Zero waste - jak żyć bez śmieci

W ocenianiu dobrostanu zwierząt należy wyzbyć się bambinizmu i nie przenosić swoich emocji i wyidealizowanej infantylnej wizji przyrody na zwierzęta. Na studiach mieliśmy kury na bateriach. Kury nie znały innego życia. Miały puszczaną muzykę klasyczną. Nie odnotowano żadnych upadków. Czyli że dobrostan był. Nie miały powyrywanych piór, nie dziobały się, etc. Oczywiście warunków tych kur nie można porównywać z chowem wielkotowarowym nastawionym na produkcję.
Ja jednak nawet od takich kur, szczęśliwych w klatkach, nie chciałabym jeść jajek. Od lat kupuję jaja od kolegi, który ma swój drób, dobrze je karmi, wypuszcza na dużym terenie, gdzie mogą skubnąć trawkę czy robaka. O składzie już kiedyś pisałam - nie ma istotnych różnic. Ale różnicę w twardości skorupki czy żółtka już dostrzegam. Jajka ze wsi nigdy mi nie pękają w trakcie gotowania, a żółtko nigdy mi się nie rozlewa w trakcie wybijania.
espana, istotnie różnice są w zależności od rasy kury i sposobu jej karmienia, utrzymania.
Jest w tym temacie wiele prac naukowych,popartych badaniami, choćby samego Trziszki.
Co to są kury na bateriach?
Nawet miałam jakieś materiały odnośnie stresowości kur, bo miałam z tego kolokwium.
Stres ma wpływ.
Perlica pisałam o istotnych różnicach w składzie. Nie ma. Wszystkie jajka mają podobną wartość pokarmową. Nie piszę tu o walorach smakowych, bo jak ktoś daje mączkę rybną albo kura dziobie plamy po oleju silnikowym to jajko może wonieć.
Kury na bateriach to kury utrzymywane w klatkach piętrowych. Czyli tak jak u nas odbywa się produkcja jaj. Te kury, o których pisałam, nie miały stresu. Też studiowałam na Akademii Rolniczej i miałam chów i hodowlę drobiu. "Nasze" kury (czyli te uczelniane na bateriach), pokazywane były w ramach ciekawostki, bo nigdzie nie zdarza się, żeby było 0% upadków. A tu było.
W ocenianiu dobrostanu zwierząt należy wyzbyć się bambinizmu i nie przenosić swoich emocji i wyidealizowanej infantylnej wizji przyrody na zwierzęta. Na studiach mieliśmy kury na bateriach. Kury nie znały innego życia. Miały puszczaną muzykę klasyczną. Nie odnotowano żadnych upadków. Czyli że dobrostan był. Nie miały powyrywanych piór, nie dziobały się, etc. Oczywiście warunków tych kur nie można porównywać z chowem wielkotowarowym nastawionym na produkcję.
Ja jednak nawet od takich kur, szczęśliwych w klatkach, nie chciałabym jeść jajek. Od lat kupuję jaja od kolegi, który ma swój drób, dobrze je karmi, wypuszcza na dużym terenie, gdzie mogą skubnąć trawkę czy robaka. O składzie już kiedyś pisałam - nie ma istotnych różnic. Ale różnicę w twardości skorupki czy żółtka już dostrzegam. Jajka ze wsi nigdy mi nie pękają w trakcie gotowania, a żółtko nigdy mi się nie rozlewa w trakcie wybijania.


Skoro uważasz, że nieakceptowanie kur w klatkach to bambinizm, z radością przyjmuję na klatę (nie klatkę), że jestem bambinistką o wyidealizowanej infantylnej wizji przyrody.  W dodatku na razie nie planuję wyzbyć się bambinizmu,

Pies, który od urodzenia będzie trzymany na łańcuchu i któremu ktoś będzie mu śpiewał arie operowe, też będzie miał zapewniony dobrostan, bo nie pozna innego życia, a arie skojarzy z wyciem do księżyca. I koń od zawsze trzymany w ciasnym boksie – tak samo.  Koniowi chyba country najlepiej by było puszczać? A może disco polo? 
espana, to ciekawe, bo ja na tej samej uczelni uczyłam się czego innego, i spożywana pasza ma wpływ na wartości odżywcze w jaju, oczywiście nie są to drastyczne różnice, ale są, tylko że jak Technologi Żywności, a nie Zootechnice  😀


Pierwszy lepszy artykuł ,który to potwierdza:
[[a]]http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C460284%2Csggw-sklad-jaj-zalezy-od-sposobu-karmienia-a-nie-od-rodzaju-chowu.html[[a]]

edit: tu już praca naukowa mojego promotora:
file:///C:/Users/jdl1715/Downloads/075_084_Kazimierska.pdf



Stres ma wpływ na mięso, ale wiadomo że to ma największe znaczenie przy uboju np krów.
Jeśli chodzi o jaja to pasza ma wpływ, a warunki utrzymania nie mają wpływu na samo jajko, ale na dobrostan kury już na pewno tak.
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 lutego 2020 13:27
oczywiście, że jajka od wsiowej kurki, która grzała się na słoneczku i wyjadała robaczki z trawy będą inaczej smakować niż jajko od kury z klatki. Tak samo, jak inaczej będzie smakować mięso świnki, która chodziła po łące i lesie, wyjadała korzonki, trenowała mięśnie na nierównościach i została zabita 'z zaskoczenia' niż tej, która tylko leżała i tyła a do tego zginęła w wysokim stresie. Ba, inaczej wygląda, pachnie, inną konsystencję ma tłuszcz takich zwierząt, mięśnie mają delikatniejszą strukturę.  Nie bez powodu najdroższa wołowina, ta najsmaczniejsza, pochodzi od krów pasących się na trawie w rytm Shopina i masowane codziennie witkami 😉 to nie tylko fanaberia, to mięso jest smaczniejsze a krowa miała fajne życie przed śmiercią.
Jadałam szynki i kiełbasy z takiej świnki sąsiada, co to dojadała ziółka i spacerowała po podwórku, nie ma porównania 😉

Jest kilka fajnych odcinków na Netflixie (już chyba kiedyś o tym pisałam) pokazujący świadome hodowle krów i świń, omawiane są tak ich warunki życia jak i różnice w jakości późniejszego produktu.

I jeśli kupując jajka (czy mięso) nie myślę jedynie o tym, jak mi to będzie smakować i co sobie tym dostarczę ale jak żyło to zwierzę, dzięki któremu mam jedzenie jestem idealistką... to chyba to nie jest takie straszne 😉
Nie jestem wege i nigdy nie będę, ba, jest trochę opracowań naukowych mówiących, że przerzucenie całej populacji ludzkiej na wege miałoby raczej dramatyczne skutki (ekologiczne), można natomiast wiele rzeczy robić lepiej. Nie tylko z myślą o nas ale z myślą o zwierzakach. Bo krowa nie musi nigdy nie zobaczyć światła dziennego, kura nie musi spędzić całego życia z innymi kurami na głowie a ryba nie musi się dusić w siatce zanim wyląduje na mojej patelni. I chciałabym dożyć czasów, w których to nie będzie odkrycie ameryki i nie trzeba będzie stawać na głowie, by takie produkty zdobyć 😉 równowaga jest kluczowa, przesada w żadną stronę jeszcze nikomu dobrze nie zrobiła
trusia nie do końca mnie zrozumiałaś. Zwierzęta nie mają uczuć abstrakcyjnych, czyli nie tęsknią za tym czego nie znają (np wspomniane kury, które całe życie żyły w klatce). A dobrostan okazują m.in. tym, że się niosą, są zdrowe, nie dziobią się, nie wyrywają piór i nie upadają. Co nie zmienia faktu, że ja jestem przeciwna trzymaniu w klatce jakiegokolwiek zwierzęcia. I jajka kupuję tylko wsiowe, od kur, których warunki chowu znam i widziałam na własne oczy.
Perlica akurat w tym artykule nie ma wykazanych różnic, że np kura karmiona soją składa jajka o 15% zawartości białka, a kura karmiona kukurydzą - o 13%. Oczywiście odrzucam skrajności i biorę pod uwagę podobne pasze stosowane w różnych systemach chowu (oparte głównie na zbożach), a nie żeby udowodnić te różnice to walnijmy mączki rybne kurom w klatkach, a siemię lniane i czarnuszkę kurom ekologicznym - wtedy wiadomo, że pierwsze jajo będzie śmierdzieć i będzie wodniste, a drugie będzie miało wysoki poziom kwasów omega-3 i obniżony poziom cholesterolu.
Co do stresu to największy wpływ na jakość mięsa ma u trzody chlewnej. U świń mięsność jest pozytywnie skorelowana ze stresowością, czyli im wyżej mięsna rasa tym bardziej się stresuje. Do tego stopnia, że tych najbardziej mięsnych świń się nie bije a używa się ich jedynie do poprawy mięsności u innych świń. Sam transport takiej wysoko mięsnej świni może ją tak zestresować, że mięso robi się blade, wodniste, kwaśne i właściwie niejadalne.
dea   primum non nocere
14 lutego 2020 14:27
Moje dziecko od 5,5 roku je tylko jajka od gospodarzy i pije mleko od krowy, przegotowane w domu. Ja również. Żadna z nas nie padła na dziwną zarazę, nie miałyśmy salmonelli, listeriozy ani zatrucia jadem kiełbasianym. Oczywiście, to, że nadal żyjemy, to tylko cud 😉 ale zamierzam, mimo mojej głupoty i nieodpowiedzialności, kontynuować to bambinistyczne postępowanie. Poza etyką, podobna mi się w tym podejściu aspekt zero waste właśnie.

Trochę inny temat w temacie. Szukam jakiegoś źródła wapnia dodatkowego. Jakoś czas kupowałam fortyfikowany napój migdałowy z alpro, ale skład mu się popsuł... I tak myślę, czy nie sensowniej byłoby kupić to, czego dodają jako źródło wapnia (to chyba jakieś algi) i sobie sypać do różnych produktów? Odpadłaby produkcja śmieci z tetrapaków po gotowcach z dodanym wapniem, kupuję tylko to czego potrzebuję i w jednym opakowaniu tej wartości więcej... Ktoś próbował?
espana, Ty czytałaś tą pracę naukową? Cytuję:
"Przeprowadzona analiza porównawcza jaj wykazała zróżnicowaną zawartość luteiny w poszczególnych grupach badawczych. Oznaczone w pracy zakresy tego parametru wahały się w przedziale od 1,17 do 3,84 mg/100 g żółtka (tab. 1). Największą zawartość luteiny oznaczono w jajach pochodzących od kur z chowu wolno wybiegowego (TWW). W jajach tych (,,wiejskich’’) poziom luteiny był średnio ponad 50 % wyższy niż w surowcu z własnego stada doświadczalnego (kury rasy Zielononóżka kuropatwiana). "
To nie artykuł to praca naukowa.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
14 lutego 2020 15:06
Dea, zwykłego wapnia można dodać, imho wygodniej po prostu suplementowac normalnie.
Perlica nie czytałam, bo dałaś link do swojego dysku  🤣
Ja nie neguję tego, że żywienie ma wpływ na skład jaj - więcej: doskonale to rozumiem. Ja tylko zaznaczam, że nie ma istotnych różnic między składem jajka z 3 a jajka z 0. W domyśle - pasze używane do skarmiania kur w różnych systemach utrzymania jest podobna  😀 Mam nadzieję, że teraz się jasno wyraziłam.
espana, nie da się tego inaczej zlinkować , trzeba to pobrać przeglądarką niestety.
Jeśli 50% różnicy to nie jest dla Ciebie istotna różnica....
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 lutego 2020 15:58
Perlica, z lokalnego dysku C nikt nie pobierze ;D (podałaś do folderu 'Downloads' na swoim komputerze)
wrzuć na jakiś drive do pobrania bo ja chętnie przeczytam w wolnej chwili
smartini, wiem, że z mojego dysku nikt nie pobierze  😉
Ale nie wiem, gdzie można to wrzucić, nie mam żadnego dysku ogólnodostępnego.
Każdy może to wyszukać w google:
MAŁGORZATA KAŹMIERSKA, BARTOSZ KOSMALSKI, BOGDAN JAROSZ,
MAGDALENA LIGOR, TADEUSZ TRZISZKA
WPŁYW ZRÓŻNICOWANEGO SYSTEMU CHOWU KUR
NA ZAWARTOŚĆ LUTEINY W JAJACH

http://agro.icm.edu.pl/agro/element/bwmeta1.element.agro-139a664f-29fb-414d-aa84-d504a3a2a3f5/c/075_084_Kazimierska.pdf

A czy kupujecie czasem soję? Miałam ostatnio problem z dostaniem, a chciałam wrócić do sobie robienia czasem tofu. Najlepiej, żeby było: stacjonarnie, lepiej nie zza oceanu, jak sądzę, czy bio to nie wiem, zależy, jak to się na kosztach odbija.
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 lutego 2020 17:48
Perlica, jeśli masz konto google (gmail np) to masz też 15gb na drive.google 🙂 a jak nie masz to warto, 15gb jest darmowe 😉 a stamtąd możesz już wysyłać linki do pobrania, pdfa to nawet przejrzeć można
Perlica praca dotyczy luteiny, hormonu. Nie jest to wartość odżywcza (mam na myśli białka, węglowodany, witaminy, makro i mikroelementy).
espana, bo to była pierwsza praca, która mi wyskoczyła. Miałam osobny przedmiot o jajkach z Trziszką na zajęciach i nawet już wtedy były eksperymenty z jajkami.
Chcesz to sobie poszukasz, nie musisz mi wierzyć, możesz sobie jeść klatkowe, mi nic do tego.

smartini, dzięki, fajna opcja, ale z kompa, który mam to ja prawię nic nie mogę, bo to służbowy, a że pracuję 16h na dobę to tylke tego kompa używam, pewnie na tablecie bym mogła tego używać, bo konto jakieś mam na gmail, ale nie używam, jakoś się nie przekonałam nigdy i męczę wp stare.
Perlica ale ja Ci wierzę, tylko nie do końca się rozumiemy. I klatkowych jajek nie jem. Od wielu lat kupuję wsiowe.
busch   Mad god's blessing.
14 lutego 2020 23:34
oczywiście, że jajka od wsiowej kurki, która grzała się na słoneczku i wyjadała robaczki z trawy będą inaczej smakować niż jajko od kury z klatki. Tak samo, jak inaczej będzie smakować mięso świnki, która chodziła po łące i lesie, wyjadała korzonki, trenowała mięśnie na nierównościach i została zabita 'z zaskoczenia' niż tej, która tylko leżała i tyła a do tego zginęła w wysokim stresie. Ba, inaczej wygląda, pachnie, inną konsystencję ma tłuszcz takich zwierząt, mięśnie mają delikatniejszą strukturę.  Nie bez powodu najdroższa wołowina, ta najsmaczniejsza, pochodzi od krów pasących się na trawie w rytm Shopina i masowane codziennie witkami 😉 to nie tylko fanaberia, to mięso jest smaczniejsze a krowa miała fajne życie przed śmiercią.
Jadałam szynki i kiełbasy z takiej świnki sąsiada, co to dojadała ziółka i spacerowała po podwórku, nie ma porównania 😉

Jest kilka fajnych odcinków na Netflixie (już chyba kiedyś o tym pisałam) pokazujący świadome hodowle krów i świń, omawiane są tak ich warunki życia jak i różnice w jakości późniejszego produktu.

I jeśli kupując jajka (czy mięso) nie myślę jedynie o tym, jak mi to będzie smakować i co sobie tym dostarczę ale jak żyło to zwierzę, dzięki któremu mam jedzenie jestem idealistką... to chyba to nie jest takie straszne 😉
Nie jestem wege i nigdy nie będę, ba, jest trochę opracowań naukowych mówiących, że przerzucenie całej populacji ludzkiej na wege miałoby raczej dramatyczne skutki (ekologiczne), można natomiast wiele rzeczy robić lepiej. Nie tylko z myślą o nas ale z myślą o zwierzakach. Bo krowa nie musi nigdy nie zobaczyć światła dziennego, kura nie musi spędzić całego życia z innymi kurami na głowie a ryba nie musi się dusić w siatce zanim wyląduje na mojej patelni. I chciałabym dożyć czasów, w których to nie będzie odkrycie ameryki i nie trzeba będzie stawać na głowie, by takie produkty zdobyć 😉 równowaga jest kluczowa, przesada w żadną stronę jeszcze nikomu dobrze nie zrobiła


Jaką pracę naukową masz na myśli i co to za dramatyczne skutki? Pierwsze słyszę coś takiego.

Za to mam poważne wątpliwości co do sentymentu "da się inaczej". Może dla smartini wraz z rodziną tak ale na dużą skalę? Braknie nam miejsca i zasobów. Plus pokusa zarobienia trochę więcej kosztem zwierząt.... Hmm. Znów dla smartini - znajdziesz pewnie takie etyczne miejsce, ale mało realne to jest na dużą skalę.
espana, Spoko  😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 lutego 2020 10:36
busch, czytałam kilka takich opracowań ale Ci ich nie odszukam bo nie kolekcjonuję 🙂 ale - gwałtowne wymarcie wielu gatunków (bo nikt krowek dla funu jak koni trzymac nie bedzie) ekspansja pół uprawnych kosztem innych obszarów zielonych, wzrost wykorzystania pestycydow itp. Gwałtowna rezygnacja z hodowli zwierząt nie byłaby taka cudowna jak mogłoby się wydawać.
A co do tej dużej skali - to już sobie pomarzyć nie wolno? :P na pewno zmiana w kierunku zrównoważonej hodowli i rzadszego jedzenia lepszej jakosci produktów pochodzenia zwierzęcego jest bardziej realna na dużą skalę niż całkowita rezygnacja z tych produktów.
busch   Mad god's blessing.
15 lutego 2020 12:13
smartini, ekspansja pól uprawnych nie nastąpi, wręcz przeciwnie. 1/3 pól zasianych zbożami jest dla wykarmienia zwierząt hodowlanych. Te pola mogłyby być oddane naturze w hipotetycznym świecie gdzie wszyscy z dnia na dzień przeszli na weganizm. Tak naprawdę sprawa jest prosta, zwierzę nie żyje po to, by przekształcić się w pysznego kotleta, ma też inne procesy życiowe które jedzenie wspomaga. Tak więc z punktu widzenia produkcji pożywienia dla ludzi hodowla zwierząt jest dramatycznie nieefektywna, zdecydowana większość kalorii podanych zwierzęciu "idzie w gwizdek", więc wiadomo że podanie tych samych kalorii bezpośrednio człowiekowi (no może niekoniecznie pszenżyta ale wiadomo o co chodzi :lol🙂 da znacznie mniej zapotrzebowania na pora uprawne. Pojawiają się dane typu - dwa stadiony piłkarskie wykarmią jedną osobę która jest miłośnikiem mięsa i 14 wegan. Nie wiem ile jest prawdy akurat w tych konkretnych liczbach ale wiemy że "przebitka" jest ogromna.

Co gorsza, zmiana w kierunku zrównoważonej hodowli może pogorszyć sprawę, ponieważ nie mamy miejsca, żeby te wszystkie zwierzęta np. wypasać. Jak dla mnie w krótkim horyzoncie czasowym jedynym dobrym rozwiązaniem jest promować wegetariańskie i wegańskie opcje. Myślę że ludzie się za bardzo skupiają na opcjach zerojedynkowych i jeśli nie wyobrażają sobie siebie weganem, to nie robią nic. To błąd! Każdy z nas może coś zrobić w dobrym kierunku. Może ograniczyć mięso. A może mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego. Może to być podmiana tylko jednego posiłku w tygodniu, a może wszystkich poza jednym? Garstka pustelników nie ma zauważalnego wpływu na świat ale duża grupa ograniczająca swoje spożycie już ten wpływ będzie mieć bardzo duży.

Długofalowo myślę że jedyne sensowne wyjście z tej sytuacji to rozwinąć mięso z probówki i sprzedawać je zamiast zwykłego. Trudno powiedzieć kiedy to nastąpi, technologia jest nowa i na razie droga. Ale bardzo jej jako gatunek potrzebujemy.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
15 lutego 2020 12:32
oczywiście, że przebitka jest ogromna. Zaledwie kilka procent światowej produkcji soi jest konsumowane przez ludzi. Resztę zjadają zwierzaki, żeby zostać mięsem. Cosik mało prawdopodobne mi się wydaje, że globalny weganizm doprowadziłby nas na skraj zagłady, bo no jest to całkiem nieporównywalne.
A wyginięcie krów? Może to trochę brutalne, ale w porównaniu z bioróżnorodnością jaką niszczą wspomniane uprawy np. soi, to pikuś 🙁

btw. też bardzo promuję dietę fleksi. I zastępowanie choć paru posiłków roślinnymi. To jest osiągalne i coraz więcej ludzi tak robi.
busch, nie jestem w stanie dyskutować na artykuły naukowe, bo nie śledzę aż tak tematu i nie mam zbiorów na dysku, ale  czytałam kilka takich, gdzie jednak stawiano pod dużym znakiem zapytania jakie skutki dla środowiska miałby wegetarianizm wszystkich ludzi.
Mniej więcej były takie argumenty przytaczane:
- dostarczenie niezbędnych kalorii i składników odżywczych - pożywienia roślinnego trzeba dostarczyć ilościowo więcej niż w przypadku gdy w diecie są produkty odzwierzęce
- soję, która jest łatwa w uprawie, odrzucane ze względu na liczne modyfikacje genetyczne - na zasadzie, że jak ma być zdrowo i eko i powrót do natury, to soję należałoby wyeliminować
- inne rośliny potrzebuję jednak pól, a przede wszystkim sporo wody - i to było postawione jako główny problem
Przesłania tego, co czytałam było takie, że to jednak mogło by równie mocno obciążać planetę, chociaż tym razem w innym aspekcie.

Za dużo nas, po prostu jest nas za dużo. Za dużo jemy, za dużo oddychamy, za bardzo się rozwinęliśmy (elektryfikacja, transport). I jakby do tego nie podejść to przeciążamy planetę naszą obecnością.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
15 lutego 2020 16:39
- soję, która jest łatwa w uprawie, odrzucane ze względu na liczne modyfikacje genetyczne - na zasadzie, że jak ma być zdrowo i eko i powrót do natury, to soję należałoby wyeliminować

tu nie chodzi o to, żeby było eko i naturalnie, tylko, żeby ślad węglowy był mniejszy. Rolnictwo ekologiczne jest mniej wydajne niż rolnictwo nie-eko.
Tutaj można sobie poczytać
klik
Moim zdaniem, to podstawowy błąd - idąc w wege wcale nie trzeba być bio eko, tylko normalnie dorzucić sobie tofu czy kotlety z ciecierzycy do obiadu zamiast schabowego. O. Po prostu. Bez filozofii.
"tu nie chodzi o to"
???
🤔
No mnie akurat chodzi o to. O to, o czym napisałam.
Na podstawie artykułów, które czytałam.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
15 lutego 2020 18:15
No w tych artykułach, to nie wątpię. Chodzi mi o "wege dla klimatu", które zasadza się na prostej podstawie - jedz głównie rośliny. Tyle. A nie że łopaniematkobosko, GMO to nie.
busch   Mad god's blessing.
15 lutego 2020 18:28
Ascaia, mam flashbacki, już kiedyś o tym pisałam na forum i nawet kontrargumenty były takie same.

Odpowiedź też będzie bardzo podobna jak wtedy: nie ma takiej możliwości że naród wegan potrzebuje na tyle więcej pożywienia, żeby wyszło chociaż w przybliżeniu podobnie do obciążeń związanych z hodowlą zwierząt. Jak pisałam wyżej, to jest naprawdę proste do pojęcia, wystarczy przez chwilę pomyśleć jak potężna ilość zasobów jest potrzebna do wyhodowania zwierzęcia, które potem ktoś zje.

Podobnie jak madmaddie nie wierzę w bio eko, dla mnie to jest ściema, jak dla mnie umiejętnie używane GMO będzie nam już wkrótce konieczne do przetrwania że zmieniającym się klimatem i zwiększającą populacją ludzi.

Naprawdę podlinkujcie jakiś artykuł bo chętnie coś takiego przeczytam, zwłaszcza że "jedz mniej mięsa" to jest tak silnie przez naukowców propagowany kierunek, że trudno o jakąkolwiek ekologiczną radę z większym poparciem.
Ej, naprawdę nie zapisuję wszystkich artykułów jakie czytam. 😉

Nie używajmy GMO. Nie ma senu 😉
Mamy 30 lat jako gatunek.
I bardzo dobrze!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się