Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
21 sierpnia 2013 11:27
pokemon, ooo tak. Przecież to miśki, których wychowywać nie trzeba...

Mody zawsze są bardzo krzywdzące dla psów i za każdym razem kiedy pojawia się moda, pojawiają się fundacje ratujące konkretne rasy. Już teraz co raz więcej można spotkać bezdomnych yorków...
Straszny OT, zaraz nas pogonią.
Mnie pies ugryzł RAZ w życiu i to w torebkę. Stary bokser. Przyszedł na jakiś wymaz. I stał, ślinił się i charczał.
Zatrzymałam się pogadać z jego panem a ten pies KŁAP! i moja torebkę pożarł. Nie chciał się otworzyć mordą za nic.
Ledwie ją wyrwaliśmy. Pan przysięgał, że nigdy, przenigdy czegoś takiego nie zrobił.
I raz, też w pracy, mnie rottweiler kagańcem walnął w udo. Miał nadzieję mnie wygryźć fragmentarycznie. Ale ten to non stop się na komisariacie spowiadał ze złych uczynków a ja nierozważnie sobie szłam za blisko.
A ludzie? No ludzie. Dziś. Pani z ratlerkiem na rękach. No to ja, oczywiście ciumkam i głaskam. Pani ze mną gada rozbawiona.
Ale piesek miał coś w oczach...... zatem cofam rękę i pytam:
-Gryzie?
A pani:
-Tak! Pogryzł już dwu lekarzy wet.
No, kurczę, ja durna z tym ciumkaniem, ale pani mogła ostrzec. Ze mnie żaden Cesar M.
Jorki - uśpiłam takiego:
Kupili babci pieska, bo babcia samotna. PIesek momentalnie wlazł babci na głowę. Gryzł ją przez lat 11. Aż w końcu prawie zagryzł. Babcia miała 43 szwy!!!!!!!!!!!!!!! Pies ważył 2,5 kilo.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
21 sierpnia 2013 12:01
A na mnie o dziwo żaden duży pies nigdy nawet nie warknął, a do czynienia miałam niejednokrotnie z psami "zwichrowanymi", nieadopcyjnymi i po różnych przejściach. Za to zostałam dwa razy dość boleśnie ugryziona. Pierwszy raz w palec przez jamnika, a drugi w łydkę przez małego kundelka. Po tym drugim bliznę mam do tej pory. Prędzej podejdę do nieznajomego rotka niż ratlerka 😉

pokemon, nieźle! To się babcia w ogóle nie broniła? To chore jest! Ludzie kupują te psy jako maskotki, a zapominają, że to terriery, ale o tym, żeby kogoś tak dotkliwie takie gówno małe pogryzło jeszcze nie słyszałam 😀
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
21 sierpnia 2013 12:05
No ja na studiach podyplomowych przerabiałam prawdziwe przypadki pogryzień i jedno mną wstrząsnęło- samotna matka, 1,5 roczny pitbul (lub nierodowodowy amstaf) i 6-miesięczne pełzające dziecko. Matka wyszła wstawić pranie, zostawiła dziecko odgrodzone od psa bramką. Po 5 minutach zastała psa w jednym rogu i dziecko z odgryzioną ręką i bez skalpu w drugim. Dziecko przeżyło tylko dzięki stalowym nerwom sąsiada i bliskości szpitala dziecięcego. Pies poszedł do obserwacji, po pół roku padł.
Powiem tak- ufam moim psom w 99,9% ale nigdy, przenigdy nie zostawiam ich samych, a nawet jeśli jestem z całą trzódką razem, to nie skupiam się na niczym innym, tylko cały czas obserwuję- bo wystarczy, że któraś będzie chciała tylko kłapnąć zębami, jak na szczeniaka (aczkolwiek żadna nie miała takich zapędów). Poza tym póki co to mój Tituś jest zagrożeniem dla psów- próbuje na nie wchodzić, rzuca na nie przedmioty (strasznie mu się podoba, jak suka staruszka wstaje i się przenosi w inne miejsce- oczywiście on za nią goni) i nie mogę spuścić ich z oka chociażby dlatego, żeby nie zrobił psom krzywdy. I swoim zachowaniem nie wyrobił w psach lęku czy niechęci.
Jeśli chodzi o yorki to ludzie są bezmyslni. Małe, słodkie więc idealne na kanapę:/
Daleko nie muszę szukać, ciotka wpadła na genialny pomysł żeby matce swojej sprawić (kobieta prawie 90) żeby sama w domu nie siedziała a one takie śliczne, na kolana można wziąć itp.
Na całe szczęście babcią była u nas kilka dni i jak zobaczyła nasza młoda buszująca cały dzień po ogrodzie po uprzednim  godzinnym spacerze stwierdzila, że to przecież żywe srebro i że by się w mieszkaniu męczyła.
Całe szczęście choć jedna rozsądna
I blabladory.
To jest makabra, a potem takie akcje, jak z dogiem dempseyowych znajomych.


Mam labradora, wszyscy nasi znajomi go uwielbiają, kochają i uważają za cudownego... Szkoda, że nie wiedzą ile do niego cierpliwości potrzeba.
A co do dzieci i labradorów - jak z każdym psem, niech się bawi, ale pod czyimś okiem. Ciągnięty za ucho, ogon, nogi tylko się cieszy, jednak cielsko ma duże i silny jest, skoczy, przygniecie i tragedia gotowa. Dlatego myślę, że nie istnieje coś takiego jak 'pies dla dzieci'  😉
Gillian   four letter word
21 sierpnia 2013 12:49
moja labradorka nie cierpiała dzieci do tego stopnia, że do miasta wychodziła w kagańcu 🙂 co ciekawe nie miała negatywnych wspomnień z dziećmi, po prostu od małego na widok dziecka się najeżała. Jaki właściciel taki pies 😀
(...) Dlatego myślę, że nie istnieje coś takiego jak 'pies dla dzieci'  😉

Zatem, jest usprawiedliwione oddanie psa z okazji przybycia dziecka? Ja też się z tym spotykam i mam mieszane uczucia.
Raczej jestem za oswajaniem jednego z drugim i pilnowaniem.
Nie, tego nie napisałam. Uważam, że pies w domu to cudowna sprawa, pod warunkiem, że rodzice są rozsądni. Zostawianie dziecka z psem, albo pozwalanie dziecku na wszystko (szarpanie, ciągnięcie, traktowanie psa jak zabawkę) usprawiedliwione tekstem "jest łagodny, to pies dla dzieci" to już po prostu głupota moim zdaniem 😉
Sama żałuję że w naszym domu pies pojawił się jak miałam 7 lat, a nie wcześniej.
Nie, tego nie napisałam. Uważam, że pies w domu to cudowna sprawa, pod warunkiem, że rodzice są rozsądni. Zostawianie dziecka z psem, albo pozwalanie dziecku na wszystko (szarpanie, ciągnięcie, traktowanie psa jak zabawkę) usprawiedliwione tekstem "jest łagodny, to piec dla dzieci" to już po prostu głupota moim zdaniem 😉
Sama żałuję że w naszym domu pies pojawił się jak miałam 7 lat, a nie wcześniej.

Wiem, że nie napisałaś. Tylko wielkim łukiem zawracam do tematu dyskusji przy pomocy Twojego zdania.   :kwiatek:
"kwiat wiśni" deklarował uśpienie psa? Bo nie zdążyłam przeczytać.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 sierpnia 2013 12:57
Tania, nie, oddanie komuś.
slojma   I was born with a silver spoon!
21 sierpnia 2013 12:58
Ostatnio prowadzilam dyskusje z moim znajomym na temat agresywnych ras. Jedna rzecz ktora nprawde mnie zadziwia w Anglii to to, ze tu wiele osob ma psy uznawane za agresywne (pitbulle, bulteriery i amstafy) i pwoeiem szerze te psiaki chodza tu bez kagancow, czesto bez smyczy. W parkach widac dzieci bawiace sie z tymi wlasnie psami i cale gromandy psow roznych wlascicieli biegajace swobodnie po parku. Nigdy nie slyszalam by dochodzilo do sytuacji, ze jakis pies kogos zaatakowal, pogryzl etc. I tu nasuwa sie pytanie dlaczego w Polsce te same rasy bywaja agresywne, a tu w Anglii sie o tym nie slyszy?
Moon   #kulistyzajebisty
21 sierpnia 2013 13:08
slojma, tak na mój rozum (tzn tak mi się wydaje 😉 ) to po prostu Anglicy mają wpojone pewne zasady - mają świadomość potrzeby szkolenia psów, nie tylko tych niebezpiecznych. Bo tak naprawdę to i yorka można zrobić "zabójcę", który będzie się rzucał do łydek każdego, wszystko jest w głowie - i psa i właściciela.
serio to was wkurza na re-volcie? 😉
slojma, Ja mam wrażenie, że po pierwsze: wychowanie. U nas każdy jest specjalistą od wszystkiego, w tym także od wychowania psów. Jak moja znajoma poszła do "psiego przedszkola" to patrzyli na nią jak na wariatkę, że co, ze szczeniakiem sobie nie radzi? Teraz wszyscy się zachwycają jej ułożonym psem, tylko ilość czasu i uwagi, jaki mu poświęciła to przerósłby większość znanych mi osób.
A druga sprawa to ogrom w Polsce "mieszanek" - nie tylko między rasowych, ale w obrębie rasy - dzikie krycia, dalsze rozmnażanie osobników agresywnych, chów wsobny - mam wrażenie, że to w dużej mierze wraz z nieumiejętnoscią wychowania psów tworzy osobniki agresywne lub zbyt bojaźliwe (co przekłada się potem na agresję).
Do tego kuleje u nas coś takiego jak dobór psa do warunków - zarówno mieszkaniowych jak i czasowych. Z upodobaniem kupujemy labradory, które powinny być psami ciężko pracującymi. Była moda na Husky czy Alaskany. ON-y to też nie są psy kanapowe. Mnóstwo ludzi ma teriery, o których zachowaniach nie wie nic - "przecież to taki kochany York. Ale jak to terier????". Znam kilka osób, które mają typowe psy myśliwskie i wielkie zdziwienie, że one demolują domy siedząc tam 8 czy 9 godzin same, a potem zabierane są na godzinny spacerek. Ludzie mylą pracę psa z godzinnym spacerem popołudniu. Nie wiedzą, że praca dla psa to ma być nie bieganie za patykiem a zadania do wykonania w których ten pies zmęczy się nie tylko fizycznie ale i psychicznie (POZYTYWNIE).

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
21 sierpnia 2013 13:12
mnie wkurzają ciągłe off topy  😁

może dałoby radę tą dyskusję gdzieś przerzucić?
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
21 sierpnia 2013 13:22
A propos "psa dla dzieci":
Kiedyś czytałam takie fajne opracowanie o alaskanach malamute. W przeszłości służyły one Indianom nie tylko jako środek transportu, ale również do opieki nad dziećmi. Miały być niańkami, więc wszystkie osobniki, które przejawiały jakąkolwiek agresje wobec ludzi (dzieci) były... zjadane. Zdarzały się przypadki, że pilnowane dziecko wydłubało psu oko, a ten na nie nawet nie kłapnął.
Wiadomo, że w dzisiejszych czasach są zupełnie inne kryteria selekcji. Jednak nawet wśród dzisiejszych malamutów prawie nie spotyka się osobników agresywnych wobec ludzi, a w stosunku do dzieci psy te są bardzo przyjacielskie i cierpliwe, więc są chętnie wykorzystywane w dogoterapii.

Dlatego gdybym miała dom z wielkim ogrodem, to na pewno kupiłabym rodowodowego alaskana z pewnego źródła, żeby młody miał "towarzysza zabaw", ale ponieważ mam malutkie mieszkanko towarzyszką zabaw mojego dziecka jest fretka.

Aby było też na temat: nie wkurzają mnie offy, tylko porządkowe zapędy, gdy się fajna dyskusja rozwinie. 😀iabeł:
Mi się wydaje, że w tym przypadków owczarków, które zjadły dziecko, to błąd w ich wychowaniu musiał być popełniony jeszcze przed narodzeniem tego dziecka. Nie rozumiem zupełnie takiej sytuacji. Normalne, wychowane, zdrowe i najedzone psy nie zachowują się w ten sposób. Nie zjadają ludzi ot tak. To jakaś patologiczna sytuacja. Coś musiało być nie tak.
Miałam ON. Sukę, z którą w zasadzie dorastałam. Była cudowna, inteligentna, bardzo łatwa w ułożeniu, kochała ludzi. Może trafił mi się wyjątek? Miałam też jamnika. A w zasadzie moi rodzice mieli, bo najpierw był jamnik, a potem ja. Jamnik nienawidził dzieci. Dokuczył mu kiedyś mój brat cioteczny i zwierzak to zapamiętał. Jamnik sam nie atakował, dopiero jak dzieciak sam go zaczepił, to gryzł. Mnie chyba nie nienawidził. Ale też nie lubił. Znosił mnie. Inne dzieci myślały, że to słodki, mały piesek. Moi rodzice zawsze go pilnowali, prosili o nie głaskanie, ale jednak raz zdarzyła się taka sytuacja (na wakacjach z resztą) kiedy pies ugryzł obcą dziewczynkę, która weszła do naszego namiotu i pogłaskała psa. Była spora afera, jeżdżenie po lekarzach, weterynarzach, zaświadczenia, że pies szczepiony.
slojma   I was born with a silver spoon!
21 sierpnia 2013 13:29
Wlasnie jest chyba tak jak piszecie, tu psiaki spedzaja bardzo duzo czasu na dworze. Zreszta posiadanie psa w uk jest zwiazane z duzymi wydatkami, dlatego nie kazdy moze nawet jesli chce pozwolic sobie na posiadanie psa. Dodatkowo wlasnie kazdy pies pochodzi z wiadomego miejsca i nie pozwala sie na rozmnazanie na zasadzie chce miec szczeniaczki i na nich zarobic.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
21 sierpnia 2013 14:08
ciotka wpadła na genialny pomysł żeby matce swojej sprawić (kobieta prawie 90) żeby sama w domu nie siedziała


To też mnie wkurza (na co dzień, nie na re-volcie 😉 ). Obdarowywanie osób już mocno zaawansowanych wiekiem zwierzętami, które żyją kilkanaście lat.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
21 sierpnia 2013 14:10
Jedna rzecz ktora nprawde mnie zadziwia w Anglii to to, ze tu wiele osob ma psy uznawane za agresywne (pitbulle, bulteriery i amstafy)

Głupoty pieprzysz.
Amstafy i pity są w UK zbanowane* i za ich posiadanie grozi wyrok sądowy.
To co widzisz to wszelkiej maści krzyżówki staffików. (Które nota bene są tutaj uważane za agresywne i mają taką samą reputację co pity i asty w PL!)
W UK mało który pies nosi kaganiec, bo "wstyd" i "nie wypada". Sama mam agresywnego psa (do innych psów) i widzę, jak się ludzie strasznie krzywią jak widzą mieszankę staffika w namordniku :/
Nie znaczy to, że psów agresywnych tu nie ma. Te albo się męczą całe życie zamknięte w ciasnych ogródkach, albo są usypiane, albo właściciele i tak z nimi łażą po ulicy.
Sama widzę, ile psów odpowiada agresją albo wręcz prowokuje moją i nie mieści mi się w głowie, że te psy nie noszą kagańców.
Kilka miesięcy temu była głośna sprawa nastolatki "zagryzionej" przez staffiki i mastifa.

*Owszem, zdarza się że ktoś jednak posiada asta/pita, ale po pierwsze nierodowodowego (bo tutaj ta rasa formalnie ani nie istnieje, ani nie jest wpuszczana przez granice), a po drugie nie będzie się nim cieszył długo, bo jakiś życzliwy sąsiad nakabluje i psa zabiorą.


Dodatkowo wlasnie kazdy pies pochodzi z wiadomego miejsca i nie pozwala sie na rozmnazanie na zasadzie chce miec szczeniaczki i na nich zarobic.

Dalsze głupoty pieprszy. W UK prawie w ogóle nie istnieje prawdziwa, przemyślana hodowla psów. Otwórz sobie jakąś gazetę z ogłoszenia i zobacz, ile masz bzdurnych mieszanek pół/pół i za ile kasy idzie jeden szczeniak. Ludzie tutaj zbijają fortunę na mnożeniu byle czego z byle czym. Zapytaj kogoś o rodowód jego psa, to na Ciebie oczy wytrzeszczy.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 sierpnia 2013 14:19
Jedna rzecz ktora nprawde mnie zadziwia w Anglii to to, ze tu wiele osob ma psy uznawane za agresywne (pitbulle, bulteriery i amstafy) i pwoeiem szerze te psiaki chodza tu bez kagancow, czesto bez smyczy.
A od kiedy flagowa angielska rasa jaką jest bulterier jest uznana w UK za agresywną ?  😁

Sorry, ale bulterier w UK to jak ogar czy PON w Polsce.
Facella   Dawna re-volto wróć!
21 sierpnia 2013 14:29
Idźcie sobie do psowego, co?
Idźcie sobie do psowego, co?

o, takie gadanie mnie wkurza! jak Ci przeszkadza, to nie czytaj. zgłoś do moda, pewnie posprząta.

a w ten właśnie sposób giną ciekawe dyskusje. bo bez wcześniejszych postów dalsza rozmowa tam będzie nielogiczna dla innych czytelników psiego wątku. niech sobie piszą tutaj, coś się dzieje przynajmniej. a katija, czy wawrek mogą przenieść dyskusję kilkoma kliknięciami jak już się skończy (czyli pewnie już dzisiaj wieczorem)
Averis   Czarny charakter
21 sierpnia 2013 15:08
cavaletti, bez przesady. Offtop, to offtop. Regulamin obowiązuje nawet najbardziej fascynujące dyskusje.
Głupoty pieprzysz.O, taki ton mnie wkurza.

AFAIK, w UK od 1997 zakazane są 4 rasy: Pit Bull, Japanese Tosa, Dogo Argentrino, Fila Braziliero.
slojma   I was born with a silver spoon!
21 sierpnia 2013 15:29
Becia23- wypraszam sobie teksty pod tytulem 'glupoty pieprzysz' pisze to co widze na ulicach i jakos tu w uk nie slyszy sie tak czesto a sytuacjach zwiazanych z atakami na ludzi czy pgryzieniami. A jesli chodzi o nielegalne rozmrazanie to zajmuja sie tym nie wiem czy wiesz ale w wiekszosci Polacy. I faktycznie tak jak pisze Jara ta rasa jest jedna z 5 najpopularniejszych w uk.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
21 sierpnia 2013 15:49
No bulle są. Staffiki i staffikopochodne też są. Ja pisałam o astach i pitach 😉

Teodora - pity i asty według tej ustawy to jedno i to samo. To, czy pies jest astem/pitem czy mieszanką staffika, ustala się na podstawie pomiarów ciała.

Ataki się nie zdarzają często, bo agresywne psy się usypia/trzyma w zamknięciu (a jak ugryzie, to na pogotowiu się kłamie, że lis ugryzł 😂 )
Sławetna sprawa sprzed kilku miesięcy: http://www.theguardian.com/uk/2013/mar/27/jade-anderson-tributes-attacked-dogs
(Ta historia przy okazji pokazała, jak naprawdę wygląda standard hodowli psów w UK)
I inne historie: http://www.theguardian.com/uk/dangerous-dogs

Za ton przepraszam :kwiatek: ), ale mnie poniosło, że ktoś wypowiada się o czymś, o czym nie ma za bardzo pojęcia (a slojma - Twoja wypowiedź o poziomie hodowli w UK niestety pokazuje, że pojęcie masz mocno niewielkie. Słyszeć/widzieć - nie równa się rzetelna wiedza i fakty 🙁 )
majek   zwykle sobie żartuję
21 sierpnia 2013 15:51
W mojej okolicy /mieszkam pod Londynem/ tez jest masa psow na pierwszy rzut oka 'agresywnych'. Rasowe czy nie, nie widzialam, zeby psy sie ze soba gryzly. Parki oblegane przez psy, pileczki. Konia w terenie tez mi zaden nie pogonil.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się