Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)
zen, mi bez problemów policzyli ceny (chyba) salonowe za 8-letniego rupcia, naprawa przetartego boku była wyceniona na ok 50% wartości tego złomu, u mnie Alianz ma duży + w przeciwieństwie do PZU z którego nie wypisuję się z lenistwa
martva ot tak po prostu jechali sobi ei im sie zapalił, od razu buchnęło? no i co to za autko starsze, młodsze, po jakimś wypadku?
Buchnąć od razu nie buchnęło. Jechali, jak się okazało ludzie jakieś 100-200metrów przed "metą" im machali, że się im coś pod maską pali, ale było ciemni i nie widzieli tych ludzi, a powietrze rozpychało na boki płomienie i niestety też ich nie zauważyli. Samochód bezwypadkowy, około 2 lat miał.
Ja kiedyś miałam przygodę z zapalieniem auta. Kupiliśmy 10-letni samochód i po odjechaniu ok 5km od właściciela zapalił się. Od kiepsko zaizolowanej instalacji, przy której ktoś grzebał. 😤. Spłoneła na szczęście tylko maska i wiązka elektryczna. Gaśnica w aucie to mało. Na szczęście stało się to na ruchliwej stołecznej ulicy i z pomocnymi gaśnicami przybiegli inni kierowcy i policja.
Teraz kiedy widzę, że komuś się dymi spod maski od razu rzucam gaśnicę. Dla mnie to kilka złotych, a dla kogoś wartość auta.
Jeszcze odnośnie szybkiego ruszania spod świateł i frustracji polskich kierowców - to przyznam szczerze, że przy niektórych 'królach szos' nie tylko ręce opadają, ale również inne części ciała też... w minionym roku na jesieni zakupiłam bowiem motocykl - na pierwszą jazdę zdecydowałam się w godzinach wieczornych (tak by uniknąć korków i tłoku) - i jakąż fantastyczna przygodę miałam.
Stanęłam na światłach (na prawym pasie dwupasmowej drogi) tuż obok stanął 'ciorny' golf na (no offence bera) wołomińskich blachach z dwoma panami na pokładzie- w momencie gdy zorientowali się że obok stoi baba na moto - od razu zaczęli piłować silnik swojego wehikułu. Zapaliło się zielone i chłopcy pojechali przodem i co? Nie spodobało się, że nie podjęłam tematu wyścigu więc zwolnili po czym - jak już do nich dojeżdżałam - bez kierunkowskazu zmienili pas na mój i dali po heblach ... domyśliłam się tylko, że miała być to jakaś kara za brak współpracy przy 'wyścigu'. Po tej historii stwierdziłam, że jednak przy okazji prawa jazdy powinno się wykonywać testy psychologiczne 😵 😵
bjooork, WWL to dość duży zakres kierowców od Tłuszcza do Marek :P. Zresztą ja mam WZ 😉
Kobiety ruszają zazwyczaj delikatnie, powolutku puszczając sprzęgło co wiąże się z uślizgiem. Poza tym większość pań jeździ cały czas z nogą na sprzęgle co powoduje jego notoryczne podpalanie. Moja też tak ma, a Wy jesteście wyjątkami od reguły 😀iabeł:
nie wiem dlaczego, ja nigdy nie jeżdzę z nogą na sprzęgle... może dlatego, że jeżdzić nauczył mnie ojciec i nigdy nie mówił, ze ise nagę na sprzęgle trzyma - ot co...
co do wypadków - w marcu mija 20-ścia lat jak mam prawo jazdy... Bilans - miałam z 15 różnych samochodów - stłuczki żadnej, przytarcia żadnego, WYPADEK - jeden - z czego zaliczam go do wypadków absolutnie nie z mojej winy bo zaatakował mnie TIR (naczepa go wyprzedzała na śliskiej drodze) i ratowałam sie pikowaniem do rowu.../albo rów, albo czołówka z naczepą/
z tego też wypadku mam doświadczenie, że gaśnica w aucie jest kompletnie zbędnym przedmiotem i została wprowadzona chyba po to by producenci gaśnic mieli obrót...
po pierwsze z 5 gaśnic /dawanych przez ludzi/ podczas wypadku wypaliły dwie, a ich "siła" mogła zgasić ewentualnie grilla /i to w fazie dogaszania/ a nie palący sie samochód
Gdyby nie było aż takiego obrotu uzywanymi samochodami, gdzie w sumie każdy kto wyłozy 3 000 może mieć furę, to też nie byłoby tylu przychlastów na drodze. Niestety często bieda idzie w parze z głupotą. Gdyby taki kozaczek musiał wyłożyć 60 000 na samochód to wątpię żeby jeździł.
Mnie niestety też często debile na światłach usiłują nakręcić na wyścig (no co, baba, w subaru i to nie wiadomo w sumie jakie to subaru, takie jakieś ni sportowe ni terenówka). Zawsze jednak wolę mieć takie towarzystwo za sobą. Nie podejmuję ścigania, ale nie przeczę, że dynamicznie ruszam spod świateł i po kilku metrach dresiki mogą dobrze przeczytać co to za model subaru. Nie wiem zresztą co to za frajda dać się pogrążyć- nigdy nie załapię jak oni sobie wyobrażają dorwać prawie 4 litrowy silnik w benzynie, 260 koni pod maską...no jak?
zen, chyba trochę przesadzasz. Ja częściej widuję szalejących gówniarzy, co tatuś kupił dobre autko niż chłopaczków co zaczynają od puszeczki z silnikiem 1.1 .
Ja zaczynałam od auta za 500zł, zgodnie z możliwościami "malucha" i umiejętnościami.
I nawet gdybym miała nadmiar gotówki tomocno zastanawiałambym się nad kupnem samochodu za taką kasę. Dla mnie samochód jest narzędziem. Auto ma być sprawne, wygodnie i mało palić.
Czasem czytając Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że może nieświadomie dyskryminujesz tych, którzy nie mają nadmiaru gotówki. Życie kołem sie toczy, a wielu zaczyna od zera. Zresztą nie pieniądze decydują o wartości człowieka.
To nie jest zaczepka, ale może jest tak dlatego, że kobiety podświadomie wiedzą, że gorzej jeżdżą i potrzebują większego poczucia bezpieczeństwa...? Przyznaję, że czuję się w swoim hiluxie o wiele bezpieczniej, ale w mojej podświadomości nie ma przekonania, żebym była (jak na swój krótki staż) złym kierowcą. Jest to jednak moje pierwsze auto i muszę powiedzieć, że gdy przesiadłam się do niego z L-kowego renault clio, wcale nie czułam się komfortowo. 😉 Teraz natomiast błogosławię ten samochód, bo wjadę nim niemal wszędzie, a i drifty nie są mu obce. 🙂 Jedynym przekleństwem może być parkowanie w mieście w godzinach pracy i jazda autostradą, bo przy 140km/h silnik zaczyna szeptać "proszę, dosyć" 😉. Miny panów, których wyciągałam na haku pod górkę na lodzie - bezcenne. 😁
Jeśli natomiast chodzi o tzw. "baby za kierownicą", to w tym przypadku nie przyznaję się do żadnej solidarności jajników, bo to, co niektóre kobiety wyczyniają za kierownicą, przechodzi ludzkie pojęcie.
Miłego oglądania :wysmiewa
zen, chyba trochę przesadzasz. Ja częściej widuję szalejących gówniarzy, co tatuś kupił dobre autko niż chłopaczków co zaczynają od puszeczki z silnikiem 1.1 .
Zgadzam się w 100%! Albo takich co "wzięli samochód od ojca" (najczęściej jakiegoś wypasionego Passata "do kościoła", czy korpo-Avensis lub inne tego typu większe sedany) i szpanują przed kumplami lub jakąś dupą na przednim siedzeniu. Ci to dopiero są królami szos... 🙄
Sierra, dokładnie. Do jak trzeba na coś ciężko zapracować, to się bardziej szanuje.
Owszem, dyskryminuję głupotę na drodze- po prostu zauważam samych takich idiotów własnie w puszkach za niewielkie pieniądze. Widuję również idiotów w wypasionych audi czy bmw, ale tych jest już zdecydowanie mniej. Rozumiem, że dostęp do dóbr jest czymś pozytywnym i niejednokrotnie sama ubolewam nad tym, że nie każdego stać na zakup samochodu, który jest zwyczajnie bezpieczny. Natomiast mam ogromną niechęć do baranów w samochodzikach jeździkach za 3 000zł, którzy uważają się za króla szosy, a jak to pudło rozkwaszą, to sobie kupią następne.
Swojej uwagi nie kierowałam do ogółu osób sięgających z różnych przyczyn po samochód za niewielkie pieniądze, ale do konkretnej grupy osób. I swojego zdania nie zmienię, bo niestety ale widzę najczęściej buractwo i kretynizm na drodze właśnie wśród kierowców samochodów typu stary mały golf, mała astra, felicia etc. Natomiast wiem, że wiele zależy od poziomu człowieka i faktycznie testy psychologiczne by się na prawku przydały. Ale to też będzie dyskryminacja 😎 Nie przeszło by mi przez głowę wyszydzać kogoś kto sobie jedzie spokojnie małym samochodem, ale chyba właśnie na taką osobę wyszłam. Trudno, przeżyję.
Rozumiem, że każdy negujący posiadanie samochodu od rodzica (czy dla szpanu czy nie dla szpanu, po prostu mam samochód od tatusia/mamusi bo mnie nie stać na zakup swojego) kupił sobie swój za własne pieniądze? Ufff, jak dobrze- ja tak 😎
Bera7 prawda! I wiem to... po sobie. 😡 Jak dostałam po rodzicach starego Forda, to lubiłam go ale go nie szanowałam za bardzo. Wiedziałam, że to tylko samochód przejściowy, że prędzej czy później dostanę lepszy (taka była umowa: na naukę docieram Forda, potem, kiedyś, kiedyś, jeśli będzie ich stać wymienią mi na lepszy, "docelowy"😉. Przez to nie szanowałam współużytkowników dróg za bardzo, jeździłam ostro, nie żal mi było. W końcu w razie wypadku: kogo bardziej zaboli?
I w końcu "dostałam od tatusia" (przyznaje bez bicia!) ten lepszy samochód. Traf chciał, że dobiłam Forda na miesiąc, może dwa przed utratą pracy mojego taty i zostaliśmy bez głównego źródła utrzymania i bez samochodu. Były trzy (bo i służbowy), ostał się ledwo jeden i to palący jak smok, znienawidzony przeze mnie Opel (aka "Błękitna Szmata"😉. Miałam dostać małą terenówkę, ale ponieważ zabiłam Forda wcześniej niż "planowaliśmy", i w związku z bardzo napiętym budżetem, nabyliśmy do domu - czyli docelowo dla mnie - kompaktową Renóweczkę.
Teraz? Nic nikomu nie muszę udowadniać. Ford miał duży silnik i dużo koni więc potrafiłam "coś komuś pokazać", coś komuś udowodnić bo stary, bo podpuszczali, bo tak! Teraz? Powtarzam wszystkim: Dzidzia nie jest do ścigania! Dzidzia ma silnik wielkości odkurzacza Zelmer i tak też należy ją traktować. Jak super wygodne, małe i urocze AGD 😉 To jest mój samochód, innego nie dostanę, ba! Nie wiadomo czy i kiedy będzie mnie stać, żeby ją zmienić. Sytuacja finansowa w domu nigdy nie wróciła "do normy", więc każdy wypadek, stłuczka, ryska... wszystko idzie z mojej kieszeni, studentki. I teraz ustępuje i tym karczkom w starych BMW, i tym multi-sardynkom w Golfach, ba! Ustępuje też tej gówniarzerii w tatusiowych kościelnych i korpo-furach, bo... kogo bardziej zaboli? Nawet jeśli to będzie ich wina...
BTW kiedyś tankowałam i płakałam. Teraz? Jestem lepszym kierowcą, bardziej doświadczonym, spokojniejszym. Na przeglądach silnik, sprzęgło i skrzynia: wszystko się do mnie uśmiecha. A jak przychodzi zatankować, patrzę na spalanie i komputer pokazuje: 4,9l/100 i wiecie co? Nie kłamie 😎
I masz normalne podejście, bo jak rozwalisz samochód z własnej głupoty to nie tak łatwo wyskoczyć z kolejnej gotówki na nowe autko.
Sama teraz ubolewam, że mam dwa tygodnie bez samochodu, bo jakiś chłopak nie potrafił jechać po lodzie. Jego boli, ale mnie również boli. Zdcydowanie nie warto. Mi wystarczy sama świadomość, że jak będę chciała i 'depnę' te moje 260 koni, to będę mogła wystawić takiemu frajerowi środkowy palec przez szyberdach. Ale po co. Sama swiadomość że MOGĘ powoduje u mnie, że mi się odechciewa. Ze swojego życia jestem zadowolona i nie potrzebuję szukać akceptacji na drodze, czy też rozładowania emocji na drodze. Może ktoś ma później satysfakcję, że wziął na światłach subaru? Niech ma, na zdrowie.
Mnie niestety też często debile na światłach usiłują nakręcić na wyścig (no co, baba, w subaru i to nie wiadomo w sumie jakie to subaru, takie jakieś ni sportowe ni terenówka). Zawsze jednak wolę mieć takie towarzystwo za sobą. Nie podejmuję ścigania, ale nie przeczę, że dynamicznie ruszam spod świateł i po kilku metrach dresiki mogą dobrze przeczytać co to za model subaru. Nie wiem zresztą co to za frajda dać się pogrążyć- nigdy nie załapię jak oni sobie wyobrażają dorwać prawie 4 litrowy silnik w benzynie, 260 koni pod maską...no jak?
nie wiem czemu tak mi przyszło do głowy po tym wpisie, ale fajna musi być z Ciebie babka 😉 😎
to nakręcanie na światłach zdarza mi się również b. często. moja astra dwójka ma te jedynie 115 koni, ale odejście ma naprawdę niezłe, też czasem dynamicznie ruszę spod świateł, czasem pozwolę sobie na dynamiczniejszą jazdę, żeby nagar trochu znikł 😁
ja się panicznie boję psycholi w tirach + młodzi gówniarze, o których wspomniała zen. za grosz wyobraźni..
widzieliście ten filmik bodajże z Kanady, jak gość cudem uniknął zmiażdżenia przez tira, który wpadł w poślizg? to co niektórzy wyprawiają na wylotówce na Barwinek przechodzi wszelkie "pojęcie pojmowania"..
mam ten filmik:
http://www.cda.pl/video/117087c/Kierowca-w-czepku-urodzony mrozi krew w żyłach..
O kurde, ale miał szczęście, ze miał gdzie zjechać 😲 No i na takie sytuacje nie ma mocnych..albo jest gdzie uciec, albo..dramat 🤔
Meise też boje się tych kretynów i - znowu - władców szos w tirach. A wujek, zawodowy kierowca, tylko mnie utwierdził w tym, jak raz wybrałam się z nim w trasę Wwa-Gdańsk 😵 Szo-ku-ją-ce! Jak oni jeżdżą, jak traktują współużytkowników szos, nawet ich rozmowy przez CB i co oni (jako grupa) wyprawiali tej zimy. I pewnie nie tylko tej.
Mnie niestety też tiry tej zimy uraczyły debilizmem, po prostu jechali tak, że jak ktoś chciał ich wyprzedzić, to zmuszali osobnika do zjazdu na pobocze. Jeden samochód się nie dał i twardo dawał poboczem aż w końcu wyprzedził ten peleton, ale inni karnie jechali za tirami. Dopiero nasz znajomy kierownik budowy dostał piany i wystawił budowlanego kogucika na dach, włączył syrenę i tiry spasowały na moment zapewne (aż się zorientowali że to nie policja). I co na takich? Nic, kompletnie nic. Można jedynie na policję zgłaszać...
Każdemu kto uważa się za bardzo dobrego kierowcę polecam prawy fotel w samochodzie rajdowym z kierowcą rajdowym. Gwarantuję, że tak samo panowie jak i panie zmienią zdanie na temat swojej niezawodnej jazdy po takiej przejażdżce.
Mi wystarczyły troleje. Teraz czekam aż odbiorę swój samochód, bo mam okazję pojeździć 2 dni z fantastycznym człowiekiem na torze swoim samochodem 😍
.... Wierzę, że w większym samochodzie mam większą szansę na wyjście z mniejszą szkodą niż gdybym podróżowała mniejszym samochodem.
To nie kwestia wiary ale praw fizyki.
...... Takie postępowanie z kosztorysem to w ogóle zgodne z prawem jest? Zna się ktoś trochę na tych zawiłościach ubezpieczycieli?
Skonsultowałbym ze wzmiankowanym poniżej prawnikiem... 😉
....Zobaczymy co mi powiedzą, na razie zgodnie z zaleceniem prawnika poruszamy się w firmie taksówkami.
I to chyba słuszna koncepcja, no bo przecież:
.... ja mam wielki strach przed prowadzeniem samochodu, którego nie znam 😡
...... Dopiero nasz znajomy kierownik budowy dostał piany i wystawił budowlanego kogucika na dach, włączył syrenę i tiry spasowały na moment zapewne (aż się zorientowali że to nie policja).
Oprócz tego, że znajomy kerownik (to nie literówka) budowy łamie przepisy ruchu drogowego narażając życie i zdrowie innych uczestników ruchu, to idealnie pasuje do niego poniższe określenie.
....., to też nie byłoby tylu przychlastów na drodze. Niestety często bieda idzie w parze z głupotą.....
Gdyby nie było aż takiego obrotu uzywanymi samochodami, gdzie w sumie każdy kto wyłozy 3 000 może mieć furę....
Ano nie mielibyśmy, ale 60 lat komunizmu doprowadziło, oprócz ogólnej degrengolady moralnej i intelektualnej, do pauperyzacji znakomitej większości społeczeństwa i to do tego stopnia, że musi ono zadowalać się "imitacjami" samochodów, bo tylko tak można pojazd za 3 000 PLN nazwać
Niemniej jednak o wiele bardziej właściwe byłoby w tym miejscu zastanowienie się, komu tak naprawdę owi ludzie zawdzięczają taki los.
Może pozbawionym kręgosłupa moralnego dzierżymordom z moskiewskiego nadania, którzy uprawiali serwilizm za cenę pełnego garnka dla siebie i swojej rodziny.
Może nikt w tym kraju nie musiałby kupować samochodu za 3 000 PLN, gdyby czerwona nomenklatura znalazła się w jedynym miejscu na które zasługuje.
Każdemu kto uważa się za bardzo dobrego kierowcę polecam prawy fotel w samochodzie rajdowym z kierowcą rajdowym. Gwarantuję, że tak samo panowie jak i panie zmienią zdanie na temat swojej niezawodnej jazdy po takiej przejażdżce.
ja bym bardzo chciała czegoś takiego spróbować 😉
i nie dlatego, że uważam się za świetnego kierowce, o nie.. uważam, że jeżdżę sprawnie, ostrożnie i przewidująco (ale nadal jestem w tym tylko przeciętna).. i wiem, że odziedziczyłam to po swojej mamie, która wg. mnie jeździ świetnie, mam do niej 100% zaufanie. wiele sytuacji na drodze postrzegamy tak samo, często jest chwila milczenia i np. ja zaczynam:
- ale szybko ten gość podjeżdżał do wyjazdu, "czułam" jak Ci się mięśnie skurczyły, mi zresztą też..
- noo, nie lubię jak tak szybko podjeżdżają, nigdy nie wiadomo, czy nie wyjedzie..
to jedna z miliona przeróżnych sytuacji, ale generalnie ludzie lubią ze mną jeździć i nie boją się, mimo, że prawko mam zaledwie 2 lata. ja też mam kilku swoich ulubionych kierowców.
a macie też tak, że jakiś niuans na drodze sprawia, że czujecie przypływ sympatii do kogoś, kto np. jedzie przed nami? ja mam, np. jakieś przezorne zachowanie i od razu mam w głowie - o to odpowiedzialny kierowca, lubię go 😁 wiadomo, że tak wcale nie musi być, a to był przypadek, ale jednak 😉
btw skrajnie nienawidzę siedzenia na dupie.. po prostu nienawidzę. raz jechałam z takim jednym palantem, że tylko cud nas uchronił, bo dwa razy by przywalił w dupsko, raz zatrzymał się no przysięgam, z 2 cm za zderzakiem.. drugi raz jakby nie odbił (szczęsliwie pas był wolny) to by załadował.. i to mocno 🤔
macie sposoby na idiotów, którzy Wam siedzą? a co gorsza w nocy dodatkową świecą po oczach? ponoć można odpowiednio lusterko ustawić, żeby im się ładnie światła odbijały.. zero kultury jazdy. brak słów.
wawrek, za to faceci mają często syndrom mistrza szosy i nerwicę pasową. Zmienianie pasa w korku co chwilę, mimo że to nic nie daje, ruszanie na hura i hamowanie tak, że pasażerem rzuca... ostatnio miałam przyjemność jeździć z dwoma takimi kierowcami - w obu przypdkach długa trasa i w obu jak dotarłam do domu to myślałam że zdechnę. A choroby morskiej nie mam nawet przy dużej fali nie miewam 8)
Meise, nic nie zrobisz. Mi ostatnio wjechał w tył taki trzymający się i pewnie go to rozumu nie nauczyło 🤔
Każdemu kto uważa się za bardzo dobrego kierowcę polecam prawy fotel w samochodzie rajdowym z kierowcą rajdowym. Gwarantuję, że tak samo panowie jak i panie zmienią zdanie na temat swojej niezawodnej jazdy po takiej przejażdżce.
100% prawdy, miałam tę przyjemność. Kierowca jechał może na 50-60% możliwości, a i tak dało mi to do zrozumienia, że g***o potrafię i nauczyło pokory.
Podpisuję się w obozie tych, co mieli tej zimy przejścia z tirami - wąska uliczka nad niezabezpieczonym urwiskiem (jechałam od strony urwiska), z przeciwka jadą dwie olbrzymie maszyny - przykleiłam się jak mogłam do prawej krawędzi, zwolniłam - kierowcy tirów nie zwolnili, jeden mnie minął, drugi załatwił lusterko. Szybka akcja.
Wrażenia z fotela kierowcy kilkadziesiąt centymetrów od urwanego lusterka - BEZCENNE.
sturmer - jakby się głębiej zastanowić to coś w tym jest...
Uważam, że wszędzie znajdą się idioci- i w tirach, i w drogich autach, i w tanich autach, w dostawczakach, i w bmwicach, i na motocyklach również. Czasami odnoszę wrażenie, że nasze społeczeństwo jest jednak 'ograniczone umysłowo', co ujawnia się nie tylko na drodze 🙁.
Mnie zasady 'MEGA'ograniczonego zaufania najmocniej nauczył motocykl - wcześniej zwracałam uwagę na 'dziwne ruchy innych', ale zazwyczaj wychodziłam z założenia "Basta ja mam pierwszeństwo i jak mi wyjedziesz to najwyżej będzie Twoja wina". Na dwóch kółkach tak się nie da - szybko to zweryfikowałam i teraz w aucie mój mózg pracuje jak na motocyklu tj. "za mnie i na wszelki wypadek za wszystkich dookoła".
zen, troleje nei są miarodajne. To tylko zabawka pokazująca poślizg w bardzo zwolnionym tempie. Naprawde polecam przjażdzke z kierowcą rajdowym.