praca

Averis   Czarny charakter
26 listopada 2012 21:56
nerechta, chyba trochę rozumiem. Ja mam pomysł na siebie, dlatego za nim gonię. Bo jeśli wiem co chcę robić, to chcę zacząć to robić jak najszybciej.

Edit: nerechta, a tak z ciekawości, czy siostra studiowała jakiś kierunek humanistyczny?
uch, dokladnie to mam na mysli 🙂
mozna tak powiedziec - komunikacje, PR. I to jeszcze ma tylko licencjat 🙂
[quote author=baba_jaga link=topic=13.msg1595437#msg1595437 date=1353860771]
vesum
Jaki mialas pomysl na swoje zycie zawodowe gdy zaczynalas studia ?
Jakiego typu "zmeczenia materialu" mozesz odczuwac skoro dotychczas opierasz sie wylacznie na teorii (jednej ???!!! praktyki zwiazanej z jezdziectwem w ogole jako doswiadczenie nie licze, krow przy wybranej przez ciebie specjalnosci rowniez nie wliczam).
I co to znaczy, ze mialas sie rozwijac w tym kierunku ? W jakim kierunku ?
W jaki sposob rozwijalas sie w trakcie studiow, czyli przez ostatnie 3,5 roku ? A moze planowas (zaczac ...) sie rozwijac PO skonczeniu studiow ?
[/quote]

Mea culpa 🤬, użyłam takiego skrótu myślowego, że wyszedł z niego obraz studenta "niewiadomodlaczego" znajdującego się na tych właśnie studiach.
Choć może to i dobrze - bo i u siebie na studiach mam takich ludzi.

Z końmi mam do czynienia od ok 8 lat - z jedną większą przerwą. Pomagałam w różnych stajniach - bo nie miałam możliwości ani jeździć sportowo, gospodarki w spadku też nie otrzymałam. Praktyki o których wspomniałam to jedyne które mam udokumentowane. To nie jest tak, że ja z choinki
się urwałam i poszłam na te studia, bo mi się nazwa spodobała :P
Moje "zmęczenie materiału" - jak to nieopatrznie nazwałam dotyczy m.in dwóch osobistych spraw.
Obecnie moje życie wygląda zupełnie inaczej niż na początku studiów. (moje zdrowie+sytuacja rodzinna-o czym nie chciałam wspominać-proza życia)
Ponadto myślałam, że jednak na studiach będzie więcej praktyki. Część kursów które przydałyby się nam w przyszłości
musimy się upominać - z różnym skutkiem (np. kurs konwojenta zwierząt).
Choć i tak - jak już to wielokrotnie wspominaliście, bardzo dużo zależy od własnej motywacji i realizacji w tym co się robi.

A ze mną to tak, że próbuję tak po prostu - z laickiej, niekońskiej strony spojrzeć na siebie. I witki mi opadają.

Pozdrawiam



wracając wczoraj do domu, sluchałam w samochodzie radia i..podano czysta statystykę za miesiąc pazdziernik. Otóz przekroczylismy 14% bezrobocia, wsród młodych po uczelni ponad30%. W sumie ponad 2miliony 100tysiecy Polaków jest bez pracy.
Averis bardzo Cię lubię, bardzo sie cieszę ,że Ci się w zyciu ukada, kazdym Twoim sukcesem bardzo się cieszę, traktuję Cię jak rodzona córe i Ty to wiesz. Ale Judytko nie kazdy w życiu "jest w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i ma ciut szczescia". Wyobraz sobie młodego człowieka na 2-gim roku studiów, "zapierniczał" jak Ty, cieszył sie z kazdej pracy i z sukcesów. Ukonczył studia, do pracy gdzie pracował studiując przyjeli go najpierw na rok a pozniej doceniono go i zatrudniono na czas nieokreslony. Heppy end? Nie!!!Firma nie przetrzymała kryzysu, poszedł przy pierwszej redukcji na bruk. Dzis jak tysiące młodych szuka pracy a zdązył założyc rodzinę i ma roczną córcię. Do du..y z tym prawda?
Są firmy wielkie potęzne, te napewno przezyją kryzys (miedzy innymi ta do której Ty Averis trafiłas), niestety wiele firm kryzysu nie przetrzyma, ogłasza upadłosc bądz zwyczajnie się liwiduje. Dotyczy to często firm o które za nic bysmy tego nie podejrzewali np Lot Grunde Serwices itp.
2 100.000 bezrobotnych to.... olbrzymie "miasto" bezrobotnych ludzi. Dla wszystkich pracy nie ma i nie bedzie? Czy dadzą rade Ci najlepsi czy raczej Ci z układami i plecami? Hmm tak, tak czasem zdaża sie Ci co znajda sie w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i maja poprostu farta ale w wiekszosci niestety wcale pracy nie dostaja nalepsi a Ci co maja układy . I ilu znajdzie prace z tych 2.100.000 ludzi? A ilu berobotnych nowych dojdzie, jakie bedzie bezrobocie w 2013r?
Bera jestes fantastyczną młoda osobą, twardo stapającą po ziemi. Wyprowadzilas się na wies, dajesz sobie radę. Fajnie ale ... tak szczerze? Czy wszyscy mamy schowac swoje dyplomy do kieszeni i np chemicy niech sprzedaja w macu, mechanicy niech kopia rowy, naukowcy fizycy niech sadzą lasy, elektonicy najlepiej niech zajma się naparawa asfaltu itp. Po kiego nam te studia, jezyki, po cholerę żesmy się uczyli, skoro jedynym sposobem na życie ma byc jakakolwiek praca?
Faza, tylko nikt tu nie zaprzecza faktowi, że oprócz studiów, pomysłu na siebie i życiowego ogarnięcia potrzebna jest też ta odrobinka szczęścia. Jeśli swojemu szczęściu można pomóc zdobywając doświadczenie już na studiach to dlaczego nie?

A to, że ludzi z wyższym wykształceniem jest za dużo, to chyba wie każdy. W moim pokoleniu nikt nie wyobrażał sobie nawet jak mozna na studia nie iść (i była to moda lansowana przez starsze pokolenia, bo kiedyś człowiek z wykształceniem to był ktoś), więc teraz albo się dostosują do warunków a młodsze pokolenia pójdą po rozum do głowy, albo to "miasto bezrobotnych" będzie się powiększało. Taki lajf. Smutne, ale prawdziwe.
kujka   new better life mode: on
27 listopada 2012 07:44
nerechta, zgadzam sie z Toba 🙂 ja zaczynalam prace z ludzmi i wolontariat z bardziej ideowch powodow niz "zeby ladnie wygladalo w CV". a ze po drodze stwierdzilam, ze super byloby to zamienic w normalna prace to juz wyszlo w praniu.

mi z tymi stazami, praktykami, wolo - nie chodzilo o to, zeby poodhaczac sobie w tym cv rozne rzeczy. tylko zeby kompletowac doswiadczenia ze swojej wymarzonej dzialeczki. jakby mnie krecila np ekologia, to bym probowala sie dostac na staz no nie wiem,  np do greenpeace czy do jakiejs komisji, ktora sie zajmuje tym akurat. i chocby byl byl bezplatny - jesli bym uwazala ze duzo sie naucze i bedzie to mega ciekawe doswiadczenie - startowalabym tam. nie, zeby ladnie wygladalo w cv (choc mogloby i pewnie by wygladalo - taki staz w Brukseli na przyklad), ale po to, zeby sie czegos nauczyc, zaczac juz ukladac sobie zycie pod siebie 🙂
Tak wiele sie - tutaj i nie tylko - mowi o niezbednych kontaktach.
To ja spytam, co robicie, z kim sie spotykacie, jak tworzycie swoja siec kontaktow ?
(I nie mam tu na mysli lewych ukladow.)
M.in. praktyki, wlasciwie wybrane i wykorzystane takim miejscem sa.

Ciekawe ilu narzekajacych na brak platnych praktyk studentow, raczylo np. posiedziec w bibliotekach, opracowac zadania i zglosic sie do konkursu "graj o staz".

Istnieja tez programy (nazwa to chyba Most ?) umozliwiajace odbycie jednego roku studiow w innej uczelni w Polsce. Skoro w moim malym miescie, ciezko jest o praktyki czy nawet prace dorywcza, to moze warto przeniesc sie na rok do wiekszego miasta.
kujka   new better life mode: on
27 listopada 2012 07:56
Jednego roku lub semestru bodaj. Taki polski erasmus i faktycznie nazwa sie MOST. Niestety nie wszystkie kierunki sie lapia i nie wszystkie uczelnie.
Ale byla u nas juz jedna dziewczyna z Karkowa na moscie, teraz mam jedna z Torunia. I obie sa super - przebojowe, obowiazkowe, pracowite, ciekawe swiata. Mysle ze naprawde sporo im taki wyjazd dal. Choc oczywiscie pewnie sa tacy ludzie, ktorzy - jak gro erasmusow - jada tylko zeby sie powozic po innych klubach niz u siebie 😉

edit: a moja odpowiedz na Twoje pytanie to: szkolenia, warsztaty, konferencje, wspolnie z roznymi organizacjami robione wydarzenia - ja na tym opieram swoje kontakty. Bardzo staralam sie dostac robote w Urzedzie Miasta, w komorce ktora duzo wspolpracuje z 3 sektorem. Udalo sie i to tez bylo dla mnie mega cenne doswiadczenie. Powoli zaczynam ogarniac kto jest kto, choc do opcykania na poziomie mojego P. brakuje mi lat swietlnych.
...ale po to, zeby sie czegos nauczyc, zaczac juz ukladac sobie zycie pod siebie 🙂


No i o to chodzi. Jeżeli student nic nie robi prócz "studiowania" w mojej opinii realizuje model "nie lubie biologii, ale ide na medycyne", albo jest leniwy, a okoliczności rodzinne pozwalają mu na nicnierobienie. Zakładam, że idąc na studia młody człowiek zaczyna realizację pomysłu na siebie i dodatkowe aktywności same mu się pchają do łapek. Mówcie co chcecie, ale dla mnie dwudziestoparoletni człowiek, który spędza parę lat życia na zaliczaniu zajęć i nic więcej go nie interesuje jest dość dziwnym zjawiskiem. A miasto bezrobotnych to między innymi efekt nadprodukcji ze studiów humanistycznych. Przy warunkach nadprodukcji trzeba się wyróżnić.
ash   Sukces jest koloru blond....
27 listopada 2012 08:25
Na przykładzie mojego męża widzę, że jednak jak się chce to się da i pracę się ma! Dobrą pracę - stabilną.
Studiował 2 kierunki na SGH, zrobił certyfikaty z angielskiego i niemieckiego, był na praktykach i stażach w Niemczech i Anglii. Działał w różnych kołach naukowych (głównie niemiecki), zrobił certyfikat międzynarodowego biegłego rewidenta. Już od 3 roku studiów miał zapewnioną pracę w zawodzie. Cały czas się kształci, zdaje kolejne egzaminy - żeby nie wypaść z obiegu.
Praca stabilna, tej branży kryzys nie dotyczy.
Myślę, że gdyby nie działał podczas studiów tak jak działał to pewnie jego pracodawca nie byłby nim zainteresowany.

Jak patrze na dzisiejszych studentów, którzy poza studiowaniem dziennym i balowaniem w weekendy nie robią nic, to aż mi przykro. Bo później jest płacz i lament, że pracy nie ma!
problem w tym, że dzisiejsze studia - to ledwo ledwo jak matura z 15 lat temu...
poziom ludzi po studiach jest żenujacy... i to wiedzą wszyscy
Averis   Czarny charakter
27 listopada 2012 16:20
Faza, ale ja wiem, że rynek pracy jest podły i humorzasty. I nie mówię, że wystarczy chcieć i wszystko będzie dobrze. Wręcz przeciwnie. Zależy mi na zdobywaniu doświadczenia, bo dzięki temu mam większe szanse na rynku pracy. Ale wiem też, że  nikt mi nie zapewni ciepłej posadki do emerytury. Ale na to już nie mam wpływu, więc robię tyle ile mogę. Bycie aktywnym i ambitnym nie gwarantuje pracy- fakt, ale bierność i brak doświadczenia nie zapewnią jej tym bardziej. Jakoś muszę sobie radzić.

A że mam w Was wsparcie, to wiem doskonale :kwiatek:.
Jeżeli dziecko pracownika jest inteligentne i sprawdza się na stanowisku, to czemu nie?
a wiesz dlaczego nie ma już takiego ośrodka jeździeckiego jak Kuźnia Nowowiejska?... bo obersprzątaczka, recepcjonistka i "dyrektor" byli bliską rodziną i właściciel do ostatniej chwili nie rozumiał dlaczego samochodów na podjeźdźie zawsze dużo, a interes zupełnie "nie idzie"...i tu ujawnia sie przewaga podmiotów państwowych, bo je zawsze w imię "dobra społecznego", można reanimować pieniędzmi podatnika 🤔
Fajny grajdołek. Miło sponsorować ludziom taką fajną zabawę...
przecież własnie tylko od tego są państwowe firmy. agencje. urzędy, departamenty etc...
http://slowodnia.wordpress.com/2011/05/24/synekura/
problem w tym, że dzisiejsze studia - to ledwo ledwo jak matura z 15 lat temu...
poziom ludzi po studiach jest żenujacy... i to wiedzą wszyscy
i to nie...znam wielu współczesnych"magistrów", którzy by nie zdali egzaminu,który dawnemu 15 latkowi, dawał wstęp do LO!
edit...nie ten guzik się nacisnął 😉
nerechta, ale ona nie musi iść do Maca, ani szukać pracy na cały etat. Właśnie chodzi o to, że mogłaby przez te lata, od 2-go roku rozglądać się po rynku pracy. Co ja bym zrobiła? Studiując Administrację Publiczną i mając 2 dni wolne w tygodniu (jednego ma jakieś ćwiczenia na 17, a 1 dzień ma zupełnie bez zajęć, weekend niech ma wolny) zastanowiłabym się gdzie chciałabym pracować po studiach. Poszłabym np. do UM i zaproponowała swoją darmową pracę 2 razy w tygodniu przez 3 miesiące. Zobaczyłabym na czym ta praca polega, porozmawiała z pracownikami czy awansują, czy przenoszą się przez lata do innych komórek itp. Starałabym się być pomocna, uczyć i prosiłabym o referencje.
Można w ten sposób przez kilka lat zobaczyć jak to wygląda od środka. Dowiedzieć gdzie na jakie zarobki można liczyć. Jakie dodatkowe umiejętności pomogą w zdobyciu upragnionej pracy. O takie staże mi chodzi, a nie roznoszenie ulotek czy kelnerowanie.
Czy rozmawiałam z nią? Tak. Ale nie przyjmuje moich argumentów do wiadomości. Jedyną motywacją do pracy jest kasa. A mama każdą wzmiankę o szukaniu pracy ucisza wyciągnięciem banknotu. Sama nie poszła na studia bo pracowała od 19 roku życia i chce by córka, mogła spokojnie się uczyć.
U nas w firmie było 3 stażystów na miesiąc wakacji. 2 leserów i 1 osoba, która okazała się bardzo ogarnięta, z smykałką informatyczną i ogólnie można tej osobie powierzyć obowiązek i wykona to najlepiej jak potrafi. Rok później specjalnie dla tej osoby utworzono stanowisko i ogarnia pisanie umów, przetargów, problemy z sprzętem komputerowym itp. Myślę, że warto było poświęcić ten miesiąc na pozytywne pokazanie swoich wartości, zamiast ukrywać się w kuchni, żeby ktoś przypadkiem nie dołożył roboty.

Faza ja też wolałabym, żeby Ci ludzie mieli dobrą pracę, nie więcej niż 8h dziennie i za jak największe pieniądze. Wiadomo, że kiedy gospodarka jest w dobrym stanie wszystkim się lepiej żyje: piekarzowi, bo ludzie kupią lepszy chleb po 4zł a nie watę z Biedronki za 1,59zł, sprzedawcy w salonie, bo ludzi stać na nowe lepsze auta i mi, bo chętniej wydają na swoje hobby. Ale patrzę na mojego ojca, który już 5 razy zmieniał zawód. Po maturze studium geodezyjne, potem studnia w innym kierunku, by kolejne podyplomowe zrobić w jeszcze innym.
Na moją matkę, która też musiała się przekwalifikować. Rozmawiam z rodziną za oceanem, gdzie średnio co 7-8 lat się przekwalifikowują i nie buntuję się.
Też mam przykłady osób, które nie odnalazły się w tym pędzie. Choćby Sławek, którego forumowicze wspierają. On też wyleciał z obiegu, zastąpili go młodsi, bardziej biegli z nowymi pomysłami itp. Za stary by się uczyć czegoś nowego. I tak sobie wegetuje. Ale czy to jest rozwiązanie?
Przyjmuję, że tak jest świat urządzony i ja go nie zmienię swoim buntem. Masz rację, że twardo stąpam po ziemi i dlatego szukam rozwiązania, jak się wpasować w ten świat, żeby przetrwać.
Jakby to Ferdek Kiepski powiedział : " w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem...."
fajnie piszesz Bera. Zresztą miałam przyjemnosc znac Twojego Ojca i wiem ,że to tez "twardy" jegomosc. Ale..Karolino nie kazdy może się przekwalifikowac i tak np z dobrego matematyka z dnia na dzien nie zrobisz polonisty czy historyka, z prawnika matematyka, z inzyniera mechanika finansisty. No cóz może i rynek by tak chciał ,moze i takie sa wymagania ale... jak z dobrego speeca np tokarza chesz nagle (bo tak chce rynek) zrobic fryzjera psiego. Bo z takimi propozycjami pracy "wyskoczył" urzad pracy. Chciał przekwalifikowac tokarzy, frezerów, lakierników na psich fryzjerów. Tez maja powiedziec okey- taki jest rynek. On z rekoma lakiernika, spawacza, metalurga ma nagle byc fryzjerem pudelków czy manikiurzystom psim. No sory- bez przesady.
Mówisz ,że Sławek odpadł bo nie umiał znalesc się w tym swiecie, myslę ,że gdybym ja straciła prace, to tez w tym swiecie po ponad 20 latach pracy w swoim resorcie, nie potrafiłabym się odnalesc, lub miałabym niezłe problemu. Może ten "swiat" już nie jest dla nas ludzi przed i po 50-tce? Ja już nie mam ochoty uczyc się i zostac fryzjerem, manikiurzystkom itp.
A z drugiej strony przede mna , po zmianach emerytalnych, 13 lat pracy. Obym dotrwała, bo mam juz dosyc.

ps- Bera ja poszłam do pracy mając zaledwie 18 lat, uczyłam się dalej ale..zaocznie. I dlatego chciałabym bardzo tak jak Twoja mama ,aby moje dziecko miało łatwiej, lepiej- cóz tak nie jest.Chociaż- chociaz maja lepiej bo mają start, bo nie musza pracowac mając 18, 19 lat i zdobywac pieniadze na własne studia, na własne wyjazdy, itp.Brakuje im jednego- pewnosci jutra!
a u mnie w pracy zmiany... miałam pracować do końca grudnia, ale 2 osoby z innego działu się zwolniły i szefowa mi powiedziała, że przez kilka dni będę im potrzebna, a potem pogadamy. już raz mnie przesunęła do tego działu (dla mnie to w pewnym sensie awans), a dwa dni później zmieniła zdanie  🙄
nie wiem czy się cieszyć czy nie. To jeszcze nic pewnego, ale obowiązki bardziej by mi odpowiadały, godziny pracy i kasa lepsze, tylko praca bliżej szefowej i atmosfera bardzo niefajna zazwyczaj...
Faza, skąd jest ten spawacz? Akurat na ten zawód z tego co wiem jest zapotrzebowanie.
W ogóle wydaje mi się, że dziś łatwiej znaleźć pracę z fachem w ręku niż po kierunkach humanistycznych, marketingach, psychologii, pedagogice. Czyli tych, na które był bum kilka lat temu.
Ja też poszłam do pracy w wieku 18 lat, tydzień po odebraniu świadectwa maturalnego. Siłą rzeczy studia zaoczne. Nie taki kierunek jak chciałam. Ale z perspektywy czasu myślę, że na dobre mi to wyszło.
bera7 i to zdecydowanie. Jest duże zapotrzebowanie na ludzi o wykształceniu technicznym. Ci po stosunkach międzynarodowych, zarządzaniach, socjologiach, resocjalizacjach nie bardzo mają co ze sobą zrobić. Psychologia to jeszcze ujdzie- w końcu wszędzie są potrzebni psychologowie, ale jak się kończy prywatną uczelnie i to jeszcze zaocznie to no niestety ciężko jest...
akzzi, uhuu. specjalnie dla pracy zmieniłam kierunek, a tu się dowiaduję, że i po nim nic nie ma.

ja muszę sobie "zbanować" ten temat i nawet nie wchodzić, bo depresji można dostać... edit (tu się na sarkazm nie silę. Tylko smutek).
Averis   Czarny charakter
27 listopada 2012 18:38
Sankaritarina, nie desperuj 😉
A ja nadal mam wątpliwości co do pracy.
A ja np prywatnie potrzebuje "obsługi" bo nie mam czasu i chętnie za ta obsługę zapłacę.
Potrzebuje kogoś by za mnie myślał. Np głupia sprawa koni. Kupuje pasze dla nich. Różną, raz tu, raz tam.
A marzy mi sie np przedstawiciel który zapisze sobie mnie w grafik, w maila, wpisze wiek i imiona końi i bedzie mnie obsługiwał - typu - mail, telefon SMS - kupiłaś paszę miesiąc temu - już ci sie pewnie kończy podrzucę 4 worki, a fakturę prześle mailem.

Taki biznes ma jedna osoba pod warszawą. Facet obsługuje kilka osiedli domków w karmę dla psów i kotów.
Wieczorem wsiada w auto i rozwozi karmę po domach. Pamięta kto jakiego ma psa - bo już to przerobił więc wysyła sms'a - nawet nie pytając czy przywieźć  bo wie kiedy worek sie kończy w danym domu. Każda baba kupi tak wór dla psa bo ciężki i nie bedzie nosić. Tak facet podjezdza, wstawia do garażu i finito. Widzimy sie za miesiąc.
Myśli za tych ludzi. 

Trzeba pamiętać. Pracy nie bedzie. Bedzie sie zmieniać. Dużo przejmują maszyny, komputery. powstają nowe zawody, stare zanikają. Szybko to teraz idzie. O wiele szybciej.
20 lat temu nie było połowy zawodów jakie są teraz - tych technicznych typu informatyk, programista itd.
Wszystko sie zmienia. I my będziemy musieli sie zmieniać.
Dostosowywać.


Sankariatarina a z jakiego na jaki zmieniłaś?
O jeszcze znam kilka osób, które skończyły politologię i nie mają co z sobą zrobić.

Oczywiście mówię o pracy w zawodzie, choć tak na prawdę można dyskutować na ten temat, bo znalezienie pracy w zawodzie zależy przede wszystkim od naszej chęci, wykazania się, no i oczywiście od życiowego szczęścia jak to się mówi.
Przy takim bezrobociu jakie jest teraz to tak na prawdę większość się łapie czegokolwiek- zwłaszcza kończąc studia, gdzie przechodzi się w taki okres, że nie wiadomo co robić, a chce się przejść "na własne utrzymanie" ;/

Będąc na praktykach w gospodarstwie pracowałam z chłopakiem, który skończył prawo- nie zrobił aplikacji, bo jak to z nimi jest to wiadomo- chciał się już utrzymywać sam więc podjął pracę pierwszą, którą udało się dostać- i zasuwał pracując przy krowach, twierdząc po czasie, że już się przyzwyczaił i nawet to lubi.
Averis jak tak czytam, to mam wrażenie, że skończę pod mostem. No serio. A muszę, muszę coś robić w tej chwili. Czekam z niecierpliwością aż koniowi zagoi się kopyto do porządku, to będę mogła jeździć chociaż. Nic-nierobienie wpędza mnie w nerwowość.

Dodofon Gdyby to były tylko zmiany... jakieś takie.... milsze dla człowieka jako człowieka, a nie pracownika, to nie byłoby tak źle. A wszystko biegnie coraz szybciej, mocniej, straszniej....i nijak się odnaleźć.

akzzi z polonistyki na zarządzanie.
I ten chłopak był w stanie utrzymać się z tej pensji?
bo jak podliczam czasami to... włos dęba na głowie staje.
kujka   new better life mode: on
27 listopada 2012 19:06
Sankaritarina, a powiedz, czemu zmienilas kierunek na zarzadzanie? masz jakis pomysl na siebie zwiazany z tym?

Dodo koles mial bardzo fajny pomysl. 🙂 A Animalia nie robi czegos troche podobnego?
Podpinam się pod pytanie Kujki. Skąd decyzja o zmiania??
Był w stanie się utrzymać, ba zarobków nie miał najgorszych. Z tym, że miał dwie opcje do wyboru: albo zamieszkać w miejscu gospodarstwa i mieć całodobowy nadzór 7dni w tyg nad zwierzętami (wtedy miał oczywiście zapewnione zakwaterowanie, wyżywienie) bądź też dojeżdżać na swój koszt i mieć tylko zapewnione śniadania i obiady i w niedziele miał wolne (praca wtedy od 7 do zależnie od ilości pracy, ale tak 16-18). Oczywiście różniło się to wysokością wynagrodzenia. Wybrał opcję dojezdną, dlatego też został zatrudniony drugi chłopak z drugiego końca Polski, który siedział na wiosce cały czas (to mu doskwierało najbardziej, bo nikogo tam nie znał).
Praca fajna jak dla mnie, tylko no kurcze... to jednak faceci- mieli więcej siły niż ja, gdybym miała wykonać niektóre z czynności jakie oni robili to bym się wykończyła.

nie wiem coś nie tak zapisłam, cośnacisnęłam i...zginął mi post.

Bera czy technicznym łatwiej? No nie wiem, dąłma ogłoszenie do prasy ,że potrzebuje tokarza, zgłosiło się na jedno miejsce kilkudziesieciu. Zlikwidowano fabryke na żeraniu,jest redukcja etatów w gerdzie, kupa budowlanców ma kłopoty.
Nie, dzis i techniczni maja "przechlapane". Zresztą moja cora po polibudzi etz przez 1,5 rooku pracy nie miała.
Nam technicznym wydaje się,ze humanistom, bankowcom ito jest łatwiej a Wam ,ze technicznym jest łatwiej. Prawda jest taka ,że jest wszędzie do  d...y.
A takie ofert dla ferzerów i tokarzy padały w Szczecinie po upadku stoczni.

Co do jednego zgadzam się z Wami, dzisiejsze studia sa jakies ...no nie wiem ale wychodza z nich ludzie nie przystosowani do życia, z meirną widzą. Co się stało z nasza edukacją?
to chyba zależy od uczelni, tzn od jej bazy do prowadzenia zajęć. No i od samych chęci studentów. Ja swoją uczelnię oceniam wysoko, zwłaszcza kierunki na bioinżynierii zwierząt. Mieliśmy ciekawe zajęcia i ja wyniosłam z nich na prawdę dużo (a przynajmniej z większości, bo wiadomo są i wyjątki). Jeśli ktoś jest chętny to zawsze może dodatkowo chodzić do laboratorium i pomagać w różnych analizach (łapać doświadczenie, wiedzę dodatkową).
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 listopada 2012 19:42
akzzi - a czym jest dla Ciebie praca w zawodzie po politologii?
bera7
Moze Ty jeszcze nie wiesz, ze Twoja siostra ma plan po swoich studiach isc na KSAP, co oznacza kolejne poltora roku raczej spokojne (jesli sie dostanie) + niezle warunki lokalowe w centrum Wawy + dofinansowanie, a nastepnie mianowanie i 40-kilka lat na wzglednie stalym stanowisku.
Chyba, ze do tej pory KSAP jednak zlikwiduja i bedzie zonk  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się