Sprawy sercowe...
Jolaa 🙂, kurcze! aż tak źle jest? a jeśli mogę zapytać - ile trwał Wasz związek? Tak mocno dał Ci po tyłku? ehh... w sumie nie musisz odpowiadać na żadne z tych pytań..:* trzymaj się tylko mocno!
bera7, no właśnie - nie zakończysz związku bo ON by nie przeżył? hmm raz miałam takie wrażenie że mi facet nie przeżyje... on sam twierdził że nie przeżyje.. a przeżył. po roku czasu ma się lepiej i wierzę że jeszcze lepiej będzie! Więc nie myśl o nim, pomyśl o sobie, bo mam wrażenie że nie należysz do najszczęśliwszych, a przecież zasługujesz na to!
Każdy jest w stanie przeżyć, a to, że przez pewien czas będzie mu się żyło gorzej to inna sprawa.
Wpadam tu tylko powiedzieć, że życzę każdemu kogoś takiego jak ten, którego mam ja. Kogoś, kto dowiedziawszy się co się dzieje z waszym zdrowiem złego, bierze za rękę i mówi, że za wszelką cenę pomoże... Chociaż on jeden...
Każdy jest w stanie przeżyć, a to, że przez pewien czas będzie mu się żyło gorzej to inna sprawa.
Niestety, nie każdy. Były mojej bardzo dobrej koleżanki latem tego roku popełnił samobójstwo bo z nim zerwała.
To nie jest takie proste. Każdy związek ma swoje dobre i złe strony. Wielokrotnie tłumaczyłam, że to wszystko nie ma sensu, że chce to zakończyć. Ale druga strona nie przyjmuje do wiadomości.
Ja chyba nie jestem zwolenniczka zwiazku ktory opiera sie na szantazu emocjonalnym.. Bera, to Twoje zycie, Twoje decyzje i sumienie. :kwiatek: Ale aby zwiazek funkcjonowal tak jak nalezy, musi byc w nim dwoje osob tak samo, lub mniej wiecej podobnie, chcacych byc razem. Twoj obecny facet gra troszke nie fair, nie jestes Jego wlasnoscia, teraz i na zawsze, bo On tak tego pragnie.. Powiem szczerze, ze troszke groznie to dla mnie zabrzmilo, ze facet nie przyjmuje do wiadomosci, ze On to jednak nie "on".. Zycie jest trudne, rozstania sa w nie wkalkulowane, boli to strasznie, ale nie mozna trzymac czlowieka na sile..
sanna, też nie jestem. I wiele razy podejmowałam próby wytłmaczenia, że nie ma sensu ciągnąć, że to i tak prędzej czy później się rozpadnie. Za każdym razem jest to samo. Pytania co robi źle i stawanie na głowie żeby mnie zadowolić. Widzę, że facet bardzo kocha, też skłamałabym że jest mi on obojętny. Nie mam wyrzutów sumienia, mówię szczerze jak jest. Sądzę, że tylko jedno sprawiłoby, że odszdłby bez walki- zdrada. Ale ja nie potrafię. Ehhh
Strasznie trudna sytuacja.. nie zazdroszcze.. Sama juz nie wiem czy lepiej byc samej czy w zwiazku, gdzie facet kocha ponad wszystko a my czujemy, ze chcemy byc daleko od tego wszystkiego.. W kazdym razie trzymam kciuki za dobre, wywazone decyzje i odnalezienie wspolnego szczescia.. :kwiatek:
sanna, czasem się zastanawiam czy to, że się nie układa tak jak bym chciała to nie wina tego, że poprostu trafiliśmy w trudny czas. Problemy życiowe sprawiają, że wyżywamy się na sobie (tzn. głównie ja), że nie ma ochoty na czułości a rozmowy to w większości próby znalezienia rozwiązań kolejnych problemów. Może gdyby odpadło trochę zmartwień i byłaby możliwość zrelaksowac się wypadem do kina czy na kolację to odkryłabym, że mam super faceta, którego nie chce zamieć na żadnego innego. Tego nie wiem. I tak sobie czekam spokojnie na lepsze czasy. Nic mnie nie ciśnie do podjęcia dezycji. ale też nie okłamuję, że wszystko jest cacy.
A póki co długo utrzymujący się stres i zero przyjemności sprawia, że nic mnie nie cieszy. Czasem się zastanawiam czy to nie depresja poprostu.
Bera, taki trudny czas w zyciu rzeczywiscie moze bardzo niekorzystnie odbic sie na spostrezganiu partnere, na zwiazku i wiele par "polego" przy tym. Jesli zdajesz sobie sprawe, ze te problemy w zwiazku, przynajmniej czesciowo, z tego wynikaja, to juz dobrze, a to ze nie masz cisnienia na drastyczne ruchy tez rokuje pomyslnie :-) Mysle, ze to kwestia czasu i wszystko sobie poukladasz :-) A ciezki, dlugoterminowy dolek, deprecha to dosc powazne sprawy, nie lekcewaz tego, moze warto sobie pomoc, bo moze sie okazac, ze niepotrzebnie widzialas pewne sprawy w czarnych barwach, a szkoda na to zycia :kwiatek:
sanna, to nie jest kwestia widzenia. Poprostu brak sił, kiedy wiele rzeczy idzie na opak. Nie powiem, przez ten rok wiele spraw udało się poukładać, ale nadal wiele rzeczy jest do załatwienia i narazie perspektyw brak. Jestem z tych co maja silne poczucie obowiazku:
- terminowego płacenia,
- troski o zwierzęta,
- wywiązywania się z danego słowa.
I często jeśli nie jestem w stanie czegoś załatwić dopada mnie flustracja i nerwy. Potrafię nie spać w nocy co powoduje uczucie zimna, zero koncentracji w pracy itp.
I koło się zamyka. Dodatkowo bardzo mi lezy na wątrobie, to że nie mogę polegać na facecie, bo zbyt wiele razy coś obiecał i "nie wyszło". I choćby właśnie wczoraj była taka sytuacja "derkowa" Niepotrzebne nerwy. A ja znów wściekła, że muszę wszystko sama sprawdzić, bo zapytać już nie wystarczy 🙁
zawsze miałam obojetny stosunek do facetów, którzy do mnie pisali ale nie tym razem. K. znam od roku, jednak dopiero teraz dotarło to do mnie, że chce coś więcej. Dziwne i nowe uczucie, ponieważ mimo, że mam 17 lat nigdy czegoś takiego nie czułam i nigdy z nikim nie byłam. Zwykle jestem śmiałą i odważną dziewczyną ale on sprawia, że jakoś inaczej funkcjonuje 😀 Najgorsze (a może i najlepsze) jest to, że on również tak jakoś inaczej się zachowuje na mój widok... Sama nie wiem co mam o tym myśleć, niby wszystko wskazuje na to, że mu się podobam ale nie jestem pewna. Nie mamy nawet okazji, żeby szczerze pogadać no chyba, że na imprezie i to nie zawsze. Chodzimy do jednego liceum, widzimy się codziennie, zawsze na mój widok uśmiecha, czasem zagaduje ale jakoś nie możemy się zgadać zeby spokojnie posiedzieć, porozmawiać... :/ Dziwna sytuacja...
ahhh..
złapałam mega doła 🙁
Miał być miły rocznicowy wieczór, a wyszło... na odwrót 🙁 Nie mogę sobie miejsca znaleźć, ani nie wiem nawet jak mam sie zachować w tej sytuacji...
Ja na mikołajki rysuję wspólny portret, mam nadzieję, że się wyrobię ;]
A ja napisałam .. raz odpisał drugi raz już nie 🙄 No cóż, takie życie.
A więc na koń i heja dalej 🏇
Ja na mikołajki rysuję wspólny portret, mam nadzieję, że się wyrobię ;]
Wrzuć na forum jak skończysz 😍
Jutro będę robić zdjęcia na naszych 'rodzinnych' mikołajkach, to zrobię ;] Zmieniłam koncepcję i robię karykaturę wspólną jako zawieszkę choinkową 🙂 Na portret mi zdecydowanie czasu brakuje, może na święta się wyrobię 😉
A ja pierwszy raz od dłuuuugiego czasu czuję to miłe uczucie. I jest mi z nim niesamowicie 🙂 Ciekawe, jak sprawy się potoczą...
akzzi trzymaj się :przytul:
akzzi, mam podobnie, tyle że u nas to nie rocznicowy wieczór, a ostatni wspólny weekend przed moim wyjazdem do USA (krótkim wyjazdem, nie uciekam na pół roku, tylko na dwa tygodnie, ale to pierwsza taka rozłąka i mieliśmy z założenia spędzić fajny weekend)... no i generalnie co chwilę się kłócimy, przepraszamy, ja ryczę, znowu się o coś kłócimy i tak w kółko. co mi się wydaje że jest ok, to zaczynamy od nowa. dzisiaj pierwszy raz w życiu się trzęsłam z nerwów! masakra🙁 dooobrze mi zrobi ten wyjazd..
A u nas minęło pół roku 💘 😍
I było wspaniale!
Na niedługo stukną 4 lata razem (przerażające, serio) i planujemy zrobić dużą imprezę - w końcu w bólach się ta końcówka rodziła, jak wiecie 🙂
Powiem wam, że praca nad związkiem nie jest przereklamowana. Kiedyś sądziłam inaczej i jak tylko mi się coś nie podobało, to zrywałam/spławiałam delikwenta. Teraz, nie bez oporów, ostro oboje pracowaliśmy i efekty są warte wszystkiego 🙂
Dzionka to może połączyć tą imprezę z zaręczynami 😎?
Muffinka, to nie do mnie takie propozycje 😉 On chyba nie z tych zaręczających się. Ale imprezka będzie fajna choćby nie wiem co 🙂
Hihi, to sama się oświadcz 😎 Ja tak zrobiłam 😉
Haha, naprawdę 😀? Jak to zrobiłaś? Ja się na pewno pierwsza nie oświadczę, staromodna jestem chyba 😀
Ale pierścionek dostałaś 🙂?
No po prostu - powiedziałam "wkurza mnie już to oprowadzanie się za rączkę, może byśmy się pobrali?". Na co Tomek "dobra" 😉
Pierścionek oczywiście dostałam. 😉
A teraz nabijam się z niego że nie miałam romantycznych oświadczyn i za karę na 10 rocznice ślubu muszę dostać kolejny pierścionek 😎
Muffinka, a długo się "prowadzaliście za rączkę" ?
Hihih, ale fajnie 🙂! Tak na luzie zupełnie, bez tego całego zaręczynowego zadęcia. I like 🙂 A z pierścionkiem się zgadzam, trzeba sępić jak się ma "powody" 😉
Nie długo. Ślub był po półtora roku bycia "razem".
Ale poznaliśmy się ponad 20 lat temu, chodziliśmy razem do jednej klasy podstawówki. Oczywiście po pójściu do liceum nasze drogi się rozeszły (zresztą w szkole nie zwracaliśmy na siebie uwagi). A potem dzięki NK znów się spotkaliśmy 😉