownych do bycia świetnym jeźdźcem długaśnych nogach + małości Twojego konia, powinnaś raczej celować w siodło skokowe, nawet jeśli skakać nie zmierzasz. W skokówce Twoje łydki miałyby szanse znaleźć się na bokach konia, a nie pod jego brzuchem. 😉
Ale to i tak nie sprzęt jest największym problemem. Przede wszystkim to Ty jesteś do usadzenia. 😉
Na jednym zdjęciu masz dosiad widłowy i kaczy kuper, na innym fotelowy, w galopie zdaje się że miał to być pełny siad ale nie jest, bo nie siedzisz, zakleszczasz te swoje długie nogi... rękę pomijam, od dołu trzeba zacząć zmiany.
A poza tym, wróżę Ci że to się zmieni, bo skromna i ambitna bestia z Ciebie. No i fajnie, że stać Cię  (Twoich rodziców ) na wybieranie i przebieranie w wędzidłach, siodłach, kursach i instruktorach, tylko co do tych ostatnich w Twoim rejonie chyba do wyboru brak. 😉
No, ale chcieć to móc. Wybieraj mądrze.
Szkoda, że jemciasto nie ma takich możliwości, bo jak na jazdę raz w tygodniu, w totalnie niedopasowanym sprzęcie, na szkółkowym koniu, to jest super.
popieram. Więcej jazdy 'od łydki do wędzidła', przydałaby sie też praca pod okiem instruktora nad stabilnym kontaktem. Btw, z ciekawosci pytam, po czym masz araba? i z jakiej linii żeńskiej? Są wśród arabów linie bardziej użytkowe, a są też linie większych panikarzy (zwłaszcza od matek na literę "F"😉. Część takich panikarzy nie chce odpuścić napięcia w potylicy, nie chce opuścić głowy, bo woli mieć możliwosc kontrolowania wzrokiem wszystkiego na około, na w razie gdyby lew wypadł zza krzaka i chciał go zjeść. To taka mała uwaga z własnego doswiadczenia z dziesiątkami arabów...
Abstrahujac od wszystkiego: nie ma co sie bac skosnika. To nie narzedzie tortur. A czesto pomaga zielonemu koniowi zalapac pewne rzeczy (wcale nie koniecznie dopinany "nogą"😉.

Ooo, to, to.

TheWunia, Wiem co czujesz, naprawdę. A nie ma możliwości, żeby dowieźć konia gdzieś w okolice na jakieś konsultacje czy cuś? Może coś się będzie organizowało albo gdzieś tam jeszcze jest jakiś trener, którego jeszcze nie poznałaś, a któremu można byłoby przywieźć konia na 2-3 dni. Też fajna opcja dla świeżaków. A ten ktoś, kto do was przyjeżdża, wsiada czasem na konia? Takie wsiadki bywają niezbędne - doświadczony człowiek niedoświadczonemu koniowi szybko pokaże co i jak. Choć jak mówisz o siedzeniu w pełnym siadzie przez całą jazdę to tak trochę dziwnie....

[quote="Moon"]bo TheWunia postanowiła zająć się jazdą konną, a nie pląsaniem po lawecie 2x2 i levelami.[/quote]
Dobre! 🤣

PS: a kombinowałam o co chodzi z tą lawetą, ale niektórzy pląsacze włażą też na jakieś podesty, więc pomyślałam "może to się nazywa laweta..." 👀
smartini   fb & insta: dokłaczone
02 maja 2015 21:05
TheWunia, przede wszystkim jak ja się cieszę, że zaczęłaś porządnie trenować 😀 👍

Co do wiecznego dobierania wędzideł - z doświadczenia wiem, że jeśli jeździec siedzi porządnie w siodle z pewnymi i stabilnymi pomocami a koń się tych pomocy nie boi, to nie ma większego znaczenia jakie wędzidło założymy. Tam gdzie trenuję jeżdżę różne konie na różnych wędzidłach. Do tego nie ma przypisanego ogłowia do konia - dobieramy akurat to kiełzno, które potrzebujemy. I rzadko się zdarza, żeby koń któregoś wędzidła nie akceptował. Budyń np. nie lubi może dwóch z nastu, które tam wiszą. I wcale nie są to te najostrzejsze (dużo lepiej np. akceptuje ostre spoon bit niż dużo niższą czankę z kwadratowym portem)
Koń, jeżdżony na kontakcie czy bez (west) przede wszystkim musi mieć jasno wyjaśnione gdzie ma mieć pysk i jak na pysk działa kiełzno. Wiem, że byłaś przez trochę zainteresowana westem, może stąd próby nieutrzymywania kontaktu na wodzy?

Tak więc pracuj dużo nad sobą a mniej przejmuj się, czy pasuje Twojemu koniowi takie czy takie wędzidło 🙂 pojeździj i skup się na rękach i równowadze, niech ktoś Cię nagra i obejrzyj nagrania i przeanalizuj - to dużo daje, łatwo wyłapać wiele błędów na które nie zwraca się samemu uwagi podczas jazdy
Dramuta12, fender, Nawet jeśli macie rację, to są to uwagi nie na ten etap.
Najpierw jeździec musi mieć idealną równowagę. Dopiero wtedy może wymagać jakiegokolwiek ustawienia od konia.

I jeszcze teraz się przyjrzałam, wędzidło ewidentnie wisi.
jasne, tylko jeszcze równowagi powinien uczyć się na koniu-profesorze, a nie na młodziku, jeżeli już mamy być całkiem lege-artis 🙂
i popieram smartini, ja też nagrywam siebie jak często mogę..
kujka   new better life mode: on
02 maja 2015 21:30
Kurcze no, doskonale rady z tym ze trzeba podjechac zad do przodu itd...
Ale jak kon nie rozumie pomocy a jezdziec nie wie jak ich uzywac to one sie niestety na nic nie zdadza 🙁 Zgadzam się z Julie, poniewaz... been there done that.

Mysle ze najlepiej dla wszystkich byloby oddac konia na troche w trening, do tego wlascicielke osobno na koniu profesorze. Pewnie nierealne, wiem. Wiec moze do przemyslenia druga opcja: kon w trening na full time, a wlascicielka niech wsiada tylko kilka razy w tygodniu ale zawsze pod okiem trenera, ktory szkoli wierzchowca. Bedzie ekstremalnie trudno, ale wykonalnie. Inaczej... niestety moze byc zbyt trudno. Takie polaczenie dwoch zielonych szczypiorkow (albo moze nawet gorzej - bo kto wie moze juz jakies zle nawyki oboje maja nabyte) jest najgorszym z mozliwych. I niestety zdarza sie bardzo czesto. Pisze to z wlasnego doswiadczenia i obserwacji podobnych par. Niestety 🙁
Dramuta12 Pamiętam, że jak raz jeździłam z taką super panią to właśnie ta metoda działała, tylko potrzebuje kogoś kto mi to będzie mówił na bieżąco. Strasznie mi brakuje kogoś takiego jak jej, kazała coś zrobić, zaczekać na reakcje konia, dodać łydki, mocniej usiąść, poustawiała mi łydki i ręce i wtedy jeździło mi się całkiem inaczej, wodzę miałam stabilną, a koń ani się nie chował, ani nie pchał, tak w sam raz. A teraz to cały czas się docieramy: on się wścieka-ja się wściekam-on się boi.. i koło się zamyka.

Moon raczej staram się nie robić "sruu za ryjec" 😉 tylko tak stopniowo te wodze mu skracać po tym jak są dłuższe.

Julie tak trochę offtopując, czemu jemu to siodło nie pasuje? Chyba jedyne do tej pory, które nie jest za wąskie i nie anglezuje razem ze mną, jest ciut za szerokie, ale było u rymarza, trochę dopchał i normalnie wkładam futro pod spód, ale dziś ładna pogoda, więc był dzień prania derek, futer, ochraniaczy itp, wiec było bez. Jako, że zadecydowałam, że ten kieffer zostaje to mam na testach dwie skokówki to postaram się coś pofocić. Ale jednak to co mi mnóstwo osób mówiło, że z moją budową to mam się brać za ujeżdżeniówki to prawda. Siedzi mi się w niej genialnie i jak było u rymarza to już te skokówki nie były takie fajne jak mi się kiedyś wydawało 😉

Aby do wakacji, bo chcę wziąć małego i na miesiąć pojechać do dobrej stajni i się porządnie za nas wziąć, ale do tego czasu te z wypadałoby, żeby te jazdy jakoś wyglądały

Sankaritana z wsiadaniem na konia przez innych, ze on jest maciupki. A obecny instruktor to rosły facet i Drako to by chyba pod nim siadł. Raz siedziała na nim Pani wymieniona wyżej to na początku był wystraszony, ale potem zaczął się ruszać naprawdę fajnie, aczkolwiek z tymi obcymi na grzbiecie mam troche problem, bo jest w tym nieprzewidywalny. Raz ktoś może wsiąść, chwile się zepnie i bedzie szedł, a ostatnio to przecież taką akcję znajomej wywinął, że aż się przystuły urwały  😵

A z tą lawetą to tez miałam zagwozdkę o co kaman, myślałam, że może o przyczepę chodzi, bo nad tym też sporo czasu żeśmy spędzili 😉

I odnośnie skośnika. Musze teraz kupić nowe ogłowie i w sumie już od jakiegoś czasu myśle o micklem multibridle. Może to by mu pomogło? Bo z tego co czytałam to ono super stabilizuje wędzidło w pysku.

smartini dzięki! Zawsze bardzo ceniłam sobie swoje zdanie, więc miło mi słyszeć te słowa. Luźna wodza to nie west, a jazda w szkółkach i wewnętrzny głos "on to czuje, bądź delikatna" co wychodzi mi wbrew logice, ale próbuje temu przeciwdziałać. Przebłysk westu miałam, ale wystąpiły trzy trudnosci: kolejne szukanie siodła  🙄 ośrodek gdzie miałam jechać stał się bardzo "pro Makacowy "  😁 dostęp do bierzącego trenera byłby żaden, a żeby robić coś dobrze od początku to sama w życiu nie dałabym rady.

A co do konia profesora to ten obecny instruktor ma fajną kobyłkę, która w młodości chodziła C klasę w ujeżdżeniu, ale teraz ma już 17 lat i jest całkowitym przeciwieństwem mojego Draka i mocno mi to wadzi. Jest już leniwa, ociężała, kombinuje jak się nie napracować, wyrywa wodzę i jak po takiej jeździe wracam do małego i się zapomnę to mogę konia wytorpedować jak mu dam taką łydkę jak jej. Więc wole, abyśmy szkolili się wspólnie

( ciągle nadchodza nowe posty i nie mogę wysłać swojej 😉)
smartini   fb & insta: dokłaczone
02 maja 2015 21:42
TheWunia, to bardzo dobrze, że kobyła jest zupełnie inna niż Twój koń! Dzięki temu się rozwijasz! Zaczynasz ruszać mózgiem podczas jazdy a nie klepać się na pamięć. Wiem co mówię. Jeżdżąc z moimi trenerami zawsze dostaję ich konie do objeżdżania - sytuacja trochę inne, bo dobrze jeżdżąc głównie ich tym odciążam, ale jest to dla mnie dodatkowy trening jakże potrzeby dla jeźdźca jednego konia i na odwrót. Ostatnio miałam 3 konie - ociężałego 4letniego wałacha, zapieprzającą 4latkę bez równowagi i 5letniego ogiera bojącego się jakichkolwiek pomocy. Każdy koń z innymi problemami niż mój i musiałam się dostosować i z nimi pracować a nie się wozić jak na Budyniu.

Koń też powinien dostać dobrego jeźdźca na grzbiet. Co innego, jak dobry jeździec robi sobie konia pod siebie a co innego jak w waszej sytuacji są dla zielone osobniki.
Moon   #kulistyzajebisty
02 maja 2015 21:44
No jasne, że chodziło mi o plandeke, nie wiem co mi wyskoczyło z tą lawetą... 😜


TheWunia, czegoś tu nie czaję, jeździłaś z kimś fajnym - siedziałaś w siodle, miałaś spokojną rękę na kontakcie, działałaś łydką... i co? Teraz zapomniałaś? Sorry, ale to wygląda na fotach tak, jakbyś nigdy jeszcze nie poczuła 'własnotyłkowo' tego czegoś, co sprawia, że siedzi się potem tak a nie inaczej, że rękę ma się taką a nie inną. Kurdę, chyba mało składnie to napisałam...

I z tym skracaniem wodzy - też miałam długo problem z wyjeżdżającymi wodzami - masz wodze ze stoperami? Łapiesz równo wodze, liczysz który to stoper i tak jeździsz CAŁĄ jazdę. Bez wypuszczania wodzy, kręcenia, majzlowania, kombinowania. Byleby ten kontakt był taki "czuły". Uwierz, że tak koń o wiele szybciej zakuma o co kaman, dojdzie do ręki, niż takim pseudo kontaktem, który raz jest raz go nie ma.

aczkolwiek z tymi obcymi na grzbiecie mam troche problem, bo jest w tym nieprzewidywalny.
To znaczy, że lipne osoby na niego wsiadały. Jeśli instruktor jest dobry, to będzie z obserwacji już wiedział jak zadziałać, żeby było dobrze, nawet przy jego spinaniu się będzie wyciszać, a nie potęgować strach.
Moon niestety po jednej fajniej jeździ już prawie rok temu przez pewien czas było ok, a z czasem coraz gorzej, gorzej i teraz mamy to. A, że tamta jazda była jeszcze podczas epizodów naturalsowych to w ogóle kolejny minus, bo ta cała jazda to była w sumie wbrew temu co mi mówili "tamci", a że jeszcze byłam zafiksowana na ich punkcie to moja strata :/

Ewentualnie jestem skrajnie trudnym przypadkiem i zamiast raz się czegoś nauczyć to musze mieć upychanę do głowy notorycznie 😉

Stoperów nie mam, bo są takie gumowe, ale to żaden problem, żebym coś z tym zrobiła, pokombinuje
kujka   new better life mode: on
02 maja 2015 21:53
TheWunia, wystarczy ze korektorem mazniesz sobie kreski. Bedziesz wtedy widzidziala gdzie masz wodze 😉
Produkujecie tych postów, no! :P
Ja to nie chcę mówić, że wyszkolenie pary niedoświadczony jeździec & niedoświadczony koń jest niemożliwe w 100% przypadków, ale... jest to trudne i do tego jest potrzebny szkoleniowiec z wyczuciem, który będzie też wsiadał. Może być i tak, że para napotka "mur" i trzeba będzie przedsięwziąć jakiś radykalniejszy krok (np. wysłać konia do trenera itp, nie mowię o sprzedaży konia). O ile łatwiej byłoby oddać niedoświadczonego konia w doświadczone ręce, a samemu jeździć na doświadczonym koniu - a potem próbować "spotkać się w połowie drogi".

TheWunia, Celem "przypomnienia" kto tu rządzi, wsiadałam na szetlandy, więc, no 😉 😁 ale rozumiem obiekcje, skoro instruktor to rosły facet. Niemniej jednak dobrze byłoby, gdyby ktoś doświadczony (ale faktycznie doświadczony, a nie taki, co się wydaje doświadczony) na konia wsiadł i podziałał. Nawet mi przyszło na myśl, że gdyby ten ktoś miał jakieś pojęcie o arabach, to też byłaby pewnie inna rozmowa...
Wyguglałam co to ten multibridle - no, jak masz możliwość sprawdzić, to zawsze można, ale wydaje mi się, że zwykły skośnik też da radę.

Co do tej kobyłki - masz możliwość wsiadać jakoś częściej czy raz na jakiś czas? Bo skoro ona naprawdę doświadczona, ale cwana, to warto tą cwaniakowatość przewalczyć i spróbować się czegoś od niej nauczyć. To może być fajne doświadczenie dla Ciebie jako jeźdźca. Inny koń, inaczej trzeba działać, nic nie można z automatu - a potem swój i też inaczej. To buduje pewne "wyczucie".
Oj tam, na pewno nie jesteś skrajnie trudnym przypadkiem :kwiatek: tylko trzeba to wszystko tak wykombinować, by było jak najlepiej i najefektywniej.
TheWunia, wyglądaliście swego czasu też tak, co się stało? http://re-volta.pl/galeria/foto/132274#f
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się