U nas żałoba już chyba minęła.
Coraz bardziej myślę o remoncie u Leona. Tylko do końca nie jestem pewna czy takiemu wandalowi się należy. Póki co ma nadal tylko sztuczne krzaki, ale namiętnie je wykopuje i szura tym po akwarium. Obawiam się, że ja się narobię, obsadzę żywymi, będę pielęgnować, a ten jełop wszystko rozkopie, powyrywa i generalnie będzie sajgon.
Tu z obecnie najlepszym kumplem. Leon i Pinky w połowie listopada. Obok wykopana "roślinka".

Panowie cale dnie egzystują bardzo blisko siebie. Wieczorem, jak zbieram się do spania, momentalnie ustawiają się obok siebie przy szybie, bo to równocześnie pora karmienia. Niestety zrobienie zdjęcia jest nieco trudne, bo jak tylko podejdę do akwarium, Pinky startuje do góry, żeby już czekać na żarcie. Jakby mu Leon miał zeżreć. Albo ten jeden gupik, co nam się uchował...