Laicy o koniach
Ja to notorycznie mówię do swojego psa prrr, smycz trzymam jak wodze, chodzę do weterynarza z ........sobą, ale pati12318, przebija 👍
Ja mam odruch trzymania wszelkiego rodzaju smyczy, pasków itp jak wodzy 😉
I kiedyś siedząc sobie w lecie na kocyku przygladalam się moim dwóm pieskom i powiedziałam " ale ładna lotna zrobił " 🤣
Na wf-ie skakalismy przez plotki i gdy sor tłumaczył jak mamy to skakać to ja wypalilam " taki szereg na skok -odskok " mina sora 🤔
Chyba wszyscy mamy końskie zboczenia ;-)
znajomy mi ostatnio przywoził czapraki 200 km, napisał sms 'kiedy mam Ci podrzucić te koce na konia?' 😍
Fajny byłby ten wątek o zboczeniach zawodowych 😁
Wypuszczam dziś konie na padok, obok którego akurat przechodziło małżeństwo z dzieckiem. Pani (do której podeszła młoda, dopiero co siwiejąca kobyłka) spytała mnie, czy może pogłaskać i czy nie gryzie, na co jej mąż fachowym tonem ''Po co pytasz, nie widzisz że już cały siwieje? Pewnie już zębów na starość nie ma...''
😁
Jeszcze tak a propo zawodowozboczeniowych akcji. Wyjazd ze studiów na fermę kurzą, po ternie biega pies, przybiega do nas, babka nasza z uczelni głaszcze psa i mówi:
-ale ten pies ma fajne UPIERZENIE 😂
Tak a propo 'zboczeniozawodowych' odzywek...
Poszłam dzisiaj na narty. Pierwsza wpadka: w kolejce do wjazdu zaczynam cmokać na ludzi przede mną i mówić 'no dalej, dalej...'. Mina ludzi... no cóż.
Zaczynam zjeżdżać. Góra nie za duża, jednak moje umiejętności niewielkie, więc szybko się zaczęłam niekontrolowanie rozpędzać. I co zrobiłam? Zamiast próbować jakoś wyhamować, to zaczęłam krzyczeć do nart 'prr, prr, no dlaczego nie chcecie zwolnić?'. Dodam, że pełno ludzi wokół. 😵
Była u mnie koleżanka i chcąc nie chcąc musiałam ją zabrać do stajni, bo niespodziewanie wypadł nam trening.
Mieszkam w internacie, gdzie wszyscy mają pojęcie o koniach (wiele hodowców koni), dlatego dziwnie się czułam zabierając do stajni osobę, która nigdy nie miała styczności z końmi. Powiem Wam, że nie miałam się czego bać, jak ją słuchałam to myślałam, że zaraz się położę i zacznę płakać ze śmiechu.
-macie takie małe koniki? Takie wiesz, pieski na spacer?
-są tu jakieś białe konie? W ogóle widziałaś kiedykolwiek takiego konia? W sensie albinosa.
-włosy to ma trochę takie jak mój kolega punk, ale brzydki kolor, zmień mu na czerwony.
-Aneta! Ten koń ma chyba ciężką depresje, bo on się ode mnie odwrócił, a ja tu trzymam smakołyki (mówiąc to stała 3 metry przed boksem z wyciągniętą przed sobą ręką)
-jak Wy męczycie te konie, one stukają się biedne o te badyle (drągi), biegać jeszcze muszą. A Ty jakbyś się poczuła? Cały dzień leżysz tylko i oglądasz seriale! Jak będziesz oglądać "Seks w wielkim mieście" to też cię będę bić badylami po nogach i kazać biegać!
-czy konie płaczą? Bo ten Twój koń to chyba cały zapłakany przez te badyle jest. (miał spocony łeb 😀)
znowu nawiąże do zachowań koniarzy 😉 Jak biegam to sobie myśle "jeny musze biec szybciej" i cmokam, całe szczęście biegam samotnie po lesie, to znaczy z psem, ale on i tak mnie zna od tej strony
wieki temu zabłam znajomą do stajni. chciala pomagać i w ogóle...
(tak w skrócie:P oczywiscie nie miałam zamiary jej nigdzie puszczać samej, ale sprawdzić mądrale 😉 )
- weź z boksy uwiąz i idz na padok po gniadego w kantarze
- ....nic.... coś sie kręci i rozgląda
- co jest?!
- zrozumiałąm tylko "weź i idz"
no i zaczęło się tłumaczenie - całkiem zabawne zresztą 🙂 cos jak:
"kantar"
- wiesz co to kantar?
-nie
- a oglowie?
- nie...
- widzialaś kiedyś konia jak cignął bryczke....em...wóz, karoce? albo ktoś na nim jechał?
na głowie miał coś?
- aa... no mial
-to wszystko na głowie to sie nazywa ogłowie, plus wodze - te sznurki co sie trzyma jak siedzisz na nim i to co ma w pysku -wedzidlo
- a to wiem! no maja coś
- no...a kantar to to takie oglowie tylko bez tego w pysku.
- ehe no rozumiem....(male zrozumienie)
- a uwiaz to taka smycz jest...
- no....
- a ...zaraz ci pokaże ;]
- padok. takie pastwisko jak sie krowy pasą, ogrodzone, tylko zamaist krow są konie...
- a jak sie im łańcuch przyczepia? przeciez nei mają rogów? ja chyba nie dam rady tego kołka wyjąc, czy zostawiacie?
- luzem są... choć zobaczysz....
potem miałam przypadek z tłumaczką...
idziemy na padok, tłumacze o koniach, zwyczajach chowu ble ble co i jak i gdzie, jak sie ktory nazywa.... a ta nic.
-dlaczego nie tłumaczysz?
-(szept)bo ja nic nie rozumiem... nie znam
- no co z ciebie za tłumacz?
- ale ja tych nazw po polsku nawet nie znam...ty po polsku mówisz tak?
no i opowiadałam dalej, tylko "terminy" podrzucając w obu językach. a tłumaczka do zdań je wplatała.
potem wieczorem usiadła nad plakatem-słownikiem z poprzedniego obozu i uczyla się terminów w obu językach 🙂 też było śmiechu jak zobaczyła ilośc tego ....i co i ile nam do koni potrzebne 😉 te wszystkie kocyki male i duze (po niemiecku to wszystko sa narzutki jakies - derki, czapraki, koce....) , skarpetki, buty (ochraniacze), ubranka....
Dziś przyszła mi derka, od razu ją założyłam na konia, a że padok blisko drogi i konie widać, to wujek jak jechał do nas zobaczył...
Ale wujek obeznany, jak gdzieś w rodzinie wywiązuje się temat koni, to jak opowiadam, to definicjami końskimi a nie "na chłopski rozum", to dziś tylko zażartował:
-"Ale mu piżamkę założyłaś fajną" 😀
Do znajomej przyszły dwie dziewczynki, ponoć lubiące konie (zobaczymy, jak długo będą je lubić). I tak:
ja: ,,Pokażę wam, jak się zakłada kantar." (słyszę, że coś między sobą mówią)
Wzięłam kantar i pokazuję dziewczynom.
one: ,,A! To to jest kantar!" ( z takim uczuciem ulgi 😉 )
dziewczynka1: ,,A Pani zostawia im włączone światło na noc?"
Wyprowadziłam konia ze stajni, żeby umyć nogę.
dziewczynka2: ,,A ja myślałam, że konie zimą nie wychodzą ze stajni...."
Tak pokrótce opisujemy konia i znajoma mówi, że koń nie może wymiotować. Słyszę, jak jedna mówi szeptem do drugiej: ,,Myślałam, że konie rzygają.".
Jeszcze tak a propo zawodowozboczeniowych akcji. Wyjazd ze studiów na fermę kurzą, po ternie biega pies, przybiega do nas, babka nasza z uczelni głaszcze psa i mówi:
-ale ten pies ma fajne UPIERZENIE 😂
🚫 A która babka? 😉
"P. kup jej jakiś kubraczek, z takim futerkiem. Zimno jest, Ty nosisz kurtke, a ona w tej fifałce cieniutkiej musi biegać." Reakcja mojej mamy po zobaczeniu konia w derce zimowej, która jest napraawdę ciepła 😁
Przeglądam ostatnio wędzidła w internecie a moja siostra patrzy przez ramię i pyta: ,, co to za kajdanki oglądasz?" 🙂
nikinga ja kiedyś biegałam poganiając się... palcatem. Działało 😁
Ja zawsze miałam palcat, jak skakałam sobie przeszkody na nogach, bez konia. W razie, gdybym chciała wyłamać, palcat czaił się tuż obok 😁
Notorycznie kiedy idę biegać mówię, że idę się wylonżować 😵
🚫 A która babka? 😉
Dr Riedel 😉
Bischa, o, to nie trafiłam, obstawiałam Monikę od ozdobnych (bo cytat nie zawierał "ehe ehe" :icon_razz🙂. 😉
Cóż, zboczeniowozawodowy wątek by się przydał. 🏇
Moja mama jak się zorientowała,że konie czasami mogą herbatę/napar z jakiś ziół to karmiła Iskrę..z butelki..ze smoczka. Z buteleczki o pojemności 250ml i malutkiego smoczka-takiego typowo dla noworodków. Mało tego,będąc w kuchni usłyszałam rozpaczliwe wołanie ze stajni. Myślę sobie "siwa znów kogoś terroryzuje" i biegnę. Ku mojemu zdziwieniu zastałam mamuśkę z usmiechem na pół twarzy i "zrób nam zdjęcie,zobacz jaka ona kochana". Ahh ci rodzice!😎
Nawiązując do cmokania itd.-zdarzyło mi się i zdarza wciąż. Przykładowo-przy pełnej sali znajomych klepnęłam w tyłek (całe szczęście wlasnego chłopaka,co by to było gdyby cudzego 🤣 ) i cmoknęłam. Stoi i zawadza 😁 Tyle dobrze,że przy znajomych a nie przy obcych ludziach. Ale my koniarze,czyli tzw. wariaci od koni tak mamy i już.. 🙂
haha o matko iskierkowa dobre ! 👍
Facella :kwiatek: Kolejny Wątek, który ląduje w ulubionych!
edit: oczywiście post wysłał mi się pusty
Notorycznie kiedy idę biegać mówię, że idę się wylonżować 😵
Ja z kolei po bieganiu zawsze chwilę idę zwykłym krokiem i mówię, że muszę się występować. Nawet mój mąż już się nauczył i kiedy zbliżam się do końca dystansu woła "Stępuj już!" 😉
A ja oczywiście założyłam wątek w złym dziale 😵 Miał być w koniach!
Ja z kolei po bieganiu zawsze chwilę idę zwykłym krokiem i mówię, że muszę się występować. Nawet mój mąż już się nauczył i kiedy zbliżam się do końca dystansu woła "Stępuj już!" 😉
haha świetne! 😁
Znajoma ogląda moja stajnię : rozgląda się, podziwia konie i zadaje pytania typu : a czy koń śpi, a co robi jak mu mu zimno, a co to jest wałach, a co to znaczy wykasrowany, a co koń je, a co to siano, co słoma .... itp itd.
Ja karmię konie i ogarniam stajnię i cały czas cierpliwie odpowiadam na pytania... do czasu...
Gdy pada pytanie - nie wytrzymuję :
znajoma : co się robi jak koń w swoim "pokoju" zrobi kupę ?
ja : na jak to co - spłukuje się
znajoma : jak to ?
ja : no tak zwyczajnie, naciska się spłuczkę i spłukuje... jak w łazience...
znajoma : aha, ok
uwierzyła ! 😀
A zatem zapraszam: [url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,93764.new.html#new]Zboczonozawodowi[/url].
He, he, nie chwaląc się jam tę nazwę wymyślił. 😅
Żeby nie było OT, od jakiegoś czasu przestawiło mi się we łbie i na wszystkie koce, kołdry itp mówię derki i jakoś mi się to przypasowuje mentalnie. 😀
Kocham ten wątek naprawdę, jest genialny na poprawę humoru ^^
No to właśnie w sobotę zabrałam moją przyjaciółkę do stajni, muszę przyznać, ze dziewczyna od razu zakochała się w koniach, i mimo początkowej obawy przytulała się i głaskała. Natomiast w momencie w którym weszła do siodlarni rozejrzała się i zapytała "a skąd ty wiesz, które rzeczy są twoje? jest tu ich tyle". Dodam że w stajni stają cztery konie, bo stajnia prywatna...
Więc siedzimy w tej siodlarni i ona stwierdza, że cały sprzęt wygląda jak średniowieczne narzędzia tortur 😀
A mój chłopak kiedy wysłałam mu zdjęcia kompletu który dziś przyszedł zapytał " a po Ci te małe kocyki?" z 5 minut mi zajęło zanim ogarnęłam, ze chodziło o owijki...
No a teraz moje ulubione: znajomi pytają jak wygląda galop. No to ja od razu tłumaczę, że galop to chód trzytaktowy. I słyszę " galop to takie patataj patataj 🏇,a kłus to takie hop hop hop."
No i kiedyś usłyszałam, że inochód to jak koń idzie to tyłu...
A to takie już nie laickie, bo dziewczyna jeździła już z pół roku, a było to w mojej starej stajni no i przyszłam obejrzeć czy dobrze ubrała konia. Patrzę ogłowie w sumie okej, no i spoglądam na siodło i staram się nie wybuchnąć śmiechem
"- ale siodło to ty masz źle założone- mówię z największą powagą na jaką umiem się zdobyć
-ale dlaczego? Jest za daleko? - dziewczyna ogląda siodło z jednej i z drugiej strony, głowi się aż w końcu - poddaję się nie wiem
- jest założone tył na przód! " Po pół roku jazdy....zrobiła tak jeszcze chyba ze dwa razy...
W tej starej stajni jeszcze, były oprowadzanki, no i kiedyś przyjeżdża dziewczyna może z 17 lat. Idę sobie przez padokowy piach i staram się z nią rozmawiać
"wiesz ja też jeżdżę, konno. Tylko, że polo
- och, jak fajnie nigdy nie miałam okazji spróbować, to może chcesz ją prowadzić - kobyła grzeczna nic nigdy nie zrobiła nikomu, nauczona chodzić obok mnie
- jasne - puszczam konia każę dziewczynie złapać wodze kiedy słyszę pytanie - ale jak?
- no normalnie, przecież mówiłaś, że jeździć
- no tak. Ale w polo to ja tak naprawdę nie muszę trzymać wodzy bo koń sam mi idzie"
Ja tam się na polo nie znam, ale to chyba trochę dziwne
edit: użyłam mało pasującego do kontekstu wypowiedzi wyrazu