Kącik folblutów

Sokola   Szczęśliwy jest ten, kto potrafi docenić to co ma
03 grudnia 2014 19:50
❗A i zapomniałam jeszcze powiedzieć odnośnie kłębu bo to chyba najlepiej obrazuje sytuacje. jak zaczynałam na U jeździć, nie pasowało na niego żadne siodło, w okolicach kłębu z dwóch stron zero mięśni, myślałam, że wiecznie będę zmuszona jeździć na stosie podkładek. Miał specjalną robioną specjalnie dla niego z takiej gruubej pianki wyciętej na kłębie tak, że dało się osiodłać i nie położyć na kłębie siodła. Obecnie chodzi mniej więcej w odpowiedniku daw magowskiego M z cienkim żelem :kwiatek: Z tym, że odbudowa tych mięsni trwała nieco dłużej bo jeszcze praktycznie cały pierwszy wspólny szon męczyłam się i głowiłam jak zamaskować naszą super odblaskową i rzucającą się w oczy podkładkę tak by to jakoś wyglądało np na czworoboku...



Dokładnie o to chodzi, w okolicach kłębu zero mięśni :|
Sokola na tym ostatnim zdjeciu nie jest tragicznie. Zwróć też uwage ze ona ma wysoki ten kłąb co samo w sobie potęguje wrażenie.
Zdjecia grzbietu mojego Intruza jak był w normalnym, lekkim-średnim treningu. Teraz to wolałybyscie nie widziec jego grzbietu  🙁 Własnie planuje zakupy i w planach mam jakad dobra podkładke- co polecacie? Futro lub gruby żel, w sumie to najbardziej chciałabym żel ale jakis taki nie sztywny, dopasowujący sie, plastyczny, dosc gruby.
No i bardzo bardzo bardzo proszę o kciuki jutro (lub w piątek)- bedzie wizyta kontrolna!!! Licze znowu na cud bo wydaje mi sie ze z nogą nie jest tak super jak miało byc, ale licze na to ze moge sie mylić! Chyba nie zasne dzisiaj. To nasze być albo nie być. Oczywiscie brak jazdy nie jest wyrokiem ale chce zeby mój koń żył bez bólu i chodził wreszcie po padoku bo teraz jest już wrakiem konia (psychicznym).
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
03 grudnia 2014 21:55
Evson kciuki są zawsze  :kwiatek:
Sokola   Szczęśliwy jest ten, kto potrafi docenić to co ma
03 grudnia 2014 22:22
Sokola na tym ostatnim zdjeciu nie jest tragicznie. Zwróć też uwage ze ona ma wysoki ten kłąb co samo w sobie potęguje wrażenie.
Zdjecia grzbietu mojego Intruza jak był w normalnym, lekkim-średnim treningu. Teraz to wolałybyscie nie widziec jego grzbietu  🙁 Własnie planuje zakupy i w planach mam jakad dobra podkładke- co polecacie? Futro lub gruby żel, w sumie to najbardziej chciałabym żel ale jakis taki nie sztywny, dopasowujący sie, plastyczny, dosc gruby.
No i bardzo bardzo bardzo proszę o kciuki jutro (lub w piątek)- bedzie wizyta kontrolna!!! Licze znowu na cud bo wydaje mi sie ze z nogą nie jest tak super jak miało byc, ale licze na to ze moge sie mylić! Chyba nie zasne dzisiaj. To nasze być albo nie być. Oczywiscie brak jazdy nie jest wyrokiem ale chce zeby mój koń żył bez bólu i chodził wreszcie po padoku bo teraz jest już wrakiem konia (psychicznym).


Ma wysoki kłąb ale widać że mało mięśni jak się przy niej stoi :P Co do żelu... może glucik? Czasami są żele gluty z futerkiem 🙂 Przykład gluciku : http://czaprak.pl/galeria/?zel-pod-siodlo-active-soft-gel-grand-prix
Evson Kciuki są cały czas baardzo mocno!
Co do żelu ja pamiętam, że jak szukałam czegoś grubego to sporo osóļ polecało mi memory pad z lamicella, wiem, że w decathlonie też bardzo fajne jakościowo takie mięsiste żele były z tym, że zależy zależy jak grubego potrzebujesz. Z żeli to chyba te dwa najgrubsze z tym, że jak oglądałam ten decathlonowy to tak więcej jak 1,5-2 cm nie miał z tym, że sprawiał wrażenie dość zbitego, że nie będzie się bardzo 'rozplaszczał' pod ciężarem. Ale nie wiem jak grubościowo w porównaniu z futrem.
Evson, kciuki musowo!
Sokola, mięśni nie ma, ale to nie jest tragiczny grzbiet. Z tym, że nasze... były względnie młode, a każda z nas wie, że samo się nie zrobi, ile to pracy potrzeba (i żywienia przecież). Ujeżdżenia folbluta też się nastoma lonżami nie załatwi. Pewno, walczyć można. Domyślam się, że masz młode, pełne energii ciało, i pełno entuzjazmu - to walcz.Bylebyś jeszcze miała czas/warunki na regularną pracę.
Ja już nie tryskam ani młodością ani entuzjazmem 🙁 - i gdy szacuję, ile pracy potrzeba, to zaczyna mnie boleć każda kosteczka 😁
Już mi się marzy łatwy, gotowy koń, że tylko wsiadać i jechać 🙂 (chyba mogę se pomarzyć).
famka   hrabia Monte Kopytko
04 grudnia 2014 07:09
Evson, trzymamy mocno kciuki musi być dobrze  😀

Sokola, mój glutek też jest bardzo wykłębiony, w zimie jak spadają mięśnie to ten kłąb wydaje się być szczytem K2 w porównaniu do reszty ciała  😉 dać dobrze jeść i pracować bo widać na zdjęciu że brzuszek sobie dynada na dole ale nie ma tragedii  😉

ja pod siodło mam futro i bardzo dobrze się sprawdza 
Magdzior a jak rozwijaliście mięśnie w okolicach kłębu? U nas niby jest już z tym lepiej, ale nikt nie powiedział, że nie może być jeszcze lepiej. 😀

Viridila, mój ze skarogniadego (prawie gniadego) latem, zimą zamienia się w cudownie karego...  😍 I nawet teraz po ogoleniu został mu kolor czarny, a bałam się, że tak się nie uda. jestem zachwycona nim i wygląda ostatnio niach!  😍

No właśnie. My mieliśmy w pewnym momencie kryzys, że koń koniecznie chciał być jeleniem i nie było opcji na "konia". Ale po kilku jazdach na rzuconej wodzy, napychaniu łydkami do przodu i kontakcie "tyle o ile" wróciliśmy z powrotem do ładnego kontaktu. Ja... no cóż, ja przez najbliższy... rok? (mam nadzieję, że mniej) nie pojeżdżę, więc oddaję konia we władanie dzierżawców. Jednak wciąż pod moim czujnym okiem. 😉
Także zobaczymy, co ma być to będzie. 😉
Kahlan, coś się stało negatywnego (zdrowie znaczy) czy właśnie pozytywnego (fizjologia  😜 powiedzmy)???
coś pozytywnego i... naturalna kolej rzeczy w życiu baby. 😉
Kahlan gratki!!

Magdzior moja wchodzi w dm rozmiar L 😉 u nas słaby jest za to krzyż niestety
Kahlan:kwiatek: Ogromne gratulacje! Wszelkiej bezproblemowości! Czas płynie bardzo szybko. Zobacz - od początku re-volty minęło już 6! lat! A jakby to wczoraj było.
dziękuję dziewczyny. :kwiatek:

ja co prawda nie jestem tu z Wami od 6 lat, ale też zleciało. 😉 i widzę to po innych aspektach życia. ale w tym o dziwo mi czas nie leci błyskawicznie. 😁 samiutkie początki to są, ale już dla mnie odczuwalne (zmęczenie). Także w poniedziałek pożegnałam się z grzbietem konia. Na szczęście było to udane pożegnanie. 🙂 I teraz pozostaje mi cieszyć oko. Mam nadzieję, że czasem uda mi się coś Wam wrzucić z życia czarnucha. 🙂
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
04 grudnia 2014 14:08
Kahlan, gratulacje! Szybko zleci, zobaczysz 😉

U mojej krzyż i lędźwie nie jest złe.. za to w odcinku szyjnym blokady/przestawienia 🙄
Sokola   Szczęśliwy jest ten, kto potrafi docenić to co ma
04 grudnia 2014 17:17
halo piszesz "Już mi się marzy łatwy, gotowy koń, że tylko wsiadać i jechać " 😀 Ja tam lubię konie z którymi trzeba pracować ^^
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
04 grudnia 2014 18:09
Tak sobie patrze na te grzbiety waszych glutów i aż mi się wzięło na wspominki i zaczęłam przeglądać Portkowe zdjęcia.

Na początku naszej drogi, gdy Portek był "Pan Lama"  (i do tego chudzielec) to grzbiet mieliśmy fatalny (2009):


Ale gdy Lama przestała się lamić zaczęła się konkretna robota, to i grzbiet zrobił się w końcu nie najgorszy (2011):


edit./ Sokola ja z lamo-jamnikiem radziłam sobie jeżdżąc na gogu (czambon nie dawał nic), bo moje umiejętności były marne i bez patentu nie zrobiłabym nic. Gdy koń się "przyzwyczaił" nosić głowę jak koń i pracować grzbietem, a moje umiejętności jeździeckie z marnych zrobiły się mierne zaczęła się orka na ugorze pod okiem kumatej osoby. Nie ukrywam, że koleżanka mi go "przejechała", a potem wsiadłam ja i tak długo wyciskałam gąbkę lub zamykałam rękę (na komendę tejże koleżanki), aż się rozluźnił i pode mną. Przez jakiś czas każda jazda zaczynała się od tej gąbki, aż lama odeszła w niepamięć. Potem to już była bajka, ustawiałam se go jak chciałam, a żucie z ręki robiliśmy perfekcyjne, ale osiągnięcie tego etapu zajęło nam prawie 2 lata. Powodzenia.
Sokola, z każdym użytkowanym koniem trzeba pracować. I z każdym jest to masa pracy. Zawsze.
Zauważ: marzy mi się(!). Takiego konia nie ma 🙁 a jeśli , to tak jakby nie było - bo za takie pieniądze. Nawet z moim, po pięciu(!) latach pracy jest nadal masa roboty.
No cóż, praca z młodymi jest cięższa, praca z "dojrzałymi" a nieujeżdżonymi jeszcze cięższa, praca z folblutami też nielekka, praca z folblutami po torach - bardziej nielekka 🙂
Ja(!) w tym sensu nie widzę - we wkładaniu min. 2 lat ciężkiej i systematycznej pracy w 16-letniego folbluta, który będzie miał 18 zanim zacznie mieć to ręce i nogi.
Ty jesteś pełna entuzjazmu i widzisz sens. To walcz. Wszystko się da, nawet wcisnąć pastę do zębów z powrotem do tubki. Ujeżdżenie i ukształtowanie tego konia może będzie łatwiejsze 🙂
Chciałabym, żebyś  była świadoma, że samo się nie zrobi ani magicznie szybko. Ale pewnie że można, i że się da.
Sokola   Szczęśliwy jest ten, kto potrafi docenić to co ma
04 grudnia 2014 20:37
halo coś trzeba w życiu robić ^^
Kahlan ogromne gratulacje również ode mnie!🙂 A co do mięśni przy kłębie to... przy okazji się zrobiły  😁 Z tym, że ja naprawdę przez sporo czasu się z U. męczyłam żeby go jeździć w dole a żeby przy tym szyja nie była prostym sztywnym dyszlem bo tak też potrafił. Tak więc sporo wyginania na wszystkie strony,  tylko jedno z cyzm zawaliłam to za długo jeździłam go tylko w dole, trzeba w dobrym momencie zacząć więcej wymagać i przeplatać, urozmaicać bo się gluty lubią do tego co już znają przyzwyczaić i potem jest trudniej wyamgać więcej, ale pracujemy dalej. I ja też staram się dużo stępować, przed jazda jak tylko mam więcej czasu to ile się da takiego porządnego marszu żeby całe ciało pracowało.

escaga kto wie może i U. by już L pasowało🙂 U nas zaś zadek kiepski, ale i tak jest lepiej niż było choć to mojego ideału jeszcze troche brakuje.

ElMadziarra fajnie mieć zdjęcia i porównywać bo bez nich jak człowiek codziennie widzi konia to wydaje się, że te zmiany jakies takie małe, aż w wolnej chwili poszukam jakichś zdjec U.


A u nas dzisiaj pięknie, pozytywnie i w ogóle aż śpiewać się chce 😍 😜 A takiego miałam lenia, tak mi się nie chciało jechać, ale to zawsze po powrocie z L. jakaś taka rozleniwiona jestem, no ale nie żałuję, ze się zmusiłam. Pierwszy raz od naprawdę dłuższego czasu poskakliśmy tak sensownie czyli więcej niż pojedyncze, małe cos do przegalopowania dla urozmaicenia. I było naprawdę super. Wczoraj chodził pod koleżanką więc od początku był bardzo przyzwoity. Nie wiedzieć kiedy od kopertek  ustawionych na przekątnych, skakanych po ósemce doszliśmy do stacjonaty i oksera ponoć 120 💘 Dawno nie skakałam nic wyżej i kompletnie straciłam orientacje (wszystko ponad 60 wydawało się juz większe;d), myslalam, że max metrowe to było.
Na konic jeszcze w kombinacji z krzywą linią stacjonata okser i naprawdę fajnie Unisono się prowawdził i rwał do przeszkód ❗, zawsze skakał chętnie ale chyba nigdy nie czułam takiej ochoty z jego strony. Po wyjściu z zakrętu musiałam pilnować żeby utrzymać go w równym tempie i nie pozwolić się rozciągnąć. Zrzucił raz stacjonatę bo się nie dogadaliśmy, a poza tym starał się bardzo. Zdecydowanie tego mi było potrzeba, a jutro wracamy do dresaży.

Sokola podziwiam, że Ci się chce 😉 Ja pierwszy raz siedziałam na U. jak miał lat 6, regularnie zaczęliśmy pracować jeśli dobrze liczę jak miał 7 i to już wydawało mi się, ze tyle lat straconych i tak żałowałam, że gdy przyjechał do nas te kilka lat wcześniej nie zwróciłam na niego kompletnie uwagi i musiał swoje w rekreacji przetuptać.
Kahlan, gratulacje 😀!!!!!!

Sokola, pewnie pracuj z kobyłką 🙂. Na ile jej forma i zdrowie oczywiście pozwala, a na zdjęciach wygląda bardzo fajnie.

Czesiu zaraz skończy 14 lat i liczę się z tym, że to już nie jest młodzieniaszek, że za te 3lata pewnie trzeba będzie zacząć go traktować ulgowo i pracować na jak najdłuższym zachowaniem sprawności. Póki co mamy zapewne jeszcze przed sobą 2-3 lata jeszcze nie ulgowe i zamierzam rozwijać się z Czesiem, razem dalej uczyć, trochę postartować i przede wszystkim dobrze się bawić 🙂.
Wraz z wiekiem Czesław całe szczęście mentalnie wyluzował i dostaje lepszej głowy. Dużo łatwiej mi się z nim pracuje i przede wszystkim obydwoje mamy z tej pracy coraz więcej radości. 
Myślę, że Czesiu, kiedyś tam, będzie aktywnym i rozrywkowym końskim staruszkiem 😉.

Orfeusz przeszedł na wcześniejszą emeryturę ze względów zdrowotnych, ale na brak ruchu i sprawności nie narzeka. Wygląda pięknie, jest rozsądnie użytkowany pod siodłem, wygrywa zawody towarzyskie i przede wszystkim będzie się cieszył aktywną emeryturą jeszcze wiele lat 🙂.

strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
05 grudnia 2014 07:39
Kahlan gratulacje!
dziewczyny, bardzo Wam wszystkim dziękuję! :kwiatek:

Magdzior to pracowałaś podobnie jak teraz go męczymy. Czyli po prostu cierpliwie będziemy rzeźbić, bo idziemy w dobrym kierunku. 🙂

u nas wczoraj leciutko poskakane krzyżaki po ósemce. pierwszy z kłusa, drugi z galopu. Koń po raz pierwszy (no, może drugi) nie nakręcał się do przeszkody.  😅
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
05 grudnia 2014 08:16
Kahlan, dołączam się do gratulacji.

Magdzior właśnie fajnie, że poszukałam tych zdjęć, bo w moich oczach Portek jest wciąż tym samym chudzielcem, jakim go "dostałam", a to się przecież całkiem fajne kawał konia zrobiło. Zwłaszcza teraz, gdy koń daleko i praktycznie go nie widuję we wspomnieniach wraca zakodowany obraz chudziny.

Sokola tylko pamiętaj, mimo że się takiego konia odrobi, to praca nigdy się nie kończy, bo na takim koniu chwila nieuwagi i złe nawyki wracają.
A my jesteśmy po co miesięcznym w naszej stajni treningu ujeżdżeniowym/ klinice ( z Liz West). Czesiu z racji kontuzji miał długą przerwę w tych zajęciach, ale dzisiejszy trening zaliczamy do tych naszych najlepszych flatwork'ów w życiu 😍.  Oby tylko udało się utrzymać dzisiejszy stan rzeczy na kolejne dni...
Teraz siedzę sobie przed stajnią na słoneczku i czekam na kowala, bo Vimto zgubił podkowę na padoku. Czesiu zakitrany w ciepłą derkę (bo już opitolony z okazji pełnego powrotu do roboty) relaksuje się na łące 🙂.

oj tak praca nigdy się nie kończy ma to dobre jak i złe strony

czeggra zazdroszczę Wam że jesteście już kilka sporych kroków przed nami jeśli chodzi o ujeżdżenie, no ale każdy swoje przepracować musi, nie ma lekko 😁. Też ostatnio zaczęliśmy praktykować takie cykliczne treningi uj z kimś z zewnątrz bo to jednak fajne sprawdzenie postępów, zawsze nowe wskazówki i obiektywne stwierdzenie co i jak. Akurat wczoraj i dzisiaj u nas były, ale odpuściliśmy bo Unisono tydzień temu był przeziębiony i nie wiedziałam w jakiej będzie formie. Tak więc my się sami pomęczyliśmy ujeżdżeniwo dzisiaj.

W tym tygodniu udało mi się całe 4 dni z nim przepracować i było bardzo skrajnie począwszy od super skoków w czwartek 💘, przez piątkowe ujeżdżenie gdy miałam go serdecznie dość. On swoje, ja swoje, za to w sobotę na rozprężeniu przed skokami sprawiał wrażenie jakby wszystko z piątku przetrawił i nagle zaczęło działać. Skakał też całkiem dobrze, z wyjątkiem lini na 3 fule stajonata - okser, gdzie było dość ciasno i bardzo cięzko było nam się tam zmieścić, ale niech się gimnastykuje 😉.
Dzisiaj zaś były momenty bardzo fajne jak i takie, gdy miałam ochotę go udusić 🤔wirek:, ale w ogólnym rozrachunku wyszło na plus, cieszę się bo już regularnie zaczął żuć wędzidło i jak kończymy pracę to jest konkretnie spluty, a jeszcze jakiś miesiąc, dwa temu nie było o tym mowy.

Jedno jest pewne przez długi czas nie będę się nudzić i mamy nad czym pracować, poooglądałam cavaliadę i już mi się zawodów zachciało, ale póki co raczej nie planujemy nic.
Magdzior, nawet jeśli jesteśmy kilka kroków do przodu to tylko dlatego, że współpracujemy z Czesiem dłużej niż Ty z U. U nas dopiero od niespełna roku zaczyna się jakaś praca, przedtem to tylko średnio świadomie próbowałam różnymi sposobami z różnymi efektami ( raczej miernymi).
Ta edukacja jeździecka strasznie dużo czasu, lat mi zajmuje.  U Ciebie i U jakoś szybciej to idzie. Powiedzenie "więcej sprzętu niż talentu" to chyba o mnie 😂.
Czesiu jest jaki jest 😉. Innego bym nie chciała. Swoje ogromne plusy też ma przecież 🙂 Raz, całkowicie go akceptuję i wciąż wierzę w mojego folblucika bałamucika. Dwa, podchodzę do sprawy tak: mam z nim trudniej, pod górkę pod wieloma względami, ale też przy okazji faktu, że do samograja mu daleko, to się uczę na własnych błędach więcej niż inni. Inni jeżdżą wyżej, ale nie świadomie. Ja jeżdżę niżej, ale ze świadomością tego co z koniem robię. Myślę, że to efektywniejszy i bezpieczniejszy sposób zdobywania świadomości jeździeckiej.
Magdzior, gwarantuję Ci, że z każdym następnym koniem będzie Ci łatwiej, szybciej.  Nasi półbraciszkowie wydają się podobnie trudni i ambitni 🙂. Poza tym dobre konie wyczynowe to często trudne konie.
Na Vimto jest mi łatwiej pod wieloma względami, aczkolwiek są momenty ( po płaskim), że brakuje mi u niego tej szybkiej Czesiowej reakcji. Natomiast dużo łatwiej będzie zrobić dobre wrażenie na czworoboku 😉.
Pierwsze podejście już za tydzień 🙂. Jedziemy na combined training dla wkkwistów ( jedziesz czworobok i skoki dla wybranej klasy do której masz zagranie). Czworoboku Vimto jeszcze w życiu nie widział, ale nowicjuszom pozwalają, za drobną opłatą, pokręcić się przed przejazdem po czworoboku.
Z Czesiem na tego typu wyjazd zamierzamy wybrać się na początku stycznia, a tym czasem wolałabym za pierwszym razem móc całą uwagę poświęcić czworobokowemu debiutantowi 😉.

edit. byki wszelkiego rodzaju 😡
Oby dla wszystkich były klimaty udanych dialogów z koniem!

Ja się dziś prawie popłakałam. Nie z nieszczęścia, nie ze szczęścia... Z żalu? Z wyobrażenia rozstania?
Dziś wzięłam G. na rozruchową jazdę (wreszcie grunt dobry a kopyta okrzepły) więc na wędzidle, skokowe siodło, bez ostróg, bez spiny. Był genialny. Genialny i kropka. Zawsze o tym marzyłam, i jeszcze na takim koniu nie siedziałam (a zdarzało się na zacnych): co poprosisz to masz. Tańczycie sobie razem jak chcecie, gęba rozpromieniona, wszystko lekuchno "jak skowronek śpiewa". O tym marzyłam, do tego dążyłam. Pra-dawno oświadczyłam: mnie interesuje Rekreacja = 130 bez zadyszki i paiff/pasaż z uśmiechem na ustach.
Nie aż tyle, ale dziś to była REKREACJA, po prostu 100% nie 99. Bajka. Zawrót głowy. To skąd ten płacz? Bo ciągle nie mogę uwierzyć, że TAK TEŻ może być, że koń poezja, a miewa inną wizję - i cześć. Totalnie cześć. Jego wizja skokowa jest definitywnie rozbieżna z moją. Ja odczuwam prawie przymus skakania, pędu, thrill'u, on jest na maksa sceptyczny (w końcu to on się wysila, nie?). A żeby było zabawniej, gdy skacze - skacze tak samo poetycko jak się jeździ po płaskim. "Uważaj na marzenia bo się mogą spełnić". Chciałam mieć cudownego konia - to mam. Nie pomyślałam, że chcę też zdecydowanego sportowca. Teraz, jak się nie obrócę - d* z tyłu 🙁 Sprzedam - serce mi pęknie z żalu. Za nim. Zostawię - serce mi pęknie z żalu za krosami, skokami. Koń zdrowy (tfu), młody a dojrzały, przemiły, mogę z jazdy czerpać pełnymi garściami - a dylemat zbliżony do tych BARDZO przykrych 🙁
Nic, na razie się nim/nami cieszę, gęba się śmieje."A wsio taki żał..." Chciałabym cudu. Rozum mówi: zapomnij. Ech.

Drugi aparat dziś cudownie poszedł szereg na dwa: równiutko, w sam raz wolno, uważnie, okrągłe skoki - a do stajni. Pierwszy raz! Bo on gnał, jakby miał "oczy szeroko zamknięte".
czeggra 1 - pięknie napisałaś! To za debiutanta! :winko:
halo, dzięki!
Hihi, ale byków za to nasadziłam 😡.
Doskonale Cię rozumiem. Jednocześnie uważam, że znajdziesz jeszcze konia do krosów. A jak zapowiada się to młode, które teraz jeździsz?
czeggra1, z drugim rokowania ostrożne. Robi postępy, j.w. Bardzo chętnie współpracuje. Prostolinijny, ale miewa odbicia. Większy, silny, takiej se budowy - nie porywa (no dobra, brzydkie kaczątko 🙂, więc nie jestem wyrywna, żeby się chwalić, raczej "olaboga" :hihi🙂. Fajnie się pcha.
Subtelnym nie sposób go nazwać 😉 Umysłowo lotnym też nie, ale to akurat lepiej. Wypłoch = WKKWista, nie? 😁
Ale schrzaniony był konkretnie, potrafi paskudnie wyłamywać i iść jak czołg kosząc wszystko i nie wiem, na ile uda się Zupełnie zatrzeć złe nawyki. Bo WKKWistę to chcę pewnego.
Nie licząc innych "przyjemności" (rozlicznych), na pierwszych drążkach w stępie słyszałam... 3 stuknięcia na jednym 🤣 Zero szacunku do drągowiny. Na początku to drągi tylko huczały i pryskały. Plus: większe skacze sporo lepiej i chętniej. Nie jest skomplikowany, dość przewidywalny. Spokojny, ale zaparty "sobiepan". Czuły na łydkę i dosiad, czucie w pysku udaje się przywracać. Kopyta paskudne, każde z innej parafii, chody dobre - dziwo.
Na pewno da się doprowadzić do stanu przyjemnej użytkowości, ale jak zareaguje na kros? Kto to może wiedzieć? :Krosówki" w lesie skacze, także pierwszy. Plus: nie boi się wody. Plus: elastyczny, dość wygimnastykowany, żadna sztywna surówka.
Byłabym bardziej optymistyczna, ale to małopolak. One pamiętliwe 🤔, a ten ma co pamiętać 🤔 Koń z takich, co zawsze może wyciąć jakiś numer - ale raczej pojedynczy. Szczery nie jest, ale zasadniczo - taki normalny koń.
Cieszę się, że udało się przywrócić pozytywne zainteresowanie przeszkodami, i tym jak dobrze skoczyć. Bo wcześniej jechało się jak na ślepym. I przerażonym. I nie wiedziałam, czy on kiedykolwiek przyjrzy się przeszkodzie pod kątem JAK skoczyć.
Dopiero, gdy zacznie wszystko dobrze/poprawnie skakać, będzie można oceniać, czy to polubił. Jest coraz lepiej, ale jakie będą ostateczne rezultaty, nikt nie wywróży.
Robota jednak o niebo łatwiejsza niż z xx-em.
czeggra Dzięki za fajne podsumowanie :kwiatek:, oczywiście masz rację. Właśnie sobie policzyłam, że niedawno stuknęło dwa lata od momentu gdy pierwszy raz wsiadłam na Unisono - z nastawieniem naskakania go żeby wstydu nie robił i na odznakowych parkurach po drągach nogami nie walił 🤔wirek: i nie zrzucał. Pamiętam dokładnie jakoś listopad 2012 i pierwsze skoki, o matko co to się działo, pamiętam, że nie miałam kompletnie żadnej kontroli nad tym kiedy i jak się odbije. Loteria, a to z bliska, a to z daleka jak mu sie podobało a ja widząc nie byłam w stanie zrobic nic. Tak więc pierwszy rok to było przywrócenie go do stanu 0 (tak, zero🙂 a dopiero drugi rok można nazwać jakąś konkretniejszą pracą. Dużo jeszcze przed nami i w sumie ciesze się, że go mam bo tak jak Twój Czesio mimo wad to  i tak jest super i warto pracować dla tych dobrych momentów.  Dzisaj nawet od osoby widzącej go pierwszy raz usłyszałam, że jest estetyczny i elegancki😉 (cokolwiek miało to znaczyć;d).

[quote=czeggra]Poza tym dobre konie wyczynowe to często trudne konie.[/quote]
I tego się trzymajmy 😁 to jest najgorsze, że nie da się przycisnąć magicznego guziczka i być kilka kroków (tych najtrudniejszych;d) do przodu, nie jest to już też ten etap, że się komuś konia da i stanie się magicznie zrobiony bo tu nic nie da się przyspieszyć i swoje musimy przepracować, nikt go nie zna tak jak ja więc i tak jestem na wygranej pozycji bo zrozumieć folbluta to jednak nie jest oczywistość.

I trzymam kciuki za debiutanta - fajne macie te możliwości sprawdzenia się na różnych poziomach, my na pewno jeśli będziemy w przyszłym sezonie startować to zaczniemy od porządnego cofnięcia się właśnie w myśl zasady lepiej dobrze a niżej niż za wczesnie pchać sie wyżej i zobaczymy jakie będa efekty.

halo Ech ogromny to musi być ból... gdy pozostaje tak narawdę tylko czekać na cud (ale może czasem warto?🙂😉 I wyobrażam sobie jakie to musi być uczucie, bo ja już jestem cała w skowronkach gdy U. ma dobre momenty to co to dopiero musi się dziać na takim G, który działa duużo lepiej 😍 Ale to tez pewnie kwestia mojego podejścia bo właśnie w sobotę przed skokami, gdy załozyłam skokówkę, ostrogi zostały w stajni i ta świadomość, ze ujeżdżenie więc musimy to i tamto poprawić (też została w stajni) - i  chodził duzo fajniej jeśli chodzi o spokój paszczy niz w piątek. No ale wszystko po kolei.

Powodzenia z młodym, może akurat z brzydkiego kaczątka się wykluje wkkwista🙂 A co do tego wypłoch=wkkwista to ostatnio coraz bardziej widzę tego potwierdzenie... Unisono np. stwierdził, że trzeba bokiem chodzić wzdłuż ściany, przy której są oparte drągi.. te same, które zna od lat  i które już nieraz tam stały, no ale ostatnio właśnie taki pomysł na życie miał 🤔wirek: Mam nadzieję, ze na tym dziwne pomysły zakończył.

Teraz mam plan byleby jakoś przetrwać najbliższe dwa tygodnie i .. prawie 2-tygodniowa przerwa świąteczna więc szansa na wypracowanie czegoś więcej z U niż w systemie weekendowym🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się