uspiona. Ratowałam ją jak mogłam. Miała dwie operacje nogi. Pierwsza dwa lata temu. Wtedy wydawało się ,ze wygralismy. Pozniej..kosc się rotowała, powstawala miazga i stany zapalne. Ostatni ratunek to podciecie sciegien. Wydawało sie ,że jestesmy na dobrej drodze. W szpitalu nawet zaczęto ją wypuszczac na padoczek. A tu w zeszły piątek znow zaczęła starsznie kulec. Nie mogał ustac. Zdjecia, badania ...znów rotacja, znów stan zapalny. ......Nic nie mogłam wiecej zrobic. Siedzę i placzę. Naprawdę nie widziałam ,że tak to boli.
Moniu wiesz ze ta strata równie mocno boli mnie jak i ciebie jestem z Tobą całym sercem. Niech Sonieczka galopuje wrescie zdrowa po zielonych pastwiskach🙁
Moniu wiesz ze ta strata równie mocno boli mnie jak i ciebie jestem z Tobą całym sercem. Niech Sonieczka galopuje wrescie zdrowa po zielonych pastwiskach🙁
Wiem Madziu, wiem ale...boli.Myslałam ,że jestem twardzielem...... Elu tak masz racje ,jedyną rzecz jaką mogę sobie zarzucic jest to ,że kazałam jej tyle cierpiec.
Moniczko, bardzo mi przykro... nie wiem co napisać... poznałam Sonieczkę i to naprawdę był cudowny konik... wiem, że to niewiele co napiszę i nie ukoi bólu, ale chyba mało kto byłby w stanie tyle zrobić dla swojego ogona i tak dzielnie walczyć o jego zdrowie jak Ty. Pomyśl sobie, że teraz w końcu po tylu latach nic ją nie boli, nie cierp...i i o tym, jak pięknego źrebaczka zdążyła Ci zostawić. Trzymaj się 🙁
dziękuję Wam wszystkim bardzo za słowa otuchy. Cięzko mi, teraz jestem w pracy...chyba najgorzej mi bedzie w domu, w stajni tam gdzie stoi pusty boks po Soni. Tak Aguś Maszek (konik po Sonieczce) jest dla mnie najcenniejszą pamiatka po Niej.