Seminarium "Prawidłowa korekta,podkuwanie i pielęgnacja kopyt"


guli, fajny ten Twój kowal, struga małego? Bo coś o ropniach pisałaś ostatnio  😀iabeł:

Nie struga ani małego, ani dużego.
Ale wezwałam, jak podejrzewałam tworzenie się ropnia w kopycie , bo ja nie odważę się dłubać wtedy.
Kowal ten i tak podziałał zdecydowanie mniej inwazyjnie, niż wezwany lekarz 😀iabeł:
wrotek atakuje, bo zobaczył, że jest kogo, ale trafił w próżnię raczej 😉
Dea głosi swoje religijne dogmaty, bo zobaczyła ,że ma ku temu płaszczyznę, trafiła niestety w próżnię, bo są tacy co potrafią kojarzyć pewne fakty.
ps. chciałbym zobaczyć mustanga, co pokona czysto parkur 130, lub kros *...ludzie się męczą hodowlanymi łamigłówkami, a wg Dei wystarczy wypuścić stadko na prerię i za 200 lat będziemy mieć najlepsze konie na świecie...bo po górach bez podków śmigają.
ps. no tak Guli, lekarze wet są straszni, bo czasami robią konikom zastrzyki 😁
dea   primum non nocere
15 września 2010 09:55
wroteczko, gdzie ja coś takiego pisałam?.. 🙂
skro ciągle się posługujesz tym samym przykładem dzielnych bosych mustangów pokonujących zbocza Kordylierów...z tym ,że moje konie to tak nie bardzo z wyglądu przypominają mustanga czy hucuła i trochę do innych celów zostały wyhodowane.
Sama się zastanawiałam nad dyskusją z tym panem ,ale ostatnio nie wytrzymałam i wezwałam kowala .Był u mnie parę godzin i dyskutowaliśmy nad werkowaniem naturalnym .
Nie ukrywam że dyskusja była dość ostra i się poddałam  😡   kazałam mu zrobić kopyta już po swojemu ,ciął podeszwę, likwidował łuczki itd. bardzo się bałam ,serce się krajało,kopyta są zrobione jakiś tydzień czasu i koń normalnie chodzi ,nawet teren zaliczył z powrotem do domu pod siodłem a nie w ręku .
Najwięcej dyskutowaliśmy na temat terenów ,stwierdził że mustangi na 100% by nie miały takich kopyt na naszych terenach.
Nie wiem jak to jest ale moje konie ,łuczki np. robiły sobie same  😤  na pewno nie  zrezygnuje z werkowania naturalnego ale mam dwa konie po przejściach i ich kopyt nie mogę ogarnąć  😵  

  ,stwierdził że mustangi na 100% by nie miały takich kopyt na naszych terenach.



Pewnie, że nie miałyby .
Kopyto przecież dostosowuje się do podłoża ,  po którym porusza się przez większość czasu.

Ja np wyhodowałam zbyt grubą podeszwę na pazurze kuca.
Bo nie przyszło mi do głowy, że poruszając się głównie po trawie i będąc lekkim  oraz mając odciążony pazur , nie zetrze sobie podeszwy w tym miejscu w żaden sposób.

p.s
wrotki
Ciągle zaświadczasz pisząc opinie na mój temat brane z sufitu, że nie warto z Tobą dyskutować.
dea   primum non nocere
15 września 2010 11:20
wrotki - to tylko była odpowiedź na to, że kopyto jako takie nie jest w stanie chodzić po trudnym podłożu. Jest w stanie - bo chodzi. To są takie same "genetycznie" konie jak nasze.
Nigdzie nie pisałam, że nie ma koni wymagających kucia, tylko że podłoże wg mnie nie jest wskazaniem do kucia. Jesli koń jest zdrowy* i często przebywa na danym podłożu, to kopyto się przyzwyczai, jeśli przebywa rzadko - to IMHO bardziej sensownym rozwiązaniem są buty, niż trzymanie konia 24/7 w podkowach (skoro na padoku ich nie potrzebuje, w boksie też raczej nie).

* - czasami brakujący element to dieta, czasami metaboliczne problemy uniemożliwiają "wyhodowanie mocnego kopyta" - ale na pewno nie dotyczy to tak wielu koni, jak się powszechnie sądzi.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
15 września 2010 18:33
Mnie z kolei w tym co pisze p. Ciołek zastanawia jedno: "Kucie jest potrzebne w przypadku koni narażonych na nienaturalne i duże obciążenia kopyt, np. konie sportowe (skoki, wysokie elementy ujeżdżenia)". Bo nie mogę wymyślić przy jakim elemencie ujeżdżeniowym podkowy miały by być niezbędne dla konia.
caroline   siwek złotogrzywek :)
15 września 2010 18:57
spotkałam dzisiaj Janka w stajni - na 100% potwierdził, ze cena udziału w seminarium to 600 zł (bez konia; z hotelem) i 900 zł (z koniem - w tym z podkuciem; plus w tym hotel)


Koniczka, z relacji znajomych jeźdźców (nie kowali, nie od Janka): podkowy robią różnicę w podparciu, kiedy koń musi się mocno dźwignąć na zadzie (piruety, pasaż).
ale tylko powtarzam co zasłyszałam kiedys przy okazji zupełnie innej rozmowy 😉
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
15 września 2010 19:06
Dzięki 🙂

Z trzeciej strony zastanawia mnie uzasadnienie tego w jaki sposób pomagają i dlaczego. Teorii na temat dlaczego podkowy są koniom ujeżdżeniowym niezbędne parę słyszałam, ale jakoś żadna nie miała uzasadnienia, które by do mnie przemawiało...
Nigdzie nie pisałam, że nie ma koni wymagających kucia, tylko że podłoże wg mnie nie jest wskazaniem do kucia.
to ciekawe bardzo! czyli dopuszczasz konieczność kucia konia...ale skoro nie nawierzchnia i sposób użytkowania determinują taką konieczność, to co ją robi?
...bo mówiąc szczerze, to dla mnie właśnie sposób użytkowania i nawierzchnia mogą wywołać konieczność okucia, bo cała reszta to jest do wystrugania fajnego.
ps. Innuita i Masaj to ludzie...a jednak nie chodzą w tych samych podkowach, ups...butach.
Dzięki 🙂

Z trzeciej strony zastanawia mnie uzasadnienie tego w jaki sposób pomagają i dlaczego. Teorii na temat dlaczego podkowy są koniom ujeżdżeniowym niezbędne parę słyszałam, ale jakoś żadna nie miała uzasadnienia, które by do mnie przemawiało...


Nie wiem, czy się doczekasz rzetelnego uzasadnienia opartego na badaniach mechaniki i sił występujących w końskich kończynach. Ja się z takim uzasadnieniem nigdy nie spotkałem, może gdzieś jest.
Wrotki - przykład z Masajem i Eskimosem nietrafiony. Jesteś na tyle inteligentny, że sam o tym wiesz, więc nie prowokuj 🙂
dea   primum non nocere
16 września 2010 10:10
wroteczku, służę odpowiedzią: np. złamanie kości kopytowej (stabilizacja), przejściowo w np. takim przypadku jak przykurczowiec pod moją opieką (przedłużenie pazura bardzo mu pomogło w początkowym okresie rehabilitacji), przejściowo może się też przydać, jeśli kowal wie co robi, do wspomożenia odbudowy poprawnej formy kopyta - nawet do cofnięcia punktu odbicia (gdzieś tam wklejałam fajną "historyjkę" z takiego leczenia - duży "szacun" dla kowala!). Pewnie są i inne zastosowania. Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Sensowne kucie, szczególnie jako tymczasowe, jako forma leczenia - czemu nie. Kucie wieloletnie, "rutynowe", ma tyle efektów ubocznych, że naprawdę szkoda konia. No ale to już kwestia priorytetów i oceny, czy to już ta sama działka co doping (naciąganie możliwości fizycznych konia, bo bez tego ze względu na stan zdrowia nie dałby rady sprostać wymaganiom), czy jeszcze nie.

Sam zresztą wiesz, że koń może "performować" w sporcie bez podków. Może mieć sukcesy.
[quote author=monia link=topic=32331.msg706939#msg706939 date=1284542347]

  ,stwierdził że mustangi na 100% by nie miały takich kopyt na naszych terenach.



Pewnie, że nie miałyby .
Kopyto przecież dostosowuje się do podłoża ,  po którym porusza się przez większość czasu.

Ja np wyhodowałam zbyt grubą podeszwę na pazurze kuca.
Bo nie przyszło mi do głowy, że poruszając się głównie po trawie i będąc lekkim  oraz mając odciążony pazur , nie zetrze sobie podeszwy w tym miejscu w żaden sposób.
[/quote]

Mój koń ma taka właśnie narosniętą podeszwę w obu tyłach i nie narzeka czy chodzi po trawie, po piachu, kamieniach czy żwirze.

A tak w temacie, to na stronie Jana Ciołka znalazłam w ofercie:
"Wkładki ortopedyczne

Wkładki korekcyjne, wzywane najczęściej przy płaskich kopytach lub zawijających się do wewnątrz katach wsporowych. W ofercie posiadamy wkładki płaskie i klinowe (kątowe) oraz amortyzacyjne dwuwarstwe (skóra-guma)."
Jak wyglądają takie wkładki do zawijających się do wewnątrz kątów wsporowych??
Po pierwsze:
Nie chodzi o "narzekanie konia" , bo akurat nic takiego nie ma miejsca.
Po drugie :
Tyły są zdecydowanie mniej obciążone niż przody,  trochę inaczej są zresztą zbudowane i często koń chodzący "od palca" przodami, tylne kopyta stawia od piętki.
Choć akurat nie o takim przypadku pisałam.

Czego dotyczy właściwie Twój post?
  🙂
Napisałaś, że wyhodowałaś zbyt gruba podeszwę? ZBYT GRUBĄ tzn nie dobrą? nie dobra podeszwa = dyskomfort dla konia.

U mnie akurat na odwrót jest: tył od palca, przód od piętki  😉

Wracając do tematu - mnie już nie podoba się robota tego pana:
Sposób wycinania ścian wsporowych.


i co znaczy "(...)  odnowienie rowków przystrzałkowych i wyprofilowanie rowka środkowego"??
caroline   siwek złotogrzywek :)
16 września 2010 13:38
Wracając do tematu - mnie już nie podoba się robota tego pana:

nie chcę wchodzić w głęboką dyskusję, zatem jedynie jako uwaga ogólna: nie wiesz (i my też nie wiemy) z jakim kopytem kowal miał do czynienia "wyjściowo", a mimo to już oceniasz jego pracę. moim zdaniem taka ocena jest tak powierzchowna, że sama z siebie staje się błędna.
mam wziąć jakąś pojedynczą fotkę twoją czy kogokolwiek innego i napisać, ze to jest zła robota - nie bacząc np. na opis mówiący o tym jak to kopyto wyglądało przed robotą? taka ocena kogo by skompromitowała - komentatora czy osobę, która to kopyto zrobiła? moim zdaniem - komentatora.


zaś wracając do samego Janka-kowala. każdemu zdarzają się błędy, kazdy całe życie się uczy i zbiera doświadczenie. Ja temu kowalowi nie mogę nie poczytywać za zasługę tego, że zwraca dużą uwagę na to, że dobre kopyto bierze się nie tylko z dobrego werkowania, ale i dobrej diety i zapewnienia odpowiedniej ilości ruchu (co jak widzę jest wspólnym podstawowym poglądem również "naturalnie" werkujących), tak samo jak nie nalezy zapominać, że jest to jeden z niewielu kowali, który nie patrzy tylko na kopyta, ale na całego konia. I tak dalej... 😉 nie będę Jankowi tutaj dalej "adwokatować", jego praca sama się doskonale broni 🙂
W tym przypadku kopyto 'przed' jest mało istotne. Istotne jest to, że koń ma rażąco wyrżnięte ściany wsporowe wraz z kawałkiem kopyta /na ukos/ - to widać i nic tu nie ma stan wyjściowy czy inne zdjęcia kopyt robionych przez tego Pana.
Tajna ma prawo napisać, że "nie podoba jej się robota tego kowala" patrząc jak wyciął ściany wsporowe. Zostałyśmy nauczone, że ścian wsporowych NIE TYKA się od ich wewnętrznej strony. NIGDY, NIGDY, NIGDY.
W związku z tym może tajna sobie tak powiedzieć. Nie podoba jej się ta robota i już.

A ja chciałam powiedzieć, że nie mam pojęcia jakim kowalem jest pan Ciołek, za to ma szalenie ujmujący i sympatyczny głos. Naprawdę!  😉
Szkoda, że cena bez konia to faktycznie 600 zł.
zatem jedynie jako uwaga ogólna: nie wiesz (i my też nie wiemy) z jakim kopytem kowal miał do czynienia "wyjściowo", a mimo to już oceniasz jego pracę.


nie wiem co by usprawiedliwiało wycięcie (ścięcie, pocienianie nie wiem jak to nazwać, widać na zdjęciu) ściany wsporowej. W obu szkołach, które 'wyznaję' (naturalna i dr.Strasser) się tego nie czyni gdyż to osłabia ścianę/kopyto.

caroline   siwek złotogrzywek :)
16 września 2010 13:52
tak, a samo zdjęcie, które komentujesz, jest ilustracją do tekstu o gnijących strzałkach...

taka ocena kogo by skompromitowała - komentatora czy osobę, która to kopyto zrobiła? moim zdaniem - komentatora.

podtrzymuję.

zaś co do komentowania pracy jednego z najlepszych, a do tego - mimo wszystko - rozsądniejszych, kowali, to mam tylko jedno przemyślenie - za chwilę doprowadzicie do tego, że wylejecie dziecko z kąpielą.

i na tym kończę dyskusję na ten temat, zanim szlag mnie trafi.
Dlatego ja bym chętnie porozmawiała z kimś takim szczerze i spytała jakie są efekty takich różnych dziwnych działań.

Podobnie sprawa się miała ze ścinaniem kącików kątów wsporowych w celu poszerzenia kopyta. Tzw- otwieranie kątów. Znany mi kowal tak robi. Kiedy spytałam go, czy widzi efekty tego kroku polegające na poszerzeniu się kopyta, zamyślił się i przyznał, że "zdarzyło się, że troszkę pomogło", ale przekonania w głosie to nie miał. Niestety.
Chciałabym porozmawiać szczerze i na spokojnie ( najlepiej jeszcze na uboczu) na takie tematy z kimś kto struga klasycznie.
Podejrzewam, że znalazło by się jednak sporo stycznych.  😉
Mój nieznany (  może dlatego) też nigdy czegoś takiego nie zrobił.

A kopyto powinno być ilustracją jak strasznie może być zacieśnionym  🙁
tak, a samo zdjęcie, które komentujesz, jest ilustracją do tekstu o gnijących strzałkach...


No właśnie, więc co za sens przy gnijących strzałkach ma wycinanie kawałka kopyta?
Ja wyraziłam swoje zdanie. To dla mnie jak ściąć ludzki paznokieć z kawałkiem palca.
A ja bym chętnie pociągnęła pana kowala za poły koszuli , pokazała mu to zdjęcie, żeby sobie przypomniał przypadek i spytałabym się "pomogło?" Bez ŻADNEJ złośliwości.
Z czystej ciekawości.
Naprawdę !!
caroline   siwek złotogrzywek :)
16 września 2010 14:08
To dla mnie jak ściąć ludzki paznokieć z kawałkiem palca.

jesli gnije? tak, ściąc.

i piszę to jako osoba, która miała gangrenę w palcu jednej nogi. i ten palec wraz z jego zgnilizną ucięto. serio.



[quote author=tajnaa link=topic=32331.msg708223#msg708223 date=1284641870] To dla mnie jak ściąć ludzki paznokieć z kawałkiem palca.

jesli gnije? tak, ściąc.


[/quote]

Masz rację, tylko wycięcie zgnilizny ze strzałki nie ma wiele wspólnego ze ścięciem kątów wsporowych i wewnętrznej ściany wsporowej.
caroline   siwek złotogrzywek :)
16 września 2010 14:14

Masz rację, tylko wycięcie zgnilizny ze strzałki nie ma wiele wspólnego ze ścięciem kątów wsporowych i wewnętrznej ściany wsporowej.

tylko, ze żadne z nas nie wie czy i gdzie jeszcze była zgnilizna, którą kowal musiał wyciąć - o to mi chodzi.
a że zdarzają się naprawdę straszliwie pognite kopyta to i wy i on zapewne wiecie.
ale tam była mowa o gniciu strzałki a nie ścian wsporowych.
[quote author=guli link=topic=32331.msg708241#msg708241 date=1284642622]

Masz rację, tylko wycięcie zgnilizny ze strzałki nie ma wiele wspólnego ze ścięciem kątów wsporowych i wewnętrznej ściany wsporowej.

tylko, ze żadne z nas nie wie czy i gdzie jeszcze była zgnilizna, którą kowal musiał wyciąć - o to mi chodzi.
a że zdarzają się naprawdę straszliwie pognite kopyta to i wy i on zapewne wiecie.
[/quote]

Przyznaję, że nigdy nie słyszałam  o gniciu ściany wsporowej , ale ja niewiele wiem.
Tylko wydaje mi się, że to ciut inny materiał , niż strzałka.

Twój przykład z gangreną jest jednak mało trafiony.
Bo jeśli przyjąć , że kopyto jest bardzo zniszczone - to należy go obciąć?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się