jakiego kiełzna używacie/ WĘDZIDŁA - rodzaje, zastosowania, spostrzeżenia

Adaaa   Me gusta el caballo, me gustas tu!
21 czerwca 2009 22:07
Dzięki 🙂 A jeśli chodzi właśnie o ten bardziej odsłoniety metal i tą większą ruchomość, to które wygodniejsze jest dla konia to z odsłoniętym czy z zakrytym?
najlepiej to konia zapytaj 😉 bo nikt poza koniem, dokładnie nie wie 😉 a i konie tak jak ludzie - każdy lubi co innego 😉
Adaaa   Me gusta el caballo, me gustas tu!
21 czerwca 2009 22:15
hehe to na pewno, jakby mi jeszcze powiedział zanim kupię 😉 a ja muszę coś wybrać..  🙄
Musisz go spytać 😉 (hehe spóżniłam się, widze że już przede mną ktoś napsiał to samo - za szybko tu piszecie! :P )
W sumie tak żartem to powiedziałam, ale to prawda - koń najlepiej weryfikuje nasze wszelkie teorie. Ja jakbym miała już wybierać to chyba postawiłabym na pierwsze, bo nie ma żadnych metalowych cześci i jest mniej ruchome(na oko), ale są tacy co wolą jak wędzidło jest maksymalnie ruchome. Ja z takich ze sztucznego tworzywa najchętniej uzywałam zawsze niełamanych, tylko lekko profilowanych, co juz kiedys pisałam( tyle na takim wędzidle można szybciej zepsuć konia, w sensie znieczulić, więc trzeba jeździć z wyczuciem, inaczej nie ma to sensu 😉 ).
Adaaa   Me gusta el caballo, me gustas tu!
21 czerwca 2009 22:30
W sumie oba są ruchome, więc może jesli o tą ruchomość chodzi to aż takiej wielkiej różnicy nie ma, a to bez metalowych części wydaje się takie bardziej przyjazne dla konia.. wydaje sie ;p takze tez obstawiam na to pierwsze. zobaczymy jak na to zareaguje🙂 Ale smakowac mu powinno 🤣Tylko niestety rozmiar dopiero od 12.5 a ja 11.5 potrzebuję 🙁
Ja się zawsze tylko boję w takim wędzidle czy koń go nie przegryzie, bo widziałam kilka pogryzionych. Ale chyba jak sie normalnie jeździ i nie wpienia konia, to nie powinien(chyba, że u posmakuje tak 😀). Gdzieś może znajdziesz 11,5, w końcu nie każdy koń ma wielką paszczę.
sorry ale musiałam :

jak się dzisiaj dowiedziałam w jednej z większych stajni w mojej okolicy od p Istruktoreczki

wędzidło z wąsami jest stosowane żeby nie przeciągać wędzidła na drugą stronę, wąsy to blokują

szok, ale cóż

taki OT
nakarzynka A po co wg Ciebie jest wędzidło z wąsami? Bo wg mnie po to, co mówiła instruktorka - też. Np. jest dobre przy lonżowaniu z przypięciem lonży do wewnętrznego kółka.
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
23 czerwca 2009 22:20
a jak je inaczej zastosować 😲 ?

a co do mojego pana to po dzisiejszym treningu prób i błędów skończyło się na zwykłym metalowym raz łamanym pelhamie 18mm z paskiem parcianym zamiast łańcuszka i łącznikami. generalnie troszkę się usztywniał w zakrętach, ale to jest "pikuś" w porównaniu do tego jak mnie targa na zwykłym wędzidle. na treningu super skakał. mam nadzieje, że od piątku do niedzieli pokażemy klasę 🏇 kochany facet 😍
Podzielę się z wami takim spostrzeżeniem:

Mam 4 różne konie (właściwie 6, bo jeszcze 2 nie moje, ale chodzące u mnie w szkółce) i ze 10 różnych ogłowi i wędzideł.
Bezwędzidłowego side-pulla, ogumowane pojedynczo łamane, normalne pojedynczo łamane oliwki grubsze i cieńsze, i najciekawsze jak dla mnie - podwójnie łamane, ogólnie cienkie, ale z ruchomym obrotowym kółeczkiem na środkowym elemencie.
Do tego wszystkie możliwe kombinacje nachrapników i pasków krzyżowych lub całkowitego ich braku.
A jeszcze do tego mój ulubiony ostatnio "joke" który stosuje czasem pod koniec jazdy - zabieram w ogóle ogłowia i daję ludziom w ręce tylko sznurek naokoło szyi konia - tak zwane cordeo.
Sama już nie wiem które ogłowie jest którego konia, bo zmieniam wszystko jak w kalejdoskopie.

I wniosek:

Nie ma różnicy!  😀

Jeśli jeździec całą swoją osobą, równowagą i pomocami wpływa pozytywnie na konia, to naprawdę obojętnie co koń ma w buzi czy na szyi.
Po prostu idzie.

Moje najciekawsze wędzidło - z zabaweczką daję najczęściej "nudnym" ludziom (którzy jeśli nie są korygowani, to jeżdżą w sposób wlekący się i monotonny dla konia) po to, żeby konia zaciekawić bardziej tym co ma w buzi.
A bezwędzidłowy side-pull najczęściej daję mało stabilnym ( w sensie równowagi) jeźdźcom, po to żeby oszczędzić pysk konia.
Nawet na mojego najbardziej z całej stawki "do przodu" Ericka.
I o dziwo, Erick prędzej zwolni pod małym lekkim dzieckiem na side-pullu, niż jakbym dała temu dziecku w łapki ostrzejsze narzędzie.
A na cordeo Erick totalnie się rozluźnia, wręcz zasypia.

Zacytuję mojego ukochanego trenera Wojciecha Mickunasa:

Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!


Przecież koń, jeśli naprawdę nie chce się zatrzymać, czy skręcić, to i tak tego nie zrobi. Niezależnie od tego w co go ubierzemy.
Wymyślne wędzidła powinny być tylko dla doświadczonych jeźdźców, bo inaczej tylko maskują a nie rozwiązują problemy z kierowaniem koniem.

I zapewne się ze mną zgadzacie, ale mam nadzieję, że moje spostrzeżenia pchną kilka osób w kierunku przetestowania side-pulli i cordeo 🙂



christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
23 czerwca 2009 22:41
wiadomo, że dobrze wyszkolony koń bez względu na to co ma w pysku będzie szedł. tyko teraz pojawia się pytanie jak? to, że będzie wykonywał polecenia wcale nie oznacza, że na danym kiełźnie będzie robił to tak samo chętnie jak na innym. dlatego ludzie wymyślają różne wędzidła, kiełzna i inne patenty. tylko po to, żeby ułatwić porozumienie się z koniem- ułatwić je i jeźdźcowi i koniowi.

dlatego większość osób manipuluje tym co ma, żeby dostosować sprzęt do aktualnie panujących relacji w parze jeździec-koń. ja jestem tego dobrym przykładem- to, że mój koń-skoczek jest zrobiony do poziomu św. Jerzego w ujeżdżeniu, wcale nie oznacza, że podczas sportowej rywalizacji jego kilka dekagramów mózgu nie zostaje opanowane przez adrenalinę i nie zaczyna postrzegać wszystkiego inaczej niż zwykle- po to zakładam pelham, żeby sobie oszczędzić sił przy przytrzymywaniu i skupić się na jeździe do przodu, a jemu sił na brykaniu i zapieprzaniu ile fabryka dała ( i w efekcie bronieniu się potem bliskich odbić, bo mi zabrakło paru centymetrów), a nam jako parze kompromitacji. chwilami 500kg mięśnie w koniu bierze górę nad mózgiem i trzeba sobie z tym jakoś poradzić. wcale nie oznacza to, że zrezygnuję z prób powrotu na lżejsze wędzidło.
hmm, potrzebuje jakiś hak na szlachetną, małą cobową głowe - jest jakiś godny polecenia? bo widziałam, że dziewczyny miały problemy? najlepiej przy tym nie za drogi (wiem, wiem, dużo bym chciała :P) i czarny.

Oglądałam wszędzie gdzie znalazłam i albo są te haki po 60zł, albo calkiem drogie, a widziałam, że np. Burza wsiatiała zdjęcia bardzo fajnie wyglądającego Sierkowego haka, gdzie moge taki dostać?
Sierkowy jest od Ursusa- musisz poczekać aż sie p. Marek wyleczy ze złamania, no i tani nie był.
Jedyny fajny hak poza tym ma Sprenger, w Decathlonie można je pomacać, też około 200 zł.
hmm, w decathlonie są haki? nigdy nie widziałam, ale po powrocie się wybiore 🙂
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
23 czerwca 2009 22:58
Tylko p. Marek nie ma (a przynajmniej nie miał) tych metalowych części do haka, Sierka miała swoje żelastwo a on tylko dorobił resztę.
Na pewno jeszcze z rok temu były, tylko i wyłącznie te Sprengera. Zerknij na stronie.
jest, przynajmniej na stronei. ale... 'produkt nie jest sprzedawany w tym sklepie'  😵  🙇

w decathlonie można coś zamówić, czy jakoś tak?
Nie wiem 😉 na pewno te haki Sprengera można zamówić np w Karinie ale nie wiem jak cenowo.
dlatego większość osób manipuluje tym co ma, żeby dostosować sprzęt do aktualnie panujących relacji w parze jeździec-koń. ja jestem tego dobrym przykładem- to, że mój koń-skoczek jest zrobiony do poziomu św. Jerzego w ujeżdżeniu, wcale nie oznacza, że podczas sportowej rywalizacji jego kilka dekagramów mózgu nie zostaje opanowane przez adrenalinę i nie zaczyna postrzegać wszystkiego inaczej niż zwykle- po to zakładam pelham, żeby sobie oszczędzić sił przy przytrzymywaniu i skupić się na jeździe do przodu, a jemu sił na brykaniu i zapieprzaniu ile fabryka dała ( i w efekcie bronieniu się potem bliskich odbić, bo mi zabrakło paru centymetrów), a nam jako parze kompromitacji. chwilami 500kg mięśnie w koniu bierze górę nad mózgiem i trzeba sobie z tym jakoś poradzić. wcale nie oznacza to, że zrezygnuję z prób powrotu na lżejsze wędzidło.


Tak, rozumiem, ale Wy reprezentujecie wyższy poziom od statystycznego jeźdźca.
Moje słowa są skierowane bardziej do osób, które niewiele jeżdżą a dużo kombinują - jakie wędzidło... a może takie, a może takie...
Nieważne jakie! Ważne, aby przy zwykłej codziennej jeździe skupić się bardziej na własnej równowadze i na tym, żeby w 90% powodować łydkami i dosiadem, a nie wędzidłem.
Chyba się ze mną zgodzisz? 🙂
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
23 czerwca 2009 23:18
... to, że mój koń-skoczek jest zrobiony do poziomu św. Jerzego w ujeżdżeniu, wcale nie oznacza, że podczas sportowej rywalizacji jego kilka dekagramów mózgu nie zostaje opanowane przez adrenalinę i nie zaczyna postrzegać wszystkiego inaczej niż zwykle- po to zakładam pelham, żeby sobie oszczędzić sił przy przytrzymywaniu i skupić się na jeździe do przodu, a jemu sił na brykaniu i zapieprzaniu ile fabryka dała ( i w efekcie bronieniu się potem bliskich odbić, bo mi zabrakło paru centymetrów), a nam jako parze kompromitacji. chwilami 500kg mięśnie w koniu bierze górę nad mózgiem i trzeba sobie z tym jakoś poradzić. wcale nie oznacza to, że zrezygnuję z prób powrotu na lżejsze wędzidło.

nie zupełnie. Ciało bierze górę u zwierzaka np. przy braku koordynacji. A to o czym Ty piszesz ( wybuchy emocji, adrenalina) ma początek w mózgu konia.   😉

Tekst Mickunasa rewelacja  😎
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
23 czerwca 2009 23:21
w takim przypadku zgadzam się z tym w 110% i podpisuję się wszystkimi 4kończynami i długopis w zęby też wziąć mogę  😅 zdecydowanie najpierw trzeba nauczyć się panować nad sobą. zresztą im więcej sprzętu... 😀iabeł:

Dorothea to była przenośnia 😉 chodziło o zaburzenie "racjonalnego" myślenia. wyłączeniu mózgu i włączeniu "zakodowanej" pracy mięśniami.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
23 czerwca 2009 23:34
christine

Koń nie ma całkiem wyłączonego mózgu, a co najwyżej (być może ), w danym momencie, ma przestawiony na myślenie instynktowne. Ono przecież też jest sterowane przez mózg  😉  Można odpowiednio stymulować u konia pracą przeskakiwanie między częścią racjonalną - myślącą. a instynktowną, wyciszyć znacznie emocje i "wyłączanie się". Praca  z innym rodzajem mięśnia.

Być może i o to p. Mickunasowi chodziło. 🙂
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
23 czerwca 2009 23:46
cały czas mówię o przenośni. wiadomo, że ani mózgu, ani mięśni nie da się wyłączyć. dlaczego, więc każdy używa terminu "rozluźnienie" skoro ono tak naprawdę nie istnieje? kwestia umownej przenośni. ot i tyle.
Oj, christine, da się wyłączyć i to i to 😀iabeł: (tylko ssaki wtedy się nie ruszają  :lol🙂
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
24 czerwca 2009 00:02
wtedy to chyba nic się nie rusza 😉 tylko po takim resecie to ciężko z powrotem odpalić 😁
Oj, christine, da się wyłączyć i to i to 😀iabeł: (tylko ssaki wtedy się nie ruszają  :lol🙂


A ja mam w stajni jednego konia, który nie jest ssakiem, tylko gryzoniem  😀
Sorry za offtopic 😉

Żeby było na temat dodam, że najbardziej komfortowo się czuje (ten gryzoń) bez wędzidła.
nie jest ssakiem, tylko gryzoniem  😀


Tak, chyba czas nam spać  🤣
[quote="christine"]dlatego ludzie wymyślają różne wędzidła, kiełzna i inne patenty. tylko po to, żeby ułatwić porozumienie się z koniem- ułatwić je i jeźdźcowi i koniowi.[/quote]
Dokładnie.😉

[quote="Julie"]Moje słowa są skierowane bardziej do osób, które niewiele jeżdżą a dużo kombinują - jakie wędzidło... a może takie, a może takie...[/quote]
Najważniejsze - dopasowane. Na długość i na grubość. 😉
Nieważne jakie! Ważne, aby przy zwykłej codziennej jeździe skupić się bardziej na własnej równowadze i na tym, żeby w 90% powodować łydkami i dosiadem, a nie wędzidłem.
A to to jest oczywiste, aczkolwiek, takim kombinatorom konie zawsze źle chodzą - obojętnie czy wsadzą w pysk munsztuk, na nos hacka czy pojadą na cordeo - zawsze ten koń lezie jak lazł😉 Można by jeszcze dyskutować, że kombinatorzy mogliby zawsze na jakimś cordeo na zasadzie uwiąz na szyję i jadymy, ale to już inna kwestia.

Ja ostatnio w domu jeżdżę na wielokrążku a na zawody zakładam puste wędzidło - działa  😎
jest, przynajmniej na stronei. ale... 'produkt nie jest sprzedawany w tym sklepie'  😵  🙇

w decathlonie można coś zamówić, czy jakoś tak?


pkt. 1 nie zawsze stany na stronie zgadzaja sie z tym co jest na sklepie,
pkt. 2 ale fakt to produkt z tzw. wyzszej gamy wiec np na Targowku sa tylko na zamowienie.
pkt.3 nie jest z czarna skóra tylko zazwyczaj przyjeżdża brązowe
pkt. 4 w sumie w kazdym Deca mozesz zamawiac wszystko co jest na stronie jesli tylko jest na magazynie i masz cierpliwosc czekac nawet tydzien

w razie dalszych pytań PW 😀 😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się