"Bykowe" - pytanie do pań

Mnie przeraża, że w pokoleniu moich rodziców wielu rolników czy ludzi pracujących w średnim sektorze płac było w stanie przeżyć, odłożyć coś na większe zakupy (a nie brać wszystko w kredycie) a wielu jeszcze wspomagało dzieci na start (pomagało kupować mieszkania, budować domy). Dziś z 2 pensji ciężko odłożyć na auto, czy wypasione wakacje nie wspominając o odkładaniu większych sum. Myślałam, że może moje hobby to pochłania ale wychodzi wśród znajomych bez drogiego hobby, że też ledwo zipią. Dom w kredycie, auto w kredycie, co z wypłat zostaje to idzie na bieżące opłaty, jedzenie, ubrania itp i o wakacjach 14 dniowych dla 3 osób nie ma mowy (oboje pracują zarobki zdecydowanie powyżej najniższej krajowej).
Już nie wspomnę, że w moim regionie nie rzadko ludzie pracują na czarno za 1000 zł. W sklepikach, małych firmach produkcyjnych to norma. O pracę w większych sklepach, sieciówkach jest walka niemal i "załatwianie"
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 czerwca 2019 19:19
Z podwyżek to w ostatnich latach dostaję tylko podwyżkę czynszu  😂
Wprowadzaniem bykowych, czy 500+ po drugiej stronie, nic nie rozwiaze. Zachecanie do wyjscia z rynku pracy jest powaznym bledem.

socjal zamiast pracy

dea, Ukraincy zaczna jeszcze liczniej wyjezdzac, bo Niemcy wlasnie otworzyli im drzwi do siebie.
dea   primum non nocere
27 czerwca 2019 21:42
Naboo o tym właśnie mówię.

Poza prostym wyciąganiem z rynku pracy konkretnych ludzi jest jeszcze psychologiczny i wychowawczy aspekt. Te bombelki kiedyś dorosną i co będą robić? Płacić podatki... jak rodzice? Ja na przykład pochodzę z sześcioosobowej rodziny, gdzie oboje rodzice pracowali na etatach. Nie wyciągali ręki po darmowe bonusy. Przykład idzie z góry. Zawsze była w domu kultura pracy, stania na własnych nogach, zarabiania na siebie. Ja sobie nie wyobrażam iść po zasiłek. Podobnie trójka mojego rodzeństwa. Ja z siostrą w informatyce siedzimy, bracia w służbie zdrowia - uczciwie, raz brat solidnie wzburzony opowiadał o próbie łapówki, wywalił babę z gwizdem. Im ciężej (słynne lekarskie trzy etaty), ale też dają radę. Możemy wspomagać finansowo mamę na emeryturze (ojciec jeszcze pracuje, chce). Jaki przykład daje mama bombelków na pełen etat? Tędy się, kochanie, idzie po zasiłek? Dom ma być (magicznie) sprzątnięty a gary pełne, zawartość Państwo da? No spoko, ale to społecznie niewiele rozwiąże, serio.

Nie uważam, że wychowanie dzieci i utrzymanie domu to jest łatwe zajęcie. Sama podpieram się nosem, nawet w tej chwili. Moje dziecko śpi, wywietrzone po przedszkolu na dworze z kolegami (i ze mną), zupa na jutro się gotuje, a ja już myślę, że trzeba laptopa włączyć, bo jeszcze kawałek roboty mi został. Pranie poczeka. Odkurzenie też nie dzisiaj. W domu rodzinnym też tak było. Jak podrośliśmy, szybko dostaliśmy obowiązki. Czary Mary! Bracia pomagają żonom w utrzymaniu domu i jest to dla nich naturalne jak słońce i deszcz! Odkurzacz nie gryzie, pralka nie połyka. Nie mieli w dzieciństwie do opieki mamy bombelków na pełen etat.

Tak, na rok, bardzo tak. Jak dwójka małych jest, to pewnie tak, żeby młodsze miało dwa, może trzy lata. A potem? Do roboty, matka. Bo to dzieciom krzywdę robi, jak są zbyt dobrze ogarnięte, jak matka NIMI żyje. Serio... Mam nadzieję, że rozumiecie.

Tl;dr, jak to u nas mówią 😉 czas włączyć tego laptopa 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 czerwca 2019 22:20
Wcale Ukraibcy liczniej nie wyjeżdżają, nadal jest ich bardzo duzo i wciaz naplywaja nowi.
Z kazdyn miesiącem coraz wiecej wydaje się certyfikatów o rezydencji.
Przykład z wczoraj. Przychodzi do poradni kobieta z objawami nerwicy. Zaczynam pisać historię choroby, zaczynam od wywiadu ogólnego.
- ile pani ma lat?
- 32
- stan cywilny?
- mężatka
- pracuje pani?
W tym momencie widzę lekkie oburzenie na twarzy, ścisk mimiczny wokół ust i dumnym tonem wypowiada
- nie! Ja dzieci wychowuję!!!!
I w tym momencie se myślę......a ja ku**wa to nie wychowuję?
I jak je lubić? No jak? Jak już na dzień dobry widzę taką postawę.

Wcześniej, kiedyś, było tak jak dea mówi. I taka kobieta odpowiadała, " jestem teraz na macierzyńskim". Albo " ja jestem na wychowawczym". I to było ok. A teraz jest nowy zawód " ja dzieci wychowuję".
Świetnie. A ja? A pani pielęgniarka? A pani sprzątająca? My ku*wa nie wychowujemy, czy jak?
Za moje se te dzieci wychowuje? No fajnie....
dea   primum non nocere
28 czerwca 2019 05:33
JARA mamy znajomych Ukraińców (dokładniej Ukrainki, opiekunki). Jeszcze większość jest w Polsce, ale już dwie w Niemczech. Zaczynają mówić o tym. Tak, jeszcze jest ich dużo i coraz więcej, ale jak im więcej w Niemczech zapłacą, to zaraz odpłyną i kłopot będzie jeszcze większy. Bo pracodawca nie ma z czego "godziwie zapłacić", a Polakowi się nie opłaca pracować za takie "psie". Niby praca jest, niby ludzie siedzą, a nikt nie wstanie. Tu chyba w stajennym wątku pisały dziewczyny, że można stać i machać trzema stówkami i nikt nie złapie za widły, żeby sprzątnąć pod wiatą.

tunrida no właśnie... Mam z podstawówki koleżankę. Ona została w szkole muzycznej, choć niecierpiała grać, ja zmieniłam "zawód", bo niecierpiałam grać 😉 jakiś czas temu z nią gadałam. Po trzecim dziecku do pracy nie wróciła, bo grać nie cierpi, a pieniądze takie, że woli 500+. I mówiła mi wzburzona, "Ty wiesz, że są ludzie, którzy NIE CHCĄ NA MOJE DZIECI PŁACIĆ?". Do krwi się w język ugryzłam 😉 Ciężko zachować sympatię... Najstarszą córkę pcha w granie. Po co? No ja tego nie zrozumiem. Młoda chciała pojeździć na koniach. Nie może, bo przecież gra. Nie może z nami na działkę pojechać w wakacje, bo ćwiczy. Koleżanka też nie mogła, uciekała do stajni. To się tak powtarza, że jest przerażające...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 czerwca 2019 05:41
Nie martwilabym sie, ze wszyscy wyjada, bo tak sie nie stanie. Do Niemiec wyjada Ci bardziej ogarnięci co maja chec do pracy i nauki jezyka.
Biedni pracodawcy, nie ma komu robic, ale jak Ukrainiec zachoruje to wywoza do lasu zeby zdechl jak pies.
dea   primum non nocere
28 czerwca 2019 05:47
Nie mówię, że duże koncerny są biedne, ale jak ktoś ma np. pole truskawek to ma teraz problem. Nie wszyscy mają z czego zapłacić więcej.

Jak zostaną ci nieogarnięci, bez chęci do pracy i nauki, to nie ma się czym martwić? 🤣
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
28 czerwca 2019 06:38
Co do Ukraińców, to jest ich coraz mniej i będzie coraz miej. Kolega ma firmę budowlaną, jego głównymi pracownikami są Ukraińcy, normalni, legalni, nawet mieszkanie od nas wynajmują. Od 3 lat przyjeżdża ich coraz mniej, kumpel ma coraz większy problem z dotrzymaniem terminów, bo nie ma pracowników. Kiedy kończy im się pobyt, wyjeżdża 40, wraca połowa... jeszcze parę lat temu było na odwrót. Jadą teraz albo do Niemiec właśnie, albo nigdzie nie jadą, bo na miejscu im się nieco zaczęło poprawiać.

dea Tak jak zgadzam się z Tobą w kwestii dawania przykładu dobrego, tym, że ludzie pracują i wychowują dzieci i normalnie dają radę "jak ludzie" 😉 Tak mam przykład mojej koleżanki, który totalnie rozumiem. Kumpela (i jej mąż) mają 3 dzieci. Po 2 koleżanka jeszcze do pracy wróciła, po 3 już nie ma zamiaru. Dlaczego? Bo nie zarabiała dużo więc jeśli wróciłaby do pracy teraz po zakończeniu macierzyńskiego, w zasadzie cała jej pensja poszłaby na opłacenie kogoś- opiekunki lub instytucji- przedszkole, żłobek, żeby się jej dziećmi zajął w czasie kiedy ona jest w pracy. Czyli pracowała by cały dzień, dziećmi opiekowałby się "obcy człowiek", a do tego w domu nie porobione, obiad nie ogarnięty i relatywnie w kieszeni pieniędzy mniej, bo pensja idzie na nianię, czy przedszkola. A tak? Siedzi z dziećmi w domu, chatę ogarnie, obiad zrobi, na działkę pojedzie warzywka doglądać. To jest chore, ale zupełnie logiczne niestety. Na jej miejscu zrobiłabym dokładnie tak samo. A wystarczyłoby, żeby 500+ był inaczej rozwiązany, żeby był jak dokładka do pensji 🙄
Bo tak powinno być. Pracujesz uczciwie? Brakuje ci na dzieci? Masz. 500 zł.
To co obecnie jest, to popieranie nieróbstwa i postawy roszczeniowej.
Jednostkowe przykłady niewiele mówią. Też mogę się powołać na przykład moich sąsiadów: mają szóstkę dzieci (SZÓSTKĘ, to nie był błąd, specjalnie piszę słownie, nie cyfrą), niewielkie gospodarstwo (odchowują kilka byczków, kilkanaście prosiąt, trochę drobiu i 1 źrebaka rocznie), on pracuje jako pielęgniarz (w systemie 12/24 godziny, bardzo popularnym w mojej okolicy, bo przynajmniej dwie godziny w pociągu do Warszawy i dwa w pociągu z powrotem - od pół roku, odkąd zaczął się remont linii kolejowej - nie bolą aż tak bardzo, gdy się nie jeździ codziennie...), ona pracowała jako sprzątaczka, ale po piątej cesarce lekarz zdecydowanie odradził jej powrót do pracy - i chyba nie macie o to pretensji..?).

W pewien sposób są trochę niezaradni życiowo. Na przykład - nigdy żadno z nich nie zrobiło prawa jazdy. Póki byłem w stanie, to ich podwoziłem - ale odkąd sami mamy trójkę dzieci, jest to niewykonalne (swoją drogą, musimy zmienić samochód - z fotelikami w komplecie do Fabii nie wejdziemy...). Nie można też bezkrytycznie przyjmować wszystkiego co mówią - inna rzecz, że oni są przy tym wciąż bardzo młodzi i to raczej naiwność niż świadoma chęć ubarwiania rzeczywistości.

Jeszcze trzy lata temu wszyscy mieszkali w jednej izbie bez bieżącej wody i kanalizacji. Dzięki 500plus (i ogromnej pracy - samo nic się nie zrobiło) przez te trzy lata wykończyli resztę domu i dobudowali sobie kotłownię, dzięki czemu nie ściskają się już jak śledzie, mają ciepłą wodę w łazience i toaletę w domu. W tej chwili kryją dach blachą.

To źle..?

Bez 500plus osiągnęliby to samo najwcześniej za jakieś 10 lat. Jeśli w ogóle.

Przy czym, co warto podkreślić, im już wcześniej wszystkie możliwe zasiłki i pomoce przysługiwały - 500plus to, owszem, nowa jakość ze względu na skalę i powszechność, ale "socjal" był, jest i - niestety - będzie. Tuż przed (przegranymi...) wyborami, koalicja PO - PSL wprowadziła tzw. "kosiniakowe", czyli roczny, 1000-złotowy zasiłek dla kobiet po urodzeniu dziecka, o tyle kuriozalny, że przysługuje matkom, które... nigdy legalnie nie pracowały! Warunkiem jego uzyskania jest BRAK opłacania składek w ZUS!

To nie jest tak, że PO było "prorynkowe", a PiS "socjalistyczny". Nie. Wart jest Pac pałaca, a pałac Paca. Obie strony sporu politycznego w Polsce licytują się na demagogiczne obietnice i kiełbasę wyborczą - tylko wygrywa ten, kto swoich obietnic dotrzymuje i jest bardziej wiarygodny...

W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, opozycja wygrała w kilkudziesięciu największych miastach - i w kilkunastu biednych, post-PGRowskich gminach na Pomorzu Zachodnim. Gdzie dominują wśród wyborców klienci opieki społecznej. Najwyraźniej nie tylko "młodzi, wykształceni z wielkich miast", ale u lumpenproletariat, na który tak tu Koleżanki psioczycie, nie kocha obecnej władzy. Na 500plus skorzystała tzw. "uczciwa bieda", która wcześniej nie umiała wyciągać rąk po zasiłki, oraz ta część klasy średniej, która ma dzieci. Dla mnie jest to realnie rodzaj ulgi podatkowej - żadna inna mi nie przysługuje.

Nie wydaje mi się, aby realne były jakiekolwiek apokaliptyczne przepowiednie. To tak nie działa! Ani wszyscy nie wyjadą, ani nie przestaną pracować - zmiany są w życiu społecznym zawsze stopniowe i zawsze działają jakieś mechanizmy kompensujące. Właśnie dlatego inżynieria społeczna ZAZWYCZAJ nie działa!
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 czerwca 2019 07:50
Co do Ukraińców, to jest ich coraz mniej i będzie coraz miej.


Zgodnie ze statystykami zdecydowanie nie jest tak, jak napisałaś  :kwiatek: (zarówno naszymi, jak i ukraińskimi).

Co ciekawe - nie wiem jaki okres został wzięty pod uwagę w stwierdzeniu "jeszcze kilka lat temu", ale np jeśli chodzi o statystyki ukraińskie, to wcześniej głównym kierunkiem była.. Rosja 🙂 zaczęło się to zmieniać ok 2014 roku, i głównym kierunkiem stał się zachód, w tym Polska.

Jak dla mnie - niech wyjeżdżają do Niemiec jeśli tam mają być równo traktowani, jak wszyscy inni ludzie, w tym jak Polacy. Byłam na granicy dosłownie 4 dni temu i szczerze mówiąc rzygać mi się chciało, jak stały polaczki w kolejce i głośno gadały, że Ukraińcy są tacy czy śmacy. I to ludzie dorośli, nie młodzież. Czekałam aż ktoś oberwie, bo nasze języki są naprawdę podobne, a przy granicy większość mówi biegle po polsku 🙂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
28 czerwca 2019 09:14
Smarcik statystyk nie znam, znam tylko i wyłącznie opinie znajomych, którzy ich zatrudniają. Może tu chodzi o konkretną branżę, lub region po prostu. "Kilka lat" to kolega mowił o 5-8.
Jak sami dom buowaliśmy te 4 lata temu, to każdy fachowiec po kolei, mówił, że pracowników brakuje i że zlecenia odmawiają, bo nie ma kim robić.
jkobus lata przed wprowadzeniem 500+ rodzice mieli gosposię. Miała męża, troje dzieci, do nas przychodziła 3 razy w tygodniu. Po roku pracy w swoim domu wymieniła piec, okna, drzwi, dach, dzieci posłała do logopedy. Nie dlatego, że pracowała, tylko dlatego, że kradła - nie mogła liczyć wtedy na rząd, to "wyrównywanie szans" przeprowadziła sama.

Czy to źle?

Oczywiście, 500+ to darowizna od państwa, ale czy wiele się różni?
Kto tym Twoim sąsiadom kazał być "trochę niezaradnym życiowo" i mieć 6 dzieci? Kto tej kobiecie kazał 6 urodzić i zostać kaleką? Bo niezdolność do pracy jest i zawsze będzie formą kalectwa.
Jaki start w życie dadzą swoim dzieciom, jeśli żadnego z nich nie dadzą radę wysłać na studia, opłacić mieszkania, cokolwiek? A ich majątek w spadku zostanie podzielony na 6 części?

Dlaczego ja mając swoją firmę i walcząc o każdy kolejny miesiąc, żeby opłacić wszystko na czas i wyjść na plus mam się cieszyć, że ktoś niezaradny życiowo za pieniądze z moich podatków wyremontował sobie dom?
W szybkim tempie zmierzamy do argumentum ad Hitlerum, czyli - ostatecznego końca wszelkich dyskusji.

Idąc dalszym tokiem Twojego myślenia - wszyscy, jak tyko tu jesteśmy, powinniśmy natychmiast popełnić samobójstwo. Bo nie ma takiego, któremu by się wszystko w życiu udawało, Billa Gatesa też wśród nas raczej nie ma - więc po co żyć..?

Nasi sąsiedzi mają szóstkę dzieci, bo LUBIĄ. Ich dzieci mają w bród najważniejszego, co jest do życia potrzebne - miłości.

Nie wyremontowali sobie domu z TWOICH podatków (ani z moich, ani z kogokolwiek konkretnego...) - z chwilą, gdy zapłaciłaś podatki, te pieniądze przestały być Twoje, a gosudarstwo może z nimi zrobić, co mu się żywnie podoba: kupić czołgi i samoloty, wypłacić premie swoim sługom, zbudować port morski w Radomiu - albo wypłacić 500plus. Pomysłu, żeby nie zabierać Ci Twoich pieniędzy i obniżyć podatki - p ile mi wiadomo, nie popiera ŻADNA partia z szansami na przekroczenie progu wyborczego. Najwyraźniej, nie jest to pomysł ważny czy popularny w narodzie. Można się na to złościć i psuć sobie wątrobę - tylko po co..?
emptyline   Big Milk Straciatella
28 czerwca 2019 10:53
jkobus, przepraszam Cię najmocniej, ale te podatki które płacimy można wykorzystać naprawdę lepiej niż 500+...
Czy ja to kwestionuję..? Tylko nie widzę sensu pitolenia, że "za moje podatki patologia chleje". Założę się, że jako (bardzo dobrze zarabiający, łapiący się na drugi próg podatkowy...) pracownik najemny, płacę znacznie więcej od znakomitej większości przedsiębiorców - nie mam żadnych ulg, niczego nie wrzucę w koszty, żadna księgowość nic mi nie pomoże, co roku dopłacam. No i co z tego? Mam ryczeć jak zarzynany bawół, że  "za moje podatki taki owaki trzy etaty dla bezrobotnych za friko od Urzędu Pracy dostał". Dostał? I chwała mu za to!

Generalnie, to oddawanie pieniędzy gosudarstwu jest jak dawanie darmowej działki heroiny narkomanowi. Na pewno nie pomaga to w wyjściu z nałogu! Więc im kto mniej daje, a więcej odbiera - tym dla wszystkich lepiej.
Osobiście uważam, że do posiadania potomstwa powinien zachęcać np. dostęp do fajnych żłobków i przedszkoli, dobry system edukacji i fajnie zorganizowane świetlice dla dzieci, dobra i realnie darmowa opieka lekarska, darmowe zajęcia dodatkowe dla dzieci, w tematach, które je interesują, a także uczciwe podatki wobec przedsiębiorców, którzy będą mogli docenić dobrych pracowników itd. Oczywiście "darmowa" czyli zawarta w naszych podatkach, co przy horrendalnych sumach jakie płacimy powinno być możliwe. Zachęcanie 500+ lub straszenie podatkami to są bronie i kiełbasy wyborcze ludzi, którzy liczą na poklask bardzo prostej, wręcz prostackiej części społeczeństwa i, niestety, go dostaną.

To prawda - są to sposoby prostackie. Tym niemniej, jeśli państwo "powinno" zachęcać do posiadania dzieci (właściwie o to idzie - czy w ogóle "powinno"..?) to proste, a nawet prostackie sposoby mogą być skuteczniejsze od finezyjnych.

Nagroda czy kara trafiają wprost do osoby, której zachowanie mają kształtować. Natomiast wszystkie te finezyjne sposoby, których celem jest, jak rozumiem, ułatwienie macierzyństwa - mogą być zwyczajnie zbyt subtelne, by na cokolwiek wpłynęły. Poza tym, nie jest wcale łatwo zrobić fajne przedszkole czy inne miejsce dla dzieci - i, bynajmniej, pieniądze nie wyczerpują problemu. Pieniądze by się może i znalazły - ale skąd gwarancja, że zostaną sensownie wydane..? Państwa nie słyną z pomysłowości, troski i zaangażowania...
jkobus Tak, tak uważam, że osoby niezaradne życiowo powinny ponosić konsekwencje swej niezaradności i niewłaściwych decyzji, tak jak wszyscy inni. Jak przedsiębiorca popełni błąd, przestrzeli inwestycję i popadnie w długi, to za jego błędy płaci cała rodzina. A jak sąsiedzi mieszkający w domu bez dachu narobią sobie 6 bombelków, bo LUBIĄ, to im się należy pomoc od państwa? Jak społeczeństwo ma się rozwijać, jeśli wspiera się finansowo osoby niezaradne i zachęca do posiadania potomstwa?

Każdemu w życiu coś się nie udało, ale normalni ludzie odpracowują to, co popsuli. Jak człowiek sobie na to zasłuży, to często pomoc pojawia się zewsząd, dobrowolna - i za tym jestem, żeby pomagać bezpośrednio osobom, które naprawdę tego potrzebują.

To nie są MOJE podatki? Doprawdy? To teraz napisz tu jasno i otwarcie, że rząd nie zaczął szukać dodatkowych pieniędzy w naszych kieszeniach tuż po wprowadzeniu 500+, żeby zapchać dziurę, którą ten program wytworzył. Słyszałeś może, ile będzie wynosił minimalny ZUS w 2020 roku? A o likwidacji OFE słyszałeś? O podatku wodnym?
To prawda - są to sposoby prostackie. Tym niemniej, jeśli państwo "powinno" zachęcać do posiadania dzieci (właściwie o to idzie - czy w ogóle "powinno"..?) to proste, a nawet prostackie sposoby mogą być skuteczniejsze od finezyjnych.
Pogrubienia moje.
Chociaż za dziećmi nie przepadam, to jednak uważam, że są niezbędne dla komfortowego życia ogółu społeczeństwa. Więc zachęcać jak najbardziej - np. tak jak pisze Atea, a pewnie i inne sposoby by się znalazły. Bykowe nie jest zachęcaniem, to jakiś chory przymus.

Odnośnie czy pieniądze państwa czy nasze, to tak tylko przypomnę cytacik Margaret Tatcher "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy."
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 czerwca 2019 13:13
Smarcik statystyk nie znam, znam tylko i wyłącznie opinie znajomych, którzy ich zatrudniają. Może tu chodzi o konkretną branżę, lub region po prostu. "Kilka lat" to kolega mowił o 5-8.
Jak sami dom buowaliśmy te 4 lata temu, to każdy fachowiec po kolei, mówił, że pracowników brakuje i że zlecenia odmawiają, bo nie ma kim robić.



Kierujesz się opinia znajomych, kilku. Nie jest to miarodajne i nijak na się do rzeczywistości.
Wystawiam certyfikaty rezydencji, 95% wnioskuja o nie Ukraincy i z każdym tygodniem jest ich coraz więcej.
Napływają, robia różne tajemnicze manwery ze wskazywaniem adresow. Nie mowia po polsku, a Polacy wykorzystuja ich jak moga.
Każdy rząd - jaki by nie był - robi co może, aby ściągać jak największe podatki. W sumie, współcześnie to jest nawet trochę na odwrót: każdy rząd, jaki by nie był, stara się jak najwięcej WYDAWAĆ. Co w prosty sposób wynika z ambicji jego rozbudowanych, liczących setki tysięcy osób personelu, agend - każdy urząd planuje co roku wzrost swoich wydatków, jak mogłoby być inaczej..? Żeby coraz więcej wydawać - trzeba też coraz więcej zabierać.

Jest to mechanizm samonapędzający się. Czasami, jak społeczeństwo dojdzie do ściany i jest ciężki kryzys (taki, jak w Wielkiej Brytanii na przełomie lat 70 i 80...), to się potrafi na chwilę z tego otrząsnąć i narzucić cięcia.

Ale to się zdarza rzadko i nijak nie jest "normalne".

500+ to jeden z najtańszych programów socjalnych na świecie - pod względem kosztów administracyjnych. GDYBY zastąpił wszystkie inne programy socjalne, a nie działał obok nich - to doprawdy: trudno byłoby dopatrzyć się w tym programie jakiejś wady. W tym stanie w jakim to w tej chwili jest - to tylko pierwszy krok w stronę racjonalizacji i oszczędności. Czy kiedykolwiek zostaną wykonane następne? Nie wiadomo.
Nie czuję najmniejszych wyrzutów sumienia z powodu zadania pytania, jak Panie to widzą! Wręcz przeciwnie! Postawa, wedle której ludzie wchodzą w związki i płodzą dzieci tylko "dla wyższej idei", czyli z powodu oszałamiającej, romantycznej namiętności - a nie z najrozmaitszych powodów, wśród których nie na ostatnim miejscu jest także pospolity konformizm i wygoda - to chyba cechuje jakieś disneyowskie księżniczki, co nie..?

Ależ oczywiście że są najróżniejsze powody, dla których ludzie tworzą związki, mogę długo wymieniać, tylko po co? Bo widzisz, taki psikus, ja nigdzie o tym nie pisałam i nie wiem, dlaczego poczułeś potrzebę zwekslowania w tym kierunku. Ja pisałam o wątpliwym wpływie bykowego na odpowiedzialność mężczyzny za rodzinę, co forsujesz, powtarzając teorię Piotra z innego forum.  A jeśli już mamy się gdzieś doszukiwać disneylandu, to raczej on jest w tej teorii.  „A potem żyli długo i szczęśliwie ... bo mężczyzna spłodził dziecko, żeby nie płacić bykowego”.  Bajka - w sensie dosłownym. 

Założę się, że jako (bardzo dobrze zarabiający, łapiący się na drugi próg podatkowy...) pracownik najemny, płacę znacznie więcej od znakomitej większości przedsiębiorców - nie mam żadnych ulg, niczego nie wrzucę w koszty, żadna księgowość nic mi nie pomoże, co roku dopłacam. No i co z tego? Mam ryczeć jak zarzynany bawół, że  "za moje podatki taki owaki trzy etaty dla bezrobotnych za friko od Urzędu Pracy dostał". Dostał? I chwała mu za to!

No, no, nie rób z siebie takiego tylko dającego. Ulg może nie masz, ale 500+ masz, skoro masz troje dzieci, więc jednak coś dostajesz od nas wszystkich. Może z tego powodu nie ryczysz jak zarzynany bawół, bo chwała tym, co dostają. Masz inną perspektywę, więc program chwalisz. 
To nijak nie wyrównuje podatków, które płacę! Dlatego napisałem, że z mojego punktu widzenia 500+ to ulga podatkowa. Gdyby nie było tego programu, byłbym na minusie bardziej niż jestem - i dorzucałbym się np. do Waszych studiów, paszportów Waszych koni (za moje sam płacę, żaden rząd ich nie dotuje...), etatów dofinansowywanych przez Urzędy Pracy w Waszych firmach, itp. - jeszcze bardziej niż i tak się dorzucam. A nikt mnie o zdanie na ten temat nie pyta - i pytać nie będzie!

W ten sposób każdy każdemu może takie rachunki wystawiać.

Po co?
I sprawa się rozwiązała.
Łapię się w program, więc go wychwalam, bo dla mnie jest super. Norma. Pewnie jakbym mogła, to też bym brała... a nie, wróć... byłam już w sytuacji bardzo złej. Tak złej, że jadłam tynk ze ścian i próbowałam zrobić obiad z lodu i światła z lodówki. Tak złej, że błagałam inkasentów, by nie odcinali prądu, bo za chwilę będą jakieś pieniądze i zapłacę zaległości. Tak złej, że nie widziałam dla siebie już żadnej nadziei. I nie przez to, że siedziałam w domu i nie szukałam pracy. Och, szukałam. Jakiejkolwiek. Niby tak dużo jest jej w tym kraju, a jak potrzeba, to wszyscy rozkładają ręce. Bo nie to wykształcenie, bo nie takie doświadczenie, bo nie to, bo nie tamto. I żeby nie było, że szukałam pracy w jakimś konkretnym zawodzie, miałam "aspiracje". Nie. Łaziłam wszędzie, żebrając o zatrudnienie choć na 1/4 etatu. Schowałam głęboko swoją dumę i godność.
I nawet wtedy wolałam sama zadbać o siebie, niż iść po zasiłki, ulgi itp. rzeczy. Wzięłam całą odpowiedzialność na siebie: ja skrewiłam, ja muszę to naprawić. Nie było to łatwe, ale już jestem daleko od tamtych problemów. Zostały tylko nieprzyjemne wspomnienia...
Także przykro mi, ale podarki od rządu dla Karyn i Sebów (teoretycznie) dla ich Dżesik i Brajanków są dla mnie potwarzą. Zwłaszcza są policzkiem dla tych, którzy mając niejedno dziecko potrafią pracować, opiekować się pociechami na tyle, na ile im starcza pieniędzy z pracy własnych rąk. I którzy muszą utrzymywać roszczeniową patologię "Bo Mnie Się NALEŻY!", bo oni wychowują dzieci. Aha. Wychowują. Widzę codziennie, jak na podwórku są wychowywane takie Bombelki Madek. Dziękuję. Współczuję dzieciom, bo one na siłę na ten świat się nie pchały.
Moi rodzice nauczyli mnie szacunku do pieniądza w prosty sposób: na kieszonkowe musiała sobie zarobić pomagając im w domu i na działce. I nie, nie wykorzystywali mnie, jak osła. Miałam listę obowiązków do spełnienia. Dzięki temu wiem to, co wiem i mam doświadczenie, które wielokrotnie pomogło mi w życiu. Również zawodowym.
A takie Karyny i Seby co pokażą swoim dzieciom? Jak się chleje piwsko przed tv i chodzi po kasę do MOPSu, bo im się należy. Rozmnażanie dla samego rozmnażania jest bezsensowne.
Ani 500+, ani "Bykowe" nie sprawi wyżu demograficznego.
Co poprawi?
Jak pisałam wcześniej -> zostawienie większej ilości pieniędzy w portfelach obywateli i zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa i stabilności zarobkowej. Bo jak się jest na śmieciówce, to nigdy nie wiadomo, kiedy dostanie się wymówienie. A głównie na śmieciówki są ludzie zatrudniani. Bo pracodawcy też próbują jakoś zaoszczędzić kasę na firmę.

Także jestem przeciwna rozdawnictwu całkowicie i kategorycznie. Bo - niestety - w głównej mierze na to idą podatki zabierane tym, którzy próbują żyć normalnie z tego, co potrafią zrobić i zarobić. Pomijam, że z podatków też jest utrzymywany nasz, jakże hojny rząd, bo to nie ten temat...

Jacku za słabo kombinujesz zatem, skoro jesteś na minusie 😉 Może trzeba wziąć przykład z przedstawionej przez Ciebie sąsiedzkiej rodziny? :P Tylko pamiętaj, że kiedyś pieniądze z państwowej kasy mogą się skończyć, a wtedy będzie bida z nędzą. 🙁
A skoro płacisz podatki, to i tak utrzymujesz to, o czym wspomniałeś. 🙂

I nie jestem przeciwna rodzinom z wieloma dziećmi. Tylko niech szanowni rodzice poza płodzeniem zajmą się myśleniem o przyszłości maluchów, bo jedzenie, ubranka, akcesoria kosztują sporo (no właśnie, VAT na dziecięce rzeczy jest wyższy o wiele niż podatek za... trumny... 😉 ), a potem jeszcze wykształcenie takich dzieciaków. Nawet posłanie ich do lepszego technikum ze wsi do miasta jest sporym wydatkiem. O studiach nie wspomnę. Ale jeśli ma się zaradne dziecię, to samo w finansowaniu swego wykształcenia pomoże. Tylko dzieci bywalców MOPSu nikt nie nauczy zarabiania na siebie, bo nie mają takiego przykładu z góry. I tak się to będzie kręcić...
majek   zwykle sobie żartuję
28 czerwca 2019 14:27
jkobus z tymi paszportami to sobie pofolgowales troche.

Ja tam w kwestii 500 plus mam takie zdanie, ze powinno to byc 200 plus i wszyscy byliby nadal zadowoleni.
Bo wlasnie sobie taka rodzina narobi 6 bo LUBI (no fak). Bo jak sie to 500 odpowiednio pomnozy to wychodza z tego spore sumy.

Tu w UK (tez mnostwo patologii, nie mowie, ze system idealny) ja tez dostaje benefit na dziecko, jednak jest to (mimo, ze w przeliczeniu na zlotowki to podobna suma, chociaz nadal mniejsza) duzo mniejszy procent jakiejs sredniej krajowej. A w PL jak sie ma 6 to sie juz ma wiecej kasy niz czlowiek uczciwie zapitalajacy do roboty.

Piekne porownanie znalazlam. Ja moge z mojego benefitu na jedno dziecko kupic 5 butelek wodki.
Za 500 PLN mozna kupic ich kupic 25 😉 dobrze licze?

Nastepne: argument, ze sasiedzi Jacka dach wyremontowali wreszcie i sie nie gniezdza w jednej izbie.
Skoro mogli rozbudowac dom i naprawic dach - to juz dla mnie inwestycja w prywatna nieruchomosc i podniesienie jej wartosci - wyremontowali ja z pieniedzy podatnika. Fajnie, ze standard dzieci sie podniosl, ale...
U nas po prostu by dostali mieszkanie (albo raczej dom) do mieszkania, ktore nadal byloby wlasnoscia gminy.
Wiesz, ja to naprawdę wszystko rozumiem! Przecież już się przyznałem, że 30 lat temu biegałem za podpisami pod kandydaturą JKM na prezydenta. Myślisz, że pod jakim hasłem, jak nie takim właśnie - żeby każdy był kowalem własnego losu i nie liczył na państwo..?

Problem polega na tym, że minęło 30 lat - i LUDZIE TEGO NIE KUPILI.

Jest to program teoretycznie bez zarzutu - poza jednym drobiazgiem: nie ma żadnych, ale to żadnych szans, żeby kiedykolwiek wprowadzić go w życie.

W tej sytuacji bezsensem jest wylewania frustracji. Co to da..?

Na pewno nie pomoże też wrzucanie wszystkich beneficjentów takiej czy innej pomocy rządowej do jednego wora. Zwłaszcza, jeśli jest to wór z etykietką "patologia".

To po prostu nieprawda! Margines społeczny jest marginesem - i niczym więcej. Większość dzieci w Polsce ma jednak - szeroko rozumiana - "klas średnia". I to ona załapała się na tę "ulgę podatkową". Opozycja postulując likwidację programu, czy też ograniczenie go tylko do najbiedniejszych - efektywnie usiłuje zwiększyć obciążenia WŁASNEGO ELEKTORATU.

Aż tak głupi, żeby nie dodać dwa do dwóch to ludzie nie są... I wyszło - jak widać.

Też miałem w życiu dużo gorsze lata. O żadne zasiłki nigdy nie występowałem - i, owszem, dałem radę! Było - minęło.

Natomiast co do tego, że "bezpieczeństwo materialne przekłada się na większą dzietność" - to, pozwolisz - nijak się nie zgodzę. Dzieci - powyżej progu zastępowalności pokoleń - wśród krajów rozwiniętych mają tylko mieszkańcy Izraela i Wysp Owczych. Cała reszta, w tym kraje WIELOKROTNIE bogatsze od Polski i zapewniające znacznie większe benefity i ułatwienia - są tak samo pod kreską. Kwestia, kto jest pod kreską bardziej czy mniej - jest tu już mało istotna...
To nijak nie wyrównuje podatków, które płacę! Dlatego napisałem, że z mojego punktu widzenia 500+ to ulga podatkowa. Gdyby nie było tego programu, byłbym na minusie bardziej niż jestem - i dorzucałbym się np. do Waszych studiów, paszportów Waszych koni (za moje sam płacę, żaden rząd ich nie dotuje...), etatów dofinansowywanych przez Urzędy Pracy w Waszych firmach, itp. - jeszcze bardziej niż i tak się dorzucam. A nikt mnie o zdanie na ten temat nie pyta - i pytać nie będzie!

W ten sposób każdy każdemu może takie rachunki wystawiać.

Po co?


A wobec tego co mają powiedzieć ci, którzy niczego nie dostają, tylko dają? Dorzucają się do tego, żebyś był mniej na minusie.  Dorzucają się do tych „w pewien sposób są trochę niezaradnych życiowo”, dorzucają się do tych mniej niezaradnych, bo łapiących się na drugi próg podatkowy, ale nadal niezaradnych, skoro są na minusie.

Ten program jest po prostu niemoralny i tyle.

Zarządca naszej stajni udał się „pod wiejski sklep”, bo tam przesiaduje młoda, silna siła robocza, żeby nająć kilku młodych i silnych do pracy.  Młodzi silni zaśmiali się i jeden pokazał trzy palce, drugi cztery .... - tyle razy 500 mamy, po co mamy pracować?     

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się