Co mnie wkurza w jeździectwie?

Mnie wkurza nie czyszczenie koniom kopyt przed i po jazdach.
Albo jak już to podnoszenie zbyt gwałtownie końskich nóg/zbyt wysko i zbyt nagle i dziwienie się że koń wyrywa nogę bo stracił równowagę albo podnoszenie za szczotki pęcinowe kiedy koń ładnie podaje nogi.  😫
dea   primum non nocere
14 stycznia 2020 05:49
W ogóle nie powinno się koniom nóg podnosić. Powinno się koniowi mówić, że ma podnieść nogę. Dać mu chwilę na realizację tego. To polecenie jak każde inne. Szybko się uczą i naprawdę współpracują. Ciekawe ile końskich nóg miałam w górze w życiu 🤣
A co do popręgu, na nadymki - próbowaliście podciągać razem z wydechem? Kiedyś gdzieś o tym przeczytałam i w sumie logiczne, że to powinno konia mniej skłaniać do walki. Zwykle podciągam na 2-3 razy i staram się na wydechu.
anetakajper   Dolata i spółka
14 stycznia 2020 06:39
1. Do łez doprowadza mnie mój koń. Jakbym miała same takie konie jak siwa to chyba zrezygnowałabym z trzymania tych niewdzięcznych szkap  👿 olej w paszy śmierdzi, sam zapach melasy nie do zaakceptowania a co dopiero podejść do koryta, wysłodki brudno białe są już niejadalne, marchewką można pluć na większe odległości, smaczki rozgryza przednimi zębami żeby czasami coś niedobrego nie przykleiło się do języka :/ A na widok owsa trzęsie się i może być zlany najbardziej śmierdzącymi witaminami  🤔wirek:

2. Wkurzają mnie "pingwiny" .Po każdych zawodach mam jakiegoś doła i się zastanawiam czy warto jeżdzić na takie zawody w których konia traktuje się jak maszynę, jak ostatnią szmatę. Osiodłanie, zapięcie na wypinaczach już w stajni, doprowadzenie do lonżownika 50-100m dalej, puszczenie na lonżę z opuszczonymi strzemionami i kita kłus, galop, kłus, galop i tak minimum 20 min. Następnie trzeba wsiąść, złapać za ryj i trenować przez 40 min, bat, ostroga i w ryj. Na munsztuku japa otwarta, język siny, ale wszystko ok.  Walenie konia batem w tyłek i trzymanie za ryj żeby podstawił zad w klasie L to jest dla mnie jakaś magia  🤔

3. Zapinanie dolnego paska na munsztuku  🤔 
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 stycznia 2020 07:17
Gdzie Ty jeździsz na te zawody, nigdy nie widzialam tego co opisujesz.
anetakajper dodaj do tego jeszcze że tylko na zawodach ujeżdżeniowych mozna zobaczyć piekny obrazek że do konia i jezdżca jest potrzebny luzak, do trzymania konia na lonży z jeżdżcem na grzbiecie  😂
ps.
zapewne niedługo będzie wyznaczony regulaminowy ubiór luzaka żeby sie ładnie prezentował ze swoim zawodnikiem  🙂
Mój patent na dopinanie popręgu to:

1. Czyszczę „odwłok”
2. Siodłam, popręg luźno zapięty
3. Czyszczę wszystko pozostałe, zakładam ogłowie, w międzyczasie stopniowo dopinając popręg co jedną dziurkę.

Ja mam fiksację na punkcie zbyt luźnego popręgu od momentu, gdy kobyła na widok łosia z łosiątkiem zrobiła gwałtowny w tył zwrot, siodło zjechało i tak chwilę jechałam wisząc z boku. Na szczęście spadłam zanim o jakieś drzewo zahaczyłam. 
anetakajper   Dolata i spółka
14 stycznia 2020 08:01
Gdzie Ty jeździsz na te zawody, nigdy nie widzisl tego co opisujesz.


Na Dolnym śląsku. Jak się nie chce tego widzieć to się nie widzi.

anetakajper dodaj do tego jeszcze że tylko na zawodach ujeżdżeniowych mozna zobaczyć piekny obrazek że do konia i jezdżca jest potrzebny luzak, do trzymania konia na lonży z jeżdżcem na grzbiecie  😂
ps.
zapewne niedługo będzie wyznaczony regulaminowy ubiór luzaka żeby sie ładnie prezentował ze swoim zawodnikiem  🙂


I to na czworoboku  😂 Na pewno dobrze widziałaś 😉 ?  My to jeżdzimy chyba na jakieś inne zawody  😁
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 stycznia 2020 08:10
[quote author=Facella link=topic=102958.msg2906369#msg2906369 date=1578986247]
Gdzie Ty jeździsz na te zawody, nigdy nie widzisl tego co opisujesz.


Na Dolnym śląsku. Jak się nie chce tego widzieć to się nie widzi [/quote]
😂 😂 😂

(...) My to jeżdzimy chyba na jakieś inne zawody  😁


No chyba tak.
Ja myślę, że patologie to się wszędzie zdarzają niestety. Czasem po prostu w jednym miejscu uzbiera się więcej fanow patologii a inni no ... nauczyliśmy się, że nie wypada się komuś wpier..ć... tylko koni żal.

anatakajper łączę się w bolu z wybrednym koniem. Niedawno zmieniłam pasze (bo mojej w sklepie nie było)... nie dość, że worek się poszedł bzykać to jeszcze bardzo długo zajęło przekonać kobyłę, że już w żłobie jest dobre jedzenie. Ostentacyjne stawanie dupą do żłobu... i dwa razy nasrane do żłobu. Zaczynam wierzyć, że specjalnie bo nigdy wcześniej jej się nie zdarzyło, a tu w przeciągu 5 dni dwa razy.


Co do wstawionego mema i dyskusji "kto może krytykować". Powiem tak, idąc tą zasadą z tego mema to 90% sędziów ujeżdżenia nie powinna być sędziami, bo sama nie umie tak jechać. Przed II WŚ sędzią mógł być tylko jeździec doświadczony w wyżej szkole jazdy- który sam doprowadził konie do poziomu Grand Prix. Może w ramach "reformy ujeżdzenia i uczynienia go ciekawszym dla widzów" warto do tej zasady wrócić 😁 😁

Ale niestety dziś mamy "kursy" i sędziów po kursach... Tak jakby jakikolwiek kurs był w stanie zastąpić praktykę i czucie konia.
Więc jeśli jakikolwiek człowiek może zostać sędzią po kilku nawet (dwu tygodniowych kursach) to.. no nie ma się co dziwić, że dziewczynki z neta "oceniają" po obejrzeniu kilkunastu przejazdów na youdupie. Taki chyba znak czasów to jest.
Blucha a co jest zlego w tym, ze jak kon trzodzi w nowym miejscu to ktos go trzyma na lonzy przez chwile czy przeprowadza z rozprezalni na czworobok? W nizszych klasach jest spory mix, duzo młodych czasem brojnych koni i duzo dzieci. Wole ten straszny wstyd żeby mnie ktos przeprowadzil niz sciaganie ogiera z kucykow z dziecmi gdyby sie mnie pozbyl.
[quote author=karolina_ link=topic=102958.msg2906459#msg2906459 date=1579007761]
Blucha a co jest zlego w tym, ze jak kon trzodzi w nowym miejscu to ktos go trzyma na lonzy przez chwile czy przeprowadza z rozprezalni na czworobok? W nizszych klasach jest spory mix, duzo młodych czasem brojnych koni i duzo dzieci. Wole ten straszny wstyd żeby mnie ktos przeprowadzil niz sciaganie ogiera z kucykow z dziecmi gdyby sie mnie pozbyl.
[/quote]
Dokładnie. Zwłaszcza pierwsze starty koni bywają barwne. Pamiętam super jezdzcai i młodego konia na zawodach, ktory bał się tam nawet przeszkód a na rozprężalnie bał się wejść i komentatze na trybunach, że laska to jeździ katastrofa i nie może poradzić sobie z koniem  🙄 pewnie każda  z tych osób nawet bałaby się wsiąść na takiego 1,80 4 latka a co dopiero pojechać nim parkur.
Ja się zawsze kazałam luzakowi na lonzy prowadzić na zawodach. ZAWSZE. I parę razy mnie to uratowało przed glebą. Raczej bardziej mnie wkurza to że ktoś wsiada bez asekuracji ona problem i brak kontroli. Wtedy jestem wściekła bo się boje 😉
dla mnie widok jezdzca prowadzonego na lonzy przez luzaka jest jak widok kolarza startujacego w Tour de France na trójkołowym rowerku, albo ten koń albo ten jezdziec nie ,,dorośli,, do tej rangi.
Hahaha blucha,jedz sobie zawody pierwszy raz na 4 latku, i czuj się swobodnie na rozprezalni że stadem innych 4 latków w tym ogierów. Jak stwierdzisz ,że absolutnie nie potrzebujesz lonzy ani asekuracji to gratuluję. Ja bym nawet się dała na lonzy prowadzić na oglądanie parkuru  😂 i nie byłoby mi wstyd.
Coś mi się zdaje, że dla jeźdźca na młodym debiutującym koniu taki przejazd ma charakter bardziej szkoleniowy - nikt tam nic nie udowadnia ani nie sprawdza, tylko zapoznaje konia z nową sytuacją.
Gorzej, gdyby przez jeźdźca aspirujacego do "tej rangi" (którą jak mniemam są regionalki klasy L) ktoś na dole ucierpiał. Młody spanikowany koń biegający luzem między ludźmi i innymi końmi nie brzmi dobrze.
No, chyba że ktoś się każe odprowadzać na 10-letnim koniu, by pojechać czworobok klasy C - to już faktycznie trochę wstyd.
Gillian   four letter word
14 stycznia 2020 16:15
blucha, nie masz racji. Są takie konie które na przykład bardzo się ekscytują wejściem na parkur i robią cyrk niebezpieczny dla otoczenia. I wtedy luzak bardzo się przydaje i wprowadza konia spokojnie. I nie żaden to powód do wstydu. Kwestia bezpieczeństwa..
Gilian co innego wprowadzenie młodziaka na parkur, a co innego sytuacja gdy luzak potrzebny jest do trzymania konia w sytuacji gdy koń w zasadzie nie robił nic, albo inaczej, żaden ,,podrzędny,, skoczek nie ocenił by sytuacji jako niebezpiecznej, ja cały czas pisze o ujeżdżeniowcach.
ja na zawodach skokowych takich cyrków nie widziałam, ani regionalnych ani ogólnopolskich.
Znam konie skaczące 150 które nie ogarniają rozprezalni. W efekcie robią takie cyrki, że jest zwyczajnie bezpieczniej być oprowadzamy przez chwilę.
anetakajper   Dolata i spółka
14 stycznia 2020 17:37
Dziewczyny, ale to był koń który skończył przejazd na czworoboku i czekał (stępował) na ocenę sędziów. Szedł czworobok jak stary koń, stęp był ok na luzie
Koń stępował....przepraszam jak stanął w miejscu to zaczął grzebać nogą.

Znam konie skaczące 150 które nie ogarniają rozprezalni. W efekcie robią takie cyrki, że jest zwyczajnie bezpieczniej być oprowadzamy przez chwilę.


No moja nie ogarnia rozprężalni  🙄 a jeżdżę uj. więc mamy mocno wesoło na rozprężalni. Czasami  ogonem dostaję w głowę  😜

Jeżdziłam wkkw, skoki, uj. wieloma końmi, konie po torach, młode napalone xx. Niektóre były zdrowo powalone. Ale nigdy w stadninie nie mieliśmy takiej sytuacji, że ktoś musiał być prowadzany na lonży.
Mi sie wydawalo, ze sie znam na swirujacych koniach, az sie przesiadlam na top papiery :P ktore dla amatora mojego kalibru sa tak niewyobrazalnie elektryczne i hiperreaktywne, ze przy tym te mlode, glupie i powalone zastodolowe mlp i i niewiadomoco hodowane od pokolen do rekreacji to anioly.

Chociaz sama nie kupowalabym takiego elektryka-dzika na brylowanie na Lkowych rozprezalniach, szkoda zycia 😉

IMO nie chodzi o udowadnianie, ze sie da bez lonzy, bo da sie na pewno 🙂 ale czasem jakim kosztem? Nie lepiej, zeby bylo 100% milo i bezpiecznie?
Ze swoich doswiadczen regionalkowych to wolalabym, zeby niektore czteroletnie ogiery byly na lonzy, niz chodzily jak chcialy bez kierownicy i "chowaj sie kto moze, bo mam mlodego ogiera!"
dla mnie widok jezdzca prowadzonego na lonzy przez luzaka jest jak widok kolarza startujacego w Tour de France na trójkołowym rowerku, albo ten koń albo ten jezdziec nie ,,dorośli,, do tej rangi.


Dla Ciebie każdy widok to szok, mało widziałaś w życiu więc możesz sobie drwić . Mój w tym roku będzie miał 9 lat i dalej na lonży chodzi przed zawodami, wiele razy mnie to uchroniło przed osobami wjeżdżającymi we mnie.  Mój nic nie robi na zawodach w końcu stara wyga ale takie dziecie jedzie, mój ogier się odezwie a tu klacz nawala we mnie zadem. 
A tak na marginesie luzak czy trener w ujeżdżeniu jest potrzebny nawet do ściągnięcia ochraniaczy przed konkursem czy do podania fraka.
Ja zawody nie jeżdżę, ale czasami oglądam. I nie raz widziałam skokowe konie tak odwalać (niekoniecznie młode), że ratuj się kto możesz i na pewno współużytkownicy rozprężalni by ocenili takich gagatków na lonży. Ale na pewno się da... Chociaż kiedy zwyciężczyni olimpiady w uje musi jechać na dekorację nie na swoim zwycięskim koniu - to jest moim zdaniem dopiero wstyd.

Wkurza mnie, jak konie po treningu ujeżdżeniowym muszą mięć chłodzone grzbiety od szkolenia w kierunku "szczęśliwego atlety".
Zresztą w skokach też mnie wkurza to samo + kiedy wsiada się na konia i heja, bez rozgrzewki, bez niczego rozpoczyna się trening skokowy - najlepiej od rozgrzewki galopem przez niżej ustawione przeszkody.

Na zawodach był moim favorytem jeden koń - pinguin na zawodach skokowych. Oglądałam rozprężanie - przejazdy jak przejazdy, czasami bardziej interesuje się rozprężalnią - widać kto jak trenuje. Koń pinguin miał jeźdźca noszącego nos bardzo wysoko. Robił miny, marudził ... i ogólnie cały czas kłócił się z koniem mocno rzeźbiąc. Tak sobie porzeźbił na króciutkich wodzach, porobił figury - i pojechał na treningową przeszkodę. Koń zebrany i pięknie w pełnej równowadze ... ominął przeszkodę ciągiem. I tak kilka razy, do różnych stron. Lub nawracał w rodzaju czegoś jak 1/4 piruetu. Miałam niezły kabaret. I wkurza mnie jak takie fajne mega inteligentne konie mają kiepskich jeźdźców i później obrywają za swoją inteligencję i za braki jeźdźca.
...co ja bym, dała aby mieć kogoś kto mnie na mojej 8 letniej kobyle codziennie na lonży zaprowadzi na czworobok  (na krosie, a najpierw podwórze jedno a potem drugie, dwa przeciski, straszne bramki, padok innych koni podbiegających galopem itp. itd.)

Bo gdy już jestem na miejscu i czajnik się gotuje to już mam miejsce aby ta para bezpieczne znalazła ujście. Choć wtedy najczęściej nie potrzeba - koń ogarnia, po dwóch kółkach, że tu jest praca, tu zostajemy, tu nasze miejsce.

I wtedy tak jak np. dziś na placu już nie przeszkadza to, że obok budowa, koparka cofa (piiiik, piiik, piiik), pan przyjechał ciężarówką i całą rynnę gruzu wysypał (to jest dla mnie hałas nie do zniesienia), pociąg przejechał, a jeden stanął (mamy peron przy palcu), ludzie wysiedli i szli na wale (ponad koniem- to straszne jest) i inne rozpraszacze. Ok. czasem czułam jak się miąśnie "tygrysowe" napinają, ale  była robota...

Ale na dojściu na ten plac nie ma roboty ( bo koń prosto z boksu, bo nie rozgrzany), a tylko dureń podejmuje wyzwania, które z założenia może przegrać - tylko dureń się siłuje z koniem np. na bruku.

Więc nie uważam, że to jakikolwiek wstyd, że kogoś czekającego na dekoracje prowadzi luzak. Bo często jest to luzak - koleżanka, luzak- mama, siostra. Właśnie w ten sposób jeździectwem jednego  jednego konia może się cieszyć większe grono. Tak, na "L-kach", tak, bo to nic złego umieć ocenić swoje możliwości. Dla wielu osób te L-ki same w sobie jako wyjazd z koniem i bycie ocenianym są niesamowitym wyzwaniem. I co, dlatego, że są jeszcze słabsi, dlatego, że się boją, nie umieją jeszcze tak "profi" to maja nie jechać?
Dla wielu osób zawody to jest po prostu fun- i sposób na spędzenie weekndu z koniem i kumpelą.

......,,  Tak, na "L-kach", tak, bo to nic złego umieć ocenić swoje możliwości. Dla wielu osób te L-ki same w sobie jako wyjazd z koniem i bycie ocenianym są niesamowitym wyzwaniem. I co, dlatego, że są jeszcze słabsi, dlatego, że się boją, nie umieją jeszcze tak "profi" to maja nie jechać,,.... jakże to prawdziwe 🙂pięknie napisane,  szkoda tylko ze to co ja widziałam dotyczy ujeżdżeniowca wysokiej ,,klasy,, dajacego profi treningi i szkolącego innych, a przejazd na zawodach MP.
......,,  Tak, na "L-kach", tak, bo to nic złego umieć ocenić swoje możliwości. Dla wielu osób te L-ki same w sobie jako wyjazd z koniem i bycie ocenianym są niesamowitym wyzwaniem. I co, dlatego, że są jeszcze słabsi, dlatego, że się boją, nie umieją jeszcze tak "profi" to maja nie jechać,,.... jakże to prawdziwe 🙂pięknie napisane,  szkoda tylko ze dotyczy ujeżdżeniowca wysokiej ,,klasy,, dajacego profi treningi i szkolącego innych, a przejazd na zawodach MP.


Ej to może jak tak wszyscy wiedzą o kogo chodzi to napiszmy nazwiska od razu. Nie trzeba będzie pierdo..ć dookoła co?

... serio, a to już jak się jeździ wysokie klasy to koń musi być na guziki wszędzie i zawsze?
Bosz tym bardziej jak ktoś z tego żyje to jakikolwiek wypadek go wyłączający z pracy jest kiepski- bo równoznaczny z utrata kasy na życie... Bo zakładam, że jako "ujeżdżeniowiec wysokiej klasy" nie ma pensji comiesięcznej tylko płacone za konkret - pojechanie konie/ potrenowani ludzie co do sztuki, co do kwadranasa.

Jak ktoś mówi, że ma np. dzieci i się boi skakać,  bo boi się wypadku, bo by tym dzieciom nie miał kto dupy podetrzeć w razie w. to - "Ooo odpowiedzialnie, brawa. ", A jak ktoś żyje z koni i korzysta z pomocy innych w sprawach nieoczywistych dla innych to to mi śmierdzi podśmiechujką, że niby owa osoba, o której mówimy realnie "słabo jeździ"...

No więc mnie tam nie bili dupa, że jakiś "zawodnik wysokiej klasy" nie umie jeździć poza czworobokiem. Super, że ma tą świadomosc i korzysta z pomocy, jak go stać.

... kiedyś, bardzo kiedyś, na konkursach ujeżdżenia na koniec trzeba było skoczyć przeszkodę posłuszeństwa. Do dziś praktykuje się to w Niemczech na niektórych hodowlanych pokazach ujeżdżenia. I to nie są bynajmniej 40 cm, czy 60 cm krzyżaczki🙂 I skaczą konie i jeźdźcy w ujeżdzeniówkach na hali pełnej widzów i głośnych owacji... a wcześniej są na te hale wprowadzani przez luzaków.
Jakoś Ingrid Klimke nie jest wstyd jak ja luzak wprowadza.
blucha, pamiętam pewne MPMK na których jedna z czołowych zawodniczek jechała na 4 albo 5-letnim ogierze. Bez problemów się rozprężała, bez problemów większych przejechała konkurs i wracała na rozprężalnię. Mijała się z drugą zawodniczką na kobyle. Ułamek sekundy i ogier odwrócił się na dwóch nogach i skoczył na kobyłę. W sumie centymetry dzieliły od wypadku. Ogier ujeżdżony ale po prostu hormony i stres zagrały i był moment od nieszczęścia. Serio milion razy lepiej by było jakby ktoś go na lonży dla bezpieczeństwa prowadził. Nie wiem co może zrobić kobietka 50kg na ogierze 600kg, któremu się "natura" odezwała.
Zwyczajnie taki hipernabuzowany kon na czworoboku czy w prakurze jest skupiony na robocie. Od tego wlasnie ma dobrego jezdzca. A w przejsciu z punktu A do punktu B nie ma konkretnej roboty, na ktorej moze sie skupic, za to jest pierdylion rozpraszajacych bodzcow i sie dzieja rozne ciekawe rzeczy. Niezaleznie od klasy i umiejetnosci jezdzca.

Osobiscie wole 200% bezpieczenstwa na wszelki wypadek niz ulanskie fantazje "a bo ja nie dam rady?!". A takie podsmiechujki sa zwyczajnie slabe. Nawet jak kazdy profi-jezdziec bylby hiper boidupa i stad potrzebowal lonzy (tyle ze nie :P) - co to komu szkodzi? 

Nie porównuje się do dobrych jeźdźców ale dzierżawiąc prawnego konia jeździłam w teren zawsze w kamizelce ochronnej.  Jego właścicielka mnie publicznie wyśmiała 😉 że to przecież taki niebezpieczny koń  🙄 tydzień później spadła z niego w terenie, kolejnym razem przywiózł cwałem i zatrzymał na ścianie budynku  🙁 koń którego znała 15lat.
Lepiej chyba być przezornym i skorzystać z pomocy niż potem żałować.  A często dla takich koni ujeżdzeniowych spokojny dom to co innego niż obce miejsce pełne nowych rzeczy, koni, zapachów.
Koń to koń i zawsze może coś wyskoczyć nawet w domu. Np. zeszłego roku miałam niespodziankę - bo osa lub pszczoła ugryzła w tylną nogę. Co dopiero na wyjazdach z milion bodźcami i nabuzowanym koniu. Nie każdy też ma możliwość na takie sytuacje konia dobrze przygotować w domu.
Zawsze lepiej chuchać na zimno niż potem się obudzić w szpitalu. Ale podsmiechujki bez wyobraźni zawsze gdzieś się znajdą. I co z tego, że 1000 razy było ok i "się da" - raz złamany kręgosłup może się już nigdy nie poskładać.
unity jak sie boisz to nie zblizaj sie do koni, zminimalizujesz ryzyko ,,skończenia w szpitalu,,
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się