Napieranie na wodzę

caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 08:56
Czaesem po prostu dobre jest świeże, obiektywne spojrzenie na problem...

którego nie da się osiągnąć tak długo jak nie jest nam dane owego "spojrzenia" dokonać 😉

anyway, widzę, że wiesz o co mi chodzi 🙂
Tak rozumiem  🙂... ale mogłabyś książki filozoficzne pisać bo czasem zakręcisz tak teks, że dwa razy trzeba czytać  hehe   😜
Caroline, przeczytałam wszystko uważnie, mam nadzieję, że równie wszystko zrozumiałam 😉 I przyznaję Ci rację co do tego, że trudno jest uwierzyć  w każde słowo osoby, której się na oczy nie widziało i na uszy nie słyszało 😉 Ale przyznaję też rację Cobrinha (przepraszam, nie wiem jak się odmienia 😉 ).

Dopiero jutro będę miała trening z instruktorką. Obejrzymy dokładnie konia.

Co do mojej pewności w sprawie sprzętu. Jestem osobą, która dosłownie wszystko konsultuje z instruktorką(chyba niespecjalnie ufam swojej wiedzy). Co kupię i założę na konia od razu daję do wglądu i ew. poprawek instr. Nie mam również powodów, aby jej nie ufać, bo wiem, że zna się na rzeczy. (tu zaraz pewnie padną pytania "dlaczego w takim razie instr. nie potrafi zlikwidować w/w problemu?". Potrafiłaby gdyby znała przyczynę, a że nam obu kończa się pomysły, to szukam pomocy na forum)


Przy czym zaznaczam, że zupełnie abstrahuję od mojej zupełnie prywatnej opinii, że określenie "nic się nie zmieniło w sprzęcie ani żywieniu" jest całkowicie pozbawione sensu. Bo w jeździe konnej nie ma nic stałego - co w tym aspekcie oznacza na przykład: koń pracuje to powinien budowac muskulaturę (-> zmieniać się!) a jeśli się nie zmienia to dlaczego?? i tak dalej.
Pisząc, że nic się nie zmieniło chciałam powiedzieć, że nic nie zmieniło się radykalnie. Oczywiście, że np. pracuje teraz codziennie i dostaje więcej owsa niż wtedy gdy pracuje tylko weekendowo.

najlepsze czym mogę się podzielić to rada, żeby poszukać jeszcze innego instruktora/trenera i poprosić o konsultacje. moim zdaniem tylko tak można naprawdę wam pomóc.

Serdecznie zapraszam do naszej stajni zobaczyć konia i mnie na żywo, samemu wsiąść i poczuć problem. po za tym pod koniec sierpnia ma przyjechać do nas p. Halina Gronowska. To dosyc długi czas, mam nadzieję, że jednak znajdziemy rozwiązanie przed jej przyjazdem.
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 11:26
Wrocilam do pierwszego postu. Padaja tam slowa, ze kon napiera na PRAWA wodze podczas jazdy w  LEWO. Pytanie za 100 punktow: ktora wodza jest zewnetrzna (prowadzaca) kiedy jedziemy w lewo?
no prawa... dopiero teraz zrozumialam o co ci chodzi.
anetakajper   Dolata i spółka
30 lipca 2010 13:20
no wiadomo że prawa jest zewnętrzna i prowadząca.
Ale jak jedzie w prawo i koń wygina się w lewo tzn. że jest za mocno na wewnętrznej czyli prawej. Czyli wychodzi na to, że jasnowata ma za mocna prawą rękę i koń opiera się tylko na jednej wodzy?
Dlatego jak jedzie na prawo to koń nie chce się ustawić. Musi ciągnąć za tą prawą wodzę.
Caroline, powiedz mi czy dobrze rozumiem o co Ci chodzi. Przy jeździe  w lewo prowadząca jest oczywiście prawa, czyli chcesz powiedzieć, że koń powinien opierać się na prawej wodzy. Dobrze, ale chyba nie powinien po prostu na niej wisieć? Tak jak pisałam, przy jeździe w obojętnie którą stronę mam 0kg na lewej, za to 300kg na prawej ręce, tak chyba być nie powinno.

Tak czy inaczej wszystko sprowadza się do tego, że za dużo używałam/używam prawej wodzy i koń zaczął się bronić?/wieszać?/walczyć?.
Czyli, muszę pilnować, żeby nie zaciągać prawej i w prawo jeździć tak jak powinnam zawsze, czyli na lewej.
Ale nadal nie wiem jak spowodować, żeby koń nie prowokował mnie do ciagnięcia za prawą. Innymi słowy jak zgubić te 300kg?
caroline, bardzo możliwe, że rzeczy zaczynają się zmieniać we właściwym kierunku, ale
a) na mur są kłopoty ze stronnością konia (nie jest równo)
b) koń nie może wbijać! zębów w plastik wędzidła. BTW - to jak to wędzidło jest założone i dopasowane, że wbija te zęby?(bo są otwory po zębach z prawej strony) Przecież ma leżeć na bezzębnej krawędzi żuchwy, tak? Obstawiam, że paski policzkowe są luźne.
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 19:52
Przy jeździe  w lewo prowadząca jest oczywiście prawa, czyli chcesz powiedzieć, że koń powinien opierać się na prawej wodzy.

dokładnie tak

Dobrze, ale chyba nie powinien po prostu na niej wisieć?

zgadza się, nie powinien "wisieć". powinnaś popracować nad sobą i odrobinę nad koniem, zeby uelastycznić ten konakt, zeby nie było sztywnej zwiechy. ALE to NIE oznacza, że "kontakt" na waszym etapie nie powinien byc mierzony w kilogramach! (m.zd.)


przy jeździe w obojętnie którą stronę mam 0kg na lewej, za to 300kg na prawej ręce, tak chyba być nie powinno.

oczywiście, że tak byc nie powinno. wg. mnie przede wszystkim nigdy nie powinno być u was sytuacji, ze na jakiejś rece masz 0 kg!
zacznij dążyć do tego, żeby na lewej ręce też się oparł. podeprzyj się łydkami i doprowadź konia również do lewej ręki.


Ale nadal nie wiem jak spowodować, żeby koń nie prowokował mnie do ciagnięcia za prawą. Innymi słowy jak zgubić te 300kg?

najprościej! nie trzymać!



edit
halo, nie znam konia i tak dalej, więc nie wiem co tam tak naprawdę się dzieje. nie neguję twoich wypowiedzi ani sugestii. ot, wkroczyłam na ścieżkę "nawracania" i wzięło mnie na uświadamianie, że kontakt i kilogramy na ręce nie sa złe 😉
przy okazji: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,14622.msg632314.html#msg632314
po pierwsze dziękuję caroline, halo, że chcecie mi pomóc 🙂

halo, nie potrafię sobie tego wyobrazić jak on zagryza wędzidło. Nie mam na tyle wiedzy o końskiej anatomii. Paski policzkowe wcale nie są specjalnie luźne. Ale jednak po tej prawej są zadrapania (ale nie dziury 😉 )  od zębów (bo od czego innego?).

caroline, jak puszczam zupełnie prawą i próbuję jechać po łuku w prawo od lewej wodzy i prawej łydki (czyli tak jak byc powinno), to koń idzie, owszem, ale głową odgięty w lewo. Natomiast gdy delikatnie dokładam prawej wodzy, tylko po to aby pokazać mu w którą stronę ma się zgiąć, od razu zaczyna walczyć.


A dzisiaj byłam w terenie z zamiarem totalnego rozluźnienia ciała i atmosfery. Na zupełnie długiej, luźnej wodzy. Jeżeli oczywiście nie było żadnych czynników rozpraszających, to koń schodził chętnie z głową i nie przekrzywiał się na lewo. Na koniec w stępie porobiłam sobie chwilę łopatki w jedną i drugą stronę i na pysku było dużo lepiej. Co o tym myśleć? Może to też kwestia rozluźnienia?


P.S. Na tych zdjęciach widac doskonale jak przeciągam mu wędzidło na prawo. 🙁
Z tych zdjęć wynika, że wędzidło jest dramatycznie za długie, a podpięcie nachrapnika + pasków policzkowych wręcz "wciąga" wędzidło na zęby. Jasnowata, wybacz, ale chyba każdy jeździec wie, jak m.w. wygląda końska żuchwa?
Min. co powinnaś zrobić (natychmiast) to założyć na wędzidło ślinianki (wdzięcznie zwane smoczkami) - dadzą efekt "skrócenia" i rozluźnić nachrapnik. I na spokojnie zająć się dopasowaniem kiełzna.
Jak wygląda końska żuchwa to wiem, ale nie wiem w jaki sposób on zagryza to wędzidło skoro własnie nie ma zębów tam gdzie leży.
Tak jak napisałam, na tych zdjęciach mu przeciagam wędzidło (widać nawet, że ręce mam dosyć często rozstawione na bok). Równiez pisałam, że jest o rozmiar większe niż nosił kilka m-cy temu (ale już po pojawieniu się problemu, od razu wyjasniam), ale jest z łącznikiem, a podobnież takie podwójnie łamane nie powinno przeszkadzać.
Nie rozumiem, jak to "wciaga na zęby"?

Poszperam jutro w stajni za śliniankami, może coś nam ze szkółki zostało. Nachrapnik mam zapięty tak żeby dwa palce spokojonie wchodziły. Ma być jeszcze luźniej? Skośnik tez wcale nie jest mocno, bo również włażą dwa, a nawet trzy palce.
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 21:16
jak puszczam zupełnie prawą i próbuję jechać po łuku w prawo od lewej wodzy i prawej łydki (czyli tak jak byc powinno), to koń idzie, owszem, ale głową odgięty w lewo. Natomiast gdy delikatnie dokładam prawej wodzy, tylko po to aby pokazać mu w którą stronę ma się zgiąć, od razu zaczyna walczyć.

ale to prawą łydką powinnaś mu pokazywac, w którą stronę ma się zgiąć. bo zgięcie to zgięcie w kłodzie, a ty mu chcesz tylko łeb przestawić? to duży błąd...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
30 lipca 2010 21:18
poza tym ukośnik jest za nisko i poddusza konia.
Caroline, nie. On się zgina w kłodzie (przynajmniej ja to czuję) od prawej łydki, a łeb ciągnie w lewo.
ElaPe, mogłabyś mi w takim razie pokazać na czyimś zdjęciu (najchętniej również konika z krótką główką) gdzie powinien skośnik sie znajdować?
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 21:23
Caroline, nie. On się zgina w kłodzie (przynajmniej ja to czuję) od prawej łydki, a łeb ciągnie w lewo.


sorry, ale ja w to co napisałaś po prostu nie wierzę.


edit
zajrzałam jeszcze raz do postu z twoimi fotkami
to łopatka?
zakładając, że na tym zdjęciu uwieczniona została łopatka, to... prawidłowo w łopatce prowadzi zewnętrzna ręka (tutaj: lewa) "wkładając" łopatki konia do wewnątrz, a wewnętrzna łydka zgina konia w kłodzie i trzyma zad na śladzie oraz pilnuje aktywnego chodu, zewnętrzna łydka też opanowuje zad i zgięcie (w skrócie i moimi słowami, nie bić, że definicja nieksiązkowa 😉)
tymczasem na tym zdjęciu zdjęciu widzę konia, któremu PRAWA ręka wciągnęła tylko pysk do środka, a koń idzie prosto bez zgiecia w kłodzie.

ten sam problem w "ciągach" - ani grama zgięcia! (że już nie wspomnę o zgięciu we właściwą stronę...)

reasumując - na twoim miejscu nie polegałabym na twoim odczuciu czy koń jest zgięty czy nie, bo odnoszę wrażenie, ze chyba jeszcze nie wiesz jak to zgięcie miałoby wyglądać ani jak je osiagnąc...
[quote author=Jasnowata link=topic=28883.msg663884#msg663884 date=1280521361]
Caroline, nie. On się zgina w kłodzie (przynajmniej ja to czuję) od prawej łydki, a łeb ciągnie w lewo.


sorry, ale ja w to co napisałaś po prostu nie wierzę.
[/quote]
no to tak to się chyba nie dogadamy 😉

Może inaczej. Jadąc po łuku w prawo i robiąc "książkowo", CZUJĘ, że on nie wywala mi zadu na zewnątrz, odchodzi od prawej łydki kiedy chcę (ćwiczymy poszerzanie i zmneijszanie kół), ale również CZUJĘ, że próbuje siłować się ze mną ciągnąc łeb w lewo. (chyba, że jest to znowu moje wrażenie 300kg)

EDIT: Nie, to zdjęcie to absolutnie nie łopatka, a zgięcie głowy do środka.
A na innych zdjęciach z tej jazdy nie mam uwiecznionego ciągu, a jedynie ustępowanie od łydki, co zostało wyjaśnione kilka postów niżej. 
Jasnowata, to, że nie wywala zadu nie znaczy, że się wygiął. Ja też uważam, że w tym wszystkim nie ma śladu wygięcia. Nie wierzę, że prawidłowo wygięty w kierunku jazdy koń nagle zacząłby sobie łeb na zewnątrz wystawiać 😉 ja bym zrobiła jazdę tylko i wyłącznie pod kątem wygięcia, na początek nawet w samym stępie, po pół godzinie powinnaś mieć już efekty jeśli uczciwie będzie pracowała wewnętrzną łydką.
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 21:43
Jadąc po łuku w prawo i robiąc "książkowo", CZUJĘ, że on nie wywala mi zadu na zewnątrz, odchodzi od prawej łydki kiedy chcę (ćwiczymy poszerzanie i zmneijszanie kół), ale również CZUJĘ, że próbuje siłować się ze mną ciągnąc łeb w lewo. (chyba, że jest to znowu moje wrażenie 300kg)

ignorując moją konstatację z mojego poprzedniego postu mogłabym napisać, że w takim razie mogłoby to oznaczać, że całkiem nieświadomie doprowadziłaś konia do wejścia na kontakt również na lewej wodzy (i zupełnie tego nie doceniasz ani nie umiesz wykorzystać)
nie twierdzę, że to nie jest możliwe, niemniej w tym wypadku podchodzę do tego z dużą dozą niedowierzania.

niestety, będę konsekwentna i będę się trzymać tego co od początku ci radziłam: poszukaj jeszcze innego instruktora/trenera i poproś o konsultacje. zdecydowanie problem jest gdzieś po twojej stronie, jakieś braki w wyszkoleniu, coś przegapione - tylko sensowna obsługa naziemna ci pomoże.


P.S. nawet jeśli to tylko ugięcie głowy do środka, to nie powinno być wykonane wyłącznie prawą ręką. na tym cała sztuka polega w pracy z wyginaniem końskiej głowy/szyi - żeby tym podbudować dobry kontakt, a nie robić cokolwiek wbrew zasadom wypracowania i utrzymania kontaktu.
a ciągu w prawo nie zrobisz jeśli będziesz próbowała - jak na fotkach - prowadzić konia "w bok" prawą ręką. w ciągu w prawo powinna prowadzić LEWA ręka.
zdecydowanie masz coś strasznie pokołtunione w podstawach stosowania pomocy...
nie bardzo mam kogo poprosic o konsultację. Czekam z utęsknieniem na p. Halinę, może ona na mnie porządnie nawrzeszczy 😉

Caroline, masz mnóstwo racji. Ja mam spore braki, pewnie wielu fajnych rzeczy nie jestem świadoma. Niestety wyszło tak, że uczę się wszystkiego razem z koniem i po drodze popełniam mnóstwo błędów. Niemniej jednak bardzo cenię sobie porady bardziej doświadczonych i chętnie ich słucham. Często tez pytam, przez co pewnie za jakiś czas znajdę się w watku "co mnie wkurza na re-volcie", ale co tam, wolę pytać niz robić koniowi krzywdę 😉

Ad.P.S. Fakt, będę pamiętać. Na poczatku jak się tego uczyliśmy, to własnie zawsze na obydwu wodzach, przy czym zewnętrzną się "bawiłam" pokazując koniowi, że musi zejść z głową. Teraz jakoś bagatelizuję i więcej pracuję wewnętrzną. chyba to ten czas gdy trzeba powrócić na moment do podstaw.
EDIT: co do ciągu, to od ok. miesiąca potrafię już go robić normalnie, znaczy nie odstawiając prawej. Jak kogoś złapię z kamerką, to poproszę aby nagrał mi ciąg i pokażę, że akurat to nam wychodzi 😉

Ojej, jutro to mi głowa pęknie na jeździe od myślenia nad wszystkim, ale przecież tak powinno być zawsze 😉
Wracając jeszcze do wcześniejszych obserwacji i prób diagnozy:
- pod innym jeźdźcem robi tak samo
Czyli problem jest i po stronie konia. Jaki dokładnie, nie wiadomo. Ale jakby chodziło tylko o to, że Jasnowata robi coś, przeciwko czemu koń się broni napieraniem (bo dyskomfort, bo ból, bo coś tam), to pod innym, zwłaszcza lepszym jeźdźcem nie powinno tego być. Wariant 1., koń znalazł "wytrych" do migania się od pracy (ale to też jest pytanie: czego konkretnie, co sprawia trudność, zwłaszcza stronność problemu może coś podpowiadać), wariant 2., coś w jego ciele jest nie tak.
- jeździłam kiedyś na kantarze i robił podobnie, ledwo go skręcałam w prawo i to niestety w dużej mierze siłowo. Hackamore niestety w stajni nie ma.
Jak rozumiem, problem pojawia się przy próbie jazdy na kontakcie, więc kantar tu wiele nie powie (chyba, że to była próba wybrania wodzy i nawiązania łączności z pyskiem konia?).
Lonżowałam go na "wypinaczach" (wodzy zaczepionej o popręg) dosyć lekko zapiętych i nic nie ciągnął, nie wieszał się, wędzidło w pysku. Ba, rozluźnił się i skupił w sobie. Nawet zbiegające z wybiegu konie mu nie przeszkadzały.
Tyle że z pierwszego postu wynika, że problemu napierania na wodzę z zewnątrz nie widać. Więc opinia pracy na wypinaczach, siłą rzeczy z zewnątrz, okiem a nie czuciem, wiele nie powie. Dlatego o dwu wodzach z ziemi pisałam, może wtedy dałoby się coś poczuć.

[/quote]Gillian, Może zaczął tak robić dawno temu i mu zostało? Czasami mam wrażenie, że koniom zostają takie nawyki, w sumie na nic nie szkodzące, ale po prostu są. Z tego, co słyszałam od końskich kręgarzy/masażystów, to jeśli jakieś zachowanie konia wynika z bólu/niewygody i się źródło problemu usunie, to i złe zachowanie znika. Od razu. Pamiętam, jak jeden z takich praktyków się zachwycał pracą z końmi, tym jak od razu widać w nich zmianę, jak nie ma powrotu do starych nawyków (chyba, że jest coś, co je od nowa wywoła - zły sprzęt, zły jeździec, czy coś innego). No i do dziś mam w głowie i przed oczami duszy mej, jak to jeden koń "magicznie" przestał się  kłaść na jedną wodzę po zabiegu kręgarskim, po znalezieniu problemowego miejsca i odpowiednim zajęciu się nim. Ciach, mach i się koń wyrównał i przestał być "trudny do jazdy". Mina jeźdźca "przed" i "po" bezcenna.

A koń w tych "łopatkach" na obie strony tak samo oszukuje, zginając się w scyzoryk? Też można by z ziemi popatrzeć na sprawę. W ręku łopatkę spróbować porobić.
caroline, co do tego napierania na zewnętrzną pomimo wygięcia konia, to rzecz jest możliwa, choć w praktyce nie zdarza się koniom jeżdżonym na hali i w zbliżonych warunkach (zejście z ogrodzonej ściany tylko na "ewolucję"😉. Koniom jeżdżonym na otwartych palcach zdarza się. I lekarstwa na to próżno szukać w podręcznikach. Tylko logika mówi, że a) trzeba w takim razie stworzyć takie warunki jak na ujeżdżalni (ściana!) b) jeśli jest to (a raczej jest) niepożądany nawyk - to najpierw trzeba powalczyć, żeby się nie utrwalał. Kluczem jest dezorientowanie, zaskakiwanie konia (żeby nie zdążył złapać wędzidła)
Nie mam pojęcia jak jest faktycznie z wygięciem w omawianym przypadku (też podejrzewam, że kiepsko), ale, dla porządku - rzecz się zdarza i jest bardzo trudna w terapii  🙁
Jasnowata, żebyś nie wiem ile ciągnęła, wędzidło nie może! zachowywać się tak jak na zdjęciach  🙇 Niezależnie od wszystkiego musisz! mu porządnie dopasować ogłowie i kiełzno. To jest takie "the must" i nie ma dyskusji. Nie można stawiać wymogów sportowych koniowi z przypadkowym sprzętem (tzn.można ale a) to nie fair b) efekt będzie mizerny  🙁 ). A żądanie akceptacji kiełzna (w tym wygięcie, prawidłowe oparcie na zewnętrznej) jest już wymogiem sportowym. Może spróbuj ograniczyć wymagania? dopóki strony konia się nie wyrównają, dopóki wstępnie nie ustawi się na pomocach? Żeby się waliło, paliło - wędzidło nie może "wyjeżdżać" z pyska. Masz przecież drugą rękę?
Ad.P.S. Fakt, będę pamiętać. Na poczatku jak się tego uczyliśmy, to własnie zawsze na obydwu wodzach, przy czym zewnętrzną się "bawiłam" pokazując koniowi, że musi zejść z głową. Teraz jakoś bagatelizuję i więcej pracuję wewnętrzną. chyba to ten czas gdy trzeba powrócić na moment do podstaw.


A nie powinno być na odwrót? Tzn. zewnetrzna prowadząca (opoka, skała, czy jak to nazwać), a bawienienie się (półparady?) na wewnętrznej?
A koń w tych "łopatkach" na obie strony tak samo oszukuje, zginając się w scyzoryk? Też można by z ziemi popatrzeć na sprawę. W ręku łopatkę spróbować porobić.
Nie wiem teraz czy mówisz o zdjęciach z podanej powyżej strony. Jesli tak, to jeszcze raz mówię, że łopatki to to nie są.

Tyle że z pierwszego postu wynika, że problemu napierania na wodzę z zewnątrz nie widać. Więc opinia pracy na wypinaczach, siłą rzeczy z zewnątrz, okiem a nie czuciem, wiele nie powie. Dlatego o dwu wodzach z ziemi pisałam, może wtedy dałoby się coś poczuć.
Obserwowałam czy będzie sam przeciągał wędzidło na tych wypinaczach (zapięłam je w miarę równo na chwilę, żeby to zaobserwować). Po za tym trzymałam lonżę "na kontakcie" i również nie ciągnał mnie idąc w prawo.

Jasnowata, żebyś nie wiem ile ciągnęła, wędzidło nie może! zachowywać się tak jak na zdjęciach  ukłon  Niezależnie od wszystkiego musisz! mu porządnie dopasować ogłowie i kiełzno. To jest takie "the must" i nie ma dyskusji. Nie można stawiać wymogów sportowych koniowi z przypadkowym sprzętem (tzn.można ale a) to nie fair b) efekt będzie mizerny  smutek  😉. A żądanie akceptacji kiełzna (w tym wygięcie, prawidłowe oparcie na zewnętrznej) jest już wymogiem sportowym. Może spróbuj ograniczyć wymagania? dopóki strony konia się nie wyrównają, dopóki wstępnie nie ustawi się na pomocach? Żeby się waliło, paliło - wędzidło nie może "wyjeżdżać" z pyska. Masz przecież drugą rękę?

Wiem, że nie może, tłumaczyć mi tego nie trzeba, staram się jak mogę, żeby mieć równo wodze i nie zaciągać prawej. 🙁 Ale weszło mi to w nawyk i wiem, że szybko się tego nie pozbędę. Muszę ciągle o tym myśleć.
Już się zdzwoniłam z instr. Podobno ślinianki jakieś są. Założymy, zobaczymy. Podniosę nachrapnik skoro jest za nisko. Pomacam jeszcze raz paski policzkowe.
Odkąd problem się znacznie z dnia na dzień nasilił, skupiliśmy się tylko na tym. Ograniczyliśmy szlifowanie ciągów, lotnych itp. na rzecz ponownego ustawienia go na pomoce (bo jeszcze pare miesięcy temu świetnie chodził, zaokrąglał się, uelastycznił, dlatego zaczęlismy naukę trudniejszych elementów).

izydorex, tak jak Ty mówisz, robię przy np. łopatkach. Podczas zgięć na prostej (nie na kole) robię tak jak ja to opisałam.
Dla koni z tendencją do wieszania się na ręku bardzo polecam wędzidło podwójne:
Jasnowata, ale ty nie masz wodzami pracować, 'bawić się' ani nic w ten deseń, w momencie kiedy nie możesz go wygiąć. Ręce prosto i nie kombinuj, jak go wygniesz przyjdzie sam do ręki chętnie.

BaŚ, wędzidło nic nie załatwia.
caroline   siwek złotogrzywek :)
31 lipca 2010 05:07
izydorex, tak jak Ty mówisz, robię przy np. łopatkach. Podczas zgięć na prostej (nie na kole) robię tak jak ja to opisałam.

ale po co i dlaczego??
przecież podczas jazdy w tym samym kierunku - czy to po kole czy w łopatce czy też do pewnego stopnia podczas jazdy po ścianie - ZAWSZE prowadząca jest ZEWNĘTRZNA ręka!

i zasadnicze pytanie - po co robisz zgięcia na prostej? w sensie: jaki cel chcesz tym osiągnąć? konia z szyją wygimnastykowaną jak wąż czy masz jakiś wyższy cel? np. uzyskanie/poprawę kontaktu?

BaŚ, a co to robi i w jaki sposob?
milusia   czas na POZYTYWNE zmiany!!!
31 lipca 2010 07:36
Jasnowata-tak czytajac Twoje posty wydaje mi sie, ze swoja jazda konsekwetnie i sukcesywnie poglebialas naturalne skrzywienie swojego konia, zamiast go powoli prostowac 🙄
Naduzywasz prawej wodzy, silujac sie z koniem nie wygrasz, im wiecej Ty ciagniesz tym wiecej ciagnie on.Teraz Twoim zadaniem powinno byc wprowadzenie konia na lewa wodze.Twoj problem to nie ciezar na wodzy prawej, a pustka na lewej.Jak zacznie lapac kontakt na wodzy lewej to zacznie sie rownac to co masz na prawej.Ale nie liczylabym, ze nastapi to od razu i ze od razu bedzie swietny, maslany rowniutki kontakt.Bedzie roznie, ciezko, za lekko, krzywo, a Ty w kazdej sekundzie bedziesz musiala byc gotowa to korygowac-pytanie czy jestes na to gotowa, tzn czy zauwazysz te momenty kiedy trzeba dokonac korekty, jakiej i z jakim natezeniem?Kon powinien byc prowadzony zawsze w dwoch  lydkach i wodzach, i te pomoce powinny byc w zaleznosci od potrzeby i sytuacji stopniowane.
No i to co zauwazyly dziewczyny ze zgieciem i reakcja na lydkeChyba tylko Ci sie wydawalo, ze Twoj kon reagowal na lydke jak trzeba 🙄 Gdyby ta reakcja byla prawidlowa to nie byloby takiego problemu z kontaktem.Czyli teraz powrot do podstaw i koniecznie pomoc z dolu 😉
powodzenia
dziekuje wszystkim za rady. bedziemy powoli naprawiac wszystko. pomoc z ziemi mamy.                                    jeszcze co do tego po co robie giecia na prostej. oprocz gimnastyki robie to rowniez podczas nauki wyciagania szyji na rozgrzewce (stopniowo na zgieciu wydluzam wodze) oraz jest to pewien sposob gdy podczas przejsc kon sie zatnie i wyciaga glowe w chmury.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się