Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

pokrótce = co tet odbiło??? że namnożyła dziwnych wątków? awaria komputera? czy inny powód?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 września 2015 13:03
Dodofon, Tet nie chciała być na jednym forum z niektórymi użytkownikami i chciała dostać bana, więc robiła wszystko żeby go wyłapać.
Dodofon, Tet nie chciała być na jednym forum z niektórymi użytkownikami i chciała dostać bana, więc robiła wszystko żeby go wyłapać.


ale jak nie chciała - no to kurka blada - to jest internet = wyłączasz go i żyjesz własnym życiem.... o co kaman? po co ban? przecież nie ma obowiązku wchodzenia na stronę... nie ogarniam = ale to już do wątku o nie ogarnianiu
Dodofon, w dodatku na forum można poprosić o uciszenie/bana na własne życzenie. Nie trzeba w tym celu pokazywać kim się jest faktycznie.


To chyba właściwy wątek. Dość przypadkowy, a zasadniczo słuszny i wartościowy wpis sprawił, że nagle pojęłam czemu się gubię na forum. Nagle dotarło do mnie, że tylko nieliczni przywiązują wagę do uzasadnień tego co piszą. I często mamy tak: intencja/treść chwalebna - uzasadnienie od czapy. Lekceważenie przemyślanych uzasadnień prowadzi do dziwnych zjawisk. U osób przywiązanych do tego, że teza wymaga przynajmniej uzasadnienia - podważa zasadność tezy. Zasadność - pochodzi od uzasadnienia 🙂 Choćby doświadczenie i to co się przyjmuje "jak jest" mówiło co innego, że pełna słuszność. A przecież nie zawsze tak jest, że oczywistość dla piszącego jest oczywistością dla innego rozmówcy (czy czytającego). Naprawdę jesteśmy różni. Dalej jest jeszcze "zabawniej". Naciskanie na "uzasadnij" wywołuje... irytację. Zirytowany robi przeskok i najwyraźniej uważa, że domagający się uzasadnienia - przeczy tezie. Robi "fuu" zamiast sensownie uzasadnić. Domaganie się uzasadnień nie musi przeczyć wyjściowej tezie! Owszem, może - gdy dopytujący zauważa, że teza "palcem po wodzie pisana", gdy widzi istotne luki w materii sprawy. Wtedy to już irytacja... zaczyna być czym innym 🙁 Nie lubimy zmieniać swoich przekonań, ani swoich tez. Ale nie zawsze tak jest.

Wrócę do tego wpisu. Rzecz dotyczy sprawy jak najbardziej słusznej: żeby z końmi nie jeździć jak wariat. Ale wybrane uzasadnienie jest... wręcz zabawne. Ale byłaby afera, gdybym wyraziła swoje rozbawienie! Wyszłoby, że jestem "katem koni" i jeżdżę jak wariat. Moment - i nastąpiłby taki przeskok.
Dodofon, chyba chodziło o demonstrację. Gdyby po prostu odeszła, przeszło by bez echa.  Bo nie wierzę, że nie można z własnej woli odkleić się od r-v.


Halo, skoro nie powinnaś do mnie pisać, to po co piszesz? Zresztą różnicę robi to niewielką, bo ty nie dyskutujesz, ty dywagujesz i dodatkowo insynuujesz. 

Nie jestem zirytowana i nie wiem, gdzie ciebie obraziłam. Opinię o tobie mogę wyrażać, tak jak ty wyrażasz opinie o innych. Jesteś takim samym użytkownikiem, jak każdy inny, chociaż sprawiasz wrażenie, jakbyś wierzyla w swoją wyjątkowość. 

Wyjaśnię, dlaczego dla mnie jesteś „omnibusem” a nie omnibusem.

W różnych miejscach chwalisz się swoim wykształceniem w wielu różnych dziedzinach.  W porównaniu z tym moje wykształcenie jest mocno ograniczone, ale miałaś pecha, że parę razy swoim tonem osoby wszechwiedzącej wypowiadałaś się na tematy, które akurat mieszczą się w zakresie moich kwalifikacji.  I wtedy byłam w stanie ocenić, że mimo autorytatywnego sposobu przekazu zwyczajnie farmazony pleciesz. Wyciągnęłam więc wniosek, że nie ma żadnego powodu, żeby wierzyć w resztę twoich wypowiedzi, bo niby skąd mam wiedzieć, co w nich jest farmazonem a co nie. Nie potrafię dostrzeć granicy, więc profilaktycznie z dystansem odnoszę się do wszystkiego, co piszesz. 

Poza tym nie ma ludzi, którzy znają się na wszystkim. Kto twierdzi, że zna się na wszystkim, w rzeczywistości nie zna się na niczym. 

Zdecydowanie wartością dodaną (przynajmniej dla mnie) całej tej wymiany zdań jest obraz twojej osoby, który nakreśliłaś. Bardzo to ciekawe, jak siebie postrzegasz.  Nie wiem, czy ten obraz w realu jest prawdziwy, ale wirtualnie ni w huk (że tak posłużę się twoim określeniem).
no tak, niektórzy potrzebują SPEKTAKULARNEGO tupnięcia nóżką....  tia...
trusia, pokaż jedno miejsce, w którym wyraziłam opinię o tobie. Gdzie napisałam też, że "piszesz farmazony", że "insynuujesz".
Teraz też - trzeba było wykazać się fachowością i podważyć moją opinię, uzasadnić to - a nie teraz podważać moją wiarygodność bez rzeczowego uzasadniena, po całości. Przy czym, o ile wiem, takie coś jest zwyczajnie karane prawnie.
Łamiesz prawo.

Każdy może być do czegoś przekonany, a jednak się mylić. Mnie to nie dotyczy? Chętnie przyznam rację, gdy ktoś mnie przekona, że błądzę.

Próżno szukać moich wypowiedzi np. w wątku o makijażu. Nie znam się na wszystkim. Na czym się znam, to się znam - dokładnie na tyle na ile się znam. Swoje racje wyrażam z przekonaniem. I grzecznie (na ile jestem w stanie zdzierżyć). I nikomu nie bronię wyrażać sowich racji.

Wielka szkoda, że tam gdzie nie miałam racji (nigdy nie twierdziłam, że moja racja jest jedyna) nie przedstawiłaś swojej, trafniejszej opinii.
Jeszcze 60km do domu 🙁, pomyśleć że kiedyś lubiłem jeździć samochodem
Czyta ktoś bloga Indianki-dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta-gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią? Dawno tam nie wchodziłam, dziś weszlam i co widzę:

Zamienię dorodnego barana Bodzio de Balejaż rasy wrzosówka na usługę ułożenia 3 klaczy. Baran reproduktor posiada kolczyki i jest baranem zarejestrowanym w szacownym ARiMR. Jest ojcem wielu udanych jagniąt. Polecam jako reproduktora o ciekawym srebrzysto-szaro-czarnym umaszczeniu które przekazuje potomstwu.


Od kiedy dowiedziałam się o istnieniu Indianki i jej bloga, z zaciekawieniem obserwowałam jej pomysły na zwabienie do siebie siły roboczej. Np. kiedyś szukała murarza czy innego pracownika fizycznego i zażyczyła sobie, żeby zainteresowani przysyłali swoje cv oraz portfolio.

Baran za ułożenie klaczy jednak chyba bije rekordy jej oryginalnych pomysłów.    😂

Czy ta kobieta ma w sobie chociaż odrobinę samokrytycyzmu?
Baran Bodzio też mnie urzekł 🙂
Sprawdziłam ile mniej więcej jest wart taki baran - 350 zł.
Indiański pewnie więcej warty 😉
Potrafi przywołać duchy baranich przodków, więc wiecie, na pewno więcej...
Nooo, kobita ma pojęcie o wartości tego rodzaju usługi. Ile on ma tych koni? Bo jestem ciekawa ceny jednostkowej  🤣  

Edit:
baran przysłonił mi wzrok. W ogłoszeniu jest, że 3. Ułożenie konia z 100 zł.    😵
Czypińdziesiont od sztuki wychodzi.
trusia, 3 klacze, jedna już ze 12 letnia, pozostałe nie wiem, ale też parę lat mają i nie umieją kompletnie nic. Dzicz kudłata.
Napisałam jej komentarz, taki nieatakujący i nienalewający się zupełnie. Ciekawe czy go zaakceptuje.
No ale w miesiąc "nie ułożysz" dzikiego konia, wychodzi czypińdziesiont jak nic.
Dajcie linka, bo nie chce mi się szukać, ładnie proszę 😀
Gillian   four letter word
11 stycznia 2016 15:06
Dla zainteresowanych http://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/  :kwiatek:

Mnie w ogóle czasem żal tej Indianki. Bo ona chyba myślała, że będzie żyła na wsi w zgodzie  z naturą, patatajając na grzebiecie swoich klaczy ku zachodzącemu słońcu. Że wszystko będzie łatwe i przyjemne, w domu będzie zawsze ciepło a sam dom nigdy nie będzie wymagał wkłady finansowego... No gospodarstwo samowystarczalne i samonaprawiajace się 😀
Poza tym kobita ma wysokie mniemanie o sobie i swoich zwierzakach... dzikusach  🤣
Nie oceniajcie aż tak źle 😉
Baran plus

frajde z obcowania z urodziwymi rumakami nieposledniej urody
doswiadczenie
praktyke
referencje otwierajace drzwi platnych prac w tym pracy na zachodzie
zachowanie formy treningowej dzieki regularnym wysilkom
jesli nie znasz - znajomosc jezyka angielskiego
darmowy marketing na mojej stronie internetowej ktora ma ponad milion wejsc (licznik jest nowy i pokazuje ledwo 700.000 wejsc, ale to nowy licznik. Razem wejsc jest grubo ponad milion, sadze ze okolo dwoch milionow, a to ogromna publicznosc skad moga pasc liczne atrakcyjniejsze oferty pracy).
Byc moze cos jeszcze, np. zakwaterowanie gratis i wyzywienie gratis [...]
Ona zburzyła moją wizję świata. Z rolnikami nie miałam wiele do czynienia, ale żyłam w przeświadczeniu, że rolnictwo to bardzo ciężka praca, wymagająca wiedzy/doświadczenia, ale też często siły fizycznej.  Tymczasem widzę, że można wynieść się z miasta, czyli praktycznej wiedzy zero lub coś koło tego, robić niewiele (bo ona głównie internetuje), a jednak spokojnie dawać sobie radę utrzymując się z kilku serków czy jogurtów.

Ma co chciała, specjalnie się nie przemęcza - dlatego ja jej nie żałuję, chyba że z powodu niedobrych trenerów, którzy nie chcą jej pomóc patatajować. Ale gdzieś napisała, że sama zajmie się szkoleniem klaczy, więc niedługo będzie już mogła patajować. I Bodzio nie pójdzie w obce ręce.

trusia, To nie jest tak, że ona "spokojnie daje radę się utrzymać".
Jej "ranczo" to ruina, tam się wszystko sypie. Ona jest chora, pisała coś o guzie w gardle. Nie ma prądu, nie ma nic, szuka drewna po okolicy na bieżąco. Tablet ładuje w jakiejś bibliotece, czy świetlicy, oraz z solara, który różnie działa.
Podejrzewam, że ma skądś jakiś grosz co miesiąc, od matki, czy może jakaś renta, cholera wie, ale ona raczej ledwo żyje niż spokojnie daje radę się utrzymać.
W sumie, to jestem ciekawa jak to się stało, że się tam znalazła. Kiedyś ponoć była niby normalną panią z miasta, nauczycielką angielskiego.
Ma guzy na tarczycy.

Brak prądu, wody, ogrzewania, środka transportu poza rowerem, NIC. Dla mnie chora sytuacja plus te zwierzaki, które się tylko mnożą.
Przyznam, że aż tak w jej losy się nie wczytuję, ale z jej wpisów przebija ogromne zadowolenie z samej siebie i pogarda, wręcz agresja, wobec świata zewnętrznego. Co prawda te wpisy są czasami tak infantylne, że zastanawiam się, ile ona naprawdę ma lat.

Przecież nawet to ogłoszenie o baranie - jak osoba dojrzała może wpaść na pomysł, że ktoś podejmie się takiej pracy za barana!  Nie mówiąc już o jej opisach własnej osoby - wyglądu i cech charakteru. Jakby dziecko pisało.

Zastanawialam się, jak ona znajduje chętnych na te swoje przetwory mleczarskie (bo chyba znajduje?). Czytając jej bloga mam przed oczami obraz brudu. Może nie mam racji, może jej higienę osobistą niesłusznie przenioslam na całe gospodarstwo. Tak to postrzegam, bo kiedyś klikając losowo na tytuły w archiwum trafilam na opis, jak udała się do toalety publicznej, żeby się umyć i jak tam podmywała się przy pomocy szmatki. Jakoś od tego czasu nie mogę pozbyć się wrażenia wszechobecnego brud. Ja sama bym się nie odważyła od niej kupić jakichkolwiek produktów spożywczych.
Przyznam, że aż tak w jej losy się nie wczytuję, ale z jej wpisów przebija ogromne zadowolenie z samej siebie i pogarda, wręcz agresja, wobec świata zewnętrznego.
Na pierwszy rzut oka, tak. Ale ja tam między wierszami widzę rozpacz i wołanie o pomoc.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
11 stycznia 2016 20:01
Julie, Indianka nie tylko przepuściła Twój komentarz na blogu a jeszcze odpowiedziała, nawiązując do Twoich wczorajszych wpisów tutaj  🤣
I zwraca się do Ciebie po imieniu, choć się nie podpisałaś
Ten widoczny komentarz nie jest mój, ale w sumie z mojego wynikało dokładnie to samo. Kto napisał ten widoczny, przyznać się.  👀
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
11 stycznia 2016 20:14
a to sorry
Ten widoczny komentarz nie jest mój, ale w sumie z mojego wynikało dokładnie to samo. Kto napisał ten widoczny, przyznać się.  👀


Ja nie! A co napisałaś w swoim?
Napisałam bardzo podobnie do tego co widać, czyli że miesięczny koszt treningu konia to 1000 zł, a czas potrzebny do wyszkolenia konia od zera do stanu używalności do rekreacji to co najmniej 6 miesięcy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się