kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

a u klaczy? u nas klacz wydająca takie dźwięki (i częściej właśnie klacze słyszałam (starsze zazwyczaj, po źrebakach, a w pracy mialam klacz i ogiera - jak chodziły razem -"grały" jak w duecie ) chyba identyczne...
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
20 października 2013 23:02
Chainsy- Dzięki!
Dementek Ależ proszę 😉 Nie twierdzę, że mam rację, dzielę się jedynie własnymi doświadczeniami.
Biczowa Dzięki, też mnie to zawsze interesowało. Mam nadzieję, że masz rację 😀 Aczkolwiek nie słyszałam jeszcze "hałasującej" klaczy...
Dementek Mnie w pierwszej, klasycznej stajni nauczono pochylać się do przodu. W dwóch innych też tak polecono mi cofać. Pan Kuba Gołąb (to już pod  jeździectwo naturalne podchodzi) też mnie uczył cofania przez pochylenie się do przodu. Nie wiem jaka pozycja z punktu widzenia mechaniki ruchu jest dla konia korzystna, ale do tej pory spotykałam tylko i wyłącznie konie, które - jak domniemywam - były nauczone cofać od pochylania się do przodu. I to chyba jest właśnie kwestia tego, na jaki bodziec nauczymy konia reagować...

Mnie niby też tak uczyli. Tamten koń miał takie działanie w poważaniu. 😉 Ale teraz cofanie robię, siedząc normalnie w siodle, jadę jak podczas stępa, z tą różnicą, że ręka nie pozwala pójść koniowi do przodu (broń boże nie jest to trzymanie za ryj) i odpowiedzią na łydkę jest krok w tył. Chyba, że nieświadomie jakoś odciążam grzbiet konia (ale na pewno się nie pochylam). 🤔 Muszę się następnym razem dokładnie zastanowić, co robię, bo robię, ale jak próbuję przeanalizować, co dokładnie, to... ciężko to ubrać w słowa. 😉 Wg trenera te nasze cofania wyglądają poprawnie (koń w równowadze, ustawiony, nie wylamiony i nie schowany, nie rozdziawia pyska), bezpośrednie przejścia do stępa i z powrotem do cofania też robimy (z zakłusowaniami jeszcze bywa różnie, im trochę brakuje do harmonii 😉), więc nie wydaje mi się, żeby pochylanie się czemuś służyło (wręcz mam wrażenie, że to utrudnia czucie tego, jak pracują zadnie kończyny, i może skutkować utratą rytmu - ale może mi się tylko wydaje).
Arimona, Wieem, tylko już mi się nóż w kieszeni otwarł na to "muwisz".

horse_art, Słuchaj, skoro ty musisz kogoś "tyrać", żeby wyjść na mądrzejszą to twoja sprawa - ale nie mierz swoją miarą, bo nie wszyscy tak robią, serio. Jeśli nie rozumiesz co się do ciebie mówi/pisze, to cóż.... czytanie ze zrozumieniem to trudna sztuka i rozumiem, że nie każdy ją posiadł.
horse_art nawet jeżeli piszesz coś wartościowego i przydatnego i dzielisz się swoją wiedzą, to niestety przez Twój styl pisania, Twoje wypowiedzi są strasznie nieczytelne i wielu osobom nie chce się ich czytać. Ja osobiście Twoje wpisy w większosci omijam, bo nie chce mi się przebijać przez te błędy i literówki, zastanawiając się co autor ma na myśli.
umrę z przejęcia - ponawiam pytanie - 3 raj już. czy uważacie, że te wasze wpisy przyczynią się do poprawy czyjegoś jeździectwa/opieki?
Sankaritarina, to ty na mnie napadłaś. nie odpowiadasz na pytanie, nie piszesz nic wnoszącego kolejny raz. nie rozumiesz co sie do ciebie pisze - nie mierz własną miarą - dobrze trafiłaś, ale do siebie. to śmieszne, gdy ktoś nie rozumie i nie odp odpowiada "bo ty". żenujące. i jeszcze ciagniesz się pogłebiając. to co? są jedne wymiary buraków? sprawdziłas czy 100 gr to mniej/wiecej/tyle samo co 5 kg? czy tym spamowaniem i obrażaniem (odpuść sobie - nie dasz rady) chcesz ta bzdure zamazać?
ashtray, to odpowiedz jak cofać?

macie problem - klik czerwony napis! i nie będziecie tu ludziom spamem zaśmiecać wątków!
chcecie porozmawiać? zapraszam na inny wątek, inne forum - zrozumiane? czy znów jakoś niewyraźnie sformułowane? błędów brak... więc to już tylko czytanie ze zrozumieniem - ale jeśli tego przez x lat edukacji (nie znam poziomu waszego wykształcenia... ) nie nauczono - ja nie pomogę. 2 raz to już proponuję - poprzednie nie było zrozumiane?  ile razy można pisac to samo? czy osobiste wycieczki i zmuszanie kogoś do offowania bo jest obrażany, to normalna i popierana procedura tu?
a może czcionka sie na cyrylice zamieniła?

i tak jeszcze się nasunęło ... jak (czy w ogóle) czytacie jakies książki, artykuły (poza "fakt" i innymi kolorowymi pisemkami z jednozdaniowymi opisami) skoro kilka linijek to już blok nie do przeczytania?
Kobieto, ale co ja ci mam odpowiedzieć skoro nie rozumiesz o co mi chodzi?

I tak! Przyczynią się! Bo ty - ucząc się poprawnie pisać i poprawnie budować zdania - będziesz mogła lepiej doradzać komuś! Skoro wiesz coś więcej na dany temat i chcesz się tą wiedzą podzielić. Skoro jednak nie rozumiesz tego mechanizmu, to cóż ja mogę zrobić...

Choć z drugiej strony, twój ostatni post jest lepszy, więc chyba pogratuluję samej sobie.

Wybacz, ale nawet "fakt" ma poprawnie zbudowane zdania bez rażących błędów w stylu "muwisz".
Sankaritarina, ależ ty masz problemy... z braku rozwoju pewnych obszarów (taka natura - żadna obraza) -rozumienia nie każdy sie na uczy - trzeba sie z tym pogodzić. z "faktem" o ilosc, a nie o jakość chodziło - nie zrozumiałaś? (i jeśli ich poziom i styl jest dla ciebie wyznacznikiem polszczyzny i merytoryznośc- to ja takiego nie osiągnę - przykro mi, troche inna półka, ja sie na bardziej naukowych wyedukowałam 😉  - oj tych autorów dopiero miałabyś co wyzywać, za nierozumienie...).
jesli nie dajesz sobie rady z literówka "muwisz" to już raczej poziom "problemu" wysoki... teraz wytknij, że gdzieś nie poprawiłam "nei" ("nie"😉, bo na bank nie dajesz rady czytać - o zrozumieniu nie wspomnąć. zlituj się... kolejny post o literówce? nie masz nic mądrego i przydatnego do powiedzenia? po co mnie tu prowokujesz? ciągniesz off?
zrobiłam byka, nie poprawilam skladni bo czasu nie było - przyznałam. choć absolutnie nie powinno to mieć wpływu na fakt czy rozumiecie czy nie i czy wypisujecie szkodliwe bzdury czy nie (nie był ten byk przyczyną ww szkodliwych wpisów).
czego jeszcze chcesz?
jeśli recenzenci i odbiory moich prac je rozumieją - to do poziomu znawców "faktu" zniżać się nei będę. sorry... i kolejny raz polecam "klik". i kończę tę jałową dyskusję. bo czuje się jak rozmawiając z odkorowanym pacjentem.
Jaki bulwers! 😂

Horse_art wybacz, ale na temat cofania się nie wypowiem, bo w "Fakcie" jeszcze o tym nie pisali. 😎 😵
Spokój laski, nie szkoda wam energii na takie bezsensowne dyskusje?

horse_art a ty na serio popracuj nad swoim stylem pisania. Przyznam, że ja też z reguły nie czytam 😉
horse_art Spoko, spoko, ja cię mam na "kliku" od dłuższego czasu i bardzo żałuję, że cię odsłoniłam i naraziłam się na czytanie twoich pierdół. Widzę, że kompletnie nie rozumiesz o co chodzi. Z resztą, musi cię coś boleć w środku, skoro tak się zacietrzewiłaś na jedno zwrócenie uwagi i teraz stosujesz jakieś "pojazdy" niskich lotów. No cóż, krytykę też trzeba umieć przyjąć.

ashtray Musisz poczekać na nowy numer. Tam będzie o cofaniu. 😉

kajpo W sumie masz całkowitą rację.

Dementek, Raczej nie chodzi o to, żeby pochylać się do przodu przesadnie. Ludzie czasem myślą, że kiedy instruktor mówi "pochyl się do przodu", myśli "pochyl się tak, żebyś nosem szorowała o szyi konia" 😉 ja najpierw próbowałam siedząc i starając się "przytrzymać", żeby koń poczuł "opór" na ręce, a jak nie działało, to lekko odciążałam grzbiet - tylko przenosiłam ciężar na uda, stopy, ale nie pochylałam się jakoś specjalnie, może minimalnie. Większość cofała. Nie wiem czy tak jest poprawnie, książkowo i zgodnie z ideą.
Jedna rzecz jeszcze mi przyszła do głowy: pochylanie się pochylaniu nierówne. Jeden ma na myśli lekkie przeniesienie ciężaru do przodu, inny oczami wyobraźni zapewne widzi w tym momencie jakiś półsiad. Widziałam z resztą nie raz jak ludzie cofając robią półsiad, bardzo mocno pochylając się do przodu i coś bajerują łydkami "przed popręgiem" - tak kazał instruktor. Ja osobiście uważam to za wielce niepraktyczne w użyciu 😉 ale do tej pory widziałam większość ludzi którzy wręcz odrywają się od siodła przy cofaniu. Może dlatego, że te osoby same dopiero się uczą i nie wiedzą co i jak zrobić? Nie wiem.
U pana Gołębia konie chodziły naprawdę na minimalne pochylenie. Z jednym miałam taki problem, że jak nawet się zagapiłam i zdekoncentrowałam w trakcie jazdy do przodu i pochyliłam nieco w przód (aha, niezależnie czy w siodle czy bez) to zwierz już zaczynał cofać.
Fakt faktem, kiedy uczyłam się cofać, i chciałam wyczuć "ile czego potrzeba", robiłam na sobie eksperymenty i zauważyłam, że konie zwykle jak się nieco pochyli to cofają, ale jak się zbyt mocno "przeleci" do przodu to niezbyt wiedzą co się dzieje i się zatrzymują. Więc może faktycznie coś z tą utratą rytmu jest... Niestety nie dysponuję zdjęciem mojego pochylenia, żeby pokazać co mam na myśli mówiąc "minimalne" albo "mocno do przodu".
Edit: Sankaritarina, otóż to właśnie! Przenieść ciężar a szorować nosem po szyi to jest różnica...
Znacie, albo wiecie gdzie może być tabela rozmiarów do derek firmy Kingsland ?
145 to jaki będzie rozmiar na tą firmę ?
Jeszcze w sprawie cofania, u nas konie reaguja na przeniesienie ciezaru, jakby z tylka zabrac na przod, przylozenie lydek, troche za popregiem i deliketne przytrzymanie wodzy. Tego przeniesienia ciezaru prawie nie widac. Nie rozumiem po co pochylac sie do przodu.

Znacie jakies cwiczenia dla konia do pracy na lonżowniku ?
klacz jest sztywna, chodzi o uelastycznienie i rozciagniecie.
Jeśli jest o tym watek to chetnie poczytam :-)
(nie ogarniam jeszcze tej wyszukiwarki za bardzo)
Dziewczyny mam problem,który pojawił się w sumie nagle...od pewnego czasu podczas galopu stopy wpadają mi w strzemiona, wcześniej nie miałam tego problemu. Jakieś rady,ćwiczenia? może być to problem obuwia? ostatnio zamiast sztybletów zakładam adidasy...
Co do "grania" puzdra/śledziony. Różne są teorie. Ja jednak słyszałam kiedyś ten dźwięk u klaczy a co lepsze- raz słyszałam i czułam to podczas jazdy konnej w moim brzuchu tuż pod przeponą z lewej strony (oczywiście nie tak głośno i wyraźnie), więc osobiście skłaniam się zdecydowanie ku grającej śledzionie 😉
Pod koniec sierpnia zdałam licencję (L na styl) i mam się jakoś teraz domagać jej wydania? Pytałam się znajomych i powiedzieli, że to działa jak z odznakami, że sami mi przyślą a tu nic nie widac i nic nie słychać. Na zestawieniach PZJ też nie mam jej zaznaczonej. Mam ten protokół od sędziego. Wysłać go do WZJ ?
Sonkowa właśnie to nie jest tak jak z odznakami, musisz ten protokół zanieść do WZJotu albo przesłać skan (zależy jak tam się dogadasz) i wtedy zmienią Ci licencje z W na 3kę
Dziewczyny mam problem,który pojawił się w sumie nagle...od pewnego czasu podczas galopu stopy wpadają mi w strzemiona, wcześniej nie miałam tego problemu. Jakieś rady,ćwiczenia? może być to problem obuwia? ostatnio zamiast sztybletów zakładam adidasy...

Lata całe jeździłam w sztybletach i pewnego razu wsiadłam na Konia w adidasach i byłam autentycznie przerażona, jak mocno wpadają mi nogi w strzemiona. W galopie właśnie. Od tego czasu zrozumiałam, czemu tak ważne jest obuwie do jazdy konnej i każdemu znajomemu, który zaczyna jazdę konną polecam pierw kupić własny kask, na drugim miejscu koniecznie buty a reszta to już mniej ważna 😉 A jak się uczyłam jeździć (wiadomo, w trampkach) to tego problemu nie miałam. Pojawił się on właśnie przy zmianie ze sztybletów na inne buty. Nie wiem, może masz to samo  😉
Sonkowa, zdałam licencję przedwczoraj i powiedzieli mi, że mogę, ale nie muszę odbierać kwitka i że sami mi wpiszą licencję na stronie PZJ.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
21 października 2013 18:26
Zakładam że u klaczy gra inny otwór 😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
21 października 2013 22:05
Jeszcze w sprawie cofania  😉 Z tym ,,pochylaniem się" miałam na myśli lekkie odciążenie grzbietu i przeniesienie środka ciężkości trochę w przód, a nie robienie półsiadu czy wręcz pochylanie się nad szyją konia.
Kowal obserwował ostatnio tę klacz podczas jazdy i polecił, żebym więcej jeździła na kołach, ćwiczyła cofania i przejścia, bo klacz jest ,,rozwleczona i nie angażuje (nie podstawia) zadu".

Jiska- Jeśli jeździsz w adidasach, to może koszyczki do strzemion przymocuj? Będzie bezpieczniej, bo Ci noga do strzemienia nie wpadnie. Moja koleżanka uszkodziła sobie kolano, gdy koń się spłoszył, a noga wpadła aż pod kolano w strzemię- nie ma co ryzykować zdrowia.

Zakładam że u klaczy gra inny otwór 😉


Jeździłam na klaczy wieloródce, która tak jakby ,,pierdziała" w kłusie z tego ,,innego" otworu, gdy siadało się w siodło podczas anglezowania.
W jakiejś książce czytałam (i słyszałam od różnych osób jeżdżących konno), że to śledziona i też tak uważam. Raczej nie dam się przekonać do teorii z ,,wciąganiem powietrza".
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
21 października 2013 22:19
Teoria ta nie jest wymyślona przeze mnie (ta o puzdrze, nie o otworach u klaczy 😉) a podana mi od lekarzy weterynarii a dokładnie anatomów, z którymi mam/miałam zajęcia oraz wykłady, jeśli grupa ludzi z tytułami naukowymi dr i wyżej powtarza to samo, mnie to przekonuje.
Ja mam takie trochę laickie pytanie, mając własnego konia ile razy w tygodniu tzeba do niego przyjeżdzać? Co z nim robić i jak długo? Jak często treningi?
Zaznaczam że własnego konia nie mam ani dzierzawionego ale chciałabym i dlatego się pytam 😉
julka177 nie jednej ma odpowiedzi na Twoje pytanie
Po pierwsze treningi: zależy co sierobi. Jeśli sport, to 6 razy w tygodniu, jeśli rekreacja - to zależy od konia... Jednego można jeździćdo 2 dzień, innego brać raz w tygodniu na spacer do lasu (lekki spacer, bo koń będzie bez kondycji), jeszcze inny musi chodzić codziennie.

Co do stajni - zależy i od właściciela i od stajni. Ja do swoich koni jeżdżę codziennie. Jeśli ja nie mogę - proszę znajomych aby spojrzeli na konie , ew pojeździli, przygotowali jedzenie, etc. Ale i mieliśmy w stajni właścicieli, którzy przyjeżdżali do konia raz w miesiącu... Koń co prawda brudny, drapiący się, etc... ale umrzeć od tego nei umarł  😉
Gaga a jeśli miałby być to mały sport? Bo codziennie to raczej bym nie mogła... Szkoła nauka itd.
A trening z trenerem np. 1,2 razy w tygodniu raz sama i ewentualnie lonza tez raz albo karuzela? Bo ja myślałam ze 3 razy w tygodniu wystarczy. 😡
Sport 3 razy w tygodniu nie wystarczy. Każdorazowo po skokach musisz konia ruszyć. Nie może dzień po skokach stać... Poza tym jeśli na zawodach wymagasz aby szedł 2 razy konkurs, lub 3 razy (do 100 cm) to chcesz, aby koń miał kondycję. Jazda 3 razy w tygodniu nie jest budowaniem kondycji...
Inna opcja: koń we współdzierżawie. Wówczas połowę tygodnie jeździsz Ty, połowę dzierżawca.
Ale tu również trzeba liczyć sie z tym, że dzierżawca może jeździć inaczej, może też z dnia na dzień zrezygnować...
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
22 października 2013 08:25
Teoria ta nie jest wymyślona przeze mnie (ta o puzdrze, nie o otworach u klaczy 😉) a podana mi od lekarzy weterynarii a dokładnie anatomów, z którymi mam/miałam zajęcia oraz wykłady, jeśli grupa ludzi z tytułami naukowymi dr i wyżej powtarza to samo, mnie to przekonuje.


A znajomej wet mówił, że to śledziona, i że częściej słychać u wałachów/ogierów bo mają "więcej miejsca" w brzuchu niż klacz ale u klaczy też się zdarza słyszeć taki odgłos.

Czyli co człowiek to opinia 😁
julka177 mając swojego konia czy w pełnej dzierżawie, wizyta w stajni (lonża, jazda, trening, teren) 6 razy w tyg. Sport czy nie sport, po prostu dostosowujesz pracę do wymagań. No i w stajni około 3 godz dziennie. Minimum z minimum moim zdaniem to 4 wizyty w tygodniu. Ale wtedy ze sportu nici. Przyjeżdżasz przelonżować, wsiąść ruszyć konia czy idziesz do lasu. Koń dla przyjemności. Sport to bardzo duży wysiłek dla zwierzaka, i niestety trzeba zapewnić mu warunki - rozwój fizyczny.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się