Nasze upadki z koni.

vicke   Marzeniami żyłem jak król
15 września 2012 12:01
Ja jeździłam ok 2 lata na szalonym, młodym kucyku walijskim  😎 Przekochany siwus, o uroczym przezwisku "Aniołek"  🏇 ( imię Minimus Angelos czy jakoś tak ;p ) Ohh ile to było gleb z niego  🤣
Pamiętam wakacje, gorąco, jazda, i nie pamiętam już czego Aniołek się przestraszył, w dzikim galopie przebiegł całą ujeżdżalnie, zatrzymał się tuż przed barierką (niebezpiecznie się zachwiałam, ale utrzymałam) i zwrot o 180 i heja w drugą stronę  🏇 zatrzymał się tuż przed rowem, do którego ja wleciałam  🤣
Inny, na zawodach. drugie w żuciu kucyka. Szereg. Żółto - czarna przeszkoda której wszystkie konie się bały. Na parkurze masakryczne błoto. Większość na tej przeszkodzie spadało. Konie pozbywały się jeźdźca i pędem wracały do stajni same. Mój kucyk zatrzymał się, ja go przeleciałam, rąbnęłam o coś głową rozwalając kask na części, i noga mi się zaklinowała w strzemieniu. Mogliłam się żeby Anioł nie pogalopował do koni.  🤣 Na szczęście stał tylko i mnie pyskiem ruszał. Przyszło dwóch facetów, i mocowało się z moją stopą, ona nie chciała wyjść  🤔  A białe bryczesy w tym błocie tak uwalone, że się więcej nie doprały  😀

Na szczęście nie miałam jeszcze niebezpiecznych upadków.
Raz w terenie koń poczuł zew wolności i fruu, dzida do przodu  🏇 Galopujemy sobie, ja go próbuję zatrzymać, gdzieś po drodze strzemiona pogubiłam, ale pędzimy dalej. Nagle skrzyżowanie, koń skręcił w prawo, a ja pojechałam sama prostu, lądując dupskiem idealnie w stosie igieł  💃

Kilka dni temu też spadłam  🤣 Po przeszkodzie chciałam skręcić w prawo, ale kobyła twierdziła że w lewo będzie lepiej. Każda skręciła w swoją stronę  😀
Kilka dni temu też spadłam  🤣 Po przeszkodzie chciałam skręcić w prawo, ale kobyła twierdziła że w lewo będzie lepiej. Każda skręciła w swoją stronę  😀

I każdy zadowolony !  😁
Wesoło z tym Aniołkiem !
Mnie tam wcale nie wesoło jak coś takiego czytam. W tym: "na parkurze masakryczne błoto".
Odpowiedzialnym za takie sytuacje (dorosłym) to... chętnie bym kuku zrobiła. Wrrr...
halo a co powiesz na to że na zawodach ostatnich w Jabłonnie trawa dla publiczności była ładnie skoszona a na parkurze łąka?  😤
Że kto był w zeszłym roku to wiedział  jakiego typu urozmaiceń może się spodziewać 🙂
Nie pojechałam w tamtym roku (świadomie) i w tym też bym nie pojechała (gdybym mogła, buu), ale "nasza" stajnia była, z góry spodziewając się trudności - na zasadzie nic nas nie zaskoczy 🙂. Nie mamy oszałamiającego wyboru miejsc do startów, żeby zamknąć się w 100 km w jedną stronę 🙁 Tyle, że łąka bez sensu utrudnia, a błoto to ryzyko zdrowia i życia.
Ja natomiast w zeszłym roku nie byłam  🙄
Facella   Dawna re-volto wróć!
15 września 2012 18:04
Kilka dni temu też spadłam  🤣 Po przeszkodzie chciałam skręcić w prawo, ale kobyła twierdziła że w lewo będzie lepiej. Każda skręciła w swoją stronę  😀

hehe dzisiaj o mało tak nie glebłam, tylko że ja galopowałam, i chciałam ominąć oponę od wewnętrznej, a kobyła wolała od zewnętrznej i w sumie przeskoczyłyśmy  😁
Też tak raz miałam, pasujący skok i po koń w prawo a ja w lewo. Nawet koń się zdziwił  😁
.
Jak przez ostatnie dwa lata nie spadałam wcale, to ostatnio mi się trafiły do jazdy takie konie, że przez ostatnie 2 miesiące spadłam 7 razy. Pobijam rekordy  😁
Ostatnio np. wywaliłam się z kobyłą na galopach kondycyjnych, leżałam pod nią a ona nie mogła wstać bo wodza zaplątała jej się o nogę (a powinna pęknąć w takiej sytuacji  🤔 ), ogier nie mogąc mnie zrzucić rzucił się po prostu na bok i mnie przygniótł.
Facella   Dawna re-volto wróć!
22 września 2012 20:24
Frania, i żyjesz!  😲


moja ostatnia gleba jakiś rok temu ciekawie było, ale nic nam się nie stało  🙇
tosiak, pozdrawiam lonzujacego na takim podlozu konia z jezdzcem. gratulacje.
pomimo 4 lat regularnych skoków z ekscesami do 120 i 2 sezonów szalonych L-kowych startów jeszcze nigdy nie całowałam gleby w sytuacji 'okołoskokowej'. Mówiłam już, że mam złotego konia 😉?

po tym wyznaniu daje ci max miesiac na zaliczenie spektakularnej gleby. 😉 zapeszylas sobie wlasnie i to na pismie 😁
Ja w piątek zaliczyłam glebę na ostatniej przeszkodzie parkuru, a cały parkur był na czysto  😵

Został mi ogromny siniak na udzie dla pamiątki
tosiak , podłoże nie pomagało... ile w tej glebie było głupoty ludzkiej??  widzę lonza, pewnie ostry zakręt , ślizg i plusk.
.
tosiak , podłoże nie pomagało... ile w tej glebie było głupoty ludzkiej??  widzę lonza, pewnie ostry zakręt , ślizg i plusk.



nie zakręt, po prostu koń buntownik.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
23 września 2012 18:34
katija, muszę to poważnie przedyskutować z koniem 😉
Pewnie spadnę w najgłupszej możliwej sytuacji, ku uciesze gawiedzi i szczeremu zdumieniu biednego niewinnego zwierzęcia


Skoro tak to przewidujesz to ja obstawiam glebe przy zejściu z parkuru np. spektakularne potknięcie zakończone twoją glebą/zsunięciem na pupe i zdziwionym koniem 😂

czego ci oczywiście nie życzę 😉
A ja wczoraj spadłam  😂 no bo jak by inaczej, glebe na wrzesień mam zaliczoną  😁 😁 😁
a było to tak: wybraliśmy się w teren na 3 konie i 2 pieszych z aparatami. Ja pojechałam na oklep i na halterze. Jedziemy sobie stępem spokojnie, fajne piaskowe pole, troche trawy. I koń buch centralnie w bok. Grawitacja mnie lubi więc tyłkiem w piach xD Ale wodzy nie puściłam ! nie było szans wysiedzieć...
I najlepsze: koń przestraszył się malutkiej białej foli w trawie...  😵
Ale to już norma, jak się jeździ lajtowo w tereny na hucułku, który ma fazy na "boje się wszystkiego" i "jestem najdzielniejszy ogr"  😁
Facella żyję, żyję. Po upadku z kobyłą kaszlałam, przez półtorej godziny, ale dostałam trochę herbaty z whisky, przespałam się i jeździłam dalej. Ostatnio mi nawet powiedzieli jak się bałam na jednego konia to mi powiedzieli, że mnie to by nawet granat nie zabił  😁
anja_daniel   Janna,Kuba,Kratka i Kewa 4 koniska :)
25 września 2012 09:08
Jeżdżę z koleżanką , spadła z konia pierwszy raz, minęły już 2 miesiące, a ona nadal się boi choć nic jej się nie stało -  nie mam już pomysłu, jak ją przekonać, że zdarzają się upadki ale jeździ się dalej 🙁
.
vicke   Marzeniami żyłem jak król
10 października 2012 19:21
A ja ostatnio jeżdżę, jeżdżę i nagle patrze, kolega przyszedł. No to sobie myślę, skończę żeby nie stał bez celu. Zdjęłam siodło i sobie stępowałam. Koń spokojny, ja się rozluźniłam, i nagle wziuuuu! Konia nie ma, ja na nogach na ziemii, a kolega się śmieje  🏇 Otóż mój koń, przestraszył się czegoś w krzakach, i uciekł z prędkością światła przez ujeżdżalnie, a ja zostałam  😜
Ja ostatnio łupnęłam z kobyły 2 razy na jednej 20 minutowej jeździe  😵 Kobyła młoda, w trakcie zajeżdżania, 3 dni próbowała mnie wysadzić, jak jej się w końcu udało to za drugim razem od razu zaczaiła jak to zrobić żebym spadła i po 5 minutach poleciałam jak z procy. Jutro na nią wsiadam znowu, boję się okropnie co jeszcze babsko wymyśli  🙄  Aż mnie mdli na myśli o jutrzejszej jeździe... 😫
Vanilka, a nie mowilam? 😁
Frania weź kogoś do pomocy,wróćcie do oprowadzania i lonży  może??? szkoda się narażać.
Pomoc mam, ale lonża mi się wydaje bez sensu bo ona dobrze zdaje sobie sprawę z tego kiedy jest na lonży/ktoś ją oprowadza a kiedy jest sama. Robimy to na początku każdej jazdy ale na całą to nawet nie mogę sobie pozwolić bo niestety ale czas goni  🙄
Sądzę, że w upadkach to jestem ekspertem. Niestety. Rekordy? Przestałam liczyć po 120(!) glebie, sądzę, że dobiłam do 200 🤔 8(!) na jednej jeździe. Krótkie nogi, słaba równowaga, jazda na napakowanych owsem wystanych w boksach/stanowiskach ogierach, na młodzikach i różnych "posiadaczach za uszami" robiła swoje. A namiętnie dostawałam konie, do których nie dorastałam umiejętnościami, bo... owszem, spadałam, ale rzadko kiedy mi się coś działo. Otrzepywałam się i na koń! Uszkodziłam się zaledwie 7 razy. Bezpośredniej pomocy medycznej wymagałam tylko 3 razy. Do dziś pamiętam zaskoczenie, gdy wreszcie trafiłam pod dobrą opiekę trenerską. 1,2,3, piąta jazda - a się NIC nie dzieje  😲, nikt nie spada, żaden koń nie biega luzem, nawet - nie brykają specjalnie. A wcześniej: pamiętam takie 2 godz., gdy trzykrotnie przyjeżdżała karetka  🙄 (akurat nie do mnie, ale to ślepy traf). Najbardziej spektakularne upadki: dwukrotnie pod galopujące kopyta (niebezstratne i tego nadal się boję), wbicie się głową w grunt "na marchewkę" na dobrą minutę albo dwie, 3,5 salta w powietrzu (skrupulatnie liczyłam) przez 2/3 szerokości sopockiej hali + "spływ" po bandzie, wywrotka z koniem po wpadnięciu wiodącą nogą w wykrot na zamarzniętą ziemię, decyzja konia, żeby ze stój wyskoczyć z szeregu górą przez odkos  🙄 (odkos ustał, ja nie wysiedziałam). Były i zabawne: przejażdżka w 2 konie, w celach relaksowych, ustalanie trasy na huberta. Słońce z wolna zachodzi, jesień, śliczne światło, wjeżdżamy do jeziora, pełen relaks. "Zawsze twierdziłem, że pałac to wspaniały plan zdjęciowy, proszę spojrzeć" - mówi mój towarzysz. To się obróciłam w siodle maksymalnie - faktycznie, piękny widok. A koń - j*but z zadu pod niebo. A ja - bach na tyłek do jeziora  🤣 Po pachy 🤣
gajara18   "Konia strzeż się z tyłu, psa z przodu, a kobiety
25 listopada 2012 09:18
Ja miałam okazje spaść w piątek .
Wsiadłam na 10 letnią kobyłkę która pomału zaczynała sie wdrażać do pracy po pólrocznej przerwie . To była pierwsza jazda na ujeżdżalni ,wsiadłam kobyłka trochę sztywna była . Więc stwierdziłam ze po gimnastykujemy się drążki ,kola ,wydłużanie szyi itp . I jedna mała przeszkoda na koniec (40 cm)  po skoku odbiła w bok i zaczęła sadzić barany (mocno wybijająca kobyłka ) i nagle trach zatrzymanie szyja w dól i leć ....i poleciałam przez głowę jakieś 2-3 metry od konia . Trochę mnie zatkało ,podniosłam się kobyłka się gapiła na mnie zadowolona z sukcesu . Wzięłam wstałam okazało się ze coś mi puchnie bark ... kulawa jestem ale spoko może przejdzie . Po zdj. rtg stwierdzono ze złamany obojczyk ...

edycja- ort
Nirvette   just close your eyes
27 listopada 2012 14:20

A to moje  🤣

To jedna z moich najciekawszych gleb. A bylo ich wieeele 😉 Jechalam sobie klusem na hucule, Franku, z jego okropnym siodlem west. Kon nie byl moj, siodlo tez nie. Wlasciciel konia podpial popreg, zawiazal pas (popreg nr 2) wszystko sie ladnie trzymalo, no to hop. Pieknie gra, siodlo nie lata, jezdzimy. Miejsca za bardzo nie bylo, takze tylko ruszylam konia po poworku troche. Klusujemy i chcialam przejechac obok drzewa i kupki kamieni. Przeszlam do stepa, a Franek zahaczyl o drzewo.  🤔wirek: Walnelam kolanem w owo drzewo i stracilam rownowage.  🙄 Huculasty sie przestraszyl i do galopu, a ja zaczelam sie zsuwa na prawo. Razem z siodlem. W locie zajarzylam, ze cos nie gra. Aha! Popreg poszedl. Jeden z dwoch. Drugi, na nieszczescie, sie nie rozwiazal. Kon wpadl w panike, bo mu cos latalo pod brzuchem i dzida galopem po podworku. Trzech chlopa musialo go zlapac i polozyc, bo inaczej sie nie dalo. Ja jak go zlapalam, to jeszcze mnie przewrocil, a za drugim razem pchnal na plot. Zlapali, odpieli siodlo i tak skonczyla sie nasza kariera z siodlem west.  🤣
Skonczylo sie tylko paroma siniakami i malym obtarciem na nodze konia. A siodlo? Nie nadawalo sie juz do niczeg, bo nalezalo do tych tanszych i jak dostalo pare razy z kopyt to sie rozlecialo.  😂

Inny moj upadek, to z klaczy fryzyjskiej, Dalii, na poczatku jej kariery z jezdzcem. Jechalysmy stepem po padoku, o trawce. No i Dalii nie bardzo chcialo sie chodzic tam gdzie ja chcialam. Ladnie stepowalysmy, na luzie, a Dalia nagle zwrot na zadzie o 90* a ja ewakuacja. Nawet nie wiedzialam, w ktorym momencie zeskoczylam.  😂

A z tych niebezpiecznych, to pamietam moje pierwsze galopy w szkolce. Mialam jazde na kasztance kochanej, Sofii. Galop po wolcie, moj dosiad i rownowaga wolaly o pomste do nieba, ale jedziemy. No i nie wykrecilam, a niedaleko mojego toru jazdy stala malusienka kopertka. Sofia, jako kon ambitny, zamiast ominac przeszkode, to postanowila sobie skoczyc, ze mna na grzbiecie. Z zapasem nawet niezlym. Wyladowalam na szyi i tak wisialam, a Sofia sobie klusowala. Ja w koncu sie zsunelam i walnelam jak worek z kartoflami na ubita ziemie. W efekcie nie moglam przez dluzsza chwile oddychac i cos mowic.

wybaczcie za brak polskich znakow, ale mam angielskiego laptopa.  😡
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się