Zjawisko "naturalnego werkowania" - artykuł Francuskiego Związku Podkuwaczy
taaaa, a ile jest świadomych rolników/ osób powożących (piszę w odniesieniu do znanych mi warunków na Kaszubach) mających pojęcie o jakimś chodzeniu od piętki, znaczeniu strzałki i itp? może i mało wiem, zajmując się własnymi końmi od 12 lat, a mając kontakt z końmi od prawie 30lat 🙄, ale zawsze byłam uczona i nadal będę tego przestrzegała, żeby wybierać np. polną drogę, a nie asfalt, a jeśli jest konieczność pokonania szosy to stępem; trzymanie młodziaków czy źrebaków na okólnikach w stadninach, które są wyłożone często kamieniami polnymi np. w Rzecznej, Liskach nie ma tu nic wspólnego z długim kłusowaniem po asfalcie; nikt mi nie powie, że to lepsze dla nóg konia niż taki sam kłus po np. równoległej drodze polnej. Rola dobrze ściera kopyta? a kto z nas, na koniach rekreacyjnych/sportowych zasuwa po roli? natomiast rolnik (99%) ma gdzieś kopyta i nogi konia, którym orze w polu, bo jak koń zakuleje, to wiadomo gdzie go sprzeda, a nie będzie werkował i patrzył czy konik chodzi z palca czy piętki...
Nie demonizuję asfaltu jako podłoża, nie uważam naturalsów za pomyleńców, ale nie widzę najmniejszej potrzeby ganiać mojego konia kłusem po sfalcie, skoro mam lepsze alternatywy. Ten wątek to kolejny w. , w którym ścierają się naturals z klasyką. Gdzie się nie wejdzie na forum, ciągle to samo.Jedni napadają, inny się bronią i tak w kółko.
Koń ma takie kopyta, po jakim podłożu chodzi. Twarde, to twarde. Kopyto, jak każda część konia, potrzebuje hartowania i adaptacji, jeśli ma pracować na wymagającym podłożu. I tego się nie przeskoczy, ale to wymaga czasu. Czego każdy powinien być świadom.
Koni bryczkowych też się to tyczy - będą zahartowane, to popracują i bez podków.
Jeśli ww. konie były poprzednio trzymane na miękkim padoku i w boksie z miękką ściółką to absolutnie się nie dziwię, że po nagłym wrzuceniu na asfalt na 2-3 godziny dziennie im się kopyta starły.
RioBrawo, co do przykładu świadomości niektórych rolników - jesteśmy tu wszyscy nieogarniętymi pańciami, co to konia rok w gnoju potrzymają, a potem z nagła w pole/na asfalt wyjadą, czy raczej świadomymi właścicielami, którzy chcą, żeby ich konie miały jak najlepsze kopyta i w związku z tym podejmują pewne prowadzące do zamierzonego efektu działania?
Mnie osobiście pomogłoby wybetonowanie/wyasfaltowanie sporego kawała padoku. Moje konie z pewnością by na tym skorzystały....
w Nowielicach młodziaki są trzymane na wybiegach z utwardzanym podłożem 😉 a przynajmniej tak było dawniej. Co prawda mój koń jest akurat wyjątkiem od reguły, bo pomimo takiego chowu kopyta ma patologiczne 😉
Koń ma takie kopyta, po jakim podłożu chodzi. Twarde, to twarde. Kopyto, jak każda część konia, potrzebuje hartowania i adaptacji, jeśli ma pracować na wymagającym podłożu. I tego się nie przeskoczy, ale to wymaga czasu. Czego każdy powinien być świadom.
Koni bryczkowych też się to tyczy - będą zahartowane, to popracują i bez podków.
Jeśli ww. konie były poprzednio trzymane na miękkim padoku i w boksie z miękką ściółką to absolutnie się nie dziwię, że po nagłym wrzuceniu na asfalt na 2-3 godziny dziennie im się kopyta starły.
RioBrawo, co do przykładu świadomości niektórych rolników - jesteśmy tu wszyscy nieogarniętymi pańciami, co to konia rok w gnoju potrzymają, a potem z nagła w pole/na asfalt wyjadą, czy raczej świadomymi właścicielami, którzy chcą, żeby ich konie miały jak najlepsze kopyta i w związku z tym podejmują pewne prowadzące do zamierzonego efektu działania?
Mnie osobiście pomogłoby wybetonowanie/wyasfaltowanie sporego kawała padoku. Moje konie z pewnością by na tym skorzystały....
Zrozum, że czasem kopyto potrzebuje podkucia. Wy o swoich konikach, domowych pupilkach do jazdy, ja o koniach pracujących.
Takie podejście do tematu nie jest dobre i mam nadzieję, że ten pęd do naturalnego wreszcie minie, bo to dla koni wcale nie jest dobre.
Skoro jesteście tacy naturalni kopnijcie swoje koniki w tyłek i wypuście do lasu. Będą żyć naturalnie. Bez podków, szczepionek, leków i paszy treściwej.
Latem będą jeść trawkę, zimą wygrzebywać korzonki niepodkutym kopytkiem
Gwarantuję wam, że co najmniej 60% tych koników (waszych pupilków) nie przeżyje. Zostaną najsilniejsze, najsprytniejsze i najlepiej zbudowane. Konie z wadami kopyt, budowy, chorowite, słabe, padną. Smutna prawda, ale prawda.
Obserwacja dzikich koni odbywa się na grupie osobników najsilniejszych, reszta słabeuszy umiera.
Człowiek udomowił konie, aby spełniały funkcję użytkową, a nie po to,żeby stwarzać mu naturalne warunki i oglądać jak się konik czuje i czy wszystko u niego dobrze i czy jego potrzeby społeczne, takie siakie, owakie są w pełni zaspokojone.
Tego nie zmienicie nawet jeśli staniecie na głowie z pilnikiem w rączce.
jesteśmy tu wszyscy nieogarniętymi pańciami, co to konia rok w gnoju potrzymają, a potem z nagła w pole/na asfalt wyjadą
i oto przykład nadmiernej i niepotrzebnej reakcji, zupełnie nie na temat. oczywiście , że MY WSZYSCY TUTAJ MĄDRZY ŚWIADOMI WŁAŚCICIELE jesteśmy, ale podałam przykład większości i realiów wokół nas. ilu przekonałaś chłopów ze wsi do tego o czym piszemy? a ilu jest NAS WSPANIAŁYCH ŚWIADOMYCH 😉?
Wiwiana czy te pewne zmierzającego do efektu działania, to kłus po asfalcie? ja wolę twardą polną,albo leśną drogę i na pewno nie chcę betonu na padoku...
[quote author=Wiwiana link=topic=87773.msg1375004#msg1375004 date=1334648633]
jesteśmy tu wszyscy nieogarniętymi pańciami, co to konia rok w gnoju potrzymają, a potem z nagła w pole/na asfalt wyjadą
i oto przykład nadmiernej i niepotrzebnej reakcji, zupełnie nie na temat. oczywiście , że MY WSZYSCY TUTAJ MĄDRZY ŚWIADOMI WŁAŚCICIELE jesteśmy, ale podałam przykład większości i realiów wokół nas. ilu przekonałaś chłopów ze wsi do tego o czym piszemy? a ilu jest NAS WSPANIAŁYCH ŚWIADOMYCH 😉?
Wiwiana czy te pewne zmierzającego do efektu działania, to kłus po asfalcie? ja wolę twardą polną,albo leśną drogę i na pewno nie chcę betonu na padoku...
[/quote]
Tak szczerze to ja bym też nie chciała 😀
Teraz nowym naturalnym dogmatem będzie posiadanie co najmniej jednego wyasfaltowanego wybiegu dla pupilka,żeby pupilek mógł sobie pobiegać po twardym podłożu, celem wzmocnienia niepodkutych kopytek.
mój koń jest użytkowy i chodzi nieporównywalnie lepiej bez podków, strugany przeze mnie niż jak był kuty na 4 nogi.
Mam nadzieję, że trend na bezpodstawne kucie też przeminie, bo to nie jest dla koni dobre. Bezpodstawne, podkreślam.
martynka.n, ale dlaczego to niby nie jest dobre dla koni? Użytkowanych - nie mówię o wysokim sporcie - ale tak jak nasze, w jakimś tam amatorskim sporcie na poziomie powiedzmy do ujeżdżeniowych C-tek. Mój koń ma sporo lepsze kopyta od czasu jak jest niekuty (od początku praktycznie robiony naturalnie ale to z innych powodów, po prostu żaden z tych kowali, którym bym powierzyła kopyta nie zgodził się dojeżdżać do werkowania jednego konia) - do tego te kopyta działają. W lesie, na twardym, na miękkim, na piasku, na twardej trawie - ostatnio byliśmy na zawodach i okazało się że rozprężalnia jest na betonowym podłożu - ubita ziemia i na to trawka króciutka i rachityczna. I mój koń po chwili lekkiego zdezorientowania zaczął chodzić luźno i do przodu, choć spodziewałam się totalnego usztywnienia.
Dlaczego wg Ciebie ta moda ma mijać, skoro większość (nie wszystkie) koni, które obserwuję tak robione - chodzą bez problemów, użytkowane codziennie, w różnych terenach, kopyta poprawne, nie podbijają się. Niby co jest w takim razie takie niedobre.
I żeby nie było, nie mówię o sporcie przez wysokie S - skoki wysokie czy wysokie ujeżdżenie, czy inne mocno zmieniające obciążenia wyczyny 😉. Powiedz mi co niby takiego obciążającego jest w P-N kowym ujeżdżeniu, żebym musiała kuć swojego konia i na dodatek jak go nie okuję to to jest dla niego złe?
Rio, pociągnęłam tylko dalej Twoją analogię. Wykręcasz kota ogonem, najpierw podając tychże rolników i ich "warunki utrzymania" koni (co do których wszyscy się chyba zgodzimy, że dalekie są nie tylko od prawidłowego, ale nawet od minimalnie rozsądnego utrzymywania i użytkowania) jako przykład na bezsens utrzymywania i pracy końmi niepodkutymi, a potem dziwiąc się, że ktoś Ci to wypomina jako absurdalne.
Przerzucanie się absurdalnymi argumentami nie prowadzi do niczego dobrego, a z pewnością nie do konkretnej i dobrze uargumentowanej dyskusji.
martynka, z Tobą w dalsze polemiki wchodzić już nie będę, ponieważ:
Teraz nowym naturalnym dogmatem będzie posiadanie co najmniej jednego wyasfaltowanego wybiegu dla pupilka,żeby pupilek mógł sobie pobiegać po twardym podłożu, celem wzmocnienia niepodkutych kopytek.co można skwitować jedynie wzruszeniem ramion, oraz z podanych wyżej powodów.
Proszę:
www.rockleyfarm.blogspot.co.ukJeśli lektura tej strony nie odpowie na Twoje pytania względem rehabilitacji popsutych kopyt oraz intensywnego użytkowania koni bosych na EKSTREMALNIE wymagających podłożach, to nic, co ja napiszę, ani ktokolwiek inny, tego nie uczyni.
Koniec gadki zatem.
Wychodzi, że niepotrzebnie zupełnie wzięłam udział w tej "dyskusji".
Czasu szkoda.
Konie i tak same zweryfikują czy ich użytkowanie jest właściwe czy niewłaściwe.
jechałam niepodkutym koniem na trawie i na hali P i N, nie ślizgałam się, koń się odbijał bardzo dobrze, lądował pewnie i stabilnie.
Jeśli moje plany na ten rok wypalą i będę mogła startować to dalej będzie bosy.
mój koń jest użytkowy i chodzi nieporównywalnie lepiej bez podków, strugany przeze mnie niż jak był kuty na 4 nogi.
Mam nadzieję, że trend na bezpodstawne kucie też przeminie, bo to nie jest dla koni dobre. Bezpodstawne, podkreślam.
Jasne, też mam taką nadzieję, bo napisałam już wcześniej, że gdyby nie wady kopyt, swoich koni bym nie kuła.
Nie ma sensu kuć wtedy kiedy nie trzeba i zgadzam się z tym, że wielu właścicieli kuje swoje konie w ślepym pędzie, na zasadzie "bo ładnie wygląda, bo kują wszyscy" etc. Oczywiście, że podkowa bardziej obciąża kopyto, często je zacieśnia, jest przyczyną wielu schorzeń, ale w wielu przypadkach (jeśli koń ma być użytkowany) jest wyborem "mniejszego zła".
Nie podoba mi się jedynie ślepe podejście na zasadzie, że nic, nigdy nie kuć, bo podkowa jest złem, złem, złem.
Zawsze trzeba znaleźć złoty środek 🙂, co oczywiście łatwe nie jest.
To dalej powiedz mi, dlaczego twierdzisz, że to naturalne podejście / niekucie nie jest dobre dla koni. Proszę o wyjaśnienie. Bo tu niby piszesz, że rozumiesz, że jak nie ma wad to kuć nie trzeba, a potem, że masz nadzieję, że ta moda minie.
A ja mam nadzieję, że nie minie - między innymi dlatego, że ludzie zaczęli zwracać uwagę na to, jak funkcjonują kopyta ich konia, co potrzebne co nie, że zaczęli patrzeć kowalom na ręce i coraz rzadziej słyszę - ja się na tym nie znam, kowal mówi, że dobrze. I mam nadzieję, że przestanie się wreszcie pakować w podkowy na 4 konia, który stoi 23 godziny w boksie i wychodzi 3 razy w tygodniu na stępa w ręku. Mam nadzieję, że przestanie się ładować okrągłe podkowy jak tylko wet nie ma pomysłu, skąd kulawizna, no ale po okrągłych przechodzi, więc heja na zawody.
Jak będzie trzeba podkuję swojego konia, ale nie widzę takiej konieczności i mam nadzieję, że nie nadejdzie.
martynka.n, ale dlaczego to niby nie jest dobre dla koni? Użytkowanych - nie mówię o wysokim sporcie - ale tak jak nasze, w jakimś tam amatorskim sporcie na poziomie powiedzmy do ujeżdżeniowych C-tek. Mój koń ma sporo lepsze kopyta od czasu jak jest niekuty (od początku praktycznie robiony naturalnie ale to z innych powodów, po prostu żaden z tych kowali, którym bym powierzyła kopyta nie zgodził się dojeżdżać do werkowania jednego konia) - do tego te kopyta działają. W lesie, na twardym, na miękkim, na piasku, na twardej trawie - ostatnio byliśmy na zawodach i okazało się że rozprężalnia jest na betonowym podłożu - ubita ziemia i na to trawka króciutka i rachityczna. I mój koń po chwili lekkiego zdezorientowania zaczął chodzić luźno i do przodu, choć spodziewałam się totalnego usztywnienia.
Dlaczego wg Ciebie ta moda ma mijać, skoro większość (nie wszystkie) koni, które obserwuję tak robione - chodzą bez problemów, użytkowane codziennie, w różnych terenach, kopyta poprawne, nie podbijają się. Niby co jest w takim razie takie niedobre.
I żeby nie było, nie mówię o sporcie przez wysokie S - skoki wysokie czy wysokie ujeżdżenie, czy inne mocno zmieniające obciążenia wyczyny 😉. Powiedz mi co niby takiego obciążającego jest w P-N kowym ujeżdżeniu, żebym musiała kuć swojego konia i na dodatek jak go nie okuję to to jest dla niego złe?
Odpowiem Ci dlaczego nie jest dobre. Bo teraz co drugi właściciel konia sam struga mu kopytka, pełno jest znawców, naturalsów, którzy nie biorą odpowiedzialności za swoją robotę, a chcą dorobić i jeżdżą po stajniach i strugają. Bo teraz co drugi jest specjalistą od końskich kopyt i stawia swoje umiejętności (po trzydniowym kursie) wyżej od podkuwaczy i weterynarzy, a często racji nie ma.
Dlatego.
Nie kuj swojego konia, jeśli ma poprawne, zdrowe kopyta. Ja swoje kuję, co już wcześniej napisałam.
gdybym nie rozkuła mimo wady kopyt, to mój zwierzak dalej chodziłby ze zgnitymi strzałkami, kopytem zacieśnionym tak, że nie włożysz kopystki, łamiącym się z wiecznie odłupanymi podkowami. Rozkułam, chociaż nie wierzyłam i było warto. Litry - bo już w takich miarach można liczyć - środków, jakie wlałam w kopyta nie dały nic, dopiero strzałka pracująca po odpowiednim podłożu zaczęła zdrowieć i odrastać. Czeka mnie jeszcze mega dużo czasu, ale według moich pomiarów kopyta poszerzyły się od ubiegłego czerwca o centymetr. Jak na to co ma, to bardzo dużo, chociaż nadal jest ciasno. Jeżeli bym została przy kowalu, to następne kucie miało być na wkładki amortyzujące bo przecież nic się nie da zrobić, żeby koniowi pomóc. Czasami warto wyjść poza schematy.
z ciekawości - jakie konkursy jeździsz i jakie to wady kopyt posiadają Twoje konie?
Ależ kopyta mojego konia, mało poprawne wyprowadził werkowacz naturalny. Na dodatek dwóch wetów bardzo dobrych (przed wyjazdem za granicę jeden z nich uznawany za jednego z lepszych ortopedów) wypowiadało się bardzo dobrze o tym, jak teraz wyglądają jego kopyta i o pracy tego strugacza. Obaj Ci weci także w trudnych przypadkach polecali kilku mi znanym osobom właśnie zacząć od strugania naturalnego - to jak to jest? Ci weci też niedouczeni? Czy może jednak wiedzą więcej niż Ty i widzą w tym sens Ci, którzy się przyglądnęli sprawie?
Strugacza naturalnego tak jak kowala się wybiera - nie bierze się pierwszego lepszego. Mi po tym jak branka przestała robić część koni trochę zajęło znalezienie kolejnej osoby - ale jest a kopyta są super i działają. A nie były. Kiedyś były mocno nie takie i wet się mocno nad nimi załamywał.
Ja swoich koni nie kuje. Struga je kowal a między struganiami ja poprawiam jeśli trzeba.
Jeden z moich koni Mercury był kuty od 3 do 7 roku życia. nie dawał rady na komieniach bez podków, ma bardzo wolno rosnącą podeszwę.
Teraz mam stajnię gdzie jest inne podłoże. Glina, zero kamieni. Koń został rozkuty półtora roku temu. Około roku trwało, żeby kopyta przestały być wrażliwe.
Widziałam kopyta spieprzone przez kowali, widziałem też źle prowadzone naturalnie.
Kowal zazwyczaj wycina za dużo a naturalny za mało🙂
gdybym nie rozkuła mimo wady kopyt, to mój zwierzak dalej chodziłby ze zgnitymi strzałkami, kopytem zacieśnionym tak, że nie włożysz kopystki, łamiącym się z wiecznie odłupanymi podkowami. Rozkułam, chociaż nie wierzyłam i było warto. Litry - bo już w takich miarach można liczyć - środków, jakie wlałam w kopyta nie dały nic, dopiero strzałka pracująca po odpowiednim podłożu zaczęła zdrowieć i odrastać. Czeka mnie jeszcze mega dużo czasu, ale według moich pomiarów kopyta poszerzyły się od ubiegłego czerwca o centymetr. Jak na to co ma, to bardzo dużo, chociaż nadal jest ciasno. Jeżeli bym została przy kowalu, to następne kucie miało być na wkładki amortyzujące bo przecież nic się nie da zrobić, żeby koniowi pomóc. Czasami warto wyjść poza schematy.
z ciekawości - jakie konkursy jeździsz i jakie to wady kopyt posiadają Twoje konie?
Nie jeżdżę konkursów. Moje konie chodzą regularnie (bardziej celuję w ujeżdżenie), po różnym podłożu- ujeżdżalnia, asfalt, tereny. Jeden ma platfusa w jednym kopycie, drugi ma kopyto sztorcowe.
Co do gnijących strzałek- miałam ten sam problem i zmieniłam kowala. Teraz nic nie gnije. Kopyta mocne, nie pękają, nie kruszą się, róg kopytowy zdrowy.
Po zmianie kowala kopyta moich koni również się poszerzyły. Kuję regularnie. Sztorca co 5 - 6 tygodni.
Wbrew pozorom trochę się na tym znam, tylko nie używam terminologii, którą tak dobrze posiadłyście. Jestem świadomym właścicielem, stąd zmiana kowala, który kopyta strasznie zacieśniał i robił koniom "obcasiki"
Kopyta pielęgnuję raczej mało, tzn nie smaruję pastami i innymi, nie podaję biotyny etc, bo róg mają zdrowy, szybo rosnący. Wychodzą na padoki- błoto nie błoto, kopyta są dobrze nawilżone, stąd nie widzę potrzeby smarowania i nawilżania. Nie myję nóg/kopyt po jeździe. Myję jedynie po cięższych treningach, żeby schłodzić ścięgna.
Dodam jeszcze, że moje działania podparte były konsultacjami z weterynarzami no i oczywiście diagnostyką obrazową.
Rio, pociągnęłam tylko dalej Twoją analogię. Wykręcasz kota ogonem, najpierw podając tychże rolników i ich "warunki utrzymania" koni jako przykład na bezsens utrzymywania i pracy końmi niepodkutymi, a potem dziwiąc się, że ktoś Ci to wypomina jako absurdalne.
ja też żałuję, że biorę udział w tej dyskusji.Nic nie wykręcam 😉. Nie podałam żadnych rolników za przykład na bezzsens pracy końmi niepodkutymi...Wogóle się nie rozumiemy i nie rozumiem o co Ci chodzi, sorry. Moje posty dotyczyły nie sensu czy bezsensu kucia przez rolników pracujących koni, a polecania kłusa na asfalcie jako dobrego sposobu na ścieranie kopyt 🙄 przy jednoczesnym podaniu argumentu rozlatującej się furmanki na polnej drodze. Kończę, mam dość.
A i powtórzę , co wiele osób tu już napisało, werkowanie jest dobre, albo złe, ja też mam dość na każdym kroku pisania o naturalnym werkowaniu, naturalnym chowie i wszystkim naturalnym co możliwe i też na każdym kroku spotykam samozwańczych naturalnych werkowaczy. Temat rzeka.
Rio, chyba tak, bo ja też już nie rozumiem. Trudno. Nie muszę wszystkiego rozumieć.
Swoją drogą zastanawia mnie dlaczego niektóre osoby tak się strasznie wściekają na naturalne struganie. Czy to z powodu, że samo słowo "naturalny", obojętnie w jakim kontekście, powoduje u nich wysypkę? Czy może czują się zagrożone w swej argumentacji? A może niewiele o tym wiedzą, bo ktoś gdzieś tam kiedyś im powiedział, że te naturalsy to okulawiają konie, bo g*** wiedzą o kopytach, a myślą, że wiedzą? I jeszcze żadnego kursu nie mają, albo mają - trzydniowy, no skandal, doprawdy.
Mnie osobiście absolutnie nic do tego, co kto z własnym koniem robi i ostatecznie nie piszę nigdzie (ani chyba nikt inny?), że ktoś jest głupi/pomylony/nieogarnięty/niepotrzebne skreślić, bo swojego konia podkuwa z takich czy innych powodów. Nikt tym osobom niczego na siłę nie wciska, nie nakazuje rozkuć konia, trzymać na betonie, ani nie struga go na siłę.
Dyskutujemy - a jeśli niektórzy widzą w tym atak na siebie i nie potrafią zdystansować swojej sytuacji od dyskusji, to cóż można zrobić? Chyba tylko ramionami wzruszyć.
Nadinterpretacja czy może coś innego?
Podajemy przykłady naszych własnych koni w odpowiedzi na konkretnie zadane pytania i dla ilustracji konkretnych zagadnień, a niektórzy zachowują się tak, jakby ich przez uszy naturalnym tarnikiem gwałcono.
Whatever, dyskusji i tak z tego nie będzie. Ostatecznym sędzią KAŻDEJ roboty jest koń.
I tym optymistycznym akcentem...
Cejloniara, owszem, owszem, tylko ludziom się wydaje, że wypuszczą konia na padok i szlus - mają święto, koń ma "ruch". Nieprawda. Na przeciętnym padoku, pastwisku koń nie ma tyle ruchu ile potrzebuje.
Wczoraj uderzyła mnie opinia Met:
po latach zajmowania się emeryto-rencistami stwierdzam, że koń szczęśliwy, to koń rozsądnie prowadzony... w pracy.
Cejloniara, owszem, owszem, tylko ludziom się wydaje, że wypuszczą konia na padok i szlus - mają święto, koń ma "ruch". Nieprawda. Na przeciętnym padoku, pastwisku koń nie ma tyle ruchu ile potrzebuje.
Wczoraj uderzyła mnie opinia Met:
[quote author=Met link=topic=79632.msg1374813#msg1374813 date=1334609385]
po latach zajmowania się emeryto-rencistami stwierdzam, że koń szczęśliwy, to koń rozsądnie prowadzony... w pracy.
[/quote]
12 lat miałam klacz na emeryturze i muszę powiedzieć, że zbawienny wpływ na nią miały właśnie rozległe pastwiska. Pastwiska zielone, dużo trawy, jeziorko, lasek - żyć, nie umierać. Do tego oczywiście życie w stadzie. Klacz od rana do wieczora na pastwisku. To dopiero był szczęśliwy koń.
Moim dwóm koniom na starość zafunduję tę samą stajnię.
martynka.n, Met "na emeryturze" ma trochę więcej koni niż jednego 🙂
Z liczb wynika, że jeśli pastwisko odległe/rozległe, to tak - ruchu (ilości kroków) wystarczy. Ale na przystajennym padoku - nie wystarczy.
martynka.n, Met "na emeryturze" ma trochę więcej koni niż jednego 🙂
Z liczb wynika, że jeśli pastwisko odległe/rozległe, to tak - ruchu (ilości kroków) wystarczy. Ale na przystajennym padoku - nie wystarczy.
Z tym się zgadzam. Tak jak pisałam, moja klacz żyła sobie na rozległych padokach.
Obecne stwory stoją w stajni z mniejszymi padokami, ale mają zapewniony dodatkowy ruch w postaci pracy pod siodłem no i czasem karuzela (staram się jak najrzadziej).
Teraz nowym naturalnym dogmatem będzie posiadanie co najmniej jednego wyasfaltowanego wybiegu dla pupilka,żeby pupilek mógł sobie pobiegać po twardym podłożu, celem wzmocnienia niepodkutych kopytek.
Odpowiem Ci dlaczego nie jest dobre. Bo teraz co drugi właściciel konia sam struga mu kopytka, pełno jest znawców, naturalsów, którzy nie biorą odpowiedzialności za swoją robotę, a chcą dorobić i jeżdżą po stajniach i strugają. Bo teraz co drugi jest specjalistą od końskich kopyt i stawia swoje umiejętności (po trzydniowym kursie) wyżej od podkuwaczy i weterynarzy, a często racji nie ma.
Bzdet bzdeta bzdetem pogania. 😂 🤔wirek:
cheers
martynka, a przejedź Ty się kobieto do lisek i zapytaj starych masztalerzy to czego oni tam mają dawno, dawno temu porobione wybrukowane padoki dla koni 🙂
No i co dalej z tym, że u mnie weci pochwalili prowadzenie naturalne kopyt konia? I że się poprawiły kopyta? Bo jakoś ominęłaś tą sprawę.
epk, bo do Martynki nie przemawia to, jaką wiedzą choćby w tym wątku, wykazały się dziewczyny, nie widzi, jak masa ludzi chwali ich robotę. to ciągle "nawiedzone dziewczynki latające z tarnikiem, bo od kopyt to kowal jest":P
A NAJbardziej ją chyba boli, że to struganie to NATURALNE jest.
Jakby się nazywało fizjologiczne struganie, to byłoby bardziej strawne dla wielu osób tego typu co Martynka.
W dwóch słowach tylko do Tomka_J: Tomku, stawiasz znak = (albo niech będzie C-owo: "=="😉 pomiedzy "strauganiem naturalnym" a "metodą dr Strasser". To nie jest jeden zbiór. O tym, czy w ogóle wliczać struganie dr S do metod naturalnych były długie dyskusje. Na pewno są metody prowadzenia fizjologicznego bosych kopyt, które mają niewiele wspólnego z metodą S i są z nią w wielu zasadniczych punktach sprzeczne. Dlatego takie przyrównanie jest demagogią. 😎
halo - zaraz wysmaruję coś w temacie tego artykułu 🙂
O widzę wychynęła większa ilość "tarnikowych"
Więc osoby typu "martynka" dziękują Państwu za dyskusję, bo poziom jej drastycznie spadł.
Piszecie, że nie obrażacie innych, a wleźliście na mnie i obrażacie ile wlezie. Ale ok, można się przyzwyczaić i tylko utwierdza w przekonaniu, że to jakaś sekta jest, wytwór nowej ery jeździectwa naturalnego i grono nawiedzeńców- teraz ja was poobrażam, a co.
Pisząca "bzdet za bzdetem" pozdrawia serdecznie wszystkich werkowiczów. 🙂
ps. epk - Twój strugacz naturalny na pewno nie robi kopyt lepiej niż dobry kowal 😉, także śmiem twierdzić, że każdy dobry kowal zrobiłby kopyta twojemu koniowi poprawnie i cieszę się, że jak zwał tak zwał na takiego trafiłaś. Mój też jest dobry.
pozdrawiam i życzę udanego zagotowania.