praca

Scottie   Cicha obserwatorka
23 lipca 2013 15:26
Wetnę Wam się trochę temat (znowu), ale chciałam się pochwalić, że wreszcie po ponad roku (pracy szukam od końca czerwca 2012 roku) dostałam pracę  😡

Nie jest to co prawda praca moich marzeń, ale choć trochę związana z kierunkiem moich studiów (chociaż, żeby tam pracować wcale nie musiałam ich kończyć, ponieważ wymagali wykształcenia średniego). Pensja- żadne kokosy, ale dla osoby mieszkającej z rodzicami jest wystarczająca. No i najważniejsze- na umowę o pracę!

Bardzo się cieszę, że wreszcie coś się ruszyło  🏇
Scottie, gratulacje!
Scottie, a co to za praca? Gratuluję!
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
23 lipca 2013 16:28
Scottie suuuuper!  😅
powiedz coś więcej  🙂
Ja dzisiaj przeżyłam coś super super 🙂 Od początku lipca pracuję w takiej, jak by nie patrzeć, wypasionej poradni. Na początku w ogólnie nie chciałam iść na rozmowę rekrutacyjną, bo niby po co, gdzie ja w takie miejsce. Potem byłam pewna, że mnie i tak nie wezmą i pewnie się śmieją, że w ogóle odważyłam się im zawracać głowę. Potem, że pewnie i tak żaden pacjent się do mnie nie zapisze, a jak zapisze, to raz jedyny i pójdzie do kogoś innego. A tu dzisiaj idę z panią, która chce się zapisać na następną wizytę do recepcji, recepcjonistka sprawdza moje wolne terminy i... brak do urlopu wolnego terminu 😍 Wszyscy zapisani pacjenci są już po jednej lub dwóch wizytach u mnie, zapisali się od razu na kolejne. Kurcze, jakoś tak pierwszy raz się trochę pewniej tam poczułam 🙂
Sorry za elaborat, ale wreszcie odetchnęłam, po miesiącu prawie totalnej spiny 🙂
Wow Dzionka, są powody do puchnięcia 😉

Ja się zwijam z mojej wiochy zabitej dechami szukać szczęścia z powrotem w Wawie prawdopodobnie.  Oj, będzie się działo.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
23 lipca 2013 21:06
Dzionka, fantastyczne wieści 🙂 Fajnie czuć się docenionym?

Kurde, mnie dziś wezwała do siebie szefowa. Kolega i koleżanka z pracy chcą iść na urlop w tym samym czasie. Na krótko. Ona dwa dni, on tydzień. I zawołała mnie spytać czy się zgadzam na to, bo w tym wypadku obowiązki ich obojga spadają na mnie czyli robię za 4 osoby, bo kolega nowo zatrudniony dalej nie rozwinął skrzydeł.
Dzionka gratulacje, super.

Ciąg dalszy narzekań- moja córka już 2 miesiąc nie dostaje wypłaty, w firmie niezłe kłopoty. Wszyscy czekają co i na ile wojsko będzie cięło. Cos podobnie jak u mnie. Ja jeszcze pensje wypłaciłam z ludzmi jestem na bieżąco ale...najgorsza jest ta niepewnośc , jakie zamówienia i jakie przetargi wojsko wstrzyma, co odłoży "na później". Te oszczędności są większe niż w 2009r wiec mnóstwo firmy ze zbrojeniówki tego nie przetrzyma.
A z przemysłu (nie mówie o handlu, usługach) to chyba tylko już zbrojeniówka pracuje, nie mamy własnych samochodów, skuterów, motorów, tv itp. Wiec cięcia Mon do końca "dobiją przemysł"
Faza
Z ciekawosci i zaznaczam, ze nie znam tego rynku. Skoro istnieje sporo mniejszych firm, to czy nie ma w tym srodowisku ruchow w kierunku tworzenia konsorcjow celem wyjscia poza polski rynek ?
oczywiście ,że jest. Np Bumar to nic innego jak zrzeszenie producentów i wychodzą na zewnątrz np Indie
dalej najwiekszy  (ostateczny) wykonawca WSK Świdnik ostatnio dostarczył śmiglowce do Filipin, teraz do Algerii itp.
Ale to wszystko mało, na swiecie jest kryzsy , wszyscy tną wydatki. Tak samo jak nasze wojsko ,zaś Ci co mają peiniądze "popmują" je do własnej zbrojeniówki.
Np zbrojeniówka w USA  ma sie suuuper, tam idą ogromne pieniądze, tak samo jest u naszych sąsiadów w Niemczech. Nijak się nam z nimi równać. U nas nie tylko ,że nie "pompuje" się forsy to jeszcze się tnie i tnie i tnie od ......chyba 2008r ale i wczesniej zmniejszło sie zmówienia.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 lipca 2013 08:05
WSk Świdnik to mnie już nie raz do białej goraczki doprowadził  👿 pieprz*** monopolista, ma w dupie klienta i to ,że ktoś chce wydac u niego pieniądze (niemałe  👿 ) i dostać jeszcze w tym stuleciu zakupiony towar  😜
😉 🤣 nie tylko Ciebie doprowadza do "białej gorączki". No cóz odkąd kupili go Wlosi....jest jak jest.
Dzionka, super 🙂
Myślę, że w tym zawodzie Twoim atutem jest świeżość i zaangażowanie, które pacjent czuje. Z biegiem lat pewnie część ludzi wpada w rutynę co wychodzi na minus.
szam, wow, jednak Warszawa? W czym będziesz szukać? Ale miałaś historię z tymi sklepami, matko...

JARA, weźże jakoś cichaczem ogarnij tego kolegę, bo aż mnie zaczął wkurzać 😀 Nie masz jak go przycisnąć żeby zaczął szybciej trybić?

Faza, mój brat też pracuje dla wojska i widzi, że firma zaczyna ciężko prząść - zaczyna szukać opcji awaryjnych, bo mówi że z zamówieniami kiepsko...

bera7, w pracy z nastolatkami to chyba nawet 3/4 sukcesu, żeby ich zainteresować, porwać, przekonać - inaczej możesz sobie gadać, oni odbębnią swoje 50 minut, za które rodzice zapłacą spore pieniądze, i oleją minutę po wyjściu z gabinetu 🙂
Dzionka, zdaje sobie z tego sprawę. Miałam kiedyś epizod z tzw. trudną młodzieżą przez kilka tygodni na obozach.
Scottie   Cicha obserwatorka
24 lipca 2013 13:36
bera7, Edytka i jeszcze raz Dzionka- dziękuję 🙂 Napiszę coś więcej, jak podpiszę umowę 😉
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
24 lipca 2013 13:58
Scottie, gratulacje!

Dzionka, najlepsza miara sukcesu 🙂 zadowolony, powracający, wierny i ufny klient 🙂

JARA, i co Ty na to?

Faza, a niby prywatyzacje z którymi się spotkałam dzięki restrukturyzacji i "obcym łapom" wyciągnęły wiele przedsiębiorstw na prostą... inaczej jeśli kupuje ktoś kto chce celowo wykończyć dane przedsiębiorstwo, żeby zagarnąć rynek/osłabić konkurenta...




w tej sprawie się nie wypowiem.

ale..pamiętasz może jak pewien gośc wykupił fabrykę kabli w Ożarowie Mazowieckim. Pozniej się okazało ,że wykupił ja tylko po to aby ją zlikwidować bo była to duża konkurencja dla jego fabryki. Ludzi zwolnił, maszyny powywoziła a budynki i ziemię sprzedał za...wyższą cenę od tej za którą zapłacił za cała fabrykę ( ziemią byli zainteresowani deweloperzy) Ot tak to była prywatyzacja.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 lipca 2013 20:47

JARA, weźże jakoś cichaczem ogarnij tego kolegę, bo aż mnie zaczął wkurzać 😀 Nie masz jak go przycisnąć żeby zaczął szybciej trybić?


Ja nie mam siły, ani słów na tego człowieka. Nie wiem czy jest on taki opóźniony w rozwoju czy robi z nas debili. Mówię do niego, a on nie rozumie. Koleś, który w drodze do domu czyta kodeksy administracyjne, cywilne, sypie nam ciekawostkami, że matka Szekspira (przepraszam za polską pisownię) urodziła go w wieku 11 lat, w prl były przedszkola na terenie zakładów pracy i że Św. Franciszek był pierwszą osobą związaną z genetyką. Nie jest w stanie zrozumieć: skseruj to i zanieć do X.
NIE ROZUMIE! Pyta dwa razy co ma zrobić i zajmuje mu to 30 minut. I pyta codziennie o to samo albo dwa razy dziennie. I nie ma w tym cienia przesady.

Od miesiąca nosi zajęcia do innego działu, dwie kupki. Jedną kupkę zostawia, drugą muszą mu podpisać i ma z tym wrócić. Dwa dni temu stwierdziłam, że już czas najwyższy mieć drugi obowiązek w pracy. Postanowiłam, że zajęcia będzie robił sam. Wczoraj pytam go: byłeś już zanieść zajęcia? Nie zaraz pójdę. Godzina 10:19 - próbuje dostać się do szefowej do podpisu. Ciągle ktoś u niej siedzi, gada przez telefon, je, sika. Trzeba się wstrzelić kiedy nie je, nie sika, nie gada przez telefon, nie ma u niej nikogo. Ja jak muszę coś pilnie załatwić u szefowej to albo zaglądam do niej co chwilę albo siedzę pod gabinetem i czekam żeby wbić się po osobie, która u niej siedzi albo jak szefowa mnie widziała to zadzwoni po mnie jak będzie wolna. No więc szefowa jest zajęta, on siada za biurkiem i siedzi. Zamiast w tej chwili zając się czymś innym to siedzi, czeka i patrzy na nas. Poszedł drugi raz. Zajęte. Mówię do niego: idź tam usiądź, bo się nie doczekasz na swoją kolej. On tak paczy.. i nic. Ale ja mówię poważnie idź tam usiądź. Poszedł, posiedział, szefowa podpisała - godzina 11😲0. Teraz podpisane zajęcia należy podzielić na dwie kupki: do wprowadzenia i do podpisania. Zajęcia sztuk 10. Godzina 12:15 staje przede mną i paczy. Ja pacze na niego, a on do mnie "a które mam zostawić, a które mam przynieść?"  😵 od 1,5 miesiąca to nosi na górę i wciąż pyta. 12:20 poszedł i zaniósł.

No i wtedy wezwała mnie szefowa aby zapytać czy zgadzam się na urlop. I czy wiem, że zostanę sama z nim. Mówię ok, ale on dostaje część obowiązków i musi się z tym ogarnąć. Ja mu pokażę raz, drugi, trzeci, ale ja nie będę tyrać za kogoś, bo się z taką ilością roboty nie wyrobię za nic w świecie. Szefowa znów zrobiła niefajną rzecz i nakazała nam z nim pogadać aby wziął się do pracy. Został zatrudniony na miejsce A i powinien mieć jego obowiązki, a on robi tylko jedną rzecz. Teraz już dwie. A dostaje na rękę więcej kasy niż ja! Nie mam kompetencji aby kogoś popędzać. Przez te 1,5 miesiąca powiedziałam mu 3-4 razy, że musi troszkę zwiększyć tempo produkcji, sugerowałam że szefowa nie jest zadowolona z tempa naszej pracy (na ogóle pokoju, nie skierowane centralnie do niego). A on nic. Nie wiem czy nie słyszy, czy nie może szybciej czy ma to w du**. Powiedziałam, że ostatni raz podejmuje się takiej rozmowy z nim. Bo to podchodzi już chyba pod mobbing, że ciąglę tylko dręcze go by pracował szybciej.
Koledzy z pokoju wyszli, zostaliśmy we dwoje. Na spokojnie mu wytłumaczyłam, że pracuje wolno, że musi w końcu przejąć wszystkie swoje obowiązki itp. Na spokojnie. On paczy na mnie, na monitor, kiwa głową, na mnie, na monitor, na mnie, na drzwi, kiwa głową. Przez cały mój monolog powiedział tylko jedno zdanie "a jaki jest limit wprowadzania tytułów?"  😵 nie ma limitów. Oprócz wprowadzenia tytułów jest to milion rzeczy do zrobienia.
Pracował wcześniej w innych urzędach i wprowadzał do systemu pity (11, 36, 37 itp). I tam muszą w zależności od pitu wprowadzić określoną normę. U nas tego nie ma, w umowie mamy wpisane wszystko: od archiwum po zapiekanki 😉 Ostatni raz kiedy zwróciłam się do niego, następnym razem przyjdzie szefowa. A moja szefowa to jest kosa, która trzęsie całym urzędem, dział chodzi jak w zegarku, wszystko na tip top.

Będąc z nim sama chyba wybuchnę. Jest wolny jak sanki w maju i nie rozumie co się do niego mówi.
JARA, ja jednej rzeczy nie rozumiem. Jesteś jego przełożoną, jakimś mentorem czy jak? Dlaczego współpracownicy mają motywować pracownika a nie szef? Wydaje mi się, że wasze kompetencje i obowiązki kończą się na dawaniu wskazówek i tłumaczeniu jak działa urząd. Przekazywanie krytycznych uwag przez współpracownika jest dla mnie niezrozumiałe i nawet trochę nieetyczne.
Inna sprawa, ze chłopak jest chyba z innej planety i zwyczajnie nie nadaje się do tej pracy. Nie odczuwa presji czasu, nie potrafi pracować w grupie i co najważniejsze nie wykazuje chęci stania się częścią zespołu. Zachowuje się jakby dokładnie o tym wiedział i chciał, żeby go zwolniono.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 lipca 2013 21:30
Wlasnie o to chodzi, ja jestem zatrudniona na takich samych warunkach jak on, nie jestem kierownikiem i powiwdzialam szefowej, ze qiecej tego nie zrobie. Zgodzilismy sie pogadac z nim tylko dlatego zeby mogli pojsc na urlop. To jest niedopuszczalne aby ktos z takim autorytetem nie mogl unterweniowac u tego chlopca.  Od tego jest szef, nas umiala zmotywowac pogadanka o zwolnieniu z pracy na poczatku roku. Jak zawalili nas papierami, wyslugiwali sie nami, jeszcze laska od nas poszla na miesiac na L4 i w sumie we dwojke ciagnelismy 24 osobowy dzial! Przyszedl raport z izby i pogawedka motywacyjna dla nas bardzo szybko byla.

Poprawie posta z bledow jutro na kompie 😉
jara- naprawdę współczuję. Też mi zdarzało mieć takie osoby w pracy. ( ale nie AŻ TAKIE) MASAKRA.
edit- uświadomiłam sobie gdzie widziałam identyczne zachowanie. I wiesz co? U nas TAK się zachowują lekarze stażyści, którzy są na naszym oddziale obowiązkowo i są TOTALNIE nie zainteresowani naszym oddziałem. Muszą u nas odpękać obowiązkową część stażu i starają się jak mogą, żeby się nie narobić. Też tak paczą i mimo upływu dni nie są w stanie wykonać sprawnie sami, bez popędzania, jedynego swojego, bardzo prostego obowiązku.
A twój nowy pracownik to chyba chce u was pracować, co?  😲

A upomnienie/wytłumaczenie zasad pracy przez kolegę z pokoju jest przyjemniejsze niż oficjalna rozmowa na dywaniku z szefem. Aczkolwiek na pewno rozmowa z szefem jest skuteczniejsza.
Scottie   Cicha obserwatorka
25 lipca 2013 09:05
Został zatrudniony na miejsce A i powinien mieć jego obowiązki, a on robi tylko jedną rzecz. Teraz już dwie. A dostaje na rękę więcej kasy niż ja!


Jara- ja bym się ostro wściekła na Twoim miejscu. Zapitalasz jak mały robot, ograniasz chyba najwięcej w tym urzędzie i płacą Ci mniej niż temu chłopaczkowi?! Rozumiem, że nawet nie masz co prosić o podwyżkę, bo usłyszysz: "nie podoba się, to nara!"? Kurcze, nie podoba mi się ta Twoja szefowa...
Jara
A moze przyjac inna taktyke.
Jak przyjdzie i zapytac co ma robic to powiedz, ze to co wczoraj.
Jak powie, ze nie wie to niech idzie do szefowej i sie zapyta, bo ty jestes szeregowy pracownik i nie masz dostepu do informacji o jego zakresie pracy.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 lipca 2013 09:39
Oficjalnie na umowie ma stówkę mniej niż ja, ale w związku z tym, że ma 21 lat i się uczy, więc nie odciągają mu składek. Więc na rękę ma więcej niż ja.

Wczoraj nawalił nam system w pracy i dziś nie mamy sprawnych kompów. Właśnie skończył kopertować i adresować 20 pism. Zajęło mu to jakieś 2,5h. Stoi nade mną i paczy. Mówię zanieść te listy na pocztę. Stoi i paczy.

Takie cuda robi, że się w głowie nie mieści. Nie pyta, nie interesuje się. Idzie do szefowej do podpisu. Szefowa pyta o to co on przynosi "nie wiem".
Przygotował sobie tytuł wykonawcze do odesłania. Pytam się go z jakiego powodu to odsyła. Nie wiem. $%^#!@ :evil: Ciagle odpowiada "nie wiem". Ogląda ten tytuł i w końcu wpada "adres podlega pod inny urząd!" No ok, faktycznie na tytule jest nie nasz adres, ale tytuł już był w innym urzędzie i tam próbowali ściągnąć kasę z dłużnika. Gdzie jest pismo do tych tytułów? Nie wiem. Znajdź je. Znalazł. I co jest tu napisane: wskazany nasz adres! Wieć do wprowadzenia.

Kurde, 1 sierpnia minie mi rok jak pracuję w tym dziale. Wcześniej pracowałam u informatyków, później w dziale obsługi. Jak ktoś jeszcze pamięta jak mi nie przedłużyli umowe zw względu na tego pijaka bhpowca. Dwa miesiace później przyjęli mnie właśnie do egzekucji. Nikt nie miał nade mną litości. Nie wiem czy ja jestem taka zajebista, czy to co robimy jest takie proste, ale po dwóch, trzech dniach robilam już 50% rzeczy sama. W ciągu tygodnia, dwóch nie potrzebowałam pomocy. Nikt mi nigdy nie zwrócił uwagi, że wolno robię.

Tylko mi zależało na tej pracy, sprawdziłam się i moja szefowa jest ze mnie mega zadowolona. Powierza mi ważne sprawy, wysyła do sekretariatu naczelnika na zastępstwo wiedząc, że nie narobie jej tam siary.

Odcinam się od niego i jego pracy. Jeśli nie chce tu pracować to wystarczy się zwolnić z dnia na dzień. Dojeżdża do Wrocławia 1,5h pociągiem. I on tu nie przyszedł na ślepo, zanim zgodził się tu pracować był u nas, mówiliśmy mu ile tu roboty, że trzeba szybko, praca zespołowa, siedział z nami tu i widział. Zgodził się.
JARA, ja bym powiedziała krótko: nie będę wykonywać za ciebie pracy, chyba że chcesz podzielić się ze mną wypłatą.

Pojedź gościowi po ambicji trochę, że taki inteligentny a nie ogarnia co ma robić? W lewo albo w prawo.

Ludzie są różni, jedni lotni inni mniej. Jeszcze inni zwyczajnie leniwi. Z różnymi mi przyszło pracować, ale nigdy nie można się godzić by na dłuższą metę kogoś holować i za niego myśleć.
Moja mama ma od kilku lat stażystów w dziale do pomocy. Ja trafi się ktoś kto szybko łapie to ona wraca z pracy w lepszym stanie. Teraz ma jakąś ofiarę i wiecznie kipi złością. Na pytanie co w pracy widać jak robi się czerwona ze złości i mówi, że ma dość. Robić swoje i niańczyć kogoś.
Wiecie, że ludzie po studiach czasem nie wiedzą jak się adresuje koperty?
bera7
Bo ludzie po studiach sa od spraw wyzszych i merytorycznych, a nie od operacyjnych  🤣
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 lipca 2013 10:16
JARA, ja bym powiedziała krótko: nie będę wykonywać za ciebie pracy, chyba że chcesz podzielić się ze mną wypłatą
I właśnie tak zrobię.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
25 lipca 2013 10:16
Wiecie, że ludzie po studiach czasem nie wiedzą jak się adresuje koperty?

Wiemy. Był u nas chłopak (pisałam nawet wcześniej) zachwalany przez uczelnie, który pracował jak chłopak z urzędu Jary (identycznie: patrzy, nie wie co ze sobą zrobić, wszystko trzeba tłumaczyć z 10 razy, zerowa organizacja pracy i rozumienia priorytetów). Wszystkich położyło na kolana, jak po miesiącu pracy u nas poszedł do jednej z ważniejszych osób w firmie z pytaniem jak adresuje się kopertę.

Dlatego teraz tak alergicznie nasz zespół podchodzi do osób zachwalanych przez uczlenie, które nie przechodzą standardowego procesu rekrutacji 😉

edit. Jara, trzymam kciuki żeby się ułożyło!
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 lipca 2013 10:18
Dzięki, od poniedziału zostajemy sami: tylko ja i on.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się