naturalna pielęgnacja kopyt

Cień na śniegu
nie panikuj 🙂 ja biorac sie za kopyta trzeslam sie ze strachu i nie miałam pojecia o czym ludzie do mnie pisza. Te wszystkie kasty, sciany, groty, flary masakra.
Ale powoli, powoli ograniam coraz więcej, a kopyta mam coraz lepsze, chociaz ciagle slysze za plecami okuj bo koń maca, bo sie podbił, bo nie mozesz jeździc w teren, okuj bo Ci kopyto pekło.
Tak, tez mialam problem z peknietym kopytem i jedyne co zrobiłam to ociazylam ściane na której było pekniecie. teraz prawie go już nie widać. A strugam sama od stycznia. Co 2 tygodnie regularnie coś tam dłubiemy 🙂
Dasz rade. Trzymam kciuki 🙂
Witam serdecznie wszystkich forumowiczów.
Chciałabym prosić was o opinie i poradę.
Uczę się u klasycznego kowala i ostatnio zaczęłam interesować się naturalnym struganiem.
Widzę, że kopyta nie są takie jak powinny, jest tam dużo do poprawy, ale najpierw chciałabym waszej opinii, zwyczajnie się boję robić coś więcej 😉
Na początek może wstawię prawy przód, w sumie najlepsze kopyto. Dzięki za wszelkie porady i wskazówki. Kopyta wciąż się ,,rozłażą'', krawędzie co chwilę się obłamują, wydaje mi się ,że jest też duży problem z flarą itp.
Dużo leprze byłyby zdjęcia kopyt położonych na ziemi, są wtedy obciążone i widać w miarę przybliżona rzeczywistość, mogę się domyślać że są dość mocne oderwania ścian ale te zdjęcia mogą przekłamywać są nieprawidłowo zrobione. Na pierwszej stronie jest link gdzie można zobaczyć jak robi się prawidłowo zdjęcia.
ansc, nie kowal go nie podkuje, bo nie pozwolę. Koń nie kuty od 9 lat! Jeszcze nie zwariowałam, żeby na takie coś pozwolić. A kowal jest człowiekiem rozsądnym. Już raz temu samemu dziadkowi pękło kopyto, wtedy chyba tylne. Kowal wyciął ten kawałek ściany, który odstawał i zostawił do zrośnięcia. Pękniecie było na  jakieś 3cm i ładnie zrosło. Mam więc nadzieję, że i teraz sobie poradzi bez radykalnych środków typu podkowa czy, nie daj Bóg, klamra.
Zdjęcie zrobię dopiero jutro, bo dziś będę w stajni wieczorem, trochę tam za ciemno na zdjęcia.

Najbardziej mnie "bolą" te flary. I tu przewiduje największe kłopoty.
A co poradzicie gdy koń ma 4 pęknięcie  😲 - na obu ścianach bocznych i dwa z przodu? Nie mogę przecież odcziążyć wszystkich ścian (tzn. w zasadzie nieco odciążyłam bo pozwoliłam sobie na mocniejszy mustang roll gdzieś do połowy linii wodnej - do podeszwy się boję, koń jakieś 1,5 m-ca temy miał mocno wybraną podeszwę.)
buty?
Buty raczej nie wchodzą w grę w tym przypadku. Po prostu poczekaj, jeśli koń chodzi teraz dobrze to daj mu czas na odbudowę podeszwy, rób to co robisz to juz pewnie podziała na te szczeliny tak że zacznie zrastać normalna puszka.
Czy jest możliwość aby zły kształt kopyt w tyłach powodował to, że koń będzie się ślizgał tyłem? Mojemu bardzo często na łuku w kłusie podjeżdża wewnętrzna noga na zewnątrz, efektem tego jest zad na ziemi i koń leży. Już drugi raz robi mi coś takiego i tak się zastanawiam, bo chodzi tyłem bardzo wąsko i delikatnie, co zrobić.

Jestem dopiero na kilkunastej stronie wątku i brnę dalej🙂

Nie jestem końskim ortopedą ale z tego co wiem przyczyn może być kilka począwszy od wad postawy, złym zbilansowaniu kopyt skończywszy na problemach ze stawami. Mój koń często dziwnie jakby się potyka ( wygląda to jak objechanie nogi) z powodu szpata, po przesunięciu kątów wsporowych ( środek podparcia?)  rzadziej mu się to zdarza ale jednak.
[quote author=kasia&figa link=topic=1384.msg937876#msg937876 date=1300221202]
Czy jest możliwość aby zły kształt kopyt w tyłach powodował to, że koń będzie się ślizgał tyłem? Mojemu bardzo często na łuku w kłusie podjeżdża wewnętrzna noga na zewnątrz, efektem tego jest zad na ziemi i koń leży. Już drugi raz robi mi coś takiego i tak się zastanawiam, bo chodzi tyłem bardzo wąsko i delikatnie, co zrobić.

Jestem dopiero na kilkunastej stronie wątku i brnę dalej🙂


[/quote]
Moja Oliwka ma tak samo , Na zakrętach musimy bardzo uważać, a powodem tego jest postawa krowia zadnich nóg.
Hej, ja też jeszcze 6 miesięcy temu byłam zielona w tematach kopytowych i jak wchodziłam na ten wątek, to gdy już mi się wydawało, że coś rozumiem to za chwilę znów nic nie kumałam, myliły mi się pojęcia i całe te gadki tu to była dla mnie jednak jakaś wiedza tajemna.

Ja się zdecydowałam na kurs w stokrotce i dopiero od tamtego dnia (od tamtych 2 dni) wszsytko nabrało sensu. Ale musiłam jeszcze raz przeczytać wszystkie artykułu i wpisu tu - dopiero wtedy czytałam (czytam) je ze zrozumieniem.

W Stokrotce trafiłam nie do grupy nadzorowanej bezpośrednio przez Kubę ale osobą, która musiała się użerac z moją opornością na wiedzę i "kalekowatością" była Gosia. Błogosłąwię jej  tolerancję. Byłam jedyną osobą na kursie, która podczas jego trwania nie nauczyła się brać końskiej nogi między własne... i dopiero przy 3-cim czy 4-tym werkowaniu w domu udało mi się to.
Byłam także jedyną osobą, która podczas werkowania tam nie opanowała efektywnego trzymania tarnika i po porstu potrzebowałam popróbować w domu.
Coż ja długo przyswajałam wzorce ruchowe. Za to dostałam tam doskonałe podstawy. Podstawy na tyle dobre aby móc je samodzielnie rozwijać.

Jakie mam dziś zdanie:
1. Jeśli ktoś nie jest bezmóźdżdzem werkowanie moze być banalnie proste - wystarczy zrozumieć mechanikę kopyta i ruchu
2. Zrozumieć mechanikę to przejść przez jej aspekty od a do z jasno, klarownie i logicznie- zazwyczaj nieststy ciężko samemu z netu, z ksiązek. To własnie tu ( a nie w momentach rozważania technik trzymania tarnika) kryje się 90% tego co nam potem zaprocentuje. Ja np. do dzis nie nauczyłam się trzymać tarnika w lewej ręce... i jak robię lewe kopyta to wchodzę pod konia (musiał się nauczyć to akceptować).
3. Najważniejsze jest mieć dobre podstawy - wprawa przychodzi z ilością godzin spędzonych z kopytami w ręku... i owocuje jedynie tym, że po prostu pewne rzeczy zrobi się szybciej i przy mnijszym zmęczeniu ciała.
4. Cokolwiek tu napiszemy, narysujemy bywa pomocne... ale nie zastąpi obejrzenia kopyta na żywo - ja nie wstawiam zdjęć i żadko komntuje cudze bo ja na zdjęicach ogólnie mało widzę - ja muszę pomacać.
5. Musimy się pogodzić z tym, że nawet po najlepszych kursach będziemy popełniać błędy... jedni więcej, drudzy mniej. to tak samo jak z jazda konna, jedni jeźdzą lepiej i łatwiej im to przychodiz inni gorzej lub potrzebują dużo więcje czasu na opanowanie pewnych rzeczy. tego sie nie przeskoczy i nie ma co płakać and rozlanym mlekiem jak coś nie tak pójdzie. Ot "ryzyko zawodowe".









[quote author=kasia&figa link=topic=1384.msg937876#msg937876 date=1300221202]
Czy jest możliwość aby zły kształt kopyt w tyłach powodował to, że koń będzie się ślizgał tyłem? Mojemu bardzo często na łuku w kłusie podjeżdża wewnętrzna noga na zewnątrz, efektem tego jest zad na ziemi i koń leży. Już drugi raz robi mi coś takiego i tak się zastanawiam, bo chodzi tyłem bardzo wąsko i delikatnie, co zrobić.

Jestem dopiero na kilkunastej stronie wątku i brnę dalej🙂


[/quote]

Tak, ja tak miałam. Źle zbalanowane kopyta mojego konia powodowały to, że często się przodami potykał a tyły w galopie się ślizagały (czesto się wywrcaliśmy razem w zakręcie - doszło do takiego absurdu, że galopując na hali u nas zawsze wyciągałam nogę z wewnętrznego strzemienia i jak koń leciał to sie odpychałam nogą od ziemi pomagając mu zbalansować ciężar do puki nie wstał).
Problem potykania przodem po 3-cim werkowaniu w zasadzie wyeliminowaliśmy. Co do ślizgów tyłem, to czasem się jeszcze pojawiają ale od 3-4 twerkowania nie mieliśmy żadnego takiego konkretnego.
Jestem ciekawa jak nasze kopyta będą się zachowywać latem na krowiej trawie (krowia= taka soczysta, wilgotna, szerokolistna😉 bo w zeszłym roku ja w zasadzie nic nie mogłam na trawie zerobić, koń się ślizgał w przód na prostej w kłusie.
kotbury, jak to przy lewych pod konia wchodzisz? Przy lewych to właśnie prawą operujesz. Zakładając, że obracasz tarnik o 180 stopni, kiedy tego potrzeba 🙂.

I czy to źle, że nie nauczyłaś się brać końskiej nogi między swoje? 🙂 Ja bardzo-bardzo rzadko tak robię i jak już wkładam, to jest mi niewygodnie, więc utwierdzam się w przekonaniu, żeby tak nie werkować.
aien   wędrowiec
15 marca 2011 22:37
Ja też nie biorę raczej między nogi, ale przody jest mi tak wygodniej, zwłaszcza jak koń nie trzyma sam nogi, tylko Ci ją daje, albo próbuje machać namiętnie. Ostatnio klęczę na jendej nodze, na kolanie drugiej podpieram kopyto i jadę. Najbardziej dla mnie wkurzającą rzeczą jest, gdy mi już ręcę mdleją a zostało dużo do zrobienia.
Sądzę, że to w jaki sposób trzymamy nogę konia to tylko kwestia wygody naszej i konia - to co nam wspólnie pasuje jest ok. Osobiście nigdy nie biorę nogi konia między moje własne i uważam, że to niezbyt bezpieczny sposób ( znam konia który w takiej pozycji każdego nawet wielkiego chłopa wysyła twarzą na beton). Nie umiem zrobić cokolwiek z kopytem które trzyma ktoś ( no może wyczyścić) ponieważ pracuję i ręką, która trzyma kopyto i tą która trzyma narzędzie ( nie umiem Wam wytłumaczyć na czym to polega).

Nie ważne w jaki sposób - ważny efekt końcowy i wygoda strugającego i konia.

Błotosmętka, chodzi Ci o to, że na przykład nakierowujesz cęgi ręką, którą trzymasz lub hm, popychasz nią nóż?
Aquarius nie,nie ja po prostu robię sobie świadomy opór o odpowiedniej sile i to działa jak wspomaganie przy cięciu a zwłaszcza przy tarnikowaniu (chociaż nóż to czasem popycham drugą ręką - ale to tylko u tych kumatych, co nie wyrywają nóg - generalnie to chyba konie lubią ten sposób pracy z kopytami, bo coraz mniej z nich zabiera mi nogi przy pracy - oczywiście stali bywalcy. Szczytem jest jeden konik polski, który przy werkowaniu mi zasypia).
Ja też początkowo klękałam/kucałam, ale moje kolana jednak tego nie wytrzymywały, więc teraz siedzę na stołeczku, a kopyto kładę na swoim udzie 😁

Co do brania między nogi - stosuję tylko u największego pacjenta, bo u kucyka wychodziło raczej branie między łydki i skłon prawie do ziemi 😉
Ja nie umiem kucać i robić  😡 poza tym mam za dużo koni i nie umiem tak długo kucać 🙂, przednie nogi zawsze biorę miedzy swoje, tylne biorę na uda ( podobnie jak klasyczny kowal ) ale przeważnie z lewej ( jest mi łatwiej ), czy li prawa tylną biorę od wew. strony. Jak mam małe kucyki ( takie do 110 ) to tyły też biorę między nogi, zauważyłam że jest im tak o wiele lepiej. A nie mam jednego szetlanda ( mega małego ) gdzie wykańczam na kuckach, ale to jest spokojny i już sie do siebie przyzwyczailiśmy 🙂.
kotbury, jak to przy lewych pod konia wchodzisz? Przy lewych to właśnie prawą operujesz. Zakładając, że obracasz tarnik o 180 stopni, kiedy tego potrzeba 🙂.




... oczywiście, że przy prawych 😂 ... blondynka po całości. ale koń chodzi i nie kuleje😉 więc chyba moje zakręcenie nie aż tak straszne.
Ja robię jednego szetlanda co miał dwa stawy zwichnięte, wiecie jak ja się muszę nagimnastykować?  😜
Kasia&figa- mój koń ma krowią postawę, kiepskie kopyta tylne (punkt podparcia bardzo przesunięty) a koń nie ujeżdża zadem, nie ślizga się. Dodatkowo nogi ma mocno podstawione pod kłodę. Może Twój koń ma "słaby zad"??, bo nasz zad to akurat przez tą fatalną postawę sam się "patologicznie" wzmocnił (masakra 🙁)
Możesz spróbować pojeździć więcej pod górę, to powinno pomóc jeśli problem faktycznie leży w słabych mięśniach 😉

Co do potykania się, tutaj winowajcom jak najbardziej mogą być złe kopyta 🙁 z autopsji (Scarlett)- za długi pazur, albo zbyt strome kopyta(Smyk).

Odkryłam jeszcze jedną fajną  rzecz u moich koni : u Bora- wraz z bilansowaniem się kopyt, koń coraz mniej bilarduje (czytałam o tym gdzieś, ale słabo wierzyłam, że tak zadziała) 😀 a Smyk boso już  się nie ściga (a był to koszmar), zdarza się sporadycznie w butach ale wtedy dochodzi mu "długość", kt boso już nie ma🙁

Co do techniki trzymania kopyt- mój chory kręgosłup nie dostaje tak w kość od kiedy mam koziołek (przeróbka ze stojaka pod parasol ogrodowy;-)) Jeśli do poprawki mam niewiele, to go nie wyciągam, bo jest dość ciężki a kopyta kładę sobie na kolanie. Dodam, że u mnie większość to kurduple do 140cm, ja sama też do wysokich nie należę. Na szczęście od jakiegoś czasu poziom dobrych manier u nich widocznie wzrósł i pięknie same trzymają nogi, więc mam sporą swobodę ruchów.
Patrząc od tyłu to może ma trochę krowia postawę ale i tak generalnie chodzi bardzo wąsko, potrafi np tak stać:



Na stokrotkę się nie załapałam ale jadę do wiatowic  na strasser do pana Tomka, i do naszej forumowej rzepki, która będzie mnie instruować z czym to się je.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
16 marca 2011 13:00
Dziewczyny jaki tarnik poleciłybyście dla poczatkujacej? Mam do wyboru dick economy za 70 zł i simonds heller legend za 115 zł. 🙂. Czy polecacie nóż dwustronny, czy raczej lewo/prawo stronny? 🙂
Co do tarnika to nie wiem, mam jedne od samego początku z plastykową rączką cos koło 70 zł kosztoał i jest super.

Nóż ja osobiście preferuję dwustronny bo ja gmeram  w tych kopytach jak popadnie i jakbym miała co chwilę jeden odkładać a drugi brać to bym nie dała rady.

CZego mi teraz najbardziej brakuje- to pasa/fartucha gdzie bym mogła sprzęt na plecy do łatwo sięgalnych kieszonek odkładać. Bo jak mam odłożyć nóż i wziąć np. koystkę a już sobie końską gire dobrze uchwyciłam to się kończy tym, że muszę nogę koniowi postawić, nóż odłożyć (gdzieś poza zasięg kopyt i pyska ) i drugą rzecz wziąć i mi to przeszkadza.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
16 marca 2011 13:28
Taki pas to napewno fajna sprawa. Moze by w markecie budowlanym coś poszukac, albo pokombinowac cos samemu np do  starego paska doczepic kieszonki 🙂.Gdzieś w necie widziałam inny fajny pomysł, przymocowane takie kieszonki do stojaka na kopyta, narzedzia zawsze pod reką, a nie ograniczają ruchów.
kasik, miłe wieści 🙂.

FortunaA, co do noża, to zależy, co lubisz. Ja preferuję jednostronne, przy czym większość cięć robię prawym, a lewy tylko do strzałki, jak już się prawym nie mogę dobrać. Dwustronny jest dla mnie zbyt toporny, za szeroki i nie można popchnąć go palcami, bo drugie ostrze.
Chciałam zamówić kiedyś z Dicka dwustronny WĄSKI, ale mieli go ściągać, a mnie się spieszyło z innymi rzeczami.
Nie mogłabym mieć szerokiego dwustronnego, bo nawet szczoteczkę do zębów wybieram po grubości rączki 😉.
Aquqrius  🤣 mam dokładnie tak samo z nożami. Polecam pilnik Simonds - bardzo dobry ale ja kupiłam go dużo taniej - u nas w sklepie nie wiedzieli co to za cudo.( Niestety już nie maja)
wraz z bilansowaniem się kopyt


Przepraszam bardzo za OT, ale  już któryś raz mnie to w oczy kłuje 😉
bilans
balans
W weekend jak co 2 tygodnie znowu biore się za kopyta mojego konia. W zwiazku z tym mam pytanie, bo dzisiaj oglądałam co będzie do roboty. W tyłach robi nam się bardzo ładna miseczka i ogolnie te kopyta sa fajne. Przody porażka od samego początku. Nie dotykałam nożem podeszwy wcale od samego poczatku. tarnikowalam tylko. Ale te kopyta sa płaskie, twarde i nie podoba mi się to jak wyglądają. Czy powinnam cokolwiek ruszać nożem czy zostawic i czekać dalej. Od listopada koń nie miał wycinanej podeszwy wcale ( wczesniej było to robione pzrez kowala, na tyle poważnie że koń kulał ) .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się