fundacje ratujace konie...
wiem ze konie sa potrzebne, w tym do zarabiania albo zwyczajnie dla przyjemnosci
tylko miejmy odwage nazwac rzecz po imieniu - jezdze bo JA lubie, a nie bo zbawiam konia
moj kon zarabia na siebie, wiec prowadze szkolke a nie fundacje ratujaca konie
oglaszam zbiorke na wytyranego konia zeby go uratowac a nie zeby dalej musial zarabiac
i tak, konie moga dlugo pracowac - dobrze utrzymane, w dobrych warunkach, cale zycie zadbane
tylko takie jakos nie trafiaja do fundacyjnych zbiorek, bo jak maja rozsadnego wlasciciela to nie ma takiej potrzeby, a i ciezko lzawa historyjke do wyciskania kasy stworzyc
(fajny zdrowy dwudziestolatek w swietnej kondycji do kupienia - dajcie mi kase! nie brzmi przekonujaco 😀iabeł🙂
a tak to jednym tchem biadolenie "olabogarety jaki choooooory konis, wplacajcie, wplacajcie!" a jak juz powplacane to do roboty bo zdrowy
a ponoc zdrowia kupic nie mozna
a, i ja tam ogladalam zdjecia z galopu po kopnym sniegu, nie ze spaceru stepem, z jednoczesnym komentarzam ze kon nie do wyleczenia
mozecie sobie gloryfikowac kogo chcecie, wolny kraj
mnie mierzi udawanie dobroczyncy pod warunkiem ze stary kon sam na siebie zarobi albo przynajmniej "dobroczynca" ma na czym pojezdzic
btw - praca w hipoterapii jest ciezsza niz pod siodlem
tet czytaj uwaznie, nigdzie nie napisalam ze stare konie nie lubia jazdy tylko konie - wszystkie
Faza - czy "po cichutku" oznacza ze to nie twoj kon i bierzesz go nie majac do tego prawa? gratulacje
pitoszek- Nie każdy koń lubi pracę pod siodłem/ w zaprzęgu, tak jak człowiek może nie lubić pracy za biurkiem lub fizycznej. Po prostu trzeba konia obserwować, bo da się to zauważyć. Niektórym koniom służy przerwa od pracy, innym (szczególnie ambitniejszym koniom), nie.
U znajomej jest klacz, która po półrocznej przerwie, po osiodłaniu, wychodziła z boksu i chciała iść do pracy. Jej końska towarzyszka już taka chętna nie była...
Ja nie rozumiem co złego jest w jeździe na odratowanych koniach. Mając konia po przejściach, oczywiście o ile jego stan by pozwalał, moim marzeniem byłoby żeby doprowadzić go do stanu umożliwiającego swobodną jazdę. A jeszcze fajniej by było żeby móc pojechać jakieś podwórkowe zawody.
Dlaczego wyratowane ale zdrowe konie nie mogą zarobić na swoich kolegów? Albo popracować dla przyjemności swojego właściciela?
Oczywiście we wszystkim musi być zdrowy rozsądek.
Dementek a skad wiesz ze chciala isc do pracy? wiekszosci rekreantow nawet wytyranych z obolalymi plecami po przerwie czy nie jak zalozysz siodlo to beda wychodzic bo od lat taki jest schemat w ich swiecie i nie oznacza to ze " chca ".
kamykokrowka ja sie zgadzam ale robilabys to dla swojego widzimisie (nie w zlym sensie i nie robiac koniowi krzywdy, wiem) ale nie polepszajac samopoczucia tego konia bo recze Ci ze kon po przejsciach zwlaszcza z czlowiekiem najlepiej czul by sie majac swiety spokoj z innymi konmi na wybiegu/lace. I nie mowie ze wszystkie konie po przejsciach musza byc na zielonej trawce.bo kon to zwierze uzytkowe i na nim sie jezdzi i od lat po to sie je hoduje. chodzi mi raczej o nie popadanie w hipokryzje. I tez trzeba pamietac ze dobrze utrzymany 20 czy nawet 30 latek ma sie lepiej niz 13 latek po 8 latach zapierdzielania w szkółce... I fajnie ze na wytyranym schorowanym 16-18 latku da sie ujechac tylko po co? odp dla wlasnego widzimisie.(i jesli twoj wet mowi inaczej to go zmien)nie dla dobrostanu konia bo kon tego nie potrzebuje ani nie chce. zreszta z opisu jazd met kon daje temu wyraz.
no i to o czym pisała ushia zeby juz nie powtarzac tego samego.
Nie wmawiajcie sobie ze ratujecie i uszczesliwiacie konie usadzajac na nich tyłki czy "odrabiajac je po przejsciach" bo to naprawde śmieszne i niedorzeczne, zwlaszcza u osob ktore powinny cos o koniach wiedziec.
robicie to bo lubicie jezdzic,bo chcecie, bo taka macie prace, bo jakiegos konia trzeba zrobic. z takich czy innych wzgledów.
ale w interesie, checiach i marzeniach konia to nie lezy.
ogarnijcie sie.
pitoszek, ja popieram kamykokrowke, - moim zdaniem nie ma nic zdroznego w tym aby konie pracowaly, ALE - wszystko trzeba robic z glowa i trzeba stawiac konia na pierwszym miejscu. Gdybym ja miala fundacje, to pewnie, ze nie dalabym pracowac koniowi, co 10 lat pracowal w szkoce, ze zjechanymi plecami, dretwym pyskiem i jeszcze do tego rozwalonymi sciegnami. Jednak do fundacji trafiaja przeciez konie, ktore nigdy nie pracowaly, po prostu byly zaniedbane, albo wlasciciel sie schlal i przywiazal do slupa 😁 Nie widze nic zlego w tym, zeby jakas dziewczynka przyszla do takiego konia dwa razy w tygodniu, wyczyscila, dala marchewke i pojechala w teren 😉 Albo, zeby jakis zimnioczek, co wiekszosc zycia stal na lace obslugiwal wesele raz na dwa tygodnie.
Zreszta, pamietajcie, ze jednak utrzymanie konia kosztuje. W takiej malej fundacji, chocby bylo "tylko" 20 koni wykupienie paszy, suplementow, lekarstw jest wyzwaniem. Raz bywa lepiej, raz gorzej, dlatego moim zdaniem to by bylo bardzo madre posuniecie zorganizowac jakies stale zrodlo przyplywu gotowki.
Ja zawsze jako przyklad daje RSPCA - oni maja armie oficerow, weterynarzy, pielegniarek, stajennych i jezdzcow, ktorzy zawsze oceniaja, czy kon jest zdatny do "pracujacej" adopcji, czy moze byc tylko i wylacznie kosiarka. Pojedynczy kon sie przewija przez tyle osob, specjalistow, ze nie mozliwe jest, aby kazali pracowac koniowi, ktoremu nalezy sie odpoczynek., Ba, widzialam raz na zawodach ciezarowke RSPCA z dwoma konmi - dziewczyna jechala na nich parkur, a kierowca ciezarowki przez mikrofon zapraszal do adopcji 😉 Oba konie na nieszczesliwe nie wygladaly 😉
Jest jeszcze jedna fundacja w UK - "Ex-racehorse rescue", ktora zajmuje sie niechcianymi bylymi wyscigowcami. Uwierzcie mi, niektore byle wyscigowce pod kazdym wzgledem sa wrakami, o czym przekonalam sie na wlasnej skorze. Jednak jezeli odpowiednio sie nimi zajac: zatrudnic armie weterynarzy , fizjoterapeutow, trenerow - takie konie po pewnym czasie (oczywiscie nie kazde, ale duzy procent) sa zdatne do pracy i potwierdzam ze swoim wlasnym "ex-racehorsem" - sa do tego bardzo chetne, przykladowo moj uwielbia skakac 😉
Ale tak jak mowie: trzeba miec wyczucie nic na sile 😉
I fajnie ze na wytyranym schorowanym 16-18 latku da sie ujechac tylko po co? odp dla wlasnego widzimisie.(i jesli twoj wet mowi inaczej to go zmien)
Jesteś weterynarzem? Kto w takim razie takim daje dyplom w ogóle? 🤔
Są schorzenia przy których ruch nie jest zalecany, wręcz wymaga się aresztu boksowego (dla wielu koni to tragedia, rozumiem nie leczyć, bo lepiej mu na padoku?), jak i takie przy których konia ruszyć trzeba bądź będzie mu to bardzo pomocne w dalszej egzystencji, bo nabuduje odpowiednie partie mięśni, które silne i sprawne będą go utrzymywać 'w kupie'.
Met, może wpisz po prostu w statut fundacji punkt odnośnie przywracania do lekkiej pracy koni po przejściach i tyle. Krzykacze-niezbyt mądrzy (eufemizm) przynajmniej będą mieli czarno na białym co robisz i może nie będą się tak pieklić nie wiadomo o co.
Dla mnie w ogóle celem fundacji ratujących zwierzęta powinno być przywracanie im zdrowia i ich człowiekowi (w miarę możliwości oczywiście, jak jakieś zwierzę się nie nadaje do użytkowania/towarzyszenia to trudno, nie jesteśmy sadystami przecież i można mu zapewnić godną emeryturę na starość) w zdrowiu i zrównoważeniu. Chomikowanie zwierząt jest po prostu bezdennie głupie, bo po pierwsze zajmuje miejsce kolejnym zwierzakom (finanse i możliwości są przecież ograniczone, kwestia tylko do ilu 50, 100, 200 zwierzaków?), a po drugie bezcelowe i nie przynosi żadnego pożytku. Plus, jak już ktoś o nie za wielkich możliwościach finansowych zdecydował się na prowadzenie fundacji to nie widzę problemu, żeby prowadząc jakąś działalność którą umożliwia taki, a nie inny profil fundacji zarabiał na cele statutowe. Tutaj jest ten haczyk, nie na siebie/swoje utrzymanie tylko na utrzymanie fundacji.
I nie, nie widzę niczego złego w jeżdżeniu na starszym koniu, o ile jest sprawny. Tak samo jak nie widzę dręczenia zwierząt w tym, że ktoś sobie na konia wsiądzie 2-3 razy w tygodniu. Myśląc kategoriami niektórych tutaj, to w ogóle należałoby wszystkie szkółki zamknąć, bo w większości to konie chodzą, ale 2-3 razie dziennie. A konie wypuścić na łąki i hulaj dusza. Tylko kto by je utrzymywał?
Jak ktoś sobie prywatnie za własną kasę chce mieć stado zdatnych do użytku koni, które podziwia tylko na łące to jego broszka i kasa.
a nikt nie pisze o koniach, które urodziły się w fundacji- bo klacze uratowane były źrebne...
pitoszek- Akurat ta klacz nie pracowała w poprzedniej stajni pod klientami, bo był to przysłowiowy ,,koń morderca". Gdy zaczynałam przychodzić do tamtej stajni, nie pozwalano mi samej wchodzić do jej boksu. Chyba jako jedyny koń w stajni była wiązana do czyszczenia w boksie. Podczas jazdy miała odpały i potrafiła spłoszyć się na widok bryczki, obok której przejeżdżała kilka razy. W obecnym miejscu jest inna. Ogólnie jest to ambitny koń, lubi skakać, chętnie współpracuje z jeźdźcem, stara sprostać się nowym wymaganiom. Kilka razy (w obecnym miejscu) chodziła pod klientami, ale szybko wyczuła, kiedy siedział na niej (niby) jeżdżący człowiek. Sprawdza, na ile sobie może pozwolić. Jak wie, że jeździec nic nie umie, chodzi po placu, jak chce. Albo wcale się nie ruszy.
Ale co tu mówić. Konia trzeba widzieć, żeby móc go ocenić...
nie rozumiem oskarżeń, jakoby u Met styrane emeryty pracowały na swoje utrzymanie w rekreacji. może tak by najpierw poczytać ze zrozumieniem? wypowiedzi Met:
zarzut:
mi to tam rybka jak ktos ma fan z jazdy na starych koniach.i jeszcze za to placi
odpowiedz Met:
ale kto płaci? od nikogo złotówki nie wzięłam za to, że wsiadł u mnie na konia
wiec gdzie ten płatny kołchoz rekreacyjny?
i to chyba zamiast "konie pracują na met" trzeba wstawić "Met wraz z rodziną pracuje na konie" :
dziś prywatnie stoimy stabilnie, oboje mamy pracę, która stanowi stały dochód i z której można łatać dziury w budżecie szkapy. nie muszę budzić się w nocy, zalana potem, bo jutro trzeba zapłacić za siano, a na koncie pustki. co nie zmienia faktu, że zabolało mnie, kiedy zamiast kupić łóżko dla młodej, musieliśmy opłacić powrót z adopcji Lipicany i Nillusa.
jedynym zarabianiem w szkapie jest pensjonat przyfundacyjny, który zapewnia pieniądze na utrzymanie podopiecznych (też bezczelność nie? ktoś sobie kupił gospodarstwo i śmie na wlasnym terenie mieć płatny pensjonat, żeby zarobić na chore szkapy... ale rozumiem, że Met powinna żebrać, zamiast pracą własnych rąk zarabiać np na zniszczone ogrodzenia, wtedy byloby ok?):
pensjonat z kolei to najlepsza decyzja, jaką podjęłam. odkąd mamy hotelowe konie, to są pieniądze na remonty ogrodzeń, na wielomiesięczne zapasy siana
kolejna sprawa :biedne styrane i chore konie są przez Met uzytkowane pod siodłem! faktycznie, mając pracę plus wielkie gospodarstwo Met nic innego nie robi, tylko tyra codziennie z 10 kulawych staruszków.
kilka cytatów:
o kupionym prywatnie dla siebie Legro:
Legro jest zwykłym koniem. ma zaburzenia neurologiczne i "naturalnie" wybiera chodzenie w prawą stronę, przez co miał duuużą różnicę w umięśnieniu prawego a lewego grzbietu. nogi wymagają długiego stępa na początku jazdy. a głowa sensowej pracy, bo zostawiony sam sobie z końmi na padoku z nudów tka. nie jest emerytem.
jak kupiliśmy i okazało się, że te wszystkie schorzenia są, chcieliśmy puścić luzem. 3 niezależnych wetów powiedziało, że pozostawiony sam sobie "zardzewieje" i potem nie będzie już co leczyć. Legro potrzebuje regularnego ruchu wymuszonego i nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby ten ruch odbywał się spod siodła. jego stan psycho-fizyczny poprawia się z miesiąca na miesiąc.
Legro też ma konkretne zalecenia - potrzebuje dużo stępa, żeby się nasmarować, nie powinien skakać, wskazane górki, góreczki.
Legro jest wystawiony do dzierżawy - ponieważ nie mogę zapewnić mu takiej dawki wymuszonego ruchu, jakiej wymaga.
Legro jest pod stałą opieką weterynarza i to zalecenia Pani Doktor są dla mnie istotne, nie forumowiczów. dr Jakubowska uważa, że koń może chodzić pod siodłem.
pozdrawiam.
Isabelle, bardzo dobra wypowiedź. Na prawde nie rozumiem tego, że ktoś ma coś przeciwko postawie Met.
Na jakiej podstawie?
Czasem mam wrażenie, że to takie klepanie w klawiaturę..z nudów? takie rzeczy piszą ci, którzy nie mieli nigdy stajni pod opieką, schorowanych koni- które trzeba leczyc w ilości przynajmniej kilku sztuk na raz, martwienia się o paszę i jej jakość, dzieci i normalnego domu , który też wymaga pracy
żenada....
życzę Met zdrowych koni i pełnego pensjonatu 🙂 i wierzę,że dla Niej doba jest za krótka, żeby wszystko ogarnąć bez olbrzymiego wysiłku ze strony Jej i rodziny.
błędem jaki robi Met jest jej miękka pupcia, na szczęście coraz twardsza 😂
Pomaga i ludziom i koniom. Ludziom, którym chwilowo konik się znudził (oczywiście ubierają to ładnie w słówka), a później konik się przypomniał. Pomaga wykupić konie, które dla innych coś znaczą. Wydaje mi się że konie dla niej do pikuś właśnie przy istotach ludzkich. Konie są bardziej wdzięczne niż my...taka prawda.
Jestem ciekawa ile waszych koni ma takie życie jak opisujecie że powinny mieć. Powierzchni Polski by na to nie starczyło....
Każdy orze jak może. Jedyni dla siebie inni dla innych.
Pewnie że nie znam idealnej fundacji. Ale takiej nie ma.
Wolny kraj i można wszystko komentować i negować. Ale czy ma to jakiś sens? Nie lepiej pojechać zobaczyć i pogadać z Met przy kawie. Ona nie gryzie! Jest bardzo gościnna.
Jeżeli chodzi o konie: zawsze jak byłam miały mnóstwo siana. Są bardzo zadbane. Met razem z rodziną bardzo się stara żeby gospodarstwo coraz lepiej wyglądało.
Ja mam dwa konie a czasami jak jestem chora i pada deszcz to ciężko mi tyłek ruszyć żeby je nakarmić.
Nie mam na celu umniejszania dobrych rzeczy ktore met zrobila, chodzi mi tylko o nie popadanie w przesade ii robienie z jazdy na koniu zbawiania jego zycia... tak bez hipokryzji.. nie rzucajcie sie tak...
Ja nie mam większych doświadczeń z fundacjami, ale mogę przytoczyć fakt i historię konia z mojej byłej stajni, który do jednej fundacji trafił.
http://centaurus.org.pl/konie_w_adopcji_stacjonarnej/marcysia/Opis jest całkowicie wyssany z palca, bo nikt klaczy nie sprzedał do handlarza.
Starość i ekonomia nie idą w parze, wiec najczęściej właściciele nazywają to oddaniem konia na emeryturę na zielone pastwiska lub sprzedażą w "dobre ręce".Nie wiem o jakiej starości tu mowa, bo koń ma ok. 5-6 lat co zresztą chyba widać na zdjęciach. Koń pochodzi z prywatnej stajni, w której nigdy nie była prowadzona rekreacja w klasycznym tego słowa znaczeniu - jeździł na niej ok 3x w tyg. chłopiec a resztę dni wsiadała na nią któraś z dziewczyn w naszej stajni. Koń chodził 1 raz dziennie i to przy dobrych wiatrach, bo czasem nie było czasu albo warunków, żeby mogła chodzić (stajnia bez hali). Właściciel chciał ją szybko opchnąć, a że nie było chętnych, bo klaczka ma nieco impulsywny charakter i nie jest dla każdego jeźdźca przez swoją drobna i lekka budowę. Intryguje mnie tylko fakt jak trafiła do tej fundacji i jaką z tego obydwie strony mają korzyść. Niedobrze robi mi się na myśl, że ktoś pisząc ckliwą, nieprawdziwą historię o zabiedzonej klaczy, wyżebrał od ludzi pieniądze zamiast uratować konia, który mógł być w faktycznej potrzebie (nie chcę nikogo oczerniać, ale piszę o tym konkretnym przypadku). Do tego 2700 zł to jakoś dużo się wydaje jak na tak drobnego konia, ale z drugiej str ja nie znam się na cenach rzeźnych. Z drugiej str, nie znam też dokładnie sytuacji, ale mogę powiedzieć, że nawet jakby właściciel zaszantażował fundację (chociaż z tego na ile go znam, nie sądzę, żeby to zrobił), że jak jej nie wykupią to sprzeda konia do handlarza to i tak cała historia jest mocno wyssana z palca, bo 1. nie była u żadnego handlarza 2. nie chodziła w rekreacji 3.nie jest stara i zabiedzona.
Na pewno nie przeleję nigdy żadnych pieniędzy na fundację, mogłabym jedynie zapewnić jakąś doraźną pomoc - zawieźć jedzenie dla koni czy sprzęt. I chyba do tego też Was zachęcam.
Szkoda, że te fundacje robią sobie taki kiepski PR, bo było pewnie mimo wszystko kilka koni, które faktycznie uratowały. I szkoda, że ludzie tracą do nich zaufanie, bo mogliby faktycznie ratować konie skazane na śmierć. Jedyny plus to chyba taki, że te fundacje nie dają tych koni do adopcji pierwszej lepszej osobie, tylko faktycznie sprawdzają warunki w jakich będzie żyć koń itd.
ja niestety mam bardzo złe doświadczenia ze wspólpracy z fundacjami. Ale wiem ,że nie wszystkie fundacje są złe i tego dobrym przykładem jest własnie fundacja Met. Bardzo podziwiam Agę, jej niesłabnący entuzjazm, niesienie pomocy każdemu zwierzakowi. Ta dziewczyna nie potrafi powiedziec - nie, kochani nie mam już siły tylko..przygarnia następnego bidaka. Do tego musi się "użerac" z wieloma pseudo miłosnikami zwierząt i pseudo darczyncami. Kazdy chce pełnych rozliczen, kazdy chce wiedzie co i dlaczego to a dlaczego tamto. Wielu krytykuje a mało pomaga. No a już hitem jest pretensja ,że użytkuje zdrowe konie.
Co do pomocy fundacjom. Fajnie czasem jest przesłac paszę, witaminy i itp ale...niestety w dobie XXI wieku nic nie zastąpi pieniędzy bo niby jak fundacja ma opłacic weta (a mnóstwo zierząt schorowanych) czym zapłąci za leki, wodę i prąd? Przeciez nie paszą. Dlatego uważam ,ze fajnie jest podarowac fundacji coś konkretnego ale...pieniądze niestety sa najważniejsze.
Faza - a możesz podać jakiegoś linka do strony tej fundacji Met? Dobrze byłoby wiedzieć na przyszłość 🙂 Może źle wyraziłam - nie przeleję pieniędzy pewniej, konkretnej fundacji, którą opisywałam w poprzednim poście. Żal mi koni w tej fundacji, bo pewnie interes prezesa będzie zawsze przekładny nad dobro koni.
pitoszek
Jak się zna na koniach to się wie, czy koń chce coś zrobić czy nie.
Dlaczego zakładasz, że konie fundacyjne to wytyrane staruszki? Część tak ale część nie. Tak samo jak część koni będzie się czuła świetnie tylko na padokach i pastwiskach a część będzie się czuła odrzucona, będzie jej brakowało rutyny, kontaktu z człowiekiem. Czasem nie ma innego sposobu żeby konia przywrócić do zdrowia inaczej jak przez zaprzągnięcie do pracy. I nieważne czy boli start czy nie. Przykładem niech będzie jeden z koni, którym się zajmuje. Kobyła ok 11 lat, po szkółce ale nie zajechana. Okazało się, że ma przestawioną miednicę i dlatego nie galopuje na prawo, ma krzywe kopyto. Połączenie nastrzykiwań, wizyt chiropraktyka i ciężkiej pracy w prawo sprawiło, że koń nie ma problemu. Wypracowanie odpowiednich mięśni utrzymujących miednicę we właściwym miejscu zajęło nam prawie półtora roku (w międzyczasie miednica kilka razy wracała do złej pozycji, wracał stan zapalny itd.). I tak, dzięki nastrzykiwaniom okolice miednicy nie bolały, ale bolały przywodziciele i inne mięśnie, bolało rozciąganie się. Można by było ją zostawić na łące i do końca życia nie używałaby jednej strony prawie wcale, obciążając drugą przesadnie i powodując na starość jeszcze więcej problemów.
W jeździe na starych czy schorowanych koniach nie ma nic złego o ile to rzeczywiście poprawia ich funkcjonowanie. Powtarzam jeszcze raz-we wszystkim potrzebny jest zdrowy rozsądek.
Edit: poprawki pogrubienia
november.rain proszę http://nasza-szkapa.idl.pl/
Dzięki! Szkoda, że już wysłałam PITa ech, i 1% wpisałam Vivę. Dopiero teraz przeczytałam, że też nie są święci... 🤔
a znasz świętych??? Ja nie, Natomiast ja swój 1% przekazuje na chore dzieci ,na hospicjum dla dzieci.Fundacji pomagam gdy mam dodatkowe "grosze".
ushia, nadal nie rozumiem dlaczego ratowanie koni utozsamiasz z wyłączeniem koni z użytkowania. Co ma piernik do wiatraka? Konie mamy często właśnie po to, zeby "trzepać dupę", że zacytuje ostatniego guru volty. eros.
Fundacja ratująca konie z nieodpowiedzialnych rąk, czy skrajnie trudnych warunków, zapewnia koniom odpowiednią opiekę, wyżywienie i stajnie, pastwiska itd. Dlaczego miałaby w imię ratowania rezygnować z uzytkowania koni? Mówimy rzecz jasna o użytkowaniu odpowiednim do stanu zwierzęcia.
bo jak sie chce miec konia do trzepania dupy to sie go kupuje normalnie na rynku
jak sie konia ratuje z oglaszaniem na niego zrzuty to dla konia a nie dla siebie
zwyczajnie - taki uklad jest w moim odczuciu kupowaniem koni do jazdy za cudze pieniadze
oczywiscie, wiem, ze nie ma przymusu i wplaca komu to nie przeszkadza, ale nie zmniejsza to mojego obrzydzenia procederem i juz
co ciekawe, bylo ladnych parenascie przypadkow kiedy kto ludzie wystawiali (mniej lub bardziej sensowne) ogloszenia, ze potrzebuja kasy bo chca wykupic konia w potrzebie i potem na nim jezdzic - za kazdym razem byli zjadani zywcem, a nie oglaszani zbawcami konskich istnien
no, ale nie mieli fundacji 😀iabeł:
ushia, a kto powiedzial, ze wlasciciel fundacji ma jezdzic te konie? Ja to widze tak: (uwaga, uwaga, welcome to my Utopia world 😉) Mam fundacje, a w niej wykurowanego, zdrowego i zadowolonego konia - znajduje dziewczyne, albo dwie, ktora wykupuje worek paszy dla tego konia w zamian za jazde, badz wysyla datek na konto fundacji, badz oplaca kowala dla 3-4 koni za mozliwosc dzierzawy. Jeden zdrowy kon pracuje dla drugiego chorego. Mialoby sens?
w dzisiejszych czasach konia kupic to pestka. Schody zaczynaja sie przy leczeniy i utrzymywaniu.
na tej zasadzie to ja pracuje w fundacji, nie w szkolce, bo te ktore chodza utrzymuja emerytow
tyle ze nie oglaszamy zbiorek
i czytajac tu ewolucje od "kon ewentualnie moze troche chodzic" do "musi bo inaczej umrze" nie uwierze w tego zdrowego i zadowolonego
zwlaszcza jezeli chodzi o konie po przejsciach nie tylko fizycznych, ale przede wszystkim psychicznych
ot, zbyt fajna jest jazda zeby nie ulec pokusie
fundacje powinien miec ktos kogo stac na fanaberie placenia za konie ktore sobie sa konmi (welcome to my utopia world 😉)
taki uklad jest w moim odczuciu kupowaniem koni do jazdy za cudze pieniadze
pretensje, jakby co najmniej met kupiła sobie totilasa, albo urbane 🤔wirek:...wtedy to ja rozumiem ze : zbyt fajna jest jazda zeby nie ulec pokusie
ludzie, wyluzujcie trochę, przyczepiacie sie do osoby która nikomu nie szkodzi, nie rzuca się pod tiry w skaryszewie, nie zamierza ustanawiać konia zwierzęciem towarzyszącym, nie wyzywa sąsiadów rolników od buraków...., nie jest eko-terrorystką 🙄
naprawdę czepcie sie tary czy innego centaurusa za ich prawdziwe oszustwa, zamiast wyliczac dziewczynie czy powoziła tyłek stępem na szkapie, co znudziła się innemu i spokojnie moze jeszcze pracowac
może nie za cudze pieniądze lecz za własne wyciagneła konia 'z bagan" psychiczny dól, gryzła, kopaa. Dzis oaza spokoju, kochana, zdrowa przytulanka. Klacz ma lat 12 , w pełni zdrowa w dobrej kondycji- to co? Mam sobie na nia tylko "parzec", karmic, szczepic ,odrobaczać no bo jazdy dla konia to beee.
Dalej piszecie o bogatej osobie która ma wszystko i stać ja na ratowanie koni, utrzymanie- he, he gwarantuje ,że przy naszym rynku i braku pomocy innych, braku odpisu 1% i temu bogaczowi "wyschną złoża pieniędzy" Nie widze nic złego w tym ,ze pieniądze sa zarabiane w tym ,ze konie zdrowe utrzymują chore konie. Ja wiem ,ze Met to wspaniała osoba, nigdy nie odmawiająca pomocy a niestety źródełka pieniędzy z zaczarowanej pięknej krainy, nie ma, wiec musi zarabiać lub żebrac.
z tym nieodmawianiem pomocy to bym tak nie szarzowała to raz, dwa faza moglabys tylko patrzec na nia no ale dupsko swędzi to wsiasc trzeba.... no bo jak to tak zeby zdrowy kon i sie nie przejechać.... osłabiające... ushia popieram w 100%
pitoszek, to rozumiem, że Ty w życiu na żadnym koniu nie siedziałaś, tylko 'sobie patrzysz'?
Co to w ogóle za chora idea, że jak koń 'uratowany' to już wsiadać nie można 🤔wirek: A jak dostałam konia za darmo albo za symboliczną kwotę to mogę na nim jeździć czy też nie wypada?
Aż dziw, że wcześniej ignora nie zarobiłaś 😵
a ja się trochę z ushia zgadzam. bo to fakt- sa stajnie "normalne", które powinny właściwie miec status fundacji (bo zdrowe konie zarabiają na emerytów) i w ktorych tez zdarzają sie konie uratowane, "odrobione". Jak rozumiem Met za jazdy kasy nie bierze - więc jej to pewnie nie dotyczy, ale... w innym przypadku to jakoś nie nie bardzo. chociaz mam wrażenie, ze jeśli fundacja ZARABIA (prowadzi działanośc gospodarczą) to prowadzi ja na normalnych zasadach. chyba, ze sie mylę. w przeciwnym razie (tzn. jesli pozostaje organizacja non profit a zarabia i tak)robi "na czarno" jak połowa Polski 😁
I stanowczo wciąz będę uważac, zę fundacja powinna być fundowana przez fundatora. z jego kasy zarabianej chocby na farmaceutykach czy ropie naftowej. to juz mi wisi. nasze dziwczne polskie fundacje, ktore właściwie powinny być towarzystwami albo czymś w tym rodzaju, bo kapitał w kwocie 1000 zł z lekka zabawny jest, trochę dają furtę to założenia działaności bez płacenia podatków...