KOTY

duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
01 października 2010 09:00
http://www.joemonster.org/art/15232/Niewidomy_kotek_Jack a to widziałyście?

lusia722 bardzo mi przykro 🙁 ale pamiętaj, że one zawsze wracają, chociaż winnym futerku...
Matko jak to kociątko sobie w życiu świetnie radzi  😲 Przecież nigdy świata "na oczy" nie widziało. Po części na pewno matka go nauczyła, ale pomacać/dotknąć a zobaczyć coś to dwie różne rzeczy. Ludzie od urodzenia niewiadomi są pilnowani przez rodziców, chodzą z laską, mają psa przewodnika i poruszają się ostrożnie, a kot?
cieciorka   kocioł bałkański
01 października 2010 18:20
duunia, niewidome kotki dają sobie radę 🙂

mała ma jednak świerzba, jutro jadę z rudym, sprawdzić, czy też nie ma
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
01 października 2010 19:00
majek - tez mamy w stajni wlasnie takiego kruszaka. Ale juz wszystko je sam. W sumie nie mial wyjscia, bo nikt mu butelki nie zaproponowal. Sztbko zalapal, super sie rozwija i rozrabia strasznie. I odkryl juz wielka kuwete jaka jest hala 🙂
http://www.joemonster.org/art/15232/Niewidomy_kotek_Jack a to widziałyście?

lusia722 bardzo mi przykro 🙁 ale pamiętaj, że one zawsze wracają, chociaż winnym futerku...


Ten kotek to kopia Willy'ego z miau!!

[[a]]http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=115527&hilit=operacj%C4%99[[a]]+oczu
Chyba mamy grzybicę  😕
No, mamy grzybicę:





Dziś kot został zaszczepiony Biocanem M, do smarowania ma maść, do tego syropek na poprawę odporności.
W poniedziałek lecimy zrobić porządek z suką, a jak kupię transporter to z kocicą.
cieciorka   kocioł bałkański
02 października 2010 20:55
a rudemu się na szczęscie udało- nie ma świerzba, ale dostał czip
mam prawdziwego diabla... tylko rogow na zdjeciu nie widac..




chociaz jak spi to nawet nie wyglada..
cieciorka   kocioł bałkański
02 października 2010 21:43
magda, ale wyrósł! ja go sobie ciągle jako kociaka wyobrażałam..
etam, nadal jest chuchro i juz nie urosnie, w szerz pewnie tez nie bo jest funfel dobry i sie dzieli jedzeniem z zywa zabawka..
natomiast zywa zabawka ma duzy plus - robi za gryzak. wczesniej to moje rece i nogi czesto byly gryzakami...
ah no i panicz szanowny ma juz ponad rok a jeszcze troche i bedzie rok jak jest ze mna w miescie! zmienic sie malo zmienil.. troche urosl, troche mu sie siersc poprawila, przestal sie rzucac na jedzenie, przestal lubic glaskanie... a tak to nadal taki dzieciuch jak i byl i nadal calkiem duzo spi jak na mlodzienca 🙂
Co właściwie oznacza, kiedy kot liże nas po rękach ?
Troska? Prośba o jedzenie?
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
03 października 2010 20:51
mój Feliks mnie liże po rękach-gdyż uwielbia krem "bambino" którym to smaruję ręce na noc
ale co u licha to bardziej znaczy?? 🙄
cieciorka   kocioł bałkański
03 października 2010 21:08
mnie moje koty liżą po twarzy, czasem po włosach
A co jeśli kot liże po twarzy, przede wszystkim po czole i co jakiś czas łapie za skórę zębami? Był taki kocur w oborze u mojego wujka, który mi tak robił.
Bischa, mysle, ze on Ciebie "myl do czysta" , koty tak wlasnie pielegnuja swoje futerko liza i przeczesuja zabkami, Ciebie potrktowal tak samo  😎
cieciorka   kocioł bałkański
03 października 2010 23:06
ja myślę, że to z uczucia, rodzaj pielęgnowania relacji poprzez pielęgnowanie wzajemne. jak miałam szczurkę, też przychodziła i grzebała mi we włosach po myciu.
moje koty przychodzą kiedy kładę się spać i jestem już w łóżku i zaczynają lizać, potem kładą się obok i zasypiają.
koty jeśli nie wylizują się całe, to też liżą się właśnie po pyszczkach.
moja młoda mnie ostatnio postawiła w trudnej sytuacji. cierpliwie wytrzymałam mycie, a ona nadstawiła się w takiej pozycji, jakby czekała na rewanż... 🙄
Ów kocur, gdy pierwszy raz tak mi zrobił, "znał mnie" dopiero drugi dzień  😁 Możliwe, żeby mnie tak polubił? On generalnie łaszący się był, w przeciwieństwie do kotki (w sumie były 3 koty).
cieciorka   kocioł bałkański
03 października 2010 23:22
może był spragniony czułości
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
04 października 2010 07:40
magda, gratulacje! Odchowałaś fajnego kocura! (a to niedotykalstwo może mu przejdzie. Wiesz, faceci w pewnym wieku nie lubią przyznawać się do czułości 😉  )

cieciorku, co u panienki słychać? Oprócz walki o uszyska 😉  Imię już wybrane?

sanna, jakieś nowinki poadopcyjne M. nam zdradzisz?  👀

Bischa L, pewna forumowa syjamka traktowała ludzi baaardzo po kociemu. Znosiliśmy dzielnie wylizywanie włosów, znosiliśmy tarkę kociego ozora na twarzy, ale jak wpakowała jęzor do nosa lub ucha... 

lusia722, [']  🙁 ta pustka zawsze jest przytłaczająca
Domek dla Martynki trafil sie po prostu wymarzony - para po 30tce, bezdzietni, spokojni, rozwazni, przyjacielscy. Martynka chyba bedzie kotem Laurie- to On ja wypatrzyl w ogloszeniu, zadzwonil, relacjonue mi postepy. Martynka (w ogloszenicha na potrzby Irlandczykow  - Silver ) obecnie ma na imie Phoebe, mieszka w fajnym domeczku z ogrodkiem (ogrodek otoczony jest wysokim murem, wiec Martynka bedzie tam bezpieczna. )Poki co, juz sie bawi pileczkami i myszkami, ma apetyt, ladnie korzysta z kuwetki i kocha swoj sloneczny parapet na ktorym sobie lubi lezec i ogladac swiat na zewnatrz. No i pierwsze masaze juz tez mialy miejsce. Jeszcze reaguje stracem na gwaltowny halas, ale to byla baardzo dzika koteczka, wiec pewnie to jeszcze potrwa, ja i tak jestem dumna, ze moja malutka, dzika Martynka tak fajnie potrafila sie dostosowac do warunkow. Niech bedzie tam bardzo szczesliwa, bo Ci ludzie naprawde maja otwarte dla niej serca.
Mój kot ma obrzydliwy nawyk - ssa płatek ucha (tam gdzie się kolczyki zakłada)  🤔wirek:
A ma już ponad 2lata, wazy ok.6kg i nie jest to przyjemne...
majek   zwykle sobie żartuję
04 października 2010 10:51
słuchajcie, mamy małe sukcesy:
Po pierwsze: zaczyna się wylizywać. Wcześniej brałam futro do łazienki i próbowałam domyć te posklejane mlekiem kłaki wacikiem z wodą (wet powiedział, że kot musi być czysty, żeby był zdrowy). Ew. wstawiałam do umywalki i ręką spłukiwałam szyjkę (bo tam najbardziej uwalona zawsze była). Potem suszyłam suszarką i mialam wrażenie, że jest zadowolona i z kąpieli i z suszenia...
po drugie: zdarza jaj się zrobić samodzielnie kupkę i siku (bez wcześniejszego masowania brzuszka i jęków niezadowolenia)

No i tu pojawia się kwestia przyuczania do kuwety... (bo coś mi się zdaje, że zostanie kotkiem domowym, nie mam serca jej teraz wyrzucić do stajni)
JAK TO SIĘ ROBI?
Jak mam ją tego nauczyć?
Postawić kuwetę tam, gdzie juz zrobiła? Czy sama będzie wolała wybrać miejsce ze żwirkiem?
Co mam zrobić w pracy? (teraz zamiast w kontenerku transportowym siedzi w takim mega wielkim pudle. Postawić jej tam jakąś kuwetkę w kątku?

Od razu poproszę o jakieś sugestie, co do zakupu odpowiedniego żwirku, wersję ekonomiczną 😉

No i od kiedy jej podawać coś więcej niż mleko z butelki?

PS. Kocica nazywa się Let. Kot Let
dea   primum non nocere
04 października 2010 10:59
sanna - jak oswajałaś dzikusa? Ja już powoli wymiękam z Lemurem. Wydaje mi się, że jest lepiej, a potem następny dzień - i znowu od początku, nie daje się pogłaskać. Mogę go dotknąć tylko jak go z drugiej ręki czymś karmię. Po odrobaczeniu jest masakra z tragedią. No i teraz mam jakieś lęki, boję się go złapać, żeby przyciąć pazurki (jak już złapię, to przytnę, ale obawiam się, że kot mi się wtedy zredukuje do pary świecących oczu pod łóżkiem). Właśnie rano zauważyłam, że załatwił mi opony w rowerze tymi szponami  😵 i zastanawiam się, czy przy okazji miętoszenia Simby oczu mu drapnie.
Przez pierwsze 2 dni, jak nie miał kontaktu z Simbą, to był bardziej pozytywnie nastawiony do ludzi. Teraz ma drugiego kota, michę pełną (mają non stop suche żarcie dostępne) i nie ma potrzeby w ogóle wchodzić ze mna w interakcje 🙁 Najbardziej dobija mnie to, że jak już się uda go pogłaskać, to się czasem tak nadstawia... widać, że lubiłby czochranie. No ale się boi koszmarnie.

Na sterylkę też się boję go wieźć. Załamka 🙁 Poradzicie? Odjajczyć mimo wszystko i mieć to już za sobą czy próbować oswoić? Zaczynam wątpić czy się da. On ma teraz ok. roku, a żył przez ten pierwszy rok w sytuacji nieustającego zagrożenia życia... rozumiem, że jest jaki jest, bo inaczej by nie przeżył, ale mam mu pozwolić być takim totalnym dzikusem? 🙁

EDIT A może zafundować mu habituację: zamknąć się z nim sama w łazience, gdzie nie ma dokąd zwiać, i tak długo za nim łazić i głaskać, aż to przyjmie jako nie zagrażające życiu??
to sie Kotlecikowi udalo, ze ma juz domek na zawsze  😎 malenstwa lubia robic po katach, niestety, jakis czas to trwa  😤 ale jak bedzie taka 6 tygodniowa powinna juz sama zalapac, do czego sluzy kuweta. Moze, poki co, postaw plyciutka kuwetka, najlepiej z drewnianym 'zwirkiem' w kaciku gdzie Kot- lecik lubi kupac i sioosiac, moze wrzuc jej do tej kuwetki ligninke nasaczona jej sioo, zeby byl zapaszek- drogowskaz.

edit Dea daj lemurowi czas, to sie najlepiej sprawdza. On bedzie obserwowal Ciebie, Twoje relacje z drugim kotem i powoli, niesmialo powinien zaczac chcec tego samego pewnego dnia. Ale moze tez byc takim straszydelkiem na zawsze  -przytuli sie a za chwilke podskoczy ze strachu. To byl dziczek, a taka nieufnosc byla prezpustka do przezycia, on ma to we krwi i musi pokonac instynkt, a to nie jest dla niego proste. Moja Martynka byla naprawde dziczkiem z tych dzikich i bojazliwych. Poczatkowo atakowala wyciagnieta reke po czym znikala pod lozkiem. Nigdy nie wiedzialam jaka bedzie jej reakcja, trwalo to z dobre 3 miesiace. Przelom nastapil w czwartym, Martynka uwierzyla, ze jej nie chce zjesc, zaczela przychodzic, dawac noska, prosic o mizianki. Daj Lemurowi czas, po prostu zapomnij, ze on gdzies tam jest, baw sie, miziaj - na jego oczach - z Simba- Lemur bedzie to wszystko obserwowal i analizowal. Za rok o tej porze, nie bedziesz mogla wywalic go ze swojego lozka  😎
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
04 października 2010 11:08
majek, na 'dzien dobry' drobny zwirek betonitowy- tanie to, a najbardziej zblizone do piasku- silikonowy fajny i latwy w utrzymaniu, ale dla maluszka moze byc za trudny do skojarzenia. wstawiaj kocinke (tylko zeby kuwetka byla na tyle 'plaska' zeby sie malenstwo moglo wgramolic)- jak zalapie kopanie w tym 'piasku' to zalatwianie przyjdzie instynktownie - mozna zakopac,przekopac, wykopac itp. 'Kopanie' mozesz zademonstrowac doslownie- kocio powinno podchwycic jako zabawe.

Gotowe zarelka sa juz dla kotkow od 1 miesiaca zycia (suche i mokre)- przy czym warto kupic cos porzadnego na poczatek, bo i tak male porcyjki je i z torbami nie pusci 😉  moje jadly juz od 3 tygodnia gotowe - a wlasciwie nauczyly sie juz wczesniej- w piwnicy

suche: http://animalia.pl/sklep.php?kat=38&przeznaczenie=7077
mokre: http://animalia.pl/sklep.php?kat=37&przeznaczenie=7077
Dea na sterylke go zawiez, czasmi to tez dobrze kotu robi- on bezie tam mial tylko Ciebie, w koncu wlasnie Ty zabierzesz go z powrotem do domu - w jego glowce moze powstac skojarzenie, ze go uratowalas z opresji wiec powinien spojrzec na Ciebie laskawszym okiem. Tak wlasnie bylo u mnie podczas sterylki Martynki.
edit. moja Baghera tez miala rok jak mi sie wprowadzila do mieszkania, tez byla dziczkiem, ale ja  dokarmialam na zewnatrz, wiec etap warczenia na mnie przeszlysmy na zewnatrz. Jak sie wprowadzila - z wlasnej woli - myslalam, ze bede miec takiego pol- dziczka nieprzytulaka bo to byla nieufna roczna kotka, teraz ,po 2 latach nigdy nie powiedzialabys, ze ona urodzila sie jako dziczek. Daj Lemurowi czas, pokochaj i zaakceptuj dzikuska, a on pewnego dnia osmieli sie pokonac droge do Ciebie. Tylko czas.

na pocieche dodam jeszcze, ze Martynka na poczatku zwiewala albo gryzla- i to tak na powaznie - wbijala zeby i szarpala, moj ex wyladowal na pogotowiu z paluchem jak parowa i stanem zapalnym, po tych 3-4 miesiacach to byl juz inny kot, kot ktory otworzyl niesmialo serduszko na ludzi. tak wiec nawet z diabelka pewnego dnia wychodzi fajny maly przyjaciel 😎
dea   primum non nocere
04 października 2010 11:28
sanna dzięki! Ja już mam świra na jego punkcie, w końcu porwałam go ze stajni wiedząc jaki jest. Tylko nie chcę, żeby był nieszczęśliwy, już zgłupiałam nie wiedząc jak do niego podejść. On nie warczy na mnie. To jest kot-zero agresji, nie pierze łapami, nie szczerzy zębów. Po prostu ucieka z palpitacją serducha jak tylko szybciej się ruszę, NieDajBóg w jego stronę. W stajni było o tyle lepiej, że można go było głaskać, jak był głodny  🙄 potem dac mu żarcie i głaskać przy jedzeniu. A w domu jest "wolę nie". Obserwować obserwuje - gapi się jak się bawię z Simbą i głaszczę Simbę, a parę dni temu zbudziłam się w nocy i zobaczyłam wlepione we mnie wielkie żółte gały - wszedł na łóżko! (wcześniej spał pod) i patrzył co to takiego (a na początku potwornie przeraził się człowieka w wersji leżącej - w stajni nigdy się nie kładłyśmy :P). W spódnicy też byłam potwornie przerażające. Ludzie w stajni zawsze mieli Dwie Nogi.

Ech, dzicz...

No dobra, spróbuję porwać go na sterylkę. Jak poczekam i go trochę oswoję, to potem może znowu się "cofnąć"... dzwonię do weta.
Jeszcze raz dzięki  :kwiatek: :kwiatek: Będę raportować o młodym, może się uda jakieś foto wstawić 🙂

A chłopaki naprawdę się kochają, potrafią naraz korzystać z kuwety  😲 Bo jak jeden wejdzie, do drugi stwierdza, że jemu w sumie też się chce  😲

Jak się żalę, to się żalę - kupiłam im drapak. Nie zauważają go w ogóle. Simbę da się znęcić zabawką w okolicę, wejdzie na słupek, raz przetrze łapką i z typową dla siebie czystą radością leci w przeciwną stronę. Lemur w ogóle się nie interesuje, woli drapać kosz wiklinowy i brzeg dywanu.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
04 października 2010 11:39
majek, ja maluchy zawsze z dala od benków i innych bentonitów trzymam. Bo małe jest głupiutkie i uczy się świata organoleptycznie - wolę, żeby żarł żwirek drewniany niż potocznie nazywane "cementy".
A resztę już dziewczyny wyjaśniły. Kot to drapieżnik, z natury nie ujawnia swojej obecności kupalami, więc myśl o załatwieniu się gdzieś z możliwością zakopania dowodów rzeczowych przychodzi im dość naturalnie.

dea, jak tylko możesz - odjajczaj. Hormony też po mózgu walą (vide: Honsu) i wzmagają pewne zachowania. A jeżeli chodzi o pazury, to wiesz, że ja zawsze z chęcią...  😀iabeł:
Lepiej, żeby mnie nie lubiły niż Ciebie. A co do drapaka.... sam pionowy kupiłaś? NIE PYTAJĄC KOTY O ZGODĘ, A TYM BARDZIEJ O UPODOBANIA? I Ty się jeszcze dziwisz ich reakcjom?  😂 A na poważnie: daj im czas też z drapakiem. Dla nich wszystko jest nowe, może i zbyt nowe, a tu kolejne nowości się pojawiają - nowości dla ich dobra, ale wciąż nowości. Jeżeli drapak ma półkę powyżej podłogi, to zostaw tam kilka smakołyków lub połóż szczura tak, żeby tylko część zwisała i była widoczna. Jedzenie i zabawa czynią cuda.

EDIT:
Chyba, że kupiłaś drapak pt. słupek sizalowy na dolnej podstawce. Wtedy jest klops. Nie wiem, kto je projektuje, ale kota to on chyba nie miał  😉  Takie drapaki służą co najwyżej do ocierania pyska czy grzbietu.
dea   primum non nocere
04 października 2010 12:02
Alvika - jak wezmę młodziaka na odjajcowanie, to przy okazji nieprzytomnego odpazurkuję  😀iabeł: a na poprawki jak najbardziej zapraszam, poznasz wreszcie moje żuczki - pasiaki 🙂


Chyba, że kupiłaś drapak pt. słupek sizalowy na dolnej podstawce. Wtedy jest klops. Nie wiem, kto je projektuje, ale kota to on chyba nie miał  😉  Takie drapaki służą co najwyżej do ocierania pyska czy grzbietu.


Nie no skąd, kupiłam takie większe paskudztwo:


Dałam się nabrać na te pozostałe słupki - nie są owinięte sznurkiem, tylko pluszowe. Już planuję upgrade, ino sznurek muszę kupić. No i niech mi pomogą i się zainteresują tamtym słupkiem, bo póki co mi się nie chce :P
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się