Kącik Małolata...:D

trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
06 lutego 2011 18:22
mils, a ile masz lat?
Najlepiej jest, jak rodzice też jeżdżą. Ale dla mnei najlepszym rozwiązaniem jest dzierżawa- dobry sposób na wypróbowanie i wytrzymałości finansów, i organizacji czasu. Po pewnym czasie takiego konia można kupić, mając pewność że 'dacie rade'
mils   ig: milen.ju
06 lutego 2011 18:28
trupka mam 15 lat. Jeśli chodzi o czas, odpowiedzialność itp., to moi rodzice przekonali się, że dałabym radę. Jeśli chodzi o finanse... Niestety w tej kwestii niewiele mogę powiedzieć, bo teraz rodzice jakby ukrywają przede mną fakty. :/
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
06 lutego 2011 18:30
jeśli chodzi o własnego konia ... 😵
Ja już narazie podziękuje ...
Wiem że moją mamę stać żeby mi kupiła i utrzymywała mojego konia, sama powiedziała że mi może kupić, że płacić będzie pensjonat do jakiegoś czasu, aż załatwi mi pracę dla małolatów u siebie w pracy. Ale powiedziała też: kiedyś tego konia będziesz musiała sprzedać, a nie daj Boże coś mu się stanie, i będziesz znów cierpieć.
Kiedyś była gadka że jak se zarobie to se kupie ale jej przeszło. No i moja mama panicznie się o mnie boi kiedy jade na konie 😁
Więc poczekam sobie spokojnie do września i zaczne sobie szukać szkapinki jak już będę w niemczech 😁
Graba.   je ne sais pas
06 lutego 2011 18:33
mils, oceniam, bo od kilkunastu stron jęczycie jakie to biedne jestescie, bo nie macie swojego konika. Może ruszcie szanowne pupki i coś zróbcie? Coś innego niż "mamo, kup mi kooooonia". Jest dużo możliwości rozwoju czy spędzania czasu z końmi. Ja rodziców doskonale rozumiem, bo Wy chyba naprawdę nie zdajecie sobie sprawy z jakimi to się wiąże kosztami, jaka to jest odpowiedzialność.
Aha, przepraszam, że Wam przeszkadzam w uzalaniu się nad sobą.
mils   ig: milen.ju
06 lutego 2011 18:40
Graba. widzisz... U mnie jest tak, że bez konia (jakiegokolwiek, niekoniecznie swojego) nie mam możliwości rozwoju i uczenia się. To nie jest jakiś kaprys, bo jeżdżę i chcę swojego konika. Jak będę miała trening raz na miesiąc, to jest dobrze. Z całym szacunkiem, ale nie wiesz ile godzin potrafię harować w stajni, żeby na parę minut wsiąść na stępa albo pojechać na chwilę w teren. Gdybyśmy sobie nie zdawały sprawy z kosztów, odpowiedzialności i obciążenia jakim jest koń, to pewnie byśmy łaziły za rodzicami dzień w dzień i truły im du*ę, że jak mi konika nie kupią to ucieknę z domu czy coś. Z rodzicami rozmawiałam na temat konia 2 razy, na poważnie. Przeliczaliśmy koszty, dyskutowaliśmy na temat ilości czasu, który mogłabym poświęcić koniowi itp. Ostatnim razem od mamy dostałam odpowiedź "może". Proszę, nie oceniaj skoro nie znasz sytuacji danego człowieka, bo możesz się pomylić.
Graba  👍 jesteś moim dzisiejszym mistrzem  😁

mi się już nawet pisać na ten temat nie chce.

Czytał ktoś może 'Dolinę Issy' w ramach lektur? Obiecałam sobie, że przeczytam do jutra ale za nic nie mogę przebrnąć  🙄
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
06 lutego 2011 18:43
Graba., ja zaczęłam od pokazania mamie, że przy koniach zapominam o wszystkim, że żyję tylko tym. Dzięki koniom dużo problemów się rozwiązało, bo po prostu zamiast załóżmy pić z kolegami na osiedlu jadę na konie i się odprężam i od kąt taką zmianę, że się wyciszyłam zobaczyła moja mama, nie jest przeciwna kupnie konie, wręcz przeciwnie, chce mi kupić czterokopytnego, ale aktualnie musi z kasą wyjść na prostą. Od marca jak zacznie się u niej w pracy ruch to weźmie na początek mi w dzierżawę Ikarię, a potem ją kupi. 😅 Moja mama zrobi wszystko żeby mnie uszczęśliwić. 😉
mils   ig: milen.ju
06 lutego 2011 18:47
Ja się już odzywać nie będę, macie ode mnie wreszcie spokój.
jak nam jeden zwierz zachorował, to tyle kasy poszło na leczenie, że przez cały miesiąc jedliśmy same ziemniaki  🙄. koniarze rozumieją, inni mogą mieć z tym problem.
jeśli rodzice nie chcą, bo zdają sobie sprawę, że mogą nie dać rady, to myślę, że trzeba odpuścić. oni jednak lepiej zdają sobie sprawę z Waszego położenia.
i też mam dość tej dyskusji, ciągnie się praktycznie przez większość tego wątku.
trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
06 lutego 2011 18:54
mils, to tez byla wypowiedz na poziome 'foch'...
Też miałam marzenia o własnym koniu, też harowałam w stajni, też siedziałam całe dnie, zdecydowałam się na dzierżawe i słusznie, bo wiem że teraz nie byłabym w stanie mieć własnego konia.

Zna ktoś może przepis na naleśniki?XD
Ja uważam, że dzierżawa jak na początek jest rewelacyjnym wyjściem z sytuacji. Luzakowanie czy pomaganie komuś przy koniu to jednak co innego niż 'latanie' koło swojego wierzchowca. Ja też bardzo bym chciała mieć, w sumie kto by nie chciał, ale zdaję sobie sprawę z tego że nie mogłabym poświęcić odpowiedniej ilości czasu i koń by na tym cierpiał czego nie chciałbym zrobić... Jak zacznę zarabiać to pomyślę, ale jak na razie, tak jak wspomniałam, nie chciałabym żeby koń cierpiał z mojego powodu...  🙄
Ale to zależy tylko i wyłącznie od danej osoby i uważam, że nie trzeba kogoś od razu skreślać. Jeśli tylko finanse, umiejętności i wiedza są wystarczające to myślę że czemu nie?  😉
jak nam jeden zwierz zachorował, to tyle kasy poszło na leczenie, że przez cały miesiąc jedliśmy same ziemniaki  🙄.


Ja jakieś 2 tygodnie po kupnie konia byłam 7 stów do tyłu, bo koń był szyty  🙄


A odbiegając troszkę od tematu to powiem wam, że tydzień po zamontowaniu luster na hali jestem w stanie jako tako przy nich jeździć  😁 postęp, przynajmniej nie leżałam  😂
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
06 lutego 2011 18:59
pippi, dokładnie! Jeżeli rodzice, w moim przypadku mama powiedziała, że kupi mi konia, ale nie w tym momencie to zrozumiałam i już w sumie nie chcę jej męczyć tym.

Dobra zmieniamy temat na...? 😀
Arroch, bajer! ja mogę się posługiwać jedynie cieniem, i to nie zawsze  😂 .
mils   ig: milen.ju
06 lutego 2011 19:01
mils, to tez byla wypowiedz na poziome 'foch'...

Po prostu mam dość tej dyskusji. Już humor mi się zepsuł i w ogóle przeszła mi ochota na wszystko. Poza tym, kiedy widzę jak wszyscy piszą tak, jakby znali mnie, moich rodziców i moją sytuację... Po prostu przykro się człowiekowi robi. Ciekawa jestem, co by było gdyby rodzice zgodzili się na konia i bym o tym napisała. Też zostałabym zjechana, że nie wiem co robię, nie wiem na co się zdecydowałam i nie mam o niczym pojęcia? To jest po prostu przykre, bo człowiek czuje się jak śmieć w oczach innych, nie znających go osób...
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
06 lutego 2011 19:05
A ja jeszcze chciałam dodać, że wsparcie mam duuuże w moich dziadkach i oni na pewno jakby mój koń potrzebował czegoś, a ja załóżmy nie miałabym wtedy kasy to oni mi pomogą. 🙂
Dobra dziewczyny skończmy ten temat. 😉
Współczuję tym, którzy jutro idą do szkoły. Ja proszę o współczucie za tydzień...  😁
trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
06 lutego 2011 19:10
mils, nie przesadzaj, to była zwykła dyskusja.

Mam dziwne pytanie : czy mundurki w gimnazjum nadal istnieja?
pippi , oj współczuj, tak mnie głowa boli po wczoraj że nie wiem czy do jutra przestanie : (
Ja przestałam z rodzicami gadać o koniach. Wiem, że to im nie na rękę w ogóle. Nie interesuje ich to. Postanowiłam poczekać aż się wyprowadzę, będę mieć pracę i tak dalej. Wtedy się zobaczy. Na razie jeżdżę raz na tydzień i tyle. Nie cierpię tak bardzo z tego powodu. Poza tym bardzo dużo muszę się jeszcze nauczyć. Też przechodziłam ten okres 'o matko jak ja chcę mieć swojego konia, tylko na nim mogłabym się czegoś nauczyć'. Będę go mieć albo nie. Kto to wie jak się życie ułoży.

E tam, do szkoły to ja chętnie pójdę. Współczujcie mi wizyty u okulisty.
nightmare   Dobra Lama nie jest zła <3
06 lutego 2011 19:12
A mój pies dziś znowu skakał sobię  😀 aparat się spisał. Robie z psa konia normalnie  😂
trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
06 lutego 2011 19:13
xxflygirlxx, aż tak straszny jest okulista?
Ja już wiem czemu Ty do szkoły masz ochotę chodzić 👀 ; )
Tak, jest straszny, bo ja ślepa jestem a jak on mnie o coś pyta to jeszcze się stresuje i widzę jeszcze mniej. 🤔 Ale ja muszę mieć koniecznie te soczewki.
trupka, różne szkoły, różne zasady. U mnie w szkole mundurki miały rację bytu przez rok, praktyczne bardzo bo była to polarowa, granatowa kamizelka z logiem gima na lewej stronie. Aktualnie służy mi na jeździe, ale pod kurtką  😁
trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
06 lutego 2011 19:25
Właśnie się zastanawiałam, bo u mnie były mundurki, tzn. t-shirty i nikt nie nosił, na odznace rpzyjaciółki miejsce miała sytuacja :
-Yyyy Kasia chyba wytarłam kopyta twoim mundurkiem...
Teraz to co innego, chodze do skzoł mundurowe i musze miec kosuzle, spodnice, pantofle marynarke i to bez gadania
mils   ig: milen.ju
06 lutego 2011 19:26
trupka nie przesadzam, takie mam odczucia...
xxflygirlxx będzie dobrze, okulista nie jest taki straszny. 😉
Już pytałam w ogłoszeniach ale tam mało kto zagląda, może tu kogoś znajdę. Czy może ktoś z was jest z Warszawy i chodzi na zajęcia do p. Kingi Miśkiewicz?  :kwiatek:
U mnie w podstawówce niby były mundurki, mieliśmy mieć granatową górę. Sprawdzali to jakoś przez półrocze. Później sobie granat odpuścili i mieliśmy nosić "tarcze"  przypięte do ubrania. Mało kto to nosił i w ogóle potem zrezygnowali, w gimnazjum nie mamy nic  😎
U mnie w gim były mundurki. Błękitne polo i granatowy blezer dla dziewczyn i zielone polo i czarny blezer dla chłopaków. Za nie noszenie go chociaż przez jeden dzień dostawało się punkty ujemne liczone do zachowania. Ja tam je lubiłam i z tego co wiem, to tak strasznie dużo ludzi nie narzekało.😉
Szczerze to mi się bardzo podobają takie mundurki T-shirt, spódnica, podkolanówki i buciki... Ale dziękuję jak ktoś zapomni i każą mu do domu iść /koleżanka opowiadała o takim wydarzeniu  😀/
Ja chodzę do LO katolickiego ze względu na zacny poziom i bodajże 2 lata temu w lecie, wyrzucali ze szkoły chłopców którzy byli w rybaczkach i dresach...  🤔wirek: To uważam za dziwne...
ej, Alabamka, wpadaj tu częściej. lubię Cię 😎.
ja w 6 klasie podstawówki miałam kamizelkę ala sprzątaczka. poprzypinaliśmy sobie tabliczki "obsługa techniczna" 😁, słabe te mundurki były. nie chłonęły, nawet na szmatę do wycierania herbaty na stołówce się nie nadawały. za to fajnie się na nich leżało na szkolnym boisku na przerwach. to było zwykłe gówno, obrzydliwe. nauczyciele prosili, żebyśmy tego nie zakładali, bo się patrzeć na nas w tym nie dało.
mils   ig: milen.ju
06 lutego 2011 19:37
U mnie mundurków nie ma. Jest za to zakaz noszenia kolorowych ubrań od poniedziałku do piątku - tylko czarny, szary, biały, brązowy i granatowy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się