naturalna pielęgnacja kopyt
Strzałkę posmaruj dziegciem, to będzie twarda 😁
A serio -jest coś na wzmocnienie strzałki? Ma strukturę podobną do chrząstek -więc może jakiś preparat do wewnątrz -np z glukozaminą??
Ponieważ Aquarius mnie kopie bym to zrobiła - to wrzucam swój post z zamkniętego forum Rancha Stokrotki odnośnie żywienia kopyt. Jest koszmarnie długi, także miłego czytania 🤣
(wrzucam parę poprawek, głównie jeśli chodzi o literówki)
"Haha, widzę że mój ostatni post w tym temacie był 808 dni temu 😀 Po 800 dniach i struganiu znacznej grupy koni mam pare wniosków.
Generalnie konie, które strugam(jest ich ponad 30) mogę podzielić na 3 grupy jeśli chodzi o żywienie.
Mam takie, które są
1. żywione tradycyjnie - jedzą owies czy inne zboża plus siano.
2. takie, które jedzą tylko siano.
3. takie, które mają względnie dobrą dietę dla kopyt, ale nie jest to tylko siano, bo jedzą też np wysłodki, sieczki, czy inne pasze z obniżoną zawartością cukrów prostych (mój osobisty koń jest w tej grupie)
Jeśli chodzi o rozkład, to raczej większość to albo gr 1 albo 3. I tak sobie je regularnie obserwuję i widzę pewne zależności.
U tych koni żywionych tradycyjnie, z 1 grupy, na początku widać spore efekty strugania(chyba, że to naprawdę trudne przypadki, to na efekty trzeba czekać długo), kopyta się poprawiają - rozszerzają, konie lepiej chodzą (z niektórymi zaczynaliśmy jak były kulawe), itp. Ale tak naprawdę nawet po pół roku czy więcej strugania, flary dalej są wielkie, oderwania często prawie do koronki(albo takie np od połowy ścian, które nic nie chcą zrosnąć),a struganie ich rzadziej niż co 2-4 tyg zazwyczaj powoduje, że to co się wypracowało się psuje i generalnie kopyta się zatrzymują na pewnym poziomie i już lepiej byc nie chce...
Mam jednak wyjątki wśród tych koni - np jeden koń, który żre owies, ale ma mieszany z wysłodkami, ale tak czy tak tych cukrów je sporo (koń forumowej epk - choć zobaczymy czy ściany mu zrosną całkowicie - ale generalnie jestem zadowolona z tego jak te kopyta zaczynają wyglądać) , np kobyła z mojej stajni, która je owies (po miarce niby, no ale jednak). Mam też parę koni, które jedzą owies, ale w małych ilościach i strugam je na razie za krótko by stwierdzić czy pomimo tego owsa kopyta będą takie jakbym chciała czy nie.
Wydaje mi się(zresztą różne źródła w postaci artykułów w necie to potwierdzają), że konie mają różną indywidualną tolerancję cukrów - i choć średnio więcej niż te 13% NSC w paszy już rozwala białą linię, to jednak jest to tylko wartość średnia i będą odchylenia w każdą stronę. Może wpływ ma na to także fakt, że niektóre z 'owsowych' koni dostają żarcie, jednocześnie mając siano w boksie - i jak trochę poskubią siana, potem zjedzą treściwą i znowu poskubią to znoszą lepiej tę dawkę cukrów prostych w jedzeniu(bo jest ona 'rozcieńczona' sianem).
A może na takiego konia jak ten u mnie w stajni, który ma ok 175cm wzrostu i jest potęzna, miarka owsa to po prostu za mało by rozwalić kopyta.
W każdym razie - u reszty koni, czyli tych sianowych lub na sianie i paszach niskocukrowych efekty na początku są tak samo szybkie, ale potem nie następuje ten okres zastoju, tylko kopyta dalej są systematycznie lepsze i to nawet jak są teoretycznie za rzadko strugane.
W ogóle mam ostatnio coraz silniejsze wrażenie, że ci co mówią, że samo struganie jest tak naprawdę najmniej ważne to prawda(w każdym razie u koni, u których nie trzeba najpierw wyprowadzać jakichś patologi).
Ja czasem Branki nie robie przez 6-8, tyg bo nie mam czasu i co? W sumie nic, najwyżej łupią jej się wtedy końcówki scian, starnikuje się to ładnie i jest dalej dobrze. No właśnie, łupią - a biała linia się nie rozciąga. Możliwe, że nam pomagają też warunki - nie ukrywam, że jestem w jednej z najbardziej suchych stajni jakie widziałam, błota nie ma, jak sie robi mokro, to jeden-dwa dni, ale to polega na tym, że na piasku są kałuże - ale nie jest to takie maziowate i zaklejające jak wszędzie wkoło w innych stajniach... Ale ogólnie to względnie cały rok jest sucho, nawet na pastwisku (no cóż, w sumie ta trawa też rośnie na piachu, bo to dzika łąka pod lasem). No i boksy codziennie wybierane do sucha i scielone trocinami. (Za to u nas konie za mało chodzą - niby są cały dzień na padoku, ale albo mają świra albo stoją bez ruchu przez dłuższy czas i obgryzają żerdzie lub korę z drzew).
W tych źle żywionych kopytach, to jest troche tak, że jest sto lat myślenia przy każdym struganiu, wkładanie masy serca by cokolwiek jeszcze poprawić, a tak naprawdę jakby nie myslec i nie analizować, to przychodzi moment, w którym lepiej nie będzie. I z jednej strony - np można powiedzieć, że łał, ale fajnie bo dany koń przestał kuleć, z drugiej strony można sie frustrować, bo ten koń mógłby mieć te kopyta jeszcze lepsze.
I jeszcze mam taką obserwację - w wakacje mój koń mial spore flary po wyjsciu na pastwisko, zrosło to i poza tym, że czasem się robią pojedyncze pierścionki(choć w ostatnim roku rzadziej niż w poprzednich), to kopyta zimą wyglądały SUPER (takich nigdy jeszcze nie miałam i naprawdę byłam dumna hehe). W okolicach nowego roku miałam sytuację kiedy nie doszły moje pasze, jadla przez kilka dni tylko siano z garstką owsa lub paroma kawałkami chleba(żeby sie nie wkurzała, że reszta koni cos je), potem jadła swoją pasze ale bez sieczki przez 2 tyg(pasza ma 20% skrobi, normalnie mieszam ją z sieczką 4%) - i to wystarczyło, żeby się kopyta posypały! Zrobiły się flary i na callusie zrobiła się dziura w podeszwie przy białej linii a za nią wałek, co zauważyłam robi nam się, jak coś jest nie tak z dietą. Zrobiłam więc ściany do granicy podeszwy i czekam aż na nowo zrosną, ale tak czy tak szkoda zawsze takiego zepsucia... zobaczcie jakie delikatne rzeczy wpływają na kondycję białej linii... z niechęcią patrzę na nadchodzący sezon pastwiskowy - choć wiem, że mój koń kocha pastwisko, to kopyta znowu się sypną pewnie. Jeden plus tego taki, że przynajmniej Branka będzie się cieszyć pożeraniem zielonego. Ale kosztem zdrowia kopyt...
Jeszcze taką mam refleksje odnośnie żywienia a wagi koni, bo ostatnio poruszyliśmy ten temat na forum(chodzi o forum Stokrotki :P ), poza tym moi klienci też sie nieraz boją, że im konie schudną na diecie bez owsa. W sumie różnie to bywa, mam konie owsowe które są chude, mam takie które jedzą tylko siano i są za grube. Te co mają dużo siana zazwyczaj wyglądają lepiej. Ale na to jednak wpływa tyle czynników... zarobaczenie, stres, pora roku, intensywność treningu itp.
Tym co są za chude można poza sianem dawać wysłodki i otręby ryżowe, ew jakąś inną wysokotłuszczową paszę(np Linamix). Mozna też dawać różne pasze dla koni ochwatowych lub 'cool mixy'(mają mniej cukrów prostych) np z dodatkiem oleju. Ale mam w sumie tylko 2 chude konie, jeden na 'dobrej diecie', drugi na 'złej'. Za to mam wiele za grubych. "
Są też takie, które sa w treningu i właściciele jednak chcą by miały dodatkowy zastrzyk energii i nie ma za bardzo opcji, że zejdzie się z pasz energetycznych.
(to już dodaję teraz, tego nie było w tym oryginalnym poście)
No i właśnie, pojawia się pytanie - czy jest sens strugać konie z nie zmienioną dietą. Ja mam różne ery jeśli chodzi o zdanie na ten temat - najpierw uważałam, ze warto (stąd mam tyle koni, które strugam i które jedzą owies i inne pasze wysokocukrowe 😉 ), potem miałam moment kiedy uważałam, że nie warto, po tym jak przyjęłam trochę koni z bardziej naturalną dietą, u których progres kopytowy był większy, ale teraz tak naprawdę mam mieszane uczucia. Raz, że są konie które jedzą ten owies(choć nie w jakichś ogromnych ilościach) i tak czy tak mają dobre kopyta (zazwyczaj widać to tak w ogóle przy pierwszym struganiu czy mogą zostać na tej diecie co mają czy nie, bo to widać po stopniu oderwań ścian) - dwa, są konie które dalej mają duże oderwania i nic nie chce być pod tym względem lepiej, ale i tak rezultaty strugania u nich są bardzo duże - przykładem może być Volvo zimy, u którego widać że dieta mu psuje kopyta, a i tak przecież jest świetny efekt. Takich przykładów mam więcej.
Na pewno najlepiej jest - zmienic dietę na jak najmniej cukrową i wtedy przyjmować konie do strugania - ale czasem jeśli nie ma takiej opcji (niekoniecznie dlatego, że właściciele nie chcą, ale czasem jest to fizycznie niemożliwe - bo np w wielkim pensjonacie jest jeden stajenny, który nie da każdemu koniowi indywidualnie innych pasz niż owies i już - nie ma pola manewru, a zmiana stajni często nie jest wyjściem, bo w innej będzie tak samo, albo owszem dadzą ci twoją paszę, ale np nie mają padoków albo np są inne niefajne rzeczy. czasem też pojawia się czynnik finansowy - jeśli dana stajnia nie chce zejsć z ceny pensjonatu koniom nie jedzącym owsa, to sie tez robi problem, bo gotowe 'bezpieczne dla kopyt' pasze są raczej drogie), ale struganie może pomóc kulawemu koniowi, czy takiemu, który ma jakąś masakrę w tych kopytach (np są bardzo wąskie), to moim zdaniem warto strugać mimo wszystko. Ale dieta obfita w cukry proste to nie jest dieta zdrowa dla konia(tak samo zresztą jak i człowieka czy psa 😉 ) i mam nadzieję, że doczekamy kiedyś czasów, kiedy ogół koni będzie żywiony bardziej w zgodzie z ich organizmami.
Jednego jestem pewna - nie ma żadnego sensu struganie naturalne koni ochwatowych bez zejścia z pasz wysokocukrowych!
rzepka, nie grzesz. Ruch od piętki.
rzepka - strzałka to nie chrząstka 😜 skąd taki abstrakcyjny pomysł 🙂 to wytwór rogowy. Jeśli chcesz wspomagać pokarmowo, to polecam jak zwykle
CA Trace 😁 Zupełnie serio - strzałki się poprawiają jako pierwsze po tym. Oczywiście jesli coś innego poważnie szwankuje (brudno, zbyt dużo cukru, koń za gruby, mało/zero ruchu, ruch od palca, ...) to się raczej cudów nie zdziała - ale może to jest brakujący element...
EDIT:
falabana - strzałka się nie powiększa "żeby przejąć obciążenie", powiększa się jak kopyto zdrowieje - gratulacje 🙂 To nie jest tymczasowa podpórka - podpórki robią się ze ścian wsporowych/bulw na podeszwie. Jak obniżyłaś kąty, to strzałka dostała więcej stymulacji i ruszyła 🙂 uważaj tylko, żeby się nie zapędzić w obniżaniu kątów, jak Ci się efekty spodobają, bo choć w przednich nogach trudno z tym przegiąć (dla chcącego nic trudnego 😀iabeł🙂, to w tylnych - owszem, da się, nawet za bardzo nie piłując podeszwy. Tak mi się już po poprzednim Twoim poście wydawało, że nie odpadnie cały kąt, tylko wspora 🙂 Czasem nie trzeba się martwić na zapas.
Taka mała uwaga: ściana
przedkątna, nie przykątna.
Branka, poruszyłaś temat, który sam mnie ostatnio intrygował. Misi poprawiły się kopyta, a teraz znów się psują :/ ściany się rozłażą, mimo, że strugam niemalże co tydzień/dwa cośtam. ( na dodatek dowiedziałam się, że konie są od jakiegoś czasu karmione raz dziennie jęczmieniem, bo jest problem z kupnem owsa. Czemu mnie nikt o tym kutwa nie poinformował?!) to może mieć coś wspólnego? (od siebie dodam, że z właścicielem nie da się pogadać ani dogadać, informacja co mój koń je została dostarczona mi przedwczoraj od stajennego).
Swoją drogą, jak powinnam się zachować w takiej sytuacji?
Tak, niestety żywienie może być tu przyczyna problemów.
Trudno powiedzieć jak się zachować w takiej sytuacji. Jeśli jesteś zdecydowana, że chcesz zmienić sposób żywienia, to albo musisz po prostu powiedzieć, że chcesz by koń był żywiony tak i tak(bo to twój koń i ty decydujesz) - ale jeśli wiesz, że właściciel stajni to zlekceważy, to albo możesz się powołać na umowę pensjonatową(jeśli taką masz i jeśli jest tam zapis o tym, że to właściciel decyduje o dawkach pokarmowych), albo możesz znaleźć weta, który cię poprze, albo zmienić stajnię na taką, gdzie się zastosują do twoich próśb.
Niestety polskie realia są jakie są, na forum Stokrotki mamy o tym bardzo obszerną dyskusję - paradoksalnie okazuje się, że jeśli chodzi o zywienie swoich koni to ich właściciele zazwyczaj mają mało do gadania... Jest to dosyć dziwna sytuacja, ja jeżdżąc trochę po innych krajach Europy, nie spotkałam się ze stajnią, gdzie nie byłoby indywidualnie dobieranego żywienia do każdego konia, nawet jeśli tych koni jest 30 i każdy jeden dostaje coś innego.
Nie wiem czy problem nie leży w nas pensjonariuszach - płacimy za coś, a nie umiemy wymagać...
Z tą strzałką -nie wiem, gdzies czytałam i mi utkwiło. Faktycznie, to wytwór rogowy. Czyli "skóra, włosy i paznokcie" -znaczy się -Belissa do obroku 😁
A z żywieniem -wydaje mi się, że każdego konia trzeba traktować indywidualnie. Do większości -można stosować zasady, ale wyjątki przecież zdarzają się. To tak, jak u ludzi: jedni chorują na cukrzycę, inni nie. Mimo tej samej diety. Stąd jedne konie lepiej tolerują owies, inne gorzej.
Natomiast mam pytanie: co odpowiadać gościowi, który podaje przykład -"dawniej konie żywione owsem, kute, a dożywały późnej starości i bynajmniej nie kulały" (ze strony kopyt). Tłumaczenie, że nowe badania...analizy...przykłady...itd -zbija argumentem, że większość koni ( w tym sportowe) nie mają problemów z kopytami?
Szczególnie tu- na Podhalu, gdzie jest trudny teren i prawie wszyscy nie widzą szans na konia bosego. Ja tylko czekam, kiedy ktoś zgłosi do TOZ że znęcam się nad końmi bo ich nie kuję 😀
A spytaj go czy wie, że koń powinien zyć 40 lat, a przeciętnie konie sportowe żyją koło 20, chłopskie zazwyczaj krócej. 30 lat dla konia jest traktowane jako wielki wyczyn.
Źródła historyczne wskazują, że konie rycerskie, kute i żywione owsem wcale długo nie żyły.
Za co niekuty Bucefał, na którym Aleksander Wielki zwojował świat żył bardzo długo 😉
PS Zobaczcie jakiego pięknego wieku dożywa większość arabów stadninach państwowych.
Wiecie co - jeden problem z głowy (nie do końca, bo koń wciąż kuleje) i narastają nowe...
Jak odleciała nam ta ściana wsporowa, to dopiero wtedy zdałam sobie sprawę jak masakryczni położona ona była - wydaje mi się, że jej resztki wciąż tam są (zerknijcie na stronie na poprzedniej stronie - fotki są dość ostre i widać jakby daleko za środkiem strzałki dalszą część wyłożonej ściany wsporowej... a może nawet to białe co zostało w kącie to po niej? Podeszwę mamy ciemną).
No i tak - przyjrzałam się uważnie tym jej przeszczepom i tak naprawdę, każde kopyto ma wyłożone ściany wsporowe. Jedne mniej, drugie więcej. Niektóre tak powyginane i wręcz zlane z podeszwą, że nie widać gdzie się to kończy. Większości nie da się poważyć i "oddzielić" od podeszwy. Obawiam się, że mogły się przyczynić do powstanie wyższych piętek w przodzie - normalnie robi nam się sztorc ponieważ kierując się podeszwą, nie obniżałam zbytnio tylnej partii kopyta. Teraz myślę sobie, że albo to wyłożone ściany wsporowe albo bardzo zbita martwa podeszwa, bo nic nie da się zeskrobać a rowki przystrzałkowe są głęboookie. Nawet ładna miska zaczęła nam się tworzyć.
I powiem szczerze, że jak skracanie pazura, mustang roll czy obrabianie kopyt na grubość nie stwarza mi większych problemów, to wcale nie wiem jak się zabrać za ta ściany wsporowe - a obawiam się, że mogły się jednak przyczynić do tego ropnia w tylnym kopycie i boję się powtórki. Wydaje mi się, że problem narósł po ścięciu ścian mocna na skos przez kowala (ponad pół roku temu)... a jak nie chcąc zbytnio interweniować w spód kopyta, bałam się cokolwiek z nimi robić (z resztą nie do końca wiedziałabym co - przy prawidłowych okej, ale nie takich). I tak sobie rosły, skosem, zaniedbane... i teraz mamy problem.
Oczywiście, że przedkątna - w życiu się tu nie poprawię (najpierw pisałam przekątna :icon_redface🙂
Falabana, jeśli takie wyłożone kąty masz od dawna i na razie nic na nie nie pomaga, to możesz spróbować znaleźc w tych ścianach czysta linie białą (bo obstawiam, że jej tam nie masz).
Ja do jakiegoś czasu robie sztorca, i już trochę czasu zostawiałam wsporowe ściany bez czystej linii białej, bo miałam nadzieję że podeszwa jakoś puści i zejdę z tym bez mocniejszej ingerencji. Ostatnio w końcu się za to zabrałam, i dzięki odszukaniu linii białej kąty dośc mocno się obniżyły. Nie wiem jaki będzie tego efekt, bo jeszcze nie widziałam konia od momentu strugania. Ale jest to jakas opcja do wypróbowania jesli nic się nie ruszyć.
Dzisiaj tak właśnie postąpiłam - gdzie niegdzie "odnalazłam" czystą linię białą, ale w przypadku 2 ścian wsporowych były takie esy floresy, że ciągłej linii białej nie odnalazłam. Obniżyłam też trochę piętki wbrew temu co "podeszwa" mówi, bo linia koronki z tygodnia na tydzień dąży coraz to bardziej do poziomu. Przyznam, że w niektórych miejscach obniżyłam ścianę wsporowę nawet nieco poniżej podeszwy. Po tak mocnej (jak na mnie) ingerencji, dałam spokój i ze strachem puściłam konia. Chodził tak samo (kuleje na prawy tył), ale stojąc miał lepszą postawę, i nie odciążał tak chorej nogi. Po delikatnym obniżeniu kątów wyporowych w przednich kopytach (wbrew podeszwie) brak postawy podsiebnej którą ostatnio zauważyłam, że nawraca.
Swoją drogą - co sądzicie o tej pani?
Niestety nie posiadam umowy pensjonatowej, od 7 lat (a niedlugo 8) trzymam konia w jednym miejscu (przez wiele lat płaciłam 150-200zł za konia, teraz 350). Trzyma mnie cena, pastwiska i tereny. Dopiero co mi podwyżsżył pensjonat, drugi (i ostatni) penjsonariusz uciekł (pomyśleć, że kiedyś była nas ósemka ludu plus konie), więc w sumie nie zdziwiłabym się gdyby mnie wywalił ze stajni za zwrócenie uwagi, bo w sumie jestem ostatnia. A co ja zrobię (tak realnie) z dwoma końmi, gdzie płacę tyle co za jednego? I tak wystarczająco się zarzynam, pracuję i łapię się czego mogę, konia jednego próbuję sprzedać, jak tak dalej pójdzie to ją oddam komuś za darmo (chociaż tutaj kwestia, że koń należy do mojej siostry, ale niestety ja go utrzymuję, ona nie widziała go dwa lata, ale chce zysk ze sprzedaży 20%).
Więc czekam aż ktoś się ulituje nad koniem, a ja się pouśmiecham do poniektórych, bo na jesieni przeprowadzam się w stronę Łęcznej. Wtedy będzie mnie stać. Dopóki mam dwa konie - jestem nieźle usidlona.
Gwoli ścisłości, ja chciałam na zimę całkiem zejść z owsa, żeby dostawały po garści plus marchew, żeby się nie denerwowały. Więc właściciel namiętnie sypie mi po dwie pełne miarki. A potem się dziwię, że owies konia w dupę kuje.
aien
tak sobie pomyslałem że przy takiej cenie pensjonatu to chyba nie zwojujesz wiele wymogów, strasznie mało płacisz, chyba że takie są ceny w Twojej okolicy, u siostry cena jest niemal dwukrotnie wyższa .
płacąc za pensjonat trzeba wymagać umowy pensjonatowej jak sie coś stanie nie masz nic w reku.dziwne że właścicielowi pensjonatu nie zależy na podpisaniu takiej umowy, pewnie nie miał jeszcze przykrych doświadczeń z klientami 😉
od kilku tygodni bardzo męczy mnie kwestia diety koni, a szczególnie problem owsa. Przyznam, że mój problem moze wynikac z wiedzy, kt posiadłam (jako fizjoterapeuta musze miec wiedze na temat prawidlowego żywienia człowieka) oraz z obserwacji (ale wiem, ze to kiepski argument, bo moje doswiadczenie jest mocno ograniczone).
I tak: przeanalizowałąm mechanizm trawienia i budowe układu pokarmowego konia i wiem, ze zasadnicza (w moim rozumieniu)róznicą (choc nie jedyna!!!!!!!) miedzy czlowiekiem a koniem jest to, ze człowiek nie jest w stanie przetrawic cukrów niestrukturalnych (celuloza, chemiceluloza) a koń, dzieki specjalnej florze jelitowej, "zamieszkujacej" jelito ślepe jest;-) dosknale rozumiem, ze uklad pokarmowy konia potrzebuje "masy" do prawidłowego funkcjonowania, a ta masę stanowi pasza objętościowa. Rozumiem, że jesli ktos spróbuje karmić konia jedynie pasza o skumulowanej energii (różnego rodzaju zboża) to zafunduje sporo problemów swojemu zwierzakowi. Rozumiem takze, ze nie wolno podawac takowej samotnie, czyli bez dodatku objętościówki (mam tu na mysli to, ze np owies nie może stanowic posiłku samego sobie, a powinien być podawany z "podsciółką" objętościową), bo wtedy kwasy żołądkowe nie bedą mogły się "rozcieńczyć" a dla jelita ślepego niewiele pozostanie do zrobienia. (skoro cukry proste- glukoza i fruktoza, w dalszej części skrobia zostały już wcześniej rozłożone i mogły być zużyte jako proste źródło energii).
Nie mam problemu ze zrozumieniem zależności -lekka praca, lub jej brak- niewielkie zapotrzebowanie na energię (pomijam kwestie rasy, wieku i potrzeb bytowych), bo moze to powodować m.in nadwagę i inne, poważne kłopoty. Problem mam natomiast ze zrozumieniem tego, że owies (jako źródło prostej, łatwo dostępnej energii czyli NSC) może być szkodliwy w przypadku, gdy energia uzyskana z jego trawienie jest całkowicie wykorzystana w wyniku pracy. Wiem, że aminokwasy powstałę z rozkładu białek także mogą stanowić źródło energii (choć to głównie budulec), tłuszcze także (tu zrozumienie różnicy między nasycone/nienasycone nie stanowi dla mnie problemu).
Przepraszam, ze tak ogólnikowo przedstawiam moje problemy ale musze zmykac do pracy. Jesli gdzies strzeliłąm gafe, to walcie, postaram sie doprecyzowac. Moja wiedza na temat koni i mechanizmów wchłaniania nie jest pełna ale może pomożecie i odrobinę ją uzupełnicie??
Za co niekuty Bucefał, na którym Aleksander Wielki zwojował świat żył bardzo długo 😉
Hmmm Bucefał dostawał mleko z miodem i rodzynkami do picia a na freskach często jest przedstawiany jak stoi w stanowisku uwiązany i jak dla mnie ma postawę ochwatową (strasznie wysunięte spod kłody przody). Nie wiem tylko, czy to freski przedstawiajace dokładnie tego konia może późniejsze wariacje na temat tego konia. Ale żywiony był dość no jak na tamte czasy luksusowo.
Już tu pisałam, że jak się cieplej zrobi chciałabym z chętnymi wycieczkę do berlińskiego muzeum zrobić żeby pooglądać tamtejsze eksponaty pod kątem tego jak przedstawiane są konie.
Ja teraz napiszę coś tak oczywistego ale chyba się o tym zapomina.
Człowiek ponoć ma komórki przewidziane na około 120- 140 lat życia (przewija się ta wiadomość w starym testamencie, w koranie, w torze itp. itd)- potwierdzają to także najnowsze badania.
Ha! A średnia życia to około 60 lat... Co po pierwsze skraca nam życie - osiadły tryb życia a co za tym idzie produkcja (i konsumpcja) niedobrej dla nas żywności - żarcie w nadmiarze, do tego mało ruchu.
I dokładnie to samo robimy z końmi - mało ruchu, "za dobre żarcie" - i dokładnie ten sam efekt - średnia wieku z 40 do 20 lat - czyli mniej więcej 50%.
To samo z psami - kiedyś rasy małe żyły po 20 lat. Dziś (doba suchych karm i psów mocno udomowionych- kanapowce) 5 latki mają problemy jak 10 latki a 10 -13 latki to już staruszki.
"Problem mam natomiast ze zrozumieniem tego, że owies (jako źródło prostej, łatwo dostępnej energii czyli NSC) może być szkodliwy w przypadku, gdy energia uzyskana z jego trawienie jest całkowicie wykorzystana w wyniku pracy."
kasik, problem w tym, że nie może być wykorzystana, bo taka ilość NSC nie zdąża być strawiona w żołądku, więc jak ma być wchłonięta w jelicie?
Jeśli dodasz odpowiednio dużą ilość objętościowej paszy, to nie będzie szkodliwy.
Problem jest z węglowodanami "krótkołańcuchowymi" - niestrukturalnymi (nie są to "cukry proste" bo zgodnie z definicją cukry proste mają po jednym "klocku", nie po kilka). Celuloza, hemiceluloza to nie NSC, to właśnie strukturalne... a problemem jest po pierwsze wrzut dużej ilości glukozy do krwi w krótkim czasie, a po drugie własnie to o czym pisze Aquarius - przejście niestrawionych cukrów do odcinka przewodu pokarmowego, gdzie nie powinno ich być (jelito grube) - zaburzają tam równowagę mikrobiologiczną (inne bakterie żywią się oligosacharydami, czyli tymi krótkimi cukrami, a inne tymi złożonymi) - powoduje to namnożenie "cukrojadów", a jak się kończy wyżerka, to cukrojady obumierają i toksyny lecą do krwi - z tego tez moze być ochwat...
falabana - podstawowa rzecz, to głębokość rowków przystrzałkowych. Opieranie się na nich jest dużo pewniejsze niż opieranie się na koronce. Koronka może zostać pokaźnie wypchnięta do góry - wydaje sie, że jest co ciąć, a tak naprawdę nie ma... ale jeżeli masz głębokie rowy przy tylnej częsci strzałki ORAZ uniesioną koronkę tyłu kopyta, to zaryzykowałabym cięcie - bo prawdopodobnie to co widzisz to nie podeszwa, tylko stara, odchodząca podeszwa albo wyłożona ściana wsporowa właśnie. Ściany wsporowe też mogą zostać "wbite w kopyto" - wtedy rowek jest głębszy niz być powinien - ale zdarza się to jednak rzadziej, no i po dość krótkim czasie pilnowania, żeby się "chowały w misce" - nie sięgały do ziemi - one się "relaksują" i wtedy "rowek przystrzałkowy prawdę Ci powie". Patrz na rowki i do tego "ustaw" kopyto, dopiero potem się opieraj na podeszwie - ja tak teraz robię, to zaleca Ramey, odsyłam do artykułu o podeszwie 🙂
Jak do tej pory rozumiem... ale (niestety ono istnieje, bo chyba klasyczne rozumowanie dość mocno tkwi mi w umyśle).... największy problem stanowi przestawienie się na myslenie "procentowe". Dotychczas dawałam koniom ok. 0,5-1l owsa na posiłek, w zależności od pracy jaką wykonywały czy warunków atmosferycznych (zimno, to wieksze zapotrzebowanie energetyczne), wyjątek stanowił arab, kt dostawał duużo więcej (ale to skomplikowany typ). I tak szczerze negatywnych skutków nie zauważałam.
Był okres, (chyba ze 2lata temu) że dawałam otreby z owsem, ale Smyku bardzo mi przytył, arab nie chciał jeść a klacz skończyłą karmić, więc przestałam je dawać. obecnie karmię owsem z sieczka z lucerny, do tego obowiązkowo siano, przed i po owsie. Czy takie karmienie jest do przyjęcia?? Czy też stanowi dla moich koni problem??
Bardzo chętnie zmieniłąbym im dietę, ale nie ukrywam, że wtedy nakłady finansowe pewnie musiałyby być większe, bo jak się orientowałąm, to 20kg otrąb ryżowych to koszt ok.150zł, sieczka to ok.100zł, musli pewnie także sporo kosztuje... a jakos karmienie samym sianem w przypadku rosnacej Mgiełki, pracującego Smyka i energetycznego Bora (kt w dodatku mało sianka w siebie wpycha, choc ma go zawsze pod dostatkiem) jest w moim przekonaniu niewystarczające.
Moje myślenie o ziarnie jest takie, jak każdemu w szkole wpojono- nasiona zawiera duużo substancji odżywczych, bo siewka, to właśnie z niego początkowo czerpie siłę. Jakoś jak myślę "owies", nie potrafie myśleć- "cukier". Owies to w moim mniemaniu białko, witaminy i cukry. ponadto rozumiem, że strawienie 5kg owsa na raz jest niemożliwe i spowoduje spustoszenie, natomiast strawienie 0,5kg jest jakos bardziej realne 😉
Przychodzi mi na myśl koń znajomej, kt tego lata przeszedł 2ochwaty. Koń nic nie robił, bo był kulawy, znajoma puszczała go z reszta koni na pastwisko (nawożone co 2tyg), po kilku godzinach gdy niebezpieczenstwo szukania rozrywki sie zwiekszalo, zamykała go samego na bardzo małym padoku, by jak najmniej sie poruszal ze wzgledu na chora noge. tak zaliczył pierwszy ochwat. Drugi- schemat podobny, choć doszło podanie sterydu dokopytowo- powtórka z ochwatu 😕
Na te same padoki i to na cały dzień chodziło 9koni, tylko, że one mogły swobodnie sie poruszać i pewnie dzieki temu pozostaly zdrowe. Dla weta oczywiscie sytuacja niewytlumaczalna 🙁
pewnie wiele z Was także miało takie obiekcje 🙁 jak sobie to poukładałyście??, bo mój mózg przestaje to wszystko przysfajać, a wbite mam do głowy, że podstawą dobrego żywienia jest różnorodność :głupi_łeb🙁oczywiście o człowieka chodzi) i dostosowanie diety do rodzaju pracy i trybu zycia.
Aquarius- tylko się nie wsciekaj, ja bardzo chce to poukladac :kwiatek:
Wychodzę na tą złą! 😉 "Wściekam się", jak nie znam odpowiedzi lub nie jestem jej pewna, luuub jak za dużą ilość razy powtarzam to samo 🙂.
A to mnie nie zdenerwowało, bo wiem, co mogłabym Ci odpisać, gdyby nie egzamin dziś wieczorem.
dziewczyny, potrzebuje wszystkiego co dotyczy trzeszczek, ich schorzeń i sposobów leczenia. czy możecie polecić dobre książki i artykuły dotyczące tego tematu?? :kwiatek:
aquarius :kwiatek:
ja bym sie wściekła 🤦
niektórzy powtarzają mi, że dużo myślę, a myślenie bywa przewrotne 🙁 posiadana wiedza, też nieraz utrudnia życie 🙁
To może tak- wszystkie NSC wrzucono do jednego worka , i dano etykietę "omijać". Jak zauwazyła Dea, nawet pomiędzy NSC istnieją różnice, bo glukoza, fruktoza to cukry mniej złożone od np skrobii, kt rozłożenie faktycznie (w przypadku człowieka) jest bardziej skomplikowane.
Sportowiec (ludzki) oprócz diety wysokobiałkowej czasem musi pochłonąć spora ilość cukrów prostych (glukozy) by mieć powera 😉 Czy w przypadku koni nie bedzie podobnie?? Czy ich zapotrzebowanie na energie nigdy nie bedzie na tyle duże by potrzebować cukrów prostych jako prostego źródła energii?? Przeciez ich trawienie zaczyną się w przełyku dzięki ślinie, potem kontynuowane jest w żołądku (gdzie tez chwile siedzą) a potem w jelicie cienkim (tam tez nieco zabawiają) czemu należy założyć, że trafią tam, gdzie ich być nie powinno?? ludzki, skrajnie wyczerpany organizm dostanie w kroplówce glukozę, bo to najprostsze źródło energii. Czemu więc nie można przyjąć, że także organizm koński bedzie czasem potrzebował takiej bomby??
Czy to nie kwestia metabolizmu, kt nieraz musi być podkrecony jest na maxa??
A tak żeby przekonać o czystości moich zamiarów, to dodam, że w pewnym momencie w myśleniu zagalopowałm się tak daleko, że zastanawiałam się nad zastosowaniem chityny w żywieniu koni 🤔wirek: i tak się złożyło, że wpadł mi w oko preparat dla koni wspomagający odbudowe chrząstki stawowej, kt gł składnikiem są muszle 🤣
im mniej informacji, tym człowiek szczęśliwszy 🙁
Trafiają tam gdzie ich być nie powinno, kiedy jest ich za dużo. Jeśli już dawać NSC, to małymi dawkami i to właśnie przed wysiłkiem (żeby skorzystać na tym skoku energetycznym). Duża ilość i tak tylko problemów narobi.
OT. Nie tylko osłabionemu człowiekowi daje się w kroplówce glukozę, koniowi też.
akzzi a potrzebujesz te artykuły po polsku czy mogą być po angielsku?
POwiedzcie mi co w tym kopycie jest źle?
Mam kowala który struga mi konia ale po przeczytaniu prawie całego wątku chyba zacznę doszkalać się i sama strugać, jak na razie jestem zapisana na kurs więc nie jest źle.
Mój koniowaty od początku jakoś tak dziwnie chodzi, niepewnie, delikatnie, ślizga się itd. Jak stoi to "słoń na piłce" dość często.
Jesteśmy na etapie dopasowania butów ale... Może powinnam zwrócić uwagę kowalowi co może strugać źle. Z racji że koń nie chciał współpracować mam dobre tylko 2 zdjęcia.
Czy na ich podstawie można już coś powiedzieć? Jeśli możecie to wspomóżcie🙂
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b0bca15d11263e5b.htmlhttp://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/15a2c75433f08188.html
branka z tłumaczeniem mogę sobie nie dać rady, dlatego wolałabym po polsku.
Kasia&figa, na tych zdjęciach widać tylko że pazury są za długie i kąty wsporowe wyjechane do przodu, po za tym widać spore oderwania ściany prawie od samej koronki - zdjęcie nie jest co prawda robione z poziomu ziemi. Znajdź kogoś kto struga nat. z twoich okolic na pewno Ci wszystko pokaże i wytłumaczy ( mapka na pierwszej stronie)
Kasik myslenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło 😉 A tak naprawdę, nie potrzebujesz wielkiej kasy na super pasze, sieczki i inne. Trzeba wziąć to trochę na zdrowy rozsądek i wyluzować. Ja tak staram się robić choć i tak walczę z przygłupawym stajennym i w sumie wszystko muszę dopilnowywać osobiście. Ja zamieniłam owies na otręby ( połowa mniej NSC ) i mieszam z róznymi "rozpuszczalnikami" które akurat mam pod ręką, zwykle są to wysłodki a jak nie mam to sieczka ze słomy i siana, plus siemię lniane ( oczywiście wszystko na mokro żeby koś nie palnął ze sieczka słomiana się kurzy 😉) czasami dodam łuski ze słonecznika. koń ma stały dostęp do siana ( jak dopilnuję :/) To nie są na prawde duże koszty, najgorsze w tym jest to żeby to koń dostał czyli obsługa. Nie wiem ile mój koń dostaję NSC bo mam problem z obliczeniem tego 😉 Ale chyba źle nie jest. Może gdybym miała problem z czarną białą linią to wtedy bardziej przyłożyłabym się w obliczanie % ale na razie nie panikuję a widzę ze koń wygląda lepiej niż w zeszłym roku i jest weselszy 🙂
Po polsku masz np na portalu hipologia w dziale chów i hodowla -> kopyta dwa artykuły o trzeszczkach - jeden przedstawiający podejście tradycyjne do problemu(autorstwa Michała Kacprzyńskiego), drugi o podejściu naturalnym(autor Pete Ramey).
Patrzyłam na mapkę i niestety albo za Nowym Targiem albo za Tarnobrzegiem. Chyba że jest ktoś bliżej Krosna to będę wdzięczna za informacje🙂
kasik, ja miałam ważne dwa OBOPy odnosnie NSC:
1. Koń naturalnie pozyskuję energię z lotnych kwasów tłuszczowych (jak krowy), a nie z glukozy
2. Duży wyrzut glukozy-> dużo insuliny -> insulina podobno powoduje oderwania ściany-> mamy obrączki, mozliwosc ochwatu, itd.