Post pod postem, ale sporo liści w tym czasie opadło 😉
Pośmigaliśmy w ten weekend. Wczoraj miałam "teren życia" 😉 Jeszcze nigdy koń mój nie był dla mnie tak łaskaw i nie był taki na 100% idealny 😍 Normalnie jakbym jechała na rozgotowanym makaronie 😜 a przy tym był super energiczny i chętny na przód, ale nic a nic nie leciał, zero spinki, totalnie posłuszny i zadowolony z życia 💃 No czad po prostu 😀 Ale żeby mi nie było za wesoło, to dziś już równowaga do przyrody wróciła 😁 Chyba miał zakwasy po wczorajszym, bo tak plecami i dupką to jeszcze nigdy chyba nie pracował, a na pewno nie przez całą jazdę 😉
Wrzucam dwie już zalatujące jesienią fotki 🙂 U nas jeszcze w sumie całkiem zielono, ale jesień już czuć mocno niestety.
