Kącik roztrzepańca

Facella   Dawna re-volto wróć!
09 kwietnia 2014 15:55
W środy i czwartki wstaję co najmniej godzinę wcześniej niż zazwyczaj, zawsze jestem wtedy niedospana. Idę dzisiaj w takim stanie do łazienki, zazwyczaj przemycie twarzy tonikiem pomaga mi się obudzić. Biorę normalnie wacik, biorę dezodorant, wstrząsam, psikam na wacik i przykładam go do twarzy...  😵
Facella, przynajmniej sobie skórę zdezynfekowałaś... chyba, że dezodorant z talkiem, to sobie rozjaśniający makijaż zrobiłaś 😁
Facella   Dawna re-volto wróć!
09 kwietnia 2014 15:58
Prawie od razu się skapnęłam, że coś jest nie tak, jakiś mało mokry ten wacik, więc obyło się bez znacznych szkód  😁
Nawet nie wiedziałam, że tu jest taki wątek! Bardzo sobie poprawiłam humor. 😉

Chciałam napisać, że dawno mi się nic takiego nie przydarzyło, ale jednak sobie przypomniałam kilka takich historii...
1. Ostatnio szłam zanieść CV, położyłam sobie teczkę z dokumentami w widocznym miejscu, żeby nie zapomnieć, wyszłam z mieszkania, dwa piętra niżej sobie myślę "hmmm, chyba to jednak zostawiłam w domu". Dobrze, że zajrzałam do torebki, zanim wróciłam na górę, bo oczywiście wzięłam tę teczkę.
2. Jadąc na Cavaliadę z koleżanką zostawiłam w domu telefon. Wrzuciłam wszystkie potrzebne rzeczy do torebki, torebka stała na krześle, telefon położyłam na stole tuż obok - torebkę wzięłam, telefon został, bo myślałam, że to nie mój. 😲 Niby zmieniłam aparat z tydzień wcześniej, ale bez przesady, nie miałam z czym go pomylić, bo byłam wtedy w domu sama, a domownicy swoje telefony biorą ze sobą, jak wychodzą. 😉 Na Cavaliadzie w czasie jakiejś większej przerwy poszłyśmy porobić zakupy, na stoisku PZHK zobaczyłam archiwalne numery HiJ w oszałamiającej cenie 1 zł, więc stwierdziłam, że przejrzę, czy nie ma jakiegoś artykułu, który by mi się przydał do pracy. Grzebię w spisach treści, grzebię, grzebię, koleżanka stwierdziła, że pójdzie w tym czasie na jakieś inne stoisko na górze i tam się spotkamy. Chwilę później znalazłam coś pożytecznego, zapłaciłam, idę na górę - spotkałam znajomego, którego nie widziałam parę lat, pogadaliśmy z 5 minut. Idę w umówione miejsce, w międzyczasie się zorientowałam, że nie mam telefonu - koleżanki już przy tym stoisku nie było. Szukanie jej w tłumie na Torwarze - bezcenne. 😵 Przeszłam dookoła hali wte i wewte z 6 razy (w międzyczasie natykając się znów na tego znajomego, który... zgubił w tłumie narzeczoną :lol🙂, no nie ma, w naszym sektorze też nie. W końcu się znalazłyśmy (jak już prawie się zaczynał następny punkt programu, dziewczyna nie mogąc się do mnie dodzwonić poszła na nasze miejsca), okazało się, że większość czasu spędziła na stoisku naprzeciw wejścia do naszego sektora. Nie żebym sprawdzała (przechodząc tamtędy ze cztery razy), czy ona tam jest - nie widziałam. 👀
3. Kiedyś w dniu ustnego egzaminu z praktyk (który odbywał się na wydziale w gabinecie jednego z prowadzących i cóż... był mało praktyczny 😉) zostawiłam w domu wszystkie potrzebne dokumenty (dzienniczek, sprawozdanie, opinię pracodawcy - moją i koleżanki, która robiła praktyki w tym samym miejscu, ja odbierałam od pracodawcy). Sprawozdanie udało mi się na szybko dodrukować, bo mi ktoś wysłał z mojego komputera mailem (xero nie było nieczynne, wpadłam do jednego z prowadzących - obecnie mojego promotora, Boże, mam nadzieję, że on tego nie pamięta 😜 - z tekstem, czy mnie uratuje i użyczy mi drukarki...), myślałam, że opinię i dzienniczek będę mogła donieść potem. Nie muszę dodawać, że okazało się, że nie mogę wejść na egzamin bez tego papierka z opinią? 😉
Dzisiaj to ja prawie zrobilam porannego faila. Probowalam sobie oczy zakroplic kroplami do uszu
Wracałam z pracy rozkojarzona i zadumana, i wyjeżdżając z parkingu zamiast 1 wbiłam wsteczny...  😵 Dobrze, że ruszam bardzo wolno, bo zmasakrowałabym auto za mną.  😁 OMG! Już sobie wyobrażam jakie baty bym zebrała jakbym wróciła do domu z rozbitym autem...  😁
Moja poczta na WP ciągle mnie alarmowała "zmień hasło". Zmieniłam i natychmiast go zapomniałam.  🤔wirek: Dziś próbując je odzyskać nie mogłam sobie poradzić z wpisaniem daty urodzenia i zablokowałam sobie odzyskanie hasła.  🤔 Mało tego, właśnie teraz opisując Wam, to co wyprawiałam dziś przypomniało mi się, że już raz po zmianie hasła, jakiś tydzień temu je odzyskiwałam a ja próbowałam wprowadzić to pierwsze  🤔wirek: Nie mam pojęcia, co mam teraz zrobić. Hasło zapomniane i pierwsze i drugie, odzyskiwanie hasła zablokowane...  🤬 Myli mi się już wszystko bo w pracy ze względów bezpieczeństwa też ciągle musimy zmieniać hasło. Jedno wiem, jeśli odzyskam moją pocztę to hasła nie zmienię, niech się Wirtualna upomina  👿
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 kwietnia 2014 11:12
Dzwoniłam dzisiaj do szpitala, żeby zarejestrować się na badanie:
- Dzień dobry, szpital na ulicy X, pracownia endoskopii, słucham.
- Dzień dobry, chciałabym się zarejestrować na badanie... (i tu dziura w głowie - JAK się nazywa to badanie?!) Yyyy zapomniałam jak się nazywa... Kolonoskopię tylko od drugiej strony...  👍
- Pfhhaha... Pani o gastroskopię chyba chodzi?
Rejestratorka nie wytrzymała i się roześmiała  😂
dempsey   fiat voluntas Tua
24 kwietnia 2014 12:05
Dobre 🙂

ja dziś z cyklu: udane występy kulinarne

tło:
kładę wieczorem dzieci, marudzą, usypiam z nimi w ubraniu (klasyk) bom ledwo żywa po dniu pracy
następnie o 3 w nocy młody budzi się i ja z nim.
po uśpieniu go ok. 3:30 wstaję i podejmuję heroiczną decyzję o zrobieniu obiadu  😎
muszę go zrobić, bo młodszy jest na diecie i w przedszkolu będzie głodował jak czegoś nie zrobię - a nie ma nic..
dobra
więc już o 5 miałam dwu daniowy obiad i przy okazji 1 rysunek dla klienta zrobiony na laptopie w kuchni
przy wtórze ptasząt

clou:
o 5:15 młody woła mnie z góry
uznaję, że wrócę się i tak przespać. biegnąc na górę w locie przekręcam gałkę od piekarnika gdzie dochodzi kurczak.

finał:
budzę się o 8:30, cały dom dziwnie mocno pachnie tym kurczakiem.
okazuje się, że przekręciłam do zera gaz pod ryżem, a piekarnik chodził na 4 przez łącznie 6h.
😵
kurczak czarny, suchy, czarne kości obciągnięte czarną skórą - wygląda jak obraz mieszkańca piekieł  😁 😁 😁

doszedł, nie ma co...
Poszłam dzisiaj do szkoły zanieść kalkulator na maturę. Niestety okazało się, że był zły, nie może mieć w sobie zegara. No to stwierdziłam, że zajdę do szatni sprawdzić czy nie zostawiłam czegoś w szafce, żeby już tam nie wracać. Wróciłam do domu. Po około 3h (niczego dziwnego do tej pory nie zauważyłam), dzwoni matematyczka, że zostawiłam telefon i kalkulator w szatni, ktoś jej przyniósł <3 Dobrze, że kalkulator podpisany <3
Gillian   four letter word
24 kwietnia 2014 16:07
Moja poczta na WP ciągle mnie alarmowała "zmień hasło". Zmieniłam i natychmiast go zapomniałam.  🤔wirek: Dziś próbując je odzyskać nie mogłam sobie poradzić z wpisaniem daty urodzenia i zablokowałam sobie odzyskanie hasła.  🤔 Mało tego, właśnie teraz opisując Wam, to co wyprawiałam dziś przypomniało mi się, że już raz po zmianie hasła, jakiś tydzień temu je odzyskiwałam a ja próbowałam wprowadzić to pierwsze  🤔wirek: Nie mam pojęcia, co mam teraz zrobić. Hasło zapomniane i pierwsze i drugie, odzyskiwanie hasła zablokowane...  🤬 Myli mi się już wszystko bo w pracy ze względów bezpieczeństwa też ciągle musimy zmieniać hasło. Jedno wiem, jeśli odzyskam moją pocztę to hasła nie zmienię, niech się Wirtualna upomina  👿


straciłam dostęp do obu kont na WP, od 10 lat nie zmieniałam hasła, miałam na stałe zapisane w laptopie. W marcu lapek zdechł. Kupiłam nowego. Taaaaa. O czym myslałam kiedyśtam wymyślając hasło? naturlich podałam przypadkową datę urodzenia, mail na konto przypominające pójdzie na to drugie konto na wp, pytanie pomocnicze jest totalnie nie do odgadnięcia a numer tel zdązyłam zmienić jakieś 8 razy... No i lipa.
ja $%^^%$... zamknelam sobie drzwi od auta na srodkowym palcu... nie ma co... jak sie uszkadzac to w takim terminie, gdzie sprawne rece sa potrzebne... ciolek roku jestem... 🤬 👿
Facella   Dawna re-volto wróć!
26 lipca 2014 14:26
sandrita, nie, ciołek roku to jestem ja - przegapiłam termin składania papierów na uczelnię i właśnie dostałam pismo o odmowie przyjęcia mnie na studia  😂
Że już o 10-krotnym wracaniu się ze stajni do siodlarni/kanciapy przy siodłaniu nie wspomnę... A to zapomnę popręgu, rękawiczek, kasku, przebrać się, czapraka...
ja $%^^%$... zamknelam sobie drzwi od auta na srodkowym palcu... nie ma co... jak sie uszkadzac to w takim terminie, gdzie sprawne rece sa potrzebne... ciolek roku jestem... 🤬 👿


...ja w zeszłe lato przycięłam sobie kciuk bagażnikiem samochodu. Nie mam pojęcia jak to zrobiłam .
deksterowa o rany, wspolczuje!!! ja tez nie wiem jak ja to zrobilam...

facella hehehe.... no dobra, nie przebije cie... 🙂 co nie zmienia faktu, ze jak zyje 26 lat to nie mialam takiej wtopy... ehhhh... mrozony groszek jako oklady daje rade, ale bede musiala sos z niego zrobic... 🙂

luby moj stwierdzil, ze nigdy nie slyszal takiej barwy mojego glosu, jak wtedy gdy sie wydarlam...  😁

p.s. przepraszam za moj styl pisania ale robie to lewa reka... :kwiatek:
Facella   Dawna re-volto wróć!
10 sierpnia 2014 14:42
Wybrałam się dzisiaj na zakupy. W drodze do sklepu przeliczałam sobie w głowie, ile mniej-więcej mi wyjdzie całość. Po paru produktach doszłam do 40zł i stwierdziłam, że kurde, nie starczy mi pieniędzy na całość, bo mam tylko 50zł w portfelu! No to już w sklepie liczyłam co do grosza, wyszło mi 48zł z drobnymi, więc ok. Idę do kasy, wykładam na taśmę, pani mi skasowała wszystko, ja wyjmuję portfel, żeby mi nabiła jeszcze payback... A tam stówa  😵 Byłam święcie przekonana, że z domu brałam tylko 50  😂
Nie wiem, czy można to nazwać roztrzepaniem, czy czymś innym, w każdym razie po jeździe mam zamiar iść z koniem na myjkę (zewnętrzna, kilkadziesiąt metrów) - poszłam do paki po kantar z uwiązem (do paki muszę przejść przez pół stajni), wzięłam kantar z uwiązem, idę z powrotem przez te pół stajni, mijam boks mojego konia, wychodzę ze stajni, idę sobie, mijam drzewo, dochodzę do drugiej stajni, już widzę myjkę i .. tak mnie coś "tkło" - e... czegoś mi brakuje... koń?...  😵 😂

Ciekawe, co bym zrobiła, jakbym doszła do tej myjki - przywiązałabym ten kantar z uwiązem do kółka i zlewała wodą powietrze?  😁

Ostatnio też zrobiłam w sklepie zakupy na 7zł, dałam 100zł, pani wydała mi reszty 3zł i chciałam wychodzić (wydawało mi się, że daję dychę  🤔), ale zorientowałam się po tym, że kobieta nie przestawała mi wydawać hehe, sięgała do innej części szuflady po grubsze. Jakbym trafiła na nieuczciwą i zorientowała by się,  że wychodzę (czyt. że uważam, że jest już ok), to bym była 90zł w plecy  🙄
BASZNIA   mleczna i deserowa
19 sierpnia 2014 23:27
kenna, historia z koniem przepyszna 🙂.
Aaa... Właśnie nałożyłam sobie na włosy zamiast odżywki... krem do stóp  😵 Bo też jest w tubce i stoi blisko na półce. Nawet nie są podobne te tubki. I patrzyłam na nią wyciskając sobie na rękę i myśląc, że jakoś ta odżywka zgęstniała... Olśnienie przyszło w momencie wsmarowania we włosy.
Nie wiem czy mi się udało dokładnie wypłukać, jestem ciekawa jutrzejszego efektu.
Wpisać zamiast numeru dowodu to PESEL i to z jakim uśmiechem, że niby nie jest się w błędzie!
A!
I gadać, że wyśle się zdjęcie, a tak naprawdę wysyła nóż, a zdjęcie cierpliwie w samochodzie czeka...
arivle   Rudy to nie kolor, to styl życia!
21 sierpnia 2014 11:59
kenna, z koniem boskie! uśmiałam się!

Odkryłam wątek dla mnie, to też coś napiszę.

1) Sytuacja z przed paru lat, zmieniłam dzwonek w telefonie, stoimy ze znajomymi, gadamy. Komuś zaczyna dzwonić telefon, dobra muzyka słuchamy sobie, ktoś nawet skomentował, że świetny. Za chwile pada pytanie czyj to był telefon. Dobre 10 minut później orientuję się, że to był właśnie MÓJ nowy dzwonek…

2) Jest 22gi lipca, ja od paru dni na zawodach. W domu u rodziców nie byłam jeszcze dłużej. Spanikowana dzwonię do mamy, bo ma przecież urodziny 21ego. Odbiera, ja przepraszam, że nie zadzwoniłam, w ferworze zawodów zapomniałam zupełnie, że przecież wczoraj miała urodziny. W słuchawce cisza. Po chwili słyszę "ale kochanie, ja miałam urodziny 21ego, ale czerwca. Nawet przyjechałaś i przywiozłaś mi prezent". Zapomniałam!

3) Idę z psem na spacer, kulturalnie wychodzimy z domu na smyczy, przechodzimy przez ulicę. Spacer długi, pogoda piękna, pies biega już bez smyczy, ja myślami gdzieś zupełnie indziej. Wracam, otwieram bramę, wchodzę do domu. Zupełnie zapomniałam w drodze powrotnej przypiąć psa, dobrze, że grzeczny i przy nodze szedł!

Pomijając fakt, że notorycznie zapominam zamknąć boksu konia i dopiero orientuję się, wychodząc ze stajni, że mu głowa wystaje - nie mamy okien na korytarz.
Regularnie też zostawiam kluczyki w stacyjce, czasem nawet z włączonym zapłonem i grającym radiem. Dobrze, że zdarza mi się to tylko w garażu i dobrze, że mam mocny akumulator!
majek   zwykle sobie żartuję
02 września 2014 15:04
wyjeżdżając do PL juz wychodząc z domu wiedziałam, ze spoznimy się na prom. Ale się nie martwilam, bo kupilam z opcja dla spoznialskich-można wsiąść na następny. Szkoda tylko, ze wczesniej nie sprawdziłam innej rzeczy. To był ostatni prom tego dnia. Mogliśmy czekać kilka godzin, wybralismy jednak tunel.

Ale tytuł roztrzepanca tygodnia i tak trafia do mojego meza, który nalal benzyny do diesla! Dobrze, ze się skapnal na stacji, a nie np na autostradzie gdzieś w Niemczech,
Dobrze, ze stało się to w PL, bo skończyło się to tylko na wezwaniu gościa z rurka i pompka i zatankowaniu od nowa.

szkoda tylko, ze dość kosztowne były te wpadki
Próbowałam umyć zęby maścią przeciwzapalną. Stała blisko pasty do zębów i miała opakowanie w podobnej kolorystyce - wrażenia smakowe - niezapomniane.
majek   zwykle sobie żartuję
30 września 2014 17:10
Dzień dobry, przyszłam się pochwalić moim nowym osiągnięciem.
Wczoraj zapomniałam zdjąć soczewki na noc, a rano włożyłam nowe (noszę jednodniowe).

Tak więc miałam dwie pary.
Obraz mi się kiepsko `fokusował` ale oprócz tego nie było specjalnej różnicy.
majek, cuudne!
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
02 października 2014 00:45
Dawno nie byłam roztrzepana to teraz nadgoniłam ... Otóż robiłam praktyki i trzeba do zaliczenia roku zdać dziennik praktyk. Jak chciałam iść zdać go, okazało się, że brakło mi jednej pieczątki. To wczoraj jechałam specjalnie 120 km w jedną stronę, po tą cholerną pieczątkę, dzisiaj rano gnałam z powrotem , bo zaspałam, a na zajęcia trzeba było  dojechać ... 30 minut temu dowiedziałam się, że powinnam mieć jeszcze opinię w tym dzienniku praktyk ... opiekuna praktyk. Tadam ... jrano znowu muszę cisnąć 120 km i wrócić, tylko po to, żeby dostać jakąś opinię o sobie ... 😵 Jest jeden plus - odwiedzę konia  😎
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 października 2014 07:22
W ciągu dwóch tygodni: dostałam gałęzią w twarz i wylądowałam na ostrym dyżurze gdzie wyciagali mi kawałki gałęzi z rozciętego oka. Pozdrawiam Dziewczynkę-Zamachowca 😎 😁 😉
Pojechałam na drugi dzień na wycieczkę firmową - utopiłam telefon.
Wczoraj pojechałam rowerem do lekarza, a do domu wróciłam piechotą porzucając rower pod przychodnią. Kompletnie nie pamięam trasy: przychodnia-apteka. Apteka-dom już tak. Przypomniałam sobie o nim kilka godzin później jak byłam z psami na spacerze (Z Dziewczynką-Zamachowcem 😎 ) na drugim końcu miasta.
Godzinę później doszło do kolizji ja-zbrojone drzwi. Boję się wychodzić z domu.

Kolega podsumował: lokalny mistrz świata w byciu roztrzepanym.
dempsey   fiat voluntas Tua
13 listopada 2014 02:14
dejotka, mniam!

zgłasza się matka założycielka wątku
ostatnie osiągnięcia:

- wyjść na spotkanie służbowe z laptopem i myszką (nieodzowna do pracy)
- wrócić ze spotkania i nie móc nigdzie ale to nigdzie znaleźć myszki
- przez długi weekend trapić się tym faktem a po długim weekendzie dręczyć biednych klientów dociekaniami czy aby na pewno ta myszka nie została u nich? ale na pewno?
- stracić czas i oszałamiającą kwotę 15 złotych na zakup nowej (zresztą beznadziejnej) myszki
- godzinę po zakupie nowej znaleźć starą w starannie zapiętej kieszeni torby na laptopa.

czyli nie jestem w takiej złej formie jeśli chodzi o mój poziom roztrzepania 😁 a już się martwiłam
Bischa   TAFC Polska :)
23 listopada 2014 10:38
Ostatnio zamiast herbaty, posłodziłam zupkę chińską 😁
Apropos słodzenia, to (możliwe, że już o tym pisałam) wsypałam kiedyś kilo cukru (prawie) do kubka z kawą. Bo zrobiłam sobie kawę, biorę cukiernicę, a tam pusto, więc stawiam ją na blacie, obok kawy, idę do szafki po paczkę z cukrem, otwieram i sruuu do tej kawy (zamiast do cukiernicy). Wyobraźcie sobie ile sprzątania...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się