praca
Praca od do to nie praca. Pracuje się tak długo, aż się zrobi to co w dniu dzisiejszym miało być zrobione. Ręce mi opadają jak o 15:59 słyszę tłum pchający się do wyjścia. Ok - ludzie pracujący w trybie zmianowym na stanowiskach w produkcji, konfekcji nie mają po co siedzieć nawet te 2 minuty dłużej. Reszta ? Reszta już od 15:30 nie pracuje tylko się pałęta i odlicza minuty do końca. W piątki jeszcze wcześniej pakują manatki. Czasami siedzę dwie godziny dłużej, innym razem wychodzę o tej 16 i nie - nie nabijam nadgodzin. Jeśli ktoś w normalnych warunkach i wymiarze 8h pracy dziennie nie jest w stanie zrobić swoich rzeczy to, albo zaciska zęby i siedzi ku chwale ojczyzny, albo nie daje sobie rady, albo ma za duży zakres obowiązków. To samo, po 16 to już nikt nie odbiera, albo nie raczy odpisać na maila (wewnętrznego!) bo jest na urlopie. Fajnie, że ma wolne, ale my tu siedzimy i im ważniejsze ten ktoś pełni stanowisko, tym bardziej musi być dostępny - nawet podczas urlopu. Trzeba podchodzić do pracy jak do własnego interesu i tego podejścia nie nauczą na studiach. Ewentualnie krętactwa i kombinatorstwa, a to w pracy bywa zgubnym podejściem.
tulipan 🙇 O to to! Ja nie uznaję czegoś takiego jak: nie skończyłem, dokończę jutro. Jutro będzie znów milion innych rzeczy do zrobienia, albo coś się stanie i nie będzie możliwości szybkiego dokończenia.
Z drugiej strony znam firmę gdzie jest tak, że pracownik pracuje do 16, musi się podbić maksymalnie do 15 po, bo inaczej ma wlepiane kary. 🤔wirek:
Podchodzic do pracy etatowej jak do swojego biznesu/ interesu ??? eeee, no prosze was 😉
Poki placa za prace etatowa, a nie zadaniowa, to nie ma sie co spodziewac.
Z jakiej paki pracownik ma zostac po godzinach, ktorych pozniej nie odbierze, ani mu za nie nie zaplaca. Ma robic za frajera ? Kase z bisnesu wyciagnie wlasciciel/ akcjonariusz.
W tzw. normalnym wymiarze pracownik nie wykonuje swoich zadan najczesciej albo dlatego, ze siedzi np. na rv, sklepach netowych, allegro, szukajac lotow na wakacje itp 😀iabeł: (i pozniej musi po godzinach odpracowac 🤣 ), albo dlatego, ze pracodawca tnie koszty i mniejszej liczbie pracownikow przyrostowo przydziela obowiazki.
Swoja droga, ciekawe ilu pracownikow byloby zainteresowanych praca zadaniowa ...
Ja właśnie dlatego cenię sobie pracę na etacie, bo po godzinach nie muszę już o niej myśleć, mogę wyjechać na weekend/wakacje i mieć luz. Jasne, zdarzają się nadgodziny, bywa bardzo ciężko - ale mimo wszystko wychodząc z biura mogę powiedzieć z czystym sumieniem: "pomyślę o tym jutro". Work-life balance to podstawa i coś, czym duże korporacje często się w dzisiejszych czasach szczycą.
[quote author=baba_jaga link=topic=13.msg1824902#msg1824902 date=1373618710]
W tzw. normalnym wymiarze pracownik nie wykonuje swoich zadan najczesciej albo dlatego, ze siedzi np. na rv, sklepach netowych, allegro, szukajac lotow na wakacje itp 😀iabeł: (i pozniej musi po godzinach odpracowac 🤣 ), albo dlatego, ze pracodawca tnie koszty i mniejszej liczbie pracownikow przyrostowo przydziela obowiazki.
[/quote]
Otóż to i bardziej opłaca się w godzinach pracy robić pierdoły, a potem kasować za nadgodziny.
Kase z biznesu wyciągnie właściciel, a i owszem, ale z tej właśnie kasy wypłaca się również pensje. Wciąż spotykam pracowników, którzy mają za złe prezesowi poziom na jakim żyje. Dobre nie ?
Kolejny hit to premie uznaniowe 😂
edit. Siedzimy w robocie co najmniej 8h dziennie. Nie wyobrażam sobie podchodzić do tego jak do zła koniecznego i odbębniać byle do fajrantu. Wieczne poirytowanie, niezadowolenie i deprecha gwarantowana.
Hiacynta racje masz. Ale wszystko zależy od stanowiska.
Myślę, że pracy zadaniowej podjęłoby się niewielu. Łatwiej siedzieć i bić pianę 😉
jak ja nie znoszę takich pracowników którzy w jakis sposob nie utażsamiają sie z firmą w której pracują. Np jest audit , trudno trwa dłużej a tu jeden gośc patrzy na zegarek i mówi wszystkim do widzenia. 😀iabeł:
Nikt (przynajmniej u mnie) nie żadą od pracowników "poświecenia" ale gdy mus to mus. Zdarza sie to rzadko ale zdaża. Ja obserwuje swoje otoczenie, wiem komu na pracy zależy a kto tylko swoje "odbebia". Czasem trzeba sie z tymi drugimi rozstac a czasem trzeba im to pamietać. Nie chcesz tej pracy- trudno, nikt nikogo nie zmusza do pracy, można odejsc , za to pracownik który naprawdę pracuje , któremu zależy- powinien i jest doceniany.
[...]
Otóż to i bardziej opłaca się w godzinach pracy robić pierdoły, a potem kasować za nadgodziny.
A to juz broszka bezposredniego przelozonego czy ma w rekach minimalne narzedzia kontroli.
Jesli pracownik w standardowym czasie pracy nie wykonuje przydzielonych obowiazkow, to czas przeanalizowac:
- czy robi to kosztem czasu pracy (i podjac dzialania chociazby wspolnego wyznaczania czasu niezbednego do wykonania danej czynnosci i raportowania o jej wykonaniu lub tez typu blokady stron w sieci - historie przegladania latwo sprawdzic),
- czy tez kosztem swojego czasu wolnego, bo jest przeladowany praca (wowczas pracodawca moze przymknac dziob i placic za nadgodziny w srodkach pienieznych lub w innej formie).
Edit: Faza czym innym jest sytuacja awaryjna, a czym innym nagminnosc tego typu postepowania.
Jasne, trzeba się poświęcać. Jakby człowiek odbębniał wszystko po łebkach, to całe życie by pracował na najniższym asystenckim stanowisku. Wiadomo - grunt to wykazać inicjatywę, dbać, uważać, mieć poczucie odpowiedzialności i po prostu lubić swoją pracę. Ja to wszystko mam 'covered', ale przy tym nie traktuję pracy na etacie jak własnego biznesu. Jak mnie nie będzie, to przecież firma nie pójdzie z torbami. Moi irlandzcy przełożeni (na poziomie VP w korpo) też jak wyjeżdżają na urlop to ich nie ma.
ja pracowałam systemem zadaniowym
mało tego -szefa nie miałam na co dzień nad głową
Miałam zrobić to i to w określonym okresie czasu. Sprawdzał np raz na tydzień. To był dokładnie mój problem i moja sprawa czy tą sprawą zajmę się dzień przedjego wizytą i zajmie mi to wtedy 5godz, czy będę to robić dzień dnia po 15 min 😉 Oczywiście łatwiej było robić co dzień po chwili.
za to teraz rozpoczęłam poszukiwania "zwykłej" pracy, właśnie w biurze od-do 😉
baba_jaga To też napisałam w poście na górze strony. W przypadku audytów wszelkiego rodzaju, remanentów czy przygotowania do otwarcia sezonu normalne jest, że kto musi ten zostaje i ma płacone nadgodziny. Natomiast nie akceptuję przesady w drugą stronę. 16 jeszcze nie ma, a takie delikwent spragniony wolności przestępuje z nogi na nogę i odlicza z zegarkiem w ręku 😉
Z tymi urlopami to bywa różnie. U nas dyrektorzy jak wyjeżdżają to wcześniej "gaszą pożary" i każdy wie co ma robić. Jednak w razie wu można skontaktować się mailowo, ale to w pilnej sprawie. Tkzw kontakt mailowy możliwy, ale utrudniony 😎
tulipan
Oczywiscie wszystko zalezy. U mnie tez sporo takich osob.
Z kolei niektorym sie nie dziwie, bo sama mam dyrekcje, ktora ma jakis kompleks i potrzebe wykazania sie przed swoja "gora".
Z reguly ok. 15-15.30 zaczyna sie u niej robic wzgledny spokoj (koniec spotkan oficjalnych i ciaglosci telefonow wewn. i zewn) i wowczas (!) zaczyna wzywac do siebie pracownikow, zmuszajac do kiblowania...
Bera a skąd bierzesz pieniądze na życie podczas tych wakacji? 😉 Przecież musisz jakoś zarabiać na to, żeby pozwolić sobie na czas wolny.
Nie biorę. Mam to w nosie. Obowiązkowe opłaty zrzuciłam na chłopa a poza tym mam od 2 miesięcy kilkadziesiąt gr w kieszeni i jest mi z tym dobrze.
Dopóki konie mają co jeść jest ok.
Pewnie za miesiąc zacznę czegoś szukać, ale musiałam odparować. Przez pierwsze 2 miesiące miałam awersję na ludzi, nie wychodziłam nawet do sklepu i nie odbierałam większości telefonów. A jeszcze rok temu nie dałabym wiary, że tak może się stać gdy człowiek zapierdziela po kilkanaście godzin na dobę i jeszcze w niedzielę rano budzi go telefon od klienta.
znam to Bera aż za dobrze. Kliencie, pracownicy , fiskus problemy z zusem - oni wszyscy powariowali. Pamietam jak mialam bagatela 39,2 stopnie, nie bylam w stanie wsiąsc do smochodu i pojechac do pracy. I...telefon "dziedobry tu inspektor...z Zus, bedziemy przeprowadzac kontrolę w firmie , przynajmniej pierwszego dnia kontroli musi pani byc" . Tłumaczyłam , prosilam jedno wielkie G...no. Musiala mnie matka zawiesc. Ilez podobnych sytaucji przeszłam i przechodzę. Następuje tzw zmęczenie materiału. Po operacji ...powiedziałam spokój.. wytonowałam, nie odbieram wszystkich telefonów, nie przejmuję się tak i...żyję i ja i firma.
Bera, Faza Mojemu Tacie zeszło tyle samo lat na zrozumienie, że nie warto się tak poświęcać. Teraz niestety pewne rzeczy są już nie do odrobienia, ale też zwolnił bardzo (w sumie dopiero, gdy trafił do szpitala z powodu uszczerbków na zdrowiu jakich się dorobił żyjąc takim tempem). Jednak osoba, która swoje już przepracowała przez nie kilka, a kilkanaście lat (czy kilkadziesiąt) będzie silniejsza w podejmowaniu decyzji mając mocne oparcie ze strony najbliższych. Młodych i początkujących na obcenym rynku pracy po prostu nie stać na coś takiego.
Wcale się pracodawcom nie dziwię kryteriów wyboru potencjalnego pracownika. Co ich obchodzi, że są ludzie, którzy cały czas na studiach utrzymywani są przez rodziców poświęcających niebagatelne sumki, i dzięki temu non stop biorą udział w wolontariatach i praktykach niczym innym się nie przejmując. To, że ktoś nie ma doświadczenia w zawodzie bo się utrzymywał pracując np. w kawiarni i nie miał czasu na bezpłatne staże, niestety jest wielkim minusem w oczach pracodawców. Co jest krzywdzące dla kandydatów, ale i zrozumiałe. U mnie pewnie błędem było to, że nie chciałam i nie mogłam prosić żeby mnie rodzice utrzymywali (z różnych powodów). Dlatego jestem, tu gdzie jestem mając 25 lat, i zero perspektyw na pracę w miejscu zamieszkania (a chciałabym).
wiem jak trudno dziś młodym zastartować. Wiem bo mam córkę która szukała pracy przez ponad 1,5 roku. Chciała pracowac w swoim zawodzie. Tysiace cv, rozmów, wiele flustracji, praca w zupełnie nie w swoim wymarzonym i wyuczonym zawodzie. itp itd.
sandrita, wydaje mi się, że połowa sukcesu to "sprzedać się" zarówno w LM jak i na rozmowie.
Ja jestem pewna, że w maju nie znalazłabym żadnej pracy. Byłam tak zdołowana, że wypływało to ze mnie uszami. Chodzenie na rozmowy byle chodzić nie ma sensu, bo tylko się pogrożę.
Zdecydowałam, że najlepiej będzie odpocząć, złapać znów wiatr w żagle i jest szansa, że znajdę wtedy pracę w której znów znajdę radość pracy. Od 2 tygodni zaczynają mi przychodzić do głowy pomysły co mogłabym robić, a to dobry znak. Nadchodzi czas kiedy będę w stanie wyjść do ludzi.
Jakieś 3 miesiące temu też miałam takie parcie na pracę. Wysyłałam CV i LM prawie na wszystko co się pojawiało. Miałam i rozmowy. Po tych rozmowach nagle nic. Albo firma przestawała rekrutować, albo jednak zatrudniali kogoś innego, nie mogąc jednoznacznie mi określić co było ze mną nie tak. Mój K. też był statystą (dosłownie) w rozmowach kwalifikacyjnych przez 1,5 roku zanim dostał wreszcie pracę. Teraz mam co mam, a szukam dalej z głową, po tym jak nacięłam się na kilku oszustów wsyłając cv na ogłoszenie bez danych pracodawcy (i to wcale nie mówię o rekrutowaniu np. do biura reklamy, gdzie rzeczywista praca to akwizytor, a też mi się tak zdarzało). Na ten moment nic na siłę. Też mam na siebie mnóstwo pomysłów. I właśnie to jest najgorsze. 😉
sandrita, przejrzałam ogłoszenia, ale w regionie nie ma nic ciekawego. Natomiast widzę co się buduje i mam zamiar dotrzeć do właściciela firmy, bo pewnie będzie szukał obsady. Ktoś rzucił też hasło o nowej posadzie w budżetówce. Coś w sam raz dla mnie... Pożyjemy, zobaczymy.
bera No to trzymam kciuki! Może akurat to będzie to! 🙂
U mnie jak już się buduje... to kolejna Biedronka. 😉
Ja odpuściłam staże i wybrałam pracę. Swoją drogą w trakcie uświadomiłam sobie, że wybrałam nie ten kierunek studiów. Bo pracę mam nie związaną i jeśli miałabym możliwość ponownej rekrutacji na uczelni to postawiłabym na to co aktualnie robię 😉 Wiem, że nie jestem odosobnionym przypadkiem i wielu młodych ma tak samo. Przyglądam się też praktycznej stronie tego co studiuję i branding w wydaniu uczelni to abstrakcja 🤔wirek:
tulipan, Ty pracujesz w rodzinnej firmie? Coś mi chodzi po głowie, że tak, ale pewna nie jestem.
Ja szukam pracy rok i ciągle nic. Problem podobny do córki Fazy. Jednak jestem dobrej myśli, nie poddaję się i dalej próbuję.
(...)
Z drugiej strony - takie po prostu nastały czasy. Można być w opozycji do systemu, powiedzieć - pier..olę takie wymagania, ale wtedy musimy się liczyć z tym, że żadna poważna firma się nami nie zainteresuje. Przy czym nie mówię, że nikt nigdy - ale trzeba się z tym liczyć. Takie korporacje nie mają czasu ani środków na to, żeby zapraszać na rozmowy wszystkich, a na pewno nie ma co wymagać od nich empatycznego podejścia do biednych misiów. Po prostu tak jest i niezgoda na świat tego specjalnie nie zmieni. Hobby, umiejętności, osiągnięcia - jeśli nie ma nic innego, to należy to wpisać w CV w taki sposób, żeby ten, który to czytał, pomyślał, że ma do czynienia z inteligentą osobą. Pusta kartka niestety o tym nie świadczy, a płacz nad tym, jak to nie nauczyli w szkole pisać CV w niczym nie pomoże. Człowiek sam się może nauczyć programowania w perlu, także o czym my w ogóle mówimy 😀
Kwintesencja 🙂
Faza, mnie taka refleksja "gdzie ja pędzę" to mniej więcej dopadła jak właśnie skończyłam studia, bo nagle zauważyłam, że mam strasznie dużo czasu "tylko" pracując i jeżdżąc do konia ^_ ale znowu sobie wymyślam nadmiar zajęć, tylko kasa mnie ogranicza przed zarżnięciem siebie samej ;p na szczęście cały czas robię to co lubię, więc w sumie nie ma czego żałować... jedynym zapychaczem czasu jakiego mogę żałować to mój były ;p
i zgadzam się z Dodofon, , nawet powiedziałabym, że 8h za te 1500 potrafi być bardziej męczące i niewdzięczne niż 8h za 10 000 ...
nie widzę różnicy (na bardzo ogólnym poziomie analizy) między pracownikiem "szeregowym" a "karierowiczem" poza kasą i robieniem tego co się lubi
Scottie tak, normalnie ciężko by było się zahaczyć tu gdzie jestem 🙂 Ciężko mi, ale to temat na osobną dyskusję 😉 A jakiej pracy konkretnie szukasz ?
tulipan, zazdroszczę! 🙂
Szukam pracy związanej z moim kierunkiem studiów (bezpieczeństwo wewnętrzne), najbardziej chciałabym robić coś powiązanego z zarządzaniem kryzysowym. Tarot stwierdził, że nie będę pracowała w wyuczonym zawodzie, ale nie poddaję się, może oszukam przeznaczenie 😉
i zgadzam się z Dodofon, , nawet powiedziałabym, że 8h za te 1500 potrafi być bardziej męczące i niewdzięczne niż 8h za 10 000 ...
nie widzę różnicy (na bardzo ogólnym poziomie analizy) między pracownikiem "szeregowym" a "karierowiczem" poza kasą i robieniem tego co się lubi
No dobrze, wiadomo, że każdy chciałby zarabiać jak najwięcej, bo to nie ludzie powinni być dla pracy, a praca dla ludzi. Ale w życiu przecież różnie bywa. Nie każdy może zostać tym 'karierowiczem" przez różne czynniki zależne bądź nie od nas. I nie każdy się na karierowicza nadaje, więc czasem trzeba się pogodzić z tym, że jest się pracownikiem "szeregowym" i marnuje się 8h za 1500 zł 😉
[quote="Dodofon"]Ja ZAWSZE mam czas dla znajomych. Nauczył mnie kiedyś tego mój best przyjaciel.
Pracując jeszcze w Krakowie potrzebowałam pomocy - on przyjechał specjalnie z Warszawy mi właśnie pomóc... i na moje zapytanie, że przecież praca, że będzie miał problemy (nie chcieli mu dać dnia urlopu) - stwierdził - "j.bać pracę" - o pracę łatwiej niż o przyjaciela.[/quote]
Dokładnie.
Paradoksalnie... na ten aspekt zwróciłam uwagę przez pewną jędzę na studiach, której nie cierpiałam i dalej nie cierpię. 😉 No, ale mądre rzeczy o zwracaniu uwagi na ludzi mówiła.
Też mam czas dla znajomych. Nawet jak wracam o 21-22 styrana jak dziki osioł.
Gościa z poleceniem z uczelni zaprosiłabym na rozmowę z ciekawości, ale obstawiam, że nic by z tego nie wyszło. Jak mam około 1000 CV, to nie mogę bawić się w wyławianie perełek. Potrzebuję kogoś kto przyjdzie i po krótkim okresie aklimatyzacji po prostu będzie wykonywał powierzone zadania. Być może na tym się traci, ale sorry, nikt nie przeprowadzi 1000 rozmów kwalifikacyjnych. Musi być jakieś kryterium filtrowania. Przy takiej ilości aplikacji jest to bogate CV i tyle. Nigdy mnie ten system nie zawiódł.
Ja z kolei marzę o tym, żeby pracować zadaniowo, ale niestety jeszcze nie teraz.
Od zawsze w pracy dawałam z siebie więcej, niż wymagano. Jeszcze w liceum, kiedy dorabiałam podczas wakacji w dziwnych miejscach np w zakładach przetwórstwa owoców i warzyw lub w Zakładach Cukierniczych MIŚ 😀. Nigdy na tym nie straciłam, zawsze byłam doceniana. Myślę, że teraz odcinam kupony od takiego podejścia do powierzanej mi pracy. Ale może miałam szczęście nie trafić na pracodawcę, który wykorzystuje pracowników? Przecież i tacy funkcjonują. Sama mam znajomą, która po śmierci ojca - założyciela firmy - przejęła biznes. Żyje naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Firma zarabia ogromne pieniądze, ale od pracowników wymaga się pracy najlepiej po 10 h dziennie za półdarmo.
Przed chwilą był u mnie pan, który chciał dokupić bilet dla plastikowej kozy ogrodowej- nie mógł jej wziąć jako podręczny, bo wystawała jej głowa, więc wymyślił że będzie trzymał ją na kolanach jeżeli dokupi bilet dla niemowlaka.
🤣 śmieję się od 5 minut i nie mogę przestać, boski ten pan 🙂
bera7, aż tak się w Twojej firmie posypało? Wyraz kryzysu w branży, czy w ogóle firma pikuje w dół?
Averis, mnie się nie wyświetla ze względu na brak abonamentu. Może mogłabyś wrzucić print screen'y? :kwiatek: