praca
[quote author=zen link=topic=13.msg1894405#msg1894405 date=1381232291]
Mery, a co się dzieje..?
chyba po prostu dojrzałam do tego, żeby uciekać z lotniska póki jeszcze mam szansę znaleźć jakąś godniejszą pracę... jak się zasiedzę, to skończę jak moje koleżanki po fachu, pracujące po 30 lat za marne... 1800 zł :/
[/quote]
albo tak jak u nas było - laska i jej mąż pracują razem, ona dostaje z 1600 pewnie, on chyba trochę więcej, od trzech lat nie mają podwyżki, mają małego dzieciaka, i niedawno faceta zwolnili...
A co w sytuacji, kiedy przedsiębiorca dziewczynie w ogóle nigdy takiego pitu nie wystawi? Podłoży się sama US, a oni zapewne będą mieli w poważaniu, że ktoś komuś czegoś nie wysłał.
Jeśli miała umowę zlecenie to problem będzie miał pracodawca po takim zgłoszeniu (zakładając, że nie odprowadzał składek i chce ją oszukać).
Nie widzę możliwości podłożenia się Lunitari, skoro nie pracowała i nie wyrażała zgody na pracę na czarno. Zgłoszenie opóźnienia do US (jeśli nie będzie miała szans rozliczyć się w terminie) uchroni ją przed konsekwencjami.
Sama miałam podobną sytuację: musiałam wysłać poleconym prośbę o przesłanie PIT-a do pracodawcy, ponieważ nie kwapił się tego zrobić w terminie, uprzedziłam też US o takim fakcie. Dzięki temu miałam spokój.
zen, jak nie wystawi, a ona to zgłosi do US to będzie czysta. Od wszystkich umów o pracę (w tym od popularnych "śmieciówek"😉 płatnikiem podatku dochodowego jest pracodawca. Więc na niego spada obowiązek rozliczenia się z US. Pracownika to nic a nic nie obchodzi.
Z tego co zrozumiałam, to ta umowa była jakoś niekompletnie spisana, brakowało w niej danych czy coś? I chyba Lunitari nie ma swojej kopii umowy? Czy ma? A jak tam w płacy minimalnej będzie np. 50zł (coś było, że jakieś dane nie zostały wpisane w druk umowy), to chyba od tego nie musi PITu rozliczać? Wszystko zależy co się ma w chwili obecnej na ręku, bo jak się nie ma umowy, to taki pracodawca powie, że pierwszy raz widzi laskę na oczy i kto to w ogóle jest. A ja osobiście jestem daleka od bratania się z US i informowania ich o tym, czy coś tam mi się nie wiedzie.
honey, Pracę w H&M wspominam dobrze, bo dobrze płacili jak na sieciówke 😉 11 zł/h brutto w sklepie z dużym ruchem, 10zł/h w sklepie z ruchem mniejszym. Pracowałam tam 4 lata temu i teraz nie wiem jak jest, ale ja miałam umowę o pracę, bo jak zaczynają stawiać pracownika na kasjera to chcą podpisywać właśnie umowę o pracę na jakimś etacie 1/4 czy 1/2 i z mozliwością wypracowania większej liczby godzin. Było cięzko, bo ciągle na nogach i w biegu, ale to była u mnie kwestia tygodnia przywyczajenia się. W moim sklepie akurat było bardzo dużo pracy, ale w tych mniejszych sklepach jest troche wolniejszy tryb pracy. Płacą za każde nadgodziny, jak zostajesz po 23 ogarniać sklep to zaczyna Ci sie naliczac jakis dodatek nocny, grafik do ułożenia bez problemu, rózne godziny zmian, można było i na 18 przychodzić. A reszta to wiadomo, jak się trafi na kierownika, ja narzekać nie mogłam, ale ja byłam (nieskromnie mowiąc) bardzo dobrym i często chwalonym pracownikiem, do kilku osób jak były zastrzeżenia to mieli gorzej, a i z takich osób szybko rezygnowali. Ja miałam swój ulubiony dział z bielizną, którego prawie nikt nie lubił i tam sobie królowałam 😉
A jaki miałaś zakres obowiązków, ile dni czy może lepiej godzin w tygodniu pracowałaś?
Dziś odwiedziłam mój były bar i mi trochę tęsknota przeszła, kiedy usłyszałam nowe rewelacje.
A do skakania jestem przyzwyczajona. Przez 1,5 roku byłam barmanką, wcześniej kelnerką. W barze w tygodniu byłam tylko ja i dj. Ani śladu obecności szefa, a nie mieliśmy menagera. Do obskoczenia miałam wszystko: monitorować braki, dbać o porządek na barze, za barem, w lodówkach, w 'kantorku', sprzątanie kibla (to mnie ostatecznie wypłoszyło z pracy), ogarnianie całości (po zmianie zamiatanie całego baru, mycie stolików, podłogi, wc, szkła i samego baru), no i sama sobie byłam tzw 'szklankowym'. No i do tego dochodziły ew. pretensje klientów, więc wtedy wchodziłam w rolę 'managera' i ochrony :>
Dlatego długo, a w zasadzie mam nadzieję, że już nigdy nie będę szukała pracy w gastronomii i rozglądam się za właśnie inditexem.
edit: haha wspomniałam o każdym obowiązku w mojej byłej pracy poza podstawowym - czyli tylko teoretycznie podstawowym obowiązkiem, jakim było lanie piwa i robienie drinów 😉 A no i wszystko to odbywało się w godzinach 20-5 rano, dlatego mija 1,5 tygodnia i mając zajęcia o 8, ja zasypiam 4-6 rano i chodzę jak zombie 🙁
Pracowałam dużo, bo miałam wtedy 4 miesiące wakacji i oprócz wyjazdów wakacyjnych pracowałam prawie codziennie 😉 Ale były osoby, które pracowały 4 dni w tygodniu albo miały 1/4 etatu i tylko to wypracowaywały. To pewnie zależy od sklepu, jakiej osoby potrzebują i na ile dni.
Zakres obowiązków to było - stanie w przymierzalni w której rozdawało się ludziom numerki i wieszało i sortowało do dalszego rozniesienia ubrania, które ludzie nam oddawali po wyjściu z przymierzalni, przy tym czasem trzeba sie było przejśc po kabinach, żeby pod koniec dnia nie było tak jak u nas czasami, że godzine roznosilismy rzeczy TYLKO z kabin. Dalej to roznoszenie ubrań z magazynu albo z przymierzalni, ogarnianie rzeczy z luster i tych które spadły, w międzyczasie pomoc klientowi, gdy poprosi (ale na szczeście nie trzeba było z nimi na siłe gadac, tylko pomóc w razie wyraźnej prośby), czasem ktoś był potrzebny na magazynie do klipsowania, składanie ubrań lezących w strefach A (czyli półki wszelakie). No i jak przeszlo sie szkolenie na kasjera, to kasa 🙂
Ogólnie roszada była w tych zajęciach, np. godzina strefy A, 2h przymierzalni, 3h kasy itp. Pół godzinne przerwy przy pracy przez 8h, 15 min przy pracy krócej. Czasem nam kupowali jedzenie albo jakies owoce 🙂 Najbardziej mi się podobało to, że płacili dosłownie za każdą minutę spędzoną w pracy.
Też kiedys byłam ze 2 razy w klubie jako szklankowa i ogarniająca wszystko, bo kolega potrzebował pracownika. Trudno porównac obie te prace, jedna i druga to ciągłe latanie, ale w HM przynajmniej nie ma tylu pijanych ludzi i próbujących macania facetów, fuj :/ Kolega w klubie pracuje juz 2 lata i ma coraz wieksze problemy ze spaniem normalnym w nocy :/
Dziękuję za relację! Teraz robię sobie krótkie wakacje, bo mam trochę oszczędności, a za jakiś czas ruszę na podbój galerii. Trochę kusi mnie już teraz, bo w Krakowie właśnie otwiera się nowiutkie i wielkie centrum handlowe, ale muszę chwilę odsapnąć, bo trochę się zakręciłam w życiu ostatnio.
Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi.
Miałam umowę zlecenie, za najniższą krajową. Tyle że nie wiem, czy jakąkolwiek składkę odprowadził, a jak odprowadził, to i tak pewnie nie dostanę pita.
Czy mogę po prostu w urzędzie zasięgnąć informacji czy cokolwiek opłacił i ile? Muszę chyba z jakims prawnikiem się skontaktować.
Lunitari, masz przy sobie swój egzemplarz umowy, z wpisanym wynagrodzeniem i jego podpisem? Jeśli masz ten dokument to zrób jak radziły dziewczyny- zawiadom US o opóźnieniu w rozliczeniu albo w ogóle zadzwoń do nich i zapytaj co w tej sytuacji masz zrobić. Telefon do ZUSu Ci odpowie na pytanie, czy miałaś opłaconą składkę. Prawnika chyba nie masz potrzeby wzywać, po prostu musisz albo się dodzwonić do ZUSu i US, albo się wybrać osobiście i dopytać co masz z tym zrobić. Zawsze przecież możesz złożyć korektę deklaracji, w razie jakby jednak przedsiębiorca się obudził i PIT odesłał.
Oczywiście, mam kopię umowy z jego podpisem. Teoretycznie ma czas do lutego, żeby wysłać pita, ale ja już teraz wiem, że tego nie zrobi, więc się interesuję tematem.
Dlatego jestem Wam bardzo wdzięczna za wszelkie sugestie, bo muszę przyznać, że zdurniałam. Pieniądze dostałam do ręki, a potem zero kontaktu.
Zadzwonię w takim razie do ZUS-u :kwiatek:
halo dzięki, czyli jak nie dostanę od niego pita to nie mam się jak rozliczyć z tej pracy??? i co teraz?
jeżeli nie dostaniesz Ty, to i US nie dostanie... zatem po co się przejmować i w imię czego kolaborować z okupantem?
zwłaszcza, że jesteś kryta, bo to nie Ty jesteś płatnikiem i nie otrzymałaś PIT-8.
Odebrałam przed chwilą telefon od pracodawcy do którego próbowałam się dostać hmmm... w lutym. Nie wybrali mnie. Dzisiaj dzwonił, żeby zapytać "co u mnie słychać", bo przejechali się na kilku pracownikach (przyznał się, że jednak celowali w mężczyznę przy rekrutacji) i zastanawiali się czy ja nie szukam może pracy. Ha! Trzeba było się wcześniej decydować! 😁 Tak mnie zszokował ten telefon... Wow. Nie sądziłam, że kiedykolwiek spotka mnie coś takiego. 🙂
A nie chcesz spróbowac pójść na rozmowę? Może to coś fajniejszego/lepiej płatnego niż masz teraz?
Nie chcę, bo praca tak samo płatna a musiałabym codziennie dojeżdżać 30km. Zrobiłam się bardzo wygodna... 😁 Póki pracuję to nie chcę narazie szukać czegoś innego. Jeśli zrezygnowałabym z tego co mam, a im by się jednak nie spodobało jak pracuję to miałabym pretensje do siebie. Poza tym tam jest praca przy komputerze a jednak wolę "być w terenie". Gdyby się coś u mnie zmieniło jestem z nimi umówiona na kontakt. 😉
Odważyłam się i postanowiłam się tutaj pochwalić, że po roku szukania, znalazłam w końcu! pracę! 😅 Jestem już w niej na tygodniowym szkoleniu i jak narazie bardzo mi się podoba, chociaż niesamowicie dużo jest do nauczenia się i ogarnięcia. Po takim długim szukaniu pracy, aż boję się cieszyć, żeby przypadkiem znowu nie skończyło się za szybko. Zobaczymy jak to się potoczy i czy dam radę, ale bardzo się staram. Przypadła mi ta praca do gustu niesamowicie! Zdecydowanie wolę pracę przy komputerze i biurku, gdzie nie ma kontaktu z klientem niż w sklepie w Centrum Handlowym, gdzie nigdy nie umiałam się odnaleźć.
Co prawda, trochę dołuje fakt, że nie wybrano mnie od razu. Kierownik na rozmowie wybrał inną dziewczynę, ale gdy ta następnego dnia zrezygnowała po godzinie, to zadzwonił do mnie. Więc zamierzam udowodnić, że trzeba było od razu wybrać mnie 😉
pamirowa Super! Gratulacje! 🙂
pamirowa, Gratulacje!!! Bedzie dobrze, zycze Ci samych sukcesow.
Ja od tygodnia mam trzecia prace. Najfajniejsze, ze sa zupelnie rozne i moge sie realizowac na roznych polach 😀
pamirowa brawo! oby sie powiodlo🙂
Czy jest jakaś dobra dusza na re-volcie która pracuje w Bershce? Miasto obojętne..
A jeszcze co do pracy na studiach, w okresie wakacji brałyście bezpłatny urlop czy jakoś inaczej to załatwiałyście?
Ja pracowałam normalnie...
Dziś był mój pierwszy dzień w nowej pracy i niestety, to był mój najgorszy dzień ever.
Zmieniłam pracę, z takiej, w której wszystko było ok, poza tym, że musiałam dojeżdżać 40km w jedną stronę (droga niezła, tylko koszty nieprzyjemne w stosunku do wypłaty) na taką w której:
- na rozmowie kwalifikacyjnej w odpowiedzi na pytanie o godziny pracy odpowiada się, że 8 - 16,
- przedstawia się pracownikowi regulamin pracy, w którym jak byk stoi: godziny pracy 8 - 16,
- po czym okazuje się, że praca jest w godzinach 8 - 16.30, czyli pracuję 10h miesięcznie za darmo.
Mało to, w moim minimalnym wynagrodzeniu jest już zawarty ekwiwalent za 25h godzin nadliczbowych miesięcznie. W niezłe maliny się wpuściłam 🙁
I żeby nie było - ja nie boję się nadgodzin, uważam, że z pracy wychodzi się wtedy, kiedy się już wszystko na dany dzień skończyło. Potrafię się zaangażować w to co robię i dać z siebie naprawdę dużo, ale po tak nieuczciwym potraktowaniu chyba już mi się nie chce. I to jest dla mnie w tym wszystkim najgorsze.
Dworcika mam zamiar wrócić na wakacje do domu, stąd moje pytanie.
flygirl Wydaje mi się, że Twój powrót do domu na wakacje równoznaczny jest z rezygnacją z pracy. Raczej nikt nie będzie czekał na Ciebie 2 miesiące czy ile tam tych wakacji masz. 🙂 Ja też pracowałam normalnie. W dni wolne jeśli się dało jeździłam odwiedzić rodziców i trochę im pomóc.
ekhem To przy podpisywaniu umowy tego nie zauważyłaś? 🙁
A ja przestałam cieszyć się jak głupia, bo praca. Super, że jest i jestem wdzięczna, ale... No za dużo ale. Zobaczymy jak będzie dalej i czy będzie. Bardzo chcę, ale mam nadzieję, że organizacyjnie się moi szefowie ogarną.
sandrita, w umowie nie mam wpisanych godzin pracy (pytanie, czy w umowie muszą być?), a zapis o 25 nadgodzinach widziałam i się nim zaniepokoiłam, ale jakoś wyparłam to ze świadomości - to nie jest mała firemka, tylko taka, z którą współpracują największe koncerny. I wszyscy tam pracują na takich warunkach.
Ale nie da się ukryć, że głupia bździągwa ze mnie, że cokolwiek z nimi podpisałam - nie mogę mieć pretensji do nikogo, oprócz siebie. Jakoś tak bezmyślnie założyłam, że skoro ja jestem uczciwa, to będę trafiać na fair-pracodawców.
ekhem, a może to jest pół godziny na lunch? w wielu firmach tak to wygląda, pracownicy mają obowiązkowe pół godziny lub nawet godzinę na przerwę w trakcie pracy i kończą przez to później. Mój chłop też ma cały etat, a pracuje 8:30 - 17.
Mało to, w moim minimalnym wynagrodzeniu jest już zawarty ekwiwalent za 25h godzin nadliczbowych miesięcznie.
a czy to jest zgodne z prawem..? w sensie to jest jakiś dodatek do wynagrodzenia zasadniczego, czy napisane po prostu, ze te 25h miesięcznie masz w ramach pensji, czyli bezpłatnie...? coś mi się obiło o uszy, że pracodawca nie może z góry planować liczby nadgodzin pracownikowi, co stanowi wykroczenie przeciw prawom pracownika... sprawdź dokładnie jak masz w umowie i może zadzwoń do PIP z zapytaniem..?
Scottie, Gratki, gratki!! :kwiatek: 🙂
Tak z ciekawości... jak daleko macie do pracy?
Jak mieszkałam u rodziców to miałam 200m 😉
Teraz jadę pksem 40 minut + 15 minut piechotą. Więc póki co to ja "wygrywam" 😉