Transport koni-co i jak. Wszystko na temat :)
Chodzi o to, ze mój koń jeszcze nigdy nie był w tak długiej podróży (właściwie, to będzie jego 2 transport w życiu) , jedziemy z Opola do Warszawy. Chce dać Sedalin, by oszczędzić mu niepotrzebnych stresów.
Averis, ale myslisz, ze jest taka potrzeba? Ze bedzie sie az tak stresowal tym transportem. Bo podawac tak na wszelki wypadek to nie wiem czy jest sens. Zwlaszcza, ze Sedalin nie powoduje zobojetnienia na bodzce zewnetrzne, kon jest swiadomy, tylko ma trudnosci z reagowaniem. Dlatego zdraza sie, ze kon pod wplywem stresu sie "wybudzi" z tego stanu otepienia.
Osobiscie raczej unikam podawania Sedalinu.
Sama nie wiem, tak mi doradzali znajomi, sama nigdy nie wiozłam konia na takich dystansach, dlatego chcę się wszystkiego dowiedzieć. Sedalin na pewno będzie w pogotowiu, ale skoro mówisz, że aplikowanie 'na wszelki wypadek' mija się z celem, to wstrzymam się z podawaniem.
Averis, a jak sie zachowywal na krotszy dystans ?
Jesli nie bylo problemow to mysle, ze nie ma po co podawac mu Sedalinu.
Z tym, ze jest druga strona medalu. Jesli sie zdenerwuje itp., to podany w tym stanie Sedalin moze nie zadzialac. Trzeba czekac az kon sie uspokoi. Co nie zmienia faktu, ze jestem przeciwna podawaniu na wszelki wypadek.
Dobrze, to mam pytanie, a w sumie to moja przyjaciółka.
Poznała na majówce pewnego konia. Koń potrzebuje pomocy. Nie biją go, nie sprzedają na mięso, ale stoi po kolana w gównie, kiedyś chyba był siwy (po godzinnym czyszczeniu zrobił się z brązowego żółty). Stoi i stoi, świata bożego nie widzi na oczy, bo okna małe i nikt na nim nie jeździ. Jest ujeżdżony, chory, ale nie aż tak strasznie (nakostniak i liszaj). Ona chce tą kobyłkę kupić, bo "równa z niej klaczka". Namiary na właścicielkę może znaleźć, ale najpierw chce wiedzieć co i jak ma zrobić, a potem co zakupić na transport, bo koń stoi 300km od jej miejsca zamieszkania. Więc kierujemy pytania:
1) Czy koń może przebyć taką podróż, czy raczej rozłożyć to na dwa??
2) Czy konieczne jest gruntowne zbadanie konika, czy może wystarczy koniarz-weterynarz (ale spec od zwierzaków domowych)?
3) Co należy zakupić na podróż, jaką derkę? Ochraniacze czy lepiej owijki??
4) Czy na przewóz koni trzeba mieć specjalne prawo jazdy?
5) Na co zwracać uwagę?
6) Jeżeli będzie jechać z nim przez te 300km ciągiem to musi robić jakieś przerwy czy nie?
🙂
Generalnie z tego co mi wiadomo na przewóz kon powyżej 7okm od miejsca zamieszkania trzeba mieć kurs zrobiony, ale znam mało osób które się do tego stosują.Co do odległości to hmmm..... ja jade teraz 600km z klaczą i nie robimy postoi aby ja wyprowadzić, przerwy w jeździe to naturalne, kierowca też musi odsapnąć.
Generalnie z tego co mi wiadomo na przewóz kon powyżej 7okm od miejsca zamieszkania trzeba mieć kurs zrobiony, ale znam mało osób które się do tego stosują
Ten kurs chyba dotyczy osób wożących konie zawodowo
Colt
Zacznę od końca. Można pokonać 300km jednym ciągiem, ale trzeba zatrzymywać się i poić konia.
Na przewóz koni prawo jazdy B+E chyba że przyczepka jednokonna to wystarczy samo B.
Nie musicie zakładać derki itd. bo z tego co piszesz ten konik raczej nie widział nigdy takich rzeczy więc może się przestraszyć. Najważniejsze zabezpieczyć koronki i ścięgna.Wystarczą nawet kalosze i owijki.
Colt
Zacznę od końca. Można pokonać 300km jednym ciągiem, ale trzeba zatrzymywać się i poić konia.
Na przewóz koni prawo jazdy B+E chyba że przyczepka jednokonna to wystarczy samo B.
Nie musicie zakładać derki itd. bo z tego co piszesz ten konik raczej nie widział nigdy takich rzeczy więc może się przestraszyć. Najważniejsze zabezpieczyć koronki i ścięgna.Wystarczą nawet kalosze i owijki.
Z tym pojeniem, to bym nie był taki radykalny. Z mojego doświadczenia, konie żadko chcą pić podczas transportu. No chyba,że jest bardzo gorąco to wtedy tak. Ale znowu jak jest bardzo gorąco , to się nie jedzie , jak się nie musi.
Oczywiście ze nie ilość koni, ale masa przyczepy (ja się dokładnie nie orientuje z tymi wszystkim DMC itp, ktoś mądrzejszy niech się wypowie) więc zapewne chodzi o to ze jednokonna jest lżejsza i można ją ciągnąć na kategorii B.
A co do pojenia. Znajomi wozi konie i po 500 km i nigdy nie poi. Konie nie chcę pić. Niektóre nawet siana nie tkną, jeśli jest zawieszone.
[quote author=Donia Aleksandra link=topic=191.msg581001#msg581001 date=1273417282]
Generalnie z tego co mi wiadomo na przewóz kon powyżej 7okm od miejsca zamieszkania trzeba mieć kurs zrobiony, ale znam mało osób które się do tego stosują
Ten kurs chyba dotyczy osób wożących konie zawodowo
[/quote]
I nie ma przepisu ile km koń jedzie w stosunku do uprawnień. Założenie jest takie, że jak ktoś chce zarobkowo wozić cudze konie, to powinien mieć kurs przewoźnika. Teoretycznie ma to potwierdzać jakąś wiedzę. W praktyce wygląda to analogicznie do kursów instruktorskich.
Nie musicie zakładać derki itd. bo z tego co piszesz ten konik raczej nie widział nigdy takich rzeczy więc może się przestraszyć
Aż tak źle to z nią nie jest. Ujeżdżana była w porządnej stajni, potem kupiono ją i wstawiono do "takiej" stajni. Jeszcze nie "zdziczała", ale powoli zaczyna.
nie każdy samochód, nie każdy OSOBNIK powinien ciągnąć przyczepę. Zwłaszcza ktoś bez uprzedniego przeszkolenia i opanowania pewnych zasad jazdy.
Tomek, może ujęłam to zbyt ogólnie ale chodzi mi o oszołomów, którzy nie bardzo mają pojęcie jak koń zachowuje się w przyczepie, jak pokonywać zakręty, jak hamować i ruszać. Poza tym nie powiesz mi, że z przyczepą jeździsz tak samo jak bez 🙂 trzeba było się nauczyć jaki zrobić łuk w zakręcie żeby nie zahaczyć itd itp. A ja jestem za tym, żeby takie uczenie się przebiegało bez żywej istoty na pokładzie 🙂
[quote author=Tomek_J link=topic=191.msg583066#msg583066 date=1273593817]
O tym, jak należy postępować przewożąc konie, warto mówić. I temu celowi też po części służy ten wątek. Ale kursy ? Formalizmy ? Papiery ? Nie.
[/quote]
Zwłaszcza, że nawet taki "oszołom", o ile chce zdać, na egzaminie zachowuje się grzecznie 😉
Mam problem transportowy 🙁
Jutro dowiem się kiedy (czy w piatek czy w pon) mam zawieźć konia do kliniki SGGW ze stajni PGR Bródno. W czym polega mój problem:
1. Koń musi jechać tyłem, żeby wszelkie hamowanie brał na zad (podejrzenie peknięcia kości promieniowej lub ramiennej...)
2. Koń nigdy nie jechał koniowozem, nigdy też nie jechał tyłem ani bokiem.
3. Jeżdżąc przyczepką (zawsze dwukonną) wchodził różnie, w zależności od tego jaki miał humor (nigdy jednak nie trwało pakowanie dlużej niż ok. 15min).
4. Nie jestem w stanie jeszcze dzis powiedzieć kiedy trzeba będzie jechac, moge dowiedzieć się jutro że zapraszaja pojutrze. Nie chcę czekac z transportem, bo gdy całkowicie zejdą leki przeciwbólowe (odstawione po 8 dniach we wtorek) to może powtórzyć się sytuacja z 10 kwietnia i weekendu majowego, czyli koń przestał stać na chorej nodze.
Czy mozecie dać mi namiary na transport w Wawie, najlepiej koniowozem z niskim trapem, w którym konie jeżdżą tyłem i dodatkowo do kogoś kto powiedzmy może się ze mną umówić na piątek, ale nie mieć pretensji jeśli okaże się jutro, że to jednak nie piątek?
z góry dziekuje
To ja poprosze o taki skrót czego może spodziewać się osoba po raz pierwszy wiąząca konia w przyczepie,a nie przyslowiowy worek kartofli. Powiedzmy, ze osoba ma duże doświadczenie na drodze, ale nie miala okazji jeszcze przewozić koni. Jak przeklada się transport konia na prowadzącego samochód. Będę wdzięczna, bo wielokrotnie bylam tą osobą siedzącą obok, ale nigdy za kólkiem- będę wdzięczna za podzielenie się swoimi wrażeniami z takich pierwszych podróży 🙂
Ja nie tak dawno zaczęłam wozić sama swojego konia, zrobiłam oczywiście kurs, który sporo dał ( mimo że nie woziło się koni ) zwłaszcza przy jeździe do tyłu 🙂 , staż za kółkiem ponad 10 lat,
ale najgorsze były dwie pierwsze podróże... tzn najgorsze dla mojej psychiki 😵
sama myśl że z tyłu stoją konie, były dla mnie paraliżujące.
Na szczęście kolejny raz był już bardziej na luzie i mogę powiedzieć tyle, że jeśli mamy rozsądek to nie jest to trudne, trzeba pamiętać o kilku ważnych sprawach:
1) hamujemy bardzo wolno, ja właściwie staram się dojeżdżać do skrzyżowania na tyle wolno, aby nie zatrzymywać się ( oczywiście nie zawsze jest to możliwe), to jest ważne, bo każde nawet normalne z pozoru hamowanie powoduje, że kopytne lecą na przód, nie mówiąc już o tym, że droga hamowania takiego zestawu pojazdów jest sporo dłuższa niż normalnie
2) bardzo łagodnie ruszamy
3) prędkość stosunkowo niska - niestety ludzie często nie wiedzą ( nie chcą wiedzieć? ) że wioząc konie, nie można hamować gwałtownie i zajeżdżają drogę 🤔wirek:, jadąc szybko mocne hamowanie gwarantowane
o szerszym wyjeżdżaniu zakrętów nie piszę bo to dotyczy każdej przyczepy, więc kurs na E do B tę kwestię załatwia 🙂
anja , reinko w sumie wszystko napisała 😉 Można jeszcze dodać że w wielu przypadkach nie należy się przejmować (bo widziałam juuż panikujących właścicieli) jak koń na początku grzebie, czy wierci się w przyczepie. Generalnie zaraz po ruszeniu, konie uspokajają się skupiają na zachowaniu równowagi.
jak przewozicie zrebaki?
Jak przygotowac zrebaka do pokonania dystansu 800 km?
moj dostal ochraniacze stajenne swojej malej na nogi, kocyk na plecy ( padalo i wialo, a tak malej derki nie mialam) z gumowym pasem. srodkowa przegroda otwarta. "wnieslismy go" tzn noga po nodze i wszedl😉
My wieźliśmy swego czasu małą Kawusię od hodowcy, około 350 km, jak ją wnieśli do przyczepy to się położyła i nie mogła wstać bo ją blokowała przednia belka, rozkręcaliśmy/wyjmowalismy przegrodę i belki, dopiero mała wstała i w końcu jechała dwukonną bukmanką, bez przgrody i belek, przywiązana z przodu. Była grzeczna i dojechała cała i zdrowa, jej hodowca wyraził opinię że źrebaki powinno się własnie wozić "pustą" przyczepą, żeby miały swobodę ustawiania się tak jak im wygodnie. Na ile to dobra zasada, nie wiem, ale przy Kawie się sprawdziło.
Jeśli chodzi o kurs dla przewoźników to nie ma tam nauki jazdy. To raczej wykład o normach i przepisach ile można jechać h z koniem, ile posroju, jakie papiery mieć z sobą. Do tego wykład o weterynarii mały, o podawaniu środków uspokajających itp. Jak za 150zł (tyle kiedyś kosztowało) to można posłuchać. Zależy pewnie jeszcze kto prowadzi wykład.
Ja źrebaki starsze (nauczone wiązania) woziłam jak dorosłe konie. Dla malucha z klaczą demontowałam przegrody, kobyła stała na środku zapięta na 2 uwiązy, a maluch luzem.
Jeśli chodzi o jazdę samą technicznie to każdy manewr powinien być łagodnie wykonany (wg instrukcji Tomek_J, ). Dobrze sobie wyobrazić sobie jak czujemy się jadąc autobusem stojąc w nim bez trzymania się 😉. Koń ma podobnie. Więc aby go nie stresować i pomóc mu polubić jazdę lepiej jechać wolno niż narażać się na hamowanie awaryjne.
Karolass, wracacie?? 🚫
Tomek napisał wiele cennych uwag.
z mojego doświadczenia najtrudniejsze dla koni są ronda. trzeba jechać bardzo wolno, dać koniom szanse przerzucenia ciężaru ciała przy każdym łuku bez wywrotki