Laicy o koniach
W moim otoczeniu w momencie jak powiesz 'konie' to wraca riposta: ujeżdżasz ogiery?
I mężczyźni potrafią na ten temat rozwodzić się godzinami, co w efekcie kończy się wnioskiem, że muszę być dobra w TE klocki. A oni chcą to sprawdzić.
Najgorsze jest to, że to już podchodzi pod normę. 😁
Oj tak, teksty "mężczyzn" w związku z tym, że kobieta jeździ konno, są żenujące i osiągają poziom DNO.
Na uwagi o ogierach ja zwykle odpowiadam, że owszem, ujeżdżam, ale oni nie mają mi co zaoferować, bo ujeżdżam tylko te naprawdę z wyższej półki. Po czym sobie idę, zanim delikwent zdąży przetrawić fakt, że chyba go uraziłam, i wymyślić jakąś odpowiedź. 😎
Mnie to nie razi, a bawi.
Facet xx lat na karku, a taka przepiórka z niego wychodzi, że głowa mała. Poczucie humoru nie zna wieku, ale chociaż powinno znać granice dobrego smaku. 😁
Ano właśnie, a mnie się zdarzało parę razy natknąć na takich kogucików, dla których "dobry smak" to pojęcie czysto abstrakcyjne, o znaczeniu ulotnym i niesprecyzowanym.
Ja w większości spotykam się z brakiem komentarza ale prawie za każdym razem widzę ironiczne uśmieszki.
a mnie i innych tez bawi jak dziewczyna-instruktor czy jakas inna, na prośbę o pomoc przy popręgu - jak juz tak kombinuje i nie daje rady, odpowie "kogucikowi"(w dowolnym wieku) ciągle zgrywającemu chojraka "co? mam pomóc? do dziurki nie mozesz trafić? hym.. no szkoda... a sadziłam ze taki facet to nie ma z tym problemu..."
albo cos w tym stylu
jednym ruchem robi co trzeba i odchodzi... mina jego i reszty znajomych i natychmiastowe ustawienie do pionu(ale sympatyczne) - bezcenne😉
Na szczęście są to moi dobrzy znajomi i wiedzą, w którym momencie przeginają - potrafią zamilknąć.
Zawsze mozna odpowiedziec cos w stylu, to dopiero jest jazda jal sie ma 800 kilo miedzy nogami....
Zawsze mozna odpowiedziec cos w stylu, to dopiero jest jazda jal sie ma 800 kilo miedzy nogami....
oł jeee!!! 😉
+i co ty mi ze swoim wyskakujesz? 😉
Ja na takie burackie dwuznaczności odpowiadam zazwyczaj, że lubię przejażdżki dłuższe, niż pięć minut. Albo że na kucykach nie jeżdżę 😁
Orzeszkowa, piona, odkąd te dwa teksty przeczytałam na forum to używam, jak się natrafi okazja 😁
Chociaż muszę powiedzieć, że rzadko się tak dzieje - albo ja trafiam na miłych ludzi. Z reguły pytają o konia, czy można pogłaskać, czasem czy mogą się dosiąść - ale tak z uśmiechem 🙂 Wtedy odpowiadam, że niestety, to jest koń jednoosobowy, nie mam fotela pasażera 🙂
To mnie się zdarzyło co najmniej kilkukrotnie, że napotkani rolnicy, jak się tylko dowiedzieli, że to klacz arabska, od razu pytali, kiedy będzie źrebak, i deklarowali, że oni go odkupią ode mnie i że już, od razu go rezerwują. I bardzo się dziwili, że źrebaka w planach nie ma i nie będzie.
Swoją drogą nie ogarniam takiego myślenia - wiedzą tylko, że klacz jest arabska, nie wiedzą (hipotetycznie) jakim ogierem byłaby pokryta, o niej samej nie wiedzą nic, ale źrebaka koniecznie kupią - bo arab. 🤔 🤔wirek:
Arab to wciąż dla wielu zjawisko nadzwyczajne i świętość nad świętościami... Np. moja była stajnia - facet "powymieniał" naprawdę dobre konie na arabskie tzw. odpady hodowlane, teraz się szczyci, że on ma ARABY z MICHAŁOWA. A to, że kupił je za marne grosze, bo nikt inny ich nie chciał i konie wyglądają jak od hodowcy zza stodoły, już się nie liczy. Bo on ma ARABY, więc on jest PAN.
Stajnię prowadzi już chyba 35-40 lat...
Mogę zrozumieć takie podejście u osób niemających kontaktu z końmi, którym araby kojarzą się z tym, że raz do roku w telewizji pokazują aukcję w Janowie i tam się sprzedaje konie za bajońskie sumy. To jest wytłumaczalne.
Ale u ludzi zajmujących się końmi od lat...?
No ale kiedyś chciałam wykupić ze stajni jedną arabkę, rekreantkę mającą już naście lat, po ochwacie i niewidomą na jedno oko (przykład kupowania sercem, nie rozumem). Zaśpiewano mi pięciocyfrową sumę - "bo to jest klacz z Michałowa".
U nas także była podobna sytuacja
Zawsze mozna odpowiedziec cos w stylu, to dopiero jest jazda jal sie ma 800 kilo miedzy nogami....
Haha!
Nie pomyślałam. Ale zapiszę to sobie w głowie, będę używać.
Chociaż można zawsze po chamsku o wielkości napomknąć... 😁
Ktoś tu z pół roku temu napisał taką odpowiedź, na takie "robolskie" podśmiechujki:
"Jak się od trzech lat ma półtonowego ogiera między nogami, to czym ty możesz mnie zaskoczyć?" 😀
Mi się za nastoletnich czasów bardzo często zdarzały takie głupawe zaczepki. Często przejeżdżałam bulwarem przy zamku, żeby w teren do lasu pojechać i mijałam piwkujące grupki chłopaków. Miałam wtedy wałacha około 184cm. Najczęstszą zaczepką było "A może na moim pojeździsz?!" zawsze odpowiadałam, że "Jeśli jest większy od mojego to bardzo chętnie!" 😎 zawsze jakoś po tym tekście chętnych nie było 😁
...pisałam tutaj o kucyku na sterydach?😀
zembria, dobre, dopiszę to sobie do swojej listy 😁
Z dzisiaj:
Tło wydarzenia: kon w szpitalu końskim, od 4 tygodni na 3 nogach,
2 tyg temu sterylizowałam tez kota
Moja Matka - jak twój kot??
Ja: juz dobrze nawet skacze juz (w domyśle na szafę)
MM: nie za wcześnie?
Ja: no nie obserwuje jej cały czas, to sobie skacze
MM: dziwne, a jeszcze dwa dni temu leżała
Ja: leżała? O Salami ci chodzi (salami to kot)
MM: jaką Salami, o tego dużego czarnego.... (W domyśle konia)
Kurtyna....
nie o koniach, ale pochodne 😉
tak. jak asze wypasione ciuchy widzą laicy....dress code tylko dla wtajemniczoych 😉
przyniosłam do krawcowych paszczyk puchowy. nowy (żeby nie bylo ze jakiś złachany itd), pikeur.
kupowany przez os. trzecią (bo wyprzedaż 😉 ), bez mierzenia..to za duzy.
pokazuje kurtkę i proszę o zwezenie, trzeba trochę rękawy, wytaliowac, ramiona... no sporo.
pani (nowa pracownica, nie znająca mnie i tego co przynosze- szyją mi i ochraniacze i czapsy, bryczesy, pad ostatnio podszywaly owcą... 😉 ), pomierzyła, pozaznaczała, powiedziała, że calsc trzeba prawie pruć zeby sie dostac i w ogóle...
- hym...tylko wie pani (takie zmieszanie i zaklopotanie) to tak... ze 30 zł będzie kosztować - opłaca się pani? (z politowaniem patrząc na mnie i plaszczyk...)
- nie no dobrze, niech będzie...kolor mi się podoba, tanio kupiłam... , ale napisze mi pani na pokwitowaniu dla szefowej, ze taka cena?
no przecież jak jej powiem, że kosztuje grubo ponad tysiaka to mi cene podwyższy 😉
a szefowa wie co i jak 😉 jak po paru tyg przyszłam po odbiór to było tylko aaa!! o tak myślalałm, ze to pani przyniosla (po zapachu nie - bo nowe, pewnie po konikach na logo)
za przyszycie po krawedziach owcy do padu tez 30 zł zaplacilam. chyba sobie wyrównały 😉
za jakiś czas na jakimś spotkaniu (nie końskim), zdejmuje płaszcz i znajomy, mąż niegdyś koniary - o! pickeur, lansik lansik!
-no...taki lansik, ze krawcowe sadzily ze dalam za niego mniej niz 30 zł 😉
Ja jak zaczynałam treningi dwa lata temu to musiałam się grubo natłumaczyć rodzicom po co mi trener. Ojciec nie mógł zrozumieć, bo przecież umiem jeździć, sam widział.
A ostatnio mama mnie rozbroiła. Umawiam się z nią i mówię, że mogę po 16 dopiero, bo mam trening. A ona na to z ogromnym zdziwieniem w głosie: to ty jeszcze te treningi masz? jeszcze się nie nauczyłaś jeździć? No widać oporna ze nie jednostka 😉
nagana niejeżdżący rodzice to chyba tak mają. Moi bardzo się zdziwili, jak powiedziałam, że zaczynam jeździć z kimś z dołu, ojciec właściwie mnie okrzyczał, że "jakieś mądrale na tym waszym forum ci wmawiają, że nie potrafisz jeździć". 🤣 A potem kolejne zdziwienie, że "treningi" to nie znaczy dwie czy trzy jazdy i już, tylko że to jest stały element codzienności z koniem. 😉
Warto sie powolac na siatkarzy/pilkarzy/skoczkow narciarskich - tez potrzebuja trenera na pelen etat😉
No moi zasadniczo uważają, że jeśli ja nie spadam, a koń mnie słucha, to znaczy, że doskonale jeżdżę 😁
Próbowałam im wytłumaczyć, co chcę osiągnąć na tych treningach, co to jest wygięcie, prawidłowe ustawienie itp., ale strzeliłam sobie w stopę, bo obejrzeli jakieś zawody skokowe i stwierdzili, że "wcale te konie nie są tak ustawione, jak ty mówisz, głowy mają do zewnątrz na łukach i są proste w zakrętach jak kije, a to są wysokiej klasy konie sportowe, więc skoro one tak nie chodzą, to twój tym bardziej nie musi". I weź tu człowieku dyskutuj... 😵
faith próbowałam, ale przecież ja sportowo nie jeżdżę i nie kumają po co mi to 😉
Moja matka, były sportowiec - kuma, nigdy nie pytała po co.
Ale kiedyś wpadła na genialny pomysł, żebym siostrę ( totalnie akońską) wdrożyła do pracy przy koniach, żeby sobie zarobiła, bo przecież jej pokazę co i jak...
Pytanie klienta do mnie: Dlaczego Odi chodzi najmniej ze wszystkich koni?
ja: bo jest niezrównoważona.
klient: jak to? Groźna jest?
ja: w pewnym sensie... nie kopie, nie gryzie, ale np. jak ostatnio jechała na niej dość dobra uczennica, a inna przyłożyła bata swojemu koniowi, to ta pierwsza z Odi spadła :-D
mina klienta bezcenna 😲
kiara, chyba nie czaję poziomu abstrakcji tej rozmowy... O.o