praca

No, też mi sie nie wyświetla przez brak abonamentu.
Ale artykuł da się i tak przeczytać przesuwając stronę 😉
cobrinha, jedynie część idzie przeczytać, nie całość.
Po tym co jest widoczne można wstępnie stwierdzić, że treść trafia w sedno. Jestem ciekawa co napisali dalej. Narazie nie widać tu użalania się, czy szukania winnych, tylko stwierdzenie faktów - zupełnie inaczej niż w żenujących artykułach na ten sam temat, dostępnych na gazeta.pl.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 lipca 2013 11:06
Cóż, Polityka to nieco inny poziom niż gazeta.pl...
Lotnaa, nałożyło się kilka czynników. Kryzys też zrobił swoje, ale wg mnie wina leży też w środku firmy. Od stycznia ubyło kilka wartościowych osób. Ja tez złożyłam rezygnację w kwietniu, bo głową muru nie przebiję.
tulipan, WEEKEND jest święty, chyba że się pali firma.
Właściciel firmy tego niejednokrotnie nie rozumie.
Wypoczęty pracownik to lepszy pracownik.
Taaaa..... zwłaszcza w okresie targów.
Taaaa..... zwłaszcza w okresie targów.

Miałam na myśli pracę 8h od poniedziałku do piątku.
Targi, zamknięcia miesiąca, zaległości- to sprawy które mogą nam "zabrać" od czasu do czasu weekend.
"Święty weekend" - tzn. że szef nie powinien Nam zawracać głowy normalnymi, codziennymi sprawami służbowymi ani my jemu.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
15 lipca 2013 08:45
Wkurza mnie cudowne podejście pracodawcow tak to szafują zleceniami, wymogi jakby łaskę robili i jeszcze etat dali. Zero poszanowania pracownika - a właściwie człowieka w pracowniku :/ ja też mam dom, rodzinę, swoje sprawy. Firma cienko przędzie, rozumiem frustrację, ale zaczynam też na powaźnie rozwaźać śmignięcie stąd w cholerę. Trochę strach, ale tu też źadnej stabilności i jeszcze kwasy.
niestey i ja często obserwuje fatalne podejscie pracodawców do pracowników. Zapewne wiąze się to z tym ,że jest tak duże bezrobocie i pracownik zawsze sie znajdzie. W wielkich firmach gdzie dla dyrektora, szefa, własciciela jest duża anonimowosc pracowników (nie sposob znac wszystkich) nie ma problemu zwolnic Kowalskiego i zatrudnic Nowaka. Jemu wszystko jedno aby tylko praca szła.
Bezrobocie jest zdrowe i byc musi ale..na poziomie 3 do 5%, wszystko co powyżej to już patologia i rodzi następną patologię.
yegua, tylko to "od czasu do czasu" jest pojęciem względnym. Ja nie mam problemu gdy to jest 2-3 razy w roku. Ale jak mam pracować do 3-4 weekend to chciałabym za to dodatkowej zapłaty lub dni do odebrania. A niestety coraz częściej pracownik, który się upomni o rekompensatę jest uznany za roszczeniowego.
Faza, jest coraz gorzej i w małych i w dużych firmach. W dużych bo ludzie są anonimowi a w małych bo najczęściej każde 100zł wydane mniej na pracownika to więcej w kieszeni pracodawcy. Niestety coraz częściej pracodawca zaciska kieszeń i szuka oszczędności w firmie tylko na pracownikach a nie widać aby sam zmienił poziom życia, np. rezygnując z kosztownych wakacji na rzecz tańszych.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
15 lipca 2013 12:31
Bera7 u nas poziom pracodawców najczęściej kojarzy mi się z Ziemią Obiecaną :/. Jakoś nie zauwaźyli, źe 150 lat minęlo i dowiedziono, źe dobrze traktowany pracownik to dobry i LOJALNY pracownik.
Scottie   Cicha obserwatorka
15 lipca 2013 14:40
Przepraszam, że się Wam wetnę trochę w dyskusję, ale mam zagwozdkę odnośnie pytania rekrutacyjnego:

- Co rozumiesz przez  lojalność zawodową?

Rozumiem, że jest to lojalność pracownika wobec pracodawcy (określona Kodeksem Pracy) i jeśli ktoś działa na szkodę pracodawcy, to trzeba pracodawcy o tym "donieść". Jeśli mamy odpowiedzialną pracę i kolega przychodzi pijany do pracy- jak można to rozwiązać? Czy ok byłoby powiedzenie komisji rekrutacyjnej, że karzemy mu iść do domu i szukamy dla niego zastępstwa, czy od razu powinniśmy iść z tym do szefa? Z jakimi sprawami NIE iść do szefa w związku z innymi przewinieniami kolegi z pracy?

Bera7 u nas poziom pracodawców najczęściej kojarzy mi się z Ziemią Obiecaną :/. Jakoś nie zauwaźyli, źe 150 lat minęlo i dowiedziono, źe dobrze traktowany pracownik to dobry i LOJALNY pracownik.


Omnia, ja swojego czasu dałam ogłoszenie do prasy ,że potrzebuję pracownika. Na jedno ogłoszenie o potrzebie jednego pracownika dostałam...ponad 200 ofert.
To rodzi u pracodawcy poczucie ,że zawsze znajdzie pracownika, że nie ten to tamten. To właśnie rodzi patologię. Na jedno miejsce tylu chętnych. Patrzysz na ich cv i....szok wszyscy maja ekstra kwalifikacje. Bezrobocie powyżej 10% to ...to jest chore, to uczy braku szacunku do drugiego człowieka. Swojego czasu była również patologia gdy pracowników brakowało. Pametam wtedy jak grzecznie prosiło się o różne rzeczy pracownika, grzecznie bo mógł odejść i wtedy jeszcze większy problem. Pracownik cos chciał i szybko dostawał bo....W kazda strone przesada jest zła. Przeszłam i przez brak pracowników jak i teraz przez duże bezrobocie i powiem krótko- bezrobocie ? Tak ale góra 5% , wszystko co powyżej rodzi patologę, poniżej 3% też. Cholerny , pieperzony kryzys daje pracodawcy przywileje. Choc i pracodawca łatwo dziś nie ma. Spadające obroty firmy , stałe olbrzymie obciążenia (zus, podatki , czynsz a spróbuj człowieku cos z tego nie zapłącic na czas) powoduje flustracje które mimo woli odbijają się na pracownikach.ile firm bankrutuje i to w jakim tempie. Widac to po budzecie państwa gdzie zakładano taki a nie inny przychód z podatków. Przychodów jest mnie niż zakładano o 70%.
Bezrobocie, a i owszem. Czy ja wiem czy więcej kandydatów z lepszymi kwalifikacjami. Więcej lepszych, ale i więcej gorszych. Duże rotacje, czasami ciężko stwierdzić czy ktoś skacze z firmy do firmy bo jest problematycznym pracownikiem, czy poprzedni szefowie to gnoje  😉 Zdrowe podejście to klucz do sukcesu. Jasne, że zawracanie gitary w weekendy jakimiś pierdołami to przegięcie, ale czasami zdarzają się sytuacje kryzysowe. Nie wyobrażam sobie też dodatkowej kasy za targi. Przynajmniej u nas od zawsze to tak działało. Delikwent dostaje auto, zakwaterowanie, jedzenie i wolny poniedziałek. Targi nie są co weekend, a te najważniejsze 4 razy w roku. W naszej branży to norma, dzień pracy jak każdy inny. No właśnie - może te różnice to też specyfika branży w jakiej działamy, czy korpo czy nie, ranga stanowiska, wysokość zarobków, staż pracy. Długo można by wymieniać.
Delikwent dostaje auto, zakwaterowanie, jedzenie i wolny poniedziałek. Targi nie są co weekend, a te najważniejsze 4 razy w roku. W naszej branży to norma, dzień pracy jak każdy inny. No właśnie - może te różnice to też specyfika branży w jakiej działamy, czy korpo czy nie, ranga stanowiska, wysokość zarobków, staż pracy. Długo można by wymieniać.


tulipan, Łaski pracodawca nie robi. Mam jechać na targi pociągiem, spać pod namiotem, przyjść na targi w dresie wcinając konserwę? No sorry.
Za 4 dni delegacji mam dostać 1 dzień wolnego? Dlaczego nie należy się zapłata? Moja koleżanka żeby wyjechać na targi musiała na 4 dni zatrudnić opiekunkę do dzieci. Dlaczego to pracownik ma pokrywać koszty reklamy firmy?
Dużo też zależy ile wynosi pensja pracownika. Jeśli jest zdecydowanie wyższa od średniej to i pracownik ma więcej chęci do dodatkowych zajęć. Jeśli ma pensję z Biedronki to i nie ma co wymagać, żeby z uśmiechem na twarzy pracował więcej niż u umowie.
Z racji tego, że popadam w coraz większą rozpacz pt. nigdy nie znajdę pracy po studiach, chciałabym się już teraz gdzieś załapać. Myślę o jakieś korpo zajmującej się audytami, chociaż wiem że w PM mają rozwijać Reasearch&Development, co byłoby bardziej pasujące do moich studiów.

Czy jest możliwe podjęcie praktyki/stażu (np.Ernst&Young ma ofertę praktyk w audycie) i równoczesne studiowanie? Wiadomo, że V rok nie jest już tak zawalony, ale prace mgr też napisać kiedyś trzeba... Może ktoś ma podobne doświadczenia  :kwiatek: ?
Zastanawiam się czy celować w taką branżę czy zostać przyziemnie i pracować na półetatu w jakiś sklepie, chociaż nie jest to moja docelowa półka marzeń.
bera7 a czy ja piszę, że robi łaskę ?  🤔 Precyzuję tylko jak wygląda wyjazd na targi. Jest jeszcze pojęcie premii, ale pracownik nie dostanie dodatku za samo bycie na targach. Marketing jedzie z własnej nie przymuszonej woli, zazwyczaj na jeden dzień. Natomiast sprzedawcy i specjaliści mają to w umowie. Zresztą dla nich targi to idealna okazja do zrobienia riserczu, porównania się z konkurencją, doszkolenia. Wyciągają z tego rzeczy, które mogą wpłynąć na wzrost sprzedaży i tym samym na ich pensję. Logiczne.
Dla mnie przede wszystkim to jeśli pracownik ma taki zapis w umowie i z pełną świadomością tę umowę akceptuje, no to nie ma prawa potem biadolić, że musi jechać na jakieś targi...
tulipan, chyba się nie rozumiemy. Praca na targach (zwykle 3-4 dni ) to dodatkowa praca. Gdzie nie wracam do domu o 18, nie mogę poprasować, sprzątnąć, ugotować czy iść do kina. Należy się za to zapłata.
Dla rozejrzenia się w temacie konkurencji wystarcza spokojnie 1 dzień, np. piątek, który jest dniem pracy w umowie. Reszta to siedzenie na stoisku i uśmiechanie się do klientów i parzenie kawy, zwłaszcza jeśli firma ma różne działy a targi kompletnie nie dotyczą tego, w którym pracujesz.
Hiacynta, umowa nie precyzuje ile razy w roku są targi. Na rozmowie słyszysz o 2-4 w roku a później wychodzi co innego.
bera7 - ja Ciebie rozumiem i wiem jak wyglądają targi  😉 Mówimy o dwóch różnych sytuacjach. Najwyraźniej branże, o których rozmawiamy są zupełnie różne. 1 dzień pracy w umowie mówisz. Klientów raczej nie interesuje cudza umowa i mając wolny weekend, idą na targi i chcą odwiedzić firmę, z którą współpracują lub mają w planach rozpoczęcie współpracy. Dlatego nie dziwi mnie i nie oburza, że robi się im kawę i do nich uśmiecha przez dwa kolejne dni. Nie uczestniczyłam w targach wielobranżowych, dlatego zawsze obracałam się w swoim kręgu "zainteresowań".
Bera , rozumiem Twoje frustracje ale...spójrz na szefostwo trochę inaczej. Na targach trzeba być aby nie zapomnieli o Tobie i Twojej firmie, zwyczajnie aby z rynku nie zniknąć. Ostatnio targi nie przynoszą oczekiwanych korzysci (przynajmniej u mnie) dają mi tylko to ,że istniejemy i ,że pamiętają o nas. Wciskam się wszędzie, piję nie tylko kawę  😉  🥂 no cóż czasem trzeba ale...teraz poza kosztami targi nic innego nie generują. Jak zatem i z czego ma ten szef jeszcze zapłacić pracownikowi? Czy myślisz ,że tylko pracownikowi jest trudno? On musi zapłacić za całą tą otoczkę, musi kupić (żeby pozniej sprzedac ..gorzej jak nie udaje sie sprzedac) musi zapłacic podatek, musi zapłacic największy haracz czyli ZUS , musi dac pensję itp itd. Jak to dzisiaj ogarnąc jak sprzedaż i usługi spadają? Wydac wiecej na pracownika? Wyda wiecej to za każdą złotówkę daną pracownikowi musi oddac 82 grosze na zusio , na podateczek itp (czasem jeszcze na PFRON) Wczuj się proszę choc trochę w  skórę szefa.

sory- pośpiech , już poprawiłam
kujka   new better life mode: on
16 lipca 2013 11:30
Faza, NA BOGA!

FRUSTRACJE!!!
Faza, ja też prowadziłam firmę i doskonale wiem co ile kosztuje. I zawsze byłam bardzo wyrozumiała w stosunku do pracodawców. Do czasu...
a ja chciałabym się podzielić wrażeniami z nowej pracy 😉

Dzisiaj byłam drugi dzień w pracy no i jestem baaardzo zadowolona 🙂 Atmosfera jest super, ekipa zgrana, przyjęli mnie wszyscy bardzo życzliwie. Szefa też mam świetnego, spokojnie mi wszystko tłumaczy, włącza mnie powoli we wszystkie prace biura, a ponad to da się z nim też pożartować 😉 Do tego wszystkiego w godzinach szczytu do pracy jadę 20 min. Aż chce mi się rano wstawać 🙂
ewuś gratulacje no i dojazdu zazdroszczę 🙂

Ja dzisiaj miałam niemiłą sytuację bo zaspałam, a to dlatego, że wczoraj tak fatalnie się czułam, że nie mogłam zasnąć.
Obudziłam się kilka minut przed 7,a jednak udało mi się dotrzeć do pracy przed 8 🙂 i to komunikacja miejską Pruszków-Okęcie.
Miałam trochę szczęścia dzisiaj 🙂

Odnośnie pracy to... byłam ostatnio na rozmowie z ciekawości trochę, z chęci zmiany i pracy zgodnej z moimi zainteresowaniami.
Oczywiście wymagania wieloletnie, a kasa jak w markecie 🙂

Nie zarabiam może kokosów ale jednak jestem na stałe zatrudniona. Przez lata także wypracowałam sobie pensję, umowę no i system dość wydajnej pracy.
Chociaż nasza firma ciągle brnie w typowe Korpo (wcześniej tak nie było) to jednak ludzie robią fajną atmosferę. Mam nadzieję, że tak zostanie.

Sięgając wstecz i odnosząc się do Waszej dyskusji Studia/praca/CV to powiem na moim przykładzie. Parę lat temu byłam sobie na dziennych studiach, robiłam praktyki itp. W pewnym momencie podjęłam pracę w wakacje, później kolejną i przeniosłam się na tryb zaoczny ponieważ dotarło do mnie obserwując sytuację rodzinno-zawodową, że nie stać mnie dalej na studia dzienne.
Gdybym tak nie postąpiła parę lat temu to po skończeniu studiów miałabym problem ze znalezieniem pracy. Pracę mam i stałą umowę, a w obecnej firmie pracuje ponad 6 lat (a to nie był mój pierwszy pracodawca).

aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
17 lipca 2013 13:22
[quote author=aleqsandra link=topic=13.msg1825289#msg1825289 date=1373634148]

i zgadzam się z Dodofon, , nawet powiedziałabym, że 8h za te 1500 potrafi być bardziej męczące i niewdzięczne niż 8h za 10 000 ...
nie widzę różnicy (na bardzo ogólnym poziomie analizy) między pracownikiem "szeregowym" a "karierowiczem" poza kasą i robieniem tego co się lubi


No dobrze, wiadomo, że każdy chciałby zarabiać jak najwięcej, bo to nie ludzie powinni być dla pracy, a praca dla ludzi. Ale w życiu przecież różnie bywa. Nie każdy może zostać tym 'karierowiczem" przez różne czynniki zależne bądź nie od nas. I nie każdy się na karierowicza nadaje, więc czasem trzeba się pogodzić z tym, że jest się pracownikiem "szeregowym" i marnuje się 8h za 1500 zł 😉
[/quote]

ale z tego też względu nie widzę powodu aby o karierowiczach wypowiadać się pejoratywnie, czy zarzucać im bezsensowne poświęcanie się pracoholizmowi, bo tak w większości przypadków nie jest

każdy ma wybór, każdy robi to co lubi i uważa, wybory i preferencje zawsze można też zweryfikować

Tak odnośnie do naszej dyskusji. Co sądzicie o tym artykule?

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1548373,1,oszukani-dwudziestolatkowie.read


tyle ile udało mi się przeczytać bez abonamentu przez szare tło : so true 🙂 zgadzam się

aż w sumie chce się kupić ten abonament i poczytać ambitniejsze artykuły niż te wszystkie netośmiecie pod publiczkę
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
17 lipca 2013 14:27
Ad. Pejoratywne określenie ;arierowicz" - ja raczej widzę, źe źle postrzega się szarego pracownika, a przecież on też byc musi i potrzebny jest, i naleźy mu się normalne źycie. O to cały czas mi chodzi: by ZWYKŁY  pracownik mógł za swoją pensję źyć jak człowiek. Nie kaźdy ma chęci i talenta do kariery. Ale to nie znaczy, źe jest nikim.
ekuss   Töltem przez życie
17 lipca 2013 18:59
Od razu przepraszam za brak polskich znakow. Ostatnio w pracy myslalam,ze dostane nerwicy... i doszlam do wniosku,ze jak przyjda Polacy to nie bede sie przyznawac,ze po polsku mowie. Po kolei.
Przychodza dwie mlode kobiety-Polki. Maja pokoj 6-cio osobowy (reszta ma dojechac potem). No i mowie ile do zaplaty. One oburzone,ze jak to-przeciez bylo placone. Ja im mowie,ze ani nie mam w systemie,ani na rezerwacji,ktora przyszla nie jest napisane,ze pokoj mial byc zaplacony z gory (na kazdej rezerwacji mamy numer karty kredytowej,ale wolno nam z niej pobrac tylko jesli widnieje adnotacja,ze pokoj jest placony z gory). Panie zadzwonily do kogos kto zamawial pokoj. Polka z Islandczykiem. Z panem rozmawiala moja kolezanka i powiedzial jej,ze widocznie sie pomylil i zebysmy teraz z karty pobrali. Ok,wszystko w porzadku-panie poszly do pokoju. Po godzinie dojezdza reszta. W tym pewna pani, nazwijmy ja Dorota (D),ktora miala robic rezerwacje (rezerwowala w maju 2 pokoje- dwu i szescioosobowy,w tym ,,dwojka'' byla za przedplata). Slyszalam,ze rozmawiaja po polsku wyskoczylam z ,,dzien dobry''. No i sie zaczelo. (Tak w skrocie napisze jak mniej wiecej przebiegala rozmowa).
D: dlaczego za pokoj 6-cio osobowy byly pobrane pieniadze 2 razy?
Ja: Zapewniam pania,ze nie byly,bo nie mielismy prawa pobrac wczesniej.
D: ale pobraliscie dzisiaj, z jakiej racji?
Ja: rozmawialismy przez telefon z pani przyjacielem i nam zezwolil pobrac teraz
D: to zle zrozumieliscie,bo bylam przy tej rozmowie, rozumiem islandzki i wiem,ze nie pozwolil
Ja: moja kolezanka, ktora jest Islandka z nim rozmawiala i powiedzial,ze mamy pobrac z karty teraz
D: ale bylo placone w maju!
Ja: na pewno nie bylo,bo nie mamy adnotacji,ze pokoj jest za przedplata,wiec nie wolno nam bylo z karty pobrac pieniedzy.
D: bylo za przedplata!
Ja: (pokazuje rezerwacje), prosze zobaczyc-takiej adnotacji nie ma, zaraz pani wytlumacze na czym to polega
D: ja wiem lepiej ! (tutaj dlugi monolog lacznie z grozeniem policja i tym jacy my jestesmy niekompetentni)
Ja: ja pani pokaze jak wyglada rezerwacja z adnotacja,ze pokoj jest placony z gory (pokazuje ,tlumacze)
D: ale byl placony z gory! W maju!
Ja: prosze pani, nie ma ani adnotacji w zamowieniu, ani w komputerze,ani nie ma rachunku,wiec pokoj nie byl oplacony
D: jak to nie byl oplacony jak dzisiaj placil (tu imie pana) i to drugi raz!
Ja: pokoj byl oplacony dzisiaj,bo nie byl wczesniej
D: jak nie byl jak byl
(przychodzi menadzer lobby,ja blagam by mi pomogl)
Dodam,ze pani mieszala islandzki z polskim, angielskiego nic i bardzo ciezko bylo cokolwiek zrozumiec,wiec musialam tlumaczyc. Menadzer probouje jej wytlumaczyc to samo co ja. Ona dalej swoje. Dzwonimy jeszcze raz do tego Islandczyka-on nie widzi problemu, po prostu nie zaznaczyli,ze bylo za przedplata i tyle.
To probuje inaczej.
Ja: jesli pokoj jest za przedplata to jest taniej, wiec gdyby pokoj byl oplacony z gory to by kosztowal 10 € taniej. Dlatego tez za pokoj 2 -osobowy zaplacila pani mniej,bo ten byl za przedplata.
D: Nie prawda! Ja widzialam i to byla promocja!
Ja: nie prosze pani, zawsze pokoj za przedplata jest taniej i to nie ma znaczenia kiedy, tak jest codziennie
D: Nie! Na pewno byla promocja!
Ja (po ponad 20 min juz mialam dosc): skoro pani tu pracuje i wie lepiej to gratuluje

(reszta jej kolezanek tlumaczy,zeby sie nie klocila,bo jest tak jak ja mowie)
D:cicho! Wy sie nie znacie! Wcale tak nie jest!
Ja: jesli pani chce to jutro rano bedzie glowny menadzer,moze pani z nim porozmawiac i zapewniam,ze potwierdzi moje slowa
D: ja z nikim rozmawiac nie bede,zaraz zadzwonie do (imie Islandczyka) i zobaczycie!

20 min potem

D: on jest glupi! Dla niego zawsze ,,zaden problem'',a nic nie wie. Pieniadze byly pobrane 2 razy!
Ja: zapewniam pania ,ze nie byly
D: jak nie byly jak byly!
Ja: nie wolno nam pobrac skoro nie bylo zadnej informacji,ze mamy to zrobic
D: dobrze, ja mu kaze wejsc na konto to sie przekonamy

Ani ja,ani kolezanka,ani jej kolezanki,ani nawet menadzer nie umial wytlumaczyc.

Przychodzi po godzinie: ,,no przepraszam, faktycznie miala Pani racje,ale ja taki nerwus jestem...''

😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się