własna przydomowa stajnia
Mój linieje ale ja to kojarzę z wydłużeniem dnia akurat...i również dziś widziałam kilkanaście kluczy gęsi!!
Centralna Polska.
Moje klaki sie nie sypią nic a nic. Ale mam wiesci od walaszka wywiezionego dalego za Wroclaw ze sypie sie i to bardzo w zasadzie on ok 10 stycznia zaczął garciami wylazic. U nas w centrum i zurawie i gęsi słychać. Trawa na łące wyglada jak w marcu...
Moja zaczyna gubić, aczkolwiek włoski wypadają pojedynczo. Zapewne jak temperatura podskoczy w górę to będą sypać się garściami.
Ja to się tak jaram tym wydłużającym się dniem, że lada moment sama zacznę linieć 😜 🤣
A mój delikatnie linieje tylko w miejscach, które mu spod dery przejściowej wystają 😀
Kucole z chowu otwarto-stajennego też powoli zaczynają ( :
U mnie (przy granicy z Ukrainą) tylko hucułka zaczęła zrzucać na potęgę. Kucka i pół ślazak ani myślą pozbywać się ochrony. Sama nie wiem co o tym sądzić. Ale niech się już matka natura zdecyduje - zima albo wiosna a nie takie niewiadomoco.
Ja to traktuję jak pewną prognozę meteo.
W standardowym roku linienie startuje 15.08 - na zimę, i 15.01 - na lato.
Te terminy, i ile tej sierści (nowej) jest, mówi mi jaka będzie zima.
W tym roku zaczęły późno, sierści niewiele: zima późno, lekka.
Teraz wystartowały z tygodniowym opóźnieniem: obstawiam, że podrygi zimy będą jeszcze na koniec kwietnia.
Jeśli startują 15.01 - w połowie kwietnia jest już wiosna całą gębą.
Eee, to u mnie 2 konie zaczęły linieć właśnie te 2 tygodnie temu, a teraz to już garściami. Kolejne 2 na razie delikatnie, a 2 jeszcze nie zaczęły. To nie wiem jak to prognozuje? 🤣
A gęsi słyszałam dwa dni temu 😀
te dwa nieliniejące to niedowiarki 😀
U nas przez ostatni tydzień byli goście 😉 Końscy goście 😀 Koleżanka mi na ferie podrzuciła synów swoich. Koniuchy się mega szybko dogadały, do tego stopnia, że po pierwszym dniu zwinęłam ogrodzenie dzielące ich padoki 😁 Spodziewałam się, że będzie zadyma jakaś... nie wiem, kwiki, bryki i inne hołubce, a tu nic! Moje konie stoją same, raczej nie mają kontaktu z innymi końmi, czasem się zdarzy że jakieś spotkamy w terenie, lub po sąsiedzku konie przyjadą, ale to rzadko i z daleka je widujemy. Wcześniej też w mini stadku żyły od maluchów, a tu takie pozytywne zaskoczenie 😀 Po pierwszych obwąchaniach bez płotu nastąpiła krótka przebieżka kłusem, gdzie Goście zwiedzili część padoku moich koni, po czym było zbiorowe tarzanie na placu. Potem marsz do siatki i żarli już razem 😁 Jutro wyjeżdżają, ale przez ten tydzień utwierdziłam się w przekonaniu, że więcej koni własnych mieć nie będę, za dużo gówna 😉 Jakbym miała codziennie po pracy po większej liczbie koni ogarniać, to by mi się już jeździć nie chciało. A miałam gdzieś z tyłu głowy taką myśl, żeby jakąś bidę przygarnąć, miejsce jest, warunki też... ale już mi się odwidziało 😁
Wrzucam fotki 😀 Ślązak i kucyk na wakacjach 😉 Pierwsze dwie z pierwszego dnia razem, następne to dzień później.
z ta robotą to masz rację. U mnie było max 5 koni. Teraz jest 3. Zawsze jak ilość się zmniejszyła, np z 5 na 4 czy z 3 na 2, odczuwałem ulgę. Mógłbym wziąść jeszcze ze dwa ogony, lae wewnętrznie sie bronię. Znajomi mi mówią" weź , to przecież kasa". A ja mam opory. A zresztą, to co to za kasa. Ludziom sie wydaję, ze w stajni przydomowej to za darmo będą trzymać. Nawet znajomy sie mnie pytał za co ja chce te 400 zł miesiecznie. Był tez potencjalny klient z koniem i kucem, ale nawet nie rozmawialiśmy o pieniadzach. Ciekawe ile ten kuc miał go kosztować. No i małżeństwo szukało taniej stajni dla konia i hucuła.
Więc teraz, żeby juz nie wymyślac argumentów "na nie", wymysliłem cenę stosowna do warunków. Skoro przez pół roku konie nie dostaja siana i owsa bo stoja na pastwisku, to cena będzie 700-800. A w zimie maja owies i siana do oporu i będzie pasnik 200 metrów od wiaty( co zapewni im troche ruchu), to powinno kosztowac tez 600. zwłaszcza po opisach waszych perypeti z sianem, w pensjonatach.
A żeby nie było za luksusowo, to nie ma hali, solarium, ciepłej myjki.
I w ten perfidny sposób znowu nie bedę miał pensjonatu. Prawie jak Muchozol.
Mnie wizja pensjonatu odstrasza. Wzięłam kiedyś konia, za psie pieniądze co miesiąc, a żałowałam tak jakbym kupiła sobie źle dobrane buty i poraniła stopy. Cholernie bolało. Nie dość, że musiałam pogodzić pracę ze stajnią to jeszcze coraz to większe wymagania. I za co? Nawet pomysł z halą bym! Mam uzbierać, postawić i będzie wspaniale. A idźcie mi z tym. Wolę już tylko swoje i sobie marudzić.
U nas wczoraj była wiosna, a dziś zima. Od godziny spadło tyle śniegu... i wciąż sypie.

U nas ma przymrozić. I nie wiem, czy się cieszyć, czy nie. Wilgoć i mróz to chyba najgorsze, co może być. Jakaś pokrywa śnieżna by się przydała.
Co do pensjonatu... jakbym miała policzyć sobie wszystko, głównie paszę i pracę, to musiałabym brać około 650 zł. Aby brać 650 muszę mieć socjal a tego brak, tzn do użytku jest moja domowa kuchnia, ale przy jednym koniu to jest jeszcze do zniesienia, przy kilku weekendami pewnie byłoby już nieprzyjemnie. Mam pensjonariuszkę, która płaci 450 plus dokupuje sobie dodatki, jakoś się tą kuchnią dzielimy, choć mogłaby czasem jakąś kawę dokupić 😂 (pewnie to przeczyta 😎 )
I teraz tak. Nie mam socjalu, nie mam ujeżdżalni (jest łączka do jazdy, która obecnie wygląda jak akwarium) są tereny, są łąki, karmie czym kto chce, podam leki, pozawijam, poderkuje, na paszy nie oszczędzam. Takiej stajni w okolicy tych powiedzmy 70 km od Wawy nie ma. Za więcej niż te 500 nikt mi tu nie przyjedzie, za te pieniądze też nie stać mnie na inwestycje (ujezdzalnia, jakiś lonżownik, socjal) tak więc nawet nie myślę o tym, aby spinać się i coś organizować, bo to skórka za wyprawkę 😉 fakt, mam dwa małe boksiki do wynajmu, dla jakiegoś hucuła, kn czy kuca, chętnie przyjmę, szczególnie na okres pastwiskowy, bo pracy mniej, paszy mniej, przed dom można wynieść stolik i krzesła i nikt mi się po domu nie kręci, ale zimą? No i z drugiej strony... pensjonaty podwarszawskie... często socjal to najarany pokoik wielkości boksów, kibelek taki, ze czasem lepiej isć do konia. W przydomówkach zazwyczaj też brak socjalu, ludzie krępuja się chodzić do gospodarzy do domów albo jak się nie krępują, to dostają łatkę, że wyczucia nie mają 😉 tak więc najzdrowiej jest mieć tylko swoje konie i aby nikt tyłka nie zawracał 😉
Aaaa.. wystawiłam to ogłoszenie o te boksiki... takie 2,3 na 2,7 😀
No i tu piszą głównie ludzie, ze mają konia 160, mały jest to się zmieści 😂 osób, które chcą normalnego konia wcisnąć do tej klitki pisało już z 10
zembria, ale masz tam klimatycznie z tymi sosenkami 😍
tajnaa z jednej strony zazdroszczę tego śniegu, bo w tym sezonie jeszcze nie miałam... a z drugiej strony, dziś taka wiosna.. aż się w końcu żyć chce 😜

rox, o rany, jaki piękny koń! Ten bułanek, o ile dobrze widzę. Wstaw proszę więcej zdjęć 😍. Mam pytanie, czy towarzystwo osła byłoby dla konia ok, czy lepsza jest jednak opcja z małym kucykiem?
rox Dziękuję :kwiatek:
Goście właśnie wyjechali, jest płacz i zgrzytanie zębów 😉
emptyline Jakbym miała wybierać to brałabym kucyka. Znajoma ma osiołki i one się jednak zachowują i komunikują nieco inaczej niż konie, myślę, że z kucykiem koń się lepiej dogada. Do tego miałabym opory przed puszczeniem takiego osiołka na pastwisko (kuca trochę też, ale osła bardziej) za bogate żarcie im szkodzi niestety.
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
03 lutego 2018 12:04
tajnaa - nieźle dosypało 😀, ale .... ja już nie chcę u nas zimy. Dziś poruszyło jak cukrem pudrem już śladu nie ma. Wiosna 🏇 , obeschło ładnie, plac idealny, wybiegi zimowe też przyjemniejsze, pod butem stabilniej 🙂.
Co do pensjonatu w przy-domówce to ja się biłam przez jakiś czas z myślami, żeby wrócić do tematu. Zrobiliśmy sobie dwa lata przerwy, ale też się przez ten czas trochę zmieniło. Rozbudowaliśmy stado kóz, które przyblokowały nam miejsce, jednak tego roku znowu zwolnią się dwa boksy, które przeznaczone są pod pensjonat. Tylko, że ja nie wiem czy chce ... Boje się ludzi, tego kto przyjdzie potencjalnie, problemów i braku czasu na realizacje własnych planów jeździeckich, które mamy zacne. Do tej pory nie mogłam narzekać, miałam bardzo fajnych pensjonariuszy, osoby mi znane długo wcześniej, byliśmy i jesteśmy bardzo zgodni co do opieki, dobrostanu i użytkowania koni. Ludzie dorośli, małżeństwo. Dziś mają konie już u siebie 🙂, pozostajemy w ciągłym kontakcie, plany końskie mamy wspólne i ja nie chce się też uwiązać, zobowiązaniami wobec obcych osób i obcych koni. Jednak swoje to swoje i odpowiedzialność inna w nagłych wypadkach. Ja się bardzo przejmuję i nie chce, żeby mnie wykańczały czyjeś fochy ...
Stajnie mamy dużą ( cały czas remontujemy, to zabytkowy budynek ), ale połączoną z koziarnią. Socjalu nie ma, za to jest zdrenowany plac do jazdy i lonżownik. Od marca/kwietnia do października/listopada 24/7 na dworze, siano do woli i na padoku i w boksie. Owies po naszej stronie, choć moje owsa nie jedzą. Karmienie według zaleceń właściciela. Jeśli trzeba podamy leki, witaminy, zrobimy inhalacje, wcierki, derki nie ma sprawy bez dodatkowych opłat. Sezon pastwiskowy od 15 czerwca, 24/7 na łące. W okresie listopad-luty konie sprowadzane do stajni na noc. Wypuszczamy wtedy koło 8 00, o 18 00-19 00 sprowadzamy, pojedynczo w ręku z wybiegu zimowego. Boksy czyste, sprzątane codziennie z kup, dościelane słomą. Możliwość postawienia konia na innej ściółce, o którą też zadbamy. Wymagania i obowiązki pensjonariusza - szczepienia: grypa, wścieklizna. Sprzątanie kup z placu do jazdy po swoim koniu i jak narobi dziur to zagrabić po jeździe. Cena ??? Dla mnie mało satysfakcjonująca, a narzucana przez większe stajnie w okolicy z halami ... Nikt mi nie da 650-700 zł bo nie ma hali, nie ma socjalu, a to że na sianie/paszy się u nas nie oszczędza to też mało kogo obchodzi. Co z tego, że zainwestowaliśmy, plac i lonżownik jest zdrenowany, ale jest nieduży i takich "ale" przy osobach z tak zwanej łapaki znajdzie się szybko więcej, a po co mi to. Kózki wesoło brykają, konie tylko nasze i ja chyba wole powisieć w hamaczku niż mieć spinkę tyłka, że woda za mokra, plac za suchy, trawa za zielona 😉 i takie tam ...
edit: my i tak mamy mnóstwo pracy przy własnych zwierzakach, a 2 konie więcej to jest już odczuwalna różnica.
Aleks, ja tyle dam i nieśmiało się przypominam 😉 kon w tej chwili ozdobny, a ja przyrzekam brak fochów... Daj znac jeśli jednak się skusisz.
emptyline, dziękuję w imieniu bułka 🤣 Łap fotki z zeszłego roku, bo póki co miałam depresję pogodową i z aparatem do koni nie wychodziłam 😵


Ja odkąd przyszłam z końmi do siebie, miałam zawsze jakiegoś konia w pensjonacie. Jednak nigdy nigdzie się nie ogłaszałam, a każdego konia i właściciela, który do mnie trafiał znałam od dawna. Były to osoby, które dawały mi konie bo same gdzieś wyjeżdżały i zależało im po prostu na dobrej opiece, łąkach i spokojnej głowie. Maksymalnie miałam dwa nieswoje konie, później urodził mi się źrebak, który zajął boks i tym sposobem został mi jeden emeryt, który był u mnie przez 5 czy 6 lat. Był to najlepszy koń w pensjonat jakiego sobie można wymarzyć. Niestety jego dni dobiegły końca, a ja zostałam ze swoją trójką. I powiem szczerze, że chwilowo się tym upajam. Zarabiać nigdy na tym nie zarobiłam, jedyny finansowy plus był taki, że jak przyjeżdżało siano, to ta gotówka zawsze była pod ręką do wyciągnięcia. Ja mam tak zgrane i grzeczne konie, że najzwyczajniej w świecie nie chce mi się chwilowo użerać z obcymi..
Aleks opowiedz coś więcej o swojej koziarni 🙂 Jaką rasę hodujecie? Mleko przetwarzacie na sery? U mnie koza szt 1, odrzucona przez matkę i odchowana na mleku krowim, pełni rolę ozdoby gospodarstwa 😀
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
03 lutego 2018 16:25
ekhem - ja cały czas o Tobie pamiętam 🙂 ostatnio nawet o Tobie w sensie, że jest chętna osoba ze znajomą i mężem rozmawiałam 😉. Jak padnie ostateczna decyzja dam znać, przy okazji miło mi, że jesteś cały czas zdecydowana 😉.
iwona9208 - o kozach się chętnie rozpiszę 🙂. Mamy w tej chwili 36 sztuk, trzy lata temu była jedna 😁 ale rozkochała nas tak w sobie, że stwierdziliśmy, że chcemy więcej. Ja mam brak tolerancji na laktoze, długo kupowałam mleko kozie w sklepie jednak ono jest obrzydłe, gorzkie i nie fajnie pachnie, a takie od własnej kózki, niepasteryzowane słodkie, pachnące i smaczne. Tak to się zaczęło. Dziś wytwarzamy i sprzedajemy sery także twarde, mamy własny autorski produkt, a nasze wyroby zostały docenione i znaleźliśmy się wśród 160 najlepszych wytwórców produktów lokalnych w kraju według Żółtego Przewodnika Gault&Millau Polska - tutaj puchnę z dumy bo jesteśmy na prawdę maleńkim wytwórcami i nie śmiałam nawet marzyc o tym, że to co robimy zostanie tak wyróżnione i znajdziemy się tam obok Guru serowarstwa zagrodowego. No dobra, ale o kozach być miało 😉. Mamy stado hobbystyczne, hodowane w systemie ekstensywnym, większość z rogaczy to mieszanki, kilka 50% AN - anglonubijskich ( czyli w sumie mieszańce ) i jeden roczny koziołek AN 100%, którego kupiliśmy w zeszłym roku z bardzo dobrymi papierami, ale nie jesteśmy nastawieni na jakąś szczególna rasę. Uważam, że z kozami jest jak z psami, najodporniejsze, najzdrowsze i często dające mleka w przyzwoitej ilości są mieszańce. One są po prostu fantastyczne, każda/każdy ma swoje upodobania, charakter, do każdej podchodzimy indywidualnie. No i każda ma imię 😍
Koziołków nie zjadamy i nie dajemy ich zjeść innym 😉. Po kastracji tworzą stado dla kozła kryjącego, akurat nasi chłopacy tworzą fajną zrównoważoną grupę darmozjadów 😉.
Wow 36 sztuk to już poważne stado! Czyli można powiedzieć, że kozy to taka Wasza pasja. Fajnie, że jeszcze takie hobby przynosi dochody 🙂 A można gdzieś poza Twoim gospodarstwem kupić Wasze produkty?
Aleks, szkoda, że tak daleko mieszkacie. Z chęcią bym spróbowała Waszych wyrobów 😜
LSW ja miałam tak samo, w tamtym roku na zimę miałam 9koni, teraz mam 5 i jestem tak wyluzowana przy codziennym sprzątaniu że normalnie uwielbiam to robić, tak na spokojnie, powoli bo i po co się spieszyć. Najgorsze ze nie wiem co będę z sianem robić, bo nazbieralam go tyle że połowa zostanie.
Co do pensjonatu to mam teraz tylko 4 czyjeś konie, ale właściciele są bardziej moimi przyjaciółmi, bo biorąc kogoś do siebie zrobiłam tzw. wywiad. Kiedyś oczywiście miałam oszolomow, oszustów itp, ale po chyba 10 latach zmadrzalam, przynajmniej tak mi się wydaje.
Miałam brać nowego konia niedawno, miałam chętnych, bo też sprzątam codziennie, konie na padoku od 6 do 20, siano do woli w każdym miejscu(w środę postawiłam 5 balotów na padok), woda, żarcie kto ile chce, pastwisk mam stałych 12h, plus 4 h drugi pokos po zbiorze siana, biorę 500zl, ale stwierdziłam że mi się chyba nie chce w nowych bawić. Może na wiosnę wezmę ze dwa konie na pastwiska, ale to takie duże może.
A poza tym to u mnie też straszne błoto, łąka zalana, pastwiska też ale konie zdrowe i chyba szczęśliwe.
Też mam kozy, ale tyle co dla siebie przeważnie między 5 a 10 sztuk, w anglonubierach się zakochałam 😍
Kiedyś napisałam takie wywody, pasują tu idealnie. Rękami i nogami bronię się przed pensjonatem, mimo że konie pchają się drzwiami i oknami 😉
Ludzie często pytają nas dlaczego nie prowadzimy hotelu dla koni i to najlepiej za 600 zł /mies. No bo ile ma kosztować pensjonat bez wygód, bez hali, myjki z ciepłą wodą, solarium z dala od miasta ?
Otóż po krótce.
Dzienne wyżywienie przeciętnego dorosłego konia kosztuje nas co najmniej 10 zł za samo siano oraz słomę.
Do tego owies, ewentualna marchew, wysłodki, jakieś witaminy, lizawka, mesz, czyli minimum. Dochodzą koszty energii elektrycznej, wody ( na prawdę poważne ilości przy koniach !), ubezpieczeń, szeroko pojętej amortyzacji budynków stajennych, ogrodzeń, konserwacji i wymiany stajennego sprzętu takiego jak na przykład żłoby, poidła, podstawki pod lizawki, uwiązy, widły, wiadra. Powiedzmy że te wymienione sprawy to około 7 zł dziennie na konia ( w tym wymieniona pasza, więc to całkowite minimum )
Kwota wyjściowa to 20 zł/doba, zostało 3 zł na opłacenie mojej pracy, mojej, bo nawet przy 15 koniach nie starczy na zatrudnienie pracownika.
3 zł za dzień pracy (sic!), można spytać co to za praca, nakarmić, wypuścić, posprzątać, podścielić, nakarmić, wykonać drobne zabiegi pielęgnacyjne....hobbystyczna! Ale przypominam że jest to praca świątek/piątek i niedziela, wymagająca punktualności czy człowiek zdrowy, czy chory, czy ciepło czy zimno i ciężko takiego opiekuna który zna konie zastąpić kimkolwiek......Sami wyceńcie.
I wszystko jest dobrze, jeśli jeszcze konie zdrowe, właściciele zadowoleni i brak dodatkowych szkód typu wyrwane drzwi, słupki, zepsute ogrodzenie, kontuzje, wypadki itp itd.
Do tego doliczyć proszę podatki i wszystkie opłaty związane z prowadzeniem takowej działalności, nie doliczyłam księgowości i reklamy...
No i chciałoby się jednak mieć jeszcze z tego jakiś zysk, skoro działalność ta nie ma być charytatywna.
Oczywiście możecie powiedzieć, że takie stajnie są ! No właśnie ja wiem że istnieją takie stajnie, nawet tańsze, rozważam przeniesienie tam kilku moich koni 😉
Jak oni na tym wychodzą to pewnie ich tajemnica handlowa, ja nie wiem. Serdecznie polecam korzystanie z dostępnych niedrogich pensjonatów i szczerze gratuluję ich właścicielom utrzymania się.
A poza tym jeden ważny aspekt, zawsze zamartwiam się na zapas o zdrowie i kondycję koni, nie chciałabym zamartwiać się o konie czyjeś, bo z doświadczenia ( również jako pensjonariusz ) wiem, że mało kto to doceni i że właścicielom ciężko jest dogodzić.
Wracam do początkowego pytania, ile ma kosztować pensjonat bez wygód, bez hali, myjki z ciepłą wodą, solarium z dala od dużego miasta ?
Wracam do początkowego pytania, ile ma kosztować pensjonat bez wygód, bez hali, myjki z ciepłą wodą, solarium z dala od dużego miasta ?
klient musi za cos zapłacić. Za coś, czego nie ma w innych pensjonatach.
ja sobie wymysliłem, że klient zapłaci mi za rzadkość występowania chowu pastwiskowego. Konie przez pół roku chodzą 24/7 po pastwisku i karmią się trawą. I stawiam warunek, że koń ma być zdrowy i jeździmy. Jak na razie nikt sie nie zgłosił 🙂
Co do kosztów paszy; ja kupuję owies, siano mam swoje. Utrzymanie pastwiska, koszenie, belowanie i wszystkie koszty utrzymania pastwiska i zakupu owsa mieściły sie w 100 zł/konia, miesięcznie, przy 3-5 koniach. zapisuję wszystkie wydatki. Drut, izolatory, paliwo, olej, itepe.
montana zgadzam się z Tobą pod względem zamartwiania się np. jak mojemu noga spuchnie - spokojnie obserwujemy, bez paniki (oczywiście po stosownych oględzinach) - zwykle bez żadnej ingerencji po dniu, dwóch opuchlizna schodzi - no cóż, to koń, miał prawo poślizgnąć się/pokopać/uderzyć itd, jak cudzemu - szał macicy - a może ropa w kopycie, a może kop, a może tamo, albo sramto, domysły jak, co i gdzie i wizja, że na drugi dzień to opuchlizna ohoho (choć po czasie stwierdzam, że guzik prawda, wcale taka duża nie była). I tak za każdym razem się na to "nabieram" jak pięciolatek co go można w kółko straszyć 😉 . Jest to dla mnie momentami męczące psychicznie, bo potrafię dany problem "obracać w głowie" i "przerabiać go w tę i z powrotem", a czasami psychicznie - jak mój koń ma lekką kolkę to zwykle po kupie i objawach, że jest ok idę spać, a przy cudzym to i ze 2-3 razy w nocy się zrywam (bo a nuż...).
U mnie kosztuje 500 zł - bez hali, solarium, ciepłej wody itd. W sumie na ten moment mnie satysfakcjonuje ta stawka, ale też nie mam innej opcji zarobku. Miała być agroturystyka, ale z racji, że chata do remontu gruntownego, a rok temu dokupiliśmy 14 ha to na chwilę obecną temat agro jest w zawieszeniu - nie ma hajsu nie ma remontu 😉. Pewnie wolałabym sprzedawać siano i sianokiszonkę - zawsze to gnoju po tym człowiek nie wyrzuca ani to nie choruje, ale u nas raz, że ceny na to "niemiastowe", a i popyt słaby - nie ta lokalizacja. Więc poniekąd jestem skazana na prowadzenie pensjonatu dla końskich emerytów, krzywusów i rencistów, ale z drugiej strony przez większość czasu mnie to jednak satysfakcjonuje, zwłaszcza, że (odpukać) klienci trafiają mi się w porządku i to na tyle, że z częścią jestem wręcz w koleżeńsko-przyjacielskich stosunkach.
No mogłabym jeszcze opindolić ze dwa hektary pod ziemniaki, ale to jednak mnie nie kręci 😉, w planach mam małą plantację rokitnika - na wiosnę teoretycznie powinniśmy robić pierwsze nasadzenia, ale sądząc po pogodzie plan trafi w łeb.. więc ten pensjonat to takie... mniejsze zło.... kompromis... karma... diabeł wie, tak się ułożyło, miały być wakacje w siodle, rajdy, a jest belowanie siana i wyrzucanie gnoju 😉
"diabeł wie, tak się ułożyło, miały być wakacje w siodle, rajdy, a jest belowanie siana i wyrzucanie gnoju"
No. Jak byłem młody, też myslałem, że przez życie przejdę jak przez wakacje... A teraz tylko gnój wywalam. Nie mogę mieć pretensji do nikogo, bo to tylko moja wina. Sam sobie to wymyśliłem. Żona juz przestała pytać po co mi ta stajnia i te konie. Tylko czasem popuka się w czoło.
Za mało bierzecie za te pensjonaty 🤣
Tak się zaczynam zastanawiać coraz bardziej, czy odpuścić sobie własna stajnię i wstawić konie do kogoś... taniej będzie 😉