Kto/co mnie wkurza na co dzień?
Moja babcia (jest lekarzem) uwielbia, jak przychodzą do niej nauczycielki pod koniec września i narzekają na to, jakie są zmęczone pracą. A babcia już po jedynym w roku urlopie, następny będzie mieć za 365 dni. 😁
Wiesz co, za taką kasę, jaką się w szkole dostaje (moja mama jest nauczycielką), to ja im się nie dziwię, że odwalają...
może inne były realia 30-40 lat temu, gdy się ludzie szykowali na nauczycieli, ale z dobre 10 minimum narzekają na zarobki, a kolejnepokolenia idą na kierunki z tym związane i chcą wykonywać ten zawód, żeby potem dalej narzekać na płace, po co? 😉
No właśnie były inne, i z tymi urlopami i tygodniem pracy też nie macie racji tak do końca- tak kiedyś rzeczywiście było, tylko, że papierologii przybywa - więc po 7-8 godzinach lekcji trzeba poświęcić jeszcze 2 na papierki, podobnie na urlopie- uczniowe ferie czy wakacje mają wolne, nauczyciele mają wolną z tego może połowę - bo dyrektor każe przyjść, przygotować to czy tamto, oddać jakieś sprawozdanie, itd. A swoją drogą inflacja idzie w górę, a pensje nie. A zawód... może i można zmienić, jak się ma te 30 lat, ale jak się ma 50 i całe życie nic innego nie robiło, to kto takiego człowieka zatrudni? A co do ludzi, którzy idą obecnie na studia, po których można tylko w szkole uczyć, a potem jęczą, to też ich nie rozumiem - bo ci już wiedzą, co brali.
wkurzają mnie seriale paramedyczne. Jeszcze jeden popier.... serial typu Szpital i chyba oszaleję. Ludzie oglądają to ścierwo a potem mają do prawdziwych SOR-ów pretensje z kosmosu. Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Isabelle, nauczyciel ma taki sam etat jak kazdy inny pracownik, czyli 40 h tygodniowo. Plus mnóstwo papierów w domu, zebrania i inne takie. Także nie wiem skąd wniosek o niezwalonym tygodniu.
Poza tym, takie ferie trwają niby dwa tygodnie, a już tydzień przez rozpoczęciem nowego semestru jest rada pedagogiczna i mnóstwo robory papierkowej, tak jak Averis mówi.
Nie mówiąc już o "ryzyku wpisany w zawód". Moja mama np. pracuje w szkole wiejskiej i na co dzień ma styczność z patologią różnego typu (bo inaczej tego nazwać się nie da).
Jasne, że po części rację mają ci, którzy mówią, że można było wybrać inny zawód. Ale ktoś to musi robić i doceniałabym osoby, które mają wpływ na edukację w tym kraju. To nie jest łatwy kawałek chleba.
edit: 😁 aha, a mnie wkurzają kurierzy, którzy nie dzwonią przed dostarczeniem przesyłki, a kiedy próbuje się do nich dodzwonić to nie odbierają telefonu 🤬 . Co prawda nigdy mnie to wcześniej nie spotkało, ale też wcześniej nie korzystałam z firmy k-ex. Szczerze nie polecam, kontakt z klientem (także na infolinii) na masakrycznym poziomie 😵
Plus mnóstwo papierów w domu, zebrania i inne takie. Także nie wiem skąd wniosek o niezwalonym tygodniu.
To akurat racja i czasem jest to duzo wiecej niz kilka godzin tygodniowo - koniec roku, koniec semestreu to sajgon. Kazda lekcje trzeba przygotowac- siebie, materialy, pomoce itp. Plus zebrania, rady, zabawy szkolne, wycieczki itp
Isabelle, nauczyciel ma taki sam etat jak kazdy inny pracownik, czyli 40 h tygodniowo.
Bzdura. Nauczyciela obowiazuje karta nauczyciela a nie kodeks pracy. Pozdrawia corka dwojga nauczycieli 😉
Fajnie, gratuluję. Też jestem dzieckiem nauczycielki. I akurat nauczyła mnie, że jest mnóstwo innych metod mówienia komuś, że są w błędzie.
Edit: ona akurat pracowała po 40 godzin. Zapewne stąd mój błąd.
Podstawowy wymiar czasu pracy nauczyciela (nie dotyczy przedszkoli, placowek wychowaczych itp) to 18 godzin tygodniowo . Mowcie co chcecie- to jest malo, bardzo malo, mniej niz pol standardowego etatu. Do tego ida godziny nadliczbowe itp (dodatkowo platne). No i swieta, wakacje, ferie, dni ustawowo wolne i wszelakie dni 'pomiedzy', w przypadku dlugich weekendow, ktorych nie ma normalny etatsowy pracownik.
Przy czym praca potrafi dac w kosc 10 razy bardziej niz biurowa, a od mlodego pracownika wymaga czesto 3x takiego nakladu pracy niz wynika z godzin faktycznie przesiedzianych w pracy.
Niemniej - moja mama konczy lekcje 2x o 11, 2x o 12 i raz o 13 (i mowi wtedy, ze taaaak dlugo pracuje).
mysle, ze nauczyciele tak placza, ze maja tak niesamowicie ciezko, bo dla wiekszosci z nich to jest jedyna powazna (nie studenckie dorabianie) praca, jaka wykonuja. moze jakby sie zamienili czasem z takim listonoszem, czy innym "zwyklym" czlowiekiem, to by tak nie biadolili? 😉
oczywiscie dzieciaki potrafia byc ciezkie, ale z drugiej strony jest ta karta nauczyla i troche przywilejow i plusow plynacych z budowy roku szkolnego. no i umowmy sie - sa ciezsze, bardziej dajace w kosc zawody.
kujka, i wlasnie dlatego milion razy slyszalam od rodzicow 'trzeba bylo zostac nauczycielem' 😉
dla mnie praca nauczyciela jest normalnie płatna jak na takie warunki. nawet odliczając jakieś rady i papierki (no cóż, w większości "prac biurowych" i tak do domu się zabiera robotę...) to mają wolnego bardzo dużo. poza tym, na 45 minut lekcji przypada im 10-15 minut przerwy, plus półgodzinna, więc te ich 8 godzin to wcale nie jest 8 godzin.
nie jest to praca łatwa, ale sądzę, że nie jest też wybitnie trudna, żeby za takie warunki żądać wynagrodzen, które mają np górnicy 😉
Moja mama zanim została nauczycielką pracowała w wielu różnych miejscach, więc porównanie ma. I faktycznie, wolnego jest trochę, ale to jest wolne zawsze w danym terminie - nie można sobie wziąć urlopu kiedy indziej. Pamiętam, jak mama musiała jechać na pogrzeb osoby nie z rodziny, to musiała kombinować. A jeśli chodzi o czas pracy, to moja mama wraca do domu wcześniej niż ja, ale zazwyczaj zastaję ją nad sprawdzianami/rozprawkami/zeszytami itp. A jak przychodzi koniec semestru/roku to zazwyczaj nie ma jej w domu od rana do wieczora.
Ja jestem nauczycielem. I uwierzcie mi, ze można być zmęczonym po 45 minutach lekcji. Ci co nie wierzą, nie zdają sobie sprawy, jak różne dzieci potrafią trafić do jednej klasy. Ja ostatni raz na zwolnieniu byłam ponad dwa lata temu (mimo, że dziecko moje było w międzyczasie chore). NA 5 dziewczyn, z którymi pracuje w ciągu ostatnich dwóch lat jedna była na zwolnieniu trzy razy (malutkie dziecko) i jedna dwa razy (sanatorium). Więc prosze nie uogólniać.
Co do zarobków nie narzekam.
Co do godzin pracy- tak. Z roku na rok gorzej,ale da sie wytrzymać.
Trochę mnie wkurza takie wymądrzanie się, jak Wasze. To tak, jak ja bym miała dywagować o pracy kierowcy autobusu. Nie wiem, nie byłam, nic nie powiem.
wkurzają mnie seriale paramedyczne. Jeszcze jeden popier.... serial typu Szpital i chyba oszaleję. Ludzie oglądają to ścierwo a potem mają do prawdziwych SOR-ów pretensje z kosmosu. Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
A możesz przytoczyć co masz na myśli przykładowo? Tzn. ten szpital czy tam coś to i tak trochę realny, bo ludzie się kłócą o kolejkę, ale tam nie ma tylu ludzi co chyba zwykle bywa na sorach w nocy czy święta na godziny czekania. 😁
Ale to chyba też zależy w jakiej szkole się uczy i jak duże dzieci. Ja akurat uważam, że to czy dzieciaki męczą gadaniem, rozrabiają too zależy od różnistych metod i ogólnego podejścia/charakteru nauczycieli. No nie oszukujmy się, każdy chodził do szkoły i wiemy jak jest. Albo się zastrasza jedynkami, uwagami itp., albo się pisze i robi tyle, że nie ma kiedy oddechu złapać, a 1 na 100 nauczycieli mówi ciekawie i z pasją, więc się go słucha. Ja miałam jednego takiego w swoim życiu, w liceum panią od historii. Żałowałam, że na biol-chem chodzę, bo miała wychowawstwo na naszym roczniku w humanie. Z kolei panią od angielskiego mieliśmy taką, że w 1 klasie to się baliśmy w ogóle odzywać, bo ciężko było wyczuć jej humor, a jej cięte riposty były mistrzostwem. 😁
Oj tam, te seriale są super, potem pacjenci do lekarza przychodzą z diagnozą, którą sobie sami postawili - no pani dochtórko, ja pewna jestem, tak było w 'Na dobre i na złe', w dodatku w góglach sprawdziłam, to musi być to! 😁
marysia550 - powiedz, że masz ciężką pracę na przykład Pani, która siedzi na kasie w hipermarkecie... albo Panom stoczniowcom, którzy pracują w zimę przy - 15 przez 12 h na dworze, wchodząc do malutkich otworów i spawając na leżąco, tak samo w lato przy +30' C, kiedy blachy nagrzewają się do ok. 75'C, a spawać dalej trzeba... to jest ciężka praca
sorry, śmieszy demonizowanie pracy nauczycielki. Epizodycznie prowadzę lekcje dla dzieci z podstawówki, różne dzieci się trafiają. Ale dalej wolałabym robić to, niż spawać...
Ale ja im spawaczem nie kazałam być. A Ty byłaś spawaczem?
A nauczycielom nikt nie kazał być nauczycielem =)
Nie byłam, ale nie nie raz widziałam warunki w jakich się pracuje w stoczni.
Bliski znajomy przedwczoraj prawie zginął, bo puściły mocowania jak przenosili sekcję, a oni stali pod nią... masz tak w szkole? 😀
Wiesz kiedyś prawie zginęłam, bo okno na mnie spadło 🙂 Mają tak w stoczni?
A tak serio- przecież ja nie narzekam. O co chodzi? Cieszę się z tej pracy, z zarobków też ( gorzej Ci co mieszkają w innych rejonach Polski, gdzie życie droższe), trochę godziny pracy mnie wkurzają. Pracowałam w różnych innych miejscach (np w sklepie na kasie też, w ZUSie, w kuchni) i najbardziej mi się podoba tu, gdyby tylko można było wkurzający element w postaci kilku osób wyeliminować.
Wkurza mnie to, że po 10 marca zapowiadają znów przymrozki!!!!
Altiria, smiej sie- mi sie zdazylo (ale nie na podstawie seriali, tylko google i for) pojsc do lekarza z gotowa 'diagnoza' 😁 Smieszne jest to, ze wlasciwa 😉 A ze wiedzialam 'co to moze byc' to moglam tez poprowadzic dokladniejsze obserwacje w tym kierunku. Dzieki temu moj gin i ortopeda mieli mniej pracy ze mna i szybko byli w stanie pomoc 😉
marysia550, czy ktos napisal, ze nie mozna byc zmeczonym po jednej lekcji? Mozna padac na nos. A uczenie dzieci, jak kazda praca z ludzmi- nie jest latwa i przyjemna, wymaga duzej elastycznosci i wypracowania wlasnych metod i sposobow dzialania. Rozchodzi sie o ilosc wolnego i godziny pracy tylko.
Ja mam rodzine nauczycieli szkol specjanych, z doswiadczeniem 30 lat i wiecej, i oni wielbia swoje wolne, wakacje, swoje weekendy i godziny konczenia pracy.
Choc jak mama 'oddala' przed wakacjami klase 18-19 latkow i dostala od wrzesnia 8 latki, to myslala, ze sie wlasna piescia ubije. Poprzednie tez miala od 8-latkow i wychowala sobie przez tyle lat. A tu teraz banda 'upiorkow' jak je na poczatku nazywala 😉 Przejela 2-ga klase od kolezanki, ktora zaliczyla zalamanie nerwowe i niemal codziennie wychodzila z klasy placzac. Takie uroki zawodowe 😉
Tyle, że adekwatnie do trudności warunków pracy spawacz zarabia stosunkowo więcej niż nauczyciel.
marysia550 Ty tak poważnie? Wiesz ile jest wypadków śmiertelnych podczas prac stoczniowych? Wystarczy wyklepać sobie w googlu- wyniki są imponujące.
Dla mnie najbardziej uroczą rzecz słyszałam wczoraj w radiu, jak pani nauczycielka mówiła, że nauczyciele nie chodzą na dyżury, bo nie są w stanie zdążyć spakować dziennika, poza tym, są zmęczeni po 45 minutach lekcji 😀
szafirowa- tak, odniosłam się do tej wypowiedzi w kwestii zmęczenia.
joakul- tam, gdzie jest cięzki sprzet z reguły zdarza się wiele wypadków. Niestety także w pracy mojego męża ( choc nie pracuje w stoczni i zarabia wiele mniej) prawie codziennie są wypadki- wystarczy chwila zamyślenia i człowiek traci rękę, która zostaje wciągnięta przez maszynę.
Wiesz kiedyś prawie zginęłam, bo okno na mnie spadło 🙂 Mają tak w stoczni?
Wydawało mi się, że pisałaś o sobie więc nie przytaczaj przykładu męża dla odwrócenia kota ogonem.
Jest wiele prac wysokiego ryzyka. Praca nauczyciela NA PEWNO TAKIM ZAWODEM NIE JEST. I o to mi chodzi.
Ale ja jestem zadowolona ze swojej pracy. O co Wam chodzi?
marysia550, jasne, że można być zmeczonym po 45 minutach pracy. ale po 45 minutach masz 10-15-30 minut przerwy, wiec te 8 godzin pracy to tak nie do konca jest sama praca, a bardzo dużo odpoczynku, biorąc pod uwagę po jakim czasie pracy i jaką przerwę w każdej innej robocie przewiduje kodeks pracy. zapewne większość osób pracujących 8 godzin dziennie chciałoby mieć te 2 godziny przerw w ciągu dnia pracy zamiast 20 minut obiadówki...
Dziewczyny, trochę co innego pracować 8h nawet na kasie, a co innego 4 z 30-osobową klasą. Mam za sobą pracę biurową i uczenie dzieci i wierzcie mi - to nie to samo. Praca z grupą to praca na pełnych obrotach, wymaga opanowania wielu rzeczy na raz i pochłania masę energii. To nie bezmyślne wklepywanie numerków czy skanowanie towarów, to wysiłek intelektualny, emocjonalny i jaki tam chcecie jeszcze. Uczę grupy max 8-osobowe i 5 godzin pod rząd to mój absolutny max. W zeszłym roku miałam 7 godzin pracy jednego dnia i bałam się wracać samochodem do domu, taka byłam wykończona.
Fakt Dzionka, Panie w kasie to mają żyć nie umierać w porównaniu do Ciebie.
Według norm Tesco, kasjer powinien kasować produkt w 2,5 sekundy, czyli 1600 produktów w ciągu godziny, czyli 25000 w ciągu dnia pracy. Dodatkowo musi przez te 8 godzin ciągle patrzyć czy ktoś czegoś nie wynosi i czy wszystko się zgadza z kasą, bo jak jest źle w kasie, ona za to odpowiada. Ale rzeczywiście, ona nie musi niczego opanowywać i w ogóle energii jej to nie pochłania 😀 Właściwie to mogłaby robić zmiany po 24 h...
Ja nie mówię, że praca w szkole to lajcik sofcik, ale uważanie, że to jest ciężka praca, to już naprawdę przesada.
Strzyga, no cóż- pracowałam w biurze po 10 godzin i pracuję ucząc dzieci - porównanie wychodzi zdecydowanie na korzyść biura. Może ja się za szybko spalam, ale dla mnie uczenie jest bardzo męczące, szczególnie maluszków. Jest takie powiedzenie "obyś cudze dzieci uczył" 🙂
Strzyga- to się tylko wydaje łatwe, ja nie mówię, że siedzenie na kasie jest super, ale samo spowodowanie, żeby ludzie coś zrozumieli i przyswoili (a taki jest w końcu cel pracy nauczyciela) bywa naprawdę trudne- a ja mam teorytycznie łatwiej niż statystyczny nauczyciel, bo prowadzę zajęcia ze studentami (laboratoria i takie coś jak wykłady, tylko w małej grupie i bardziej dyskusja - jakkolwiek się to nazywa po polsku). Niby uniwerek ze światowej czołówki, a jak w każdej szkole- połowa ma gdzieś, 1/3 czegośtam ciągle nie rozumie, mimo, że powtarzasz 100 razy na różne sposoby, a reszta jest nadambitna i wymyśla sobie problemy, co na laboratoriach zazwyczaj kończy się demolką sprzętu z resztą.
Na pewno nie jest to praca, którą chciałabym docelowo wykonywać...
Dlaczego mówicie tylko o dzieciach? Spora część uczniów jest już w tym momencie pełnoletnia. 😀 Większość z tych nauczycieli, których w swojej uczniowskiej karierze spotkałam, ma w głębokim poważaniu to, czy ktoś wiedzę przyswoił, czy nie. Materiał przerobiony, sprawdzian napisany, a czy się żaczek nauczył, to już tylko i wyłącznie jego problem. Jak osioł chce być osłem, to nim zostanie i nawet najbardziej pracowity i zaangażowany nauczyciel tego nie zmieni. Jeżeli ktoś chce pracować jak najlepiej, to rozumiem trudność tego zawodu, ale dla olewaczy - marzenie! Bo czy się stoi, czy się leży...