Pomocy! Co może mu być?
crazymagdak, pytanie, czy przedłużenie życia tego konia to ratowanie od bólu, czy też przedłużanie cierpienia?
koń z poniższego zdjęcia od momentu kupna przez fundację umierał... rok... Sądzisz, że na prawdę na to zasłużył? też biegał czasami...

I nie - koń z taką kontuzją, jaką wstawiłaś - nie będzie normalnie funkcjonował
Chyba, że wydasz kilkadziesiąt tysięcy Euro to może gdzieś w Europie ktoś podejmie się rekonstrukcji stawu, ale z uwagi na zagrożenie ochwatem po tak poważnej operacji, oraz z uwagi na stan ogólny (widać pogniłe kopyta, piszesz, ze koń chudy) raczej nikt się nie podejmie...
Koszt diagnostyki konia ze zdjęcia - jak już pisałam - raczej przekroczy jego wartość. I nie będzie to 20 czy 100 zł... a ładne kilkaset. Diagnostyki, nie stabilizacji (bo o leczeniu nie ma mowy).
Gaga ooo jakbym mojego widziała! Bo stajenny wbił sobie jakiś gwóźdź w drzwi od stajni, przez które puszczał konie luzem na pastwisko 😵 Ale to już lata temu było. Przepraszam za OT.
Mój "uno cavallo cretino" zrobił sobie to na pastwisku. Wdało się zakażenie. brrr 🙁 więcej przyjemniackich zdjęć jest w wątku o pierwszej pomocy w leczeniu ran)
Przepraszam ale ja na tym zdjęciu nie widzę nic oprócz kawałka krzywej nogi,a zobaczyć przegniłe kopyta to już chyba wyższa szkoła jazdy.-Po czym wnosisz ze są przegniłe a nie uwalane w gnoju,błocie?zdjęcie jest jedno i to zrobione w nie najlepszy sposób .Nie upieram się ze ratowanie każdego konia ma sens ,jestem za skróceniem cierpienia jeżeli jest to konieczne,ale powtarzam nie da się nic powiedzieć na podstawie tego zdjęcioa
cudmucha, ja na tym zdjęciu widzę paskudnie uszkodzony staw pęcinowy. Bania wskazuje na stan zapalny, skrajnie nienaturalne ustawienie kopyta równa się problem ze ścięgnami (pozrywane?). Prawa piętka wygląda dość brzydko (prawdopodobnie, bo to już kwestia bardziej domysłów, niż rzeczywistości). Tuż nad stawem pęcinowym widać kreskę która może - nie musi - być blizną...
Tak czy siak koń z tak ustawioną nogę nie jest do wyleczenia. Oczywiście można go diagnozować i stabilizować. A tym najlepiej zajmą się fundacje, bo koń wygląda na medialnego 🙂 jeśli jest w dodatku chudy, to tym bardziej będzie idealny do pozowania do zdjęć...
Ok,jeżeli coś będzie się dziać z moim koniem podeślę Ci zdjęcie -zawsze przyda się fachowa diagnoza.... 🤔
Chyba nie można demonizować, że wszystkie fundacje wykupują konie żeby zbierać na nie kasę i trzymać mimo tego, że należałoby je poddać eutanazji. (Choć z pewnością i takie patologie się zdarzają.)
cudmucha, rozumiem, że wg Ciebie koń ze zdjęcia ma szanse na wyleczenie, ba nawet użytkowanie? Ma "tylko" lekko krzywą nóżkę, tak?
(jak nie aktualne - sorki - wyslalo sie po dlugim czasie, pisalam po propozycji ze to miekka pecina)
to tylko miekka pęcina? nie jakiś uraz stawu, scięgien?
widać obrzek, jakies blizny (?) no i tylko jedna noga może być miękka?
crazymagdak, pomijając wrodzene wady, urazy itp., u nas dziadkom się miekkie zrobily, b. szybko pomogła suplementacja (msm, glukozamina). ale zmiany byly na obu/wsystkich. nie bylo obrzęków i innych jak tu widocznych objawów.
jesli rozważasz zakup - podjedz z kimś doświadczonym, wetem, kowalem jesli można (bo może nie można - kiedyś od hodowcy-handlarza chcielismy kupić i jak z kowalem przyjechaliśmy (spr czy ochwat miały m.in), to nas właściciel pogonił....)
_Gaga cudmucha chyba ma na myśli, że jeśli koń "biega" to może go to nie boli i mógłby być kosiarką..
cudmucha to nie tak, że każdy koń, który "biega" pokazuje, że nic go nie boli. Mało kulawych w pień koni, z ogromną bolesnością, które biegną za stadem, bo inaczej zostałyby same? To jest instynkt.
edit. literówka
Fokusowa, moja klacz z ropą w kopycie , poruszająca się w tempie 2 kroki na minutę na widok lek weta też zaczęła biegać 😁 wiesz dobrze , że bieganie nie oznacza braku bólu... zwierzaki są o tyle bez sensu skonstruowane, że nie narzekają :/
_Gaga właśnie o tym napisałam w drugiej części mojego postu 😉 Znam konie, których właściciele nie reagowali na kulawizny i mówili "musi to rozchodzić", "jak chodzi ze stadem to znaczy, że nie boli".. Tylko te konie chodziły, bo natura je tak zaprogramowała - jeśli się odłączą zginą.. Później, jak się jedna kobyła urwała (a ścięgno wskazywało od dłuższego czasu, że źle się dzieje) to musieliśmy ją siłą do boksu ciągnąć, prawie wnosić.. Ale zanim ból stał się nie do zniesienia to biegała ze stadem.. co z tego, że na trzech nogach..
dodam, że pokrak którego zdjęcie wstawiła _Gaga, ostatnie swoje tygodnie/miesiące spędził leżąc, bo nie mógł już chodzić ni stać (od transportu-przewiezienia do nowej stajni, gdzie miał dopiero być leczony. dostawał leki dopiero po pewnym czasie leżenia, majace mu ta mękę choć trochę przedłużyć, bo kasowy był bardzo. na cuda wianki zbierano (operacje stawów -gdzie widać kregosłup juz kwalifikuje do eutanazji), a cierpiał bardzo...
nie zawsze warto "ratować" - w sensie nie dla dobra zwierzęcia.
_Gaga, horse_art a co spowodowało, że ten kary tak wyglądał?
ło matko bosko..nie wiem na co koń ma szanse nie widziałam konia ,nie oglądał go nikt wróżka nie jestem.Mój koń z ropa w kopycie tez biega co w tym dziwnego??Natomiast gdy ropy jest dużo i jest mega bolesna to koń nie biega tylko skacze na trzech nogach, porównanie w ogóle nieadekwatne to przypadku ze zdjęcia na którym powtarzam po raz setny NIC NIE WIDAĆ
Fokusowa, najprawdopodobniej wady wrodzone. fundacja kupila go w takim stanie (jako młodziutkiego-jak widać na foto zresztą). u nich jak z opisów samej prezes wynikało, zaniedbany (jakies niby chyba operacje na nadgarstki(?) mial/mial mieć? no i fatalny w skutkach transport (w czasie gdy bardzo mu się (podobno) akurat pogorszył stan ogólny - jak w nim sie położył - już nie wstał. był miziany, potem dostawal leki - ale to na krótko przed wymuszoną przez wet eutanazją
cudmucha - widac widać. widać, ze jest noga krzywa i sa jakieś zmiany i w stawie i sciegnach. jakie, jak to dizala, z jakiego powodu - to juz trzeba "na zywo". ale widac, ze nie jest "ok"
Nic nie widać? Hmmm... tzn, ze wszystkim pozostałym się wzrok albo wyostrzył, albo wyobraźnia? 😉
Tak sobie gdybam, bo widziałam kiedyś podobny obrazek. Źrebak wpadł w druty, pocharatał sobie ścięgna, chyba około 70 %, oczywiście miękka pęcina, porobiły się zrosty (noga cały czas butelkowata) po długim czasie koń przestał kuleć, wychodził na mini padoki, ale kontuzja odnawiała się kilka razy do roku, noga finalnie wyglądała jak słoniowa w wieku okolo 6 lat. Szkoda mi go było, bo łąk nie widział, cały czas odseparowany od pozostałych. Ogólnie wyglądał dobrze, ale w końcu się sam przekręcił na kolke... bo nie miał ruchu.
To że noga jest krzywa to tez widzę ale z jakiego powodu i co z tego wynika i czy koń rokuje czy nie to sory bez obejrzenia zwierzęcia powiedzieć sie nie da...
[quote author=_Gaga link=topic=97563.msg2353999#msg2353999 date=1431195190]
crazymagdak, szczerze? czasem lepsza jest ta krótsza droga w jedną stronę. Przynajmniej zwierzak nie cierpi
[/quote]
No normalnie tekst roku!
Wiele osob wydaje na leczenie koni calkiem niemale pieniadze I jakos o tym nie pisza ciagle. Albo ja mam takie szczescie ze na twoje posty Gaga akurat zwrocilam uwage.
A przyklad konia z pro equo tez od czapy, ani to fundacja ani podobny przypadek.tamten kon nie byl w stanie chodzic.
I przylaczam sie do rady, aby wziac weta, dla spokoju sumienia chociazby.
Miszka byłaś kiedyś w rzeźni? Ja byłam, widziałam konia, ledwo przywiezionego z transportu. Leżał. Nie było szans by wstał. Miał takie odleżyny, że wystawaly mu żebra. Dosłownie. Rany były tak ogromne i głębokie, że kości przez nie wychodziły. Dla tego konia nie było ratunku. Nie miał siły wstać, podnieść głowy. Dla niego ratunkiem była śmierć, szybka śmierć. To w rzeźni się nad nim zlitowano. Dostał kulkę jak najszybciej, by się nie męczył. To nie rzeznia doprowadziła go do takiego stanu, tylko ktoś, kto go trzymał, zaniedbał i pozwolił mu się męczyć. W taki stan nie doprowadza się konia w kilka dni. Ktoś przechodził obok niego obojętnie miesiącami.
Czasem lepsza jest śmierć, gdy zmiany postąpiły tak daleko, że nie ma możliwości wyzdrowienia, tylko przedłużenia cierpienia.
crazymagdak szczerze? jesli chcesz pomoc temu koniowi to go wykup i uśpij.
na weta wydasz bez sensu kase.
tylko licz sie z tym, ze handlarz zawola za niego ze 3 tysie, bo juz pewnie sie zorientowal ze ci zalezy (czasem tylko dramatyczny wzrok wystarczy i doswiadczony handlarz łapki juz zaciera) a za uspienie i wywóz zaplacisz tez pare stów.
taka jest prawda- jesli chcesz pomagac kalekom, musisz srac kasą 🙁
Mimo wszystko przez internet nie wyrokowałabym o eutanazji konia..jakiegokolwiek zwierzęcia 🤔.
Nomalnie, za wychudzonego araba, do leczenia placi sie z 500 zlotych, ale handlarz moze krzyknąć 3 tysie.
Leczenie, jak chodzi i nie kuleje to obecnie niewielkie pieniadze, bo to i tak niewyleczalne, wiec ew werkowanie, jakas tam suplementacja, wet niewiele tu zaradzi, tzn moim zdaniem NIC oprócz właśnie informacji o schorzeniu i jego wielkości i podpowiedzeniu, jak go werkowac, aby nie nadwyrezac bardziej sciegien. Kon moze sobie dotuptać bez wiekszego bólu do konca swoich dni jako kosiarka. A moze tez wymagac sporych nakladow finansowych, odpowiednich warunkow i opieki, ktora czasem nie jest mozliwa w warunkach domowych i trzeba zawieźć konia np na mc czy dwa do kliniki.
Schorzenie moze sie odnawiac i trzeba wtedy zwierzakowi pomóc, aby sie nie meczyl.
Oczywiscie dochodza koszty pensjonatu, ew utrzymania konia u siebie, ale jesli 4 letni arab mialby byc sam sobie stadem i nie bedzie mial towarzystwa, to tez zbyt szczesliwy z tego powodu nie bedzie.
Jesli masz kase na ew leczenie i dasz mu stado, to go bierz, moze sie okazac, ze wszystko bedzie w porzadku i bedzie sobie kosil trawke, jesli nie, to albo leczenie albo eutanazja, ale przynajmniej dostanie szanse 😉
Tylko zwróćcie uwagę, że dziewczyna miała w planach konia wykupić, doprowadzić do zdrowia i SPRZEDAĆ. A jak sprzeda to nie wiadomo gdzie koń trafi, a przypuszczać można że do handlarza..
No to nie wyleczy, a jak bedzie chciala sprzedac, to na 95% pojdzie do handlarza, 4% znajdzie sie jakis miłosnik biorac na dożywocie i 1% jakas fundacja narobi rabanu, ze konik sie znudzil wlascicielce i go wykupia za pieniadze darczyncow.
Parę tematów wyżej jest wątek o pomocy dla dwóch koni, Samara i Drinka. Mają 30 i 20 lat i przepracowały w hipoterapii, pomagając ludziom - 20 i 11 lat.
On też zasłużyły na pomoc i zapewnienie im emerytury. crazymagdak, może to tamtym powinnaś też pomóc, nie jest Ci ich żal?
Koszt usg 200-250 zł, jedno zdjęcie rtg - 50 zł. Plus dojazd. 350-400 zł to dopiero wstęp do diagnozy.
_Gaga, o matko, pamiętam przypadek tego karego 🙁
Ludzie, to nie jest tak że chciałam wyleczyć wszyściutko zrobić z niego zdrowiutkiego konia i sprzedać. Chciałam się zorientować czy to coś naprawdę poważnego co się okazało, czy może mógłby sobie u mnie skubać trawę. Od razu mówię, że nie sram kasą, chciałam się zorientować czy dam radę mu pomóc. Okazało się, że nie dam. To, że chciałam spróbować pomóc temu konikowi, to coś złego? Czy lepiej, abym przeszła obojętnie? Zapytałam, bo nie mam pojęcia w tym temacie, nie wiedziałam czy koń cierpi, czy nie bo biega. Po prostu zapytałam. Gdybyście weszły do tej ciemnej stodoły i zobaczyły chudego biedaka w kącie między krowami i popatrzyły mu w przestraszone oczy to też byście tego tak nie zostawiły. Niestety uśpienie odpada, bo handlarz woli go sobie oddać na mięso niż uśpić.. A no i dodam że uznał, że jakiś weterynarz znajomy chciał się podjąć leczenia, ale go wyprzedzili i stoi w stodole. To też spowodowało, że narobiłam sobie nadziei że wykupię tego konia, a istnieje taki wet który chciał się podjąć leczenia. Niestety baardzo dużo jest takich przypadków, nieraz zdrowe konie idą na mięso i nie zdołam im wszystkim pomóc. Skoro już mówimy o fundacjach, to ostatnio czytałam o takim przypadku, że uratowali konia, któremu każdy krok sprawiał ogroomne cierpienie, wydali na ratowanie majątek, a wokół było wiele źrebaków i zdrowych koni idących na mięso. Niestety jeżeli ten koń tak jak mówicie nie ma szans na chociażby życie kosiarki, bo tak jak temu konikowi z fundacji będzie mu sprawiało to cierpienie, to lepsza już ta druga droga. No cóż 🙁
crazymagdak nie, to absolutnie nic złego z Twojej strony, chwali się takie podejście. Tylko niestety takich koni są setki - nabierz więcej doświadczenia, żebyś wiedziała z jakimi kosztami to się wiąże a także umiała niektóre rzeczy zrobić sama a dopiero potem szukaj konia, któremu możesz pomóc 🙂 Wydajesz się być rozsądną osobą więc wierzę, że jakiś potrzebujący koń będzie miał z Tobą dobrze, po prostu na chwilę obecną brakuje Ci wiedzy.
crazymagdak , smarcik dobrze prawi, gdyby był tu przycisk Lubię to!, to bym kliknęła 😉. Podejście się chwali, nawet bardzo. Tylko niestety trzeba nabrać trochę dystansu, a nawet też i się w pewien sposób znieczulić... Takich przypadków są dziesiątki, a nawet setki i choćbyśmy baaardzo chcieli - wszystkim nie uda się pomóc 🙁.
Ja na swoim koncie mam uratowanego konia z rzeźni, fajnie było pomóc, tylko, że to był inny przypadek, praktycznie zdrowy koń, osoba która go oddała nie radziła sobie z 6 letnim ogierem śląskim. Konia wystarczyło wykastrowac, poświęcić czasu i zrobił się koń jak marzenie. Koń gdy go braliśmy dziwnie stawiał tylne nogi, okazało się, że wystarczyło jedno dobre wystruganie, ruch nie do poznania oraz dobra suplementacja. Konia obecnie ma moja znajoma, gdyż nie miałam już dla niego czasu tyle ile potrzebował. Żyje szczęśliwie, zdrowo.
trzeba jednak pamiętać, że to kosztuje. Sam koszt wykupienia, transport, pensjonat, badania czy koń jest zdrowy, szczepienia, bo przy takich koniach zazwyczaj trzeba robić bazy. Na to wszystko poszła niezła kasa, za którą kupi się młodego konia.
ej ej, crazymagdak, ale nikt nie powiedział, i nikt po zdjęciu powiedzieć nie może, że ten koń nie będzie mógł być kosiarką.
Nie dowiedziałaś się niczego, bo tylko wet ze sprzętem mógłby coś powiedzieć, a mówisz (nic nie wiedząc), że w sumie to lepiej będzie jak ma być. Być może po wykupieniu i postawieniu na łąki spokojnie by łaził, a może okazałoby się, że trzeba uśpić, bo nic nie da się zrobić- co też byłoby formą pomocy. Nie kumam, robienie szumu o ratowaniu, a za 2 strony, dalej nic nie wiedząc, że jednak nie. Czego oczekiwałaś, że ktoś napisze :to balonowatość stawowa, trzeba by smarować co drugi dzień maścią z nagietka przez 3 miesiące i powinno być ok? Nie piszę złośliwie, po prostu nie rozumiem toku myślenia, jeśli chcesz mu pomóc, weź weta i zobaczcie co w tej nodze siedzi. Wtedy będziesz wiedziała, czy możesz mu pomóc kupując go od handlarza i wstawiając na łąki.
Po prostu nasłuchałam się tu tyle, że to coś naprawdę okropnego i nie do wyleczenia i że to będzie kosztować fortunę, że uznałam że trzeba odpuścić. Sama nie wiem jak to się jeszcze potoczy, ale mam w planach pojechać i pokazać więcej zdjęć doświadczonej osobie i zapytać co ona o tym sądzi. Dziękuję wszystkim za pomoc.