Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
O rany... jakie to jest śmieszne 🤣 Dyskusję czytam od początku, obejrzałam kilka filmików, a akurat Makacem jestem "zainteresowana", bo mam kilka znajomych, którzy jeździli do niego na kursy, a i takich co w sekcie są. Na cavaliadzie też go widziałam i za którymś razem (byłam wolontariuszką, więc "występów" się kilka przewinęło) zgodnie stwierdziłyśmy z koleżanką, że idziemy na kawę, bo już nie możemy słuchać co ten facet pie... ;-)
To jak on gada, jak się zachwyca wszystkim. No kurde, widać, że koń go konkretnie zlewa, włazi na niego, a ten jak iluzjonista przed widzami zachwyca się reakcją, a tu nibykroczkiem pozwala koniowi na dalsze przesuwanie swojej osoby. 😂
Śmieszy mnie jak Ci ludzie biegają, wykonują milion ruchów, machają kijem, a koń... a koń i tak robi swoje 😂 A przecież wystarczy redukcja tych wszystkich czynności o połowę i wstawienie zamiast tego spokojnej stanowczości. Ech, ale przecież my to wiemy 😉
Tak mi się często przypomina obrazek kiedy znajoma "trenująca" którąś naturalną szkołę czyściła swojego konia na korytarzu bez uwiązania, ten się kręcił, podgryzał, wiercił, tupał, przesuwał, a ona tylko machała liną, tu cofała, tam coś tam, a koń i tak miał ją w nosie. Ja stałam na drugim końcu korytarza i też szykowałam sobie konia do jazdy i ten mój też raz niekontrolowanie próbował przemieścić się w moją stronę. Jednym stanowczym ruchem wytłumaczyłam mu, że ma cierpliwie czekać aż skończę (nie, nie biję koni 😉 ) 😉 I ta znajoma to widziała, kurczę, nie raz, bo często spotykałyśmy się w stajni, a że miałam kilka różnych koni do pracy, to non stop coś robiłam. Nigdy nie poprosiła o pomoc, nigdy o nic nie zapytała, ale na kursy jeździła co chwilę.
I jak rozmawiam z ludźmi "mojego wyznania", to większość ma podobne spostrzeżenie. Sekta, to sekta, wszyscy spoza są be i robią krzywdę koniom.
Takie moje 3 grosze :kwiatek: O zajeżdżaniu dzikusów, prymitywków (kurczę, notabene to przecież nie są takie proste konie do pracy. a nie sorry, płachtę łatwo na nie zarzucić, tego bomba atomowa nie spłoszy 😉 ), jeździe bez kasków i ogólnym braku wyobraźni w tym wszystkim nie będę pisać, bo to po prostu żenujące, o.
Murat... To chyba konie w Howrse 😀iabeł:....
Naturalsi ćśśśś.... tak sobie zapytałam. 😎
[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2249642#msg2249642 date=1419276688]
Zakładając, że pisałeś poważnie - ochrzan za to, że konie cię lubią? 🤔
[/quote]
Nie . Że im daje łapówki 🤣 🤣 🤣
Jaka to szkoła naturalna ???
Murat-Gazon, odnośnie tamtego, to napiszę jeszcze inaczej: co wartościowe wymaga trudu. W tym "ubrudzenia sobie rączek". A może i... zahartowania serduszek 🙁 I w zasadzie niemało kosztuje zanim zacznie przynosić owoce. Takie prawa życia, co wie każdy ogrodnik, każdy hodowca, że tak od Kaina i Abla zacznę. Masa ludzi chce "mieć pączka i zjeść pączka": mieć fajnego konia - nie pracować z nim ciężko, nie zapłacić za czyjąś pracę nad koniem, nie płacić za nadzór nad własną pracą... No i broń bu, żeby wywierać presję, być "złym gliną" - to przecież boli. Koni tak nie boli, jak "oprawców" (we własnym mniemaniu - bo te oczka tak paczą). Boli dyscyplina myślenia, bolą konieczne modyfikacje swojego charakteru, boli doznawanie porażek itd. "Żeby konik banglał i sam chciał". I żeby obyło się bez potu, łez i wydawania PLN. I bez częstej pracy z koniem. I tu często padało "spraw sobie konia na biegunach". Ale skąd - bo JA chcę oswoić SWOJEGO, najlepiej takiego "problematycznego", bo chcę dla konia być boginią z Olimpu: dostosuję poziom energii, machnę różdżką, spojrzę groźnie...
Do tego dorabia się ideologię - że to "dla dobra koni", że "naturalne". Guru dobrze wiedzą jaka jest faktyczna (nie deklarowana, nie uświadamiana sobie) - ta nieświadoma, półświadoma motywacja. I tak się prezentują, żeby pokazać tę magię. Bo na niczym nie da się tak dobrze zarobić jak na obietnicy magii, co dobrze wiedzą: Kościoły, autorka Harry-ego Pottera, dilerzy narkotyków czy sprzedawcy swojskiej wódki, politycy i spece od PR-u. Świetnie się zarabia na cudzych marzeniach. Na ludzkich DĄŻENIACH - już nie.
Choćby dlatego, że dążący (przyszło mi przywołać wrotkiego :icon_rolleyes🙂 co jakiś czas mówi "Sprawdzam", a marzący będzie tego unikał jak diabeł święconej wody.
Co to takiego się stało, że koń TheWuni już nie jest "wyjątkowym przypadkiem tylko dla niej jedynej" (burzliwa rozmowa była)? Nic takiego - Wunia włożyła trochę realnego, ukierunkowanego TRUDU. I teraz jest zła, że to co wcześniej uważała za swoje starania - szło w gwizdek.
Uczciwie mówiąc, tego typu "guru" jest sporo i w klasyce. Dopóki nie ma konkretnej weryfikacji "na czym stoimy, dokąd doszliśmy, a dokąd jeszcze nie" - wszystko to - bujanie na tęczy.
Mnie się ta szkoła nie podoba z jeszcze jednego względu:
- propaguje metody niebezpieczne i dla człowieka i dla konia.
Wszyscy wiemy, że doświadczony koniarz to ogarnie (bo nic tam nowego) ale laik, zagrzewany hasłem "wymiatacie" , w domu może sprowadzić nieszczęście.
I oczywiście zgadzam się z Halo, że wabi droga na skróty bez porządnej pracy. Nie ma rady, trzeba wszystkie pupogodziny wytłuc, żeby osiągać postęp. I boli i męczy i zniechęca. Krok do przodu, dwa kroki wstecz. Ale selekcjonuje przy okazji. I to też jest wartość sama w sobie.
halo mam wrażenie, że z Twojego powyższego postu wyłania się owa nieprawdziwa wizja naturalu, o której tu wielokrotnie rozmawialiśmy, że to tak nie wygląda. Bo piszesz o ludzkich marzeniach o "patatajaniu po tęczy". Tu się nie sprzeczam, że ludzie tego właśnie chcą, bo to prawda. Tyle że teraz wynika, że w naturalu się ludziom obiecuje, że "patatajanie po tęczy" przyjdzie bez żadnego wysiłku. A to nieprawda. Tak samo, jak wszędzie indziej, jest ciężka praca, wracanie w koło do tego samego, bo nie wychodzi, momenty załamania pt. "nigdy tego nie zrobię", "ja się do tego nie nadaję" itp., dni, kiedy masz wrażenie, że się uwsteczniasz i nic nie umiesz, dni, kiedy koń bez żadnego zrozumiałego dla ciebie powodu mówi "a wal się" (albo "sprawdzam!" 😉) albo te, kiedy patrzysz na kogoś innego i nagle stwierdzasz, że w sumie to nic nie osiągnęłaś i jesteś totalnym zerem, bo to, co ONI robią, jest lata świetlne od tego, co ty kiedykolwiek osiągniesz...
To nie jest tak, że ludzie wybierają natural, bo im się mówi "w klasyce/weście trzeba się narobić, a tutaj nie". 🙂
A uczciwa weryfikacja jest. Nieważne, jaką metodą się konia prowadzi, nadal jest to koń. W związku z tym efekt finalny jest taki sam w każdej szkole i można go dokładnie tak samo ocenić. Zaczynając od podstaw, "dobrze wychowany koń" - to w każdej szkole znaczy to samo i jest obiektywnie weryfikowalne. Prawidłowa praca pod siodłem też jest zasadniczo jedna - jakoś to, że ruda układana naturalem, nie przeszkodziło wam ocenić, że w pewnym momencie to, co prezentowałyśmy, nie było prawidłową pracą pod siodłem. Da się zweryfikować. 🙂
Mogę zmienić temat? I znów dać przykład pod dyskusję?
Sobota, Wiatr jak wściekły. Konie na wybiegach. Stoją rufą do wiatru i nic. Przyszłam je zabrać, bo zaczęło padać.
Założyłam dwu "ciotkom" kantarki ( sznurkowe bo takie mam). Wychodzimy. I już krok za ogrodzeniem senne kobyły zamieniają się w płonące żyrafy. Fuczą, huczą, wspinają się. STRACH. Ja rozumiem- uwiązanie odbiera im główną końską opcję -UCIEKAM.
Poluzowałam uwiązy (mam bardzo długie) i poszłam podśpiewując sobie kolędę. Poszamotały się troszkę i poszły za mną podskakując na każdy szelest. I tyle. Nie krzyczałam, nie szarpałam, nie dominowałam. Poczłapałam sobie do stajni.
Co by proponował natural?
Nic 🙂 Koń przy wietrze będzie nafukany, bo taka jego natura.
Oczywiście ma być wychowany na tyle, by nie wskakiwał z powodu wiatru na człowieka, i relacje mają być ustalone na tyle, by zamiast wiać gdzie pieprz rośnie pozostawał przy człowieku, ale nic poza tym. Tego się nie da przecież wyłączyć.
Ewentualnie można celowo pracować podczas wiatru, by uczyć konia, że mimo wiatru nadal należy skupiać się na człowieku.
No widzisz? To są wspólne zasady. Tak przedświątecznie i pojednawczo.
Ani ja konia nie prałam batem po łbie ani ty byś nie zaklinała i czarowała.
Czyli "stereotyp" to tylko stereotyp. A życie życiem.
No to u nas tak nie ma, Murat już o ty też pisała ze swojego kursu. Tzw "Nie ma nic innego, ja tu jestem" ładnie nazwane do something, czyli machanie rękoma, tupanie i mówienie. Ale ja przymusowo zrezygnowałam z takiego sposobu po tym jak wracałam do domu ciągnięta na butach 😉 Drako sam zweryfikował skuteczność tej metody i teraz albo go ignoruje, albo pogłaskam i powiem łuu
Mojemu agencikowi Berni na kursie raz dwa wytłumaczył jak ma zachowywać się koń przy człowieku nawet jak jest w obłędzie (a mój B. był wtedy w totalnym obłędzie), było to na tyle skuteczne, że teraz nawet kiedy biega jak durny po wybiegu w amoku, każde zapięcie na uwiąz powoduje natychmiastowe opanowanie i grzeczne przemieszczanie się wspólnie z człowiekiem 😉 A ja, aż wstyd się przyznać kilka lat miałam z tym problem...
Mojemu agencikowi Berni na kursie raz dwa wytłumaczył jak ma zachowywać się koń przy człowieku nawet jak jest w obłędzie (a mój B. był wtedy w totalnym obłędzie), było to na tyle skuteczne, że teraz nawet kiedy biega jak durny po wybiegu w amoku, każde zapięcie na uwiąz powoduje natychmiastowe opanowanie i grzeczne przemieszczanie się wspólnie z człowiekiem 😉 A ja, aż wstyd się przyznać kilka lat miałam z tym problem...
Zdradzisz szczegóły?
Tania może być na PW? nie chciałabym żeby ktoś przeczytał moją wypowiedź wyrwaną z kontekstu, źle ją odebrał, a potem rozsiewał opinię na ten temat (szczególnie Pan Makacewicz i jego ekipa, bo założę się, że dyskusję śledzą), cenię Berniego i uważam, że byłoby to w stosunku do niego nie w porządku. Więc jeśli nie masz nic przeciwko całą historią mogę podzielić się na PW 🙂
Tania może być na PW? nie chciałabym żeby ktoś przeczytał moją wypowiedź wyrwaną z kontekstu, źle ją odebrał, a potem rozsiewał opinię na ten temat (szczególnie Pan Makacewicz i jego ekipa, bo założę się, że dyskusję śledzą), cenię Berniego i uważam, że byłoby to w stosunku do niego nie w porządku. Więc jeśli nie masz nic przeciwko całą historią mogę podzielić się na PW 🙂
Dziękuję. Widziałam kurs Berniego i wiem. Zachowaj dla siebie. Rozumiem.
Domyślam się, że dostał jakiś naturalny wpier**l, zwany np. niewygodą, tudzież czwartą fazą. 😉
Domyślam się, że dostał jakiś naturalny wpier**l, zwany np. niewygodą, tudzież czwartą fazą. 😉
Ty zawsze przesadzasz. Lekka naturalna 4- ta faza ,to nie odrazu wp...l . Po prostu mały łomocik żeby poznał swoje miejsce w szeregu . 😉
Naturalnie czy klasycznie czasem trzeba futro przetrzepać, żeby zachować zdrowe relacje koń-człowiek 😉 A jak kto to nazwie to już jego sprawa 😉
Murat-Gazon, nie, nie - to nie jest tak, że myślę, że w naturalu droga usłana różami 🙂 Ciężka praca a świadectw niepowodzeń pełno dookoła. Chodzi o rodzaj tej pracy, a raczej - rodzaj trudów, które ponosi człowiek. I o cel - czy jest realistyczny, jasno zdefiniowany. I... czy w ogóle jest cel.
Tak sobie paczę na dziewczynę, która zajmuje się swoim młodym fryzem. Koń wyegzekwował trochę pokory, zmusił się do wzięcia za siebie, do posłuchania części rad, do starannego przyglądania się, jak się z końmi pracuje, do subtelnego stopniowania wymagań. Robią postępy. Tylko... nadal nie mam pojęcia, czego właściwie ona od tego konia oczekuje 🙁 Jakby wszystkiego i niczego jednocześnie. I nadal się boję, że może zdarzyć się nieszczęście 🙁 Np. nigdy bym nie wpadła na pomysł, żeby na młodym zbóju, który ledwie się ogarnął -kogokolwiek... uczyć jeździć.
Gdy u nas było szkolenie "naturalsowe", że się dogadamy było wiadomo po jednym z pierwszych twierdzeń prowadzącego: że kto kontroluje nogi konia, kontroluje jego głowę. Bo tak to właśnie jest. Nie odwrotnie.
Najpewniej ten film już był wałkowany w tym wątku ale mimo to proszę aby ktoś, kto siedział w tym JNBT wyjaśnił mi co i dlaczego dzieje się od 7:50 i co to ma na celu. Ze szczególnym uwzględnieniem momentu 8:53. Poważnie pytam 😉 Zainteresowało mnie co oni chcą tym cyrkowaniem osiągnąć ale mój umysł jest chyba zbyt ograniczony by to pojąć, mimo iż od kilku godzin analizuję powyższy filmik. Aczkolwiek jak tak patrzę na tego konia to odnoszę wrażenie, że nie tylko ja nie wiem o co chodzi...
To jest kurs przyspieszony 'Jak z sympatycznego, zainteresowanego konika zrobić maszynę do zabijania...
A potem się dziwić, że z tymi końmi trzeba tyle pracować, żeby przeżyć z nimi kontakt... 🤔
(...) Aczkolwiek jak tak patrzę na tego konia to odnoszę wrażenie, że nie tylko ja nie wiem o co chodzi...
W sumie, to w tej dyskusji wrotki, wiele razy dobitnie pisał o co chodzi. 😉 I to znakomita ilustracja.
Zabawa w męczenie konia i tyle.
Mnie tam dziwi co innego: druga osoba w roundpenie. Ja to nieraz praktykuję, z ciekawości. I to dezorientuje konia. To znaczy można, ale druga osoba musi się pilnować, żeby nie dawać sygnałów. My z Treserem to zmieniamy się. A tu ten drugi pan po prostu był i się plątał. To jakaś metoda?
[quote author=A.kajca link=topic=11961.msg2250059#msg2250059 date=1419341408]
(...) Aczkolwiek jak tak patrzę na tego konia to odnoszę wrażenie, że nie tylko ja nie wiem o co chodzi...
To jakaś metoda?
[/quote]
Tak to jest metoda, że Makac wchodzi jako guru to dzięki Niemu magicznym sposobem koń dał sobie zarzucić lasso, a tylko Makac wyszedł i koniec, koń ciągał człowieka na butach 😉
On wie kiedy wchodzić i wychodzić, żeby wyszło, że konie przy nim są grzeczne
Dobry jest tekst "zaprzyj się na butach" i 30 sekund później "no to teraz będziesz jeździł"
[quote author=A.kajca link=topic=11961.msg2250059#msg2250059 date=1419341408]
(...) Aczkolwiek jak tak patrzę na tego konia to odnoszę wrażenie, że nie tylko ja nie wiem o co chodzi...
W sumie, to w tej dyskusji wrotki, wiele razy dobitnie pisał o co chodzi. 😉 I to znakomita ilustracja.
Zabawa w męczenie konia i tyle.
Mnie tam dziwi co innego: druga osoba w roundpenie. Ja to nieraz praktykuję, z ciekawości. I to dezorientuje konia. To znaczy można, ale druga osoba musi się pilnować, żeby nie dawać sygnałów. My z Treserem to zmieniamy się. A tu ten drugi pan po prostu był i się plątał. To jakaś metoda?
[/quote]
Tania, metoda pewnie polega na tym, żeby jeszcze bardziej to biedne zwierze zmaltretować psychicznie. Natłok sprzecznych sygnałów, zmienne nastroje (raz 'trener - boże, kto go tak nazwał?' jest potulny i chce join upu a za chwile majta lassem i tłucze batem).
Nic dziwnego, że ich 'zajeżdżanie' dzikich ogierów ma dwa możliwe finisze - albo koń się poddaje i jest niewrażliwą marionetką, która pozwala na wszystko, bo nie widzi innej opcji (ktoś oglądał Mustanga? te konie przy lokomotywie mi się przypominają) albo jest to pięknie opisane 'osoba trafiła na wyjątkowo wymagającego konia, który wymagał wiele umiejętności blablabla' a w rzeczywistości na pewno stał się agresywny i odmówił jakiejkolwiek współpracy bo zrozumiał, że jest większy i silniejszy a te wypierdek na dwóch nogach, jak na niego ruszyć, to będzie spieprzał po tych swoich schodkach do góry i na chwile da spokój.
Nadal nie kumam jak można być tak tępym/omamionym/bezmyślym i będąc dorosłą osobą, kupować te brednie
Tania tak samo dezorientuje konia jak dwie osoby stoją w środku przy lonżowaniu 😉 Kiedy uczyłam jedną dziewczynę lonżować musiałam wyjść na zewnątrz koła i zdzierać sobie gardło (nie lubię jak osoba, do której mówię stoi daleko kiedy coś tłumaczę) bo jak obie stałyśmy w środku to koń nie ogarniał.
[quote="halo"]kto kontroluje nogi konia, kontroluje jego głowę. Bo tak to właśnie jest. Nie odwrotnie.[/quote]
Właśnie o to się rozchodzi! Czy świadomość tej zależności nie stanowi granicy oddzielającej natural od "naturalu"? Tak jak klasyki od "klasyki" i westu od "westu"? Przecież wszystkie absurdy wyrastają na błędnych założeniach 😉
W 10:19 on tego konia prawie dusi 😲
A wiecie ile to "szkolenie" koni kosztuje tych ludków w roundpenie razem z ich wcześniejszym złapaniem ? 1200 zł 😎
To u nas roundpen służy do czegoś innego. To miejsce gdzie ma być cisza i skupienie. Kiedyś była galeryjka dla podglądania, ale już nie ma. Bo tam mają być bodźce ograniczone. A te głośne gadki i śmiechy to już w ogóle jakieś nieprofesjonalne.
W 10:19 on tego konia prawie dusi 😲 jak udusi to od razu się uspokoi 😉
A wiecie ile to "szkolenie" koni kosztuje tych ludków w roundpenie razem z ich wcześniejszym złapaniem ? 1200 zł 😎
chyba w simoleonach
na początku to miałam nadzieję, że chodzi o naukę zarzucania lasso 😉
btw chyba u Brannamana było z zakładaniem lonży na szyję zamiast dopinanie do kantara czy czegokolwiek żeby uważliwić na sygnały (?)
[quote="Tania"]Zabawa w męczenie konia i tyle.[/quote]
No tak właśnie myślałam...
[quote="smartini"]Nadal nie kumam jak można być tak tępym/omamionym/bezmyślym i będąc dorosłą osobą, kupować te brednie[/quote]
Wiem, że się powtarzam ale ja dalej jestem pod wrażeniem łagodności tych "dzikich nieujarzmionych ogierów". Albo to ja wychowałam jakiegoś krwiożerczego potwora albo ten ogierek z filmiku nie jest tak wyjątkowo dominujący jak stoi w opisie. Synuś przecież do dominujących nie należy, ujarzmiony całkiem przyzwoicie a dzikość serca okazuje tylko jak obcą klacz przywiozę do stajni i nudzi mu się po 30 minutach- ale jak wyobrażam sobie jego reakcję na podobne "wygibasy" to przed oczami mam wizję jak skacze gościowi na łeb... Nie wierzga, nie ucieka, nie zapiera się tylko startuje z bojowym okrzykiem i goni gościa po round penie na dwóch nogach jak człowiek...
wiecie co, a ja sie tak zapytam- bo czepiactwo widze na maksa sie tworzy- kiedy i jak mają sie ludzie w ogole czegokolwiek nauczyc?
jak ma prowadzacy pokazac co ma zrobic uczen, nie schodząc do korala?
nie przesadzajcie w drugą strone. ten gosc na filmiku widac ze sie uczy nadal, a jakos i na czyms musi sie uczyc tak? koniowi na filmie nic nie jest.. 🙄
drabcio raczej chodzi o to , ze mają ograniczony czas kursu, a kon jest z tych oporniejszych. odczula sie na dotyk to raz, dwa uczy sie podązania za naciskiem. naprawde zaden z koniarzy klasycznych tutaj tego nie widzi ? 😲