PSY

Argumenty przedstawiła tet. Ja nie muszę, bo są takie same.
Nie odgrażaj mi się, bo piszesz pierdoły i na klatę przyjmę ostrzega za pisanie prawdy durnym ludziom.
Bo durnowatych właścicieli co leczą się u doktora gugla i wszystko wiedzą lepiej wypierdzielam za drzwi, bo mi się już dawno nie chce dyskutować z takimi.
I nie oceniaj mnie i mojego zawodu, kompletnie mnie nie znając, bo ja oceniłam tylko Twoją durnowatą wypowiedź, a nie Ciebie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 października 2012 11:15
Masza mimo wagi kilku godzinne spacery, rajdy, bieganie za rowerem, pływanie nic jej nie męczy. Jest bardzo żywym i ruchliwym psem. Karmę ma niskobiałkową i niskotłuszczową. Przy zabieraniu ze schroniska ważyła 19kg i była to sama skóra i kości (i puchata sierść), po odpasieniu ważyła 21-22kg, teraz 25 i jest strasznie gruba (gruba sierść też fałszuje jej wygląd, wiec dla mnie jest gruba)  😵

Ziva mimo sterylizacji i jak na bullka jest szczupła, a jest jednak mniej ruchliwa. I Zivie wystarczy 50g mniej karmy dziennie i po 2 tygodniach widać efekty.

Albo totalnie jej obetnę dawkę albo wyżałuję na Wolfsbluta na koninie.
kurczak_wtw oprócz walorów estetycznych w tym wypadku nic się nie stało  😉  Ale u szczeniaka rasy olbrzymiej czy dużej takie niedojadanie raczej zdrowe nie jest.
Mój Harry (choć nie pierwotny) to taki "niejadek". Dodałam cudzysłów, bo kiedy ma apetyt, to za trzy psy, ale kiedy nie chce jeść, to choćby mu parówkę podtykać pod nos nie zje, bo mu śmierdzi. Karmiony jest w zasadzie BARF'em i są dni kiedy zwyczajnie nawet nie ruszy się z posłania w kierunku miski. Jak mu jest gorąco, jak się nażre jakichś "śmieci" (padlina, korzonki, odchody końskie etc) znalezionych na dworze, jak się wysyci kośćmi (które się dużo dłużej trawią) nie je i tyle. Przepada mu czasem jeden posiłek z dwóch, czasem oba, potrafi np. po dwóch dniach zjeść pół porcji śniadania i nikt mu w to nie ingeruje. Posiłki ma o stałych porach, ponieważ lubi stęskniony mnie śledzić jak wrócę do domu (wracam akurat na jego kolację) dajemy mu od 15 do 30 min na zjedzenie. Je spokojnie, powoli. Jak widzimy reakcję zerową na michę, już po minucie ląduje w pojemniku w lodówce. I nikt z tego powodu nie robi dramatu: nie jest głodny? Nic na siłę. Bo jak jest głodny, to waruje przy misce, potrafi wręcz ją trącać i się domagać (metalowa miska daje całą gamę dźwiękowych możliwości).

A wyrósł nam byk, duży i zdrowy. Także wierzę, że on wie najlepiej ile i kiedy potrzebuje 😉 Na dowód, majowy Burro:
A tak w sumie to co złego jest w dosmaczaniu?
Nie wydaje mi się, żeby Royal Canin był NIEZDROWY dla mojego psa, bez przesady - tysiące psów lecą na karmie z biedronki i mają się dobrze. Szukam dla psa czegoś chociaż w miarę dobrego, ale smacznego. Bo zjeść zje, ale jest stary, schroniskowy i szkoda mi patrzeć że je bo musi, czyli kolację na drugi dzień. Dlatego mu dosmaczam jeden posiłek, a drugi chętnie zrobię smaczny sam w sobie. Bez przesady, dziewczyny, bo często popadacie w czystą ortodoksję...
Niestety, ale Royal to dobra karma. Nawet bardzo.
Diety dla nerkowców/pęcherzowców są rewelacyjne.
Próbowałam innych firm, ale to są porażki.
No i u mnie to nie są reprezentatywne próby na psach sztuk dwa.
BTW - u mnie np w zoologu sprzedają jakieś badziewia jako royala. Potem "fama" idzie za karmą.
A karma jest dobra, tylko dystrybutor ma w dupie takie praktyki.

pokemon, ja wiem, że jest dobra - dlatego kupiłam. Pisanie więc o karmie z fajnie zbilansowanym składem "świństwo" trąci mi już przesadą. Mój pies ma wagę w normie, jest nawet ciut za chudy, nie chcę go więc utuczyć jak jakaś nadgorliwa pańcia "bo nie je". Mam taki kaprys, żeby mu smakowało, i ju.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 października 2012 12:20
dzionka, ja swoim zwyczajem powiem ci wprost. roztrzasajac sie nad psia miska, dosmaczajac i szukajac smacznijzzych karm zasppokajasz SWOJE potrzeby, emocjonalne; opiekujesz sie, dbasz i lepiej sie z tym czujesz. poki nie szkodzi to psu (nadwaga np) to nie ma w tym nic zlego. najwyzej niepotrzebnego. Ty sie z tym leppiej czujesz to sobie kombinuj. Mnie to wisi czy pies jadl ze smakiem czy bez
tet, o dokładnie, uchwyciłaś 100% tego, co mam na myśli - JA się będę lepiej czuła, jak on będzie chętnie jadł! Bo MI smutno jak sypie mu żarcie, a on podchodzi, wącha i odchodzi 🙂 I dlatego kombinuję, dla własnego lepszego samopoczucia 🙂
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 października 2012 12:26
ja znam taka co sypala psu parmiggiano na karme. sama czasem kupuje cos dobrego psom, albo jakis sprzet, chociaz wystarczylby mi kawalek szurka do prowadzenia psa i jedna pilka do rzucania. a juz mi sie psie zabawki po calej szafie walaja. bo mi sie lepiej robi jak kipie cos psu 🙂
Niestety, ale Royal to dobra karma. Nawet bardzo.
Diety dla nerkowców/pęcherzowców są rewelacyjne.
Próbowałam innych firm, ale to są porażki.
No i u mnie to nie są reprezentatywne próby na psach sztuk dwa.
BTW - u mnie np w zoologu sprzedają jakieś badziewia jako royala. Potem "fama" idzie za karmą.
A karma jest dobra, tylko dystrybutor ma w dupie takie praktyki.


Pokemon, piszesz o karmach weterynaryjnych, które muszą być dobre z marketingowego punktu widzenia, bo to weterynarz je poleca, wystawia niejako sobie laurkę. A że RC ma baaaaardzo silne wet-lobby....
A karmy bytowe RC rewelacyjne niestety nie są, na szczęście ludzie zaczynają się interesować tym co kupują.
Ta karma jest jednym z moich ulubionych przykładów na to co potrafi zdziałać dobry marketing.
dokladnie. siedze obecnie troche w temacie- royal leci na opinii diet. diety sa dobre i niezastapione w sumie. ale bytowki... no niestety, ale jest sporo lepszych karm w lepszych cenach.
Harban   Dywizja - w swoim blasku
10 października 2012 13:02
Mój pies kocha koty ( od  końca ) i bierze je jako zabwkę czy tego da się oduczyć ?  👿
Harban, da się. Odpowiednim szkoleniem.
A karmy bytowe RC rewelacyjne niestety nie są, na szczęście ludzie zaczynają się interesować tym co kupują.
Ta karma jest jednym z moich ulubionych przykładów na to co potrafi zdziałać dobry marketing.

Amen.Dodam-od kiedy zaczęto ją produkować w Polsze.



Śliczny jest! 🤣

a skoro już przy żarciu jesteśmy, nasze śniadanko:


czasem sama się stukam w łeb, po co się tak trząść nad zwierzęciem-żarłby Chopo, też by żył... 😀iabeł: Prawda jest taka, że wszyscy tu, dbając o swoje zwierzęta w maxymalny sposób do naszych możliwości, robimy sobie dobrze.
Harban   Dywizja - w swoim blasku
10 października 2012 15:05
karma jest nie zawsze dla psów zdrowa moja kuzynka dała psu z puszki i pies sie otruł i miał operacje a potem zdechł  🤔zczeka: 🙁
Blow wy tez barfowi? I oczywiście dzięki 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 października 2012 15:40
Harban,  a co operowali przy zatruciu?  😀iabeł:
jak to co, psa
A ja chyba dojrzałam żeby podzielić się z Wami informacją o śmierci mojego psa, 
26 lipca odeszła miłość mojego życia - po 5 latach walki w naczyniakiem krwionośno mięsakowym.
Nina Andy zwana Seksiakiem - mój dredpies nie żyje,
Minęło 2 miesiące a ja nadal po niej płaczę.

Pisałam na moim ukochanym psim forum

W czwartek 26 lipca 2012 po pięcioletniej bitwie o życie, Seksika pokonał nowotwór.
W maju skończyła 12 lat.
Minęło 5 lat od pierwszego guza, który pojawił się na łapie.
I tak sobie myślę, że mimo wszystko tę bitwę z nowotworem wygraliśmy.

Nie znalazłam nigdzie informacji, aby pies z takim rozpoznaniem żył dłużej niż ok 700 dni i to jedynie w sytuacji, kiedy przerzuty dotyczyły przez dłuższy czas przestrzeni podskórnych. My dostaliśmy od losu tych dni ponad 1800.
Pilnowałam przez te lata, żeby każde nowe tatałajstwo było jak najszybciej usunięte.
Każdy z tych guzów był natychmiast chirurgicznie usuwany.
W związku z tym, że guzki były małe pies bardzo szybko dochodził do siebie.
Poza tym co pół roku obowiązkowe USG, EKG, rentgen oraz badania krwi.

1 lipca tego roku kilka godzin po kąpieli pojwiło się pokasływanie.
Byłam święcie przekonana, że zwyczajnie ją przeziębiłam.
Podany antybiotyk podziałał na 2 dni. Potem wróciło pokasływanie.
Zmiana antybiotyku ale i on nie pomagał.
Niestety w tym czasie nie było naszego weterynarza - wyjechał na urlop.
Wrócił po tygodniu (7 lipca) i od razu pojechałam do niego.

USG wykazało duże ilości płynów w brzuszku i niestety w worku osierdziowym.
Badanie krwi prawidłowe poza białymi krwinkami - tych było 30 a norma to 7,0-15,0 G/l
EKG nie wykazało żadnych zmian ale niepokojące było bardzo wysokie tętno ok 190 uderzeń.

Nasz weterynarz zrobił ponownie USG szukając przyczyn.
Maleńki guzek w śledzionie mógł być przyczyną leukocytozy ale jednak psica coraz bardziej słabła.
Bywało, że truchtała sobie całkiem żwawo i nagle traciła siły i nie miała siły iść.
Śledziona to nie był dobry trop.
Okazało się niestety, że guz tym razem umiejscowił się w mięśniu sercowym.
Wtedy też dowiedziałam się, że nie ma już dla niej ratunku.

Psica dostała baterię leków wspomagających pracę serca oraz furosemid na "spędzenie" zbierajacych się w organiźmie płynów.
Czuła się dość dobrze tylko te "napady" zmęczenia były coraz bardziej widoczne.
Ponowne USG po kilku dniach pokazało, że w brzuszku nie ma wody natomiast w worku osierdziowym jest go niestety coraz więcej.
Tak minęło ok 10 dni. W międzyczasie zostały zmienione niektóre leki.
Niestety po tym czasie pies zaczął słabnąć coraz bardziej.
Nie dotyczyło to jednak jedzonka - apetyt nadal był wilczy

26 lipca zaczęło się "coś" niedobrego dziać. Brzuszek wyraźnie wzdęty. Od rana mimo podawania 3 x dziennie furosemidu
psica niewiele siusiała. ok 18 zaczęła się kręcić na posłaniu - dość często zmieniała pozycję i widać było, że coś jej dokucza.
Pojawił się dziwnie cięzki oddech
Zadzwoniłam po naszego weterynarza. Przyjechał około godz 21,20
Po zbadaniu okazało się, że brzuszek wypełniony jest płynem, tętno 210 i coraz cięższy oddech.

Byliśmy gotowi o ile można być gotowym na odejście ukochanego psa.
Bardzo nie chciałam żeby cierpiała.
O godzinie 21,37 Seksi odeszła.

Tak zakończyła się 5-letnia bitwa z naczyniakiem krwionośnym mięsakowym ale ja osobiście postrzegam te 5 lat w kategoriach "cudu"

Wszystkim właścicielom czworonogów chcę w tym miejscu dodać otuchy.
Walczcie, bo cuda się zdarzają. Pilnujcie nowych guzów - nie czekajcie aż urosną.
Przy tym rodzaju nowotworu chirurgiczne ich usunięcie to jedyny sposób leczenia.
Im szybciej tym lepiej.

I mój weterynarz - Tomasz Kuszewski - lekarz z sercem, świetną chirurgiczną ręką, lekarskim nosem.
To On jest sprawcą tego cudu. Dziękuję Tomku !!!

Mój dred pies juz nigdy nie odtańczy tańca radości.
Nadal nie mogę się pozbierać.

Wyjątkowy pies, wyjątkowa wrażliwość.
Ja wiem, że każdy pies jest wyjątkowy ale...co jakiś czas pojawia się psia osobowość. Pies inny niż inne.
Mówią, że Puli to nie pies. Puli to Puli.
Zawsze ją będę kochała. Nigdy o niej nie zapomnę.



tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 października 2012 16:08
moze kuzynka nie doczytala ze karme trzeba z puszki wyjac . pies zjadl puszke to i operowali 🙂😉
szemrana, przykro mi bardzo 🙁 To był naprawdę fajny psiur...
Wojenka   on the desert you can't remember your name
10 października 2012 17:15
szemrana, dobrze to rozumiem..i współczuję...

A czy możesz napisać coś o charakterze i sprawności puli?
Wojenko

Puli to przede wszystkim owczarek. I jak wszyskie owczarki świata puliki są stworzone do pracy z człowiekiem.
Puli jest interaktywny. Cholernie pojętny - uczy sie w mig. To nieduzy pies pasterski o wrażliwym charakterze.
Puli to pies nieufny - nie biegnie do każdego, nie każdemu daje się pogłaskać. To pies decyduje kiedy i kto moze sie do niego zbliżyć.
Jednocześnie nie ma w nim za grosz agresji a natręta obejdzie szerokim łukiem.
Dla swoich jest aniołem 🙂

Puli jest psem, który wymaga uwagi. Z pozoru jest to pies niekłopotliwy. Nie będzie zapraszał godzinami do zabawy. Nie będzie się naprzykrzał.
Ale jeśli go olejesz - wycofa się i nie podejdzie dopóki nie poczuje, że chcesz z nim być.
To rasa dla ludzi stabilnych emocjonalnie. Pulik źle się czuje kiedy jest nerwowo a w domu panuje napięcie.
Posłuszny, wpatrzony w człowieka.

Nadaje się do psich sportów a każda czynnośc jaką będzie mogł robić ze swoim właścicielem będzie dla niego źródłem szczęścia.
To pies szybki i skoczny.
Hałaśliwy - szczekaniem wita, ostrzega, kocha 🙂
Odważny a czasem niezależny.

Jest psem kłopotliwym w utrzymaniu.
Dredy schną długo i jeśli ktoś jest wielbicielem czystego mieszkania to odradzałabym tę rasę.
Do włosa czepia się wszystko - liście, patyki. A że jak pisałam dredy schną długo, to tony piasku w domu są na porządku dziennym.
Co kilka dni trzeba podmywać bo sznurki capią sikami. Chociaż niektórzy radzą sobie wiążąc dredy koło miejsc intymnych.
Najgorszy jest moment, kiedy ok 7-8 miesiąca życia formują się dredy.
Potem o dredy trzeba dbać - przynajmniej raz w miesiącu trzeba rozdzielić je palcami przy skórze.
Puli nie lnieje, puli nie pachnie sam z siebie. Puli przyjmuje zapachy otoczenia.

Da się je ostrzyc ale.........wtedy przestają się oglądać za Tobą na ulicy 🙂
Sierra, tak, coś w stylu barfa 😉

Ja też polecam Tomasza Kuszewskiego, serce na dłoni, pomógł nam bardzo w nagłej potrzebie rzucając życie prywatne i otwierając specjalnie przychodnię w weekendowy wieczór.O Seksi nic nie napiszę 🙁
szemrana, ojej, strasznie smutno 🙁 Uwielbiałam tego twojego pulka...
Szemrana bardzo mi przykro  🙁 Trzymaj się!  🙁 🙁 🙁
cieciorka   kocioł bałkański
10 października 2012 21:11
szemrana, ja też rozumiem... trzymaj się dzielnie.
Blow
Ty Seksika znałaś osobiście. I przez te wszystkie lata gdzies przez net obserwowałaś tę naszą wojnę o życie.
A potem to pamiętne spotkanie w Warszawie - ludzie których polubiłam dzięki internetowi. Ludzie i ich psy.

No trzymam się jakoś ale z psiego forum prawie uciekłam. Nie mam jeszcze dość siły, żeby  tam czynnie uczestniczyć.
Następnego psa na razie wziąć nie mogę. Mam 18-letnią kotkę, która potrzebuje teraz spokoju a nie wariującego szczeniaka w domu.
Ale też boję się tego nowego psa - wiem, że będe szukała w nim mojego puliszona.
Mam wrażenie, że moge go tym skrzywdzić.
Muszę dać sobie czas.

Co do Tomka Kuszewskiego - no cóż, to taki lekarz którzy rzuci wszystko jeśli trzeba i przyjedzie - rankiem, nocą, wieczorem i w święta.
Ma wetowego nosa, nie olewa zwierzaków. Nie wciska kitu. A jeśli ktoś chce walczyć o zwierzaka to i on będzie o niego walczył całą swoją wiedzą.
Ufałam mu i ufam bezgranicznie. Miałam takie chwile, kiedy mojemu psu wyskakiwał guz za guzem czy warto ja ciąć.
A Tomek mówił - jak nie będę widział szans, to Ci o tym powiem.

Postawił na nogi kilka znajomych psów na których inny położyliby krechę.

Moje siwe z krakowskimi burkami. Jedna z tych czarnych pulików juz nie zyje. Zjadł ją nowotwór ze 3 miesiące przed moją sunią




Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się