Właśnie. Nie ma kursów, dziewczyny (i chłopcy?), co robimy?
Może ktoś chciałby przyjechać na kursy i nie wziąć za to majątku? Macie jakieś propozycje?
Ove Lind miał być i jeszcze go nie widać. W dodatku to ma/miał być kurs dla początkujących.
Napaliłam się na trzeci kurs...
🙁 Ja chyba po urlopie jeszcze mózgu nie odpaliłam, bo widzę tylko informację, że :"informacja o jesiennych kursach jest w przygotowaniu". Wysłałam ostatnio zgłoszenie na kurs i dziwiło mnie, że nie odpisali. Mam nadzieję, że jeszcze coś zorganizują.
NAf1, ta informacja wisi na starej stronie od zeszłego roku.
Informacja o zawieszeniu działalności pojawiła się na forum pokursowym.
A ja już szykowałam się na jesień 🙁 I co teraz będzie?
Może dałoby się robić spotkania szkoleniowe obecnych kursantów? Jakiś klub jeździecki, stadnina -gdzie konie chodzą boso i właściciele zgodziliby się na werkowanie darmowe w ramach doszkalania wzajemnego?
Coś podobnego robią lub robili już w "Stokrotce" w Jarkowie ale nie słyszałam pochlebnych opinii akurat o sposobie ponoć -"naturalnego" strugania. Można by coś takiego organizować ale nie pod szyldem szkoleń obawiam się, że dużo ludzi się zraziło pseudo strugaczami. Zastanawiam się czy fakt, że Lars już nie będzie organizował kursów nie przejdzie bez echa.
A ja już szykowałam się na jesień 🙁 I co teraz będzie?
Może dałoby się robić spotkania szkoleniowe obecnych kursantów? Jakiś klub jeździecki, stadnina -gdzie konie chodzą boso i właściciele zgodziliby się na werkowanie darmowe w ramach doszkalania wzajemnego?
u nas jest 70 ogonów
zapraszam!
A dziś wpało mi do głowy, żeby w emach np. moczyc kopyta jak w armeksie. To mogłoby byc efektywniejsze! 🙂
nie sądzę 😉
najbardziej efektywne byłoby spryskanie ściółki i podłogi w boksie, wybiegu/pastwiska, placu do jazdy oraz myjki. wtedy kon przebywałby w środowisku zdominowanym przez pożyteczne bakterie i pewnie nawet nie byłoby potrzeby w ogóle pryskac mu kopyt probiotykiem - bo nie byłoby warunków sprzyjajacych rozwojowi bakterii gnilnych, grzybów czy plesni, czyli kopytka nie powinny gnić 🙂
Tania, a doswiadczenia hodowców kur by cie przekonały, ze probiotyki tworzą srodowisko zdrowsze dla zwierzaków? mogę poszukac 😉
edzia69 no proszę, byłoby na czym ćwiczyć. Ja tak strasznie napaliłam się na jesiennty albo wiosenny kurs, a tu dupa 🙁 może rzeczywiście zroganizujmy coś w jakiś weekend? Konie mamy edziowe, nocleg by sie wymyśliło... dla mnie to koniec Polski, ale na pewno taniej wyjdzie niż zwykły kurs. Oczywiście fajnie byłoby zobaczyć forumowe guru- Deę w akcji. Ja byłabym naprawdę za..
a jak reszta? Może zrobimy forumowo-naturalne, tak we własnym gronie?
Ja też bym mogła podjechać 😉
Możliwe, że też bym się skusiła. Tak....czysto towarzysko po prostu 🙂
Możliwe, że też bym się skusiła. Tak....czysto towarzysko po prostu 🙂
ja też czysto towarzysko - taki zlocik z kursikiem 🙂
aby szybko, bo potem pogoda padnie!!!
Ja też się piszę, choć nie mam pojęcia jak praktyczne wypadł by taki dojazd bez autka.
Dzięki caroline, chyba tak nie do końca jeszcze rozumiem ich działanie w takim razie 🙂
A jak często trzeba robić opryski? Jaka jest wydajność na daną powierzchnię, jak obliczyć koszty takich zabiegów?
Ja też sie pisze na spotkanie u edzi i na baze u mnie 24 ogony + kilka w niedalekiej okolicy + 13 do 17 miejsc noclegowych na miejcu.
Spotkanie tych, którzy i tak robią kopyta, na tych warunkach - tak, kurs czy jakiekolwiek szkolenie dla "pietruszek" - NIE. Za duża szansa produkcji bylejakości. Tym bardziej, ze na kopyta z rzeźni nie ma szans, a eksperymenty na żywym koniu muszą być nieco bardziej ostrożne. Ja bym nie wzięła odpowiedzialności za "masówkę". Mogę wziąć odpowiedzialność za pojedyncze osoby, którym pomagam zrozumieć i które chcą słuchać (bo było kilka takich, co zadały pytania raz, odpowiedziałam i zaległa cisza - jesli już myślą, że "umiom", to jestem lekko przerażona).
Cejloniara - moczenie nie ma sensu, bo bakterie i tak mogą się tylko "przykleić do powierzchni". Nie nasączysz tkanki bakteriami. Spryskanie działa powierzchniowo - i o to chodzi.
No tak... i to też duża przewaga tych bakterii... słoma w boksie tak szybko ich nie wytrze, jak to jest w przypadku masci 🙂 Z tym moczeniem to człowiek by chciał lepiej i lepiej, taki głupi odruch chyba 🙂
Ponieważ podobno nie ma głupich pytań a zaryzykować zawsze można, mam takie o coś: strzałki przyjmują juz sporo ludzkich leków i substancji wszelakich. A co powiecie o szorowaniu kopyt płynem do pielęgnacji intymnej z kwasem mlekowym? podobno antygrzybicznie takie zastosowanie było wprowadzone? No ja troszkę przysiadłam przyznam jak to usłyszałam.
Hehehe na pewno drogie, na mój babski rozum zaszkodzić nie powinno 🙂 Używałabym octu/manusanu/armexu 🙂
A może w kwaśnym mleku moczyć? 😜
.. i obsiusiać :P
(przepraszam, coś mi dzisiaj 😜 )
Hahaha jesteście niemożliwe dziewczyny 😁
.. i obsiusiać :P
(przepraszam, coś mi dzisiaj 😜 )
Wersja babska dośś trudna do realizacji. Trzeba by było wyręczać sią facetami 😡
(Wiem, post pod postem, ale chcę, żeby news wypłynął).Przekazuję info, które mam od Piglet: 30.09 – 2.10 w Gdańsku odbędzie się konfernecja poświęcona naturalnej opiece nad kopytami.
http://www.ochwat.pl/konferencja.htmlhttp://www.worldconference.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=47&Itemid=27Dea, skąd organizatorzy wiedzieli, gdzie mieszkasz? 😉
trusia, piglet już to o tym pisała, ale chyba w wątku o Strasser.
Tylko nie wiem, czy dea chce wydać 300 euro, żeby się tam dostać🙂.
Nie wiedziałam, musiałam przegapić. 300 euro nie wpadło mi w oczy. Ale jak porównać z ceną zajęć z Ciołkiem, o których gdzieś była dyskusja, to cena wcale nie jest zaporowa. Oczywiście, dla osób, które poważnie tematem się interesują. Gdybym miała taki pęd do wiedzy jak Dea i jeszcze mieszkala w 3mieście, cena by mnie nie odstraszyła. Ale nie mieszkam w 3mieście i nie mam pędu 🙂
Słuchajcie, pisząc o spotkaniu w celu "wzajemnego doskonalenia się" miałam na mysli (niestety! 🙁) TYLKO uczestników kursów, tych z certyfikatami (+ewentualni goście).
Nie mamy ani uprawnień, ani wystarczającej wiedzy, ani materiału (martwe kopyta) aby prowadzic szkolenie dla wszystkich chętnych 😕
Zostalismy sami -i może warto byłoby wymienić spostrzeżenia, doświadczenia, wiedzę -tylko w swoim gronie. Przykre to, ale na razie nic innego nie moge wymyslić.
U mnie tez można się spotkać -popytałabym okoliczne stadniny, czy zgodziliby się na struganie. Przeciez my, po kursie -strugamy swoje konie, więc nie zrobimy jaiejś kichy!
Spróbujmy to przemysleć!
E.. faktycznie przykre, nawet bardzo.
trusia - na seminarum się nie piszę, ale na tegoroczny kurs Strasser idę. Zgłoszenie wysłane. Muszę w końcu zobaczyć tego demona z bliska 😀iabeł:
dea, super, zadawaj dużo pytań i napisz nam potem odpowiedzi 🙂.
Na takie spotkanie w weekend się piszę. Nie wyobrażam sobie zbiorowej nauki na żywych koniach. A co z ostatnim elementem werkowania ostatniego kopyta na kursie - ciąć do żywego, by zobaczyć, jaki jest margines błędu? 😉
(+ewentualni goście).
Dobrze, że goście dodani 🙂. Mam koleżankę, która werkuje sporo czasu, ale nie była na żadnym kursie, a chciałaby powymieniać poglądy.
Jeśli mam być szczera, to trochę takie hermetyczne się robi. Ja naprawdę chcę się nauczyć, coś tam w swoich (pod czujnym okiem) skrobię, ale jak się dowiedziałam, że kursu nie będzie.. to klapa. Nie chcę tutaj robić antyreklamy, ani nic, ale po prostu nie stać mnie by co 4 tygodnie ktoś do mnie przyjeżdżał robić mi dwa ogony, ledwo wyrabiałam na kowala niemal dwa razy rzadziej, a niestety naturalne werkowanie wychodzi drożej.. nie to, że mi nie zależy, ale co poniektórzy forumowicze znają moją niezbyt ciekawą sytuację, i wiedzą, że wypruwałam sobie flaki, żeby wszystko opłacić, na rodziców niestety liczyć nie mogę, dla nich płacenie pensjonatu jest wszystkim co sponsorują.
Jestem na trzecim roku wet, daję korki, pracuję i teraz na dodatek połamałam mojego starego pfiffa i zostałam bez siodła. (bez, tak totalnie, nie posiadam już żadnego, czeka mnie jazda na oklep). Przepraszam za wyflaczanie się, ale mi się wszystko chrzani. I brak kursu, na który miałam wziąć pożyczkę jako inwestycję w siebie, i w mojej przyszłej pracy. Sami pisaliście, że weci w Polsce są zaślepieni i ufają kowalom (tak w skrócie), więc jak mogę się ja wykształcić?
I co teraz mam zrobić? Wiwiana we Francji, a ja w tym tygodniu będę dłubać w kopytach, rozumiem, że nie kwalifikuję się jako gość, ale postawcie się w mojej sytuacji. Tylko mi tu nie piszcie, że skoro mnie na to nie stać, to nie powinnam jeździć, ani mieć konia (gdzieś w wątku o siodłach ktoś coś takiego powiedział i naprawdę z całych sił się powstrzymałam od komentarza), każdego spotykają różne przypadki, akurat ja mam totalną złą passę, która nie mija. I mam czekać na zlitowanie, nic się nie nauczyć, bo a nuż za 20lat ktoś wznowi kurs? Nie, sorry, ale po prostu czuję się odtrącona. Z drugiej strony w waszych oczach jestem laikiem (mam nadzieję dea, że nie pisałaś o mnie, odnośnie tego że raz zapytam a potem hajda i wszystko wiem).
Boję się dłubać w kopytach, ale wiem jak kopyto wygląda w środku, przecinaliśmy je we wszystkich płaszczyznach na zajęciach, i wiem, że ciągle muszę się uczyć tego jak piłować, jak reagować na to co mówi podeszwa, na to co mówi koń. Jasne, że nie nauczę się tego w dzień. I nikt do Was by nie miał pretensji, gdybyście były w stanie pomóc takim osobom jak ja.
Wiem rzepka, ze boisz się ewentualnej odpowiedzialności, ale to ja potem będę robić własne konie, i jeśli coś spieprzę to tylko ja sama będę za to odpowiadać, w końcu to ja będę na końcu pilnika, a nie Ty czy ktokolwiek inny.
Wybaczcie ten nieco chaotyczny wywód, ale jak już wspomniałam, wszystko co mnie dotyczy jak na razie leży i kwiczy, i wcale żyć nie chce.