KOTY
To może ja przyniosę ze sobą zwinny, niebieski model żeński, który im zastosowanie tego ustrojstwa zademonstruje?
Mój kot ma mały drapaczek ale planuję kupić taki długi do sufitu. Z małym już jak się go samemu podrapie to ten wpada w szał i biega, skacze zawija się wokół słupka - czadzieje 😀
Wasze koty lubią zapach waleriany? mój nie znosi 😲
takiego wypasionego drapaka nie doceniaja 🙄 moze dojrzeja do niego pewnego dnia.. moj, skromny drapaczek, troszke tuningowany, wychowal juz niejedno pokolenie kiciaczkow - znajdkow, Synus i Niteczka tez obrabiaja go, skacza, wija sie lub drzemia na nim regularnie, wiec Twoja parka w koncu tez odkryje swoj drapaczek 😎
tajnaa, moja ukochana Duszka była w stanie zrobić salto za możliwość niuchnięcia pustego blistra po persenie 😵
Reszty waleriana nie ruszała szczególnie, lepszym hitem były zwykła mięta herbapolu lub zalewa z zielonych oliwek.
Ooo, tak, mięta herbapolu... kiedyś sobie zaparzyłam, siadłam przy kompie, a moja Felicja jak zwykle weszła mi na kolana i kiedy to wyczuła, to zrobiła nieprzytomne oczy 😲 sięgnęła łapką do szklanki, delikatnie wyciągnęła torebkę na pazurku i dalej się do niej czulić i przytulać... wtedy ja zrobiłam takie oczy 😲
sanna dzięki za pocieszenie 🙂
Alvika, jakby Lemur zobaczył Model Żeński, to by się schował za szafę, chociaż się tam nie mieści 😉 Simby też się bał na początku.
Poza tym on nadal dziwnie pokasłuje. Nie targaj Fredźki do niego lepiej... Najgorsze jest to, że przeciętnie zdarza mu się to raz dziennie (b. mała szansa, że zademonstruje przy wecie). Nie wiem co z tym robić 🙁 i nie wiem czy to nie jest przeszkoda w odjajczeniu.
piszecie tu jak to nazwę o "afrodyzjakach" ja mam dwa koty (kastrowane oczywiście) i zadbane bo drugą moją miłością po koniach(mojej klaczy) są koty. 💘
Kupiłam kocimiętkę w sprayu popsikałam zabawki, drapaki a koty nic! 🤔 Ja tu nastawiona że będą się łasić, miauczeć a one mnie olały tak samo jak kocimiętkę! nawet mięta nie działa na ich, węch mają bo sprawdzałam. to co w końcu działa na kota? Albo moje koty są z kosmosu... 😁
A moje sierściuchy nigdy drapaka nie nie męczyły, tylko ledwo już stojąca nogę od stołu kuchennego... tym sposobem noga cieniutka a drapak w stanie nienaruszonym hehe 😵
Alvika, dzieki 🙂 na szczescie lubi chociaz blisko byc.. fotel obok lozka jest idealnym spaniem!
wrzuce potem foty z dzis - przylapalam mlodego na dreczeniu rudzielca 😁
Pytanie do kociarzy - czy da się nauczyć kota, żeby został na jednym piętrze, gdy ma bezproblemowy dostęp do drugiego czy jednak trzeba zainwestować w drzwi.
Chcę adoptować kotkę ze schroniska, ale moi rodzice z którymi mieszkamy - oni na parterze, my na piętrze nie chcą mieć jej "na głowie", a nie chcę skazywać kota na życie w jednym zamkniętym pokoju. Co prawda znając moją mamę to i tak będzie się kotem zajmować, bo za każdym razem była na nie, a potem jej przechodziło. Tym razem jednak nie chciałabym jej tego "narzucać", bo w końcu tym razem to będzie "mój" kot a nie "nasz".
A może macie jakieś inne pomysły jak zabezpieczyć zejście na parter - montaż drzwi będzie tam dość skomplikowany i czasochłonny, a czasu mamy chyba niewiele.
Alvika, imie robocze Kituszka, ale jest Mała, Kotka, Kizia, na razie dość mała oryginalnie. Miała być WaRka, albo Rawcia, ale RRRR to jak RRRRudy, więc zrezygnowałyśmy.
Z racji świerzba nie udało się jej zaszczepić, ale utrzymać w izolacji też nie. Łazi za Rudym, wpatrzona jak w obrazek, zaczepia, prowokuje, ale gdy ten chce się bawić warczy jak silnik, bardzo gardłowo, jak pies, bez kociego huuuuuuuuuei.
dwóch ostatnich nocy nie raczyła spędzić ze mną, tylko w pokoju z Rudym i awanturowała się straszliwie by ją do niego wypuścić. Ritka była spokojna, ale od razu przypomniała mi sie Mopcia która po nocy chodziła od pokoju do pokoju i nie dało się jej nie wpuscić. W końcu nauczyliśmy się nie zamykać drzwi. Mam nadzieję, że ona nie taka. A poza tym, to chyba wszystkie kotki tak po sobie sprzątają, że kupa w kuwecie jest wszędzie.
Jak wieczorem dostanie szaleju to trzeba jej zabierać zabawki, bo nie da się zasnąć. Bawi się każdą zabawką- nie wybrzydza- myszki, piłeczki, wędki, tunele, drapaki i przedmioty nie służące do zabawy.
Dalej jest śmieciowym kotem. Powoli uczy się, że ma nie chodzić po stole, ale dalej dobiera się do pustych opakowań, a wczoraj zjadła nawet suche zbożowe płatki z błonnikiem, które zostawiłam na biurku
Karmiłam ją rosołowo, bo chciałam odkarmić, gotowana marchewka na zmęczony robakami brzuszek, ale chyba czas przestać bo dziś zrobiła rzadką kupę. Tata kiedyś tak psa przebiałkował i sraczki dostał, myślałam, że z kotem trudniej. Nie bardzo chcę jej jeszcze dawać zwykłe mokre (nie dam rady cały czas jej robić obiadków-cały czas ma suche, ale Rudy dostaje też mokre, a ona się wtedy awanturuje), może podacie jakiś prosty sposób na zdrowe urozmaicenie diety? albo coś co się szybko nie psuje?
Może ta kupa po Orijenie, jak u Makrejszy? Dam jej dziś obiadek normalnie, ale schowam O. i wsypie resztkę RC. Poza tym wcina pastę dla kociąt.
Mówiłam już, że kładąc się na klatce poluje na poruszający się brzuch? To chyba taka lekka wariatka, ale mam nadzieję, że okaże się wkrótce też uczuciowa.
Jej wścibskość nie maleje, dalej jest bezczelna w zdobywaniu wiedzy.
majek- moim zdaniem jeśli do pudełka wstawisz mniejsze ze żwirkiem (albo nawet trocinami- choć to niezbyt zdrowe, czy ścinkami papieru) to ona, jak przyjdzie czas będzie wiedzieć o co chodzi, serio. Po prostu postaw i będzie się sama uczyć. O wyższości jednych żwirków nad drugimi było już dużo razy, przeszukaj sobie wątek, myślę, że więcej już dodać nie można.
Nikt z Was nie robił dużych drapaków samodzielnie?
Robiłam już rozeznanie w sklepach, mam dwa pomysły na mocowanie rur do podstawek, ale może macie jakieś sprawdzone? Jak zadbać o stabilność, na co zwrócić uwagę?
cieciorku, mam na podorędziu prywatnego stolarza. Drapaka jeszcze nie skonstruował, ale różne cuda już robił. Pogadam z nim, podpytam o rozwiązania w kociej sprawie i dam znać, OK?
Horciakowa, spore wyzwanie z takim wychowem kota. Mi nie przychodzi do głowy nic oprócz zniechęcającego "straszaka" na półpiętrze. U mnie takim straszakiem był długo koszmarnie gwiżdżący pluszowy świstak na baterie (wiem, podłe rozwiązanie... ale skuteczne na prawie rok. Do tej pory na widok świstaka Fredź sztywnieje i zawraca).
Nie wiem czy na miejscu teściów wolałabym gwiżdżącego co chwilę świstaka czy kotka między nogami 😁
tajnaa, moja ukochana Duszka była w stanie zrobić salto za możliwość niuchnięcia pustego blistra po persenie 😵
Reszty waleriana nie ruszała szczególnie, lepszym hitem były zwykła mięta herbapolu lub zalewa z zielonych oliwek.
Zalewa z oliwek? To już wiem, że moje koty są normalne. Zalewę skapniętą na podłogę wylizują do czysta - a oliwka to skarb o który się walczy wydając dzikie warki bojowe...
dziewczyny pytanie - czy kotu lepiej jest żyć z drugim kotem, czy jest to mit i kot mieszkający sam (tzn bez drugiego kota) jest równie szczęśliwy co w towarzystwie?
Mettet ma jakieś niecałe 3 miesiące, już fajnie rozrabia, przychodzi, czasami się łasi, czasami zaczepia. Mnie jednak dość często nie ma w domu. i teraz się zastanawiam - czy zostawić go jako jedynego kota (nie wiem - żeby się czuł osobiście rozpieszczany, żeby miał dom na wyłączność), czy własnie póki jest mały znaleźć mu drugiego kota, zeby się wychowywały razem? raz słyszę, że może być jeden, raz słyszę że lepiej jak są dwa... zgłupiałam już! przede wszystkim chcę żeby był szczęśliwy. proszę o rady😉
ktos kiedys powiedzial, ze dla kota "nie ma nic fajniejszego niz drugi kot". Jestem za parka. (sama mam 3). Jesli czesto jestes poza domem, 2 koty beda razem bawily sie, ogladaly swiat, spaly wtulone w siebie. A mieszkaniem podziela sie, to nie jest problem :-)
Ja próbuję namówić rodziców na drugiego, ale dopóki mieszkam z nimi nie mam co liczyć na dwa koty :/
Ja miałam jednego przez 8 lat. Potem pojawiły się kolejne dwa i Ten Pierwszy (moja Felicja) miał duży problem z zaakceptowaniem ich. W tej chwili cała trójka się uwielbia, Fela często zaczepia kocury, bawią się (chć Fela raczej "zza winkla łapami macha" niż się kotłuje z nimi, jednak się boi kontaktu - no i ma rację, waży na oko połowę tego co każdy z nich). Zastanawiałam się czy zabrać ją ze sobą jak wyprowadzałam się z domu, ale stwierdziłam, że z kocurami jest szczęśliwsza.
Dwa koty naraz to dużo mniejsza demolka w domu. Fela zrobiła mi prawdziwy disaster w mieszkaniu, szczególnie jak wychodziłam i była sama, to masakrowała otoczenie. Kocury dużo mniej niszczyły - jak je roznosiła energia, to siebie dręczyły nawzajem. Teraz też wzięłam dwa. Minus taki, że ten dzikszy (Lemur) wolniej się oswaja - jak zobaczył, ze ma kumpla, to już się tak do mnie nie klei. No ale bywam z nimi po 3-4 godziny dziennie, jak Simba był sam, to straszliwie rozpaczał zawsze jak przychodziłam. Teraz jest cisza, śpią razem, bawią się razem, a jak przychodzę, to i tak Simba przynosi mi ulubionego szczurka i słyszę jego charakterystyczne ...rrrrr...<rzuć mi szczurrraaaa> przy nogach 😉
czyli generalnie lepiej we dwoje🙂 no to chyba kończę się zastanawiać i zaczynam działać🙂 tym bardziej że blogosławieństwo chłopaka też dostałam😀😀😀
Nie wiem czy ktoś pamięta, ale 3 tyg prezentowałam moją małą znajdę. Kotek rośnie jak na drożdżach i rozrabia jak pijany zając 😜 ale poza tym, że robi lekką demolkę i wkurza momentami starszego kota(ma do małej cierpliwości tak na 2 minuty, potem zaczyna burczeć :hihi🙂 , jest strasznym pieszczochem.

Atak na dużego kota:
Aha, mała ma oficjalnie na imię Murka, ale nieoficjalnie wołamy na nią... Puszek 🤣
branka, Czyżby inspiracja ze Shreka? Moja ruda też ma pseudonim Puszek po ostatniej części Shreka 😁
Breva, chcesz moja tymczasowiczke? jest boska 😡
zaraz wstawie nowe foty 🙂
edit: wstawiam zdjecia.
Dostałam wieści z frontu domowego - dzieciak zgłupiał po moim wyjeździe, cały dzień zamknięty w pokoju, bo rodzice pracują do późna.
Pies ciągle próbuje go upolowac, kota się wyprowadza z domu, gdy go widzi. Współlokatorzy odmówili mieszkania pod jednym dachem z kotem. 🙁
A ja mam problem z wyborem transportera.
Feberplast Cosmos Medium vs. Ferplast Atlas Deluxe 20 (ze starym zapięciem na zamek) vs. Marchioro Toruga 2.
Rozrzut cen prawie 100zł (między Feberplastem a Marchioro)
Help 😵
wistra, jeden pies, jak to się mówi. Jedyna różnica do wygląd rączki i proporcje, i tak wszystkie mają metalowe kraty (odezwała się wieczna wojowniczka o plastikowe kratki 😉 ). Z firm stawiałabym na ferplasta albo marchioro.
Breva, 2 koty w domu ludzi pracujących to zawsze! lepiej niż 1. A jak już nawet błogosławieństwo w tym temacie masz, to już w ogóle pełnia szczęścia!
(i za sienkową Pitek kciuki trzymam - bo naprawdę dziewuszka na łopatki rozkłada, taki typ "kochaaaaam cię człowieku, bo to najnaturalniejsza rzecz pod słońcem" 😍 Nic, tylko ją kraść)
cieciorku, wyprowadzisz ją "na ludzi", jestem tego pewna :kwiatek:
I czekam, aż Dea wklei fotkę z gimnastyki drapakowej Pasiaków 🏇
Póki co, Simba odkrył drapak w 100% i wabi Lemura na niego 🙂 Lemurowi raz się udało wejść i był śmiertelnie przerażony, rozmiauczał się jak za dawnych stajennych czasów. Chodził jak po dachu wieżowca, a jego oczy mówiły "którędy na dół?? help!!"
Próbuję złapać jakieś fajne ujęcie 🙂
Alvika - czemu plastikowe kratki są lepsze od metalowych?
Branka. ona jest cuuuudna!! Więcej zdjęć 🙂
Elaboratu o kratkach nie będzie, ale kilka uwag praktycznych:
- metalowa kratka vs. bezwładność: będziesz wozić koty w samochodzie? Pomyśl o ostrym hamowaniu i sile, która może kota na metal rzucić. Transporter przypinam pasami ZAWSZE, ale koty w transporterze to do czego mam przypasać dla ich bezpieczeństwa? Hamowanie awaryjne przetestowałam - nigdy więcej testować z metalową kratką nie chcę. I nie będę.
- plastycznośc materiały vs. stomatologia: dziczki b. często miewają fobię w przypadku nagłego zapakowania do transportera. Domowcom też się to zdarza. Wolę, jak 'więźniowie z musu' zmagają się z plastikową kratką niż wyłamują zęby na metalu.
- mycie i dezynfekcja vs. estetyka: ocynk i chromy po entym szorowaniu i traktowaniu virconem/nobactelem/innym cudem efektownie zmienia barwę.
EDIT:
Ale jedne metalowe drzwiczki do capri (działające wymiennie) gdzieś tam wciąż mam, jeszcze z czasów, jak moje ogony samolotem latały (ale tu przepisy też się mocno pozmieniały i koty w pełnych plastikach mogą teraz latać. Ba, ostatnio jeden leciał w zwykłej brezentówce).
Mój kocur uwielbia jeździć, jak biorę transporter, wołam "Ivan jedziemy do babci!" ten z miałkiem biegnie, wskakuje do transportera i czeka 😀
A Mettet przez pierwsze 20 km w transporterze płacze i patrzy na każdego rozpaczliwym wzrokiem żeby ktoś go stamtąd zabrał, a później zapada w taki sen, że ani zakręty ani hamowanie ani nierówności drogi - no nic nie jest go w stanie obudzić🙂
Alvika, no właśnie facet początkowo nie był przekonany ale jak mu powiedziałam że wszystkie kociary na volcie są za 2 to stwierdził że skoro Wy tak mowicie to coś w tym jest🙂
sienka, a skąd Wy?> i w jakim wieku jest kocia? bo szczerze to się nastawiałam na coś do 5 miesięcy żeby się dzieciaki razem wychowywały..
W kwestii hamowania awaryjnego... tja, wyobraźnię to akurat mam, niestety. Dzięki za "pokarm" dla niej... Skoro kratki mam metalowe, to pewnie choć poduchę jakąś na nie zakombinuję na czas jazdy samochodem. Grubszy neopren klasy podkładka pod bezterlicówkę powinien chyba zadziałać - prostokąt z tego zakładany na gumki na kratkę. Wywietrzniki są po bokach, więc się bydlę nie udusi, jak się uprze to i wyglądać tamtędy może. A kratka i tak nie była używalna podczas jazdy, bo nie przypinam transportera pasami - blokuję go siedzeniem pasażera na tylnym.
Simba raz próbował rozgryźć kratkę - po czyszczeniu uszu przez panią stażystkę. Bardzo był zdesperowany, żeby opuścić miejsce zdarzenia 😲