KOTY
kpik, to jedno i to samo ;-)
haha no tak z obrazka niczym ie nie różniły... ale śmieszna nazwa, skąd się wziela?
Puszorek to stara nazwa ludowa oznaczająca uprząż.
Dla mojej mamy konie zawsze pracowały albo w chomontach, albo w puszorkach (uprząż szorowa).
Na kocie szelki i na nasze psie szelki zaprzęgowe też woła mi wciąż "puszorki" 🤔wirek:
czy może mi ktoś orientacyjnie napisac jadłospis swojego kota, łącznie mniej - więcej z porami karmienia?
moja kota wydaje się cały czas byc głodna (a może symuluje?)...
moja kota wydaje się cały czas byc głodna
Moja też, ale czy ma tak od 7 miesięcy czy od 7 lat, to trzeba spytać Alviki 😎
Moja przy dawaniu żarełka zachowuje się jakby od miesiąca nie jadła... Mrauczy, mruczy, rzuca się na michę (nawet na pustą) niesiona w ręce. No i popisowym galopem zawsze biegnie do kuchni jak ktoś w jej kierunku zmierza...
Raz nawet dała takiego susa, że wytrąciła mi miskę z żarciem mokrym... Wyobraźcie sobie jak podłoga wyglądała...
Alvika zeznaje, że omawiany model po prostu kocha samą czynność, jaką jest jedzenie. A w zasadzie czynność pt. machanie szczęką. Stąd miłość do jedzenia i wiecznego gadania 😂
Najbardziej lubię jak się coś je, patrzy się, a obok Ciebie takim sunącym ruchem pojawia się kot, który ma minę pt. "cześć, jak się masz... widzę, że jesz coś fajnego. nie, żeby coś, ale ja też mam ochotę"
Ps. Dziś się ważyłyśmy. Przytyła, co prawda o 20 dkg, ale jednak...
moj kot dziennie dostaje suchego tyle ile wymierza miarka danej karmy, do tego saszetke raz dziennie dostaje ją wieczorem- nie wiem czy to dobrze czy nie, ale rano zwyczajnie mam zbyt poszarpany grafik tygodnia zeby dało się o jednej godzinie karmic.
... tyle że jak dawałam całą saszetke to zostawiała duuużo - mimo ze rzucała się jakby głodzona była, jak dawałąm pół też zostawiala ... więc daje 1/3 i zdarza jej się nie wyjec do końca!
a kot ma troche za duzo ciałka...
mojej na noc daję saszetkę mokrego z Whiskasa zwykle, a rano dostaje suche i męczy je cały dzień, w międzyczasie potrafiąc wyżerac suce z michy. sierściuch po sterylizacji, gdzieś w okolicach maja skończy rok, nie wiadomo dokladnie,bokota kradziona 😁
boję się jej zapasc,żeby misię nie kulała po chałupie, stąd to pytanie...
U mnie suche jest stale dostepne. Mam zgrabna nastoletnia panienke (2,7 kg), ktora swietnie sobie sama wydziela.
Mokre zarcie dostaje wieczorem. W zasadzie nie kupuje puszek/saszetek, bo po pierwsze nie mam pewnosci z czego to, a po drugie drogo wychodzi. Moja dostaje mieso (surowa wolowina; a gdy mam tymczasy niekiedy z zazdrosci skubnie gotowany drob 😉 ), niekiedy troche masla czy kawalek sera zoltego/bialego. Ogolnie kiepska jest z zarciem 🙄
Tymczasy ten sam system : suche stale (chyba, ze widze ze zra jak swiniaki, to wtedy zaczynam dawkowac) i mokre wieczorem. Przy kociakach z reguly daje wiecej mokrego i - zaleznie od tego jak maly jest kociak - rowniez mleko dla kotow. Ogolnie maluchy i wszelkie tymczasy staram sie przyzwyczajac do bbbb. zroznicowanego zywienia od drobiu gotowanego z ryzem, przez surowe mieso, dodatki w stylu serki, jak i witaminy czy pasty.
suche było zawsze dostępne, ale niestety musze suche teraz dawkować bo mi kot tyje od powietrza ...
widze, ze juz kilka osob wypisalo ze mokre zarcie dają wieczorem - pocieszające
na szczęście znajoma kupując hurtowe ilości saszetek dla kotów, kupuje i mi, takiego czteropaka, a ze moj kot je 1/3 saszetki to starcza mi na prawie 2 tyg i wychodzi taaanio. Fajnie byłoby karmić mięskiem czystym, ale ja nie dam rady sama sobie miesa zadnego kupic, a co dopiero kotu ;/
moje mają zawsze dostep do suchego i wody, rano i wieczorem dostaja po łyżce mokrego.
Puszorek to stara nazwa ludowa oznaczająca uprząż.
Dla mojej mamy konie zawsze pracowały albo w chomontach, albo w puszorkach (uprząż szorowa).
Na kocie szelki i na nasze psie szelki zaprzęgowe też woła mi wciąż "puszorki" 🤔wirek:
OK, a poza zbędną dyskusją nad znaczeniem słowa "puszor" vs "szelki" to nic konkretnego w temacie nienawidzenia przez kota tego ustrojstwa się nie pojawiło. 🙄
[quote author=Whisper_777 link=topic=12.msg198639#msg198639 date=1236754594]
OK, a poza zbędną dyskusją nad znaczeniem słowa "puszor" vs "szelki" (...) [/quote]
Kpik pytała, Alvika odpowiedziała - that's all.
W temacie nienawidzenia mogę napisać ci tylko jedno - przyzwyczajać. Niewiele kotów wita szelki od razu z miłością w oczach. Łącz na początku zakładanie z jakimś pozytywnym akcentem, np:
zakładam szelki - w misce pojawia się saszetka
zakładam szelki - bawimy się wodą z kranu
zakładam szelki - szalejemy z piłeczką pingpongową
i wyrabiaj efekt Pawłowa.
Na początku obraza kociego majestatu jest wielka, ale zakładam, że znasz swojego kota na tyle, ze znajdziesz coś, co jest w stanie tą obrazę przełamać i zainteresować kota czymś innym niż jego własne cierpienie szelkowe.
Dla mnie mistrzynią w dziedzinie szelkowania kotów jest moja przyjaciółka Renata - tylko zadzwoni szelkami, a wszystkie ogony migiem zjawiają się pod drzwiami z błaganiem w oczach, żeby je ubrać i zabrać na spacer. Mój pies nie patrzy z taką miłością i uwielbieniem na obrożę, jak tamte futrzaki na swoje szelki.
EDIT:
Strzyga, utrudnianie kotu pomieszkiwania w kanapie poprzez utuczenie do masy krytycznej uniemożliwiającej przeciśnięcie się przez otworki wejściowe to nie jest rozwiązanie 😁
Moje w przeciwieństwie do Waszych mokre dostają rano . O 4 w dodatku ( mama tak wstaje ) , więc jak rodziców nie ma to jest wrzask , miauczenie nad uchem i pretensje , że misy puste . Szczególnie Cezar potrafił długo i donośnie drzeć się 🤣 I cóż było robić - trzeba było się zwlec z łóżka i dać , bo nie dało się wytrzymać . Suche i woda - stały dostęp , wieczorem gdy miski puste po garstce na noc do 3 sypię . Jeśli Kitka siedzi na oknie w kuchni gdzie ma żarcie i krzyczy to :
a) nie ma żarcia
b) nie ma wody
c) jedno i drugie
d) chce do kibelka 🤣 Tak się boi Salomona , że sama do kibelka nie pójdzie 😁 Za człowiekiem się ogląda jak jest na podłodze i ktoś się napatoczy i drzwi trzeba zamknąć ( sama sobie otwiera ) . Inaczej nasika na parapet , blat lub do zlewozmywaka 🙄 I to do komory gdzie kładziemy czyste rzeczy 🤔 Zasłaniamy tacą .
Surowe mięso ? Nie , żaden nie weźmie , Hiszpan lubi tuńczyka w oleju , Kitka wszelkiego rodzaju pasztety , Salomon w sumie nie wiem . Cezar wszystko jadł . Czasem dostają wszystkie 3 kociowane mleko . Lubią serki waniliowe , koktajle owocowe ( Hiszpan tylko ) .
To chyba tyle 😉
Whisper_777, zapytałam się, dostałąm odpowiedź i tyle, a co do wrażeń kotów o szelkach to ja nie wiem czy ty nie czytalaś poprzedniej strony i naszych opisów szelkowych, czy po prostu nie wyłuskałaś z tego rad dla siebie?
Moje rodzinne koty - wszystkie pokolenia, a bylo ich z 6 - sa karmione surowym miesem, raz dziennie, najczesciej sercami wieprzowymi. Jak akurat nie ma swiezych, to kupuje sie im jakas piers z kurczaka czy cos w tym stylu.
Saszetkowy badziew jedza tylko wtedy gdy nie ma innego wyjscia
A tak to na okraglo w miskach suche, czyli 'ciasteczka' - tzn przy obecnych kotach to 'na okraglo' raczej nie jest, bo Synus wszystko wciaga jak odkurzacz - bez gryzienia - i nic w miskach nie zostaje, takze dosypujemy im po troszku wg potrzeb.
Wode pija z miski, w której stoi odstawiona do kwiatków.
🙂
Z dziwnych upodoban - Synus urodzil sie na Mazurach, na dzialce moich dziadków. Dziadkowie nigdy w zyciu kotów nie mieli, wiec traktowali je 'po dziadkowemu' - do dzisiaj Synus przepada za pieczywem - szczególnie buleczkami - zawsze jak jem, to przybiega i wyciaga do mnie lape po okruch. Lubi tez ciasto, a takze niektóre owoce 😲 Generalnie chyba najpierw pozera, a potem mysli 😉 Kochany gluptak

moje też kiedyś miały stały dostęp do suchego, ale teraz:
-jedna po sterylizacji zaczęła przybierać na wadze, więc jej muszę dawkować
-druga je po troszku, więc jak bym jej nie dawkowała, to ta pierwsza by ją obżarła 🙄
nie dostają mokrego, bo pierwsza gruba, a druga struwitowa.
dostają 3 razy dziennie-ok 6 rano, 15 po południu i 22-23 wieczorem
edit: z dziwnych upodobań kulinarnych, to moja struwitka uwieeeeeelbia melony! jak ktoś je, to krzyczy, płacze, rzuca się z niemocy 🤣 . ale już jej nie daję, bo nie wiem czy "kryształkowe" koty mogą jeść melony
Kpiku, alvika - dzięki wielkie.
Whisper_777, zapytałam się, dostałąm odpowiedź i tyle, a co do wrażeń kotów o szelkach to ja nie wiem czy ty nie czytalaś poprzedniej strony i naszych opisów szelkowych, czy po prostu nie wyłuskałaś z tego rad dla siebie?
Kpik, nie nic nie wyłuskałam dla siebie, bo to co tam było napisane zostało przetestowane, moja kocina już trzeci miesiąc ma tłumaczone, że szelki są fajne i że tylko w nich ma szansę poszlajać się po dworze 🏇. Dawałam jedzenie, zabawa przy zakładaniu i to wszystko o czym było pisane, ale obawiam się, że to taki gatun, który się przystosować nie umie 🤦. Na razie nie odpuszczam, bo jeżeli się nie dostosuje to będzie skazany na siedzenie w mieszkaniu. Mieszkam w bloku i jakiekolwiek jego wyjścia wiążą się właśnie z założeniem szelek i pójściem na działkę, którą mam dosyć blisko. 😀
A kocurro jak tylko widzi szelki to po oczach widzę, że jak za kare je traktuje. Na początku wychodziłam z nim na klatkę schodową, teraz tak sobie wymyśliłam, że może jeżeli na samą obróżkę traktuje dobrze, tzn. nie jedzie brzuchem po ziemi, to może w niej tylko go będę na klatkę puszczała, jak się przywyczai, że coś mu wisi na szyi, to możliwe, że dalej pójdzie już z górki. Chociaż widzę to w czarnych kolorach. 😤
Pozdrawiam 😎
skorot o oporny przypadek to moze faktycznie najpierw obrozka, ale tylko na klatke schodowej- nie na dworze bo chwila moment i zostanie Ci sama obróżka.
mojej zajeło to 2 miesiące ale męczyłam ją codziennie, do tgo stopnia aż poszła w zelkach spać z nudów. Twojemu najwidoczniej potrzeba jeszcze więcej czasu.
aha- czy te szelki są na pewno dobrze dopasowane? bo może coś go uwiera?
Może to być też taki kot który nie polubi wychodzenia- samego w sobie, nie tyle szelek, co świata zewnętrznego - i takie widziałam.
Bo jednak kot któremu wychodzenie się podoba, choćby się na szelkach czołgał i przywierał do ziemi, będzie sobie niuchał, słuchał i oglądał, aż krok po kroku się przejdzie gdzieś, aż po centymetrze będzie się odrywał od chodnika 😉
Kitka wręcz panikuje jak spadnie z parapetu i wbija sie pazurami jak się z nią przez podwórko niesie po spadnięciu z okna 😉 I oczy ma wielkie jak spodki . Ale na parapet lubi wychodzić 🙂
Alvika, i mówisz mi to dopiero teraz?!!!!!!
A moja nie jada mokrego w ogóle. A żyje i ma się całkiem nieźle....
Kpik, mój dostaje świra jak chce popatrzeć przez okno, miauczy, biega, jakies dzikie odgłosy - całym sobą pokazuje, że chce poaptrzeć, ale musze dziada trzymac, bo gotów wyskoczyć, aż się boję lata, chyba założę na drzwi balkonowe siateczkę, albo zamontuje wręcz takie dodatkowe drzwi z siatką, żeby skurczybyk nie pofrunął, bo bym się zapłakusiała - ostatnio na płatkiem śniegu chciał zrobić skok batmana! ALE może wykorzystam też ten jego pęd do okna i w momencie jak będzie chciał to wtedy ciach i szeleczki.
Wydaje mi się, że są dobrze dopasowane, bo moge tam palucha wsadzić, nie uwiera na bank. Z obróżką to taak, tylko na klatkę, ostatnio poszliśmy i szedł sąsiad, moja bestia postanowiła za wszelką cenę obedrzeć mnie ze skóry próbujac uciec. Ale mam za to fajną sąsiadkę i jak zobaczyła, ze on panikuje, to wyszła do nas, pogadała do niego, pogłaskała, on zarzucił żyrafkę do jej mieszkania, ale i tak cały dziki, aczkolwiek może jak zobaczy, że nikt mu krzywdy nie robi i jest bezpiecznie, to będzie lepiej. Inni sasiedzi to dziwnie patrzą, że z kotem po klatce się szwędam, ale mam ich gdzieś.
Ehh... normalnie z tym moim gadem to same przygody mam.
Wg mnie trzymanie kota w domu bez mozliwosci wolnego wychodzenia na dwór, jest bardzo niefajne dla owego kota - szczególnie, jak jest sam, bez kociego towarzycha. Wiem, wiem, niektórzy nie maja mozliwosci kota wypuszczac, bo mieszkaja na entym pietrze, a poza tym, powiecie, skoro kot od malego nie widzial 'dworu', to mu nie zal (jak z tego wierszyka o starym i mlodym czyzyku, pamieta ktos?), z reszta hodowlane rasowe kanapowce maja pewnie tak sltumione instynkty, ze maja inne potrzeby niz zwykly dachowiec. Jednak mimo wszystko, nie wyobrazam sobie trzymac kotow w zamknieciu i na pewno nie bede miala kotów, jezeli nie bede mogla im zapewnic swobodnego wyjscia na zewnatrz.
Moje rodzinne koty - jak sie je ubierze w szelki (testowo, bo nie ma potrzeby ich uzywac, mieszkamy na parterze i koty wychodza do ogródka), to natychmiast sie klada. I nic ich nie ruszy. A jak juz musza wstac, to sie przemykaja z brzuchem przy ziemi, a jakiekolwiek obrózki od razu z siebie chca zdrapac. Dlatego wszystkie chodza zupelnie wolno. Wyprowadzanie kota na spacer tez jest dla mnie pomylka. Kot to nie pies, musi miec wolnosc wyboru, inaczej spacer nie bedzie dla niego przyjemnoscia, a wielkim stresem - szczególnie w wielkim miescie, gdzie tyle sie dzieje naokolo, a wyjscie ze spokojnego domu odbywa sie od wielkiego dzwonu.
Hiacynta, cóż twoja racja "szczęścia kota" będzie twoją racją do czasu ( daj Boże, żeby Ci się to nigdy nie przytrafiło), kiedy kot nie wróci potracony przez samochód, zagryziony przez psa, poturbowany przez gówniarzy. dziękuję bardzo, Pince tego nie zafunduję.
Z resztą dyskusja o tym była już wiele razy i jak to mówią, prawda jest jak dupa...
Cezar w poprzednim domu był kotem wychodzącym , u nas ze względu na ulicę przestał wychodzić - z początku protestował , potem się przyzwyczaił , a jak pare razy nie zmieścił się na parapecie i wypadł to darł się i czekał na dole , aż ktoś po niego przyjdzie . Mam to szczęście , że mieszkam na parterze i taki upadek groził tylko pokłuciem w krzakach 😉 U mnie pod domem ludzie - przyszli kierowcy uczą się różnych manewrów i wiadomo , że bardziej patrzą na to co sami robią i żeby w coś nie przydzwonić , niż na to , czy im kot nie wlezie pod koła .
Jak się nazywa rasa kocia , co ma krótkie łapki jak u jamnika ? Jakoś na M - Muchcini czy jakoś tak ?
Moja bambaryła niestety nalezy do tych nieszczęśników co to na wysokosci w bloku egzystują,wyjscie na balkon na 9 pietrze jest dla niej zawsze sporym wyzwaniem (było 7-me w Krk a teraz nadal 9-te piętro w Libiążu) ale jak juz wylezie to wielka radochą 😅.Kociamber zyje w ogromnej zgodzie z psem,spią razem,jedza razem(mój pies jest dziwny-nie zje i nie napije sie jak ktos patrzy-ale kot wyzerający mu z michy mu nie przeszkadza),czasem nawet głupawke maja jednoczesnie i wtedy to jest kabaret.
Co do żarcia to gruba dostaje rano pół saszetki mokrego i pół po południu (po połowie bo cała to za dużo i potem się to wala po kuchni) i ma cały czas miseczke chrupków Royala( dla niepełnojebliwych)
Hiacynta - ja bym mu nieba przychyliła, żeby tylko mógł wychodzić, i na pewno nie jestem z tych chuchających, trzymających zwierza w domu, bez możliwości powachania choćby jak pachnie dwór, czasem stoję z bandytą w oknie, trzymam go, zeby chociaż pooglądał sobie co jest na dworze z okna, na balkon wychodzimy, marzne, on też, ale póki co tylko w taki sposób moge mu pokazywać co na dworze jest :-)
Hiacynta, cóż twoja racja "szczęścia kota" będzie twoją racją do czasu ( daj Boże, żeby Ci się to nigdy nie przytrafiło), kiedy kot nie wróci potracony przez samochód, zagryziony przez psa, poturbowany przez gówniarzy. dziękuję bardzo, Pince tego nie zafunduję.
Z resztą dyskusja o tym była już wiele razy i jak to mówią, prawda jest jak dupa...
to co, dziecka tez na dwór nie puscisz? Na nie czyha jeszcze wiecej zagrozen niz na kota.
Moje koty nie raz wracaly podrapane czy z wygryzionym futrem, do tego spotkalo je wiele pare innych przygód i wypadków na dworze- ale cóz, taka kolej rzeczy. Swiat jest pelen niebezpieczenstw.
Poza tym moje niezyjace juz koty wcale nie zeszly z powodu potracenia przez samochód czy zostania pozartym przez psa, a w konsekwencji chorób - fiv, niewydolnosc nerek - które nie specjalnie maja zwiazek z wychodzeniem na dwór.