Młode Konie

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
08 września 2024 12:40
I serio powiem wam, można jeźdźić CC i być za głupim w konie, żeby to CC wychodziło🙂
kotbury, o to to to to 👏👏👏
karolina_, O, to, to, właśnie. Zgadzam się.

Oczywiście, że wiele da się z ziemi - ale konie doskonale wiedzą kiedy następuje "ziemia', a kiedy "siodło". Zwłaszcza wypłochy. I te, które trzeba ciągle "prowadzić za kopytko".
Sankaritarina, tak, a problem się robi jeszcze większy jak ktoś zamiast takiemu koniowi dodawać pewności siebie sam z ziemi jest odważny a w siodle zaczyna się bać.
Skoro tak piszecie to w życiu nie widziałyście Witka w akcji, ani też nie robił z Wami konia.0246974398934E+34;
Ale też ja całe moje końskie życie trafiałam na konie , których nie trzeba było robić z Witkiem,aż wybrałam sobie klacz upatrzoną od źrebaka 🤣

Dokładnie jak napisała kotbury, najpierw sesja z ziemi, a jeśli dalej potrzeba to się z nim też jeździ i skacze.


Perlica, To chyba standard, że konia najpierw robi się "z ziemi" ?
Perlica, ja nie neguje benefitow pracy ze specjalistami od naturalu (ale nie od ganiania bez sensu na sznurku tylko naprawde skutecznymi ludzmi), ale tez nie uwazam ze to jest lek na wszystko zastepujacy konkretny trening z siodla i pewien warsztat jezdziecki. Jak sama piszesz, pracuje z konmi osob z czolowki, wiec tam takiego problemu nie ma.
karolina_, ale nikt tu tak nie pisał, że to zastępuje trening. Po prostu wiele rzeczy to ułatwia w treningu pod siodłem.
Perlica, Skoro tak piszesz, to znaczy, że nigdy nie pracowałaś w rekreacji i nie trenowałaś ludzi z końmi.

Ja nie neguję niczyjej pracy - nie znam rzeczonego pana Witka, na pewno świetny fachowiec, (jak będę miała okazję, to chętnie poznam, jak najbardziej).
Natomiast powtórzę się - jestem przekonana, że konie doskonale rozróżniają "siodło" i "pracę z ziemi". Można mieć świetnie ogarniętego konia "z ziemi", ale jakiś konkretny problem w siodle i jeśli się nie potrafi tego samodzielnie ogarnąć własnym dosiadem, problem nie zniknie. Jasne, że jak przyjedzie taki pan Witek, najpierw porozmawia "z ziemii", potem WSIĄDZIE on sam - to będzie dobry efekt. Tylko tego jeźdźca trzeba później uświadomić.
No tak jak powiedziała karolina_ - praca z ziemi nie zastąpi treningu z siodła & warsztatu jeździeckiego.
Sankaritarina, nie rozumiesz i się nie dogadamy, więc bez sensu dyskusja.
On nie wsiada.
Perlica, Ty też nie rozumiesz i nawet zrozumieć nie chcesz.

Sankaritarina, on nie wsiada. Wsiada właściel pod jego okiem.
I on nie jest naturalsem.
I jak on przepracuje konia z gleby z właścielem, i potem wsadza właściciela, to statystycznie większość problemów z siodła już się pod siodlem nie pojawia.
Na prawdę nie mówimy tu o ludziach nie umiejących jeźdizć konno.
Z pomocy Pana Witka korzysta Skrzyczyński i pan Witek trenuje też jego synów.
Na prawdę nie mówimy tu o ludziach nie umiejących jeźdizć konno.
Z pomocy Pana Witka korzysta Skrzyczyński i pan Witek trenuje też jego synów.


kotbury, no i wlasnie, o tym samym mowimy tylko sie nie mozemy zrozumiec. Z duzym skrocie:
1) kompetentny jezdziec i problem konia z mozgiem ----> praca z ziemi pod okiem "naturalsa" (cudzyslow jest celowy) - Wy o tym przypadku piszecie
2) jezdziec, ktory nie jest do konca kompetentny i nie do konca umie zamknac konia na pomocach ----> szkolenie jezdzca
3) kon mlody albo do korekty, ktory nie akceptuje pomocy ---> trening z siodla + praca z ziemi, co lepiej dziala i w jakich proporcjach to juz trzeba sobie wyczuc

Chcoby Pan Witek na rzesach stanal, to sam w przypadkach 2 i 3 nic nie zrobi dlugofalowo jak nie jest to podparte praca z siodla. W przypadku 1 praca z siodla utrwala to co osiagnieto na ziemi i ten problem w ogole nie istnieje.
Nevermind   Tertium non datur
10 września 2024 17:37
Sankaritarina, Ja nie neguję niczyjej pracy - nie znam rzeczonego pana Witka, na pewno świetny fachowiec, (jak będę miała okazję, to chętnie poznam, jak najbardziej).
Natomiast powtórzę się - jestem przekonana, że konie doskonale rozróżniają "siodło" i "pracę z ziemi". Można mieć świetnie ogarniętego konia "z ziemi", ale jakiś konkretny problem w siodle i jeśli się nie potrafi tego samodzielnie ogarnąć własnym dosiadem, problem nie zniknie.
O to to, coś co mnie zawsze wkurza w poradach na poprawę jazdy ,,przepracuj to z ziemi”. Jasne, inaczej wsiada się na konia, co ma nas gdzieś już z ziemi, a inaczej na takiego co stoi na baczność. Z resztą z tego co same piszecie, pan Witek pracuje także z jeźdźcem na siodle - a nie: pracuje z ziemi i oddaje konia, bo magicznie naprawiony 😉

Swoją drogą chciałabym gościa poznać, ciekawa jestem jego metod, skoro taki czarodziej jak mówicie 😀
Macie jakieś sprawdzone ćwiczenie na mocno wpadającego czterolatka ciałem do środka? Jeżdżę dużo po kole, próbuje prostować, z uporem maniaka wewnętrzna łydka do zewnętrznej wodzy i ogólnie jak już się skupi, to się stara nie przekrzywić jak motor, ale może jest coś konkretnego, czym mogłabym sobie i jemu pomóc? Obojętne czy pod siodłem czy na lonzy, bo zawsze przed wsiadaniem go lonzuje, więc już wtedy mogę coś pokombinować.
flygirl, na początek upewnij się, że nie jedziesz ponad tempo, bo to utrudnia. Jeśli nie, to wprowadź ustępowanie od łydki, takie 1-2 kroki, czyli jedziesz po kole tak 17-18m (zakładając że masz czworobok 20m szeroki) i powiększajasz koło spychając konia na ścianę. One się lepią do ściany, więc szybko to łapią. Potem to samo na prostej, wjeżdżasz w drugi ślad i spychasz na pierwszy. Na drugiej ścianie zostań na drugim śladzie, żeby nie prowokować z kolei walenia się na zewnętrzne pomoce. Stopniowo spychasz coraz dłuższe odcinki, aż dojedziesz do wyraźnego ustępowania od łydki.

Ja bym to robiła najpierw w stepie jeśli koń chętnie i rytmicznie stepuje na kontakcie. Jeśli nie, bo niektóre młode tracą rytm, to w kłusie ale nie za szybkim, taki nie za mocny roboczy kłus.
Ponad tempo na pewno nie jadę, według skoczkowych standardów jadę za wolno.😂 Spróbuje mu wprowadzić te ustępowania, nie wpadłam na to, bo ja raczej ustępowania robię dopiero, jak mam konia prostego i stabilnie idącego w przód, ale może faktycznie mu to pomoże.
flygirl, nie staraj się na początku skupiać na tym, czy jest w ustępowaniu prosty, tylko na reakcji na wewnętrzna łydkę. Resztę sobie potem doszlifujesz 🙂 przeplatanie tych małych ustepowan z jazdą po trzecim (a jak się da to drugim) śladzie też pomoże z wyprostowaniem.
flygirl, jak w galopie to pomaga też jazda kontrgalopem
mindgame, tak, zwłaszcza na łukach i przy tym trzymanie poprawnej sylwetki łopatka do przodu, ale nie każdy 4 latek już teraz zrobi nawet 20m łuk w kontrgalopie, to może materiał na sezon halowy. Ale proste kontrgalopy z odjazdem wężykiem od ściany czy po prostej po przekątnej mogą też się przydać.
mindgame w każdym chodzie w prawą stronę. Kontrgalop będzie wyzwaniem, bo on lotne umie, a ja do tego nie cierpię robić kontrgalopów i unikam jak ognia.😅 No ale popróbuję sobie też, może akurat. Przy okazji mu głowę czymś zajmę, bo to ten typ, który musi mieć mózg zajęty, bo inaczej widzi duchy i wybucha, więc samo rzeźbienie po kole to też nie jest dla niego. Jak czuję, że się stara i jesteśmy na granicy, że mogło by być lepiej, ale może się rozsypać, to odpuszczam, a tak to będę miała jakieś inne opcje. Dobrze, że zapytałam, bo ja do tej pory wprowadzałam elementy jakiekolwiek, jak miałam ujechanego konia w przód, na tym się czuję, jakby był zajeżdżony miesiąc temu, ale to też wypadkowa genów, charakteru plus to, że nie miał łatwego startu odpowiedniego do wieku. Także chodzi niby pod siodłem już stosunkowo długo, a zielony jest nadal fest.
flygirl, jakby w kontrgalopie się przewalał na przód albo zmieniał na pałę to ja bym najpierw zainstalowała takie male ustępowanie też w galopie (na zewnątrz do ściany, nie w tą stronę co ciąg się jedzie). Bo jak bardzo się kładzie i nie masz reakcji na łydkę żadnej to nie zrobisz dobrego kontrgalopu, tym bardziej na koniu nauczonym, że zmiana kierunku to zmiana nogi.

Pilnuj też czy nie zadzierasz lewej ręki do góry. Ja lubię zadzierać prawą i moje konie jak się nie pilnuje kładą się w lewo... Jak koń nie chcę za bardzo wejść na zewnętrzna wodzę to ja bym trzymała tą rękę dość nisko i myślała o tym żeby mieć łokieć luźny.
flygirl ustąpienia bezwzględnie i jazda po kwadracie
Macie jakieś sprawdzone ćwiczenie na mocno wpadającego czterolatka ciałem do środka? Jeżdżę dużo po kole, próbuje prostować, z uporem maniaka wewnętrzna łydka do zewnętrznej wodzy i ogólnie jak już się skupi, to się stara nie przekrzywić jak motor, ale może jest coś konkretnego, czym mogłabym sobie i jemu pomóc? Obojętne czy pod siodłem czy na lonzy, bo zawsze przed wsiadaniem go lonzuje, więc już wtedy mogę coś pokombinować.
flygirl, jak wpada łopatką to często brak siły (i elastyczności) przeciwnej zadniej- czyli prowadzącej w galopie. Koń nie chce jej obciążać mocniej/dłużej i się "szybciej" chce oprzeć na wewnętrznym przodzie.
Wtedy zadania dla jeźdźca: siedzieć na zewnętrznym zadku bardziej. Nogę swoją zewnętrzną ciągnąć w wyobrażeniu "piętę do zadniego zewnetrznego kopyta".
Paradoksalnie użyć więcej pomocy zewnętrznych (oparcie nogi= silniejsza, stabilna łydka), bat do zewnętrznej (ujeżdzeniowy, legitenie długi- odpowiedni rozmiarem do wzrostu jeźdźca), niż pchać wew. łydką do zewnętrznej wodzy, bo właśnie młody koń to może reagować napieraniem na tą łydkę i większym kładzeniem się.
Dla konia:
jedziesz po ścianie stępem i uczysz łoaptki do wewnątrz - 2-3 kroczki (więcej w przeciwną stronę, w którą wpada). Żeby zaangażowac tą, która potem jest prowadząca w galopie zadnią a nauczyć odciążać wew. przednią.
W galopie nie prowokować sytuacji, że się zmeczy i będzie wpadał. Czyli nie jechać kilu volt/kół po sobie (na kole w kółko), tylko wolta (albo pół, albo narożnik) i wyprostowanie.

Dla konia z ziemi;
Bezwzględnie wymusić odchodzenie kłodą od nacisku ręki, końcówki bata (odwrócony bat). To się przekłada u młodych na rozumienie działania łydki przesuwającej potem.
Paradoksalnie użyć więcej pomocy zewnętrznych (oparcie nogi= silniejsza, stabilna łydka), bat do zewnętrznej (ujeżdzeniowy, legitenie długi- odpowiedni rozmiarem do wzrostu jeźdźca), niż pchać wew. łydką do zewnętrznej wodzy, bo właśnie młody koń to może reagować napieraniem na tą łydkę i większym kładzeniem się.

A to prawda, staram się sama siebie pilnować z tym, bo niestety prawa to moja gorsza strona i mi ciężko w nią skontrować konia, jeśli to jest tez jego gorsza. I tak się kładziemy razem.😅 Wprowadzę mu stopniowo każdą z waszych propozycji, mamy co robić.😀
flygirl, to jak Ty się kładziesz z nim, to myśl o tym, żeby skręcać tylko cofaniem prawego ramienia - wtedy łatwiej będzie Ci zostać na zewnętrznej stronie grzbietu bez wpadania do środka ciężarem ciała. Jak zaczniesz na 4 latku mocno wzmacniać tak typowo zewnętrzne pomoce to może Ci zacząć zmieniać na kontrgalop. Później już dobrym ćwiczeniem na nie wlewanie się do środka są zmiany zgięcia z łopatki do renwersu i spowrotem, ale to później, trzeba zainstalować że zmianą zgięcia nie jest zmiana nogi najpierw.
flygirl, napisałabym to samo co kotbury, , glównie o tych zewnętrznych pomocach bo to moja bolączka z moim koniem na jedną stronę, ale właśnie u mojej to super zadziałało.
. Później już dobrym ćwiczeniem na nie wlewanie się do środka są zmiany zgięcia z łopatki do renwersu i spowrotem,
karolina_, o to jest game changer. Dla każdego (prawie) konia. Bo to jest uczenie "zmiany kierunku" ale ta sama gira pozostaje obciążona pracą. Czyli można "pracować bardziej", bez budowania usztywnień w reszcie ciała.
Nevermind   Tertium non datur
12 września 2024 16:28
flygirl, dużo fajnych propozycji już padło, ja dodam tylko jeszcze, że dla nas ogromną robotę robią ćwiczenia w stępie. Właśnie nawet koła, ósemki, zakręty. Dla konia jest łatwiej, więc i nam się łatwiej pracuje, a potem i koń się w kłusie ogarnia, i mamy więcej sprawnych narzędzi.
Cześć 👋
Przychodzę w poszukiwaniu pomysłów, inspiracji... Mam gagatka (3l ogier) do zalejedżenia, który ucieka od swojego pierda. Mówiąc ucieka mam na myśli zaczyna robić rodeo. W obejściu jest okej, trochę zajęła nam akceptacja czapraka/ pasa, siodła. Przy siodłaniu jest grzeczny, wędzidło zaakceptował bez problemu. Zabawa się zaczyna za każdym razem jak trzeba zacząć się ruszyć do przodu, wtedy koń się cały usztywnia, łeb do góry, uszy do tyłu i idzie 3 kroki w tempie żółwia nasłuchując co się tam dzieje na jego plecach ( charakterystyczne skrzypienie skórzanego sprzętu podczas ruchu) a potem dzida. Odpalał się przez pierwszy miesiąc z klasycznym brykaniem dzikiego mustanga co to chce się pozbyć drapieżnika, który wisi mu na plecach, czyli łeb między nogi i wyskakiwanie z czterech naraz w kosmos. W międzyczasie zrobi jedną foule normalnego bryknięcia i heja dalej. Co ciekawe doszliśmy do momentu, kiedy koń biega na luźnych wypinaczach trójkątnych i załapał, że fajnie jest kłusować z głową niżej niż żyrafa i bouncować w tym kłusie z chillerą. Ale. To jest ruletka, jakby ten koń miał amnezje i na ten moment po ok 3 miesiącach takiego lonżingu/ pracy w ręku albo ma dzień oqurwieńca, albo będzie memlał wędzidło i biegał sobie elastycznie po kole. Ja jestem mięsem armatnim i wisiałam na nim 3x, siedziałam 2x i zawsze decydujemy się na to, kiedy tego dnia jest zrelaksowany, stoi turbo grzecznie przy wsiadaniu, robimy 3 kroczki i załącza się czerwona lampka - łeb do góry, białe oczy, sztywność i gotowość do odpalenia. Ostatnim razem już się odpalił, wysiedziałam, ale właściciel stajni nie jest najlepszą opcją do pomocy przy tym koniu i nie potrafi z ziemi opanować takiego konia. Dostaje teraz jakiś syrop na uspokojenie przed pracą, ale to jest coś na bazie naturalnych składników, więc dla mnie to jak picie melisy dla człowieka po tym jak mu ciśnienie skoczy. Czy macie jakieś rady jak sobie z takim typem poradzić zważywszy, że właściciel to hodowca i chce sam pracować z końmi, nie jest to laik no ale refleksu i siły mu trochę brakuję, moja cierpliwość do tego też się powoli kończy i jeżeli czegoś nie wymyślę to powiem wprost, żeby go wysłał gdzieś do zajazdki, najlepiej faceta ogarniętego, który samą swoją waga będzie znaczył coś dla tego konia. Zajmuję się zajazdką już szmat czasu i jestem team czas, spokój, zaufanie jeśli widzę, że koń się nie odnajduje w nowej sytuacji czy brak mu po prostu ufności do nowych rzeczy. Ale tego pojąć nie mogę. Normalne brykanie wysiaduje, sprawia mi to fun tak jak skoki, ale ten typ jest nieobliczalny i już sama nie wiem co zrobić. Kiedy wydaje mi się, że już jesteśmy na dobrej drodze do wsiadania to spadnie liść czy pęknie gałąź gdzieś obok podczas lonżowania i koń przepadł...
Mika99, a jak jego zdjęcia pleców i ruchomość kręgosłupa? I wrzody? Może się odpala jak zaboli? Drugie pytanie, co ten koń robi poza zajazdka? Myślę że warto pokombinować z mniejszą ilością żarcia a większą swobodnego ruchu - padok na te 6-8h dziennie, karuzela.

Jeśli to nie ból ani chęć wybiegania się, to spróbuj go skutecznie z ziemi odczulic na ruch na gorze (i związany z tym dźwięk)i na rzeczy, które się pojawiają w jednym oku i zaraz w drugim - potrzebujesz jakaś torbę na baciku np.

No i trzecia kwestia, jak on już idzie dzikim rodeo to jest pozamiatane, osoba z ziemi musi umieć go zgiąć w szyi i skierować na zwrot na przodzie (koń jak nie ma zadu za śladem przodu to nie ma zbytnio ani jak bryknac ani się wspiąć), inaczej się nie nadaje do pomocy przy zajazdce.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się