Sprawy sercowe...
Becia23, podchody to nie musi byc zła rzecz, gdyby moj obecny małż od razu przeszedł do rzeczy to by dostał tzw kosza, a ze sie czail czail i czail, to w koncu mnie wkręcił w ten romans 😉
JARA, no wiem!! A to już dwa lata z hakiem, nie chce się wierzyć. Kurde, świetne dwa lata a u ciebie co tam? Hubert się w ogóle próbuje odzywać jeszcze?
U mnie wszystko pomyślnie się układa, dobrze się dzieje, jestem szczęśliwa 🙂
Natomiast jeśli chodzi o Huberta to jakoś do marca tego roku co jakiś czas zjawiał się u mnie w pracy bez zapowiedzi czy dzwonił. W pewnym momencie był nawet bardzo naskakujący i musiałam go mocno olać żeby dał mi spokój. Próbował mi nawet dyktować warunki mojego życia np nie życzył sobie abym pokazywała na fejsie, że dobrze mi się żyje, że się dobrze bawie, że podróżuje itp. 😉
Ostatnie ciepłe relacje między nami były jakoś w okolicy połowy marca kiedy wpadł do mnie do pracy przed moim pójściem do szpitala. Następne spotkanie (całkowicie przypadkowe) nie było już takie miłe. Spotkał mnie i mojego kolegę w Sobótce i zachował się jak burak. Swoją drogą to spodziewa się drugiego dziecka 😉
Fiu fiu, zazdrośnik. Szybko się chłopak rozmnaża, trzeba mu przyznać ;P Cud, że ty bezdzietna z tego wszystkiego wyszłaś 😉 Fajnie, że wszystko gra.
Jak to mawia moja droga przyjaciółka od frytek "dzieciorób" 😉
Mam nadzieję, że w tym wszystkim jest równie szczęśliwy 🙂
Cud, że ty bezdzietna z tego wszystkiego wyszłaś 😉
Cały czas jej to powtarzam :P
Becia23, podchody to nie musi byc zła rzecz, gdyby moj obecny małż od razu przeszedł do rzeczy to by dostał tzw kosza, a ze sie czail czail i czail, to w koncu mnie wkręcił w ten romans 😉
Mam znajomą, która zdaje się być w gorącej wodzie kąpana, bo łaknie intensywnego kontaktu z mężczyzną lecz kosztem własnego komfortu. Poznała jegomościa, tydzień później już byli parą, a po trzech miesiącach zamieszkali razem. Dla mnie to zdecydowanie za szybko, ale to przecież nie ja decydowałam. I teraz widzę, obserwuje ją i dostrzegam oznaki zdenerwowania, irytacji i zniechęcenia. Wyszło szydło z worka jak to się rzecze. Facet tym zazdrośnika, łamie hasła do portali społecznościowych i poczty oraz systematycznie sprawdza jej telefon. Każde "i like it" na FB to powód do kłótni, bo przecież polubiła wpis jakiegoś innego chłopaka to na pewno z nim już sypia. I tak w kółko. I z domu ją trudno wyrwać, bo się boi kolejnej afery. Nie chce się tłumaczyć do kogo wychodzi i po co. Kiedyś nawet ten jej chciał do mnie dzwonić czy aby na pewno ze mną siedzi.
Nie trafiła dziewczyna, a wielka szkoda, bo jest mega sympatyczna.
Próbuje z nią rozmawiać, usilnie naciskając na fakt, że tak na dłuższą metę nie da się żyć. Nie dociera.
Myślę, że boi się znowu zostać sama i trzyma się kurczowo tego co ma. Znajoma ma dziecko z pierwszego związku. Drugi się rozpadł, bo facet chciał tylko seksu i nie dawał pewniejszych deklaracji, a to jest trzeci...
Chciałabym jej pomóc, ale jest głucha. Nie słucha również swojej wieloletniej znajomej, chociaż obie nie krzyczymy na nią, aby go zostawiła zaraz i natychmiast. Martwimy się o nią, ale miłość rządzi się chyba irracjonalnymi prawami...
maluda niestety, z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że nie da się wytłumaczyć komuś, że jest w niedobrej dla niego relacji, póki sam nie chce tego zrozumieć. Dopóki znajoma do tego nie dojrzeje, to możecie na uszach stawać, a najwyżej stracicie koleżankę, jeżeli uzna, że "jesteście przeciwko niej". Wspierajcie, pokazujcie, co jest nie tak, ale "krzyczenie" na nią nie ma najmniejszego sensu.
Do tego skoro ona ma dziecko, to może dochodzić do tego kwestia, że pewnie bardzo chce, żeby dziecko miało pełną rodzinę.
Mnie zrozumienie, że coś jest nie tak, zajęło trzy lata.
I nie trzy lata od rozpoczęcia związku, tylko trzy lata od momentu, kiedy po raz pierwszy przyszło mi do głowy, że faktycznie w tym, co mówią inni, jest chyba jakieś małe ziarenko prawdy.
Nikt na nią ni krzyczy, po prostu z nią rozmawiamy jak nam się zwierza. Gdy to robimy to tylko wyrażamy obawę, aby ta relacja nie przeszła w coś jeszcze gorszego, aby jej w domu nie zamknął. Chociaż chyba już to zrobił.
Z dzieckiem sprawa ma się tak, iż dziewczynka bardzo przeżyła rozstanie z wcześniejszym "wujkiem", co skończyło się wizytą u pedagoga. Dlatego tym bardziej razi mnie fakt, że ona tak szybko angażuje się w kolejny związek.
No ale właśnie to może być problem, że skoro tak to przeżyła, to matka teraz nie chce jej fundować kolejnego takiego samego stresu i to jest dodatkowy czynnik, który będzie ją przy nim trzymał. Zwłaszcza jeśli facet w stosunku do dziecka jest w porządku. A zazdrość jest trudnym i ciężkim tematem, bo bardzo łatwo przekroczyć granicę, za którą przestaje być normalna, a zaczyna chorobliwa, do tego zazdrośnicy potrafią świetnie manipulować ludźmi, sprawiając, że mimo iż nic złego nie robisz, to i tak czujesz się ciągle winna. Z tego, co opisujesz, to w przypadku Twojej znajomej już zaczęło się tak dziać.
Heeelp!
P. wyjechał na dwa tygodnie na staż na Litwę - nie mam co z sobą zrobić! 😵 Dobrze, że Lula mam teraz bliżej i mogę być u niego codziennie, to mi się tak czas nie dłuży i nie siedzę sama patrząc w ścianę, ale wyjechał wczoraj i nie wiem jak przeżyję do 14tego. 😵
Moon, dasz radę!
Ja tez nie lubię, jak mój P gdzieś wybywa - najczęściej jest to wyjazd do rodzinnego domu oddalonego o 50km 😁
Odnośnie tego, co pisała Maluda - wiecie co, te fejsbuki i inne.. to chyba trochę ludziom wyprało mózgi.... Kłótnie o lajki? No błagam 😵
Jeden mój znajomy też nie lajkuje zdjęć koleżanek, bo jego dziewczyna ma o to problem. 😂
A mój były mnie usunął ze znajomych. 🤣 🤣 🤣
Wydaje mi się, że to odpowiednik dawniejszych awantur o spojrzenie na ulicy na obcą dziewczynę/obcego chłopaka. Równie wysoki poziom szkodliwości, a przecież byli i są ludzie potrafiący robić o to karczemne awantury.
Usuwanie ze znajomych na FB to jeszcze o tyle rozumiem, że ktoś może nie mieć ochoty, aby były/była miał wgląd w to, co się dzieje w jego życiu, a jednak FB jest źródłem takich informacji w mniejszym lub większym stopniu.
Prawda, ale chyba znacznie częściej to jest "kara". typu: byłaś/eś taki siaki i owaki, usunę Cię ze znajomych! 😁
Może ktoś po prostu nie jest masochistą i nie chce oglądać, że u ex jest ok. I woli oszczędzić sobie niepotrzebnych emocji.
Ja swojego byłego też usunęłam, po jego paru bardzo głupich wiadomościach.
Ba, chwilę potem go zablokowałam, bo zintensyfikował działania i mnie stalkerował.
Nic dziwnego w tym nie widzę, rozeszliśmy się w mało sympatycznych okolicznościach. Nie ma co udawać, że będziemy przyjaciółmi.
Kłótnie o "i like it" to właściwie kropla w morzu głupich powodów. Przytoczę jeszcze jeden przykład, który mógł się skończyć gorzej niż się zaczął, ale facet się ostatecznie opamiętał. Znajoma dzwoniła do KIEROWNIKA zmiany, aby poinformować go, że nie stawi się w pracy i prosi o UŻ. Oczywiście dostała. Odłożyła telefon i gdzieś wyszła. Jej chłop wziął komórkę i zobaczył, że dzwoniła na niezapisany wcześniej numer to... zadzwonił i odezwał się znowuż rzeczony kierownik...
I teraz miał dwa wyjścia, albo szybko odłożyć słuchawkę, albo zacząć męską pogawędkę.
Na szczęście wolał to wyjaśnić z nią, oczywiście w tonie bardzo pretensjonalnym niż z kierownikiem. Ale wiecie co by było jakby zmienił zdanie i mu "nawrzucał"?
Ja lata temu byłego wywaliłam po tym, jak zaczął się z nową miłością obnosić po miesiącu. Jakoś tak patrzeć nie mogłam 😉
Po latach mamy słaby kontakt. I w znajomych też się mamy 😁
Ja też byłego wywaliłam, bo po prostu wywalam ludzi, z którymi nie gadam 🙂 Dodał mnie ostatnio po iluś latach i zagadał, więc niech ma 😉 Ale jeśli nie będziemy gadać, to znów wyleci.
Mnie tam bawi takie usuwanie ze znajomych. I wydaje mi się to dość żałosne. Zwłaszcza, że jakoś wcześniej żadnej byłej nie usuwał, więc jestem prawie pewna, że ona sam mnie nie usunął, tylko z pomocą tej swojej. 😎 No ale przecież nie moja strata. 😀
W sumie Jara twój post z okresu porozstaniowym utkwił mi najbardziej w pamięci i w gorszych chwilach zawsze go sobie przypominałam. A teraz, jak już mi całkowicie minęło, to nadal go mam w pamięci i za każdym razem od nowa mnie zaskakuje ile w nim było prawdy. Mimo, że pisałaś o spotkaniach ze swoim byłym, a ja swojego ani razu nie widziałam. A i tak identyfikuje się z tym całkowicie. Także bardzo ci dziękuję. :kwiatek:
Cieszę się, że mogłam pomóc 🙂
Jesli utrzymany "kontakt" ogranicza sie tylko do podgladania profilu i aktywnosci eksa to rzeczywiscie lepiej wykasowac. I jesli jedyne co laczylo ludzi to bycie para, a jak sie drogi rozeszly i nie ma innych punktow stycznych (pasja, scisle wspolne towarzystwo) i ogolnie kontaktu to po co trzymac trupa w szafie?
[quote author=Murat-Gazon link=topic=148.msg2428599#msg2428599 date=1443700590]
Wydaje mi się, że to odpowiednik dawniejszych awantur o spojrzenie na ulicy na obcą dziewczynę/obcego chłopaka. Równie wysoki poziom szkodliwości, a przecież byli i są ludzie potrafiący robić o to karczemne awantury.
[/quote]
Ależ jedno drugiego nie wyklucza. 😉 Ja też byłam rozliczana z każdego lajka na fejsbuku (nawet jeśli był on dany dziewczynie :lol🙂, poza tym miałam kilka razy sytuację, że szliśmy ulicą i szedł na przykład człowiek w koszulce uwielbianego przeze mnie zespołu. Traf chciał, że był ten człowiek płci męskiej. Mówiłam mojemu ówczesnemu chłopakowi, że fajna koszulka, a tu od razu były sugestie, że on takiej nie ma, więc po mi on. Przy czym takie sytuacje występowały absolutnie z dupy, nie to, że był na mnie podminowany, tak było cały czas. Nie znałam dnia ani godziny, dlatego się zawinęłam.
I szczerze podziwiam ludzi, którzy wytrzymują w takich toksycznych związkach szmat czasu. A jednocześnie nie rozumiem.
Anderia do pewnego momentu wielu osobom to się wydaje fajne - "taki zazdrosny/a, ależ mnie musi kochać". Dopiero po jakimś czasie się okazuje, w co się wdepnęło, a wtedy często już się jest odpowiednio zmanipulowanym i nie tak łatwo się wyplątać.
Ogólnie wszelkie toksyczne związki mają to do siebie, że wpada się w pułapkę nie tylko drugiego człowieka, ale i własnego umysłu.
Sporo zależy od konkretnego człowieka. Mój były na przykład nie jest typem manipulanta, a biednego chłopaczka skrzywdzonego przez poprzednie dziewczyny i mającego przez to uraz (tak przynajmniej usprawiedliwiał wszystkie "jazdy"😉. Więc kwestia zostawienia go to była dla mnie krótka piłka, tym bardziej, że długiego stażu nie było. Ale wiem, że są również właśnie tacy jak opisujesz i w takiej sytuacji faktycznie można się zapętlić, zwłaszcza jak dochodzi czynnik emocji i tłumaczenia sobie, że przecież go kocham, że przecież dam mu szansę, że nie można się zniechęcać byle czym.
Anderia postawa "jestem nieszczęśliwy, skrzywdzony, to złe kobiety były" to także rodzaj manipulacji 😉
Łee, szkoda, że mam tak mało czasu na forum i nie udzielam się więcej. Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi, dają do myślenia i serio muszę się zastanowić, jak ruszyć moje życie do przodu, nie tylko w kwestii uczuciowej, ale także zawodowej... Teraz mam kilka dni chorobowego, więc mózg będzie pracował intensywniej nad zagadnieniem 'co tu zrobić z tym życiem' 😉
A ja od dwóch tygodni jestem w związku na odległość. Dzieli nas 2,5 tys. km, połączenia lotnicze praktycznie nie istnieją, więc widzimy się na Boże Narodzenie. Jesteśmy razem dopiero od dwóch miesięcy z hakiem. Znajomi się pukali w głowę, no jak to tak, przed Erasmusem znaleźć sobie chłopaka/dziewczynę? A my na przekór wszystkim i wszystkiemu damy radę, a co 😀
Trzymam kciuki! Ja bym nie dała rady bez drugiej osoby w łóżku, której sadło dodatkowo grzeje w nocy 😉
dodzilla, dzięki! Fakt, przez te dwa miesiące widywaliśmy się praktycznie codziennie, a ostatnie dwa tygodnie mieliśmy się nawzajem 24h na dobę, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że przetrwamy jakoś ten rok i potem będzie tylko lepiej. Zdaję sobie sprawę, że to jest jeszcze ten etap związku w którym tylko motyle w brzuchu i w ogóle cud miód malina, ale jakoś tak nigdy nie byłam niczego w życiu tak pewna jak tego, że nam się uda.
Spotkaliśmy się ponownie w najgorszym z możliwych momentów, bo oboje już wiedzieliśmy, że jedziemy i gdzie jedziemy, ale...no właśnie, z mojej strony to był przypadek, że się spotkaliśmy, z jego już niekoniecznie. Jestem dobrej myśli 😀