Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 czerwca 2016 07:54
Oj! Dobrze, że ja nie plażowa i coś takiego jak "sezon bikini" mnie nie dotyczy. Z ciekawości weszłam na stronę Calzedonii i... seria Indonesia, figi wysoki stan, niebieskie, do tego pushup bandeau. Ale cena... powala kompletnie.
(wybaczcie, nigdy nie rozumiałam dlaczego "o pieniądzach się nie rozmawia" 😉 )


Ja nie mam problemu z rozmawianiem o pieniądzach, bo zwyczajnie nie mam pieniędzy  😁 I owszem, Calzedonia to zdecydowanie nie moja półka cenowa, ale popatrzę, pomierzę i może coś wpadnie mi w oko tak bardzo, że jednak się szarpnę. Póki co na stronie spodobały mi się tylko jedne majtki.

W kwestii pieniędzy to jest raczej tak, że jak mam wydać jakieś nieproporcjonalnie duże pieniądze to za tym jednak musi iść coś więcej niż moje widzimisię. Nie mam problemu z kupieniem butów górskich za 1000zł choć można za 200zł, bo jednak od tego zależy i mój komfort i bezpieczeństwo. W przypadku stroju to niestety względy czysto estetyczne  😉


Gavi z ciekawości - to co Ty mniej więcej jadasz? Dla mnie stwierdzenie "nie lubię jeść" jest totalną abstrakcją  😡


Wichurkowa ekstra forma!  😜
Graba.   je ne sais pas
05 czerwca 2016 08:04
wpadam trochę z doskoku, ale czytam regularnie i ostatnio znowu zaczełam walczyć o ostatnie kilogramy, ale organizm nie chce puszczac 🙁 pomimo, że faktycznie jeszcze jest co zrzucać. 

Jak uzupełniacie tłuszcze w diecie? zauważyłam, że powinnam chyba bardziej je uzupełniać, moze jakaś opcja małokaloryczna? 😀

smarcik,
1. omlety białkowe z płatkami owsianymi, nasionami chia, rodzynkami
2. pasta z tuńczyka na chudym twarogu
3. jajka pod każdą postacią
4. jogurty o wysokiej zawartości białka
5. ryby robione na parze
6. wołowinę (od kilku miesięcy na widok drobiu robi mi się słabo. ostatnio musiałam wyciągać z makaronu kurczaka pociętego na malutkie kawałki, bo nawet w takiej postaci nie mogłam go przełknąć. Nie wiem o co chodzi...)
7. soczewica, brązowy ryż, kasze wszelakie, ciemny makaron
8. owoce, tony owoców

Mam bardzo monotonne żywienie, ale mi to kompletnie nie przeszkadza. Prawdopodobnie moja niechęć do jedzenia bierze się z braku węchu. Mam tak od dziecka. Lekarze nie doszukali się żadnych nieprawidłowości. Po prostu nie mam tego zmysłu i koniec kropka.

Graba., ja podbijam tłuszcze olejem lnianym lub orzechami nerkowca 😉
Stwierdzam z pełną odpowiedzialnością, że system dla mnie to... mój system. 😉
Wiem, że to brzmi zarozumiale w pierwszym momencie, ale jest to teza w 100% świadoma. Od dziecka borykam się z tematem nadwagi, samochudnięcia i innych niestandardowych poczynań organizmu. (ba! pierwszy taki dziwny okres metaboliczny zaliczyłam mając ok. roku - przestałam praktycznie jeść na kilka miesięcy, żyłam połową butelki kaszki i jednym plasterkiem sera żółtego, bo nic innego nie chciałam i nie przyjmowałam, żyłam sobie bez problemu, radośnie, bawiąc się, tylko przestałam rosnąć). Nigdy się nie przejadałam, nigdy nie jadłam kompulsywnie. Jadłam akuratne nie za duże porcje. Jadłam regularnie, zdrowo, z zachowaniem piramidy żywnościowej, itp, itd. A naprzemiennie w ciągu życia tyłam i chudłam.
Zdiagnozowana niedoczynność tarczycy. Co jakiś czas mam zaburzenia hormonów płciowych. Na pewno ogromne znaczenie ma moja nerwicowa psychika (nie jestem np. agresywna, ale przejmuję się, spalam się różnymi sprawami), więc sprawdzone laboratoryjne skoki kortyzolu. Gdy miałam rzut tycia w okresie podstawówki stawiano tezę o niedoborze enzymów trawiennych (do tej pory nie wiem w sumie dlaczego tego nie zbadano - chyba brak dostępu do takiej diagnostyki wtedy).
Nie żalę się, nie chwalę się - jak to często ktoś lubi mi dogadać. Tak po prostu wyglądają fakty, nie zmienię ich. Nie mam raka, nigdy nie byłam hospitalizowana, ale nie jestem "zdrowym organizmem". I tak to wygląda. Obserwuję się od lat, prowadzę dzienniczki, zapisuję spostrzeżenia, wyciągam wnioski. I wiem, że nie mogę patrzeć na zasadzie - bo ona, bo on, bo ktoś powiedział. Ale co jakiś czas ulegam presji i to jest mój błąd.

Nie będę stosować 2xME, bo poranny post nie jest dla mnie. Dla mnie jednak jak najszybciej zjedzone śniadanie jest ważne. Z drugiej strony nie muszę jeść co 3-3,5 godziny. Byle przerwy nie były dłuższe niż 5 godzin to jest ok. Wiem, że mój organizm nie ma nic przeciwko nabiałowi. Myślę, że gluten też nie jest wielkim problemem. Bylebym nie jadła późno (po 17) mącznych/zbożowych potraw. Późno nie powinnam też jeść owoców i większych porcji warzyw. 
Gdy chodzi o chudnięcie - działają na mnie poranne interwały na czczo. Inne formy - cardio, programy ćwiczeniowe z netu, itd - to raczej utrzymanie tzw. ogólnej sprawności fizycznej.
Nie chcę mieć "fit' ciała w takim sensie jak obecnie jest to rozumiane w mediach. Podoba mi się ciało kobiece z sylwetką klepsydry i miękkimi liniami (czyli z delikatną warstwą tłuszczyku pod skórą), powiedzmy ok. 22%. Przede wszystkim lubię mieć biust! Lubiłabym mieć smuklejsze nogi. Ale jedno z drugim nie jest kompatybilne. Tym bardziej, że nie mam nóg równo otłuszczonych, ale mam miejscowe "buły" zaburzające wizualny odbiór - zewnętrznie na udach poniżej pośladków i od wewnętrznej strony kolan. Żeby one zeszły musiałabym się totalnie wysuszyć w reszcie ciała. Dodatkowo mam po prostu mocną budowę - solidny kościec, grube stawy jak na swój wzrost, na sobie sporo mięśnia (widać np. po łydkach) - zawsze ważę więcej niż to, na ile wyglądam. Żeby być naprawdę smukła to musiałabym się na fit-temacie bardzo skoncentrować, wprowadzić ostre przemyślane treningi, bardzo dokładne żywienie, itd. Aż tak mi nie zależy, bo fit-temat nie sprawia mi frajdy sam w sobie. To, co robię w tym aspekcie jest koniecznością, by jednak nie patrzeć na siebie w lustro z obrzydzeniem. Ale w mojej hierarchii najpierw jest rodzina, praca, nawet pies/konie i tzw. ład w mieszkanku. Dodatkowo pracę, która jest moją pasją, wybrałam sobie niekompatybilną z potrzebami organizmu - nieregularną i stresogenną. 😉 I jestem smakoszem - nie jem dużo ilościowo, ale jedzenie, smaki na języku sprawiają mi przyjemność. Takie puzzle muszę sobie poukładać.
A żeby tak naprawdę, naprawdę doszusować do wyobrażonego ideału samej siebie to ostatecznie i tak musiałabym odwiedzić chirurga plastycznego - odessać tłuszcz z buł, a włożyć go w piersi. 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 czerwca 2016 08:44
Moja największa radość z mniejszej wagi jest taka, że biust zmalał. Jak to ujął mój mąż - jest to jego osobista tragedia.  😁 Powiedziałam, że ma wybór:

1) grubsza żona z dużym biustem;
2) chudsza żona z małym biustem;
3) chudsza żona ze sztucznym biustem.

Wybrał opcję nr 2. 🙂
To ja mam szczescie, bo moj chlopak zupelnie zlewa temat cyckow (na moje ogromne szczescie, serio 😁 ). On chyba w ogole z tych, co powierzchownosc (czyli wyglad) niespecjalnie go kreci w glebszych relacjach z kobieta.

Zbieram sie powoli na trening, cala prace ogarnelam, ale tak mi @ dokucza, ze nie wiem co jest..na szczescie cwiczenia powinny pomoc, dzisiaj delikatnie 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 czerwca 2016 09:05
Gavi brzmi jak całkiem rozsądne odżywianie 😉 Faktycznie jest tak, że podczas np kataru jedzenie nie smakuje, kiedy nie czujemy jego zapachu.. To niesamowite, nigdy nie spotkałam osoby bez węchu  🙂
smarcik, staram się nie być osobą, która z doskoku zaczęła się interesować zdrowym życiem, a swoją wiedzę bazuje na kilku wpisach fit blogerek. Zanim zaczęłam opracowywać sobie plany żywieniowe i treningowe, to konsultowałam się z wieloma osobami, przeczytałam multum pozycji i śledziłam blogi żywieniowe sportowców. Pilnuję, żeby moja dieta była zbilansowana, a plan treningów nastawiony na progres, ale i dostosowany do moich możliwości.
Fakt faktem jak siedziałam w crossficie, to z tym racjonalnym podejściem do treningu miałam problem, ale kontuzje uczą pokory.
No i sam crossfit też dostał jakiś czas temu kapciem po mordce i wyznawcy delty się lekko ogarnęli 😉

Brak węchu przydaje się na rockowych festiwalach i w komunikacji miejskiej :p
Czasem zastanawiam się jak pachnie mój facet czy powietrze po burzy..., ale w sumie brak węchu mi nie przeszkadza. Nie można tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało.
Minus kilo,  łącznie od wagi wyjściowej jest -3kg  😅

Wczoraj cheat wieczorem, jak to bywa w sobotę 😉 ale cały dzień kalorie oszczedzone wiec bez tragedii 🙂 dziś juz w miarę grzecznie i zamierzam wieczorem i jutro rano pogotowac jedzenie na parę dni, bo choć miecho z lodówki nie smakuje jak świeżo grillowane to nie mam wyjścia, inaczej będę żywic się serkiem wiejskim i jabłkami. A tak to choć niezbyt to smaczne to przynajmniej bardziej treściwe.
Meise zdrówka i trzymaj się  :kwiatek:


Dziękuję kochana  :kwiatek: a powiedz mi, Ty tak pod zawody trenujesz czy dla siebie? Bo praca jaką w siebie włożyłaś zadziwia mnie z każdym zdjęciem coraz bardziej  😲
A mnie cos rozklada 😵 Leze w lozku, zaaplikowalam sobie prochy, teraz mi znacznie lepiej, ale jak szlam do apteki, to myslalam, ze nie dojde 🤔wirek: I to tak mnie scielo nagle, doslownie..rozmawialam i w pewnym momencie poczulam ogromne zmeczenie ciala, ciezkie nogi, bol kosci, gardla, glowy, uszu, msakra 😲

sienka, jak tam?

Meise, a dlugo jeszcze bedziesz na L4?

escada, gratuluje sukcesu! 😍 😅
Ja właśnie wróciłam po kolejnych 60 km na rowerze. 4 godziny, z małymi przystankami i krótkimi odcinkami przez las. Ale jako, że nabyliśmy mega czadowe rowery, to te 60 km nie daje takiego wycisku jak na starych.
Tak czy inaczej, kalorie spalone, uda napuchnięte jak balerony ( wiatr dziś ostry wiał i złośliwie prawie cały czas mieliśmy pod wiatr)



Teraz już do końca dnia leżę i odpoczywam.
tunrida, ale z Ciebie laska!
Zdjęcie jak z reklamy, figura też! 😉
tunrida, zazdroszczę jak nie wiem, ale bym teraz pognala 😍

zen, dzieki, fizycznie bez zmian, psychicznie gorzej, bo siedzę sama i chyba każdemu w takiej sytuacji by to lekko na głowę dało, trochę mi się popłakało Piękny weekend spędzam patrząc w sufit, oplacony urlop od środy w Hiszpanii idzie sie bujać.
Cieszę sie ze nic poważnego mi nie jest. Strasznie współczuję osobom po poważniejszych wypadkach...to musi potwornie obciążać psychicznie. Obiecuje sobie sie ogarnąć i nie rozczulać nad sobą. Za miesiąc zapomnę ze cos mi było.

A, wczorajsze śniadanko to jajka na bekonie 🙂

Myślę o tym jak wracać do aktywności (oczywiście jeszcze nie teraz-teraz cel to pic wode i nie żreć)
I chyba najpierw pójdzie rower stacjonarny- wydaje mi się najmniej wstrzasogenny dla głowy i szyi.
Ma ktoras z was może doświadczenia po podobnych kontuzjach?

PS jakby któraś przejeżdżała przez Wrocław - dalabym sie pokroić za czereśnie!!!! 😀
sienka, ja po pobiciu dlugo wracalam niestety do formy, ale po miesiacu juz wracalam pomalu do ciezarow, wiec dasz rade. Wierze w Ciebie! :kwiatek: Jak cos, to pisz, postaram sie cos wspomoc :kwiatek: Moj rehabilitant nie pozwalal mi dlugo lezec w ciagu dnia, kazal chodzic po domu, robic lekkie zakupy, zeby nie zastac ciala, wszystko z glowa i umiarem. Mialam gorsze i lepsze dni, sluchalam ciala :kwiatek: Pamietam, ze szybko wywalilam kolnierz, bo mnie wnerwial niemilosiernie, zakladalam tylko jak wychodzilam z domu.
zen, Jezu, po pobiciu?!  😲 W Wawie? Jaka trauma... 🙁
Kolnierz jest niewygodny, ale czuje ze daje mi narazie oparcie. Ściągam pod prysznicem. Jak tylko wychodzę z domu (a 3x dziennie musze, psy same nie wyjdą) mam zawroty głowy i jak wracam po 10 min idę na drzemkę... :/

Dobra, koniec o moim chorowaniu!!! Pokazujcie duzo pozytywnych fot 🙂
sienka, Ja nosiłam kolnierz po wypadku.
W sumie nosiłam przez trzy tygodnie. Nie zakladalm tylko do snu bo nie dawałam rady w nim sie wyspac.
Szybko po zdjeciu kołnierza wrocilam do aktywnosci.

Teraz tez wracam powoli do aktywnosci po wypadku
W tym przypadku troche ciężej idzie, bo ucierpiał odcinek lędźwiowy kręgosłupa. Jak na razie nie podnoszę nic, nie schylam sie, nie robie gwałtownych ruchów.  Ale chodze,  powoli i coraz wiecej.
Najwazniejsza to czysta micha. Od dobrych dwoch tygodni nie wpada nic nadprogramowego ( wczesniej bylo troche podjadania). I przede wszystkim regularność. Te 3 do 3,5 godz pomiedzy posiłkami to dla mnie rzecz prawie ze święta. 
Zdrowia i szybkiego powrotu do aktywnosci zycze.
zen, o masakra nawet nie chce komentowac tego co Cie spotkało, bo dla mnie to po prostu nie do ogarniecia jest.

tunrida, jestes cholerną iron women.

A u mnie jak na razie bez zmian. Czysta micha troche spacerów i jeszcze raz czysta micha.

Wichurkowa   Never say never...
05 czerwca 2016 18:31
Meise jest plan na zawody ale nie wiem kiedy czy lipiec, październik czy luty... Także puki co ćwiczę dla siebie :-)
Dziewczyny, dziekuje za wsparcie, ale to juz dawno za mna. Trzymam kciuki za Wasze powroty do zdrowia :kwiatek:

Przegladalam sobie dzisiaj lezac z goraczka profile rozne na Insta i troche mnie uderza, ze sporo mlodych dziewczyn lansuje sie tam swoimi cyckami 🤔wirek: Co druga fota to wywalone cycki w staniku, fit sylwetka pokazana jakos pokracznie, juz chyba on a regular basis jest jakis dziwny rozkrok ala przysiad, zeby wysmuklic wizualnie uda, tylek jakos wypchniety w tyl, no smiesznie sie to oglada.. Musze chyba zaczac tez pokazywac cycki, wait, nie moge, nie mam atrakcyjnych 😁

Jutro wygrzebie sie do roboty, ale juz resztka sil ciagne jak mam byc szczera..
sienka, po skręceniu kręgosłupa szyjnego w związku ze spadaniem ze schodów nosiłam kołnierz dwa tygodnie, nie cały czas, bo był cholerycznie niewygodny i w dodatku temperatury początku lipca. Do aktywności zaczęłam wracać jakiś miesiąc po. Ale niestety skutki odczuwam cały czas (za trzy tygodnie miną dwa lata). Więc lepiej powolutku, słuchaj co mówi Twoje ciało i nie miej do siebie pretensji, jeśli będzie trzeba coś odpuścić. Zdrowie ma się jedno.

U mnie dzisiaj bez ważenia i liczenia wartości oprócz śniadania. Spędziłam spokojny, pozytywny dzień z moją przyjaciółką. Byłyśmy u moich rodziców na obiedzie, byłyśmy na dniach otwartych schroniska dla zwierząt, a później na kawie. Taki "wolny rytm" dzisiaj. Jutro pewnie waga podskoczy, bo do kawy po 18 było małe ciacho. Kalorycznie pewnie nie wyszło tragicznie, ale jednak to posiłek węglowodanowy.
Na kolację mam troszkę twarogu, pewnie dodam suszonego pomidora i przyprawy.
Sienka. ja po urazie kregow szyjnych nie dalam rady w sztywnym kolnierzu, szyja bolala mniew nim  jeszcze bardziej ale kupilam tez wowczas, tak na wszelki wypadek kolnierz 'miekki', taki plaski walek olulajacy szyje, spedzilam w nim chyba z miesiac, spelnial swoje zadanie super - odciazal kregi, byl wygodny i naprawde dawal mi poczucie bezpieczenstwa bo po prostu balam sie chodzic 'na zywca' bez zabezpieczenia.  Btw caly czas mam go w szufladzie i nietetety, wracam do nie go dosc regularnie..
Po wypadkach lekarze/fizjoterapeucj zalecaja stawanie na nogi jak najszybciej, ale to zalezy od samopoczucia zainteresowanej osoby czy beda to spacery czy tez cos mocniejszego. No i  ja rozroznilabym uraz ciala i uraz kregow szyjnych. Sama jechalam konkurs w kolnierzu - czego w zyciu nie zrobilambym teraz - jesli cos poszloby nie tak, mozna wyladowac na wozku.. Tak wiec dbaj o siebie, nie spiesz sie, sluchaj ciala, ono Ci 'powie' kiedy bedzie gotowe do wysilku. Wracaj do zdrowia!
Zen, tez wracaj szybko do zdrowka!
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 czerwca 2016 19:25
To ja mam szczescie, bo moj chlopak zupelnie zlewa temat cyckow (na moje ogromne szczescie, serio 😁 ). On chyba w ogole z tych, co powierzchownosc (czyli wyglad) niespecjalnie go kreci w glebszych relacjach z kobieta.



Mój też, jedynie wyraził swoje zdanie, że większe były fajniejsze, ale ponieważ widział, jakie męczarnie przechodziłam przed okresem, to w sumie cieszy się, że ja się cieszę, że są teraz mniejsze. 🙂
Sienka ja mam taki kolnierz i poduszke przyjazna walnietym kregom szyjnym. I goraco polecam taki zestaw.
Ascaia, właśnie jedyne czego się boje to nawracania...
Sanna, dziękuję za zdjęcia!  :kwiatek: mam dokładnie taki kołnierz,  stanowczo fajniejszy niż z karetki, śmierdzący zulem 😜
A poduszka fakt, pożyczyłam teraz taka z pianki memory i jest znacznie lepiej niż na 'zwyklej', ale faktycznie może taka byłaby jeszcze lepsza, szczególnie później,  jak już będę mogła się położyć na boku...

Narazie od piątku jestem cholernie niewyspana,  bo totalnie nie umiem spać na plecach 😉

Ogromnie wam dziękuję za wsparcie i dobre słowa. To dużo dla mnie znaczy :kwiatek:
Sienka, tak jak napisala Ascaia, wszystko pomalutku. Raz mocnniej uszkodzone kregi niestety lubiua o sobie przypominac.  Ja, niestety, zaprzyjaznilam sie z poduszka na zawsze a kolniez mam w szufladzie bo przy jakis niefortunnych uderzeniach, naprawde niepozornych gdzie kazdy inny po prostu by sie otrzepal i zapomnial, ja laduje pod kroplowkami i z kolnierzem a jak mam duzo szczescia to tylko z kolnierzem.
Dziewczyny wracajcie do zdrowia  :kwiatek:
Ja od 2 dni bardzo kiepsko  😡 Ale od jutra obiecuję poprawę. Juz mam naszykowany obiad na jutro kasza pęczak i warzywa. Muszę znowu kontrolować miche bo przez weekend za duzo sobie pozwoliłam i mi brzuch wywalił  👿
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
06 czerwca 2016 05:57
Dzień dobry,

Jak tam mija Wam poranek? Ja właśnie robię obiad i przy okazji uczę się na dzisiejszy egzamin, a po egzaminie od razu praca do 21.

Wczoraj wybrałam się do sklepu na zakupy rowerem, łącznie ok 40km.
Ja w trakcie treningu siłowego. Planuję jeszcze pobiegać wieczorem, o ile kolana pozwolą ( oberwały po rowerach) No i nabrałam wody po wczorajszym rowerowym wysiłku, spuchnięta jestem lekko po całości. Na śniadanie, o 8😲0 owsianka na mleku. Bo strasznie mi się jej chce.
A ja chyba musze zrezygnować z cheatow, bo co zgubie to nabieram w weekend. :/ w ten przegielam zdecydowanie i mam karę. Teraz zostanie tylko rodzinny obiad w niedziele a tak to żadnych imprez, grilli itp. Bo to bez sensu.
U mnie praca od rana, mnostwo spraw do ogarniecia od wczoraj wieczorem 😵 Z chlopakiem ciagle cos nam wychodzi, co wymaga dogrania, zalatwienia etc.

[quote author=Lanka_Cathar link=topic=89332.msg2553029#msg2553029 date=1465151121]
To ja mam szczescie, bo moj chlopak zupelnie zlewa temat cyckow (na moje ogromne szczescie, serio 😁 ). On chyba w ogole z tych, co powierzchownosc (czyli wyglad) niespecjalnie go kreci w glebszych relacjach z kobieta.



Mój też, jedynie wyraził swoje zdanie, że większe były fajniejsze, ale ponieważ widział, jakie męczarnie przechodziłam przed okresem, to w sumie cieszy się, że ja się cieszę, że są teraz mniejsze. 🙂
[/quote]

Moj chlopak np. wspiera mnie mega, uwaza, ze wygladam rewelacyjnie i nic by we mnie nie zmienil. Ja sobie troche jeszcze schodze z poziomem bf, a wlasciwie to z poziomem wody podskornej. I mam jego wsparcie. Ale ciesze sie, ze nie zafiksowalam sie na punkcie suchosci, chociaz przyznam, ze lubie takie sylwetki. Ale u siebie teraz widze, ze jest naprawde bardzo ok.

#9

1. jajka i bekon
2. truskawki i banan (mialo byc bialko i koktajl, ale oczywiscie zapomnialam.....)
3. kurczak z ananasem i mango
4. budyn chia z arbuzem
5. platki jaglane z bialkiem i owocami
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się